Podniesieni do miłości

 
Rozważanie na V Niedzielę Wielkiego Postu, C1
 

Na przestrzeni dziejów nowotestamentowych największym zwycięstwem diabła wobec człowieka zdaje się to, że jest podział.

Podziały następują wszędzie: w polityce, w strukturach społecznych, z powodu rasy, orientacji seksualnej i wielu innych spraw. Człowiek chce być ze sobie podobnymi, często jednak tak jest że będąc ze swoimi, jest przeciwko innym. Człowiek szuka dowartościowania, chce być ważny, mieć wpływ na to, co się dzieje, chce dla siebie dobra, dobrobytu i szczęścia.

Bóg również dzieli, a raczej przydziela ziemię obiecaną dla plemion Izraelskich, czas i miejsce dla człowieka, narodów – „…wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania…” (Dz 17,26). Duch Święty przydziela dary (1 Kor 12,4-11) i powołania (1 Kor 12,28-31).

Człowiek jednak nie bardzo chce być zdanym na Boga, na Jego wybory, ale chce sam być bogiem. Adam z Ewą już pierwsi przerabiali tą lekcję. Po namowie diabła zechcieli być tacy jak Bóg, znać dobro i zło. Jak to się skończyło, wiemy doskonale i do dziś niesiemy na swoich barkach skutki ich chęci bycia bogami.

Podział nastąpił też w Oblubienicy Pana, Kościele. I to już od początku, jeden Apollosowy, drugi Pawłowy (1 Kor 3,4) itp. Paweł Apostoł musi korygować Koryntian, tłumacząc im, że najważniejsze, aby być Chrystusowy, aby nie wywyższać nauczycieli nad Chrystusa. gdyż są tylko sługami Bożymi, którzy mogą jedynie tyle wykonać, co Pan im daje. Jednak to, czego nie mogą dać, a co jest najważniejsze, to wzrost duchowy, wzrastanie po to, aby wyrosnąć z cielesnej natury w duchową. To Bóg daje wzrost. I można zapytać, czym jest wzrost duchowy? Konkludując myśl Pawła, przecież to właśnie wzrost duchowy powoduje zacieranie zazdrości, kłótni i rywalizacji, a wzrastanie takich cech jak miłość, dobroć, radość, pokój itp.

Czy zatem współczesny Kościół, wyrażający się różnorodnością wyznań nie wzrasta w poznaniu? Skoro jest tak podzielony? Czyż za Pawłem można powiedzieć: Kościele jesteś cielesny, bo skąd u was swary, wywyższanie się nad innymi, rzucanie kamieniami w innych, a nawet mordowanie i przemoc?

Podział, jaki dziś nastąpił, zdaje się strasznie zagmatwany. Linia podziału nie przebiega między wierzącymi a niewierzącymi w Chrystusa, jak było na początku, ale polega na przynależności do tego czy innego wyznania chrześcijańskiego. Nieważna zdaje się sama przynależność do Chrystusa, ale ważne okazuje się, w jakiej organizacji kościelnej jestem. I tu widzimy nasze zaślepienie przez diabła. Nie widać już, gdzie jest łowisko, kim jest rybak, a kim ryba, ale wszystko zlewa się w nieokiełznaną niewiadomą. Człowiek, nawet nie wie, czy należy na wieczność do Boga, bo nawet nie wie, co to znaczy i jak to się może stać (J.3,9).

Słowo Boże jest oddzielone od wiary w Boga, a więc sama wiara raczej nie jest już wiarą w Boga, ale w wyobrażenie o Bogu. Ba, nawet Słowo Boże jest czasami uznawane za coś, czym zajmują się ci, co nawet nie są nazwani chrześcijanami, tylko dziwakami. Na czym zatem buduje współczesny chrześcijanin? Trudno powiedzieć, chyba raczej na piasku ludzkiej nauki i wyobrażeń o Bogu. Tak więc cielesność zawładnęła Kościołem, a inaczej wyglądać on nie może, gdyż nie ma w nim za dużo duchowego życia. Stąd też podziały, gdyż stara natura podziałów bardzo pragnie.

W dzisiejszym czytaniu widzimy kobietę wywleczoną na plac pod osąd, aby ten, który jest taki święty, ją osądził. Teraz, już, natychmiast, bo my chcemy! Co nam to przypomina? Spójrzmy dorośle na tę sytuację. Skoro była cudzołożnicą, to przecież nie ze sobą cudzołożyła, ale z facetami. Z kim dokładnie? Gdzie oni są? Dlaczego tylko ją przyprowadzono? Może to niektórzy z nich, z tych, co ją przyprowadzili, grzeszyli z nią, a teraz ja chcą ukarać?

„Nadziejo Izraela, Panie! Wszyscy, którzy cię opuszczają, będą zawstydzeni, a ci, którzy od ciebie ustępują, będą zapisani na piasku, gdyż opuścili Pana, źródło wód żywych!” (Jr 17,13).

Zapisani na piasku… Czyżby Pan zapisywał na piasku imiona tych, którzy mienili się być sprawiedliwymi i sędziami kobiety, a sami grzęźli w grzechach? Co tam się wydarzyło, że wszyscy cichcem odeszli, a została ona i On? Ten, który jest Słowem (J. 1,1), zachęcił: „Kto z was jest bez grzechu…” Co to znaczy? Czy istnieje człowiek bez grzechu? Czy nikt nie ma prawa potępiać drugiego i rzucić w niego kamieniem, aby go zabić? Przecież tak prawo mówi.

Lecz nie wiedzieli, że oto jest Ten, do którego powinni przyjść wszyscy – „Uzdrów mnie, Panie, a będę uzdrowiony, wybaw mnie, a będę wybawiony, gdyż Ty jesteś skałą moją!” (Jr 17,14). Jedynie ta, leżąca, czekająca na śmierć zrozumiała. Reszta ucieka od obecności Tego, z którego płynie woda życia, którego słowa są ogniem trawiącym, gdyż On sam jest tym ogniem (Hbr 12,29) Nie uciekajcie! Słuchajcie, Pan przyszedł, przyjmijcie Jego miłość, ogień, miłosierdzie! Nie bądźcie zapisani na piasku, ale w księdze żywota Baranka (Ap 21,27) Jego Świętą Krwią.

Ta leżąca jest obrazem każdego z nas. Każdy z nas jest grzesznikiem (Rz 3,23), wszyscy się zbrukaliśmy, nasze uczynki są jak szata splugawiona (Iz 64,5), dopóki nie odnajdziemy Jego, Pana, który powie nam: Żyj! Jeśli tego zapragniemy z całego naszego serca. To jest początek, bez tego początku jesteśmy uciekinierami, którzy posiadają swoją sprawiedliwość, wywyższającą się nad innymi, nie wiedzącymi, że nasze imiona za chwilę zasypią drobiny piasku, które nieprzychylny wiatr przywieje.

Taki właśnie jest Kościół Chrystusa. To ludzie, którzy zostali podniesieni ze swojego stanu upadku, to ludzie wydani na śmierć, to ludzie którzy usłyszeli; Żyj! (Ez 16,6-7) Żyj i rośnij, Oblubienico, dla Boga. To ludzie, którzy nie mieli nadziei w tym świecie. W końcu to ludzie, którzy usłyszeli szept Chrystusa: Pójdź za Mną. Jak długo jeszcze kąkol będzie dusił pszenicę? Jak długo plewy będą zaduszać ziarno?

Jak długo ziarno nie będzie wiedziało, czy jest ziarnem, czy plewą? Czy jego miejsce jest w Bożym spichlerzu, czy raczej w ogniu? Jak długo Kościół, zamiast łowić dla Królestwa, będzie zwalczał tych, którzy mają inny emblemat? Jak długo to my będziemy chcieli być bogami? Kiedy wreszcie zawołamy: Bądź wola Twoja?

Być może musi nas ktoś wywlec na plac, aby nas kamienować, abyśmy tam właśnie, a nie gdzie indziej spotkali Jezusa Chrystusa, skoro nie zauważamy Go w bracie czy siostrze, których Bóg nam zrodził (J 1,13). 

V_Niedz_Wielk__Postu.jpg

Rekolekcje Wielkopostne 2013

Rozważania Niedzielne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code