,,Piłka w Grze”

Polacy nie wygrali – taki jest fakt. W sporcie liczy się wynik, nie intensywność, nie ocena publiki, kto był lepszy. I jeśli tylko nie ma korupcji i bandyckiego sędziowania, musimy w każdej dziedzinie sportu wynik akceptować. Portugalia zasłużyła na zwycięstwo – dlaczego – ponieważ wygrała. Nie znam się na piłce, ale mam inteligencję i oczywiście widziałem to, że nasza drużyna przez długi czas fantastycznie dominowała na boisku i wykazywała więcej inicjatywy. Jednak liczy się wynik i nie można być niesprawiedliwym dla tego, kto wygrywa.

Jestem dumny z naszej drużyny, nie mówiąc: dla mnie wygrali nasi. Dla mnie nie wygrali, ale podobała mi się ich wola walki. Zasłużyli na szacunek wysiłkiem i bojowością – i być może to liczy się bardziej od samego wyniku.

Cieszę się także, że znika złe oblicze nijakiej i skorumpowanej przez długie lata polskiej piłki nożnej. Nasza drużyna już jest kimś.

Wiele milionów Polaków w różnych wpisach oznajmia, że dla niego/niej nasi wygrali. Ten polski romantyzm ma wady i zalety. Nie wyśmiewam tego i nikomu nie bronię (torpedując) takiego stanowiska i ujęcia sprawy. Dzięki temu idealizmowi, dzięki temu szaleństwu – bo twierdzenie, że nasi są lepsi, gdy nie są, jest pewnym szaleństwem 😉 – przetrwaliśmy zabory, przetrwaliśmy II WŚ tworząc jedną z największych i najefektywniejszych partyzantek świata. Co tam jakaś Portugalia, oni nigdy nie mieli husarii.

Przed nami świat.

(Gratuluję polskiej reprezentacji.)

 

6 Comments

  1. zk-atolik

    Patriotyczne uniesienie, czy……..

     Witaj Macieju!   – czy rzeczywiście w współczesnym sporcie liczy się tylko wynnik?…….., A wg. Ciebie bez znaczenia są m.in. "nowoczesne" praktyki tj. metody, sposoby jego uzyskiwania?…..

    Z powodu uczestnictwa w ME2016 reprezentacji narodowej – mieliśmy jednak sposobność obserwować w naszym społeczeństwie równieź nadzwyczajną manifestację patriotycznego uniesienia.

    A więc wg. mnie zjawisko unikalne, którego współczesny świat chyba dotychczas nie widział i zapewne juź nie zobaczy. 

    To, czy nie warto zastanowić się – co było jego zasadniczą przyczyną i najbardziej spektakularnym skutkiem?……

    Czy wyłącznie medialna propaganda i społeczna manipulacja, a moźe coś innego np: o wymiarze nadprzyrodzonym, czy religijnym tj. Matki Boskiej opiekunki naszego narodu – interwencja święta, przed ewentualną sromotną poraźką polskiej druźyny?…..  

    Szczęść Boźe!

     

     

     
    Odpowiedz
  2. maciej-markisz

    to też temat-rzeka

     Myślę Zbigniewie, że ludzie w każdej dziedzinie, którzy mają czyste ręce i czyste serce – zawsze ciągną z tego rozmaitą energię – czy określą to wierzący jako ,,COŚ” z góry, czy ludzie będą ateistami – prawda i honor zawsze mają majestat/godność i jakąś niewypowiedzianą siłę.

    Sport na pewno od długich lat przesiąknięty jest dopalaczami i korupcją, a co najmniej układami. Ogólnie żyjemy w czasach małych kłamstewek i świństewek. Ale w tej rzeczywistości żyjemy; i trzeba się jakoś odnajdować, poruszać, żyć w miarę normalnie.

    Wielu już ludzi nie porusza tematów fair-play i jest bardzo liberalna wobec dopingu – wszelkiego.

     

     

     

     
    Odpowiedz
  3. januszek73

    No pewnie, że rzeka.

     Oczywiście, że "rzeka", bo motoryczność człowieka jest skomplikowana a człowiek nie jest stworzony do sportu, chociaż do mocnej aktywności fizycznej. Mogą być "supersportowcy" (zdobywający laury i medale), ale słabo rozwinięcie pod względem niektórych zdolności motorycznych i dlatego w pewien sposób ograniczeni. W aquaparku czasem oglądam takich specjalistów :-), płwają świetnie i dużo, 40 i więcej basenów to lekko (od 1 km. wzwyż), ale gdy wyjdą z wody, no to tragedia, nieraz "bandzioch im zwisa" (oczywiście uogólniłem ale często to się zdarza). Tak więc sportowa specjalizacja jest bardzo kontrowersyjna, chociaż przyczynia się czasem do aktywności motorycznej innych.

     
    Odpowiedz
  4. maciej-markisz

    Tak 🙂

     Przepraszam, ale z wielu powodów odpowiadam dopiero teraz. Twój komentarz, Januszku, jest bardzo mądry i rozmyślałem o nim w następne dni – bo przeczytałem go już dawno.

    Tak, świetnie ujęte – człowiek powinien ruszać się, ale specjalizacja, mania albo fiksacja sportowa prowadzić do wypaczeń, pae fizycznej, do wypadków, kontuzji.

     

    Człowiek, który nie wykazuje pokory i obsesyjnie pompuje np. bicepsy – zaniedba ogólna motorykę, zaniedba obowiązki, zaniedba rodzinę. Jak we wszystkim potrzebny zdrowy rozsądek, wyobraźnia.

    Jeśli 40 latek nawet po rozgrzewce ubzdura sobie, że wykona dynamiczną technikę w szybkości z jaką wykonywał ją w wieku 20 lat, to może to całkiem źle się dla niego skończyć. A jeśli jest w tym specjalistą, to łączy się to z wyrzeczeniami, ryzykiem i też może wyjść bokiem.

    Sportowa specjalizacja jest kontrowersyjna – to, co prawda, kurs do ,,dobra” – czyli pewnej doskonałości (szlifowanie fizyczności i charakteru oraz podnoszenie kwalifikacji), ale z drugiej: bywa wyścigiem szczurów.

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  5. januszek73

    a dziękuję :-).

     To prawda, potrzebna jest rozwaga i roztropność, której brakuje napalonym :-). Z resztą, przyznam się, dawniej się napalałem 🙂 a skutek był dziwny a nawet kontuzjogenny. Co prawda lekkie kontuzje wciąż mi dokuczają, np. ostatnio naciągnięty dwugłowy uda, i niemal ciągły stan zapalny lewego achillesa, ale uczę się pokory w tych tematach :-). Ooo, np. dzisiaj, przejechałem 40 km ze średnim zmęczeniem a pewien pan, dużo starszy – ja mam 43 ;-), jechał szybciej na rowerze, chociaż sprzęt miał gorszy a i sylwetką ciała przypominał raczej siłowca. No cóż nie ścigałem się z nim, chociaż powiem szczerze, gdybym wszedł w próg przemian beztlenowych, to bym go wykończył :-), zauważyłem, że trochę ze mną współzawodniczył. Noo, ale znowu, widać było, że ten pan dużo więcej ode mnie jeździ na rowerze i przy jego posturze i wieku, to naprawdę ma "parę" :-). Nie wnikam, czemu tylko jeździ ?, to skomplikowane, czasem wiek i zużyte stawy, ścięgna i inne organy mogą tak ograniczać aktywność.

      Tak więc ja naprawdę sporo się ruszam, w tygodniu 2 lub 3 razy rower, raz lub 2 siłownia i czasem basen, no a latem no to już inna sprawa, ja lubię ekstremalne spacery po lasach górskich :-), no i tak to już trwa dobre 25 lat ? ;-). Oczywiście nie ma tak, że non stop, miałem miesiące pasywne :-), ale ogólnie to non stop się ruszam, chociaż fizycznie pracę mam statyczną. Oczywiście mógłbym jakoś tam podnosić swoją sprawność, np. w pływaniu, ale pytanie – po co ? No przecie woda nie jest naturalnym środowiskiem człowieka :-), no ale czasem pływam, jak zrobię 20 basenów po 25 to wystarczająco na 1 tydzień :-), zważywszy, że następnego dnia z reguły mam wolne, to trzeba inaczej go wykorzystać :-).

     Ok. puentując, np. moje ruszanie ma pewne składowe sportowe, np. technika pływania, biegania lub wykonywania ćwiczeń siłowych, ale nie zmierzam do żyłowania wyników :-), chociaż powiem szczerze, iż dążę do rozwoju a przy moim wieku :-), rozwój to też wskazana sprawa. Natomiast, naprawdę zawsze byłem płonowy w różnych konkurencjach sportowych :-), bo nie miałem do nich również głowy 🙂 a może i dobrze, bo bym się jeszcze "zajechał w sporcie" i był – by kłopot 🙂 a tak, no tak to jestem zdrowy i rozwinięty a kontuzje, jak przychodzą, tak szybko odchodzą, no i chwała Bogu – amen.

     

     
    Odpowiedz
  6. januszek73

    filozofia ruchu

        Temat będę drążył :-), gdyż wydaje mi się ciekawy i pokażę tę skomplikowaność motoryczności człowieka, ale nie będzie to wykład naukowy lecz filozoficzny :-). Poniżej tzw. "struktura motorczyności, która wydaje się skomplikowana :-), ale przy analizie jest do zrozumienia.

     No i wyjaśnienia 🙂

    Jest to schemat zdolności i predyspozycji ludzkiej do wykonywania określonych czynności ruchowych, które zawierają tzw. zdolności motoryczne o podłożu: szybkościowym, siłowym, wytrzymałościowym i koordynacyjnym. Nie będę tłumaczył co to, na obrazku mniej więcej widać – "zalecanych testach" do czego to zmierza. Analizę struktury powinno się zacząć od zdolności motorycznych, które zawierają predyspozycje organizmu (a te są bardziej złożone, lecz tutaj nie uwzględnione, gdyż są bardziej analityczne, np. struktura białek w mięśniach). W tę strukturę wchodzą również umiejętności ruchowe a więc to co możemy się nauczyć przy wykonywaniu, np. skoku w dal.  

      Nooo, ale o co w tym chodzi filozificznie ? Ano o to,że zdolności motoryczne podlegają rozwojowi w trakcie rozwoju człowieka, pogłębiane przez nacisk środowiska (najczęściej chodzi tutaj o trening sportowy). Większość zdolności motorycznych łatwo ulega zmianom, najczęściej zwiększaniu pod wpływem zwiększania bodźców treningowych ale nie wszystkie, bo niektóre, np. szybkościowe bardzo słabo, gdyż są kontrolowane genetycznie (pozostałe też ale w mniejszym stopniu i podlegają wytrenowaniu). No, ale o co w tym wszystkim chodzi filozoficznie ? Chodzi o to, że, jak się trenuje np. wytrzymałościowe dyscypliny, to nie można za mocno wytrenować siły (np. podnoszenie ciężarów, lub zwis na drążku), bo to po prostu ogranicza wydolność tlenową. Zasada działa też w drugą stronę i działa też w przypadku zdolności szybkościowych, np. za duże "bicepsy" (chodzi też o inne partie mięsniowe), ograniczają szybkość ruchów a nawet koordynację mieśniową.

    Ok a teraz sedno :-), nie można być najlepszym we wszystkim, jeżeli ktoś ma bardzo dużą wydolność tlenową (predyspozycję do biegów długodystansowych) a bardzo słabą siłę mieśniową, np. wyciska na ławeczce z ledwością 40 kg, no to tych wyników się nie uśrednia czyli ten człowiek nie jest średni – jest bardzo dobry, np. w biegu na 10 km. i bardzo słaby w wyciskaniu albo np. w martwym ciągu.

    cJednak istnieje inna opcja :-). Załóżmy, że ten długodystansowiec, nagle zaczyna chodzić na siłownię i ogranicza biegi, wtedy to zacznie rozwijać się siłowo, ale wydolność biegowa mu zmaleje. Z pewnością nie zmaleje od razu do zera, ale istotnie się ograniczy. Taki delikwent, który robiła biegu na 10 km. 35 min. z pewnością nagle spadnie do ok. 50, jeśli nie gorzej, ale za to już ta wspomniana ławka się podniesie :-). Zdolności siłowe są mocno wytrenowalne, zwłaszcza u mężczyzn ( u kobiet ograniczone są przez geny) i trenując siłowo, naprawdę łatwo dojść do siły średniej – po około roku przy odpowiedniej diecie, można dojść do wyciskania ok. 80 a nawet więcej kg. Jednak to wciąż malutko w stosunku do tego co robią najlepsi – oni potrafią na ławce lekko 200 kg. :-), no ale taki delikwent, to znowu jest prawie zerowy przy wysiłkach wytrzymałościowych.

    Puenta :-), bo bym nie skończył do rana :-), ale aby być dobrym we wszystkim (wytrzymałościówka, siłówka, koordynacja lub nawet gibkość to trzeba być średniakiem :-).

    No i zachodzi pytanie, co to znaczy ? (pytanie jest jak najbardziej filozoficzne :-)). Średniak, to przeciętniak :-), to ktoś, kto "nie wybija się z tłumu, taki normalny gość, który sobie żyje i np. wszystko trenuje :-), to ktoś, kto nie uczestniczy w wyścigu szczurów by być najlepszym, to ktoś komu nie zależy na sławie, pieniądzach i rozgłosie. To ktoś, kto jest szczęśliwy :-), bo "ma wszystko i nic" 🙂 :-). Ano właśnie – mam wszystkie zdolności ale nie na najwyższym poziomie, mam zdolności od Boga, które mogę rozwijać i cieszyć się nimi 🙂 i tutaj pojawia się inny aspekt – przeciętniak jest szczęśliwy i radosny bo ma to co do życia potrzeba. 

     No i tak przeszedłem od spraw naukowych, poważnych do przyziemia :-), ale ja to tak pojmuję a że należę do szczęśliwych (pomimo pewnych cierpień, to zupełnie inna sprawa), ano właśnie rozwój wszystkich zdolności motorycznych, to również odpowiednia doza cierpienia 🙂 ,ale też wspaniały rozwój, no i amen. :-).

     

    p.s. pozdrawiam sportowców i amatorów ;-).

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj maciej-markisz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code