Pewność

Rozważanie na Wtorek III tygodnia Adwentu, rok C1

tezeusz_adwent_2012.jpg

 
W Ewangelii św. Mateusza historia Józefa i Maryi opisana jest lakonicznie. Gdy okazuje się, że Maryja jest w ciąży, Józef postanawia nie robić skandalu i chce „Ją oddalić potajemnie”. Jednak pod wpływem snu zmienia zdanie – wierzy, że „z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”. Postanawia zaopiekować się małżonką i bierze ją do siebie.

Tyle św. Mateusz. Krótko i zwięźle. Jednak gdy słucha się tej Ewangelii, widzi się dużo więcej. Widzi się Józefa – znękanego i zasmuconego, że ukochana nie dotrzymała słowa, nie zachowała czystości i go zdradziła. Można sobie wyobrazić, co przeżył, gdy okazało się, że Maryja spodziewa się dziecka. Wydaje się, że wiadomość przyjął ze spokojem, jednak na pewno był to dla niego cios.

A co wtedy przeżywała Maryja? Maryja już wtedy miała pewność. I chociaż sytuacja rozwijała się (z ludzkiego punktu widzenia) niezbyt pomyślnie, bo Józef początkowo nie chciał takiej żony, Maryja wierzyła, że wszystko to zapisane jest w Boskim planie. Wierzyła też, że ten plan ma sens i jest jedynym dobrym rozwiązaniem – dla Niej i dla świata.

My takiej pewności często nie mamy. Nie chcemy wierzyć. Nie ufamy. Mamy plan – SWÓJ plan – na życie, na karierę, na rodzinę. Jesteśmy jak marmur, a nie jak plastelina. Pchamy się pod wiatr. Nie widzimy drogowskazów, odpychamy ludzi, mądrych ludzi, którzy często są wysłannikami Boga. W wyniku tego źle skręcamy na rozdrożach, gubimy szlak, pakujemy się w bagno.

A wszystko dlatego, że nie mamy pewności – chociaż czasami bardzo byśmy chcieli. O, jakby było miło, gdyby to nam się ukazał anioł i powiedział, co mamy robić, dał gotowy przepis i błogosławieństwo. Szarzy ludzie w szarych domach, potomkowie Józefa, pozbawieni są takich rozwiązań. A nawet jeśli im się coś takiego zdarza, rzadko ufają, bo współczesny świat wmawia im, że najważniejsze jest to, co namacalne, co można kupić, dotknąć. Dlatego budują schrony na koniec świata i nie są wyczuleni na metafizykę. Rzadko się modlą, rzadko śnią.

Wróćmy jednak do Józefa – przyśnił mu się anioł Pański i w kilku słowach wytłumaczył sytuację. Józef uwierzył. Po prostu. Czy zastanawiał się nad tym wszystkim? Czy miał świadomość, że uczestniczy w dziele zbawienia? Czy myślał o tym, co czeka Jego i Jego rodzinę? Takie szczegóły św. Mateusz pomija. Józef podjął decyzję bez szemrania i bez dyskusji – to najważniejszy przekaz tej historii.

Jakie rozmowy toczyły się między małżonkami? Czy planowali wspólną przyszłość, czy raczej oczekiwali na to, co będzie? Jak wyglądało ich spotkanie po tym, gdy anioł obwieścił Józefowi radosną nowinę? Wszystko to zostało ukryte, niedostępne, przysłonięte milczeniem, chociaż nas, wychowanych na serialach i telewizji, bardzo interesują takie niuanse.

Wydaje się jednak, że doświadczenie Boga przez Maryję i Józefa było tak głębokie, że nie tracili czasu na zbędne rozmyślania, bo mieli PEWNOŚĆ. Mieli pewność i byli całkowicie przekonani do tego, co przygotował dla nich Stwórca. Poddali się Jego woli, wypełnili swoje zadanie, przyjęli wszystko, bo wiedzieli, że przyniesie to dobre owoce.

Trudna do osiągnięcia jest taka pewność. Kto z nas dałby się przekonać do takiego, niezbyt łatwego w realizacji scenariusz, nie mając żadnej gwarancji, że ma on faktycznie sens? Kto z nas pozwoliłby Jezusowi smarować sobie oczy błotem ze śliny?

Czy pozwalasz, by On cię uzdrawiał i prowadził? Czy jednak twoja pewność jest mało pewna i pełna asekuracji? Jeśli chcesz wygrać, kiedyś musisz wypłynąć na głębię.

Angel_Joseph.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

6 Comments

  1. elik

    Pewność Maryji

    W sytuacji, kiedy indywidualnie, czy zbiorowo nie ufamy Jemu bezwarunkowo i bezgranicznie, to jednocześnie nie staramy się rzetelnie wypełniać Jego woli.

    Wówczas wobec Boga i Jego Kościoła jesteśmy coraz częściej w opozycji, bo uporczywie trwamy w błędzie, bądź grzechu i wystarczająco nie modlimy się, oraz nie doskonalimy, ani nie jednoczymy, lecz zbyt często wątpimy, smucimy, buntujemy, sprzeczamy itp. A nawet uprzedzamy i wrogo usposabiamy, do tych, co są lub pragną być Bogu i Jego Kościołowi wiernymi i oddanymi.

    Przez to należycie nie wzrastamy, ani nie dojrzewamy i rozwijamy się duchowo tj. nie posiadamy wszystkich koniecznych łask, cnót, ani uzdolnień, oraz wymaganej wiary, światłości, roztropności, prawości, pokory etc., ani owej pewności Maryji.

    Ponadto wówczas stajemy się obiektem szczególnego zainteresowania, a nawet łatwym łupem tego, który m.in. profesjonalnie sieje zwątpienie i nigdy nie przepuszcza żadnej okazji, aby nas uwieść i oddalić, od Boga i wspólnoty Jego Kościoła.

    A zatem tam, gdzie nie ma Jego prawdy i miłości, ani w/w wiary, ufności, oddania, wierności nie może być kobiecości, pewności Maryji, ani męskości, prawości Św. Józefa.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. Jadzia

    pewnosć zalezy też od wielu czynników…

    My takiej pewności często nie mamy. Nie chcemy wierzyć. Nie ufamy. Mamy plan – SWÓJ plan – na życie, na karierę, na rodzinę. Jesteśmy jak marmur, a nie jak plastelina. Pchamy się pod wiatr. Nie widzimy drogowskazów, odpychamy ludzi, mądrych ludzi, którzy często są wysłannikami Boga (…)

    Szarzy ludzie w szarych domach, potomkowie Józefa, pozbawieni są takich rozwiązań. A nawet jeśli im się coś takiego zdarza, rzadko ufają, bo współczesny świat wmawia im, że najważniejsze jest to, co namacalne, co można kupić, dotknąć.(…)

    Trudna do osiągnięcia jest taka pewność. Kto z nas dałby się przekonać do takiego, niezbyt łatwego w realizacji scenariusz, nie mając żadnej gwarancji, że ma on faktycznie sens? 

    Nie wiem, moze się myle, ale przyczyny braku pewności są troszeczkę inne. Jezus przyszedł na  świat w rodzinie majacej w pewnym sensie stabilne fundamenty – jeżeli tak można by nazwac. Józef był dojrzałym statecznym mężczyzna majacym swój pewny fach.Był cenionym cieślą. Czemu to Maryja miałaby się czegokolwiek obawiac majac tak dobrego opiekuna? 

    Jak dzisiaj myslałaby współczesna Maryja? Przede wszystkim zastanawiała by się czy współczesny Józef będzie w stanie utrzymać rodzinę ze swojej pracy, czy jej nie straci, a jeżeli miałby firme to czy nie podniosą tak podatków, że będzie musiał ją zlikwidować. I zatem może zostać wyrzucona na bruk z mieszkania – w Betlejem jest duzo cieplej niz np w Polsce i o to tam raczej mniej trzeba się martwić, gdyby straciło się dach nad głową.. A wtedy u współczesnej Maryi  wkroczy MOPS i zabierze jej Dzieciątko ponieważ nie jest "wydolna rodzicielsko". Nawet gdyby była wspaniałą kochajacą matką, a Józef kochajacym meżem. MOPS mógłby jej nawet zarzucic narażenie zdrowia i zycia Jezusa z powodu urodzenia go w niehigienicznych warunkach.

    A co myślałby współczesny Józef? Zapewne poddałby sie  na test ojcostwa. I badanie DNA. I co by z tego wyniknęło?

    Wiec trudno w tejże chwili oceniac, ze jest złym to co namacalne, co mozna kupic czy dotknąć. Bo tak w tejże chwoli działa świat. Wtedy działał nieco inaczej. I Bóg możliwe, że właśnie dlatego wybrał tamte czasy.

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Oferta Jego, a świata

    Droga Jadziu i inni podobnie myślący.

    W rzetelnych rozważaniach n.t. postawy i zachowania, w tym pewności   człowieka. Koniecznie należy uwzględniać zasadniczą różnicę między tym, czym napełnia człowieka dobrej woli konkretna Osoba: Ja jestem z wami….(Mt28,20). A tym, co usiłuje oferować świat, w tym różni ludzie człowiekowi nie tylko skrzywdzonemu, strapionemu i wątpiącemu, czy uporczywie trwającemu w błędzie albo totalnie zdezorientowanemu, zagubionemu etc.

    Trudno odróżniać prawdę i dobro, od fałszu, pokus – pozornego dobra i wszelkiego innego zła szczególnie tym, którzy bardziej ufają ludziom, niż Jemu.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. wykeljol

    pewność?

    Rozumiem intencje autorki, gdy pisze "pewność". Tego jednak nie wiemy. Opis rzeczywiście jest oszczędny. I to, co możemy powiedzieć, to,ze Maryja przyjęła Zwiastowanie i Niezwykłe Macierzyństwo nie tylko z posłuszenstwem i ufnoscią, ale i z wielka radoscia. Choć zapewne miała świadomośc wszystkich trudności i komplikacji. Nie wiadomo, czy Józef był statecznym ustabilizowanym panem w średnim wieku. Może był bardzo młody, choć miał zawód i wasztat pracy(może po rodziciach?) To nieistotne. Ona była mu zaslubiona i kropka. Wędrówka (piesza?)do Betlejem , brak rezerwacji w gospodach i nieprzychylnośc mieszkańców miasteczka dla kłopotu, jakim byłoby goszczenie rodzacej, świadczy o niezbyt wysokim statusie społecznym i stabilizacji materialnej Józefa. Pieniądze sporo mogłyby rozwiazać.

    Sama wędrówka z powodu spisu ludnosci akurat w takim momencie, gdy ciężarnej należy się odpoczynek i troska- też była dla nich zaskoczeniem – ale spokojnie podjeli ten trud. Wracając do Józefa- nie miał tej łaski, żeby od razu zaufac i pojac, że przeciez Maryja NIE MOGŁA go zdradzić, tak czysta i świątobliwa panienka nie mogła popełnic TAKIEGO grzechu! Bo też nie ma się czemu dziwić- Józef widział wszystko w perspektywie naturalnej, choc w sposób szlachetny i pełen miłości. Anioł  musiał mu wszytsko wyjasnić. I dopiero wówczas i On zdecydował się wejśc w to Wydarzenie. O ile Maryja prawdopodobnie od urodzenia, a nawet od poczęcia była kształtowana przez Boga tak, by móc w pokorze i prostocie serca przyjąć tę niezwykła wieść i zaangazować się w  dzieło Zbawienia przez macierzyństwo, o tyle Józef był nieprzygotowany do roli ojca w tak niezwykłej rodzinie i zapewne miał swoje ludzkie plany. Zapewne zaręczając się z piąkną, młodziutką i niewątpliwie światobliwą dziweczyną miał nadzieję na dobrą rodzinę i potomstwo WŁASNE- które jak wiadomo było znakiem błogosławieństwa Bożego. Musiała go sporo kosztować decyzja, by zrealizować to małżeństwo bez współżycia, będąc obciążonym wychowaniem NIE SWOJEGO dziecka. Ale gdy już wszedł w to Boże zaproszenia- spełniał swoją rolę najlepiej jak umiał.

    Czy oboje mieli pewność? Wolę mysleć, że nie, że to była ufność w sytuacji niepojętej, można powiedzieć absurdalnej(w sensie-całkiem nielogicznej i niezrozumiałej). Podobnie jak Abraham prowadził syna na smierc z pewnoscią, że syn będzie zył- i obie pewności były w nim jednoczesnie( a więc co było pewnoscią?), tak i oni-a szczególnie Józef- przyjeli niezrozumiałe rodzicielstwo, jakby było zrozumałe; wolę to raczej nazywać ufnością, całkowitym oddaniem, wiarą bezwzględna i pokonujacą zakręty logiki swoją siła ponad racjonalną. Pewność jest wtedy, gdy mamy podstawy logiczne. Gdy ich nie ma i wszystko jest logicznym mętlikiem- wkracza właśnie wiara. Pewność nie potrzebuje wiary. Wiara nie pyta o pewność. Wiara jest gotowa na wszystko mimo zupełnej niepewnosci. Jest aktem ufności i zawierzenia WBREW pewności. Tak myślę.

    Czy na dziś się to udaje? Warunki społeczne tam były trudne w inny sposób, tu są trudne w inny; nie one stanowią o istocie tego wydarzenia. Istotą jest wiara i ufne zaangazowanie się w Boża propozycję tak dzis, jak i wtedy. Niemniej warto pamiętać, że Maryja była jedynym takim człowiekiem, jedynym fenomenem ludzkim i kobiecym we wszechświecie i dlatego Jej powierzona Jedyne takie zadanie. Od każdego z nas Bóg działania, działnia, wiary, ufnosci, decyzji, odpowiedzi na Swoje zaproszenia- według naszej miary, którą On zna najlepiej. NIe żąda niczego ponad nasze siły. Ale pragnie nas zaprosić do WSZYSTKIEGO na co nas stać.

     
    Odpowiedz
  5. wykeljol

    errata

    Od każdego z nas Bóg działania, działnia, wiary, ufnosci, decyzji, odpowiedzi na Swoje zaproszenia- według naszej miary, którą On zna najlepiej.

    powinno być.

    Od każdego z nas Bóg OCZEKUJE działania, wiary...etc.

    Przepraszam też za literówki, ale one nie zmieniają sensu, więc nie poprawiam. Dziękuje za cierpliwośc w czytaniu.

     
    Odpowiedz
  6. Jadzia

    Joluuuu

     Wędrówka (piesza?)do Betlejem , brak rezerwacji w gospodach i nieprzychylnośc mieszkańców miasteczka dla kłopotu, jakim byłoby goszczenie rodzacej, świadczy o niezbyt wysokim statusie społecznym i stabilizacji materialnej Józefa. Pieniądze sporo mogłyby rozwiazać.

    Wybacz Jolu, ale jak mieliby podróżować? Alfa Romeo? A może "maluchem 126p"? A moze leciec Boeningiem? ( Nie piszę "tupolewem – jakby co).Wybaczcie złośliwość.  Przecież wtedy to byla najnormalniejsza podróz, podróżowalo się PIESZO a kto miał osiolka – jak Józef i Maryja – to już świadczyło o luksusie i wyższym statusie społecznym. A jak mieli zarezerwować gospode? Mailem? rozmowa z telefonu komorkowego? Wtedy rezerwacji nie było. Bo spało się pod gołym niebem.

    Przecież w tamtych czasach nocowanie w grocie czy nawet stajence bylo rzecza NORMALNĄ. Podobnie traktowanie kobiety w ciaży. Kobiety w ogóle były w tych czasach niezbyt dobrze traktowane, rodziły gdzie popadnie.. Nawet w obecnych czasach – z opowiadania mojej teściowej tam gdzie mieszkała – kobiety w ciąży codziennie  szły w pole do cieżkiej pracy, a przeważnie  kucały pod krzakiem i w ten spodób rodziły potomka, po czym  wracały z zawiniatkiem – noworodkiem do domu, czesto nawet po urodzeniu kończac jeszcze pracę w polu. Tak było jeszcze w latach 40 i 50. Dopiero Międzynarodówka komunistyczna wywalczyła opiekę zdrowotna dla kobiet w ciąży i w trakcie porodu i to zostało wprowadzone we wszystkich krajach. O ile wiem Indianki do dziś rodzą same pod gołym niebem..

    Zatem w traktowaniu Józefa i Maryi w tamtych czasach nie bylo nic nadzwyczajnego.

    Sądzę tez – jeżeli wtedy pieniądze były w normalnym użyciu – a nie handel wymienny – to Józef jakąś gotówke przy sobie nosił. Przecież musieli coś jesc po drodze.

     Wracając do Józefa- nie miał tej łaski, żeby od razu zaufac i pojac, że przeciez Maryja NIE MOGŁA go zdradzić, tak czysta i świątobliwa panienka nie mogła popełnic TAKIEGO grzechu! Bo też nie ma się czemu dziwić- Józef widział wszystko w perspektywie naturalnej, choc w sposób szlachetny i pełen miłości

    Maryja była Żydówką wychowaną własnie tak. To nie były obecne czasy Wtedy to było normalne wychowanie.

    o tyle Józef był nieprzygotowany do roli ojca w tak niezwykłej rodzinie i zapewne miał swoje ludzkie plany. Zapewne zaręczając się z piąkną, młodziutką i niewątpliwie światobliwą dziweczyną miał nadzieję na dobrą rodzinę i potomstwo WŁASNE- które jak wiadomo było znakiem błogosławieństwa Bożego. 

     

    Wg wykladu o. Ziemiańskiego -krakowskiego  jezuity biblijni bracia i siostry Jezusa – to były dzieci Józefa z pierwszego małzeństwa. ( 4 synów i dwie córki)

    Wg Protoewangelii Jakuba ze strony

    http://www.katolik.pl/jozef-i-maryja,1097,416,cz.html

    Dopiero gdy wziął ostatnią i podawał Józefowi, wyleciała z niej gołębica i usiadła na głowie Józefa: był to widzialny znak, że to on właśnie miał wziąć do siebie Maryję – co też wyraźnie powiedział kapłan. Jednak Józef przeraził się bardzo: nie tylko był starcem, lecz także miał dorosłe dzieci – w ten sposób stanie się pośmiewiskiem dla całego Izraela! 

     

    Piszesz dalej.

     Pewność jest wtedy, gdy mamy podstawy logiczne. Gdy ich nie ma i wszystko jest logicznym mętlikiem- wkracza właśnie wiara. Pewność nie potrzebuje wiary. Wiara nie pyta o pewność. Wiara jest gotowa na wszystko mimo zupełnej niepewnosci. Jest aktem ufności i zawierzenia WBREW pewności. Tak myślę.

    I tu się zgadzam tez tak myślę.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code