Pasterze czy najemnicy?

Rozważanie na IV Niedzielę Wielkanocną, rok B

Dzisiejsze Czytania

 
Jezus powiedział: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. (Jan)
  
W dzisiejszej Ewangelii św. Jana Jezus mówi o sobie jako Dobrym Pasterzu, czyli tym, który jako Mesjasz kontynuuje pasterską misję starotestamentowego Boga wobec swego ludu. W rozważaniu pójdziemy dwoma tropami: wpierw spróbujemy wniknąć w samorozumienie Janowego Jezusa właśnie jako Dobrego Pasterza, czyli zapytamy, co ta metafora w kontekście rozważanej perykopy mówi o Bogu, a jednocześnie zadamy sobie pytanie o nasz osobisty stosunek do Jezusowej narracji. Następnie zastanowimy się nad naszym ludzkim pasterzowaniem, czyli jak nam się udaje lub nie udaje pełnić odpowiedzialność wobec bliźnich, powierzonych naszej opiece.
  
Czy oddałbym dziś swoje życie za innych? Za kogo?
 
Kluczową cechę dobrego pasterza jest jego gotowość od oddania życia za swoje owce. Dostrzegamy jednak, że ten wymóg w logice metafory jest zupełnie nierealistyczny, a nawet absurdalny: jakiż rzeczywisty pasterz posuwałby się w swej miłości do owiec aż do oddania swego życia za nie i ze względu na nie? Żaden[1]. Chyba, że byłaby to walka o majątek i ochronę własności, ale wówczas trudno mówić o miłości do owiec, a raczej o pragnieniu zachowania majątkowego status quo ze względu na swój interes czy dobro powierzonych nam osób, których byt i przeżycie zależeć może od posiadania zwierząt. Na głębszym jednak poziomie ta nierealistyczna analogia okazuje się trafna: przepaść pomiędzy Bogiem a ludźmi, jest nieskończenie większa niż pomiędzy ludźmi a zwierzętami. Wydaje się, jakby Janowy Jezus chciał powiedzieć: choć dzieli nas nieskończoność i żadne stworzenie nie może równać się wartością z Bogiem, to jednak On sam ofiarowuje siebie za swoje stworzenie.
 
Dlaczego dobry pasterz oddaje życie za swoje owce? Bo kocha je. Choć w rozważanej perykopie nie pada słowo „miłość” czy „kochać”, to tak właśnie można zinterpretować słowo „znać”, gdy Jezus mówi: „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca.”[2]. Janowe „znać” to poznawanie kogoś sercem, połączone z głęboką akceptacją i sympatią. A w kontekście porównania przez Jezusa tej więzi, jaką ma pasterz z owcami, do swojej relacji synowskiej z Ojcem wyraźnie widać, że „znać owce” oznacza kochać każdego człowieka jako unikalną osobę  miłością nieskończoną i ofiarną. I jest to miłość wzajemna, bo jak mówi Jezus: „znam owce moje, a moje mnie znają”.
 
Można powiedzieć, że pasterz – lub ten, kto podaje się za niego – ujawnia się w pełni prawdy w chwili próby. Jeśli nie jest wówczas gotów oddać życia za swoje owce, okazuje się być jedynie najemnikiem, czy – jak mówi Jezus jeszcze mocniej w poprzedzającej niniejszą perykopie – złodziejem, zabójcą i niszczycielem. Najemnik w chwili próby opuszcza owce, wydając je na łup wilkom, czyli zostawia powierzonych sobie ludzi i wystawia ich na zagrożenie, zwłaszcza duchowe i dezintegrujące wspólnotę. Jezusowa wizja pasterzowania jest realistyczna i dramatyczna: odpowiedzialność Boga wobec ludzi rozgrywa się w ciągłym zagrożeniu człowieka różnorakim i aktywnym złem.
 
Jak traktuję inne owce, czyli obcych?
 
Jezus jako Pasterz nie zamyka się w jakimś etnicznym ekskluzywizmie, opiekując się jedynie wybranym stadem – przeciwnie, twierdzi: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. Jezus jest pasterzem i ewangelizatorem nie tylko swoich żydowskich rodaków, ale całej ludzkości. Dynamizm ewangelizacyjny obejmujący każdego człowieka i każdy naród, jest komplementarny z pragnieniem budowania jednej owczarni, czyli jednego Kościoła. Postulat jedności Kościoła wynika wprost z jedyności Boga, który przychodzi zbawić każdego człowieka. Dla katolików widzialnym znakiem i zwornikiem jedności Kościoła i jego uniwersalizmu, obejmującego całą ludzkość, jest Papież jako ziemski namiestnik Chrystusa, najwyższego Pasterza. Jak uczynić całą ludzkość jednym Kościołem, pozostanie chyba wyzwaniem do chrześcijan do czasu końca tego świata i powtórnego przyjścia Chrystusa.
 
Czy jestem wolny w swoich fundamentalnych wyborach i zaangażowaniach?
 
Kolejnym ważnym wymiarem tego ofiarniczego pasterzowania jest całkowita wolność ofiary życia: Dobry Pasterz oddaje swoje życie za owce z własnego wyboru, niczym nieprzymuszony. A jednocześnie ta ofiara okazuje się nie być ostateczna i bezpowrotna: „bo Ja życie moje oddaję, aby je potem znowu odzyskać”. Jezus zapowiada tutaj swoją śmierć i zmartwychwstanie.
 
Jezus jako Dobry Pasterz
 
Podsumujmy dotychczasowe rozważania: Jezus jako Dobry Pasterz jest Bogiem-Człowiekiem, który kocha ludzi i zna ich z imienia. Więź między Jezusem a ludźmi jest wzajemną miłością. Z miłości do nas oddaje On swoje życie i tę nieskończoną ofiarę składa w całkowitej wolności, świadomy jednocześnie, że odzyska swoje życie. (Ta świadomość oczywiście w żaden sposób nie przekreśla i nie podważa wielkości Jego ofiary). Pasterzowanie Jezusa nie zamyka się w jakimkolwiek ekskluzywizmie. Pragnie On być pasterzem całej zjednoczonej ludzkości. Wzorem relacji Jezusa z ludzkością jest Jego trynitarna relacja miłości i posłuszeństwa wobec Ojca w Duchu Świętym.
 
Każdy z nas jest powołany do bycia pasterzem
 
Ponieważ sensem chrześcijańskiej egzystencji jest życie w Chrystusie i upodabnianie się do Niego, zastanówmy się, jak powinno wyglądać nasze ludzkie pasterzowanie, które można tutaj rozumieć jako inspirowane miłością odpowiedzialne zwierzchnictwo wobec osób powierzonych naszej pieczy. Prawie każdy z nas, zwłaszcza dorosłych, ma okazję być pasterzem wobec innych: choćby jako rodzic, nauczyciel, ksiądz, przełożony, polityk, pracodawca itp. Chrześcijańskie zwierzchnictwo jest specyficzne, bo bez względu na to, czego funkcjonalnie dotyczy, jego istotą jest wspieranie innych w drodze do zjednoczenia z Bogiem oraz tworzenia jednego Kościoła, obejmującego cała ludzkość. Różnice, nieraz wielkie, w funkcjonalnej specyfice odpowiedzialności przełożonych, nie umniejszają zasadniczej prawdy o jej istocie. Dojrzałe pasterzowanie można też nazwać relacją ojcostwa lub macierzyństwa.
 
Współczesny kryzys odpowiedzialności i ojcostwa
 
Wydaje się, że zwierzchnictwo, zwłaszcza o charakterze ojcowskim przeżywa współcześnie głęboki kryzys. Mówi się wprost o kryzysie ojcostwa jako kluczowej pedagogicznej przyczynie osobowej niedojrzałości oraz braku stabilności i bezpieczeństwa społecznego. Kryzys ojcostwa i zwierzchnictwa jest związany ściśle z niechęcią współczesnego człowieka do brania odpowiedzialności za własne i cudze życie oraz szersze dobro publiczne. Niechęć do odpowiedzialności i jej przesuwanie ku innym podmiotom, zwłaszcza instytucjonalnym – które zresztą same bywają zwykle supernieodpowiedzialnymi biurokracjami – wynika głównie z dominacji postrzegania siebie jako konsumenta, który swą iluzoryczną wolność realizuje poprzez kolekcjonowanie nietrwałych dóbr i wrażeń, i nie chce wchodzić w zniewalające więzi odpowiedzialności, które mogłyby tę wolność kapryśnego konsumowania w jakikolwiek sposób ograniczyć. A dla specyfiki chrześcijańskiej odpowiedzialności zwierzchnika ważny jest też fakt kryzysu wiary, pojmowanej coraz bardziej indywidualistycznie, a nawet konsumerystycznie: niewielu z nas, chrześcijan, myśli o swoich działaniach wobec innych w kontekście służby ich życiu Bożemu i głoszenia Dobrej Nowiny całej ludzkości. Ponadto ewangeliczna metafora dobrego pasterza słabiej przemawia do współczesnej zurbanizowanej wyobraźni chrześcijan: zdecydowana większość z nas nie ma żadnych doświadczeń związanych z pasterzowaniem, a nasze relacje ze zwierzętami mają głównie charakter kulinarny albo rozrywkowy.
 
Imienna miłość istotą odpowiedzialnego zwierzchnictwa
 
Z obszernej problematyki zwierzchnictwa, ojcostwa i odpowiedzialności zajmę się tutaj jedynie tym, co wydaje się najistotniejsze dla wszelkiego pasterzowania: miłością ofiarną i służebną. Osobiście, gdy rozmyślam o swoich życiowych porażkach, to najważniejsze z nich głównie, jeśli nie jedyne związane były z niesprostaniem odpowiedzialności wobec innych osób, moich sióstr i braci. Były to i wciąż są porażki mojej miłości wobec konkretnych osób. Bo w swojej istocie niechęć do odpowiedzialności, unikanie jej, niedbałość w jej urzeczywistnianiu jest formą odmowy miłości tych, do których jesteśmy posłani z różnoraką odpowiedzialnością. Pierwszym pytaniem pasterza: rodzica, nauczyciela, księdza, policjanta, urzędnika, polityka, pracodawcy, pisarza, intelektualisty, artysty, przełożonego itp. jest pytanie: Czy ja kocham ludzi, którym służę, dla których pracuję, którymi kieruję? Nie jako ludzi w ogóle, ale bardzo osobiście i konkretnie: jako tę właśnie Zosię, tego właśnie Piotra, tę właśnie Natalię itd. Czy ja dla tych konkretnych osób, które znam i których nie znam, jestem gotów ponieść ofiarę życia w chwili próby? Czy ta gotowość weryfikuje się jakoś praktycznie każdego dnia w codziennej trosce o innych? Czy całą swoją służbę wobec nich przeżywam właśnie jako ofiarowanie siebie, swojego czasu, talentów, energii, cierpienia, modlitwy? A jeśli nie kocham tych osób, czy staram się o tę miłość w sobie, czy jej szukam, pielęgnuję, rozwijam, nie pozwalam jej scynicznieć, zobojętnieć, wyschnąć?
 
Wiem, że to, co piszę, wydaje się brzmieć idealistycznie. Ale według mnie, a tym bardziej według Jezusa z Ewangelii, autentyczne pasterzowanie polega właśnie na dojrzewaniu naszej miłości i obdarowywaniu nią innych. W przeciwnym razie jesteśmy jedynie najemnikami, którzy opuszczą swych bliźnich, gdy tylko cokolwiek zagrozi naszemu egoizmowi. W naszym polskim sklerykalizowanym myśleniu o Bogu i Kościele jedynymi pasterzami odpowiedzialnymi za życie wieczne innych osób są religijni profesjonaliści: księża, zakonnicy, zakonnice, ostatecznie katecheci i aktywiści religijni. Rzadko zdarza nam się myśleć, że każdy chrześcijański przełożony czy człowiek wpływowy, choćby wykonywał najbardziej świecki zawód albo miał najskromniejszą funkcję, posiada bardzo konkretną i specyficzną część odpowiedzialności za jakość życia duchowego i moralnego innych osób tu i teraz, a zwłaszcza za kształt ich życia wiecznego po śmierci. Czyli wówczas, jak czytamy dziś u św. Jana, „gdy [Bóg nam] się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest”. Każdy i każda z nas jest odpowiedzialny za twórcze odczytania, jak ta energia miłości pasterskiej ma się urzeczywistniać w naszym osobistym powołaniu, zawodzie i funkcjach.
 
Stajemy się dobrymi pasterzami dla innych, żyjąc w Chrystusie, jedynym Pasterzu
 
Aby nasza pasterska miłość nie stawała się przypadkiem większa do wielorybów niż do ludzi, choćby byli nimi wielorybnicy, musi ona dojrzewać w coraz głębszym osobistym zjednoczeniu z Dobrym Pasterzem. Odpowiedzialność pasterska, aby w ogóle była możliwa, musi czerpać przede wszystkim z caritas, czyli Tomaszowej miłości nadprzyrodzonej samego Boga. Jedynie taka miłość przekracza ograniczenia ludzkiej miłości (amor), skupionej na doczesności i ograniczonej do dobrostanu psychofizycznego człowieka. A jednocześnie tylko ktoś, kto na co dzień rozwija w duchu wiary relację synowskiego czy córczanego posłuszeństwa wobec Boga, może stawać się zaczynem jedności Kościoła, ludzkości i dojrzałym pasterskim wsparciem dla innych. Nie zapominając nigdy o „owcach, które nie są z tej owczarni”, czyli o tych, którzy Jezusa jeszcze nie znają lub o Nim zapomnieli.
 
Z wiekiem zauważam, że coraz więcej dobrego pomiędzy ludźmi, a zwłaszcza w posłudze pasterzowania, dzieje się w sposób niewidzialny, duchowy: dzięki modlitwie, ofiarowanemu cierpieniu, przebaczeniu i miłosierdziu, duchowi pojednania, cierpliwości i wytrwałości, ascezie myśli i serca. Trzeba też mieć dużo odwagi, by z mocą, choć roztropnie, głosić – w porę i nie w porę – prawdy niepopularne, a dla zbawienia konieczne. Na tę pasterską odwagę i gorliwość, specyficznie religijną, zdobywają się jedynie ci, dla których życie wieczne ich sióstr i braci jest po Bogu i obok Niego dobrem najwyższym. Módlmy się dzisiaj wzajemnie za siebie, byśmy stawali się dobrymi pasterzami dla innych.
 
Przypisy:


[1] W trakcie pisania rozważania przypadkiem zerknąłem do GW w Sieci i znalazłem tekst o współczesnych radykalnych ekologach z organizacji „Sea Shepherd” pt. „Za wieloryby oddam życie”. Tytuł wzięty został z wypowiedzi założyciela organizacji, Paula Watsona, który kandydatom do pływania na jego statkach, utrudniających rybakom połowy wielorybów, zadaje rozstrzygające pytanie: "Czy jesteś gotowy zaryzykować życie, żeby chronić wieloryby?" Myślę jednak, że ta współczesna pasja niektórych ekologów do oddawania swego życia w obronie niektórych gatunków zwierząt i szerzej w ochronie środowiska naturalnego, choć zasługuje na szacunek, ma też swoje poważne ograniczenia: radykalna „miłość” ekologów do zwierząt niejednokrotnie bywa okupiona wrogością, a nawet nienawiścią do ludzi, którzy stają się ich przeciwnikami. Posiada też cechy tzw. zsekularyzowanego powrotu sacrum, gdy współcześni niewierzący zaczynają nieomal ubóstwiać zwierzęta i rośliny, jak niegdyś ich animalistyczni i politeistyczni przodkowie. 
Tenże sam Paul Watson we wspomnianym artykule po deklaracjach miłości do wielorybów odnośnie bliźnich wypowiada się z mniejszą sympatią: "Powystrzelałbym ich wszystkich – mówi przez zaciśnięte zęby – To, co robią, jest nielegalne.”
Owocem autentycznej miłości, agape, nie może być nienawiść, nawet wobec swoich przeciwników. Ponadto, istotną cechą dojrzałej miłości jest jej hierarchiczność: byty doskonalsze wzywają nas do większej miłość i nie można przedkładać miłości wobec bytów niższych np. zwierząt, roślin itd. nad miłość wobec osób: ludzi i Boga, nawet jeśli te pierwsze niekiedy są warunkiem długofalowego przeżycia ludzi. Wydaje się więc karkołomne, a nawet niemożliwe, by współcześni Morscy Pasterze mogli służyć jako inspirująca metafora ewangelicznego Dobrego Pasterza.
 
[2] W języku hebrajskim i szerzej w kulturze judaistycznej, w której wyrósł Jezus i Jan, słowo „znać” (hebr. makir, gr. ginosko) miało również znaczenie rozpoznawania kogoś jako kogoś, jako jakiegoś, przyjmowania go i zaakceptowania. Używano również tego słowa metonimicznie, mówiąc o intymnym współżyciu małżonków (por. rozmowę Maryi z aniołem podczas Zwiastowania), co na poziomie metaforycznym oznaczać też może synonim miłości oblubieńczej.

Andrzej Miszk, Szalony Pasterz 

Moje blogi na wideo w YouTube   

image.jpg

Vincent Van Gogh, Pasterz ze stadem owiec, 1884

 

Komentarze

  1. zibik

    Pasterze i owce, antypasterze i wilki !

    Panie Andrzeju – serdeczne dzięki za osobisty trud, poświęcony nam czas i nie mały wysiłek intelektualny. Tekst jest wyjątkowy, fascynujący, refleksyjny, ubogacający i wielowątkowy – napewno godny wzorowego pasterza.

    "Dlaczego dobry pasterz oddaje życie za swoje owce ? Bo kocha je." , także w przypadku ludzi (katolików i chrześcijan) może usiłować naśladować Syna Człowieczego – Jezusa, kiedy owce są zagrożone.

    Przykłady są obecnie powszechnie znane nam, choćby Ojciec Maksymilian Kolbe, czy ks. Jerzy Popiełuszko.

    A zatem są nadal na świecie pasterze i owce, antypasterze i wilki (wrogowie). Wilki stanowią zagrożenie, dla owiec, a antypasterze (wrogowie), dla pasterzy i ich owiec.

    Kto " w chwili próby opuszcza owce, wydając je na łup……" jest człowiekiem bardzo złym : kanalią, zdrajcą, nikczemnikiem, tchórzem etc.

    Nasze (katolików i chrześcijan) pasterzowanie nie ogranicza się, do własnej trzódki (rodziny), będąc wiernym Bogu i Jego Kościołowi jesteśmy wezwani i zobligowani dążyć, wszelkimi dostępnymi środkami, także za pomocą internetu, "aby nastała jedna owczarnia, jeden pasterz" – czy tak myślimy i postępujemy ?………

    "Jak uczynić całą ludzkość jednym Kościołem ?" …….Jezus Chrystus obiecał swoim uczniom i wiernym wyznawcą, że wystarczy prosić Ojca. A więc starajmy się doskonalić i jednoczyć (integrować), indywidualnie i razem prośmy, błagajmy, abyśmy byli coraz bardziej roztropni, pracowici i zjednoczeni, a nie głupi, leniwi i podzieleni. Jakże aktualne, konieczne, pilne, ważne i potrzebne są to sprawy w naszej ukochanej Ojczyźnie !

    "Czy jestem wolny w swoich fundamentalnych wyborach i zaangażowaniach ? "

    Kto jest głupi i leniwy, zbyt ograniczony intelektualnie, a tym bardziej trwający w błędzie i obarczony ciężkimi grzechami (winami), napewno nie jest wolny – w jakichkolwiek wyborach !!!

    "Więź między Jezusem, a ludźmi jest wzajemną miłością " – czy napewno i zawsze ?……….., przecież nie brakuje takich, co "znają" poznali Jezusa, lecz nagminnie zdradzają i nie odwzajemniają miłości Boga Trójjedynego, czy szczerych i wzniosłych uczuć ludzi (bliźnich).

    P.s. Proszę wybaczyć za moje zbyt fragmentaryczne, czy pobieżne odniesienia, będące głównie następstwem ograniczonego wolnego czasu.

    Zdumiewające, że jestem napewno conajmniej setnym czytelnikiem, a pierwszym komentatorem wspaniałego tekstu.

    Szczęść Boże – Ojcze nasz !

    Pozdrawiam Pana serdecznie !

     

     
    Odpowiedz
  2. Andrzej

    Być może takie postawienie sprawy było zbyt dużym wyzwaniem?

     Panie Zbyszku!

    Dziękuję za przyjazny i pełen zrozumienia komentarz. Przyznam, że też byłem zaskoczony brakiem komentarzu do tego tekstu, bo wydaje się, że mówi on coś bardzo ważnego i uniwersalnego o tym, czym jest chrześcijańska odpowiedzialność kazdego z nas. Wiem ze szczegółowych statystyk, że ten tekst czytało dotąd conajmniej 150 osób zatrzymująć się przy nim średnio 2 i pół minuty. Mam nadzieję, że tekst mógł u niektórych zaincjować osobisty namysł nad własnym zwierzchnictwem i stosunkiem do osób, za które jesteśmy odpowiedzialni w różnych sferach życia. Ale takie ujęcie chrześcijańskiego pasterzowania dla wielu z nas, katolików, jest nieoczywiste i nieznane: myślimy, że te słowa Jezusa dotyczą tylko duchownych: księży, biskupów, papieża i osób bezpośrednio ich wspierających. Rzadko, być może nigdy nie myślimy tak o naszym pasterzowaniu. Dlatego, taki namysł i takie teksty tym bardziej wydają się potrzebne, nawet, jeśli trudno je komentować: mogą być impulsem, który później pracuje w głębi chrześcijańskiego serca.

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code