Parę słów o zaimkach w Kościele

„Życie w komunii małżeńskiej, to ciągłe postrzeganie współmałżonka jako kogoś wyjątkowo bliskiego. To dzielenie jego radości i cierpienia, znajdowanie satysfakcji w odgadywaniu jego pragnień i zaspokajaniu potrzeb. To życie w głębokiej przyjaźni, w przekonaniu, że »on jest mój, a ja jestem jego« (Pnp 2, 16) ze wszystkim, co w nas piękne i trudne, wielkie i wstydliwe. To dostrzeganie we współmałżonku tego, co w nim jest darem Bożym dla mnie. To szukanie sposobów, aby być dla niego pomocą (Rdz 2, 18) i aby wzajemnie nosić swoje brzemiona (Ga 6, 2). To odrzucanie pokusy patrzenia na wszystko przez pryzmat własnych racji i egoistycznych pragnień”.

fragment listu pasterskiego Episkopatu Polski
na Niedzielę Świętej Rodziny — 26 grudnia 2010 r.

 

Zastanawiam się, jak jakikolwiek mąż ma potraktować takie słowa jako skierowane także do siebie, jeśli przywykł — co naturalne — do myślenia o swojej żonie wyłącznie jako o niej, nigdy o nim. I jak żona ma przyjąć, że na serio ten fragment tyczy się także i jej męża, a nie tylko jej samej — kobiety, jeśli w ich związku to wyłącznie małżonek identyfikuje się jako on.

Niby błahostka, ale trudno mi traktować poważnie przesłanie, którego domniemany sens wyraźnie różni się od wniosków wyciągniętych z warstwy gramatycznej. Fakt, posłużenie się w danej wypowiedzi formą żeńską i męską i sprawienie, by brzmiało to naturalnie i było poprawne, wymaga odrobiny — powiedzmy — „stylistycznego” wysiłku, ale czy niechęć do niego może stanowić usprawiedliwienie faktu, że Episkopat go nie podejmuje? A może chodzi o ekonomię wypowiedzi? Ale przecież akurat w sytuacji komunikacyjnej, jaką stanowi odczytanie wiernym w całej Polsce listu pasterskiego na Niedzielę Świętej Rodziny, dotyczącego rodziny i budowania komunii, zdecydowanie nie ekonomia wypowiedzi powinna stanowić priorytet. A zatem pewnie przyczyna jest znacznie bardziej prozaiczna — nikt o tym nawet nie pomyślał. 

Nie odnoszę się do treści listu, bo zdecydowanie nie o treść mi chodzi. Zwracam uwagę na formę, bo uważam, że forma jest ważna. W tym wypadku — użycie rzeczowników rodzaju żeńskiego oraz odpowiednich zaimków. Jestem ciekawa, kiedy (czy?) w końcu doczekam się świadectwa tego, że osoby piszące podobne teksty są świadome faktu, iż nie do każdego człowieka należy się zwracać per on  — i wykażą się odrobiną wyczucia i dobrej woli. Z materią języka polskiego na co dzień wyczyniane bywają znacznie bardziej spektakularne rewolucje — zatem z upowszechnieniem używania form żeńskich wśród kościelnych hierarchów (i nie tylko) polszczyzna doskonale dałaby sobie radę, a pewna część jej użytkowników i użytkowniczek odetchnęłaby z ulgą.

 

15 Comments

  1. jadwiga

    nistety muszę sie zgodzić.

    Przeczytawszy powoli tenże fragment – jednoznacznie mozna zrozumiec, ze to kobieta jest dla męza , że to ona musi w ten sposób postepować a jego –  meża to nie dotyczy. On jest pan i władca, a ona sługą.I w niektórych środowiskach taka sytuacja ma miejsce , jest tak sytuacja rozumiana i można na jej poparcie przedstawic tenże tekst. I rzeczywiscie kościelni hierarchpowie powinni na to zwrócić szczególną uwagę.

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Forma, czy intencje i treść?….

    "Siostry i Bracia !"

    "Umiłowani w Chrystusie Panu !"

    „Życie w komunii małżeńskiej, to ciągłe postrzeganie współmałżonka jako kogoś wyjątkowo bliskiego."

    Czy choćby w takim zestawieniu sformułowań ma Pani nadal wątpliwości – kto jest adresatem i ma być odbiorcą listu?…..Pani zastrzeżenia do formy, czy stylistyki owego listu, czy wybranych akapitów są chyba zbyt subiektywne i czytelne, a nawet intencjonalne tzw. szukaniem dziury w całym.   Przecież użyte słowo współmałżonka dotyczy obu małżonków – ich komunii.

    A dowolną publikację, tekst, również list pasterski, aby w całości i naprawdę poznać, także właściwie odczytać, zrozumieć jego treść, a tym bardziej rzetelnie ocenić intencje autora(ów) nie należy traktować fragmentarycznie, zdawkowo, ani wybiórczo. Tak zwykle czynią specjaliści, od manipulacji lub osoby uprzedzone i wrogo usposobione, do autora (ów).

    Owszem w edycji tekstu forma, czy styl, język są ważne, lecz trudno w liście adresowanym, do wybranych osób (wiernych) przecenić, a tym bardziej zlekceważyć, zignorować rolę i znaczenie treści.

    Ps. List pasterski wg. mnie zasługuje nie tylko na uważne przeczytanie. Proszę zamiast skupiać się na formie, raczej odnieść się do wybranych wątków, aby zainicjować owocną dyskusję.

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    Niestety Język Polski

    Niestety Język Polski używa takiej konstrukcji, że zbioryoso” płci męskiej, żeńskiej są rzeczownikami rodzaju męskiego.

    Małżonek będzie tu przykładem, alei uczeń. Student. Myle się?

     
    Odpowiedz
  4. Malgorzata

    Diabeł tkwiący w szczegółach

    Urszula poruszyła temat tylko pozornie marginalny. Sądzę nawet, że dotknęła chcący czy niechcący kilku ważnych zagadnień.

    Zachęcona tym wpisem przeczytałam jeszcze raz dokładnie list pasterski, który słyszałam zresztą w kościele podczas niedzielnego nabożeństwa. Moje pierwsze spostrzeżenie: list jest bardzo interesujący teologicznie i duszpastersko, ale fatalnie napisany jako tekst, który ma trafiać do wiernych w kościołach i budzić w nich jakąś refleksję. Jest po prostu za trudny, napisany ciężkim językiem, pozostawiający wiele do życzenia pod względem stylistycznym. Nie jestem zresztą pierwszą osobą, która zwraca uwagę na nieskuteczność, a nawet przeciwskuteczność tego rodzaju dokumentów, które u wielu osób powodują szybko znużenie, a co za tym idzie, lekceważenie dla skądinąd ważnych treści.

    Druga uwaga: nie ma co zasłaniać się strukturą języka polskiego (to uwaga przede wszystkim do Smoka Eustachego). Wystarczy prosty redakcyjny zabieg. Cytowany fragment bez żadnej straty dla istoty rzeczy, a nawet z pewną korzyścią mógłby wyglądać tak: 

    „Życie w komunii małżeńskiej, to ciągłe postrzeganie współmałżonka lub współmałżonki jako kogoś wyjątkowo bliskiego. To dzielenie wzajemnej radości i cierpienia, znajdowanie satysfakcji w odgadywaniu wzajemnych pragnień i zaspokajaniu potrzeb. To życie w głębokiej przyjaźni, w przekonaniu, że »on jest mój, a ja jestem jego« (Pnp 2, 16), że ona jest moja, a ja jestem jej  ze wszystkim, co w nas piękne i trudne, wielkie i wstydliwe. To dostrzeganie w żonie lub w mężu tego, co w nim jest darem Bożym dla mnie. To szukanie sposobów, aby być dla siebie nawzajem pomocą (Rdz 2, 18) i aby wzajemnie nosić swoje brzemiona (Ga 6, 2). To odrzucanie pokusy patrzenia na wszystko przez pryzmat własnych racji i egoistycznych pragnień”.

    W przeciwieństwie do Autorki wpisu uważam jednak, że nie jest to tylko kwestia formy, ale tak wyraża się po prostu myślenie i postawa twórców listu: po pierwsze, patriarchalne, a po drugie dość abstrakcyjne podejście do zagadnienia rodziny. (Nawiasem mówiąc, "współmałżonek" to raczej element teologicznego slangu, niż języka, którym posługujemy się na co dzień w swoich rodzinach).

    Pozdrawiam Cię, Urszulo, serdecznie i zachęcam do kolejnych wpisów na Twoim blogu w Tezeuszu.

    M. F. 

     
    Odpowiedz
  5. udobrzanska

    ***

    @Jadwiga
    Z kontekstu listu wprawdzie wynika, że chodzi o żonę i męża, ale z zacytowanych słów taki wniosek trudno wyciągnąć. Właśnie to stanowiło inspirację do napisania mojej notki. Frustruje mnie to, że jestem zmuszona do wysłuchania czegoś takiego i nie mam — w sytuacji czytania — prawa głosu. W związku z tym głos wzięłam sobie tutaj :).
    Nie sądzę, że autorzy tekstu świadomie postawili sobie za cel utwierdzanie patriarchatu, no ale — chcąc, nie chcąc — mniej więcej tak wyszło. I pewnie częściej wychodzi.
    Pozdrawiam serdecznie.

    @ Elik
    Gdybym miała chęć pomanipulować na całego albo dać wyraz swemu wrogiemu usposobieniu do autora/-ów (bo nie -ek przecież), zapewniam, że byłabym w stanie napisać całkiem zgrabny — dajmy na to ultrafeministyczny — antyklerykalny tekścik i pewnie znalazłabym miejsce, w którym chętnie by mi go opublikowano. Napisałam notkę na Tezeuszu. O czymś to świadczy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    @ Smok Eustachy
    Istnieją w naszym kraju takie stwory, jak uczennice i studentki. Byłam kimś takim, wiem. Skoro skostniałe struktury do tej pory tego nie zauważyły, zatrudnione w nich na wysokich stanowiskach osobistości powinny szybko opanować obsługę Worda i napisać nowe wzory dokumentów.
    Pozdrawiam serdecznie.

    @ Małgorzata Frankiewicz
    Małgorzato, bardzo dobrze ujęłaś to, czego w moim wpisie zabrakło, dziękuję.
    Doskonale zdaję sobie sprawę, że najgłębszym problemem jest patriarchalne myślenie twórców listu. Nie umiem jednak na ten temat powiedzieć nic ponad to, co zostało ostatnio (tj. np. w trakcie debat) powiedziane. Usłyszałam tekst, zirytował mnie tekst, wytknęłam, co i dlaczego mnie w nim irytuje.
    Wrócę jeszcze na moment do formy — nie bagatelizowałabym jej. Powtórzę, forma jest ważna, ale nie tylko ze względów czysto grzecznościowych, ale dlatego, że stanowi świadectwo czyjegoś myślenia. Warto jednak pamiętać, że język — owszem — jest wynikiem myślenia, jednak za pomocą języka można też myślenie kształtować. 
    (Aha, bardzo podoba mi się określenie "teologiczny slang" :))
    Pozdrawiam serdecznie.

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Świadome i celowe uniki!

     

    Dziękuję za odpowiedź na mój wpis i ujawnienie swoich intencji, a nawet emocji, ale nadal mimo mojej zachęty nie chce Pani odnieść się do treści tego wartościowego listu.   Poprawność, lękliwość, wygodnictwo, czy świadome i celowe uniki wobec trudnych, bądź kłopotliwych wyzwań to dość powszechne zachowania, ale taka postawa nie jest chyba wyrazem, ani miarą wzorowej chrześcijańskiej egzystencji?….

    Czy uznaje, podziela Pani pogląd, że : przystępowanie do Komunii Świętej nie jest i nie może być praktyką oderwaną od życia – od tego, co myślimy, mówimy, jakie są nasze przekonania i czyny.

    Ten wątek bardziej i częściej chyba dotyczy mężczyzn, niż kobiet  –  i to katolików usiłujących sprawować władzę rodzicielską, czy nawet najwyższą władzę w RP.

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  7. udobrzanska

    ***

    Oczywiście, że nie chcę się odnieść do treści. Gdybym chciała, to bym się przecież odniosła — to chyba jasne. "Poprawność, lękliwość, wygodnictwo czy świadome i celowe uniki" to zarzuty odnoszące się do mnie? Wyartykułowane wyłącznie w oparciu o moje króciuchne trzy akapity i jeden komentarz?! Nie wydaje się Panu, że to działanie nieco pochopne? Choć — ma się rozumieć — ma Pan prawo myśleć, co chce. 

    Nie bardzo wiem, co w tym kontekście stanowić może "kłopotliwe lub trudne uniki". Wg Pana powinnam się podjąć analizy cytowanego listu? Ale niby dlaczego? Nie jestem ani teolożką, ani filozofką. Nie interesuję się tematyką episkopalnych listów pasterskich bardziej niż przeciętni Kowalscy. Jestem polonistką i (tym razem) zwracam uwagę m.in. na źle dobrane zaimki oraz zastanawiam się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. 

    Naprawdę nie wiem, jak można się nie zgodzić ze zdaniem, że "przystępowanie do Komunii Świętej nie jest i nie może być praktyką oderwaną od życia — od tego, co myślimy, mówimy, jakie są nasze przekonania i czyny". To przecież zwyczajny truizm.

     
    Odpowiedz
  8. elik

    Nawyki i wyzwania !

    Dlaczego tak dzieje się?……. To nie przypadek, że "diabeł tkwi w szczegółach", wiele osób zbyt infantylnych, naiwnych, leniwych, czyli uległych Jemu – Złemu Duchowi. Zdecydowanie woli bezmyślnie trwonić dany im czas (życie) tzn. gapić się, czy oglądać TV lub inne kolorowe czasopisma, obrazki, czy zajmować się przede wszystkim tym, co łatwe, wygodne i przyjemne, czyli tzw. "szczegółami", niż sprawami istotnymi i trudnymi tj. "ważnymi zagadnieniami".

    Nawyki rozpowszechnione i już utrwalone wśród społeczeństwa, także wiernych wspólnoty Kościoła wg. mnie bardzo trudno zmieniać, a tym bardziej eliminować. Dlatego doskonalenie komunikacji osobowej, czy  modyfikowanie formy przekazu treści staje się pilnym, koniecznym i coraz trudniejszym wyzwaniem, dla wielu osób duchownych i świeckich, czyli całej wspólnoty Kościoła.

    Wzorców godnych naśladowania w dziedzictwie i tradycji Kościoła nie brakuje wystarczy z nich korzystać, ale coraz trudniej skutecznie przeciwdziałać wdrażanej w RP z wielką intensywnością i w pośpiechu szczególnej operacji. Przede wszystkim z zakresu społecznej inżynierii, oraz zaangażowanym celowo i świadomie, w ten proces potężnym siłom i środkom, przekraczającym znacznie możliwości wspólnoty Kościoła. 

    Szczęść Boże !

     

     

     
    Odpowiedz
  9. elik

    Truizm, czy?………

    To co dotychczas napisałem absolutnie nie jest "zarzutem", ani "pochopnym działaniem", lecz raczej uwagą ogólną i niezbyt udolną zachętą, inspiracją.

    Moją intencją było i nadal jest Panią i innych przekonać, że jednak warto podjąć trud i wysiłek, aby bardziej skupić się na treści, niż formie, czy innych mniej istotnych sprawach.

    Wybrany świadomie akapit, a raczej jego treść może wydawać się truizmem, lecz w rzeczywistości wspólnoty Kościoła katolickiego jest zbyt powszechnym faktem i bolesnym, brzemiennym w skutkach doświadczeniem.

    Jak uprzednio napisałem dotyczy również ludzi (mężczyzn) usiłujących sprawować władzę w rodzinie, czy państwie, a zatem będących zgorszeniem zamiast dobrym przykładem, autorytetem, wzorem, dla innych.

    Szczęść Boże !

     
    Odpowiedz
  10. aaharon

    @udobrzanska i zaimki osobotwórcze

     Cześć. 

     

    Z całej dyskusji wyłowiłem istotną dla mnie  myśl. Napisałaś że :

     

    …za pomocą języka można też myślenie kształtować… 

     

    ach to bardzo ciekawe…czy to znaczy,  że za pomocą zaimków wywołujemy   płeć? (wywołać w sensie zanużenia zdjęcia w ciemni, no wiesz wywoływacze itd…:) )

    Gdzie kończy się On a gdzie Ona się w Tobie zaczynia? Czy zaimki stwarzają granice ?

     

    Wiem wiem dziwne pytania …

     

    Zapraszam przy okazji do mojego albumu wszystkich  tych którzy to czytać będą …

     

    heinri.jalbum.net/Raj%20utracony%20.%20Paradise%20Lost/
     

    A może wartość to Ekofeminizm…

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  11. elik

    Jednoznaczność !

    @Urszula

     

    O ile dobrze zrozumiałem jest Pani orędowniczką  jednoznaczności nie tylko w treści, lecz również w formie.

    A zatem proponuję zastanowić się razem, dlaczego to, co dotyczy jednoznaczności jest takie ważne, wręcz najważniejsze w świecie?……

    Wg. mnie ponieważ bez tego rozróżnienia – dobra, od zła pozostajemy wyłącznie zwierzętami po ludzku tęskniącymi, do prawości, wolności i sprawiedliwości, ale nie zdolnymi, ani nie umiejącymi nadać im pożądany kształt i właściwą formę. 

     

    Czy zgodzi się Pani ze mną, że nasze subiektywne "szarości" tj. dwuznaczności, czy wysiłki i starania np: o poprawność polityczną dostatecznie nie obrazują, ani nie wyjaśniają świata?……., chyba najlepiej ukazuje i wyjaśnia go jednoznaczność tj. biel i czerń.

    Pani wyznanie jest ujmujące, lecz nadal nie rozumiem, dlaczego aż tak usilnie wzbrania się Pani na forum Tezeusza swobodnie dzielić z czytelnikami własnymi myślami, doświadczeniami i odczuciami. 

    Mnie również zdarza się podejmować trud i wysiłek…….,  jednocześnie zwykle odczuwam potrzebę dzielenia się z innymi tym, co wydaje się istotne, znaczące, czy nawet kontrowersyjne, bądź inspirujące, ubogacające i godne polecenia.

    Pozdrawiam Panią serdecznie – Zbigniew

     

     
    Odpowiedz
  12. udobrzanska

    ***

    @ Elik
    Naprawdę zdarza mi się podejmować trud i wysiłek skupiania się na treści. Lekceważenie treści jako takiej byłoby dość głupie z mojej strony. Wysłuchałam tego listu, dotarło do mnie, o co chodzi nadawcom. Nie odczuwam potrzeby rozkładania tego na części pierwsze. Jeśli ktoś ma takową chęć, z zainteresowaniem przyjrzę się efektom. Pozdrawiam ponownie.

    @aaharon 
    Owszem, napisałam "za pomocą języka można też myślenie kształtować". (Nie, zaimki w żaden sposób nie wywołują mojej płci. Jest ona — chwała Bogu — dość stabilna, a listy pasterskie i użyte w nich słowa bynajmniej jej w tym nie przeszkadzają).
    Nadawca, uwzględniając odpowiednie zaimki i rzeczowniki, szczególnie jeśli przemawia z pozycji autorytetu (a tak się przecież w tej sytuacji dzieje), wskazuje odbiorcy, że także z potrzebami i oczekiwaniami drugiej płci — nawet na takiej płaszczyźnie jak gramatyka — należy się liczyć. I w ten sposób kształtuje myślenie. Cudze. Samo dywagowanie wyświęconych od czasu do czasu o "geniuszu kobiety" i "kobiecie: darze i tajemnicy" — jeśli nie idą za tym żadne działania, nawet tak proste do wykonania — mogę potraktować jedynie cynicznym podniesieniem prawej (bo tak mi wygodniej) brwi.
    Nie znam się na ekofeminizmie. Wbrew — być może — pozorom nie jestem szaloną teoretyczką "-izmów". Może i wartość, nie mam pojęcia. 
    Pozdrawiam serdecznie, dzięki za zainteresowanie notką i dyskusją.

    Po edycji:
    Przepraszam najmocniej za przeskok posta, ale zanim oswoję panel edytorski Tezeusza, chyba minie dobra chwila.
    Panie Zbigniewie, naprawdę dziękuję za zainteresowanie moją notatką i moją osobą, ale:
    1) to, o czym Pan pisze, w żaden dostrzegalny przeze mnie sposób nie wiąże się z treścią (nomen omen) mojej notki;
    2) od publikacji mojej notki kolejny raz dzielę się tu, na forum Tezeusza własnymi (bo czyimiż innymi) myślami.
    Aby sensownie odnieść się do Pana zdania na temat jednoznaczności, musiałabym dowiedzieć się, co Pan przez nią rozumie. Co do czerni, bieli i szarości, to obawiam się, że mam radykalnie odmienną opinię. I to na dziś tyle: nie mam zamiaru pod własnym wpisem blogowym robić gigantycznego off topu. Miłego wieczoru i do kolejnej rozmowy — ale już raczej pod innym wpisem.

     
    Odpowiedz
  13. elik

    Dyskusja, dialog, polemika i porozumienie !

     

    Pani Urszulo !

    Przecież ludzie to istoty, które są uzdolnione i predysponowane nie tylko do artykułowania swoich myśli, skojarzeń, wyobrażeń, doświadczeń, doznań i odczuć, lecz także byty rozmiłowane w dialogu z innymi osobami.

    Dyskusja na forum, czy dialog się najlepiej rozwijają, stają możliwe i owocne, kiedy osoby dyskutujące wzajemnie szanują i porozumiewają się tj. używają języka etycznego lub potocznego.

    Ale cóż, jeśli ktoś ma skłonność, do artykułowania różnych myśli, bądź dowolnych skojarzeń, a nawet własnych mniemań i formułowania  treści kontrowersyjnych, czy zdań nowatorskich….

    Wtedy wg. mnie możliwe są dwa scenariusze: otworzą się przed nim serca osób uważnie czytających jego  tekst, wpis, komentarz i wnikliwie zgłębiających treść albo dialog stanie monologiem, a most porozumienia ulegnie zerwaniu.

    Można oczywiście to naprawić, jeśli się ktoś boi, że jak rozpocznie dyskusję, dialog to trafi na obcy teren i spotka się z brakiem życzliwości i zrozumienia. Wówczas pozostaje mu okazać życzliwość, a nieraz wyrozumiałość i życzyć więcej śmiałości, tzw. cywilnej odwagi. Ponadto racjonalnych argumentów, także zdolności rozumienia rzeczywistości i przekonywania interlokutora , czy tzw. siły przebicia w ewentualnej polemice. Intryguje mnie tym razem Pani pogląd n.t. jednoznaczności, lecz zgodnie z Pani sugestią rezygnuję z podnoszenia nowych wątków i oczekuję cierpliwie na nowy wpis.

    Życzę Pani sukcesów edytorskich i owocnych dyskusji w licznym gronie na forum Tezeusza.

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  14. rzusto

    ślubne kazania

    Ucieszył mnie post na ten ważny i ciekawy temat. Moje poglądy powodują, że na każdym ślubie w kościele katolickim (na innych nie byłem) naigrywam się z kazań księży. W każdym z nich widać poddańczość kobiety w związku małżeńskim. Zastanawiam się czy to aby tylko kwestia języka przysposobionego przez księży z tekstów biblijnych.

    Nie rozumiem też obrony form językowych dotychczas funkcjonujących. Język formułuje kulturę i najwyższy czas przysposobić polszczyznę do zmieniających się polskich warunków. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code