Papież Franciszek Człowiekiem Roku dla ludzi LGBT

Nie tak dawno głośno było w mediach o uznaniu Franciszka człowiekiem roku przez prestiżowy magazyn Time. Nie było to jednak jedyne wyróżnienie dla papieża dokonane przez amerykańską prasę. Tydzień później wiele osób z pewnością zaskoczyła informacja, że Franciszek został uznany Człowiekiem Roku przez miesięcznik The Advocate – znany magazyn skupiony na newsach istotnych dla społeczności gejów, lesbijek,  osób biseksualnych i transseksualnych www.advocate.com/year-review/2013/12/16/advocates-person-year-pope-francis


 

Redaktorzy The Advocate dobrze uzasadniają swój wybór, który do prostych nie należał. Przypominają, że Franciszek podkreśla znaczenie małżeństwa jako trwałego związku kobiety i mężczyzny (encyklika "Lumen Fidei" przyp. autora). Zwracają także uwagę na słowa wypowiedziane przez Franciszka, zanim został wybrany papieżem. Jako arcybiskup Argentyny kardynał Jorge Bergoglio sprzeciwiał się równości małżeńskiej, a także adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Prezentował jednocześnie pogląd, że wybranie związków jednopłciowych (nie małżeństw) można popierać jako mniejsze zło.

Argentyński działacz gejowski Marcelo Márquez potwierdził w wywiadzie dla New York Times stanowisko Bergoglio odnośnie małżeństw osób tej samej płci, ale jednocześnie zwrócił uwagę na szacunek i zrozumienie dla praw gejów.

Redakcja The Advocate przy podejmowaniu decyzji w wyborze Franciszka na najbardziej wpływowego człowieka roku 2013 dla społeczności LGBT miała zapewne świadomość, że ten wybór wywoła dużą dyskusję. W swoim uzasadnieniu napisali: "Papież Franciszek jest liderem ponad miliarda Katolików na całym świecie. Katolików jest trzy razy więcej niż obywateli i obywatelek USA. Może to wam się podobać lub nie – to co mówi ma znaczenie. Jasne, wszyscy znamy Katolików, którzy mają obsesję na punkcie religijnych zasad dotyczących moralności. Jest wiele niezgody w takich tematach jak m.in. rola kobiet i antykoncepcja. Ale żaden z nich nie powinien prowadzić nas do pomniejszania osiągnięć papieża w przekonywaniu serc i umysłów, by otworzyć się na ludzi LGBT, nie tylko w USA, ale globalnie"

Ważną wypowiedzią dla społeczności LGBT były słowa słowa, które padły podczas powrotu ze Światowych Dni Młodzieży. Papież powiedział wtedy: „Jeśli ktoś jest gejem i poszukuje Boga i ma dobrą wolę, kim jestem by to osądzać? Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia to bardzo dobrze. Mówi, że osoby takie nie powinny być z tego powodu marginalizowane, lecz powinny czuć się chciane. Bycie gejem nie stanowi problemu, musimy być braćmi.”

Franciszek w przeciwieństwie do swoich poprzedników: Jana Pawła II i Benedykta XVI wsłuchał się w głosy gejów.  Powiedział, że gdy był kardynałem,  otrzymywał listy od osób homoseksualnych, którzy są społecznie zranieni, bo czują się przez Kościół ciągle potępiani.  Stwierdził, że Kościół nie chce tego robić.

W wywiadzie dla La Civiltà Cattolica Franciszek powiedział:  „Kiedyś pewna osoba w sposób prowokacyjny zapytała mnie, czy aprobuję homoseksualizm. Odpowiedziałem jej pytaniem: „Powiedz mi: czy Bóg, kiedy spogląda na osobę homoseksualną, aprobuje jej egzystencję z miłością czy też odrzuca ją i potępia?. Zawsze należy uszanować osobę. Tu dotykamy misterium człowieka. Bóg towarzyszy ludziom w życiu i my musimy im towarzyszyć, biorąc pod uwagę ich sytuację. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem. Kiedy tak się dzieje, Duch Święty prowadzi kapłana, by powiedzieć to, co właściwe".

Ale to nie wszystkie zasługi Franciszka dla społeczności LGBT. Kilka miesięcy temu włoski dziennik La Repubblica, poinformował, że katolicka grupa LGBT: Kairos z Florencji, napisała list do papieża, z prośbą o "otwartość i dialog", zauważając, że ich brak powoduje homofobię. Katolicy LGBT napisali listy do poprzednich papieży, ale Franciszek jest pierwszym, który im odpowiedział. Cała treść listu nie została ujawniona, wiadomo jednak że papież wyraził radość z otrzymania listu, nazywając go aktem "spontanicznego zaufania". Dał im też swoje osobiste błogosławieństwo.

Franciszek jest papieżem, kóry ewidentnie zmienia sposób dialogu dialogu na linii Kościół – osoby homoseksualne. Ton, forma wypowiedzi ma przecież równie duże znaczenie jak treść. Papież kładzie nacisk na postawę miłosierdzia i szacunku wobec drugiego człowieka.

Wybór Franciszka na człowieka roku The Advocate zauważył i skomentował Eric Sundrup SJ z portalu The Jesuit Post thejesuitpost.org/site/2013/12/waiting-to-see-the-advocate-pope-francis/
Jezuita zauważa, że The Advocate jest świadomy tego, że papież nie zmienia kursu w nauczaniu Kościoła. Widzi jednak także napięcia i pracę jaka czeka nas wszystkich. W dialogu podejmującym trudne tematy ważne jest to, że uczestnicy uczą się czegoś, czego nie wiedzieli wcześniej, a ostateczna konkluzja nie może być przewidziana z góry przez żadną ze stron. Eric Sundrup SJ przywołuje fragment adhortacji Radość Ewangelii p 239:  „Nadszedł czas, by mając na uwadze kulturę, która dostrzega wartość dialogu jako formy spotkania, dążyć do zgody i do wspólnych ustaleń, nie izolując się od troski o społeczeństwo sprawiedliwe, zdolne do pamięci i bez wykluczania kogokolwiek. Głównym autorem, historycznym podmiotem tego procesu są ludzie i ich kultura, nie jakaś klasa, grupa czy elita. Nie potrzebujemy projektów przygotowanych przez niewielu i adresowanych do niewielu, do mniejszości oświeconej, która chce przejąć monopol na wyrażanie zbiorowych uczuć narodów czy społeczeństw. Chodzi o porozumienie, by żyć razem, chodzi o pakt społeczny i kulturowy.”

Jezuita podsumowuje: The Advocate dał nam wyraźny przykład, jak wyjść poza uproszczone schematy. Pokusą Kościoła jest odpowiadać z obsesyjnym wyjaśnieniem stanowiska nauczania,  które jak widzieliśmy, znane jest przez ludzi, którzy się z nim nie zgadzają. Zamiast tego, mam nadzieję i modlę się, aby każdy, kto będzie mówił w imieniu Kościoła będzie mógł odpowiedzieć na zaproszenie do dialogu, z taką samą nadzieją, miłością, miłosierdziem i odrobiną cierpliwości.

 

Komentarze

  1. beszad

    Zefirze, muszę się tu do

    Zefirze, muszę się tu do czegoś przyznać. Jeszcze nie tak dawno nie dopuszczałem do świadomości, że rodowiska LGBT to niekoniecznie ideologiczni wrogowie chrześcijaństwa. Jednak pod wpływem kilku świadectw (jedno z nich znalazłem na Tezeuszu), jak też pod wpływem papieża Franciszka, moje spojrzenie na tych ludzi zaczęło ewoluować. Widzę teraz, jak wiele ran zadano im w imię wiary. Jedni przez to weszli w retorykę agresji wobec Kościoła, inni cierpią w ciszy własnego serca.

    Papież nauczył mnie jednego: nie wolno nikogo osądzać. Warto też się zastanowić nad granicami akceptacji pewnych postaw – szczególnie jeśli czyjeś preferencje związane są z wrodzonymi predyspozycjami. Nie wiem jeszcze gdzie powinniśmy wytyczać granice tej akceptacji. Wiem natomiast jednoi: wobec człowieka akceptacja powinna być bezwarunkowa. Jedynie postawę wolno nam w jakiś sposób oceniać – ale też tylko w taki sposób, by nie ranić. Dokładnie tak, jak nas tego uczył Chrystus – i jak dziś uczy nas Franciszek.

     
    Odpowiedz
  2. zefir

    Beszadzie, dziękuję

    Dziękuję Ci Beszadzie, za twój osobisty komentarz. Ja też się Tobie do czegoś przyznam. Nie zawsze byłem tolerancyjny… Mimo, że jestem gejem, to jeszcze kilka lat temu nie tolerowałem osób biseksualnych i nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego. Nie wyobrażałem sobie też podania ręki osobie transseksualnej. Chyba mogę powiedzieć, że byłem "transfobem". Cieszę się, że to już przeszłość. Moja postawa zmieniła się pod wpływem dyskusji z ludźmi odmiennymi ode mnie. 

    Jak dobrze zauważyłeś, społeczność LGBT jest bardzo zróżnicowana. Są w niej osoby, które są przyjaciółmi Kościoła, mimo że jest to przyjaźń bolesna i trudna. Ale są i tacy, którzy są wrogami chrześcijaństwa. Po części wynika to z tego, że w przeszłości przez ludzi Kościoła zostali zranieni i teraz wrogość wobec katolików, antyklerykalizm stały się elementem ich tożsamości. Jest też trzecia grupa – ci, którym Kościół jest obojętny.

    Co zaś się tyczy granic akceptacji postaw, to jest to temat rzeka. Myślę, że głównie będzie się on nadal rozbijał o małżeństwa osób tej samej płci i adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Tu w samym środowisku też są zdania podzielone. Czytałem kiedyś badania, z których wynikało że większość gejów w Polsce nie chce adoptować dzieci. Nie wszyscy też domagają się małżeństw homoseksualnych i jak widać w przykładach państw europejskich, które małżeństwa homoseksualne wprowadziły, nie cieszą się one dużym zainteresowaniem. Taki paradoks.

    Ja teraz na to wszystko zaczynam patrzeć z innej perspektywy. Gdy widzę, że coraz więcej osób heteroseksualnych się rozwodzi, albo nie chce brać wcale małżeństwa, gdy geje i lesbijki mając możliwość zawarcia związku jednopłciowego czy małżeństwa tego nie robią to widzę nie tyle kryzys małżeństwa takiego czy innego, tylko ogólnie kryzys ludzkich trwałych relacji, brak odwagi do wzięcia odpowiedzialności za drugiego człowieka i wreszcie straszny egoizm. Myślę, że to jest problem, z którym powinno się mierzyć chrześcijaństwo.

     

     
    Odpowiedz
  3. beszad

     Tak, dobrze to

     Tak, dobrze to zdiagnozowałeś – stoimy dziś nie tyle wobec kryzysu rodziny, co wobec kryzysu gotowości do podjęcia odpowiedzialności za drugiego człowieka. Istnieje też inny kryzys – kryzys nasłuchiwania, dotyczący narastającego defektu wrażliwości na głos drugiej osoby, również na głos samego Boga, który zwykle przemawia w najgłębszej ciszy serca. To właśnie tam, a nie w surowej literze prawa, jest to, co stanowi ostoję duchowego życia. My jednak zauważamy tylko jakieś zewnętrzne, często uboczne, skutki tych dwóch głównych kryzysów. A przecież wszystkie inne ludzkie problemy zdają się brać początek z tych dwóch powyższych. Dziękuję Ci, Zefirze, za te ciekawe i wartościowe myśli.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code