Odpuść nam winy

Rozważanie na XI Niedzielę Zwykłą, rok C1
 

Dziś spotykamy się z dwiema jakże rożnymi, a jednak podobnymi postaciami.

Pierwsza postać – to potężny władca, Boży wybraniec, wyniesiony prosto z pastwiska do godności króla! Dawid, któremu Bóg pozwolił iść od zwycięstwa do zwycięstwa, uczynił władcą domu Izraela i Judy i Izraela. Dał mu żony, nałożnice i licznych synów.

Druga postać – to miejska ladacznica. Prócz urody i flakonu perfum nic ni ma.

Dzieli ich społeczna przepaść. Łączy grzech i przebaczenie.

Zacznijmy od króla Dawida. Ten obdarowany, ukochany przez Boga, wybrany, zachował się jak ostatni łajdak, gdy pożądliwość zaćmiła mu umysł i serce. Wykorzystał daną mu władzę, by  zniewolić piękną żonę lojalnego i wiernego oficera. Mało tego! Chcąc zachować w tajemnicy swój haniebny czyn, dopuścił się kłamstwa, podstępu i zdrady. Batszeba była w ciąży, czas naglił. Zamierzał więc poczęte dziecko przypisać Uriaszowi. Niestety ten, sprowadzony z pola walki, zachęcany do wypoczynku we własnym domu, nie chciał zażywać wygód swego mieszkania ani tym bardziej rozkoszy z żoną, dopóki świętość Izraela, Arka Przymierza nie zostanie odebrana wrogom w walce. Uparciuch wolał się przedrzemać w pałacowych pomieszczeniach dla sług. Upokorzony i zawiedziony w planach król dławił się wściekłością i wstydem. Wstrzemięźliwość i szlachetność żołnierza była nie do zniesienia dla chutliwego monarchy – to raz. Ciąży nie można było przypisać mężowi zgwałconej kobiety – to dwa. Poza tym jednorazowa w zamyśle rozkosz okazała się pułapką dla królewskiego serca; Dawid zakochał się w tej kobiecie i chciał ją mieć na własność – to trzy. Uriasz musiał zginąć.

Dawid brnie więc dalej w bagno kłamstwa i zdrady. Przez Uriasza przesyła jego dowódcy rozkaz, by doręczyciela wystawił na śmierć w czasie walki! Trudno o większą podłość i perfidię. Wierny żołnierz, nieświadom podstępu ginie na froncie, Dawid bierze do siebie Batszebę, dziecko się rodzi w pałacu – wszystko jest w porządku. Podłości ukryte, sprawy nie było. Można spokojnie żyć dalej.

Wtedy pojawia się prorok Natan. Sprytnym fortelem, przez przypowieść, zmusza króla do osądzenia surowo popełnionego czynu. Oburzając się na postępek bohatera opowiastki, Dawid  skazuje go na śmierć. I nie widzi analogii! Wówczas prorok otwiera mu oczy: Ty jesteś tym człowiekiem. No i dodaje, że to, co było ukryte, on, Natan rozgłosi światu. Poważna groźba.

Dopiero wówczas przemówiło sumienie Dawida. Późno, pod przymusem. Przyznał się do haniebnego czynu. Czy więc Bóg ukarał przykładnie swojego wybrańca, który tak nadużył jego darów? Czy odwrócił się od niego?

No, cóż, kara była. Zmarło dzieciątko zrodzone z grzechu. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej król chciał się go wyrzec, „podkładając” je słudze. Jaka przepaść między tchórzliwym wypieraniem się ojcostwa, a błaganiem o życie chorego dziecka wśród umartwień i postów! Jak bardzo w skrusze i autentycznym żalu za grzech przemieniło się serce Dawida! Można rzec, że śmierć niewinnego dziecka ocaliła serce króla.

Bóg nie tylko przebaczył królowi, dał mu długie życie i jeszcze wiele zwycięstw, ale zabierając pierwszego, dał mu drugiego syna z tej samej żony: Salomona, który stał się następcą Dawida i największym, legendarnym królem Izraela.

Gorące i gwałtowne serce Dawida, gdy otrzymał wybaczenie, wyśpiewało Panu radosną, szczęśliwą pieśń pochwalną!

Tysiąc lat później być może podobna pieśń – niezapisana nigdzie – wyrwała się z ust pewnej kobiety.

Jawnogrzesznica, ladacznica, którą wszyscy w mieście znali, wpadła znienacka na przyjęcie, które urządził dla Mistrza porządny, przestrzegający prawa faryzeusz Szymon. Mogła przynajmniej, choć dla niepoznaki, upiąć i zakryć włosy – ze względu na gości. Nic z tego! Rozpuściła je bezczelnie, tak, że każdy, choćby nie wiedział, mógł odgadnąć kim jest. Mało tego! Rzuciła się do nóg proroka i dalejże całować mu stopy, olejkami skrapiać, włosami je wycierać. Szczyt zgorszenia!!!

Gospodarz zwątpił w sercu, czy to aby prorok, jeśli pozwala tej skalanej na takie poufałości.

Jezus zaś, który słyszy głos każdego serca, zwraca się do niego z przypowieścią. Historia o dłużniku większym i mniejszym przewija się często przez przypowieści Mistrza. Teraz wyraźnie dał nią do zrozumienia, że Szymon, porządny i prawomyślny, nie miłuje, bo nie ma długu! (a przynajmniej sądzi, że nie ma).Toteż miłości Gościowi nie okazał – nie dał mu wody do mycia, nie dał mu pocałunku. Zimne jest twoje serce, Szymonie. Natomiast w każdym geście ladacznicy Nauczyciel widzi miłość. Prawdziwą, bezpruderyjną, gorącą, głuchą i ślepą na zgorszenie. Najwyraźniej bardziej sobie ceni jej bezczelność, niż godną powściągliwość gospodarza! W dodatku publicznie oznajmia, że odpuszczone są jej grzechy! Chwali jej wiarę!

To musiał być szok dla zebranych. Trzeba było nie tylko histeryczną ladacznicę razem z jej mnóstwem grzechów jakoś przełknąć; nie tylko przyjąć spokojnie wytykanie niegościnności. No, to się da jakoś znieść. Ale odpuszczenie grzechów? Tylko Bóg odpuszcza grzechy, więc za kogo On się uważa?!

Poza tym, nawet jeśli jej odpuścił (JAK?) – to gdzie pokuta? Nawet król Dawid musiał zapłacić za swój grzech, choć zdarzyło mu się to tyko raz, a ta całymi latami była ladacznicą. Jakaś kara ziemska powinna dotknąć tę kobietę! Może trąd? Może jakaś inna przykra choroba? Prawo każe takie kamienować! Prawo! Czy ono już nic nie znaczy?

Zostawmy na razie to pytanie bez odpowiedzi i przyjrzyjmy się dziwnej symetryczności przywoływanych dziś postaci i wydarzeń.

Grzech Dawida: skryte, podłe, pokrętne działanie króla – za które kobieta płaci niesławą, a szlachetny mężczyzna i niewinne dziecko śmiercią. Działanie motywowane pożądliwością i chucią,  dokonywane w majestacie władzy. (Pomijam tu całkowitą obojętność opowiadającego na los i przeżycia Batszeby, …ale warto choć to zaznaczyć).

Grzechy kobiety: nie jesteśmy pewni, na czym on polegał. Czy uprawiała prostytucję? A jeśli tak – nie wiemy, co ją do tego skłoniło. Nie miała męża? Nie miała rodziny? Nie mogła się inaczej utrzymać? Ktoś ja pchnął na tę drogę, bo była ładna i atrakcyjna? Może była po prostu kochliwa – jak Dawid. Może jej się nie udało, żyła najpierw z jednym, który jej nie poślubił, potem z drugim, a potem – z wieloma? Może każdego z nich kochała, a gdy kochała, nie mogła się oprzeć pragnieniu i pożądaniu? Nie mogła odmówić prośbie żadnego z nich? Nie wiemy nic do końca.

Król Dawid, jeśli zakochał się w kobiecie lub tylko jej pożądał i nie było przeszkód w postaci wojującego męża, po prostu zabierał ją do pałacu i posiadał ją. Miał takich kobiet bardzo wiele. Niektóre były żonami, niektóre kochankami. Oczywiście utrzymywał wszystkie. Nikt nie widział nic grzesznego ani w życiu tych kobiet, ani króla.

„Kobieta grzeszna” właściwie robiła to samo. Tyle, że nie ona „posiadała”, ale ją posiadano.  Nikogo nie uwiodła przemocą, nie zabiła podstępnie. Nie miała ani takich możliwości, ani charakteru. Przecież „bardzo miłowała”… Miała dobre, kochające serce, może zbyt czułe na męskie wdzięki. Jej grzeszność być może sprowadzała się do tego, że miała wielu kochanków.

Gdy Dawid postąpił ewidentnie podle, nikt z jego dworu nie odważył się mu powiedzieć złego słowa. Milczeli i akceptowali. Jeden jedyny prorok Natan odważył się wypomnieć mu grzech. Upomnienie króla i nazwanie zbrodni po imieniu stało się dla Dawida wyzwoleniem. Pozbył się lęku, kłamstwa, obłudy – stanął w prawdzie wobec Boga i samego siebie. Natan pomógł królowi odnaleźć drogę powrotu.

Co do kobiety grzesznej – każdy na przyjęciu miał ochotę i mógł wypomnieć jej wszystko, co robiła i nie miałby żadnych zahamowań. Oczekiwano tego jednak przede wszystkim od Proroka. Jezus zaś jest jedynym w tym towarzystwie, który nie potępia grzesznicy, pozwala się dotykać, przemawia ciepło, chwali nawet, wreszcie odpuszcza grzechy. On wie, że ta kobieta szukała tej jednej wielkiej miłości, która zaspokoi pragnienie jej serca. A gdy ją znalazła – w Nim – zobaczyła swój grzech!  Zrozumiała, że ten Rabbi jest Samą Miłością i że On doskonale zna zakamarki jej serca; że w Jego obecności nic jej się nie stanie, nikt jej nie skrzywdzi! I To On, Jego Miłość otworzyła jej oczy! Dała jej przenikliwość i jasność spojrzenia! Zrozumiała, jak bardzo błądziła, uważając za miłość to, czym żyła dotąd! Jednocześnie wierzyła z całego serca, ufała bezgranicznie, że Ten, który jest Miłością, zdmuchnie jej nierząd, jak kurz pokrywający drogocenne światło jej duszy. I tak się stało, powiedział to głośno! Pozwolił znękanej, przywalonej własnym grzechem, odzyskać siebie samą. Przywrócił jej godność.

Rozsadzało ją szczęście, aż do bólu. Rozbijając flakon z pachnącym olejkiem czuła, że to za mało! Więc rozbiła u jego stóp swoje przepełnione miłością serce… i obmyła te stopy najcenniejszym płynem – łzami skruchy i wdzięczności. To właśnie był jej Psalm.

A prawo? Oto co mówi o Prawie św. Paweł:

„…człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia”.

Tak oto usprawiedliwiony został z haniebnego uczynku Dawid, bo stanął w Prawdzie i zawierzył Miłości; usprawiedliwiona została tym bardziej ladacznica, która zawsze miała serce pełne miłości i uwierzyła Chrystusowi.

Ileż to razy my, współcześni faryzeusze, kurczowo trzymający się prawa, kolekcjonujący swoje dobre uczynki (których ewidencję skrupulatnie prowadzimy), patrzymy z wyższością i pogardą na tych, którzy łamią prawo i lekceważą je. Na uzależnionych od alkoholu, narkotyków, seksu, na prostytutki, pijaków, złodziei. Nawet na bezdomnych – przypisując im winę za bezdomność. Ba, jesteśmy skłonni surowo karać dziecko, które skłamało ze strachu albo uciekło z lekcji – też ze strachu. Może nawet z nudów. Racjonalizujemy swoją postawę – zapewniając, że potępiamy ich wszystkich, a czasem karzemy – dla ich dobra.

O, Panie! Ty, który jesteś Miłością! Daj nam światło, upomnij tych, których trzeba i przytul tych, których trzeba, bo Ty widzisz serca! My, słabi, niemądrzy, zarozumiali, nadęci, my ulegający nałogom, kłamiący, my, którzy tak często zabijamy słowem brata i siostrę! Tak bardzo potrzebujemy Twojego światła! Pozwól nam stanąć w prawdzie! Pozwól nam zobaczyć i wyznać wszelkie zło, jakie jest w nas! I odpuść nam nasze winy…

Amen

 Rozważania Niedzielne

 

7 Comments

  1. beszad

    Cud i anty-ekonomia przebaczenia

     Chyba celowo zachęciłaś nas, Jolu, abyśmy przyjrzeli się pewnej "symetrii", tymczasem wciągając nas w pogłębioną refleksję nad obydwiema postaciami biblijnymi – Dawidem i Jawnogrzesznicą, coraz bardziej odkrywamy tu jakąś rażącą asymetrię. Po ludzku sądząc, chciałby się nawet wykrzyknąć, że to niesprawiedliwe: Dawid tak łatwo dostępujący przebaczenia, rosnący dalej w potędze i sile – i kobieta, rozumiana jedynie przez Jezusa, przez wszystkich odtrącona, choć jej wina faktycznie jest niewspółmierna! Dawid pozostawia po sobie piękne arcydzieło – Psalmy, tymczasem kobieta nie jest znana nawet z imienia – po prostu "jawnogrzesznica" (dopiero tradycja utożsamiła ją chyba z Marią Magdaleną).

    Ale może właśnie dlatego warto te dwie postaci ze sobą zestawić – tu właśnie odsłania się przed nami wspaniała anty-ekonomia przebaczenia. Nie ma powszechnych wyobrażeń starożytnej wagi Temidy czy Ozyrysa: ile win, tyle nałożonych ciężarów. W jednym i drugim przypadku jest natomiast pełne oczyszczenie i wyzwolenie. A to wystarcza za wszystko – bo choć każde z nich wiedzie zapewne dalej diametralnie różny od siebie los (być może kobietę spotykają coraz większe represje ze strony społeczności, podczas gdy król sprzed tysiąca lat cieszył się powszechnym mirem i uznaniem), chodzi przecież o ich wyzwolenie ku zupełnie nowemu życiu! To właśnie w duchu zaczyna się to, co odtąd jest najważniejsze…

    Często ludzie pojmujący sprawiedliwość po ludzku buntują się, że na niewinne dziecko spadają różne choroby, a łajdak  bezkarnie cieszy się życiem, jakby Boga nie było. Jednak nie wiemy, co tak naprawdę dzieje się w duszy dziecka i łajdaka. Być może pozorna beztroska przykrywa rozdzierający głód i duchowe cierpienie? A dziecko może już wkrótce wejdzie w rzeczywistość niewyobrażalnego szczęścia? Nie wiemy i dlatego nie wolno nam sądzić. Bywają sytuacje tak jednoznaczne, jak ta z "Nędzników", kiedy Valjean okrada swego dobroczyńcę – w takich sytuacjach jest silna pokusa, by osądzić i napiętnować. A jednak to właśnie przebaczenie rodzi w Galerniku największy cud, jaki można sobie wyobrazić: zło i nienawiść przemienia się w bezwarunkową miłość… Dziękuję, Jolu, za ten inspirujący tekst, ciekawie napisany i pięknie ilustrowany!

     
    Odpowiedz
  2. wykeljol

    Dziękuję

    Kazimierzowi za dobre słowo

    Adamowi za wnikliwą analizę i dopowiedzenie(symetria rzeczywiscie jest tu czyms w rodzaju a-symetrii chodziło raczej o symetrię negatywną, czy odbicie lustrzane, które wszystko wywraca na druga stronę…no, słowem o symetrię szczególną…) Ach, ten Jean VAljean i święty biskup Myriel…zwany Benvenutem… pierwsza postać ewangeliczna, jaka spotkałam w życiu!

    Dziekuję też Eskulapowi za refleksję na potrzebą naszą pokuty- szczególnie u innych 🙂 . Najłatwiej od razu ja zadawać dzieciom, potrzeba czy nie. Cierpienie może doprowadzić do nawrócenia, ale nikomu poza Bogiem nie wolno go zsyłac… prawda? I rzeczywiscie czasem człowiek zobaczy, że zgrzeszył, jak go bieda przycisnie. Ale czasem…własnie dlatego, że ktos okaże mu miłośc(biskup i J.V.)

     

     
    Odpowiedz
  3. eskulap

    Z przyjemnością czytałem

    Z przyjemnością czytałem te myśli i nie widzę w nich moralizowania i uproszeczń.

    Zrodziło się we mnie takie pytanie:

    – skąd w ludziach, niemal wszystkich (bogobojnych i niewierzących) jest poczucie konieczności tego że winowajca musi pokutować by nastąpiło nawrócenie? Czy pokuta jest konieczna na drodze przemiany? Czy jednym i zapewne podstawowym jej aspektem jest cierpienie? Czy może przyjmować inne formy – pracy, radości, odosobnienia? I czy łatwo pokutę ktorej oczekuje się od grzesznika  pomylić z mściwą karą lub  rządzą odwetu?

    Dziecko szturnięte oddaje szturchnięcie – nie dlatego tyko by się zemścić, lecz by pokazać – "to boli".

    Czasami, więc za "życzeniem" cierpienia dla krzywdziciela może stać ewolucyjna wręcz nadzieja, że tylko w ten sposób może on dostrzec swą winę i przez cierpienie którego doświadczy zrozumić że zadaje ból innym. Cierpienie obudzi wspołczucie i krzywdziciel przestanie krzywdzić

    O takim działaniu cierpienia śpiewał Jacek Kaczmarski "sól czasu sypał w otwartą ranę apostoł wszystkich wiar świata ból".

    I rzeczywiscie często źródłem nawrócenia, jego wyzwalaczem może być cierpienie.

    W ksiażce "Mechaniczna pomarańcza" ta idea nawrócenia przez cierpienie osiąga jakieś horrendalne apogeum, gdzie zbrodniarz jest poddawany torturze oglądania na ekranie sadystycznych scen.

    Ale to nie jedyne źródła nawrócenia, bo jak pisze Adam podajac przykład z Nędzników źródło nawrócenia przychodzi z miłości i wybaczenia, podobnie pokazuje to Jola omawiając nawrócenie jawnogrzesznicy.

    Na czym naprawdę polega grzech, co zrywa łuski obłudy i wyciąga go z nieświadomości?  Co potem dzieje się w duszy i sumieniu człowieka kiedy z grzechem zrywa?

    Dawid nie widzi swojego grzechu, dopiero prorok otwiera mu oczy. Podobnie syn marnotrawny nie dostrzega swojej winy, aż do chwili gdy przemknie mu przez głowę pozornie egoistyczna myśl : "u mego ojca świnie mają lepiej niż ja na wygnaniu". To moment otwarcia człowieka na łaskę dobra.

    …. dzięki za to co napisaliście, muszę to jeszcze przetrawić

    pozdrawiam,

    Eskulap

     

     

     
    Odpowiedz
  4. elik

    Usprawiedliwienie i odpuszcenie win.

    Czytając uważnie tekst autorki nt."Odpuszczania win" i innych osób wpisy, komentarze zrodziło się u mnie pytanie:

    Czy są możliwe radykalnie odmienne założenia, oraz sposoby pojmowania i uzyskiwania Bożej łaski usprawiedliwienia i odpuszczania win?……

    Wola wszystkich istot ludzkich powołanych, do życia wskutek grzechu pierworodnego została zraniona, lecz wg. mnie może być uleczona, przemieniona przede wszystkim dzięki wierze wspólnoty Kościoła, oraz żarliwej modlitwie, adoracji i dobrej woli, a nawet determinacji, pragnieniu u rodziców (opiekunów) – działania Boga tj. Jego łaski i sakramentowi chrztu św. dziecka, czy podopiecznego.

    Wola dziecka po chrzcie św. odzyskuje pierwotną właściwość, a człowiek dorosły (grzesznik) nie natychmiast, lecz wskutek procesu przemiany, odnowy, w tym opamiętania, pokuty, cierpienia i nawrócenia coraz bardziej odzyskuje pierwotną zdolność, sprawność woli i możliwość wyboru między dobrem i prawdą, a złem i fałszem.

    Chyba dopiero wówczas wiara w Jezusa Chrystusa i spełnione konieczne warunki przyjmowania sakramentów św. pozwalają uzyskiwać nie tylko przebaczenie, czy zadowolenie i lepsze samopoczucie, lecz również Jego darmową łaskę usprawiedliwienia i odpuszczenia win (grzechów), oraz całkowite uzdrowienie duszy, bądź pożądane jej zbawienie i życie wieczne.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  5. aaharonart

    PYTANIE O NAGOŚĆ

     Chciałbym kiedyś posłuchać  o nagiej jaźni.

     

    Jan Jakub Rousseau napisał napisał w Emilu, że każdy człowiek bez względu na status materialny czy społeczny, rodzi się nagi i biedny, i tak samo umiera. Pomiędzy urodzinami i śmiercią ludzie przywdziewają najróżniejsze ubiory. Są tacy, którzy noszą piękne i wykwintne szaty królewskie, i inni , którzy przez całe życie są odziani w łachmany . Niektórzy ludzie noszą mundury wojskowe , inni więzienne pasiaki, a jeszcze inni mnisie habity. Są również i tacy którzy noszą najwspanialsze garnitury. Są ludzie którym dane jest podnieść się z nałogu i tacy którzy w tym nałogu umierają i nad którymi nikt się nigdy nie zlituje .

    Oczywiście nasze ubrania nie składają się tylko z materiału. Istnieją przecież ubiory klasy społecznej, pozycji, sławy, majątku , partii politycznych – wszystko , co wiąże się z naszymi rolami życiowymi i hołubionymi tożsamościami.

    Przychodzi jednak w życiu taka chwila, w której stajemy nadzy , odarci z tego wszystkiego.

    Ludzie noszą rozmaite ubiory podczas swojej wędrówki przez życie . Są też ubiory zwane „ przystojny mężczyzna” czy bystra „kobieta” , przystojny Gej albo niezwykła Lesbijka . Jednak bez względu na stopień urody, bądź orientacji seksualnej , nasze ciało funkcjonuje podobnie – oddychamy określoną ilość razy na minutę , a nasze serce bije w określonym rytmie niezależnie od „szaty”. Żyjemy właśnie dlatego , że nasze ciało tak działa a nie dlatego, że nosimy piękny albo brzydki ubiór . Każdeg ranka, Żyd czy Katolik , Protestant czy Hidnuista budzi się i otwiera oczy a jego myśli ożywają i zaczynają płynąć. I tak każdego poranka posługujemy się istniejącym z poprzedniego dnia wyobrażeniami o tym, kim jesteśmy.

    W życiu każdego człowieka przychodzi w końcu taki czas , kiedy musimy przebrać się i nałożyć ubiór „starego człowieka”. Podobnie geniusz może w końcu być zmuszony do przebrania się w ubiór o nazwie „starcze otępienie” . Istnieją też ubiory „ poczucie wyższości”, „kompleks niższości”, „szczęście” i „ nieszczęście”, a także ubiory wiary religijnej , rasy i narodowości.

     

    W ciągu życia zmieniają się światopoglądy, zmieniają się wyznania wiary, Jednak kiedy przychodzi czas umierania, bardzo często musimy zrzucić z siebie nawet ubiór przynależności religijnej, bądź rasowej , i umrzeć jako zupełnie naga jaźń a to po to by spotkać się z innymi na płaszczyźnie nieba.

    Bardzo bym chciał aby ktoś kiedyś napisał o nagiej jaźni.

    Czym jest naga jaźń i jak ją znaleźć? Czy kiedykolwiek zadawałeś , zadawałaś sobie pytanie o nagą jaźń?

     

    aharonek*

    PS

    Wszystko jest dobre, co z rąk Stwórcy pochodzi, wszystko paczy się w rękach człowieka . Ponieważ w porządku naturalnym wszyscy ludzie są równi, powszechnym ich powołaniem jest stan człowieczeństwa… Żyć – oto zawód, którego chcę nauczyć. Wychodząc z mych rąk, nie będzie on, przyznaję, ani urzędnikiem, ani żołnierzem, ani księdzem, będzie najpierw człowiekiem, czemkolwiek człowiekowi być wypadnie, tem będzie umiał być w potrzebie; los może go ruszać z jednego stanowiska, on zawsze znajdzie się na właściwem.

    Jean-Jacques Rousseau

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Postawy naganne i grzeszne

    Aharonie doskonale wiesz, że zagadnienie człowieczeństwa, właściwości istoty ludzkiej – owej nagiej jaźni intryguje ludzkość (myślicieli), od dawna na całym świecie. W ujęciu chrześcijańskim wyraża się w dwóch kwestiach:

    Jak dotrzeć do łaskawego Boga? i : Jak stać się prawdziwym człowiekiem?…

    Natomiast odpowiedź zawiera się zawsze w owym „i”, bo łaskawego Boga znajdujemy i spotykamy dopiero wtedy, kiedy wierzymy w wcielenie Boga i urzeczywistniamy Jego człowieczeństwo tj. stajemy się coraz bardziej prawdziwym człowiekiem.

    Wracając, do myśli przewodniej tekstu autorki dot. odpuszczania win(-y), trudno pominąć to, że Jego miłość jest zawsze większa, niż grzech człowieka. Jednak dobrze jest mieć swiadomość, że odpuszczenie grzechu(-ów) i zbawienie duszy nie zawsze następuje, choć nie ma takiego grzechu, którego by Bóg nie odpuścił człowiekowi.

    A to dlatego, że odpuszczenie popełnionego grzechu jest uwarunkowane szczerym żalem i wolą przyjęcia przebaczenia, którego Pan Bóg pragnie udzielić penitentowi(-ce) za sprawą Ducha Świętego.

    Ponieważ, dla ludzkiego ducha i nagiej jaźni stanowi potencjalne zagrożenie przede wszystkim uporczywe trwanie w grzechu, brak woli zerwania z nim, utrata poczucia grzechu, oraz szereg innych postaw. Warto chyba razem rozważyć i ewentualnie ustalić – jakie jeszcze inne postawy naganne i grzeszne spotykamy najczęściej?…..

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code