Odbudować Christianitas

Klasztory są miejscem, w którym może przetrwać stara i ukształtować się nowa kultura. Benedyktyńska kultura słowa w połączona z kulturą pracy stworzyła Europę, i tylko ona może ją ocalić – przypominał Benedykt XVI do ludzi kultury w czasie pielgrzymki do Francji.

Przemawiając w kolegium bernardynów do ludzi kultury papież wskazał na środki, jakie mogą przyczynić się do przełamania trawiącego Zachód kryzysu lub przynajmniej sprawić, by wartości uniwersalne, jakie wytworzyła i przechowała w swoim łonie cywilizacja łacińska mogły być przekazane dalej. Tym środkiem jest życie mnisze. To ono, w klasztorach i konwentach, ukształtowało nową kulturę chrześcijańską, w której zawarte zostało wszystko, co wartościowe z cywilizacji grecko-rzymskiej. „Ich pragnieniem – mówił Benedykt XVI o ówczesnych mnichach – nie było budowanie nowej kultury, ani przechowywanie kultury przeszłości. Motywacja była o wiele prostsza. Ich celem było poszukiwanie Boga, quarere Deum. W zamieszaniu tamtych czasów, gdy zdawało się, że nic nie może się ostać, mnisi pragnęli rzeczy najważniejszej: poświęcić się temu, co wartościowe, nieprzemijalne, znalezieniu samego Życia”.

Ale to właśnie te, pozornie bezużyteczne społecznie, poszukiwania doprowadziły ich do zachowania wszystkiego, co ważne. Drogą Boga jest bowiem zawsze Słowo, a kult Słowa prowadzi nieuchronnie do szacunku i zgłębiania słowa, które dokonywało się także poprzez nauki świeckie. Nauki te nie były jednak, właśnie dzięki Słowu Bożemu tworzącemu nieodmiennie wspólnotę, pojmowane indywiudalistycznie, w oderwaniu od innych. Biblia bowiem, która była i jest głównym pokarmem intektualnym mnichów, jes zbiorem ksiąg, a Słowo Boga przychodzi w niej poprzez słowa i historie zwykłych ludzi. „Bożego aspektu Słowa i słów nie dostrzega się od razu” – wskazywał papież i uzupełniał: „Pismo Święte potrzebuje interpetacji i potrzebuje wspólnoty, w której się ukształtowało i która nią żyje. Tylko w niej ma swoją jedność i w niej objawia się sens, który jednoczy wszystko”.

Benedyktyńska modlitwa (ora), która – zdaniem Benedykta XVI określa najgłębsze źródła duchowe Europy – zawsze była jednak uzupełniana przez pracę (labora). „Bez tej kultury pracy, która wraz z kulturą słowa składa się na monastycyzm, rozwój Europy, jej etos i koncepcja świata byłby nie do pomyślenia. Oryginalność tego etosu powinna jednak uświadamiać, że praca, wraz z kształtowaniem historii przez człowieka są współdziałaniem ze stwórcą, których On jest miarą. Tam, gdzie tej miary brakuje, gdzie człowiek wynosi samego siebie do rangi ubóstwionego stwórcy, przekształcanie świata może z łatwością doprowadzić do jego destrukcji” – zaznaczał papież.

Te słowa nie są one tylko opisem historii naszego kontynentu, ale wskazaniem drogi, którą także obecnie musi on zdąrzać, jeśli chce przetrwać. Stąd powracające w czasie tej pielgrzymki wezwania do młodych, by nie lękali się odpowiedzieć na wezwanie powołania, to – paradoksalnie – także apele mające wymiar najgłębiej społeczny i polityczny. Tylko mnisi, zakorzenieni we własnej tradycji, zanurzeni w wiekach czytania Słowa, mogą uratować Europę. Ich styl czytania, życia, kontemplacji, jest bowiem istotą europejskości.

 

12 Comments

  1. Marek

    Dobrze Tomaszu że tu

    Dobrze Tomaszu że tu jesteś. Piszesz o tym co najważniejsze, bez “inteligenckości” (nie mylić z inteligencją) bez egocentryzmu, prosto i zrozumiale.

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Tylko mnisi, zakorzenieni we

    Tylko mnisi, zakorzenieni we własnej tradycji, zanurzeni w wiekach czytania Słowa, mogą uratować Europę. Ich styl czytania, życia, kontemplacji, jest bowiem istotą europejskości.

    Zastanawiam się od czego mają mnisi uratować Europę?

    Zaiste człowiek, w którego sercu mieszka odwieczne Logos, karmiący się Słowem Boga, pełen Ducha Świętego może mieć wpływ na rzeczywistość, ale zastanawiam się również w praktyczny sposób jak mnisi (nie do końca wiem, czy to to samo co zakonnicy?) mogą mieć wpływ na rzeczywistość. Zapewne “…wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego…” i chyba o taki wpływ chodzi, wszak wszelkie dobre sprawy doczesne mają swój początek w Nim.

    KJ

     
    Odpowiedz
  3. Anonim

    Prawde mówiąc nie bardzo

    Prawde mówiąc nie bardzo rozumiem. Powołanie jest tylko i wyłacznie darem od Boga a nie czyims widzimisie. ( chyba ze ktos ucieka przed czyms i ukrywa sie w klasztorze, ale takich przypadkow nie omawiamy)
    Zatem tylko i wyłacznie wola Boga jest to kto i jaki procent populacji bedzie wiódł zycie zakonne i jak długo ono przetrwa.

    Słowa:
    “Stąd powracające w czasie tej pielgrzymki wezwania do młodych, by nie lękali się odpowiedzieć na wezwanie powołania, to ? paradoksalnie ? także apele mające wymiar najgłębiej społeczny i polityczny.”

    te słowa sa wg mnie “poprawianiem” woli Bozej – nie mieszajmy rowniez Boga w “wymiar polityczny”.

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Pani Jadwigo słowa

    Pani Jadwigo słowa Benedykta XVI to wg. mnie stosowne, a nawet konieczne nam przypomnienie, wskazanie, wyjaśnienie, uzupełnienie, a nie “poprawianie” kogokolwiek, a tym bardziej “woli Bożej”.

    “Powołanie” chyba nie jest tylko wyłącznie darem, od Boga ?….A kreowanie doczesności, ustanawianie istniejącej rzeczywistości – “wyłącznym” następstwem woli Boga ?…..

    Warto pamiętać o współdziałaniu Boga z ludźmi dobrej woli, m.in. z tymi, którzy rozum i wolną wolę, a szczególnie powołanie swoje właściwie pojmują i przyjmują, np: jako łaskę i tajemnicę Bożego wybrania.

    “Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał”(J15,16)

     
    Odpowiedz
  5. Halina

    Z całym szacunkiem dla

    Z całym szacunkiem dla mnichów ,też nie bardzo wiem na czym miałby polegać ten ” ratunek dla całej Europy”. Monastycyzm, to ruch religijny afirmujący izolację jednostek, umartwianie się, modlitwę i kontemplację; jako drogę do zbawienia. Ojczyzną monastycyzmu są Indie. Aż do czasu reformacji, katolicki ideał ascetycznego życia skupiał się w celach klasztornych, a więc z dala od jakiegokolwiek nurtu społecznego.

    Praca podoba się Bogu; wiedzą o tym najlepiej protestanci. Wystarczy przeczytać Etykę protestancką; Maxa Webera; jednego z najbardziej wszechstronnych przedstawicieli nauk społecznych, twórcy tzw. socjologii rozumiejącej. Wg. Webera postawa wierzącego powinna rozwijać takie cechy jak: pracowitość, rzetelność, redukcję wydatków pieniężnych, uczciwość. Owocem etyki protestanckiej jest potępienie lenistwa i bezczynności. Obowiązek pracy obejmuje wszystkich, nawet najbogatszych.

    Katolicka zasada odpuszczania grzechów w konfensjonale, osłabia wpływ etyki na wyznawców. Przeciętny wyznawca, nie musi się zbytnio wysilać i obawiać potępienia, jeśli czyni zadość tradycyjnym obowiązkom religijnym.

    Poza tym, Słowo Boże jest dla każdego człowieka, a nie tylko dla intelektualistów.

     
    Odpowiedz
  6. Anonim

    Siostro Halino, masz dosyć

    Siostro Halino, masz dosyć wykrzywiony obraz życia monastycznego. Nie tylko ora, ale też labora. Papież przypomniał, że zazarówno rabini, jak i pierwsi chrzescijańscy przywódcy żyli z pracy własnych rąk. To mnisi uprawiali ogrody, produkowali znakomite sery, wina, piwo, zakładali biblioteki i szkoły. Nawet ojcowie pustyni wyplatali koszyki. Benedykt XVI przypomniał po prostu, że wkład zakonów w kulturę Europy nie polegał tylko na głoszeniu nauk. W XIX wieku w Wielkopolsce rozwinął sie model księdza społecznika, lidera lokalnej wspólnoty, który angażował się w życie gospodarcze, samorządowe i kulturalne.

    Protestantyzm doprowadził do sekularyzacji pracy i rozerwania więzi między gospodarką a życiem duchowym. Owocem tego jest alienacja człowieka we współczesnej cywilizacji, produkcja masowa, kryzys ekologiczny i zanik autentycznych wspólnot.

    W latach 70-tych ubieglego wieku ciekawie pisał na ten temat Theodore Roszak.

    Pozdro.

     
    Odpowiedz
  7. Marek

    I jak zwykle – miało być o

    I jak zwykle – miało być o Europie i chrześcijaństwie w Europie a skończyło się na prymitywnym antykatolicyźmie.
    Aby dołożyć katolicyzmowi można nawet deprecjonować modlitwę wzgędem pracy.
    Ech…

     
    Odpowiedz
  8. Halina

    Teraz to mnie ubawiłeś;

    Teraz to mnie ubawiłeś; mnicha mam w rodzinie i znam styl życia , pracy, i wszystkie rytuały. Dla Ciebie wszystko jest wykrzywione oprócz Twoich poglądów:) Zygmunt Freud porównywał celebrowanie niektórych rytuałów religijnych do przymusowego zachowania u neurotyków. Później dostrzegał w tym już dobrą drogę, do opanowania rozproszonych lęków, mogących nieco poskramiać neurozę. Anselm Grun, Benedyktyn z opactwa w Munsterschwarzach; stosuje taką terapię neurozy; możesz się tym bliżej zainteresować:) Poza tym robią świetne nalewki do tej pory, ziołowe specyfiki, mają piękne ogrody, pracują na swoje utrzymanie. Tylko jak to się ma do obrony Europy?
    Może znowu zorganizujmy kołchozy i wszystko będzie wspólne; wytwory pracy, modlitwa, smaczne sery, będziemy wyplatać koszyki, popijać winko; całkiem niezły pomysł:)

    Czytałeś Etykę protestantyzmu Webera? bo jakieś bajdy mi tu opowiadasz!
    http://www.jednota.pl/content/view/81/45/

     
    Odpowiedz
  9. Anonim

    To zdaje się p. Miszk

    To zdaje się p. Miszk zajmuje się obroną Europy, nie ja. Ja tylko zwracam uwagę na to, że nie kultura chrzescijańska nie polega tylko, a nawet nie przede wszystkim, gadaniu. I na to, jak sądzę zwrócił subtelnie uwagę Papież. Na problem separacji spraw duchowych od życia materialnego. Nie róbmy z wiary jakiejś “uduchowionej” dziedziny oderwanej od codzienności.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code