O trzech takich…

Rozważanie na IV Niedziela Wielkiego Postu, rok C1
 

Ach, ci faryzeusze! Nic, tylko gorszyli się Jego obyczajami. A to z celnikami jada, a to u grzeszników gości, a to jawnogrzesznicy pozwoli sobie myć stopy i skrapiać olejkiem…, a to kłosy w szabat rwie i uczniom pozwala, nawet uzdrawia w szabat! A do tego rąk nie myje przed jedzeniem… Ostentacyjnie lekceważy Prawo! Jawnie sam siebie potępia, obcując z ludźmi godnymi potępienia!

Jezus nie odpowiada wprost na te pomruki. Opowiada historię…

O TRZECH TAKICH…

Osoby dramatu (charakterystyka):

1. Młodszy syn:

Niefrasobliwy, lekkomyślny, niecierpliwy: jako dziecko musiał sam wszystkiego spróbować. Musiał się skaleczyć, sparzyć, potłuc kolana. Ciekawy świata; co za podwórkiem? Za polem? Za miastem? Za granicą? Aktualnie znudzony: (ogród, pole, dom, obora; śniadanie, obiad, kolacja. Ojciec przynudza; starszy brat się wymądrza. Nie do wytrzymania!

2. Starszy syn:                                                                                                                                                    

Realista: posłuszny, karny, pracowity, rzetelny, odpowiedzialny. Jeśli kiedyś marzył o podróżach i przygodach – kazał marzeniu zamilknąć. Jeśli kiedyś miał chęć poimprezować z kolegami – starannie o tym zapomniał. Irytuje go nieodpowiedzialny smarkacz. Pracuje wytrwale i sumiennie za dwóch z tłumionym poczuciem żalu i krzywdy.

3. Ojciec:                                                                                                                                                             

Wcielona miłość. Kocha obu.  

D R A M A T (streszczenie)

Akt pierwszy:                                                                                                                                                          

Młodszy syn żąda swojej części majątku. Ojciec rozdaje spadek obu synom po równo. Młodszy ucieka z pieniędzmi w świat i zażywa upragnionych przygód, wyczerpując gotówkę. Starszy-systematycznie pracuje na gospodarce. Ojciec …

Akt drugi:

Młodszy syn w dalekim kraju. Nie ma już ani grosza. Najmuje się do pracy jako pastuch świń. A tam akurat kryzys i chłopak nie dostaje nie tylko pensji, ale nawet jedzenia. Zazdrości świniom, które mają strąki w korycie. Wspomnienie domu ojca z regularnymi posiłkami nabiera nieodpartego uroku. Tyle że strach i wstyd tak wrócić bez niczego…, ale głód przeważa. Młodszy syn rusza w drogę powrotną. Starszy syn sumiennie pracuje na ojcowym polu. Ojciec czeka.

Akt trzeci:

Syn młodszy w pobliżu domu; w łachmanach, brudny, głodny. Boi się spotkania z ojcem. Idzie i kombinuje – jakby tu go przebłagać, żeby dostać choć kolację! Układa sobie mowę powitalną pełną uniżenia, przeprosin i błagań. Syn starszy pracuje w pocie czoła. Ojciec wychodzi na drogę – i czeka.

Akt czwarty: KULMINACJA                                                                                                                                   

Ojciec widzi postać w łachmanach… To on! Biegnie naprzeciw, a nie słuchając bajdurzenia o niewolnictwie i niegodności, porywa chłopaka w ramiona i płacząc tuli, szczęśliwy! Syn młodszy – przeżywa teraz dopiero ważną przemianę. No bo tak: przepuścił wszystko. Przyszedł w strachu przed karą. Stanął przed ojcem, płonąc wstydem, wystraszony, ogołocony i struchlały. Tylko przebijający wszystko głód sprawił, że w ogóle tu się przywlókł. Gotów był na każdą karę – byle cokolwiek zjeść. I takie zaskoczenie! Ocean ojcowskiej miłości, która o nic nie pyta, nie ma żadnej tamy, jest uprzedzająca i całkowicie bezwarunkowa, – rozbija infantylną i egoistyczną skorupę; nieoczekiwane przytulenie jak nagły cios otwiera synowskie, niedojrzałe serce. Dotknięty przez miłość, sam zaczyna kochać. Zamiast serca z kamienia dostał serce z ciała. Był martwy, a dzięki tej miłości – ożył. Też płacze. Starszy syn, zajęty pracą w polu, nie zauważył powrotu młodszego

Akt piąty: (Zakończenie pierwsze):                                                                                                                          

Scena I                                                                                                                                                                     

Uczta. Muzyka, zabawa! Młodszy syn w szacie odświętnej i z pierścieniem na ręce siedzi obok ojca błogo uśmiechnięty i ze wzruszenia z trudem przełyka jedzenie (choć umierał z głodu) razem ze łzami szczęścia. Wreszcie wybucha w nim dzika radość i tańczy! Ojciec szaleje z radości, coraz to go przytula, śmieje się i płacze na przemian i klaszcze mu do taktu! Cieszą się wszyscy obecni! Starszy syn jest nieobecny, bo do późna pracuje w polu.

Scena II: 

Starszy syn zmęczony wraca. Zdumiony słyszy śpiewy, muzykę – co się dzieje? Zapomniał o jakimś święcie? Ano brat wrócił i tatuś wyprawił imprezę – informują słudzy. Nooo, tego już za wiele!                        Wszystkie tamy, wszystkie ograniczenia, jakie nakładał swoim potrzebom i pragnieniom, teraz ulały się gorzkim i nienawistnym żalem, pełną jadu zazdrością. Choć głodny po całym dniu pracy, nie wejdzie, nie siądzie do stołu z tym oberwańcem! Ojciec wychodzi do niego i zaprasza. Bezskutecznie. Zaciął się i nie! Wreszcie nie wytrzymuje i wykrzykuje ojcu w twarz swój ból! – To niesprawiedliwe! To draństwo! Tyle wyrzeczeń, pracy, wierności i żadnej nagrody! Nic mi nigdy nie dałeś! Nawet kumpli nie mogłem zaprosić! A ten drań, leń, egoista, chłystek wszystko, coś mu dał, przepuścił. I co? Zamiast kary wyprawiłeś mu takie święto?! Mam gdzieś taką sprawiedliwość! I zapłakał. Ze złości i żalu nad sobą.

Finał (Zakończenie drugie i ostatnie):

Ojciec (do starszego syna, tuląc go):                                                                                                                 –

Synku, zawsze cię kochałem i kocham tak samo jak jego! Ty zawsze byłeś ze mną, byłeś bezpieczny! Wszystko, co moje, zawsze było i jest twoje! Jesteś przecież u siebie! Widzisz, ja się tak bałem, że już nigdy nie zobaczę małego, że on umarł na obczyźnie! A on wrócił! Jest! Żyje! Syneczku, ciesz się razem ze mną, znów jesteście razem!

                                                                 KURTYNA

Jezus zakończył opowieść.

– NO i co z tego?- zamruczeli faryzeusze? Starszy syn miał przecież rację, ojciec nie był sprawiedliwy. Młody sam sobie winien! Powinien ponieść konsekwencje! To bardzo niewychowawcze, co zrobił ojciec. To się, mój rabbi, nazywa ślepa, a nawet głupia miłość.

ANEKS

Wielka Mowa Faryzeuszy

Ucz się od nas. My mamy porządne, opiekuńcze instytucje – społecznej opieki. Zajmujemy się alkoholikami, bezdomnymi, bezrobotnymi i ich dziećmi, które płodzą nieodpowiedzialnie. Wszystko zaklasyfikowane, każdy ma zaświadczenie, czy może dostać obiad, buty, koc, czy nie, czasem musi pomieszkać na dworze, względnie w blaszanej budzie – ale sam przyznasz, rabbi – oni wszyscy sami sobie winni. Sami skazali się na ten los, więc trudno, żebyśmy ich ściskali i obrzucali prezentami. I tak robimy więcej niż powinniśmy, bo jesteśmy miłosierni. Ich dzieci umieszczamy w ciepłych Domach Dziecka, w których mają 3 posiłki dziennie. Tam uczymy je porządku, dyscypliny i odpowiedzialności. Niestety, złe drzewo rodzi złe owoce i często musimy do dzieciaków wzywać straże, a nawet przenosić je (związane oczywiście, najlepiej łańcuchem) do karnych ośrodków.

Pytasz, ile mają lat? Różnie: 11,12,13. No to co, że niewiele, no to co, że pozbawione są rodziców, no to co, że twarde są zasady w Domach Dziecka? Uciekają? Wagarują? Bez pozwolenia latają do rodziców, żeby dać im swoje śniadanie – państwowe, gminne śniadanie? Wulgarnymi słowami zwracają się do opiekunów? Muszą nauczyć się odpowiadać za swoje czyny. Panu Bogu podoba się to, co my robimy, bo On kocha sprawiedliwych. A my jesteśmy sprawiedliwi. I mądrze miłosierni. Ucz się od nas, rabbi.

I pozostali przy swoim.

* * *

Miłość kruszy serca tych, którzy są na to gotowi. Którzy zostali wyrwani z błogiego samozadowolenia i przekonania o własnej doskonałości. Którzy pojęli, że niczym na tę miłość zasłużyć nie mogą. Nie mogą się jej dopominać. Mogą tylko paść Jej do nóg świadomi swojego brudu, nędzy i głodu. Wtedy staje się cud! Miejmy jednak nadzieje, że starszy syn, a także sprawiedliwi faryzeusze – może nie od razu, może jeszcze nie teraz – zrozumieją, dlaczego ojciec z opowieści tak postąpił.

Miejmy nadzieję, że serca wszystkich zadufanych w sobie, opancerzonych bezwzględnością ascetów bez miłości, męczenników obowiązkowości – skruszeją i zmiękną pod wpływem Największej Miłości. Że także ich serca otoczone, utulone Miłością, zostaną zdobyte; przestaną wydawać zimny odgłos brzmiących cymbałów, a zaczną pulsować miarowym rytmem żywej, gorącej krwi. Że i oni wyzbędą się zdradzieckiej rany, dławiącego poczucia krzywdy, a przede wszystkim niezachwianego poczucia własnej sprawiedliwości i porządności; że kiedyś i oni wejdą, zasiądą do stołu i będą ucztować -razem z bezdomnymi, bezrobotnymi, a nawet alkoholikami…

Że i oni, choć na razie są martwi – ożyją.

Ojciec_i_syn.jpg

Rozważania Niedzielne

 

13 Comments

  1. beszad

    “Szaleństwo” i przebudzenie

    Jakie plastyczne rozwinięcie dramatu o synu marnotrawnym …i jakie mocne zestawienie tego opowiadania z reakcją faryzeuszy! Siłą rzeczy nasuwa się tu odniesienie do wpółczesnych (pewnie zamierzone). W opowieści ewangelicznej zawsze uderzało mnie to, że młodszy syn nawet po roztrwonieniu majątku, wracając do ojca, nadal kalkulował – nie wracał z miłości i tęsknoty, ale ze zwykłej premedytacji – a mimo to ojciec tak szczodrze go obdarował…

    Rodziło się tu we mnie nawet jakieś zrozumienie dla goryczy starszego brata. I wtedy właśnie zaczynałem odkrywać i w sobie pokłady faryzeizmu. Wypracowane w pocie czoła poczucie sprawiedliwości miało być tarczą obronną, a w gruncie rzeczy posłużyło jako mary zawiści, na których dałbym się ponieść jak starszy brat… Jakże oślepiająca potrafi być sprawiedliwość – ta, kórą człowiek sam sobie mozolnie wypracowuje, której służy, ale do służby której chce także zmuszać innych…

    I dopiero teraz w pełni do mnie dociera, że dopełnienie miłości następuje dopiero po doświadczeniu tej bezwarunkowości. Gdyby ojciec nie zadziałał w ten "szalony" sposób, pewnie młodszy syn do końca życia pozostałby wyrachowany. Czy pozostał? Tego nie wiemy, ale jest duża szansa, że to w nim poruszyło jakieś najgłębsze struny – nie tylko sumienia, ale i uśpionej gdzieś na dnie serca miłości… Gratuluję, Jolu, szczególnego wyróżnienia tego tekstu na Tezeuszu, w ramówkowym "bilbordzie" 🙂 – ale też warte jest tego!

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    Ach ci faryzeusze…

     Ach, ci faryzeusze! Nic, tylko gorszyli się Jego obyczajami. A to z celnikami jada, a to u grzeszników gości, a to jawnogrzesznicy pozwoli sobie myć stopy i skrapiać olejkiem…, a to kłosy w szabat rwie i uczniom pozwala, nawet uzdrawia w szabat! A do tego rąk nie myje przed jedzeniem… Ostentacyjnie lekceważy Prawo! Jawnie sam siebie potępia, obcując z ludźmi godnymi potępienia! Jezus nie odpowiada wprost na te pomruki. Opowiada historię…

     

    Odpowiada na pomruki, mało tego walczy z obłudnikami nazywając ich grobami pobielanymi i nie tylko..Zgorszenie nazywane mianem faryzejskiego polegało na   gorszeniu się dobrem – dobrem nierozpoznanym jako dobro, bo zbyt nowym, niespodziewanym i sprzeciwiającym się stereotypom,  całej wewnętrznej sztywności „dobrze myślących”, przekonanych o własnym moralnym autorytecie. Takie zgorszenie wywoływał wśród faryzeuszy sam Jezus. Korzeń zgorszenia tkwił w gorszących się, nie w ich rzekomym gorszycielu. Powinni byli rozpoznać dobro i jego znaki. Byli to przecież ludzie w zasadzie kompetentni moralnie, obeznani w sprawach ducha. A jednak Jezus nazwał ich „grobami pobielonymi”. Ich zgorszenie z dobra wskazywało na wewnętrzną pustkę pełną zgnilizny. To ta pustka dyktowała reakcję obronną wobec prawdy. O takie gorszenie się warto posądzać siebie: może nie rozpoznaję szokującego mnie dobra? Może wolę „bulwersować się” niż zastanawiać? Faryzeusze potrafią pocieszać się własną racją. Oni nigdy nie zginą.

    Dziś mają swoich odpowiedników we współczesnych cynikach.

     W kontakcie z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie — którzy byli ówczesnym odpowiednikiem cyników w naszych czasach — Jezus nie mówił o Bożej miłości do człowieka, ani nie wyjaśniał Bożej prawdy o człowieku. On przede wszystkim demaskował ich przewrotność i złą wolę, a także odsłaniał negatywne konsekwencje ich poglądów i zachowań. 

    . Mimo świadomości śmiertelnego niebezpieczeństwa Jezus podjął otwartą polemikę z cynikami i w bezwzględny sposób demaskował ich przewrotność. Natomiast ludzi dobrej woli równie stanowczo chronił przed nimi, używając jednoznacznych sformułowań: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie zachowujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają po to, żeby się ludziom pokazać. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach” (Mt 23, 2-6). Zwracając się bezpośrednio do ludzi przewrotnych, Jezus mówił: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam, przewodnicy ślepi… Podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa… Tak i wy z zewnątrz wydaje się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości” (Mt 23, 13; 16; 27-28).

    Współcześni cynicy to ludzie jeszcze bardziej przewrotni niż faryzeusze i uczeni w Piśmie sprzed dwóch tysięcy lat. Niektórzy z nich nie tylko nie czynią dobra, ale – w przeciwieństwie do faryzeuszy – nie głoszą dobra. Nie próbują nawet udawać tego, że są sprawiedliwi. Przeciwnie, otwarcie głoszą pogardę dla godności człowieka, a różne patologie w relacjach międzyludzkich ukazują jako ideał. 

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Kto i co jest konieczne, aby ożyć i odnaleźć się ponownie?….

    Czy zawsze wystarcza Jego miłość albo miłosiedzie i ludzka nadzieja?….., a co z wiarą i dobrą wolą, oraz z innymi koniecznymi ………

    Świadomość (wiedza), oraz żal, skrucha, zadośćuczynienie, nawrócenie (powrót) i pragnienie wyznania grzechów to chyba etapy konieczne, aby w pełni doświadczać nie tylko władzy i sprawiedliwości, lecz również przebaczającej i bezinteresownej Jego miłości, czy miłosierdzia, które mają nadzwyczajne właściwości (lecznicze) uzdrawiające duszę i oddziaływanie dobroczynne, bo przywracają pożądany, upragniony dobrobyt (dobostan) m.in. pokój (pogodę) ducha, oraz szczęśliwość i radość.

    Kto jest Jego córką/synem, a ogranicza się jedynie, do słuchania/czytania tj. poznawania i znajomości Słowa Bożego albo innych spraw, czy rzeczy wg. mnie: nie ożyje, bo jest martwy, ani nie odnajdzie się ponownie, gdy zaginął.

    A zatem wszystkie doświadczane dobrodziejstwa (łaski, dary) wg. mnie nie są człowieka zasługą, a tym bardziej marnotrawnego, lecz przede wszystkim następstwem, skutkiem Jego obecności i bliskości, oraz bezwarunkowego, bezinteresownego zaufania Jemu i szczerego pragnienia bycia ponownie z Nim.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  4. Jadzia

    bardzo mi sie podobało

     Jolu, bardzo mi sie podobał twój sceniczny dramat o trzech takich. Ja natomiast jak zwykle kontrowersyjnie.

    Było ich trzech ojciec, starszy syn i mlodszy. Matki nie ma, zapewne zmarła przedwcześnie…..Z chatakterystyki wynikałoby, że ten starszy odpowiedzialny przez dzieciństwo matkowal młodszemu. Rozpieszczał go, wszystko robił co ten młodszy zechciał, dlatego młodszy był niefrasobliwy, lekkomyślny, niecierpliwy. W przeciwieństwie do starszego na którego to spadaly wszelkie obowiazki.

    Prawdopodobnie zawsze byli traktowani nierówno, jak to zwykle w takich sytuacjach sie zdarza. Młodszemu było wszystko wolno, dlatego poszedł w swiat dlatego roztrwonił majatek – bo tak go wychowano. Starszy syn widząc powracającego brata, prawdopodobnie odczuł to co było w dzieciństwie i dlatego tak zareagował.

    Sądza, że gdyby rodzeństwo bylo zżyte i kochajace, to starszy syn cieszyłby się nawet bardziej z powrotu brata, z którym spędzał wszystkie chwile dziecinstwa – niż jego ojciec. 

    Może to nie na temat, może to mało religijnie, może to za bardzo współczesnie, ale takie mam przemyślenia.

     
    Odpowiedz
  5. wykeljol

    @ beszad: Nawiązania do

    @ beszad: Nawiązania do współczesności jak najbardziej zamierzone. Widzę to, gdy odwiedzam znajome rodzeństwo w DD. Bardzo przeżyłam taką historię. Uciekła najstarsza siostra z czwórki rodzeństwa w czerwcu ub. roku i nie było jej pół roku. Z rożnych powodów(słusznych lub nie, to osobna opowieść) została wcześniej skierowana do Ośrodka Resocjalizacyjnego. Bała się więc wrócić do DD, żeby jej nie zawieźli zaraz do Ośrodka( w innym mieście). We wrześniu dołączył do niej(uciekł z DD) młodszy brat.(ona 16, on 14,5). Podobno szukała ich policja. (Dzieci nie ukrywały się, mieszkały u kolegów i koleżanek, odwiedzały mamę, więc to szukanie było dość pozorne) W listopadzie chłopcem na fb. Wyraziła chęć samobójstwa. Przytrzymam go na czacie i dowiedziałam się, że jest na ucieczce.(wcześniej nie wiedziałam o ucieczce-na fb rozmawiał, jakby wszystko było ok) Z rozmowy wynikało, że oboje z siostrą są głodni, zimno zaczyna się robić, nie mają odpowiednich ubrań i chcą wrócić. Także dlatego, że tęsknią za dwójką małych(9, 11)-bardzo kochające się rodzeństwo. Ale boją się tego Ośrodka – stąd myśli samobójcze. Uzyskałam od wychowawcy przyrzeczenie, że nie wywiozą ich od razu, pozwolą pobyć w DD z rodzeństwem. Udało mi się namówić oboje do powrotu. Przyrzekłam, że nic im się nie stanie. Uprzedziłam wychowawców- tak się martwili, co z nimi, czy nie głodni, gdzie się podziewają- więc są, przyjadę ze mną. Pojechałam z nimi do DD. Zaimpregnowana powyższą historią ewangeliczną byłam pewna, że wychowawcy powitają ich gorąco, UCIESZĄ SIĘ, że są cali i zdrowi. I pochwalą, że zdecydowali się wrócić(sami, bez nacisków i przymusu). Najwyżej potem jakoś tam ukarają. Nikt ich nie witał. Tylko młodsze rodzeństwo oszalało z radości. Uściskom nie było końca. Natomiast dwoje dyżurnych wychowawców(których trzeba było poszukać, nie wyszli z pokoju nauczycielskiego) miało kwaśne miny. Niemniej zapewniono mnie, że odkarmią ich i zorganizują(!) im nocleg. Spokojnie pojechałam do domu.

    Następnego dnia dostałam sms od brata, że zaraz po moim wyjściu przyjechała policja, siostrę zakuto w kajdanki na oczach płaczących dzieci i wrzucono do „suki”, jaką wozi się przestępców. „Nie tak miało być”-napisał chłopiec. Wywieziono ją ok,20.00, na miejsce do MOS-u dojechała o po północy. Nie będę pisać co dalej, bo to historia, pełna dramatycznych zwrotów, niesprawiedliwości i krzywdy dziecka; za długa na komentarz. Chodzi mi tylko o jedno: gdzie są ci miłosierni ojcowie?????.

    @ Halina: Akurat w tym fragmencie ewangelii Jezus nie karci ostro faryzeuszy, ale opowiada tę właśnie przypowieść, gdy pomrukują, że biesiaduje z celnikami. Istotą faryzeizmu zaś-wg mnie- nie jest jawny cynizm, ale zafałszowanie , nawet przed sobą, własnych intencji, oraz formalne, zewnętrzne traktowanie Bożych przykazań. Oraz brak miłości, a nawet litości. Oraz poczucie własnej doskonałości(faryzeusz i celnik)

    @ elik: Pełna zgoda. Żadnej zasługi nie ma człowiek- i jedyną pozytywna cechą marnotrawnego syna jest to, że zdał sobie z tego sprawę. Wszystko inne jest łaską Boga, która przemienia.

    @ Jadzia. Dzięki za komentarz i pochwałę formy 🙂 Tak też można to interpretować. Jak najbardziej współcześnie. Jednak w tekście roszczenia młodego wyrażane są wyraźnie wobec ojca, a opowieść nie mówi nic o tym, żeby starszy o niego się troszczył. Raczej ojciec spełniał rolę rozpieszczającej mamy 🙂 NO właśnie- gdyby między nimi była więź i braterska miłość- tego tu zabrakło! Każdy z nich zamknięty był na swoich potrzebach i przekonaniach. Jednemu po przejściu przez traumę i doznaniu miłości ojca otworzyły się oczy, drugiemu- nie. Może starszy nie odczuł nigdy, co to znaczy nie mieć chleba, dachu nad głową i kochającego ojca w pobliżu…

     

     
    Odpowiedz
  6. wykeljol

    errata: Jest: W listopadzie

    errata: Jest: W listopadzie chłopcem na fb. Wyraziła chęć samobójstwa.

    powinno być: W listopadzie rozmawiałam z chłopcem na fb. Miał mysli samobójcze.

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    @Jola

     @ Halina: Akurat w tym fragmencie ewangelii Jezus nie karci ostro faryzeuszy, ale opowiada tę właśnie przypowieść, gdy pomrukują, że biesiaduje z celnikami. Istotą faryzeizmu zaś-wg mnie- nie jest jawny cynizm, ale zafałszowanie , nawet przed sobą, własnych intencji, oraz formalne, zewnętrzne traktowanie Bożych przykazań. Oraz brak miłości, a nawet litości. Oraz poczucie własnej doskonałości(faryzeusz i celnik)

     

    Przypowieść o synu marnotrawnym zamieszczona została w Łk 15 razem z przypowieścią o zgubionej owcy (Łk 15,4-7) i zgubionej drachmie (Łk 15,8-10). Przypowieści „o zagubieniu” łączy ten sam krąg adresatów,-są nim i faryzeusze i uczeni w Pismie.

    Jezus występuje tu przeciw zakłamaniu graniczącemu z cynizmem religijnym.Seria gróźb skierowanych pod adresem uczonych w Piśmie i faryzeuszów zaczyna sie od słów: biada wam. Biada dotyczy zgubnej dwulicowości, jaka zachodziła między pozornie doskonalą, zewnętrzną postawą moralną uczonych w Piśmie i faryzeuszów, a ich skorumpowanym i moralnie zepsutym wnętrzem. I wg. mnie to jest istotą faryzeizm. Świadomego faryzeizmu. .Przywódcy religijni narodu troszczyli się wyłącznie o to, żeby w oczach ludzi uchodzić za doskonałych czcicieli Boga i gorliwie wypełniających Jego prawa. Świadomie natomiast lekceważyli sprawę swojej wewnętrznej doskonałości moralnej.Hipokryzja faryzeuszów i uczonych polegała na tym, że ich serce było siedliskiem obłudy i bezprawia a umieli znakomicie wykazywać pozory życia zgodnego z wymaganiami Prawa.

    Uznając i otwierając się na Boga, który jest dobry i miłosierny, trzeba okazać się dobrym i miłosiernym. Jeśli do naszego życia zapraszamy Boga, który przyjmuje grzeszników, powinniśmy być jak On. Przed takim wezwaniem staje starszy syn zapraszany do przyjęcia postawy ojca. Inaczej nie jest godzien nazywać się synem. Dwa typy ludzi – ukazane są w przypowieści. Najpierw poganin, który roztrwonił naturalne poznanie Boga, pogrążając się w iluzjach, fałszu i służbie księciu tego świata, oraz faryzeusz zazdroszczący poganinowi przyjścia do Chrystusa . 

    Ogólnie-piękna interpretacja -dziękuję.

     

     
    Odpowiedz
  8. beszad

    Interwencjonizm państwa jako czynnik rozkładający rodzinę

     Historia, którą przytoczyłaś tu z własnego życia, Jolu, jest niezwykle adekwatna do tematu – przy czym w równym stopniu budzi ona współczucie (wobec sytuacji osamotnienia i niezrozumienia), wzruszenie (postawą rodzeństwa), jak również oburzenie (wobec sposobu załatwienia sprawy przez wychowawców). Dobrze, że w tym wszystkim nie zabrakło Ciebie, bo ufam, że cała ta historia, mimo głębokiego jej dramatyzmu, zakończyła się jednak dobrze… 

    Jak pozorna jest dbałość naszego pańswa o losy dzieci, które odbierane są pod byle pozorem: wymierzony klaps, kiepska sytuacja materialna, czy nawet brak łazienki… A propos – sam wychowałem się w rodzinie niezamożnej, bez łazienki, czasem dostawałem "szmary" (to po śląsku 😉 – ale seria klapsów spadała na tyłek zawsze w sytuacjach zasłuzonych) …i mimo tego miałem całkiem szczęśliwe dzieciństwo, a wobec nieżyjącego już Ojca, który potrafił być czasem surowy (ale zawsze miał na względzie nasze dobro), zachowałem do dziś jak najcieplejsze wspomnienia. 

    No i właśnie tutaj rodzi się we mnie pytanie. Gdzie znajdziemy postawę miłosiernego ojca? Czy tam, gdzie cała opieka zostaje coraz bardziej zinstytucjonalizowana? (jakaś posłanka SLD wypowiadała się, że dzieci winny być wychowywane przez państwo – wtedy psycholog lub wychowawca wchodzi w rolę ojca). Czy może raczej tam, gdzie stwarza się rodzinie warunki do integralnego sposobu wychowania, bez nadgorliwego wtrącania się w tok wychowania – rezerwując interwencję państwa wyłącznie do przypadków wyraźnego znęcania się nad dzieckiem?…

     
    Odpowiedz
  9. aaharonart

    JOLA dramatyczny TEZEUSZ

     fotoaharon2013 Dokąd zmierzasz?

     

     

    Uśmiecham się do Ciebie w tym dramacie który napisałaś . 

     Poniższy  tekst napisałem ale i tak wiem że to przeminie . Fundamenty są lipne.  

    Gdy walą się fundamenty,
    cóż może zdziałać sprawiedliwy?
    psalm 11

    * * * * * * *


    aharon*

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  10. wykeljol

    Ahharonie!!!! Dlaczego tak

    Ahharonie!!!! Dlaczego tak szybko przemineło!!! Zaqaliły się fundamenty???Szkoda tego tekstu, a ja lezałam(i jeszcze leżę) chora i trudno mi było sie odnieść od razu…

    Gdy walą się fundamenty,
    cóż może zdziałać sprawiedliwy?
    Pan w świętym swoim przybytku,
    Pan ma tron swój na niebiosach2.
    Oczy Jego patrzą,
    powieki Jego badają synów ludzkich.
    Pan bada3 sprawiedliwego i występnego,
    nie cierpi Jego dusza tego, kto kocha nieprawość.

    grafika przenosi wświat zagadkowy, tajemniczy, nawet figurka Matki Boskiej wydaje się być bezrdna i krucha pośród szachownicy zycia i nie bardzo może pomóc zafrasowanemu Wędrowcowi…jest piekna. Dziękuję

     
    Odpowiedz
  11. aaharonart

    TEZEUSZ jak TEATR:)

    No widzisz Jola …ja już tak mam że jak coś napiszę to usuwam . Jest to częścią mojego performansu , który wydaje mi się być , jedynie burzą umysłową:):) . Jak piszę to nigdy nie zakładam tego że coś usunę , jednak po jakimś czasie a zazwyczaj jest to już po kliknięciu przycisku "wyślij" , przychodzi do mnie Pan OPAMIĘTANIE:):)
    czy coś takiego i mówi mi na ucho szepcząc :
    Arturku , arturku ale Cię to wciągnęło :):) omamiłeś się i dałeś ponieść światu który cię otacza…
    Wracaj …
    No i wracam do początku . Czyli klikam stronę Tezeusz.pl wchodzę w Blogi i usuwam to co napisałem.
    Jak usunę to co napisałem to mówię Ci Jola czuję się jak by mi ktoś kamień z piersi zdjął :):):)

    Żartuję …

    Pewnie się drapiesz teraz po głowie i myślisz sobie że ten Aharonek to ma nierówno pod sufitem:):):)
    Dlaczego usuwam swoje wpisy? Usuwam je bo jest to częścią mojej życiowej sztuki.
    To taka forma przez którą pragnę coś pokazać . Nie znajduję jednak środków przez internet , aby uczynić to w inny sposób. Przez internet trudno jest mi to pokazać coś z czym się noszę.
    Pokazać pewne zjawiska , które gdy się im przyjrzysz po usunięciu tego co piszesz wychodzą na światło . Stają się świadome i zaczynaja żyć.
    To dość skomplikowane . Wyjaśnić można to jedynie wtedy gdy się samemu w tym uczestniczy. Może coś usuń Jola z tego co napisałaś ? Może wtedy uda mi się Ci wytłumaczyć na czym to polega. Mam propozycję aby każdy kto chce zobaczyć moja sztukę poprostu usunął coś z tego co napisał. ALe nie może to być coś co jest zapomniane. To musi być coś sztandarowego . Coś na czym wam zależy . Np zróbcie coś takiego na Tezeuszu co przyciągnie uwagę innych a później trach! i nie ma :):)
    Śmieję sie teraz od ucha do ucha razem z Tobą Jola . Uśmiecham się serdecznie i przytulając Cię jak Żydowska siostrę szepcę na ucho że to tylko TEATR performance.
    Każdy z nas w nim uczestniczy. Założycielem tej sztuki jest najprawdopodobniej sam stwórca który poruszył Andrzeja do zagrania jednej z życiowych ról. Jesteśmy aktorami . Wszyscy bez wyjątku uczestniczymy w wielkim przedstawieniu którego widzem jest być może sam Stwórca…:):)
    Oczywiście żartuję …ale coś w tym jest …nie wiem co ….ale coś…

    PS.
    Bardzo się cieszę gdy mogę coś namalować , coś stworzyć dla ludzi na Tezeuszu. Usunięcie tego jest jedynie najlepszą częścią mojej bądź co bądż sztuki. Przez słowo sztuka rozumiem coś więcej niż dziś potocznie się uważa. Dla mnie sztuka jest życiem. Jest niewyobrażalną możliwością wyrażenie siebie oraz tego co się w sobie nosi, poprzez rzeczywiście istniejące wokół mnie środki wyrazu . Przez środki wyrazu rozumiem nie tyle papier, farby itd co działanie . Działanie za pomocą zjawisk.

    Czasami wydaje mi się że wszystko bierzemy za poważnie . Cały ten świat i to co się na nim dzieje. Po prostu strasznie się w to pakujemy zamiast żyć jedynie obserwując myśli które co chwilę przychodzą do nas i odchodzą jak suche liście na rzece, angażujemy w to życie nas otaczające całego siebie. I kiedy tak siebie oddajemy światu nie pozostaje w nas nic z siebie . Ktoś na wtedy przejmuje.
    Każdy wpis niesie ze sobą coś , każdy blog coś we mnie wnosi. Każdy obraz coś w nas pozostawia i coś napędza. Jesteśmy jak świat -czuła klisza która pochłania z otaczającego nas świata rozmaite energie. Każdy z nas jest takim , przepraszam za określenie odbiornikiem . Więc ja jako Odbiornik 🙂 mam czasem chęć się wyłączyć :):)

    Jola nawet nie wiesz jaką radość sprawia mi czytanie Sztuki na Tezeuszu w takiej formie jak to Ty czynisz.
    Na Tezeuszu jak na wielkiej scenie co dzień dzieją sie nizwykłe spektakle . Są tu księża , są ludzie wykształceni . Są pastorzy . Wszyscy gramy w wielkiej sztuce dla jednego widza . Tym widzem jest Bóg , Szatan i Człowiek.
    Oczywiście to wszystko co piszemy jest jak najbardziej poważne i ważne , jednak tak jak każda sztuka ma swoje etapy.

    Rozgrzewka obejmuje przygotowanie psychiczne, jak i fizyczne. Sam występ to wykonanie zadanych czynności, choreografii przygotowanej i wyuczonej wcześniej w szkole albo na studiach . Jak wskazuje Schechner jest to dzianie się pomiędzy określonym początkiem i końcem. Wyróżnienie fazy wydarzeń i kontekstów ma ukazać uwikłanie performansu w cały szereg działań technicznych, ekonomicznych oraz społecznych. Dotyczą one między innymi zachowania publiczności, jej wymagań i oczekiwań, czynności poprzedzających przyjście, przygotowanie sceny, pisarzy oraz wszelkie czynności nierozgrywające się na scenie. Po występie następuje faza ochłonięcia. Jest to czas, w którym pisarz opuszcza miejsce pisania i "przebiera się w codzienne ubranie", odkłada na bok zagraną rolę, powraca do codzienności. Z pisania na Tezeuszu przechodzi do ruchu naturalnego w codziennym życiu . I choć wydaje się że to co pisał było nim samym i wyrażał przez to siebie i to co czuje tak naprawdę dobrze wie że to przemija i już nie istnieje.
    Zdaniem Schechnera potrzeba jest na to trochę czasu, choć często w ogóle nie zwraca się na to uwagi. Mówi się , że artyści po prostu sobie idą.
    Po performansie przychodzi czas na następstwa. Dzielą się one na odzew krytyczny, archiwizację i wspomnienia. Następstwa są przedłużeniem życia performansu, choć sam zasadniczo przemija. Recenzje, informacje gazetowe i medialne, wszelkiego rodzaju plotki zalicza się do następstw krótkotrwałych, zaś różnorodnych. I tak to mniej więcej jest ze sztuką w jakiej wszyscy bądź co bądź uczestniczymy.

    pa
    Przepraszam że mam takie spojżenie na Tezeusza . Dla mnie Tezeusz i to co się tu pisze to scena na której wciąż można doświadczyc wyładowań energetycznych . Jednym z tych wyładowań jestem również ja. ..aharonek:):)
     

    ach bym zapomniał!

    Jola jeśli chcesz to ja podeślę raz jeszcze to co napisałem wcześniej …jednak proszę CIę abyś na to patrzyła jak na sztukę …dobrze?

    To co piszę jest szutką oczywiście z serca to wszystko piszę i wogóle . Jednak to co tworzymy jest poprostu sztuką przez literę słowa. Na tym obrazku co Ci podesłałem na bloga , jest fundament , no wiesz taka podłoga z literami Żydowskimi . Kiedyś dostałem taką książeczkę gdy byłem w synagodze pod Białym Bocianem we Wrocławiu i na tej grafice ją zamieściłem …Ta książeczka to była historia Żydów …

    *

     
    Odpowiedz
  12. wykeljol

    @ahaaron : Niech już tak

    @ahaaron : Niech już tak zostanie, skoro to atrystyczne wyzwanie…ale ten ostatni tekst na wszelki wypadek skopiowałam 🙂 (gdybym w jakim natchnieniu portafiła nań odpowiedzieć)

    To też jest rodzaj teatru, nie sadzisz?

    Preformens- jest nad czym mysleć…

    Tak, zauwżyłam w grafice na podłodze-szachownicy hebrajskie litery-ale nie wiedziałam, że to historia Żydów…

    Pozdrawiam Cię

    P.S. Nie umiem "znikać" tekstu… 🙂

     

     
    Odpowiedz
  13. aaharonart

    Jola:)

     Tak . Na sztukę trzeba poczekać:)

    Cieszę się że czekasz na natchnienia. 

    a tak po za tym co piszemy…

     

     

    Zdrówka Ci życzę .

    pa.

     

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code