Nasze czasy. Nie cudze!

Coś ostatnio bardzo się obrywa naszemu “dzisiaj”. Mówi się i pisze, smutną historię o tzw dziesiejszych czasach… ale w końcu to są czasy twoje i moje! My też tworzymy nasze “tu i teraz”. Po co dokładać smutku, rozgoryczenia, apokaliptycznych diagnoz?

Dzisiejsza młodzież

Wydarzenie ostatnich tygodni sprawiły, że powrócił temat wychowania dzieci i młodzieży. Mówi się więc i przygląda się z różnych stron modelom wychowania, które w sposób możlwie najbardziej skuteczny “wyprowadzą” z człowieka to co najlepsze. Szkoły, nauczyciele, niskie płace, kursy, kształcenie, SKS…

Dzisiejszy świat

Kolejny temat to życie – prawo i bezprawie. Kto może żyć, kto już mniej, a w jakich przypadkach życie jest już sporym nietaktem… Dyskusje trwają, a życie toczy się dalej, jak zawsze!
Jak to możliwe? Przecież niedobry człowiek, ten sfarliwy produkt współczesności robi wiele, by świat nie był normalny. Jeszcze, gdy do tego dodamy zdanie podsumowania, że właściwie to już się Boga wstydzimy i go prawie nie ma. Oj, kiesko wypada nasze “dzisiaj”. Teraz mozna spokojnie łyknąć melise na uspokojenie i starac sie zasnąć…
A można inaczej.

Twoje i moje czasy

Z młodymi ludzmi mozna się dogadać. Znam przypadki, gdy uczniowie, których zasób słów jest znacznie ograniczony, w tym 1/3 stanowią wulgaryzmy, ściągają czapki z głów na widok nauczyciela, by grzecznie pozdrowić. I to nie ze strachu, ale dlatego, że wiedzą iż ten ktoś potrafi powiedziec o nich dobre słowo i nie skreśla na wstępie…
Bóg jest cały czas w sercach ludzi. A że w zakładach pracy dyskusje o tematyce religijnej nie są częste… może właśnie dlatego. Podświadomie czujemy, że rzeczywistość ta jest zbyt święta, by rzeczowo i spokojnie rozmawiac o czymkolwiek między łykiem kawy a skanowaniem dokumentów…

Wiedza, uśmiech, rozmowa, zdrowy rozsądek, a to podparte mądrością psalmów… Czyli: codzienność i Bóg. To chyba dobry sposób na okiełznanie smutnych wizji i spojrzenie z nadzieją w przyszłość. My ją tworzymy, każdym słowem, dobrym i złym…

 

5 Comments

  1. Elka

    “Bóg jest cały czas w

    “Bóg jest cały czas w sercach ludzi. A że w zakładach pracy dyskusje o tematyce religijnej nie są częste? może właśnie dlatego. Podświadomie czujemy, że rzeczywistość ta jest zbyt święta, by rzeczowo i spokojnie rozmawiac o czymkolwiek między łykiem kawy a skanowaniem dokumentów?”

    Nie wiem, Alicjo, czy to zdanie odnosi się jakoś do tego, co napisałam na moim blogu. Jesli tak, to wyjaśniam, że mnie nie chodziło o dyskusje o tematyce religijnej.
    Miałam na myśli to, Bóg [Boże prawa, nakazy, Boże patrzenie] jest nieobecny w rozmowach o życiu codziennym.
    Nie powołujemy się na Niego i Jego prawa podczas rozmowy o o rozwodach, wielodzietności, relacjach damsko-męskich czy problemach z rodzicami, dziećmi. Niestety, z mojego dotychczasowego doświadczenia i słuchania wynika, że dlatego, że tak naprawdę Boga “zamknęliśmy” w kościele – nie ma Go właśnie w naszej sferze “profanum”. A przecież On sam siebie “sprofanował” stając sie Człowiekiem i żyjąc tak, jak podają Ewangelie – w biedzie, z ludźmi pogardzanymi, opuszczonymi.

    A co Ty rozumiesz pod pojęciem “dyskusji o tematyce religijnej”?

    🙂

     
    Odpowiedz
  2. Anonim

    Piszesz Alicjo o “dzisiaj”.

    Piszesz Alicjo o “dzisiaj”. A jak było kiedyś? Wierzę, że ludzi dobrej woli jest więcej i coraz więcej. Żyjmy tylko tak, żeby “Bóg był na pierwszym miejscu, a wtedy wszystko inne będzie na swoim miejscu.” I jeśli nawet nie mówimy o Nim słowami w miejscu pracy, to niech mówią nasze czyny.
    A w sercu człowieka jest albo Bóg albo szatan. Złośliwość szatana może być tak subtelna, że grzechy nasze przed nami zakryte bywają.

     
    Odpowiedz
  3. Alicja

    Do Elżbiety…

    Piszesz

    Do Elżbiety…

    Piszesz tak: “Miałam na myśli to, Bóg [Boże prawa, nakazy, Boże patrzenie] jest nieobecny w rozmowach o życiu codziennym”.
    I znowu uparcie prosze o doprecyzowanie (chociaż sama często walcze z brakiem precyzji)… Jak na konretne tematy ma sie przekładac rozmowa o “Bożym patrzeniu” w tzw zyciu codziennym, czyli np w pracy w banku?

    Dyskusja o tematyce religijnej. Przychylam sie tu (w tekście BLOGowym) do rozumienia bardziej potocznego: rozmowa.
    Natomiast dla rzetelnej dysksji, a może nawet z rozmachem debaty, to muszą być 2 strony barykady, rózne stanowiska, dobrze przygotowana argumentacja no i temat, ot np. Homoseksualista katolik – czy to można pogodzić (taki temacik akurat na burzliwą katechezę 😉

     
    Odpowiedz
  4. Alicja

    Do Beaty…

    Piszę

    Do Beaty…

    Piszę “dzisiaj”, bo własnie o “dzisiaj” mówi się oraz pisze najcześciej.
    “Kiedyś” było w znacznej części podobne. Trudno by było inaczej, skoro każde “dzisiaj” wyrasta z jakiegoś “wczoraj”…
    W każdym razie nie traćmy dobrych myśli!!

     
    Odpowiedz
  5. Anonim

    Do Alicji …
    Wybacz, że

    Do Alicji …
    Wybacz, że nieskładnie, ale jestem tu nowicjuszką.
    Praca generalnie nie jest miejscem na dyskusje o tematyce religijnej. Tam nie ma na to czasu, tam mamy świadczyć czynem. Są sytuacje, kiedy trzeba do wiary w Chrystusa się przyznać na głos. Wtedy wystarczy kilka słów. W pracy powinno być jednak miejsce na modlitwę.
    Twoje “dzisiaj” Alicjo odebrałam jako mało optymistyczne, ale także ten portal i to co się tu dzieje jest świadectwem, że ludzi dobrej woli jest coraz więcej.
    Poza tym, to “dzisiaj” opisują nam media, a jakie one są, to wiadomo. Zła wiadomość sprzedaje się lepiej niż dobra.

     
    Odpowiedz

Skomentuj Alicja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code