Na weselu

 

Na weselu 

 

Już za tydzień będę udzielał ślubu konkordatowego parze, która od niedawna jest w naszej Wspólnocie. Oboje nawrócili się do Chrystusa w tym roku, potem przyjęli chrzest i postanowili po czteroletniej znajomości zawrzeć związek małżeński.

 Ta bliskość takiej uroczystości we Wspólnocie zainspirowała mnie do wygłoszenia kazania na wczorajszym nabożeństwie w oparciu o opis wesela zawarty w Biblii. Postanowiłem również podzielić się moimi refleksjami z czytelnikami Tezeusza. Tekst znajduje się w Ewangelii Mateusza w wersetach 1 do 14.

Cała przypowieść jest dość skandaliczna i pełna zwrotów akcji. Wpierw król zaprosił gości na wesele syna. Niestety nikt z zaproszonych nie chciał przyjść, każdy się czymś zasłaniał, a przy stanowczym zachęcaniu tych zaprosznych, oni posunęli się do przemocy, król zniszczył ich miasto a ich kazał unicestwić. Jednak uczta była gotowa i kazał zaprosić tych z rozstajnych dróg, dobrych i złych aż sala zapełniła się gośćmi.

 

Król wszedł aby przypatrzyć się gościom, zauważył człowieka bez szaty weselnej, ten oniemiał. Król kazał go usunąć w ciemności zewnętrzne. Tak pokrótce wygląda historia.

 

Spróbujmy ją przetłumaczyć.

 

Bóg jest Królem odwiecznym. On to zaprosił lud Izraela na wesele, Chrystus przyszedł do dzieci Izraela, aby ich zbawić, lecz ci odrzucili Go jako naród. Król odrzucił ich na czas jakiś i powołał Kościół – Oblubienicę z rozstajnych dróg , to ludzie odrodzeni z Ducha Bożego, którzy całym swym sercem kochają Pana. Poprzez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa wesele jest gotowe, uczta gotowa do spożycia i Król pragnie, aby goście weselni uszanowali Jego syna. Jest to obraz m.in. nabożeństwa Kościoła, kiedy lud Boży spotyka się by uwielbić Boga i aby słuchać Jego słów i przebywać w Jego obecności. Szatę tą każdy dostał za darmo, wchodząc na wesele, są one takie same, zaproszeni nie byli w stanie zakupić szaty, ani ubrać się odpowiednio na to wesele.

 Jednak w jakiś sposób znalazła się osoba bez tej szaty. Osobę tę  Bóg kazał wyrzucić, któż to jest ten gość bez odpowiedniej szaty?

 

Kilka pojęć: rozstajne drogi, wesele, król przypatrujący się, szata, oniemienie.

 Może choć te pojęcia spróbujemy rozpisać z tej tak bogatej przypowieści.

 Jeśli nie jesteśmy Izraelczykami, to jesteśmy poganami – ludźmi dalekimi od Boga, wychowanymi w grzechu i do śmierci. Na swoich drogach życia plątamy się tak, że one są rozstajne, wiodą w każdym kierunku i gubimy się na nich. Idziemy jak głupie owce tam, skąd wydaje nam się, że dobiega głos pasterza, jak często się mylimy. Pan jednak w swoim miłosierdziu wszczepił w nas pragnienie Boga i to pragnienie pociąga nas do poszukiwań. Drogi rozstajne to – egoizm, hedonizm, uzależnienia, religia, polityka, filozofia – jednym słowem wszystko to, czym chcemy zastąpić Boga, szukając własnej chwały. I na tych drogach, gdy jesteśmy zagubieni stają słudzy króla, ludzie, którzy wołają chodźcie na wesele. Nie wdają się słudzy w ocenę naszego stanu. Bóg powołuje każdego, którego serce jest na rozstaju, poszukujące. Jednych nazwalibyśmy dobrymi, innych złymi. Dlatego też na tym weselu są i kryminaliści i pijacy i prostytutki i też tacy, co niczego złego w życiu nie zrobili.

 

Łaska Boża rozlewa się na cały świat i wzywa do upamiętania i skorzystania z Jego zaproszenia. Zaproszenie to, nie jest wyróżnieniem, gdyż nikt sobie nie zasłużył na to aby być zaproszonym, ci co początkowo byli zaproszeni mogliby tak uważać, ale nie skorzystali, choć przyjdzie czas, że i oni przyjdą.  Przejdźmy teraz do wesela.

Oto jesteśmy na nabożeństwie np. w naszej Wspólnocie, w niedzielę 13-10-2013 roku. Oto garść ludzi, około 30 z biegającymi dziećmi włącznie. Kiedy patrzę na nich widzę wśród nich młode osoby, średniaków i starsze osoby oraz dzieci. Znam ich, wiem skąd Pan ich wyrwał. Jedna osoba po 4 próbach samobójczych, kilkanaście razy w szpitalu psychiatrycznym, od dwóch lat wzrastająca  w Bogu, pracująca, porzuciła nałogi, Pan stał się dla niej największym skarbem. Mężczyzna 11 lat we więzieniach, Pan go zbawił, dziś pracuje , ma rodzinę kocha Chrystusa. Patrzę dalej, kobiety, które w życiu niczego złego nie zrobiły, prowadziły pobożne życie, ale poszukiwały – były na rozstajach swoich dróg. Patrzę na siebie, ja chyba najmniej nadaję się na tym weselu.

 Jednak wszyscy przyszliśmy do tego miejsca w jednym celu, aby spotkać się z Królem. Choć mieliśmy dziś Wieczerzę Pańską, jednak nie przyszliśmy spotkać się z chlebem i winem, choć spożywanie Wieczerzy jest czymś bardzo ważnym, ale aby spotkać się z tym, do którego należy serce każdego z uczestników tego wesela. Wiedząc, że On będzie się przechadzał pośród nas, będzie nam się przypatrywał, wiedząc, że przed Nim nie jest ukryta żadna sprawa, ani żaden nasz czyn – stajemy przed Nim jak otwarte księgi, aby doświadczyć Jego obecności. Do Niego należymy i też pod Jego osąd się poddajemy.

Szaty nasze są odświętne, są one białe, gdyż zostały wybielone przez Krew Jego Syna, na naszych szatach jest Jego znak łaski nad nami. Nie jesteśmy tu ze względu na własną sprawiedliwość, uczciwość, czy dobre życie, wszyscy jesteśmy tymi, którzy byli skazani na śmierć, ale dzięki Jego łasce i Jego odkupieniu, mogliśmy zaprosić Go do naszych serc i przyjąć Jego miłość, która zawładnęła naszym życiem. Jesteśmy też ubrani w owe szaty, które są szatami pokory wobec siebie. Wiemy, że tworzymy Jego ciało, Jego Oblubienicę, która powinna dbać o siebie, czyli, że każdy powinien przejąć się losem drugiego, ale też i tego, który jeszcze na ucztę nie dotarł. Wiemy również, że sami stajemy się Jego herodami, że zaproszenia na ucztę są jeszcze w naszych rękach, a poza salą weselną jest jeszcze wielu na rozstajnych drogach.

 Zdarza się czasem, że na tej uczcie jest ktoś, kto szaty przyjąć nie chciał, ale chce koniecznie być na weselu. Juda 1,12 –

 Biblia Tysiąclecia:

Ci właśnie na waszych agapach są zakałami, bez obawy oddają się rozpuście… samych siebie pasą… obłoki bez wody wiatrami unoszone… drzewa jesienne nie mające owocu, dwa razy uschłe, wykorzenione…

 Szaty są rozdawane, nikt takiej szaty nie posiadał, je daje Pan, czyli ta osoba nie chce szaty od Pana. Dlaczego zatem chce być na weselu. Być może to jest osoba z listu Judy, która nie chce poznać Pana, ale może i taka, która mimo tego, że Go poznała nic ze sobą nie robi, gdyż uważa, że jest sprawiedliwa sama z siebie. Może nawet gardzi tymi, którzy są przy stołach, gdyż jest lepsza od innych w swoich oczach? Być może uważa, że jest w lepszej grupie, kościele? Juda mówi dobitniej w  1,4 –

 Biblia Warszawska:

Wkradli się bowiem pomiędzy was jacyś ludzie, na których od dawna wypisany został ten wyrok potępienia, bezbożni, którzy łaskę Boga naszego obracają w rozpustę i zapierają się naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa.

 Nie trzeba rozwijać tego tematu, popatrzmy wokół siebie, jak wygląda nasza wspólnota, po co ludzie przychodzą na spotkania, nabożeństwa, msze?

 A może to ja jestem tym, który przestał prać szatę we krwi Baranka?

 Ap. 7,14 – I powiedziałem do niego: Panie, ty wiesz. I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili.

 Wszyscy jesteśmy zaproszeni na ucztę weselną, jednak aby nie być z niej wyrzucony musisz ubrać się w szatę którą daje ci Bóg, szatę uczynków Chrystusa, nie własnych, szatę Jego ofiary na krzyżu Golgoty za nasze grzechy.

 Być jednym z gości, przyjąć rolę, jaką Pan ci powierzy  i realizować ją przez całe swoje życie pomimo przeciwności, prześladowań czy nawet śmierci. Aby, gdy On przyjdzie i fizycznie zabierze swoją Oblubienicę do siebie I Tes. 4,16-17  oraz Apok. 21,1-8 ciebie nie zabrakło, ale abyś cieszył  się / cieszyła wiecznym szczęściem z Panem.

 

Wasz Kazik. 


 

6 Comments

  1. elik

    Sakrament małżeństwa

    Związek małżeński Pan Bóg ustanowił jeszcze w raju, gdy rzekł do pierwszych rodziców: ,,Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię". Jednak nakaz Boży wskutek zepsucia rodzaju ludzkiego, przez grzech pierworodny poszedł w zapomnienie, a sam związek uległ spaczeniu w poligamii i poliandrii.

    Chrystus przywrócił mu pierwotną cechę (monogamii), podniósł go do godności Sakramentu i uczynił związkiem nierozerwalnym. Stwierdza to św. Paweł, kiedy pisze: "Sakrament to wielki jest, a ja mówię: w Chrystusie i w Kościele" (Efez. 5, 32).

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. tomasz.zmuda

    @Elik

    Św. Paweł pisze: "Tajemnica to wielka, a ja mówie: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła" – Biblia Tysiąclecia. Nie ma tam słowa "sakrament".

    Małżeństwo do XI wieku nie było uważane w Kościele Katolickim za sakrament, było ono szczególnie uświęcone przez Boga, ale doktrynę o sakramentalności małżeństwa rozwinięto dopiero w w. XI-XIII

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Sakrament i tajemnica

    Dziękuję za dodatkowe informacje i dokonaną korektę, lecz w moim odczuciu oba słowa tj. sakrament i tajemnica nie są obce, ani wykluczające się, czy sprzeczne z kluczowym pojęciem, jakim  było/ jest małżeństwo w Kościele RK między mężczyzną i kobietą.

    Natomiast uwzględniając wyjątkową skrupulatność – czy w tekście autora nie dostrzega Pan nie słów, lecz stwierdzeń, czy sformułowań  wymagających komentarza, a być może koniecznej i stosownej korekty?…..

     

     
    Odpowiedz
  4. tomasz.zmuda

    Re: sakrament i tajemnica

    Owszem każdy sakrament jest po części tajemnicą, ale nie każda tajemnica jest sakramentem.

    Co do tekstu autora, to nie śmiałbym dokonywać tam jakiejkolwiek korekty.

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Propozycja

    Panie Tomaszu – może zamiast pisać oczywistości i zasłaniać się brakiem śmiałości, lepiej jest rozszerzyć zainicjowany temat, przez autora i razem rozważyć, a nawet ewentualnie ustalić i rozstrzygnąć kilka doniosłych spraw np.:

    • Kto otrzymał w Kościele władzę, od Chrystusa Pana w zakresie wszystkich Sakramentów, także małżeństwa?

    A przez to jest uprawniony w Jego imieniu ustanawiać małżeństwo w Kościele, a dla ważnych powodów stosować zakaz zawierania małżeństw mieszanych.

    • Kto nie chce i z jakiego powodu uznawać faktu, że Chrystus podniósł związek małżeński, do godności Sakramentu?…

    A przez to uwierzyć przeświadczeniu i stwierdzeniu św. Pawła, że ten Sakrament jest Boga łaską i wielką tajemnicą.

    • Co jest/winno być zdecydowanie ważniejszym wydarzeniem w życiu wspólnoty Kościoła, także w doczesnym bytowaniu współmałżonków i bardziej brzemiennym w skutkach – ważny Sakrament Małżeństwa i Jego łaski, czy najznakomitsza uroczystość weselna?…

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. tomasz.zmuda

    sakramenty i władza

    Sakrament jest widzialnym znakiem łaski Bożej. W związku jedynym, kto ma władzę nad sakramentem/łaską jest Ten, który go udziela, czyli Bóg. Kościół jest szafarzem sakramentów, czyli dysponentem. Jednak dysponowanie sakramentami w żaden sposób nie może ograniczać Boga w Jego wszechmocy.

    Najciekawsze i najpiękniejsze w sakramencie małżeństwa jest to, że to nie kapłan jest szafarzem tego sakramentu (czyli nie jest on w rękach Kościoła hierarchicznego), ale szafarzami są małżonkowie, którzy udzielają sobie tego sakramentu nawzajem, mocą swojego królewskiego kapłaństwa nadanego im na chrzcie. Kapłan jedynie poświadcza, że sakrament, który udzielili sobie małżonkowie jest ważny.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code