Na Skale…

Rozważanie na XXI Niedzielę Zwykłą, rok A1
 
 

Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 13, 18).

I.

Sąd Rejonowy w Gdyni ogłosił niedawno wyrok w głośnej sprawie Adama Darskiego, bardziej znanego jako Nergal, muzyka metalowego zespołu, który podczas jednego ze swoich występów podarł Biblię i nazwał ja „księgą kłamstw”, a kilka dni wcześniej, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie człowieka-motyla, który pląsał między wiernymi podczas procesji Bożego Ciała w Łodzi. Zarówno podarcie Biblii jak i zachowanie człowieka-motyla są zjawiskami, które mogą obrażać uczucia religijne niektórych wierzących, ale polski sąd oraz prokuratura uznały, że jest inaczej – działanie Nergala uznano za swoista formę sztuki, a człowiek-motyl nie działał złośliwie, a właśnie złośliwość mogłaby być powodem do wszczęcia wobec niego postępowania.

Gdy czytałem informacje o powyższych wydarzeniach, to zastanawiałem się, czy takie jednostki faktycznie są w stanie obrazić mnie i moje uczucia i czy zasługują one na aż takie zainteresowanie ze strony mediów oraz innych wierzących, a także na wielkie oburzenie tych ostatnich. Wydaje mi się, że owszem, takie niestosowne poczynania niektórych artystów czy też pseudoartystów należy zdecydowanie potępić, ale z drugiej strony takie działania pozbawionych wrażliwości osobników są właściwie niewiele warte i bardziej szkodzą im samym, niż mnie oraz Kościołowi. W czasach, gdy tak wiele mówi się o tolerancji, pokazują oni swoją prawdziwą twarz i nie jest to twarz osób roztropnych, które charakteryzują się poszanowaniem dla wartości innych. To raczej twarz osób zagubionych, które dla poklasku im podobnych oraz chwilowej sławy pokazują, że nie bardzo umieją funkcjonować w świecie tolerancji. Wartości innych ludzi niewiele dla nich znaczą, nie są oni zainteresowani pokojowym współistnieniem i dążą raczej do konfrontacji, ataku, niż do merytorycznej debaty, do której nie wydają się być w ogóle zdolni. Pokazują nam swa intelektualna niemoc i niezdolność do dialogu, nie potrafią nawiązać rozmowy, o „pięknym różnieniu się” nawet nie wspominając. Coraz bardziej sfrustrowani, starają się wyładować poprzez mało znaczącą dla ogółu ekspresję. Ba, można się nawet zastanawiać, czy swymi obraźliwymi dla innych działaniami nie pokazują nam oni przypadkiem, że nie bardzo są przystosowani do życia w społeczeństwie.

Obowiązkiem każdego obywatela jest zgłoszenie popełnienia przestępstwa odpowiednim organom, a niektóre prawa wierzących są pod szczególna ochroną, ale czasami zastanawiam się, czy jest jakiś sens w tym, by świecki sąd oraz media zajmowały się niezbyt rozsądnymi poczynaniami takich ludzi jak Nergal, czy człowiek-motyl. Czy nie wystarczy, że sami skazali się na potępienie, sami uwidocznili swą małość? Może to do nich nie dociera, może ich zachowanie wydaje im się fajne, atrakcyjne i przekonani są o własnej racji, ale mogą też dysponować zafałszowanym obrazem świata i wcale nie musi on być aż tak antykościelny oraz antyreligijny, jakby mogło im się wydawać. Nawet młody odbiorca, wydawałoby się najbardziej podatny na ich działania, może i początkowo być rozbawiony ich pomysłami, stanąć w ich obronie, by następnie dojść do wniosku, że to tylko nic nie znaczące wygłupy, które tak naprawdę szkodzą i nic dobrego nie wnoszą. Zachowanie tych artystów ma wąska grupę odbiorców, ich przekaz powoduje raczej odwrotny do zamierzonego skutek, to marginalia, które nie bardzo mogą zaszkodzić wiernym oraz Kościołowi. To nie są krople, które drążą skałę. To zwykła, czarna maź, która łatwo zmyć i zapomnieć, że w ogóle zdążyła cokolwiek zanieczyścić.

II.

Kościół zmaga się z o wiele większymi problemami, niż żenujące występy niedocenianych artystów o marginalnym znaczeniu, ale zarazem oparty jest także na o wiele mocniejszych fundamentach, niż mogłoby się im wydawać. Nergal, człowiek-motyl i inni im podobni mogą sobie nawet nie zdawać z tego sprawy oraz nie być w stanie pojąć potęgi wiary i mocy Chrystusa. Nie potępiam ich, może jedynie ich czyny, a im nawet trochę współczuję. Wystawiać się na potępienie poprzez swoją własne braki, może i głupotę, poprzez nieumiejętność rozmowy, brak chęci zrozumienia innych? Czynić zło, krzywdzić innych w imię własnej niedoskonałości? Żal.

W dzisiejszej Ewangelii (Mt16, 13-20) przeczytać możemy słowa Jezusa, w których informuje On nas, że zbuduje Kościół na Skale, której bramy piekielne nie przemogą. Ta Skała będzie na tyle silna, że tego domu nic nie poruszy, to solidny fundament, który zagwarantuje mu wieczne istnienie. I Kościół i Skała maja wiele znaczeń, także pojęcie domu można rozumieć różnie. Warto jednak pamiętać także, że słowa Jezusa to również wezwanie. Ten dom, ten Kościół, nie będzie budowany przez Niego samotnie, a z nami wszystkim, którzy wierzą, którzy mu ufają. Od nas zależy, jak ten dom będzie wyglądał, jak bardzo będzie okazały i tu jest główne niebezpieczeństwo, wcale nie są nim inni. Tylko my możemy spowodować, że budowa naszego domu nie będzie przebiegać tak, jak powinna.

Podczas spotkania z młodzieżą w Krakowie, w 2006 roku, Benedykta XVI mówił, że ten dom to życie, którego fundamentem jest Jezus Chrystus. Czy dla osób w Niego wierzących może być bardziej solidny fundament pod budowę domu? Benedykt XVI w trakcie tego spotkania zwracał też uwagę na fakt, że budowa naszego domu może nieraz spotkać się z wieloma przeciwnościami, wiele osób może nam być nieprzychylnych. Jednak nie jest to wcale powód do zaprzestania budowy czy do zniechęcenia.

Jeżeli w budowie domu waszego życia napotkacie na pogardzających fundamentem, na którym budujecie, nie zniechęcajcie się! Wiara żywa musi ciągle wzrastać. Nasza wiara w Jezusa musi często się konfrontować z niewiarą innych, by pozostać naszą wiara na zawsze.

Czym są występy różnych pseudoartystów wobec potęgi Chrystusa? Czy są oni w stanie poprzez swe działania zniechęcić do budowy domu, do życia w wierze? Czy mogą oni cokolwiek, poza próbami obrażania nas i Jego? Zastanówmy się przez chwilę, czym są takie działania wobec naszej wiary, czy na pewno są w stanie nas obrazić, przeszkodzić chociaż na moment w budowie domu? Czy są w stanie podmyć fundamenty? Jaka jest nasza wiara?

Ojciec_Kosciola.jpg

Rozważania Niedzielne

 

8 Comments

  1. elik

    Za kogo mają ludzie Syna człowieczego?

    O wiele bardziej zasługujące na uwagę, medytację, rozważanie i stosowne wpisy (komentarze) są chyba nie skandaliczne wybryki pseudoartystów, czy zdumiewające, a nawet wielu gorszące postanowienia rzeczników prawa w RP, lecz najbardziej brzemienne w skutkach wybory i decyzje życiowe innych osób.

    A mianowicie osobiste myśli (mniemania), odniesienia i postanowienia osób aktywnych również w "Tezeuszu", a uważających się za chrześcijan, jednak nie respektujących, ani nie uznających w życiu codziennym Jezusa zapowiedzi, oświadczeń, postanowień, decyzji  tzn. faktów dot. prymatu władzy w Kościele, a ukazanych w Ewangelii Mt16, 13-20 

    "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew , lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie"

    Czym winny być lub są wola (pragnienia) Jezusa Chrystusa, dla osób duchownych i świeckich tj. wszystkich członków wspólnoty Jego Kościoła?

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. MichalPiatek

    @Elik

    Co do tego, że wybory i decyzje życiowe innych osób, moga byc o wiele ciekawsze od "wybryków" wspomnianych artystów, całkowicie sie z Panem zgadzam.

    Pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  3. elik

    Replika

    Natomiast zupełnie nie interesują Pana inne kwestie, chyba dość jednoznacznie i zrozumiale wyartykułowane, a kwalifikujące się, do merytorycznej dyskusji lub polemiki w portalu chrześcijańskim.

     
    Odpowiedz
  4. MichalPiatek

    Panie Eliku

    Trochę to dziwny ten ton rozmowy i przez moment zwątpiłem w sens dyskusji z Panem. A skąd Pan niby wie, co mnie interesuje, a co nie, by wydawac takie kategoryczne sądy odnośnie moich zainteresowań?

    Pana komentarz nie był skierowany do mnie, a ogólnie do czytelników Tezeusza, ale jako, że znalazłem w nim fragment odnoszący się do mojego tekstu postanowiłem sobie na niego odpowiedzieć, ba, nawet się zgodzić.

    W dalszej części swojego komentarza pisze Pan jednak o życiu osób związanych między innymi z Tezeuszem i tutaj już w dyskusję z Panem wchodzić nie chciałem. Z prostego powodu, brak mi wiedzy na ten temat i nie jestem skory do ferowania wyroków oraz aż tak jednoznacznych stwierdzeń jak Pan to czyni. Zresztą, w tym drugim akapicie stwierdza Pan tylko co jest według Pana ciekawsze. Pańskie prawo. Chociaż, wolałbym, by pamiętał Pan o tym, że człowiek nie jest istotą doskonałą – może sam odpowie Pan wtedy sobie na niektóre wątpliwości. To, że ktoś może zbłądzić lub nie zawsze postępować z Jego nakazami wcale nie wyklucza danej osoby z kręgu chrześcijan. Chociaż, te osoby, które przekonane są o własnej doskonałości, może i by tego chciały.

    Co do Pana bardziej konkretnego pytania, prymat władzy to jedno, a pozbawienie prawa do dyskusji, polemiki i nawet do słabości, to już zupełnie co innego. Warto o tym pamiętać czytając i te słowa Ewangelii, które Pan cytuje.

    Pozdrawiam serdecznie.

    MP

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Poznajemy innych po owocach.

    A no sporo wiem, bo m.in. staram się uważnie czytać to, co inni piszą – nie zawsze zdając sobie sprawę, że jednak dają się innym dość dobrze poznać, bo ukazują różne "owoce" tzn. artykułują na forum własne, bądź cudze nie tylko myśli, odczucia, czy preferencje, lecz również mity, ideologie, wyznania, mniemania, przeświadczenia, wyobrażenia, etc., a nawet nie zawsze chwalebne sugestie, opinie, interpretacje, czy intencje.

    Mój poprzedni wpis, ani ten nie jest całkiem oderwany, od wybranych wątków Pana tekstu, a tym bardziej myśli przewodniej zawartej w Ewangeli (Mt16,13-20), a dot. także naszego, czy wybranych współtwórców "Tezeusza"  odniesienia, do Syna człowieczego, czy owej "skały" tj. fundamentu Kościoła i ustanowienia prymatu władzy w Jego Kościele.

    Nic nie jest w stanie dostatecznie usprawiedliwić: przesadnej skłonności, do zakłamywania, fałszowania faktów – rzeczywistości, czy uporczywego stosowania pozorów, uników w dyskusji lub polemice albo ferowania wszelkiej różności, dowolności, czy tzw. porawności politycznej, także tolerancyjności, pobłażliwości wobec złoczyńców i ich zła i ewidentnego braku dobrej woli, nawet sugerowany brak wiedzy, czy koniecznych kompetencji.

     Z poważaniem – Zbigniew

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  6. elik

    Ufność, wiara, dobra wola, świadomość i ukierunkownie.

    Polecany artykuł nie jest "ciekawy", ani ekumeniczny, lecz  przede wszystkim tendencyjny.

    A istotnym problemem nie był, ani nie jest prymat w historii Jego Kościoła –  św. Piotra i następców, lecz  zbyt częsty brak dostatecznej ufności u ludzi w Boga Trójjedynego, także wiary w słowa (oświadczenia) Jezusa Chrystusa, oraz niedostatek dobrej woli, czy koniecznej świadomości i właściwego ukierunkowania na cel ostateczny  u wielu ludzi.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code