Mój Wrocław

Wróciliśmy właśnie z kolejnych odwiedzin we Wrocławiu. Przeważnie powodem naszego wyjazdu do Wrocławia jest potrzeba odwiedzenia teściów. Teść 71 letni emeryt, który całe swoje życie spędził jako nauczyciel akademicki na Politechnice Wrocławskiej – doktor ekonomii. Teściowa również ekonomistka z wykształcenia, uczyła młodzież w technikum.

Moja żona, jest jedynym ich dzieckiem z wyboru, nie chcieli mieć więcej dzieci. Mieszkają na Kozanowie, tam gdzie ta woda w 1997 roku sięgała 2 piętra. Znamy się już 15 lat i z roku na rok możemy obserwować, jak czas dotyka się ich życia, jak ich życiowy zapał maleje. Niestety nigdy nie poznali Pana Jezusa, a teść jest zdeklarowanym ateistą. Modlimy się o nich, aby dobry Bóg dotknął się ich serc i zwrócił je ku sobie, jak na razie bezskutecznie.

Podróże do Wrocławia, to również spotkania z przyjaciółmi, trochę ich mamy, bo przecież dla mojej żony to rodzinne miasto i przyjaciół mamy sporo, przede wszystkim wierzących i kochających Pana. Szczególnie jedna rodzina jest nam bardzo blisko serca. Kochamy się i szanujemy, niedawno urodziło im się 3 dziecko – Julian, jaki tata jest dumny.

Podróże do Wrocławia, to oczywiście również Kościół, jedna Wspólnota spotyka się w nowoczesnym budynku przy ul. Sępiej (przy ul. Powstańców),  tam pastoruje ciągle ten sam pastor, którego poznałem w 1995 roku, kiedy to Bóg skierował moje drogi do Wrocławia. Ten również udzielał nam ślubu i wiele mi pomógł w moim rozwoju duchowym.

Ale my tym razem pojechaliśmy na Miłą, tam w czasie kiedy mieszkaliśmy we Wrocławiu, mieścił się zbór KZ, bo budynek na Sępiej był jeszcze w budowie. I zatęskniliśmy do tego małego budynku, który wówczas wydawał się tak wielki, że mieścił 400 i więcej osób. Teraz wydaje się taki niewielki i zastanawialiśmy się , jak myśmy się tam mieścili. Pastor Bogdan, mój przyjaciel, z którym wówczas 15 lat temu zacząłem służbę więzienną w  Wołowie (w Zakładzie Karnym), który był dla mnie wsparciem i zachętą, podobnie jak i ja jest już nieco starszy, ale jego serce płonie dla Pana, jak wówczas. Ludzie nieco inni, wiele się zmieniło, wiele osób nas nie znało, ale kiedy zacząłem swoje zwiastowanie, kiedy stanąłem za kazalnicą i wspominałem, że 15 lat temy, ja i Miłka tu siedzieliśmy na krzesełkach i przyrzekaliśmyBogu i sobie, a teraz, te trzy buźki naszych dzieci, to owoc tamtych chwil.

Bóg włożył w moje serce Słowo, które miało zagrzać serca wiernych, jak widziałem na ich twarzach uśmiech, radość, to moje serce bardzo się cieszyło, a kiedy zaproponowałem modlitwę indywidualną i ustawiła się kolejka ludzi, z różnymi prośbami do Boga, razem z nimi wołałem o zdrowie dla duszy, dla ciała o podniesienie o zachętę. Te twarze radosne i poszukujące większej społeczności z Panem, ta obecność Boga pośród nas, było tak wspaniale.

Minęły trzy dni i czas wracać, dzieci ze wspomieniami i zdjęciami z muzeum przyrodniczego, gdzie pojechaliśmy z dziadkiem, z hali targowej i rynku. W końcu te jazdy autobusami i tramwajem, to była frajda, tak ściskały bilety i cieszyły się, że nie samochodem, ale razem w takich pojazdach. Za okien mieszkania teściów widzieliśmy nowy stadion, zwłaszcza w sobotę mocno oświetlony, bo był mecz, niestety przegrany z Włochami.

No i już na most milenijny i do domu, po pięciu godzinach wylądowaliśmy w Chełmnie, pełni wrażeń i radości, że mimo iż było fajnie, ale tu czeka piesek, koty no i pokoje dziwczynek, komputery. Dzeici znikły w swoich pokoikach, a ja z żoną wspominaliśmy pobyt i modliliśmy się, aby ci nasi bliscy, mogli poznać Pana, aby mogli zasmakować Jego miłości, bo czas ucieka, bo już życie powoli skłania się ku końcowi.

Kazik

 

8 Comments

  1. mal

    mój też:))

    :))) ależ ja tam mieszkam:-) na Twym teściowym osiedlu:) tyle, że nie w drapaczach a przy parczku. Miłe to bardzo. Wszystkie moje kąty. Sympatyczne bardzo Twe wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie   Małgosia

     

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Małgosiu

    Tak Wrocek, to wspaniałe miasto, zwłaszcza Kozanów 🙂

    Ja mieszkałem na Sołtysowicach i pracowałem tam. Później mieszkaliśmy po ślubie na Grabiszyńskiej, a potem fruuu na Pomorze. Zmienia się Kozanów, szybka linia tramwajowa, dwupasmowa ulica, most millenijny. Przybywa budynków, coraz mniej miejsc do parkowania.

    Chodzimy często nad Odrę, pewnie niedaleko ciebie 🙂

    Pozdawiam serdecznie Kazik

     
    Odpowiedz
  3. aaharon

    Kaziu

    Drogi Kaziu.

    Bardzo pięknie napisałeś . Ja też mam rodzinę we Wrocławiu . Cieszę się razem z Tobą .

    Pozdrawiam cieplutko .

    zawsze twój przyjaciel

     

    Artur* 

     
    Odpowiedz
  4. Kazimierz

    Artur

    A znasz Synagogę pod Białym Bocianem?

    Pewnie tak – ciekawe czemu pod tym ptakiem, może wiesz?

     

    Piekna, trafiłem na nią, kiedy pracowałem we Wrocławiu.

    Obok Kozanowa jest też wielki cmentarz Żydowski, ale jest mocno zaniedbany i zamknięty, chciałbym kiedys pochodzić po nim i obejrzeć te mogiły, nagrobkli zapewne zabytkowe.

    Pozdrawiam Kazik

    A to moje pysiaki w autobusie 🙂

     
    Odpowiedz
  5. mal

    *

    Hmm wstydzę się trochę tych kozanowskich malunków na blokach … linia tramwajowa powodem tak wielkich rozkopów, że wracając wieczorkiem rowerem można do jakiej dziury wpaść czy na pręt się nadziać, ach szkoda słów … dobrze, że jest już oświetlenie. Jak to tak długo …

    Jeśli spacerujecie koło milenijnego to me okolice:) Mam też działkę "Pod Lasem" 🙂 która ze swą altanką namiastką w mej wyobraźni wolności i jedności z przyrodą.

    Wiesz , ten cmentarz Żydowski to można zwiedzać z przewodnikiem, tylko się wcześniej trzeba umówić. Nie zwiedzałam go nigdy. Jeśli będziesz miał chęć go kiedyś pozwiedzać to pisz, też bym się chętnie wybrała z przewodnikiem.

    Synagoga pod Białym Bocianem odziedziczyła swą nazwę po Karczmie pod Białym Bocianem, która kiedyś tam była. Teraz od niedawna jest przepięknie odnowiona.

    Pomorza bardzo zazdroszczę:)

     

     
    Odpowiedz
  6. aaharon

    Synagoga pod białym Bocianem Kaziu

    Kazimierzu

    Otóż 🙂 Synagoga pod Białym Bocianem wywodzi swoją nazwę od Gospody o tej nazwie . Tak jak pisała Małgorzata, ale zawsze jest ale…otóż wedłóg niektórych źródeł nazwa synagogi pochodzi od garbarni należącej do rodziny Storków. Gmina Żydowska była podzielona i to silnie podzielona i to doprowadziło do wstrzymania budowy synagogi …Inwestorem przy budowie synagogi był Philip Silberstein. Zaprojektował ją i tu TADAM! wybitny niemiecki architekt Carl Ferdinand Langhans a wnętrze ozdobił malarz żydowski Raphael Biow. Pierwsze nabożenstwo odbyło się w 1829 roku. Z dziedzińca synagogi wywożono Żydów do obozów zagłady …W 1943 roku Hitlerowcy przerobili synagogę na warsztat samochodowy oraz na magazyn zrabowanego mienia żydowskiego . Niemieccy Żydzi zniknęli z Wrocławia …mogę poopowiadać więcej ale nie mam dziś czasu …przepraszam…

    Twój przyjaciel artur*

    PS>

    Tam u moich Żydowskich przyjaciół wystawiałem swoje obrazy w 2011 roku .  

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code