modlitwa w szalecie

 

Czytając dialog De ordine św. Augustyna można natknąć się na frapującą anegdotę. Oto świeżo nawrócony na chrześcijaństwo młodzieniec zwykł, w przypływie entuzjazmu, śpiewać psalmy w każdym miejscu, gdziekolwiek się znalazł. Matkę św. Augustyna oburzyło jednak to, że psalm 79, a zwłaszcza słowa: „Boże zastępów, nawróć nas i ukaż nam oblicze Twoje, a będziemy zbawieni”, na jej uszach dobyły się z wychodka. Zganiła więc nadmiernie zapalonego neofitę, twierdząc, że szalet to nie miejsce na deklamowanie natchnionego tekstu. „A gdyby jakiś nieprzyjaciel zamknął mnie w tym miejscu, czy Bóg nie chciałby słuchać moich słów?”, bronił się młodzieniec. Do sporu wtrącił się sam Augustyn, usprawiedliwiając modlitwę w „niegodnym miejscu”, bowiem jest ono idealnym odzwierciedleniem wartości naszego doczesnego życia:

Co do mnie – odparłem – nie jestem tym zgorszony i wydaje mi się, że porządek rzeczy, o którym rozprawiamy, wymaga, aby i na ten temat coś powiedzieć. W istocie, moim zdaniem, i to miejsce, z powodu którego moja matka była tak zgorszona, i nocna pora były stosowne do tego rodzaju śpiewu. Skąd bowiem wznosi się nasza modlitwa do Boga, aby nas wydobył, nawrócił i ukazał nam swe oblicze, jeśli właśnie nie z owego błota, brudu cielesnego, w ciemności, w które zepchnął nas grzech? [I.23, tłum. J. Modrzejewski]

Fascynująca jest ta wrażliwość, dziś zakrawająca na bluźnierstwo. Fakt, że powyższe słowa padły w dialogu poświęconemu porządkowi świata, stosowności, przyczynowości i harmonii współdziałania Boga i człowieka – nie ułatwia tego zrozumieć. A jednak warto poznać Ojców od tej strony. To, co uchodziło za gorszące, w oczach starożytnych mędrców stawało się katechezą. Podobny opis znajdujemy zresztą w Drabinie raju św. Jana Klimaka. Wśród wielu synajskich mnichów godnych wysławienia znalazł się taki, który –

[…] nie znajdując odpowiedniego miejsca do ukrytej modlitwy, wyszedł niby to dla ulżenia brzuchowi w jego potrzebie, i tam zmówił mocną modlitwę przeciwko wrogom; a gdy ganiłem go za to niestosowne miejsce, powiedział: „Modliłem się o przegnanie nieczystych myśli w miejscu nieczystym, by oczyścić się z brudu” [80. 901A, tłum. W. Polanowski]

Czyste w nieczystym, nieczyste w czystym. Zgrzeszyć można w pobliżu świętości, a oczyścić się – tam, gdzie zdaniem wielu, nie godzi się sławić Boga. Jan Chryzostom pisał, że chrześcijanie nie znają miejsca niestosownego na modlitwę; decyduje nie położenie, ale intencja, nie czystość ciała, ale serca. Ręce można obmyć jałmużną. Nawiasem mówiąc: na podstawie źródeł możemy być pewni, że Żydzi z czasów poprzedzających narodziny Chrystusa, mieli w tradycji modlitwę dziękczynną tuż przed „pójściem dla ulżenia brzuchowi” i tuż po wyjściu z miejsca do tego przeznaczonego. Uwielbienie Boga nie miało dla Żyda granic.

 

 

 

Komentarze

  1. elik

    Intencje i aktywność

    @ ALL

    Aktywność ludzi dobrej woli, w tym ich modlitwa, czy post, jałmużna (ofiara) lub inne uczynki są chyba  przede wszystkim zdeterminowane i uwarunkowane intencją(-ami). Dlatego nie tylko w przypadku modlitwy wstawienniczej są istotne i znaczące wrażliwość i intencje tj. pragnienie, czy nieraz determinacja udzielania pomocy bliźnim. Ponadto wskutek żarliwej modlitwy z woli Boga może być udzielana pomoc – tym wszystkim, od których zależy los innych.

    Natomiast bazyliki, kościoły, kaplice, etc., czy inne miejsca przeznaczone przede wszystkim, do adoracji, czci Boga i modlitwy z Nim. Wspólnocie Kościoła rzeczywiście mogą sprzyjać w odkrywaniu, a nawet umacnianiu owej duchowej więzi i doświadczaniu łączności z Bogiem, oraz komunii z siostrami i braćmi w wierze, jak słusznie stwierdziła Pani Zosia.

    Albo pomagać również wybiegać intencjami (myślami), do Boga i tych, którzy są poza Kościołem, a najbardziej potrzebują Jego miłosierdzia i w/w pomocy, w tym uczestnictwa w Mszy Świętej i modlitw przebłagalnych, bądź wstawienniczych.

    Mocą sprawczą i dobroczynną, bądź owym darem, który trudno przecenić są wg. mnie świadectwa człowieka tj. jego życie, oraz intencje potwierdzane i uwiarygodniane czynami. A zatem wielkość, doskonałość, a tym bardziej świętość, bądź dążenie, do nich danej osoby, czy rodziny lub całej wspólnoty.

    Ps. Co nie znczy, że inne miejsca nie mogą sprzyjać modlitwie i owocnej łączności z Bogiem.

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich, a najbardziej bezgranicznie ufających Jemu – Zbigniew

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz
  2. Halina

    od szaletu do lazni

    A jednak warto poznać Ojców od tej strony. To, co uchodziło za gorszące, w oczach starożytnych mędrców stawało się katechezą. 

    Chrzescijanie starajacy sie okreslic, jak regula milosci rzeczywiscie dziala w powszednim zyciu, doszli do bardzo interesujacych wynikow, ktore chyba jednak nie wykazaly trwalej wartosci etycznej. Do najciekawszych myslicieli tego rodzaju nalezal wg. mnie Klemens Aleksandryjski, chrzescijanski nauczyciel z II w. Klemens odznaczal sie niezwykla erudycja. Dokladal on wszelkich staran, aby obalic powszechny wowczas przesad o tym, ze chrzescijanie to glupcy, ktorzy wyznaja barbarzynska religie, zmieszana z popluczynami nauczania moralnego sciagnietego od greckich filozofow. W swoim Wychowawcy przedstawia on Chrystusa jako moralnego nauczyciela ludzkosci. Dzielo przedstawia szeroki wachlarz maksym etycznych do codziennego uzytku. Dowiadujemy sie na przyklad, ze nie powinno sypiac sie na zbyt miekkich lozkach, poniewaz szkodzi to na trawienie. Tam, gdzie to mozliwe chrzescijanie powinni unikac lazni publicznych, a jesli juz sie o nich udadza, nie moga prosic innych ludzi, zeby polewali ich woda. Nauki Klemensa niewatpliwie byly w jakis sposob uzyteczne dla owczesnych chrzescijan, ktorzy pragneli prowadzic lepsze zycie niz poganie. Dzisiaj jego nauki wydaja sie w najlepszym wypadku banalne i swietoszkowate. Co wiecej wynikaja one z obyczajowosci owczesnego spoleczenstwa.  Nie wiadomo np. dlaczego nalezy unikac kichania i siedzenia po turecku, a milosc fizyczna wolno uprawiac tylko wieczorem, a nie rano. Nakladajac takie i inne ograniczenia, Klemens rowniez odwolywal sie do tego co stosowne, a wiec do czegos, co powszechnie aprobowano i tolerowano w jego spoleczenstwie, ale co niekoniecznie obowiazuje w naszym. Byc moze i przyszle spoleczenstwa beda kpic z tego, co my dzisiaj uznajemy za spolecznie dopuszczalne badz niedopuszczalne.

    Chryzostom pisał, że chrześcijanie nie znają miejsca niestosownego na modlitwę; decyduje nie położenie, ale intencja, nie czystość ciała, ale serca

    Uczniowie Jezusa polaczyli modlitwa z postem. Stawiajac sobie za wzor swojego Pana, nie oddzielali wstrzemiezliwosci od wiary i dobrych uczynkow. 
    Od niepamietnych czasow, w kazdym miejscu na swiecie, w kazdej kulturze ludzie wyciagaja rece do swojego Stworcy i imaja sie najrozniejszych sposobow, by sie z Nim polaczyc. I nie konstrukcja jest wazna, ale owo poczucie duchowego ciepla , to plomien laski, ktore ogrzewa nasze serca. Nalezymy do ludu Bozego, musimy zatem umiec modlic sie samodzielnie, czyli-jak nauczal nas Chrystus-w zaciszu swojej izdebki. Modlac sie sami za zamknietymi drzwiami-nie tylko w zaciszu swojego pokoju, lecz takze w ciszy serca-doswiadczamy owej szczegolnej wiezi z Bogiem. 
     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code