Miłujmy się

Sobota, III Tygodnia Adwentu, rok A1

Dzisiejsze czytania

Rekolekcje Tezeusza

Strona Rekolekcji Adwentowych na Facebooku

Muszę przyznać, że gdy czytam słowa dzisiejszej Ewangelii, to porusza mnie nie tylko potęga wiary, ale także potęga miłości i wzajemnego zaufania, która łączyła Józefa oraz Maryję. To prawdziwa miłość, która obca jest wielu współczesnym nam osobom.

Czy na pewno zachowalibyśmy się tak jak Józef na wieść o tym, że nasza małżonka spodziewa się potomstwa i że to nie my jesteśmy jego ojcem? Czy z pewnością mielibyśmy tyle serca, by jej nie odepchnąć, nie czynić jej wyrzutów, nie głosić powszechnie zdrady, nie próbować publicznie jej upokarzać, byle tylko usprawiedliwić siebie?

Ilu mężczyzn zaraz po rozstaniu biegnie co tchu do wspólnych przyjaciół, by uprzedzić ich, że to oczywiście nie oni są winni, ale – ona, bo zdradziła? Czasami idziemy na kompromis: wina jest po obu stronach, ale wiesz… Tylko po co o tym w ogóle mówić? Po co ogłaszać światu wieść o wspólnej porażce? Dlaczego w takich chwilach potrafimy porzucić dyskrecję i rezygnujemy z tajemnicy naszych spraw, które powinny pozostać w strefie intymnej, prywatnej, pomiędzy dwoma kochającymi się osobami?

Kochającymi? Tak. Do tej pory tak przecież podobno było i chyba nikt nie uwierzy, że jeżeli naprawdę kogoś kochamy, to na wieść o zdradzie nasza miłość gaśnie w ciągu sekundy. Tak się nie da, nie. Może jest wściekłość, żal oraz wiele innych negatywnych emocji, ale czy na pewno nie ma już miłości? Jeżeli naszą miłość potrafimy unicestwić w sobie w ciągu kilku sekund, minut czy nawet dni lub tygodni, to raczej mało w niej było prawdy i sami nie kochaliśmy szczerze. Zdrada potrafi naszą miłość okaleczyć, ale czy na pewno potrafi zabić?

Józef kochał, ufał Maryi, wierzył jej i w nią. Z pewnością wiedział, że tak samo jak on nie jest w stanie jej skrzywdzić, ona nie byłaby w stanie skrzywdzić jego.

W Ewangelii przeczytać możemy, że Józef nie podejrzewa Maryi ani nie chce jej zniesławienia czy kary za cudzołóstwo. Czytamy tu o jego sprawiedliwości. Ale czy na pewno tylko tej sprawiedliwości Józefa Maryja zawdzięcza jego postępowanie? Nie tylko. Józef uczy nas prawdziwej miłości – pokazuje nam, co znaczy kochać i jak kochać, pokazuje nam, że prawdziwa miłość może przetrwać zawsze i że związana jest z nią także cnota dyskrecji. Tak, nie tylko Maryja nam o niej przypomina w dzisiejszej Ewangelii, ale także Józef, który początkowo chciał oddalić Maryję potajemnie, nie chcąc jej krzywdy oraz zachowując prawdę/nie-prawdę tylko w swym sercu, a nie głosząc ją od razu całemu światu.

Prawdziwa miłość powinna być dyskretna…

divorceutah.jpg

 

Komentarze

  1. martusia

    dyskrecja po rozwodzie

    W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że miłośc to dyskrecja. Jestem rozwiedziona (od 20 lat). Sama zajmowałam się dwójką dorosłych już obecnie dzieci. Nigdy nie byłam przez ten czas w innym związku i nigdy nie dyskutowałam z obcymi na ten temat. Nie wyszło nam. Trudno, ale przed Bogiem jest to mój mąż, którego kiedyś kochałam. Pozostała lojalność. Rozstaliśmy się za tzw. porozumieniem stron, aby nie wywlekać naszych osobistych spraw na widok publiczny. Nie zawsze było tak spokojnie jak teraz. Zaraz po rozstaniu byłam bardzo rozżalona. Teraz uważam, że pewne rzeczy można było rozegrać inaczej. Dlatego tłumaczę młodym: nie mówcie w emocjach za dużo słów, bo tego się potem cofnąć nie da. Zostawcie sobie strefę dyskrekcji dla swoich spraw.To procentuje!

     
    Odpowiedz
  2. MichalPiatek

    Witaj martusiu

    Wydaje mi się, że emocje są jak najbardziej naturalne. Gdyby ich nie było, to można by nawet stwierdzić, że było się z kimś nam obojętnym. I niestety, zawsze jednak będzie nam się wydawać, że coś mogliśmy zrobić lepiej, ale to też naturalne. Nikt nie jest doskonały.

    Jednak o dyskrecji należy pamiętać, ćwiczyć się w niej. Przecież, tak właściwie, nie ma nic dobrego we wzajemnym odzieraniu się z intymności. Masz rację.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Michał

     
    Odpowiedz
  3. martusia

    emocji cd dalszy 🙂

    Emocje prawie zawsze są złym doradcą, ale jak słusznie Michale zauważyłeś naturalnie nam towarzyszą. Z drugiej zaś strony, gdybyśmy  wszytko roblili z  tzw. "czystej kalkulacji" czyli odarli to z emocji   życie byłoby chyba mało ciekawe. 

    Serdecznie pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  4. lucja

    Jeszcze ten sen… Pan Bóg

    Jeszcze ten sen… Pan Bóg pomógł małżonkom i Poczętemu. Także potem, gdy nocą musieli uciekać z kraju. Niewiarygodne, że Matka Boga, przechodziła tak ciężkie próby losu.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code