Miłosierny Samarytanin nie jest w modzie

Rozważanie na XV Niedzielę Zwykłą, rok C2
 
 

Miłosierny Samarytanin nie jest w modzie. Dziś jego postępowanie podciąga się pod naiwność. Bo współczesny człowiek pyta głównie: „A co ja z tego będę miał?”.

Ankieta_ID=201663#

Codziennie na ulicach wielkich miast widzimy większe i mniejsze dramaty, mijamy śpiących na ławkach bezdomnych, spotykamy żebraków. Jednak w naszej krwi płynie wyważona obojętność i sceptycyzm. Nauczono nas bowiem asekuracji i wycofywania się z trudnych sytuacji. Najważniejszy jest komfort, wygoda i czyste ręce. Czyste sumienie? Niekoniecznie.

Kiedyś spotkałam starszą panią, która prosiła o parę złotych na chleb. Wręczyłam jej pieniądze, a mijający mnie człowiek dał mi do zrozumienia, że to naciągaczka, a ja jestem naiwna, że uwierzyłam w jej biedę i niedolę. Innym razem pochyliłam się nad leżącym na ulicy człowiekiem – wyśmiano mnie, gdyż był to okoliczny pijak i zazwyczaj w taki sposób spędzał czas. Wielu więc z nas znieczula się na nieszczęście, bo nie chce być zaliczonym do grona naiwniaków. Zamykamy oczy, uszy i serca. „To nie moja sprawa” – powtarzamy jak roboty, gdy widzimy nieszczęście na ulicy.

Miłosierny Samarytanin budzi podziw, bo nie tylko pomaga pokrzywdzonemu człowiekowi, ale też otacza go opieką i wydaje własne pieniądze na jego pielęgnację. Nie brzydzi się jego ran i cierpienia, a przede wszystkim poświęca mu swój czas. Dziś bez wątpienia ogłoszono by go świętym. Chrystus wskazuje go jako wzór i przykład. Uczy, że powinniśmy być przepełnieni miłością i troską o drugiego człowieka. Nie jest istotne, czy człowiek ten jest brudny, czy pijany, czy leży w błocie – my powinniśmy wyciągnąć do niego rękę. To, jak on skorzysta z naszej pomocy, to już sprawa jego sumienia. My zaś mamy obowiązek wykonać gest w jego stronę, choćby najmniejszy.

Czasami takie małe gesty znaczą najwięcej. Nie musimy być bogaczami, by stać się miłosiernym Samarytaninem naszych czasów. Potrzymanie kogoś za rękę w oczekiwaniu na karetkę po wypadku samochodowym, chwila rozmowy ze starszym panem, który nas zaczepił na przystanku, podzielenie się drugim śniadaniem z bezdomnym – nic nas nie kosztuje, a daje otuchę i nadzieję drugiemu człowiekowi.

Miłosierdzie, którego uczy nas Chrystus, ale i którego wymaga, nie wykracza poza nasze możliwości. Chcąc dobrze wypełniać swoją chrześcijańską misję, cały czas musimy do niego wracać i z niego czerpać. Bóg wprowadza pokój do naszych serc przez Krew Chrystusowego krzyża, ale ten pokój jest darem, którym mamy się dzielić – każdego dnia.

Kiedy mówimy współczesnemu człowiekowi o uczynkach miłosierdzia, najczęściej pada pytanie: „A co ja z tego będę miał?”. Niebo, przede wszystkim niebo!

POMOCN_1.jpg

Rozważań Niedzielnych

 

16 Comments

  1. jadwiga

    to nie tak

    Miłosierny Samarytanin nie jest w modzie. Dziś jego postępowanie podciąga się pod naiwność. Bo współczesny człowiek pyta głównie: „A co ja z tego będę miał?”.

    Nie moge sie z tym zgodzic .To nie jest kwestia dzisiaj czy wtedy.

    Za czasów Jezusa nie było MOPSu , Caritasu, Domów Brata Alberta, Schronisk dla Bezdomnych i innych tego typu instytucji.  Ludzie rodzili sie albo bardzo bogaci albo bardzo biedni i ta "kasta" była im przypisana do konca zycia. Obecnie na swój majatek w zasadzie kazdy pracuje sam ( w wiekszosci oczywiscie) nierzadko "w pocie czoła" a biedni naogół sa z własnego wyboru, bo albo im sie bardzo podoba niepracowanie albo mieszkanie w schronisku gdzie za nic nie płacą i nic nie musza robic.].

    Za czasów Jezusa skrzywdzony biedak był zdany tylko i wyłacznie na "łaske losu" albo własnie na "miłosiernego Samarytanina". Dzis tak nie jest. Ci ludzie zazwyczaj pomocy – która postawiłaby ich "na nogi"nie chca wolą zebrac.

     

    To, jak on skorzysta z naszej pomocy, to już sprawa jego sumienia. My zaś mamy obowiązek wykonać gest w jego stronę, choćby najmniejszy.

    Nie, to nie jest tylko sprawa jego sumienia. Bo pomoc nie moze byc" pogłaskaniem po głowie" czy podarowanie datku – bo to nic nie zmieni w sytuacji a tylko pogorszy sytuacje tego człowieka. Nie bedzie chciał wziac zycia w swoje rece tylko wciaz bedzie patrzył na cudze, które jemu tak łatwo przychodzi.

     

    Naprawde trzeba tego człowieka skierowac pod "własciwy adres" do MOPSu , a tam juz pokierują jego zyciem tak by sam sobie radził.

    Tak naprawde zreszta uwazam, ze nasze panstwo jest nadopiekuncze. Ludzie nie chca opuszczać Schronisk dla bezdomnych, gdyz tam mają spanie, wodę prad gaz – za darmo – otrzymują tez za darmo odziez, srodki czystosci i nawet zywnosc.Byłam kiedys zaszokowana kiedy dowiedziałam się ze matki mieszkajace w takich domach nawet nie piora dzieciecych ciuszków tylko wyrzucają i dostaja nowe.

    Pare razy "sparzyłam sie" na takiej pomocy – dlatego mam takie a nie inne zdanie. Za czasów Chrystusa opieka społeczna nie istniała.

     
    Odpowiedz
  2. leszek.s

    opieka nie istniała

    Zgadzam się  z tym że dawniej opieka nie istniała. Myślę tyko że nie było po prostu takiej potrzeby. Dawniej ludzie dając kromkę chleba nie musieli wolać w tym celu telewizji to po prostu był naturalny odruch.

    Wychowalem się na wsi i jeszcze całkiem niedawno( 20 – 30 lat wstecz) było rzeczą naturalną nakarmienie głodnego nieznajomego, podarownie mu na drogę trochę sprawunków i chwili rozmowy czy nocleu w gościnnym pokoju.

    To tył naturalny odruch serca i pozwalał na przeżywanie zwykłej radości dawania i pomagania słabszemu.

    Dziś taka postawa jest sporadycznna.

    Myślę więc że kiedyś MOPSY nie były potrzebne ponieważ ludzie nawzajem gwarantowali sobie przetrwanie i zapewnienie najzyklejszych potrzeb życiowych. Dziś MOPSy  musiały przejąć to co wynikało z chrześcijańskiego obowiązku każdego z nas. Niestety nie ma tam miejsca na bliskość i ciepło. Jest instytucja, kartki, urzędnicy. Bezdomni nie mają wcale wielkiej ochoty korzystać z ich pomocy. Wolą samodzielne egzystowanie na ulicy. Ludzie bieni są w dramatycznej sytuacji  ponieważ nasze domy są dla nich zamknięte (serca również), a tzw MOPSY  to najczęściej bezduszne urzędy. Do tego urzędy te kosztują zwykłego podatnika więcej niż gdybyśmy  sami bez pośrednika dawali potrzebującym ze swojego otoczenia. 

    Czujemy się zwolnieni z obowiązku pomagania bezpośredniego ponieważ istnieją insytucje do tego powolane a nasze sumienia mają się lepiej kiedy wpłacimy do tych urzędow jakieś sumy pieniędzy.

    Myślę jednak że nic nie zastąpi bezpośredniej pomocy tak jak to bywało dawniej, na chociażby polskiej wsi.

    Zachowanie czy postawa moralna najsłabszych i bezdomnych zawsze będzie świadczyła o poziomie moralnym silniejszych i bogatszych.  Nigdy nie bedzie odwrotnie. Jeśli biedny widział w bogatm czlwieku kogoś uczciwego i szlachetnego miał motywacę do zmiany swojego położenia. Jeśli jenak biedny człowiek widzi w bogatym nikczemne i bezduszne zachowanie to rodzi sie w nim tylko złość  i zniechęcenie.

    Chrześcijanie jak Piłat umyli ręce od najzwklejszych odruchów serca budując cały arsenał wytłumaczeń i usprawiedliwień.

     
    Odpowiedz
  3. jadwiga

    leszku

    to nie ludzie sie zmienili. Śmiem twierdzic, ze w tamtych czasach byli dużo bardziej egoistyczni i krwiożerczy ( chociaz by publiczne egzekucje jak Ukrzyzowanie – na które ciągnęły tłumy ciekawskich). Tylko ze – jak wiele razy pisałam – tam byli bogaci i biedni  juz od urodzenia. Takie kasty, grupy społeczne. Przekroczyc taką kaste bylo nie sposób. Biedny nigdy nie mógł byc bogaty.

    Obecnie zas status zalezy w zasadzie od tego co wypracowujemy sobie sami, ciezką praca. Sa emerytury, zasiłki chorobowe, renty wypadkowe i inwalidzkie, których wtedy NIE BYŁO! Kazdy w zasadzie moze ten status wypracowac( oczywiscie pomijam tutaj przypadki kalectwa czy ciezkich wypadków). Wiec dlaczego ten, który pracuje ciezko czesto narazajac swoje zdrowie i zycie ma jakąs czesc oddawac komus kto tak utrzymywac sie nie chce tylko chce zyc kosztem innych? Przeciez tak naprawde płacimy podatki i z tych podatków własnie jest opieka społeczna.

    Ludzie sie nie zmienili. To system sie zmienił.

    To nie Samarytanin nie jest w modzie. Tylko teraz Samarytanin dostaje boleśnie po łapkach.

     
    Odpowiedz
  4. leszek.s

    Pani Jadziu

    Myślę, że to właśnie ludzie tworzą system. Konsekwencją czego to ich zmiana determinuje zmianę systemu.

    W Słowie pisze o tym iz pod koniec czasów ludzie będą gorsi. Zgadzam się z Panią co tego, że Samarytanie dostają nauczkę za swoja postawę. Uważam, że jest to pewna i bardzo nizmienna rzecz. Postawa milości i oddania słabszemu zawsze wiąże się z pewnego rodzaju przeciwnosciami.

    W dzisiejszych czasach za dużo jest chłdnej kalkulacji. Osobiście jestem zwolennikeim nie dzielenia włosa na czworo w sprawach pomocy odrzuconym. Życie i codzienność ludzi odrzuconych jest tak trudna że patrzenie na to czy aby bezdomny nie kupi sobie fajek czy alkoholu za otrzymane fundusze jest sprawą drugorzędną. Ważniejsza jest tu postawa niosącego pomoc. Czy zachowuje on stuprocentową bezinteresowność i anonimowość? Czy nie będzie wykorzystywał udzielonej pomocy dla własnych korzyści? A jedynie z czystej miłości oddaje część swojego majątku.

    Pozdrawiam!

     
    Odpowiedz
  5. aharonartu

    Miłosierdzie

     MYŚLĘ  że człowiek musi nauczyć się być Dobrym Samarytaninem.  "Bez przyswojenia sobie stanu współczucia chyba trudno by mi było reagować ze współczuciem na tego kto wyciąga po mnie rękę"

    Miłosierdzia trzeba się uczyć będąc świadomym swoich emocji . 

    Jak nauczyć się współczucia? Czy można rozwinąć miłosierne serce w sobie? Czy istnieją metody , medytacje, które mogłyby pomóc naszej ludzkiej świadomości wyczulić się na drugiego?

    Myślę że rozwój kompleksowy naszej ludzkiej świadomości  jest niezbędny aby nasze słowa nie były jedynie trawą w upalny letni dzień.

     

    PS. U nas dziś było 36 stopni w cieniu….upał …psia kosteczka…ale upał.

     

    pa. pa

     

    aharon* 

     

    onepress.magazyn.pl/Swiadomosc-emocjonalna-Zrodlo-wewnetrznej-rownowagi-i-zrozumienia/SWIEMO/ksiazka.html

    Uczucia łączą i dzielą świat, w którym żyjemy, zarówno w aspekcie osobistym, jak i globalnym, pobudzając nas do najlepszych i najgorszych działań. Bez uczuć nie byłoby heroizmu, empatii czy współczucia, jednak nie byłoby również okrucieństwa, egoizmu ani złośliwości. Pomimo różnic w postrzeganiu świata (…) wraz z Dalajlamą próbowaliśmy naświetlić te sprzeczności i wypracować pewne drogi, którymi można podążać, aby osiągnąć zrównoważony stan umysłu i doznać współczucia, które może ogarnąć cały świat.

    dr Paul Ekman
     

     

     
    Odpowiedz
  6. jadwiga

    aharonartu

    nie wystarczy samo współczucie. Samo współczucie dla samego współczucia nic nie zdziała. Do tego potrzebna jest pomoc, ale konstruktywna, rzeczywista pomoc, a nie pseudopomoc poprawiajaca jedynie samopoczucie dajacego.

    Mozna bardzo współczuc i "palcem w bucie nie kownąc" oraz nie współczuc a duzo zroboc. Co lepsze?

     
    Odpowiedz
  7. aharonartu

    Jadwigo

    Zgadzam się z Tobą . 

     

    Myślę,  że człowiek może nauczyć się być współczującym.  Myślę że są różne stopnie współczucia. 

    Na przykład współczucie dla kogoś kto staje Ci na drodze. 

    Załużmy że chcesz wejść do sklepu i kupić zimniutką albo zimniótką (nie wiem jak to się pisze 🙂 wodę. Chcesz tam się dostać i się napić tej wody a tu w drzwiach stoi takie wielkie Męskie cielsko 🙂 i zastawia ci wejście…:) mówisz grzecznie przepraszam a on ci na to: " masz problem?" Mówi to tonem który powala cię z nóg. Rośnie w tobie gniew i chciałabyś go kopnąć w zadek żeby ustąpił Ci miejsca ale on stoi i ani mu w głowie zejść ci z drogi. Możesz się teraz zastanowić jaka będzie twoja reakcja. Czy jest tu miejsce na współczucie dla tego nazwijmy go zawalidrogi? Czy umiałabyś znaleźć w sobie współczucie w takiej sytuacji dla owego "Mena"?

    Możesz powiedzieć na przykład spieprzaj dziadu! ale to już będzie gniewem pachnieć i raczej ze współczuciem nie ma nic wspólnego. Możesz też zastanowić się jaki on ma dziś dzień…ruszyć wyobraźnię swoją i zanim podejmiesz reakcję współodczuć przyczynę jego zachowania. Poznać przyczynę czyjegoś zachowania. W tym przypadku owego zawalidrogi. Oczywiście nie można jej poznać dosłownie bo przecież nikt taki nie będzie się Tobie zwierzał jaki ma problem ale to ów problem jest przyczyną dla której on stoi a ty nie masz dla niego współczucia. Ów problem można rozwiązać poprzez doświadczanie własnej i cudzej świadomości emocjonalnej. Chodzi mi więc o rozwój współczucia, o to że owe dobre serce jest plastyczne – neuro plastyczne i można je w sobie rozwijać na wielu poziomach , nie koniecznie zaraz iść i pomagać chorym. Można również być emocjonalnie wsółczującym i od tego zacząć.  Naprzykład nie wiem czy pamiętasz jak kiedyś poprawiano  moje błędy? te ortograficzne na tezeuszu?. Mi było smutno że nie umiem tak pisać jak inni bezbłędnie . Zastanawiam się ilu ludzi mi wtedy współczuło a ilu miało za tumana? Więc chodzi mi o te małe kroki które nastrajają nas do większego współczucia .Małe kroki to takie małe współczucia . Ale nauczyć się ich można poczynając od pisania do ludzi , na przykład wczuwając się w czyjeś przykre listy do nas- wpisy. One mogą być dla nas szkołą w której kształcimy te małe kroki. Możemy prześledzić zachowania piszących na tezeuszu ludzi i zobaczyć ile w nas współczucia dla innych? Ile w nas zrozumienia ich sposobu wyrażania się i przejawiania istoty rzeczywistości w której żyli albo żyją. Jest piękny przykład który mógłbym podać . Ale kto śledzi blogownie Tezeusza ten wie o czym mówię. Temat wielki i godny dobrej wiedzy. 

    Więc myślę że współczucie można rozwijać i kształcić się w nim. Nie zawsze jest się od razu miłosiernym samarytaninem.  A swoją drogą to ciekawe jakie miał dzieciństwo ów samarytanin i jak musiała być miłosierna matka owego samarytanina skąd on nabył tej pięknej umiejętności. Jaka jest przyczyna tego że dziś możemy stawiać takie pytania jak to że " miłosierny samarytanin nie jest dziś w  modzie"

    Dlaczego nie jest dziś w modzie miłosierny samarytanin?

    Czy nie wypracowano dziś metod które owe miłosierdzie w ludziach kształtuje?

    Może ludzkość powinna się nad tym zastanowić jak rozwijać w sobie współczucie i podać owe metody nauczania w szkołach. Czy dziś kompleksowo uczymy młodych ludzi współczucia?

    a*

     

     
    Odpowiedz
  8. jadwiga

    współczucie a pomoc to dwie rózne rzeczy

    W zasadzie nie rozumiem Dalajlamy – po co rozwijac wspołczucie? Co daje współczucie wspołczujacemu i przedmiotowi wspołczucia? Tak naprawde nic.

    Co daje pomoc? bardzo duzo. Pomoc moze istniec bez wspólczucia.

     
    Odpowiedz
  9. aharonartu

    są różne rodzaje

    są różne rodzaje pomocy.

    pomoc ze współczuciem i pomoc bez współczucia. Uważam że ta pierwsza jest bardziej ludzka i mniej "zwierzęca" chociaż tak naprawdę to nie obrażając zwierząt one też są zdolne chyba do współczucia .   Nie  Kanibalistyczna. 

    Uważam że  są różne korzenie pomocy . Jaki korzeń taka pomoc.

    Na przykład gdy ktoś zastawi ci wjazd do garażu bo mu się zepsuł  samochód  . Wysiadasz i pomagasz mu pchnąć samochód na pobocze nie dlatego że mu współczujesz ale dlatego że chcesz wjechać do garażu. 

    ten sam przykład ale tym razem ten ktoś nie zastawiał ci garażu i możesz spokojnie wjechać . Mimo to wysiadasz z samochodu i pomagasz owemu automobiliście pchnąć jego samochód na pobocze a może nawet udzielasz fachowej pomocy jeśli potrafisz. Pomagasz bo mu współczujesz. 

    Pierwsza pomoc jest ta o której piszesz mówiąc , pisząc że : "Pomoc moze istniec bez wspólczucia".

    Druga pomoc ma intencję bezinteresowną i taka pomoc wedłóg mnie jest bardziej wartościowa.

    Chyba o takiej formie pomocy mówi Dalajlama i zapewne o takiej formie głosi  ewangelia. 

     

    A ty jaką formę pomocy bardziej cenisz?

     

    Ps. byłem nad morzem mam dla ciebie fotkę Jadwigo . Było pięknie ale bardzo gorąco. Jak dam radę to może w tym tygodniu zrobię mały album …pa pa.  Jadwigo…

     
    Odpowiedz
  10. jadwiga

    aharonartu

    Za fotke dzieki, a ja jeszcze nie uczyłam sie robić albumu wg linku, który mi kiedys podałes, bi naweyt nie miałam kiedy.

    Ale wracajac  do tekstu

     

    Chyba o takiej formie pomocy mówi Dalajlama i zapewne o takiej formie głosi  ewangelia. 

     A ty jaką formę pomocy bardziej cenisz?

    Dalajlama mówi o współczuciu a nie o pomocy. Jezeli ja, czy ktos potrzebuje pomocy to jest mu wszystko jedno czy otrzyma ja ze współczuciem czy bez. Byle ja otrzymał. Co komu po samym wspólczuciu bez pomocy?

     
    Odpowiedz
  11. aharonartu

    Ogólnie do wszystkich …nie tylko do Jadwigi.

    (Poniższe słowa nie są kierowne jedynie do Jadwigi. ) 

    "Jezeli ja, czy ktos potrzebuje pomocy to jest mu wszystko jedno czy otrzyma ja ze współczuciem czy bez…

    Myślę, że tak i nie .   Pomoc nie rodzi się ot tak sobie. Jaka jest przyczyna pomocy? Dlaczego jesteś zdolna, zdolny  pomagać innym? Dlaczego ja mogę pomagać choć nie muszę? Myślę że współczucie jest bardzo ważne . Z punktu widzenia osoby oczekującej pomocy to zapewne nie jest ważne czy mamy dla niej współczucie czy nie, ale gdyby  się czasem okazało że wszyscy jesteśmy pozbawieni współczucia to świat byłyby czysto interesowny. Tak myślę. Snulibyśmy się jedynie po obowiązkach w najlepszym razie, to znaczy po Prawie które nakazywało by się zatrzymać w obliczu czyjejś tragedii. Na przykład jadąc samochodem i widząc wypadek samochodowy zatrzymywalibyśmy się ( takie prawo już obowiązuje kierowców) by udzielić pomocy. Nie było by to wynikiem naszego współczucia ale prawa nakazującego pomoc. Żyjąc w takim świecie prawa nakazującego pomoc , które karało by za nie udzielenie pomocy czy bylibyśmy prawdziwie wolni?

    PATRZ.(Chrześcijaństwo a stare przymierze oparte na prawie, prawo a miłosierdzie , czyn wynikający z nakazu a czyn wynikający ze zrozumienia siebie , swoich emocji i emocji innych osób   – uczuć osób innych niż ja )

    Myślę że współczucie ma związek z wolnością. Człowiek współczujacy jest wolny w swym wyborze i nie musi się obawiać że nie wypełni czysto ludzkich obowiązków względem bliźniego. Będzie mu łatwiej podejmować starania aby wyjść na przeciw oczekiwaniom osoby potrzebującej. Myślę że ze współczuciem łatwiej udziela się pomocy czy to materialnej czy też czysto duchowego wsparcia na poziomie emocjonalnym – psychiatrycznym. Gdybyś miała wybierać lekarza . To którego byś wybrała : czy takiego który się zna na medycynie i podchodzi do twojego łóżka ze współczuciem czy też takiego który traktuje cię czysto instrumentalnie?  czy wolałabyś aby pielęgniarka w szpitalu była dla ciebie czuła i ci współczuła ?

    Czy wolałabyś gdybyś musiała oddać swojego ojca albo matkę do domu opieki aby tam byli ludzie z sercem czy tacy czysto formalni medycy i opiekunowie?

    Nie chciałbym wchodzić za głęboko w stosunki rodzinne i poruszać spraw osobistych na forum.

    Można jeszcze zastanowić się nad naszymi babciami. Ja naprzykład miałem babcie która miała w sobie wiele współczucia i taką która była bardziej formalna i mniej uczuciowa. Jedna była surowa a druga często głaskała i przytulała. Okazywała więcej ciepła i współczucia. Często ta czuła babcia  stawała w obronie nas przed karą ze strony rodziców gdy coś przeskrobaliśmy. Chowaliśmy się u niej pod stołem a ona nie pozwalała nas ukarać. Miała dla nas wiele serca i była przez nas o wiele cieplej odbieraną osobą niż ta której byliśmy bardziej obojętni. Myślę że współczucie jest bardzo ważne, a pomoc ze współczuciem czyniona jest po prostu bliższa mojemu sercu.

     

    Pomoc jest czynem a każdy czyn ma przyczynę. Współczucie jest dla Dlalajlamy (tak myślę )  przyczyną pomocy. 

    Co jest dla Ciebie przyczyną pomocy osobie potrzebującej?

    Są różne przyczyny pomocy. 

    Ja wolę pomoc ze współczuciem czynioną , naprzykład gdy będę stary to wolałbym aby mój syn darzył mnie nie tylko formalnym zachowaniem ale również mi choć odrobinę współczuł. Chciałbym go tego nauczyć. A Ty Jadwigo czy chciałabyś otrzymywać tylko czysto formalną pomoc bez serca?

    Ja rozumiem że są różni ludzie i różne oczekiwania. Sa tacy którym gancegal czy ktoś im poda wodę ze współczciem czy bez ale są jednakże i tacy ludzie którym potrzebna jest przy tym serdeczna więź z drugim człowiekiem , jego uśmiech do ciebie , ciepłe słowo i oprócz tej szklanki wody coś ponad nią…coś co się nazywa właśnie współczuciem. Myślę że mnie rozumiesz. Jeśli nie to ja już nie wiem jak wytłumaczyć tak dla mnie oczywistą różnicę między pomocą ze współczuciem a pomocą bez współczucia. 

    PS. Jak znajdziesz chwilę to spróbuj tego albumu  o którym ci pisałem kiedyś. Fajnie się to tworzy i jest naprawdę przyjemne.

    Chciałbym ci coś napisać osobiście ale nie jestem do tego upoważniony. Moje życie staram się od niedawna kierować na tory bardziej przemyślane. Kształtować o sprawdzone metody które przynoszą pokój nie tylko mojemu sercu ale również tym z którymi żyję. Polecam jeśli znajdziesz chwilę 

    http://www.youtube.com/watch

     

    http://www.dobreksiazki.pl/b12041-zestaw-nowa-ziemia-potega-terazniejszosci.htm

     

    Eckhart Tolle (urodzony w Niemczech, w 1948 roku jako Ulrich Tolle) jest współczesnym nauczycielem duchowym i autorem książek z dziedziny duchowości. Nie jest związany z żadną konkretną religią ani tradycją.

     

    Chciałbym aby moje wypowiedzi były od pewnego czasu przemyślane i rzeczowe. Niosły pomoc innym .

    Eckharta poznałem dzięki Dalajlamie.  Zachęcam Cię Jadwigo do poszukiwań nawet jeśli już jesteś ugruntowana w swych poglądach. Cenię twoją wolność wypowiedzi i staram się Cię rozumieć , zgadzam się z twoimi wypowiedziami jednakże szukam również zrozumienie na wielu płaszczyznach poznania. Nie zatrzymuję się na jednym ale dążę do głębszeg wglądu w rzeczywistość która mnie otacza. A to po to aby być szczęśliwszym nie tylko dla siebie ale również dla innych . Dla Ciebie też Jadwigo mój przyjacielu. Przyjaciółko. Dzieli nas trochę czas bo czuje że jesteś odemnie starsza ale to dla mnie nie jest ważne. Ludzi się przeżywa w sercu przez współodczuwanie drugiej osoby. 

    Muszę kończyć. dziś jedziemy na wieś. Jest bardzo ale t bardzo gorąco. Jeśli zdołam odpowiedzieć na twój ewentualny wpis to to uczynię ale być może nie zdołam więc z góry przepraszam .

    jeszcze raz polecam to co wyżej . Jak masz coś fajnego do poczytania to proszę poleć mi coś ja chętnie poczytam coś co rozwija współczucie i miłość itd. 

    pa.

    Artur Aharon*

    Pozdrawiam plażowo …

    "Czas jest bardzo ważny. Czas między czynem a uczuciem. Między emocją a czynem. To w tym czasie dokonuje się wybór. Przedłużenie owego czasu daje możliwość właściwemu postępowaniu w danej sytuacji….

    Moim bratem jest czas".

     

     

     
    Odpowiedz
  12. jadwiga

    aharonartu

    Jaka jest przyczyna pomocy? Dlaczego jesteś zdolna, zdolny  pomagać innym? Dlaczego ja mogę pomagać choć nie muszę? Myślę że współczucie jest bardzo ważne . Z punktu widzenia osoby oczekującej pomocy to zapewne nie jest ważne czy mamy dla niej współczucie czy nie, ale gdyby  się czasem okazało że wszyscy jesteśmy pozbawieni współczucia to świat byłyby czysto interesowny.

    Czy wspólczujac komus jestesmy zobligowani do pomocy? Nie wiem. Można naprawde bardzo wspólczuc, ale z takich czy innych powodów nie pomóc. I co komus wtedy po takim wsopólczuciu?

    Dlaczego jestes zdolny pomagac innym? A dlaczego miałbys nie byc zdolny? Czy do tego musza byc jakies uczucia? Zwierzeta tez pomagaja sobie.A nie sadze aby odczuwały wspólczucie.

     

    Gdybyś miała wybierać lekarza . To którego byś wybrała : czy takiego który się zna na medycynie i podchodzi do twojego łóżka ze współczuciem czy też takiego który traktuje cię czysto instrumentalnie?  czy wolałabyś aby pielęgniarka w szpitalu była dla ciebie czuła i ci współczuła ?

    Przede wszystkim dobrego fachowca. Co mi po wspólczujacym lekarzu który popełnia w leczeniu błedy?

     

    Ja naprzykład miałem babcie która miała w sobie wiele współczucia i taką która była bardziej formalna i mniej uczuciowa. Jedna była surowa a druga często głaskała i przytulała. Okazywała więcej ciepła i współczucia.

    Aharonie, jest to kwestia okazywania uczuc a nie wspólczucie. Skąd wiesz co czuła ta "zimna" babcia? Moze tylko nie umiała okazac uczuc?

    I jeszcze jedno. Wspólczucie. Patrzac na potrzebujacego pomocy  czy cierpiacego  – patrzymy z perspektywy – jak my odbieralibysmy podobna sytuacje.

    Jezeli taka sytuacja wywoływała by u nas cierpienie i zagubienie – sadzimy ze u tego człowieka równiez. Jezeli zas dla nas byłaby obojętna, sadzimy ze dany czlowiek tez pomocy nie potrzebuje. Problem w tym ze ludzie nie odczuwaja sytuacji jednakowo i to co innym sprawia ból moze nam nie sprawiac oraz to co my odczuwamy bolesnie – ktos inny nie odczuwa wcale.

     

     

     
    Odpowiedz
  13. aharonartu

    O Współćzuciu ciąg dalszy .

    . Wczoraj wieczorem mój syn dostał udaru słonecznego więc nasz wyjazd się opóźnił i na wieś jedziemy dopiero jutro. Więc piszę jeszcze troszkę do ludzi  . 

    List nie jest kierowany bezpośrednio do Jadwigi ale ma na celu przybliżenie tego pięknego stanu umsyłowego jakim jest współczucie, miłosierdzie , empatia. 

    Jadwiga napisała że : cytuję :

    Aharonie, jest to kwestia okazywania uczuc a nie wspólczucia.

    Mając na uwadze jej wypowiedzi  napiszę więc troszkę więcej  o współczuciu …

     

     

    Podwaliną  wypowiedzi jest Artykół Tani Singer B. Seymour in " Emphatic Neutral Responses Are Modulated By the Perceived Fainess of Others, "Nature " 

    Karol Darwin The Descent of Man str 77, 492

    Frans B.M de Wall – On the Possibility of Animal Empathy. Feling and Emotions : The Amsterdam Symposim, oraz śwaidomość emocjonalna Ekmana 

     

     Chciałbym aby wypowiedź miała jakąś podporę w wypowiedzi ludzi nauki i etyki którzy znają się na tym lepiej niż ja . Chciałbym aby moje wypowidzi nie były zdawkowe i czysto krytyczne bez uzasadnienia tego co za czym myślę warto iść a mianowicie za współczuciem w róznych jej postaciach. Proszę o uważne przeczytanie i ewentualne rzeczowe wypowiedzi które mogłyby przyczynić się do rozwinięcia tak dobrego stanu umysłu  jakim według mnie  jest współczucie.

     

    Otóż. 

     

     

    Współczucie dopiero niedawno stało się tematem zgłębianym
    przez naukę. Biorąc pod uwagę szczególne miejsce współczucia w sferze duchowej
    człowieka , wydawało się ono zagadnieniem 
    wymykającym  wszelkim metodą
    badawczym. Jednakże okazało się że współczucie można poddać analizie.
    Współczucie nie jest zwykłym zbiorem myśli i czy przekonań lecz uczuciem które
    manifestuje się poprzez widoczną serię działań. Można za przykład podać badanie
    nad zachowaniem ludzi którzy działają odwetowo w stosunku do partnera , który
    postąpił wobec nich niesprawiedliwie. Są jednakże ludzie którzy w podobnej
    sytuacji nie postępują odwetowo ale ich reakcja jest podyktowana współczuciem.
    Powstaje zatem pytanie, co powoduje tą różnicę i czy są jakieś ćwiczenia które
    mogą zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia współczującej reakcji? Nie wiemy
    dlaczego niektóre osoby są bardziej współczujące od innych i przejmują się
    cierpieniem zupełnie nieznanych im ludzi, dlaczego działają na fundamencie tej
    troski.

     

    Współczucie albo inaczej czułość , nie rozwija się
    spontanicznie  ale jest wynikiem ćwiczeń,
    poprzez myślenie.

    W tradycji religijnej Buddyzmu (osobiście nie jestem
    wyznawcą tej religii) istnieje głębokie przekonanie, że w wyniku intensywnych i
    regularnych ćwiczeń nazywanych Shamatha Bodhisattwa można wypracować w sobie
    współczucie dla wszystkich czujących istot. Gdy osoba doświadczy tego
    wzniosłego współczucia , to stan ten będzie się w niej utrzymywał na poziomie
    całego dnia. I choć poruszenia emocjonalne związane z doznaniem współczucia mogą
    zanikać to każde działanie jakie ta osoba podejmie będzie odtąd zabarwione
    stanem współczucia. Taki stan umysłu sprawia że stajemy się bardziej wrażliwi
    na otaczający nas rzeczywiście świat. Sprawia że jesteśmy bardziej troskliwi o
    innych.

    Współczucie trzeba w sobie rozwijać , nie jest to stan który
    otrzymujemy niejako z mlekiem matki. Ono musi być wypracowane jeśli ma się
    rozciągnąć na osoby spoza grona nam najbliższych osób – rodziny. Natura
    wyposażyła nas jedynie w pewne podstawy. Jest to troska o najbliższych –
    koncentracja na tych z którymi dzielimy wspólny domowy stół. Jeśli chcemy tę
    troskę , tę podstawę współczucia jaką żywimy do rodziny rozwinąć na wszystkich
    ludzi musimy podjąć się pracy nad umiejętnością rozwijania współczującego
    umysłu serca.

     

    Gdy wypracujemy w sobie współczucie stanie się ono częścią
    nas samych na zawsze.

    Gdy zareagujemy na swej drodze cierpienie zareagujemy z
    miłosierdziem. Nie będziemy w stanie owego dozania  od tak po prostu wyłączyć.

    Dlatego współczucie nie jest nastrojem ale czymś trwałym i
    utrzymującym się stanem umysłu człowieka.

    Współczucie koncentruje się na niesieniu ulgi w cierpieniu
    którego staliśmy się świadkiem. Owa cecha jest bardzo ważna jeśli chodzi o
    przetrwanie naszego świata.

    Podczas odczuwania w sobie stanu współczucia powstaje w
    człowieku zaburzenie równowagi jednakże nie pozbawieni jesteśmy wówczas utraty
    wolności. Nie czujemy się zniewoleni współczuciem . dobrowolny wysiłek jaki się
    w nas rodzi w stosunku do innych pochodzi z dobrowolnego oddania siebie
    ćwiczeniu uwrażliwiania świadomości potrzeby innych. Wypracowanie w sobie owego
    stanu powoduje że nie można już zignorować widoku osoby rannej lub w jakiś inny
    sposób cierpiącej. Postępuje współczująca reakcja jako chęć niesienia pomocy i
    ulżenia w cierpieniu. Można by powiedzieć że nie ma się wyboru stając się
    człowiekiem współczującym w pełnym tego słowa znaczeniu- nie jest tak że możemy
    wybierać , komu okazać współczucie a komu nie. Jest to spontaniczna reakcja na
    jakąś przyczynę . Owa reakcja jest wynikiem naszego rozwoju. Rozwoju ludzkości.

     

    Karol Darwin przypisywał ważne współczuciu   w ewolucji człowieka
    .

    Są przykłady na to że współczucie jest również cechą
    spotykaną u zwierząt.

     

    Pewien człowiek widział ljak Hinduskie wrony karmiły swoich
    trzech ślepych towarzyszy . Można . możemy uznać owe czynności za instynktowne
    jednakże takie sytuacje u zwierząt są zbyt rzadkie żeby mogły mieć wpływ na
    wykształcenie jakiegoś wrodzonego instynktu. Pewien człowiek widział jak jego
    pies nigdy obojętnie nie przechodził obok swojego przyjaciela Kota bez
    polizania go , co jest przecież oznaką sympatii u psów.

     

    W przypadku zwierząt żyjących w stadach , tym, które dobrze
    odnajdywały się w gromadzie , najłatwiej było uniknąć rożnego rodzaju
    niebezpieczeństw. Te natomiast , które najmniej troszczyły się o swoich
    towarzyszy i żyły samotnie , ginęły masowo.

    Darwin wskazywał na to dlaczego w przypadku zwierząt
    żyjących w grupach czynnikiem przetrwania jest troska o inne osobniki. Myślę że
    w pewnym sensie ludzie też są społecznymi istotami.  Chyba nie stoimy niżej niż zwierzęta? Chyba
    jeszcze nie….

    Empatia u szympansów jest powszechnie spotykana. Na przykład
    gdy zdarza się że gdy któryś ze starych 
    samców zostaje pokonany,  to młody
    szympans podchodzi do starego i otacza go ramieniem. Często używa się również
    określeń takich jak „pocieszenie”.

    Jest to taki stan umysłu w którym zwierzę przynosi ulgę
    innemu lub pomaga. Jeszcze dziesięć lat temu naukowcy niechętnie stosowali
    takiego określenia w stosunku do zwierząt gdyż nie chcieli być posądzenie o
    antropomorfizm – traktowanie zwierząt jak ludzi. A przecież zwierzęta też żywią
    uczucia.

    Zdarza się że gdy mały szympans wejdzie na drzewo i nie może
    z niego zejść to niebędący jego matką szympansica podchodzi aby mu pomóc. Z
    całą pewnością w świecie zwierzęcym możemy zaobserwować pomoc , wsparcie ,
    pocieszenie . Aby pocieszyć trzeba rozpoznać emocje drugiego zwierzęcia, jego
    cierpienie, strach który go trapi, rozróżnić sytuację własną od sytuacji
    drugiego. Nazywa się to rozpoznaniem emocjonalnym. Rozpoznaniem tego co odczuwa
    drugi człowiek lub inna istota żywa. Większość osób nie potrzebuje do tego
    pomocy jest to coś czego uczymy się bardzo wcześnie w życiu, jednakże zdarzają
    się przypadki że ludzie mogą być owych cech charakteru pozbawieniu. Takich
    ludzi cechuje nienawiść.

    Później po rozpoznaniu sytuacji – cierpienia inego nam
    następuje rezonans emocjonalny czyli odczucie emocji drugiej osoby. Czujemy
    ciałem i umysłem to co czuje cierpiący człowiek. Czujemy zapach itd. Gdy
    widzimy kogoś kto cierpi z głodu zaczyna się w nas wyzwalać wspomnienie tych
    stanów które były również bolesne dla nas gdy my głód cierpiliśmy. Już sam
    nazwa głód powoduje odczucie współczucia. Dlatego też jesteśmy poniekąd
    powodowani do tego aby nieść innym od nas „dom ulgi w cierpieniu” (Ojciec Pio)
    .

    Sami cierpiąc jesteśmy powodowani do niesienia  pomocy.

     

    Żółwie niemający kontaktu z matką nie mają możliwości
    pokazania swoich uczuć. Młode uzależnione od matki, od jej opieki mają podstawę
    do okazywania uczuć innym w tym również współczucia. Gdy matka nosi dziecko
    przez 24 goddziny jest ona gotowa poświęcić swój sen . Człowiek który wychował
    się w biednej rodzinie a człowiek który chowany był w bogatej rodzinie . Ich
    zdolności współczucia ludziom ubogim mogą się różnić. Czy obaj są zdolni do
    odczuwania empatii wobec kogoś cierpiącego z powodu biedy? Będą się różnić siłą
    natężenia współczucia którego doświadczają ale nie zawsze jest to regułą. Cierpienie
    można zrozumieć i poczuć rezonans emocjonalny z cierpieniem drugiej osoby.
    Oprócz doświadczenia życiowego które może pomóc w empatii do drugiego
    człowieka  istnieje również COŚ co
    motywuje działania przyczyniające się do dobrego samopoczucia jednostki lub
    społeczeństwa lub wspólnoty w jakiej ta jednostka żyje.  TO coś nazywane jest Fundamentalnym stanem
    umysłu – UMYSŁ  ETYCZNY. 

     

    Czyli :

    „Jestem szczęśliwy tylko wtedy gdy inni są szczęśliwi

     

    Umysł etyczny jest
    motywatorem. Jest przyczyną działań zmierzających do szczęścia , długotrwałego
    szczęścia i komfortu istot czujących . Umysł Etyczny to działanie i motywacja
    przynosząca szczęście lub inaczej komfort psychiczny sobie i innym niż ja.

    Na dążeniu do szczęścia
    opierają się niemalże wszystkie koncepcje religijne.

     

    „W miarę jak dokonuje się postęp cywilizacyjny i plemiona
    ludzkie łączą się w wieksze społeczności,  przed jednostką staje zadanie asymilacji ,  jednakże jeśli jednostkę w takim
    społeczeństwie cechuje brak współczucia – empatii w zakresie wyglądu, zwyczajów
    czy doświadczenia wówczas niestety potrzebny będzie czas”- musi
    upłynąć jakiś czas   za nim uzna
    taka  jednostka innych za równych sobie.
    Sympatia wykraczająca poza ludzkie ograniczenia wobec niższych klas zwierząt –
    humanitarność  , jest jedną z najnowszych
    zdobyczy moralności . Ta szlachetna wartość w jaką wyposażony został człowiek
    wypływa z naszych sympatii i zapewnia więcej czułości oraz rozprzestrzenia się
    na coraz więcej istot aż w końcu obejmie wszystkie istoty żyjące”

     

    Osiągnięcie stanu w którym kierujemy swoją troskę w stosunku
    do wszystkich istot czujących jest najwyższym poziomem rozwoju Umysłu
    etycznego.

     

    Współczucie zaczynamy odczuwać w ramach swojej rodziny
    Jadwigo. Następnie rozszerzamy je na „klan”, potem na grupę narodową, aż
    obejmujemy nim wszystkich ludzi i istoty żyjące.

    Wszyscy zostaliśmy wyposażeni  w tę możliwość.

    Jak ułatwić ów proces?

    Jak sprawić by owa świadomość emocjonalna Umysłu Etycznie
    Współczującego  rozprzestrzeniła się na
    cały świat?

     

    Jak obudzić dziś ludzkość do "Chrystusowej" natury?

     

    Ps Ojciec Pio i dom ulgi w cirpieniu. 

     

    http://www.doojcapio.pl/index.php/features/san-giovanni-rotondo/dom-ulgi-w-cierpieniu.html

     

    Proszę o wybaczenie mojej nieumiejętności pisania – przypadłość dyslektyczna/

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  14. aharonartu

    Miłosierny samarytanin nie jest w modzie?

     Podczas czytania napotkałem na taką oto historię którą chcę opowiedzieć . Jest ona prawdziwa i oparta na doświadczeniu naukowym. 

    Otóż przeprowadzono eksperyment z udziałem małpek Makaki. Eksperyment polegał na tym, że małpka musiała pociągnąć za sznurek , aby dostać jedzenie, ale za każdym razem , kiedy to robiła inna małpka była porażona prądem. Oczywiście małpa  pociągająca za sznurek widziała cierpienie tej drugiej małpy. Otóż okazało się że Małpy dosłownie się głodziły – jedna przez pięć dni , druga przez dwanaście i żadna nie pociągnęła za sznurek . 

    Tak było w przypadku , gdy cierpienie dotykało znajomą małpę. Gdy prądem rażony był makak, której dany osobnik nie znał , powstrzymywał się on od pociągnięcia za sznurek przez znacznie krótszy czas. Ciągle był to dzień lub dwa , ale na pewno nie od pięciu do dziesięciu dni. Gdy osobnikami rażonymi prądem nie były makaki ale małpy innnego gatunku , głodne makaki również powstrzymywały chęć zdobycia pożywienia , ale znowuż krócej niż w przypadku cierpień znajomego makaka. 

    Małpy zachowują się podobnie do ludzi. Odczuwają współczucie i są gotowe do poświęceń. 

    Więc dlaczego miłosierny samarytanin nie jest w modzie? Skąd wogóle takie pytanie?

    Człowiek współczujący zawsze jest w modzie. Po prostu taka jest natura człowieka,  którą możemy rozwijać i kształcić. No chyba że tracimy poczucie więzi emocjonalnej z tym co nas otacza, więzi ze swiatem istot żywych,  tak żywych jak my sami. Gdy utracimy z oczu odczucia innych  staniemy w ewolucji niżej niż makaki. 

    Bycie istotą żywą zobowiązuje do współczucia albowiem jest to istotą życia. 

    Matka w przypadku ptaków , zdarza się że matka jest gotowa poświęcić życie aby uratować swoje potomstwo. Takie uczucie jest istotne dla przetrwania gatunku…

    Takie poświęcenie dla najbliższych jest łatwiejsze , trudniej się poświęcić dla kuzynów jeszcze trudniej dla znajomych. Trudno się poświęcić będąc Katolikiem dla Protestanta albo Zydem dla Muzułmana … i vice versa

    No chyba że ci najbliżsi nie byli dla nas aż tak bliscy … wtedy łatwiej jest nie odczuwać współczucia.  

     Zaprawde wielkie było poczucie więzi u owego Kutim z ewnangelii (Samarytanina)

    Samarytanie (Szomronim, Szamerim; hebr. ???????? , arab. ??????? , sami często określają się mianem Bene Israel, Żydzi nadali im miano Kutim) – niewielka semicka grupa etniczno-religijna, której religia – samarytanizm zbliżona jest do judaizmu i przez niektórych religioznawców wraz z judaizmem i karaimami zaliczana do hipotetycznego mozaizmu (pierwotnej religii Mojżesza). Są potomkami mieszkańców starożytnej Samarii oraz imigrantów z Mezopotamii…

     

    aharon* 2010

     

     

     

     

    KONIEC.

     
    Odpowiedz
  15. jadwiga

    aharonie

    Oczywiście małpa  pociągająca za sznurek widziała cierpienie tej drugiej małpy. Otóż okazało się że Małpy dosłownie się głodziły – jedna przez pięć dni , druga przez dwanaście i żadna nie pociągnęła za sznurek . (…)

    Małpy zachowują się podobnie do ludzi. Odczuwają współczucie i są gotowe do poświęceń.

    Dlaczego do poświeceń? A może ta małpa widzac cierpienie tej drugiej po prostu bała sie ze ja to samo spotka, gdy za ten sznurek pociagnie? I nie ma to nic wspólnego z wspólczuciem?

    Nie wiem, moze nie mam racji, ale nie można wysnuwac wniosku – a małpa nam nie powie dlaczego za sznurek nie pociagnela.

    Gdy osobnikami rażonymi prądem nie były makaki ale małpy innnego gatunku , głodne makaki również powstrzymywały chęć zdobycia pożywienia , ale znowuż krócej niż w przypadku cierpień znajomego makaka.

    Zupełnie zrozumiałe. Mimika, czy dzwieki wydawane orzez inny gatunek sa słabiej odbierane. My bysmy tez krócej powstrzymakli sie widzac np cierpienie "ufoludka".

    Nie sadze ze w swiecie zwierzat istnieje wspólczucie. Jakos dziwnie lew czy lampart nie wspólczuja swojej ofierze, która upolują i nie daruja jej wolnosci.W swiecie zwierzat króluje brutalna dzungla i nie ma tam miejsca na zal czy cokolwiek innego. W okresie głodu gatunki potrafia zjadac swoich pobratymców. ( Wsrod ludzi tez to sie o ile wiem zdarzało – po jakims wypadku samolotu czy na morzu – nie pamietam, ale tak było).Niestety – chcielibysmy inaczej ale tak nie jest.

    Czytałam ostatnio ciekawe ksiązki na temat wojen plemiennych w Afryce. Co mnie uderzyło? To ze w okresie pokoju duza rodzina wspolnie sobie pomaga i zajmuje sie dziecmi. Sielanka.Niestety w okresie wojny na nikogo liczyc nie mozna, kazdy ratuje sam siebie.

     
    Odpowiedz

Skomentuj jadwiga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code