Miłość pewnego księdza do ” świeckich” łobuzów

 Jakiś czas temu, na Tezeuszu opisałem " PUSTY KOŚCIÓŁ". W ten dzień wydarzyło się coś jeszcze, ale początek tej historii sięga szkoły podstawowej. Pierwszy ksiądz, którego pamiętam dobrze, miał na imię Eugeniusz – prawdziwy "terrorysta": w salce na religii było słychać muchę (owocówkę) przelatującą, sama jego twarz straszyła małe dzieci, ale kiedy podnosił głos – ufff…. , targał za uszy i rzucał w nas ciężkim pękiem kluczy, religia to był prawdziwy horror.

W ósmej klasie podstawówki z kolei mieliśmy religię ze starszym księdzem. Był dobrym człowiekiem, ale ja wykorzystałem to przeciwko niemu. Dokuczałem, przeszkadzałem w prowadzeniu katechezy, krwi napsułem strasznie, wyżywałem się na nim z powodu …? Nie wiem z jakiego powodu, może była to zemsta za ks. Eugeniusza. Skąd ten ksiądz miał tyle cierpliwości? W swojej bezsilności wypraszał mnie z salki, ale nigdy się na mnie nie poskarżył, nigdy nie wezwał rodziców. Często wspominałem tego księdza (nie wiem nawet jak ma na imię), opowiadałem kolesiom jak to się klechom dokuczało.

Z czasem jednak gdy człowiek doświadczy trochę życia myślenie zmienia się, w dalszym ciągu wspominałem tego księdza tylko już trochę inaczej, zastanawiałem się dlaczego tak go traktowałem, kiedy w końcu zrozumiałem ( po części) trud kapłaństwa ten ksiądz szczególnie zaczął męczyć moje sumienie, myślałem o nim często, choć zdawałem sobie sprawę z tego że takich jak ja w jego życiu pewnie było wielu i że pewnie nie ma miejsca w jego pamięci dla mnie. Czasami modliłem się by Bóg pozwolił mi kiedyś jeszcze spotkać tego księdza. Niestety szanse na takie spotkanie w mojej ocenie były niskie, ksiądz już wtedy był "nie młody" i nie planowałem częstych wizyt w Polsce, dlatego pozostało mi przepraszać Boga za zszargane nerwy księdza.

Choroba mojego ojca sprowadziła mnie na kilka dni do Polski, a napis "całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu" do kościoła ( PUSTEGO KOŚCIOŁA), kiedy tak " adorowałem" wszedł ksiądz (odprawić mszę), spojrzałem na niego i nie byłem pewny minęło ponad dwadzieścia lat, ale siwa głowa i ten jego chód – coś mi przypominał. Czekałem tylko jak się odezwie, on tak śmiesznie przeciągał -"i"- coś w rodzaju miękkie jyy, pamiętam bo zawsze go przedrzeźniałem, kiedy się odezwał łzy cisnęły mi się do oczu, pomyślałem " Boże ty jesteś niemożliwy…to on". Podszedłem do Komunii, ksiądz mówi " Ciało Chrystusa" i na jego twarzy rysuje się delikatny uśmiech – nie dowierzałem że mógłby mnie zapamiętać -( może jednak byłem jednym z niewielu tak uciążliwych uczniów). Wróciłem do ławki, podziękowałem Bogu i obmyślałem plan jak „zaatakować” księdza.

Po Mszy św., ksiądz kierował się do konfesjonału, który był przy wyjściu z kościoła, kiedy zobaczył że wystartowałem w jego stronę podszedł i powiedział – my się chyba znamy… odpowiedziałem tak uczył mnie ksiądz religii w salce koło kościoła młodzieżowego…, od razu przeszedłem do sedna, zacząłem go przepraszać za moje zachowanie itd., ale ksiądz był zaskoczony, widziałem łzy w jego oczach, wzruszony objął mnie i powiedział – co ty,.. przestań, o czym ty mówisz, przyjdź do mnie kiedyś porozmawiamy, opowiesz mi co u ciebie.., teraz muszę iść spowiadać, i po krótkiej rozmowie umówiliśmy się. Dowiedziałem się że ten ksiądz wrócił na tą parafie dwa lata temu – to spotkanie dla mnie jest cudem, Bóg pokazał mi radość tego księdza, który nie przekreślił mnie wtedy, gdy często słyszałem – „ nic z ciebie nie będzie „, który teraz budował się świadectwem mojego doświadczania żywego Boga w życiu. Dwadzieścia kilka lat minęło by ksiądz usłyszał podziękowanie od łobuza za swoją ciężką służbę, za jego poświecenie i cierpliwość, zwyczajnie za miłość. Gdyby się poskarżył, wezwał rodziców i mnie skasował, byłby to jeden z zapomnianych już epizodów w moim życiu, uznałbym że poniosłem zasłużoną kare, ksiądz by postąpił sprawiedliwie załatwiając sprawę uciążliwego pyszałka, ale on postąpił inaczej, okazał mi miłość, miłość, która zwyciężyła bez skargi.

Ten ksiądz oberwał niewinnie, pewnie z powodu ks. Eugeniusza, i choć jest to wydarzenie na malutką skalę, to pokazuje że w życiu taki model funkcjonuje na co dzień, gorliwi chrześcijanie obrywają od księży z powodu hipokryzji innych chrześcijan, a dobrzy księża zbierają obelgi od „świeckich” chrześcijan z powodu tych urzędowych kapłanów, dlatego zadaniem nas wszystkich nie jest szukanie winnych, ale zwyciężanie miłością, pójście za przykładem Nauczyciela, który zebrał cięgi za nas na krzyżu bez słowa skargi. To właśnie ta miłość płynąca z ciszy krzyża powala na kolana i skłania do pokuty, tylko taka miłość może trwale zmienić nasze i innych życie.

 

Komentarze

  1. elik

    Wspaniałe i wielce pouczające świadectwo

    Dziękuję serdecznie i gratuluję autorowi za to, że zdecydował się na forum Tezeusza wykazać – czym w życiu doczesnym chyba nie tylko świeckiego łobuza  jest lub może być wzorowa postawa kapłana i należycie przyjęta miłość płynąca z krzyża.

    Taka jest kolej spraw i rzeczy, że wydarzenia na malutką skalę, czy pozornie błahe, bez znaczenia – niczym drożdże lub bakterie rozmnażają się, kiedy zapewnia im odpowiednie warunki i dostarcza pożywkę.

    Najbardziej odpowiednie warunki wg. mnie występują w państwie bezprawia i społeczeństwie, czy środowisku zdeprawowanym. A tą pożywką w podobnych przypadkach najczęściej są nasze zaniedbania lub pobłażliwość, czy obojętność wobec najmniejszego istniejącego lub powstającego zła.

    Dlatego doskonałym antidotum na wszelkie ludzkie wady, także krzywdy, czy cierpienia, bolączki i strapienia tj. istniejące w życiu codziennym zło jest dobro tj. owa „miłość płynąca z krzyża”.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. Jadzia

    piękny tekst

    Piękny wzruszajacy tekst. Ksiadz, który w łobuzie widzi skrzywdzone dziecko, jakim zresztą łobuz był. Niestety coraz mniej takowych duchownych i coraz mniej lobuzów bedacych później zwyczajnym dobrym czlowiekiem. Teraz o zgroza – raczej dzieci ciche chodzące na religie jeżdzące na oazy w dorosłosci odchodza od Kościoła. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code