Między krainą żywych i zmarłych, między mocą i miłością – śladami mitologii germańskiej

 Krościenko w Bieszczadach – stare nagrobki niemieckie (Niemcy trafili tu w czasach kolonizacji józefińskiej). Obok cmentarza stoi stara dzwonnica, w której świszczący wiatr zastępuje dzwony. Pośrodku – manuskrypt „Pieśni o Nibelungach”.  

Mitologia germańska opiewa losy słynnego skarbu Nibelungów, ukrytego na dnie Renu. Nibelungowie (od słowa Nebel – mgła) to mieszkańcy krainy mgieł, utożsamianej z krainą umarłych. Skarb ten miał zapewnić moc każdemu jego posiadaczowi, który dla jego zdobycia, gotów był poświęcić swoją miłość. Wykonany był z magicznego złota, które odkrył karzeł Alberyk. Nibelungowie wykuli z tego kruszcu hełm, który pozwalał każdemu, kto go włoży, zmieniać postać… Moc za cenę wyrzeczenia się miłości i możliwość przybierania różnych twarzy – jakież to znamienne obrazy ludzkiej historii – nie tylko germańskiej! To odwieczne pragnienia przekucia swej WOLI w MOC. To również próba ucieczki od samego siebie, od własnych słabości i lęków – w iluzję siły i doczesnego szczęścia, we własne wyobrażenia o samym sobie…

Pierwszymi zdobywcami złota byli Loki i Wotan (odpowiednik skandynawskiego Odyna). Wotan jednak postanowił oddać skarb właścicielowi, bo – zgodnie z wyrocznią – tylko w tej sytuacji miał nastać czas równowagi. Na świat przyszły jednak dzieci Wotana Zygmunt i Zyglinda – w ich sercach ponownie zalęgła się żądza magicznego skarbu. Zyglinda namówiła brata, by wyjął z jodły magiczny miecz, co miało dać mu moc, ale też określić jego tożsamość i przeznaczenie. Przeznaczeniem zaś była miłość do siostry – podwójnie występna z uwagi na kazirodztwo i jej zamężny stan. Dochodzi do pojedynku Zygmunta z Hundingiem, narzuconym mężem Zyglindy – w walce ginie Zygmunt, a spodziewającą się dziecka Zyglindę bierze w opiekę Walkiria (bogini wojny, córka Wotana). Wkrótce rodzi się pogrobowiec, syn Zygmunta – Zygfryd, który sporządza nowy oręż ze szczątków miecza swego ojca. Czy właśnie ten miecz nie symbolizował również mocy zespolonej z wolą?

 Zygfryd zabija karła Alberyka, biorąc w posiadanie wspomniany hełm i pierścień, po czym pośpiesza ratować otoczoną płomieniami (zemsta ojca), śpiącą walkirię – Brunhildę. Wkrótce żeni się z nią, darując jej pierścień karła – nieświadomy przekleństwa, jakie na nim ciąży. Wyruszając w świat, pada ofiarą zemsty Hagena (syna karła Alberyka), który sprawia, że Zygfryd wypija napój zapomnienia – zmienia się jego osobowość, żeni się po raz drugi, zaś swoją pierwszą żonę zaczyna uważać za wroga. Ta z kolei, przekonana o świadomej zdradzie męża, wyjawia jego słabość Hagenowi. Zygfryd nie zwrócił pierścienia głębinom Renu, więc musiał zginąć, a po jego śmierci ginie również jego prawowita żona, rzucając się w płomienie ogarniające jego ciało. Klątwa przenosi się na kolejnych właścicieli pierścienia – drugą żonę, Gudrunę i jej kolejnego męża – ten zabija jej braci, zaś ona podaje mu do zjedzenia własne dzieci, sama rzucając się w morze. Pierścień wraca w głębiny Renu…

 Historia zbrodni, których genezę i naturę wyraża ten stary, germański mit, jest jednocześnie obrazem relacji między światem żywych i zmarłych – w sytuacji, gdy wykradziony zostaje skarb mocy i pożądania. Żywi stają się opętani złem do tego stopnia, że już za życia stają się martwi. Z koeli zmarli, których oddaje tu świat karłów – Nibelungów, zmuszeni są toczyć walkę dopóty, dopóki żywi nie wyzbędą się miecza (mocy) i pierścienia (pożądania). Może to nazbyt daleko idąca interpretacja, ale czuję w tej opowieści jakąś duchową relację między światem żywych i zmarłych – być może „walka” zmarłych przodków jest wyrazem cierpienia, jakie przysparza im grzech ludzi żyjących? Z kolei duchowy pokój w krainie zmarłych nastaje wtedy, gdy człowiek w swym życiu wyzbywa się pożądania? Może to jest równie ważne dla zmarłych niż modlitewna pamięć o ich osobach?…

 

6 Comments

  1. wykeljol

    Adamie, jak zwykle

    Adamie, jak zwykle poprowadziłes nas w dzikie ostępy mityczne, po których poruszasz się swobodnie-jednak my, których tu przyprowadzasz musimy patrzec pod stopy uważnie…

    Kraina mgieł ukrywa tajemnice śmierci. Co to za tajemnice? Czy karły symbolizuja zmarłych, czy tez tajemne istoty z podziemia, władające kruszcami(to powtarza sie w wielu mitologiach), potrafiące zrobić z nich skarby nie tylko ponętne dla oka ale magiczne? Pierścienie władzy, klejnot(naszyjnik), który skusił boginię do zdrady, a wreszcie ten nieszczęsny hełm.

    (nie pasuje tu tylko historia miecza wykutego z kruszcu , który w ogniu spadł z nieba-echo upadku jakiegoś wielkiego meteorytu?)W krainie Nibelungów i w opowieściach z niej się wywodzacych poruszamy się w gęstym, niejasnym i dusznym świecie pół-prawd, pół-kłamstw; w świecie kuszenia i ponętnego zła. Czy zmarli (w tej mitologii) są aż tak zazdrośni o życie, szczęście, miłość  żywych? Czemu ceną za moc ma być wyrzeczenie się miłosci? Może doświadczenie ciągłych walk, koniecznośc nieustannych rozstań, by móc te walki podjąc z sercem mężnym wymusiła taką dramatyczną postawę-albo miłość, albo moc? CZemu w mitach północy tyle zła, podstepu, oszustwa, krwi, tragedii nie do rozwiązania? Może to klimat surowy i groźny, może piękny, lecz zwodniczy krajobraz fiordów często zamglonych? Przychodzą mi na myśl baśnie Andersena, w których co prawda nie wystepują juz bohaterowie pogańskich mitów, ale czuje się ich oddech w tragicznych losach bohaterów(jak w opowiesci Dziewica Lodów). I jeszcze jedno przyszło mi na myśl. W Starym Testamencie Bóg ukrywa sie w obłoku. Obłok bardzo przypomina mgłę i być może po ludzku, fizycznie jest z nią jednorodny, a jednak wyraźnie czujemy róznicę znaczeń : We mgle czai się zło, podstęp, śmierć, zemsta, przeklęty los; z mgły wyłania się dziwna dziedzina z pogranicza śmierci i niby-życia; we mgle rodzą się łaknące krwi klejnoty. Ten świat kieruje się jakąś ponurą sprawiedliwoscią odwetu i kary. Jeden błąd może pociągnać za sobą tragedię pokoleń.

    Obłok w Starym Terstamencie sybmbolizuje opiekę, ochronę, zasłonę przed niebezpieczeństwem i wrogiem; w litosciwej osłonie obłoku przemawia do Narodu pielgrzymującego Bóg, by widząc go twarzą w twarz nie pomarli. I choc prowadzeni ciągle łamią przymierze, postępuja wbrew nakazom, szemrzą, i zdradzają swego Przewodnika- doprowadza ich On do Ziemi Obiecanej.

    Wybieram obłok. 🙂

     
    Odpowiedz
  2. modem1990

    Wczoraj oglądałem film

    Wczoraj oglądałem film Pierścien Nibelungów – Klątwa pierścienia.
    Teraz zaczynam go  rozumieć. Dziękuję.

    Faktycznie gdyby Pan mógł wyjaśnić te alegorię byłoby super!

    Pozdrawiam, a film średnio polecam. Dla wytrwałych i cierpliwych i ciekawych 🙂

     

     
    Odpowiedz
  3. beszad

    Panie Wojciechu

     A ja niestety filmu nie oglądałem, nawet przez Tolkiena nie udało mi się przejść (choć dwukrotnie próbowałem) – dopiero teraz czuję chęć wrócenia do jego prozy… Dziękuję, Panie Wojciechu, za miłe i budujące słowa!

     
    Odpowiedz
  4. beszad

     Zadałaś, Jolu, wiele

     Zadałaś, Jolu, wiele pytań – i bardzo dobrze, bo to właśnie stawianie znaków zapytania jest chyba najwłaściwszą postawą wobec mitologii. I ja poruszam się w tej przestrzeni, jak po krainie mgieł – czasami wyłoni się jakiś ostrzejszy obraz i jestem nim zafascynowany. Na ogół jednak obracam się wśród wielu zagadek, które nurtują, intrygują i prowokują (do coraz głębszych poszukiwań). Tak więc słuszna jest Twoja uwaga, by zachować ostrożność (wobec zbyt pośpiesznego udzielania odpowiedzi, prowadzących czasami do nadinterpretacji). Dlatego parokrotnie zastrzegałem (i nadal to czynię), że jestem na tym polu kompletnym nowicjuszem i amatorem – a próbę wszelkich odniesień traktuję bardziej w kategoriach pytań i propozycji.

    Dlaczego miłość w opozycji do mocy? Myślę, że to podstawowy dylemat chrześcijaństwa. Moc jest zawsze pokusą – miłość jedyną odpowiedzią. Czy karły są obrazem zmarłych? Raczej nie – powiedziałbym, że są raczej personifikacją śmierci. A zmarli uwikłani są w śmierć o tyle, o ile przywiązali się do niej przez podążanie za wartościami mocy tego swiata. W rozważaniach tych stawiam sobie równiez pytanie, na ile my sami możemy być tym czynnikiem wiążącym (i wyzwalającym zarazem!) dla naszych bliskich zmarłych?…

    Chętnie jeszcze wrócę do tego wątku, tymczasem muszę kończyć, bo rodzinne życie wzywa. 🙂 Dziękuję za głębsze wejście w temat! Pozdrawiam Ciebie i wszystkich odwiedzających!

     
    Odpowiedz
  5. beszad

    Mgła i obłok…

     Jolu, chciałem jeszcze słów kilka dopowiedzieć do Twojego komentarza. Podoba mi się to zestawienie znaczeniowe mgły z obłokiem, jakie tu zastosowałaś. Faktycznie, mgła jest na ogół mniej przyjazna, bo sprzyja zagubieniu. W obłoku jest nadzieja, obłok jest też zawsze bliższy niebu i bardziej wyrazisty, jednoznaczny, choć również pełen tajemnicy. Idąc dalej, bardzo malowniczo rozwijasz skojarzeniowe obrazy związane z mgłą. Być może więc kraina Nibelungów jest światem pogrążonym jeszcze w tej wrogiej, mglistej aurze – stąd tyle przemocy i ządzy odwetu. To jednak nie zmarli są okrutni, lecz zywi tak ich postrzegają – ci, którzy żyją wedle reguł MOCY ukrytej w pierścieniu – czyli w świecie własnych pożądań… Dopiero Bóg ukryty w obłoku jest Tym, który wyprowadza nas z tego zaklętego kręgu mgieł ludzkiej ułudy…

     
    Odpowiedz
  6. wykeljol

    Tak, to własnie chciałam

    Tak, to własnie chciałam powiedzieć i tego się dowiedzieć- lęk prze zmarłymi wynika z tego, czy żyje się miłością, czy mocą(moze lepiej byłoby powiedzieć- żądzą władzy- bo słowo "moc" nie jest jednoznaczne. W piesni która czerpie treść z Psalmu "Pan jest mocą swojego Ludu" i dalej "moja tarcza i moja moc, On jest mym Bogiem, nie jestem sam" – nie chodzi zupełnie o władzę i panowanie, ale o wzmocnienie, radosną siłę, jaka daje obecność Pana…)

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code