Mieć wszystko u Boga

Dla mnie Liturgia Słowa XXXII niedzieli zwykłej jest o zaufaniu.
Po lekturze pierwszego czytania przeznaczonego na XXXII niedzielę zwykłą miałem przed oczyma pewien popularny internetowy mem. Mała dziewczynka stoi przed Panem Jezusem. Ona trzyma w rękach misia i nie chce go wymienić na niespodziankę, którą Jezus dla niej przygotował. „Ale Panie Jezu, to jest mój ulubiony” – zdaje się mówić dziewczynka, która nie chce rozstać się swoją małą maskotką. Tymczasem Pan Jezus za plecami trzyma bardzo dużego misia, który z pewnością przyniósłby dziewczynce o wiele więcej radości niż ten aktualny.
Wdowa z Sarepty stała przed podobnym wyborem. Miała ostatnie porcje mąki i oliwy na przyrządzenie jedzenia dla siebie i swojego dziecka. To miał być ich ostatni posiłek, po którym czekaliby na śmierć z głodu. W takiej sytuacji przychodzi do niej Eliasz, który mówi: „Nakarm mnie”, a raczej: „Odbierz sobie i dziecku od ust, a daj mi”… Ale równocześnie Eliasz przynosi obietnicę od Pana – „Nie bój się, nie zabraknie ci jedzenia”.
Druga wdowa z niedzielnej Liturgii Słowa wrzuca do skarbony, obiektywnie rzec biorąc, niewiele, ale z jej perspektywy to jest wszystko, co ma (ponoć miarą hojności nie jest to, ile dajemy, ale ile z tego nam zostaje). W ubóstwie nie chodzi o to, żeby niczego nie mieć albo mieć możliwie najmniej. W ubóstwie chodzi o to, żeby mieć wszystko. Żeby mieć wszystko u Boga (tak należy rozumieć sformułowanie „uboga wdowa” – wdowa, która ma wszystko u Boga).
Czy bez ufności można wrzucić do skarbony wszystko, co ma się na swoje utrzymanie? Czy w beznadziei oczekiwania na głodową śmierć, bez zaufania w Boże obietnice można oddać nieznajomemu ostatnią kromkę chleba?
Bez zaufania i życia w perspektywie „mam wszystko u Boga” człowiek wierzący jest jak uczeni w Piśmie, przed którymi przestrzega Jezus – modlą się na pokaz i wrzucają z tego, z czego im zbywa, bo nie uwierzyli, że prawdziwe, pełne życie jest Tam.
Chrześcijanin jest człowiekiem, który zaufał Bożym obietnicom – uwierzył, że ma wszystko u Boga, że jego dzban nigdy się nie wyczerpie, że jego baryłka nigdy się nie opróżni. W takiej perspektywie jako ludzie największej obietnicy – życia wiecznego – możemy także tu na ziemi oddychać pełną piersią bez zbytniego lęku o nierzadko trudną codzienność.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code