Metody Wincentego Frelichowskiego

Błogosławiony Wincenty Frelichowski, patron polskich harcerzy, miał wiele pomysłów na pracę ze swoimi słabościami. Oto niektóre z jego recept na pokonanie wad. Są to przemyślenia młodego adepta do stanu kapłańskiego, a więc bardzo ukierunkowane na określoną drogę powołania. Jednak są tak uniwersalnie napisane, że przy odrobinie kreatywności możemy je zaadaptować do potrzeb świeckich, młodszych i starszych. Zachęcające jest w tych myślach to, iż zapisał je młody harcerz. Są przepełnione ideałami harcerskimi i dają obraz ogromnej determinacji młodego człowieka w dążeniu do doskonałości. Zatem przyjrzyjmy się bliżej metodom Druha Wicka pracy nad sobą

Rozmyślając nad przyczynami grzechu Druh Wicek napisał, iż powodem upadku w słabość są takie oto sytuacje i stany ducha:
1.    zbytnia ufność w swoje siły,
2.    brak modlitwy, autorefleksji,
3.    brak gorliwości, czujności,
4.    oddalenie od Boga,
5.    przebywanie w niebezpiecznym miejscu.

Zbytnia ufność we własne siły często owocuje popadnięciem w zarozumiałość i pychę, nieumiejętność współpracy z innymi ludźmi, brak zdolności proszenia o wsparcie. To bardzo często zdarza się młodym i dorosłym. Brak autorefleksji, zdolności do wyciszenia to bolączka naszych czasów. Może warto zwrócić uwagę naszych dzieci i wychowanków na rolę jaką pełni ta umiejętność na drodze dojrzewania do odpowiedzialności za swoje czyny? Brak gorliwości i czujności to powody niedokładnego wywiązywania się z zadań, braku rzetelności – to problem wielu z nas. Bo utrudnia współpracę i terminowe wywiązywanie się z zadań. Powyższe spostrzeżenia Druha Wicka zwracają uwagę na ogromną rolę systematycznego zwalczania drobnych wad, których zaniedbanie może doprowadzić do utrwalenia w naszej osobowości niedobrych cech. Trzeba to uświadamiać dzieciom i młodzieży, uczyć ich autorefleksji i metod wytrwałej pracy nad sobą.

„Odtąd zawsze pilnować będę aby być blisko Jezusa, unikać niebezpieczeństw i szczerze modlić się.” (Pamiętnik 47)

O stosunku do pracy Druh Wicek pisał tak:
„Praca Jezusa daje nam przykład, jaką być ona powinna. Jest ona wykonana:
1.    dobrze,
2.    ochoczo, bez szemrania,
3.    z modlitwą,
4.    pracuje, nie zaniedbując modlitwy i modli się nie zapominając o pracy”.
(Pamiętnik 50)
Zaś o systematycznym zwalczaniu swoich wad napisał:
„Kilka sposobów jak uleczyć się z wady głównej. Każdy ją posiada i każdy powinien się z niej poprawić. Zło można najlepiej dobrem i tylko tym wykorzenić. Zamiast wady, dążyć do cnoty, będącej zupełnym przeciwieństwem tej wady (…). Kilka to rad ale jak wzniosłych, jak silnie kształtujących życie.

POKORA
1.    Myśli próżne natychmiast zwalczać.
2.    Nie przechwalać się, nie chełpić.
3.    Uznać zalety innych, nawet cieszyć się z nich, być wyrozumiałym wobec błędów bliźniego.
4.    Nie zwracać uwagi bliźniego na siebie poprzez gesty, mowę, nie wzbudzać zainteresowania.
5.    Cierpliwie znosić wszelkie upokorzenia nawet obrazy, obmowy i oszczerstwa.

MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO
1.    Zwalczać objawy niechęci w myślach.
2.    O bliźnim nigdy ani źle, ani uszczypliwie się nie wyrażać; starać się błędy jego uniewinnić.
3.    Okazać mu zawsze swą miłość.
4.    Zawsze z uprzejmością i dobrocią się do niego odnosić.
5.    Nigdy nie ganić, ani nie rozpowiadać tego, co by innych mogło obrazić albo rozgoryczyć.
6.    Zawsze i wszędzie przebaczać. Dobrem za złe płacić, spełniać uczynki miłosierdzia, być samarytaninem, tak co do ciała, jak i co do duszy.

POBOŻNOŚĆ
1.    Ćwiczenia duchowe wiernie wypełniać i przygotować się wiernie do modlitwy.
2.    Wzbudzić często dobrą intencję.
3.    Sakramenty dobrze i godnie przyjmować.
4.    Odwiedzać Najświętszy Sakrament.
5.    Odmawiać akty strzeliste – akty ofiarowania siebie, chodzić w bożej Obecności.

WIERNOŚĆ W DOBRYCH RZECZACH
1.    W odmawianiu modlitwy.
2.    W pracy, w szkole, w obowiązkach.
3.    Trzymać się porządku dziennego.
4.    Być punktualnym.

UMARTWIENIE
1.    Ciekawość oczu i uszu.
2.    Czuwać nad językiem.
3.    Umartwienie przy stole.
4.    Dokładne, bezwzględne posłuszeństwo przełożonym.
5.    Umartwić wyobraźnię i pamięć.
6.    Wystrzegać się kaprysów.

ZGODNOŚĆ Z WOLĄ BOŻĄ
1.    Nigdy się nie sprzeciwiać woli i natchnieniom Bożym.
2.    Wszystko przyjmować z wdzięcznością i równowagą.
3.    Nigdy nie szemrać.
4.    Wszystko znosić z cierpliwością.”

Powyższe rady są tak dokładne, ze nie potrzeba tu komentarza. Zatem powodzenia!

Na podstawie: Pamiętnika, Wincentego Frelichowskiego.

Tekst jest fragmentem broszury progrmowej Głównej Kwatery ZHP "Druhu Wicku, tyś naszą drogą… Propozycje wspierające wychowanie duchowe w harcerskim stylu".

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

 

13 Comments

  1. zibik

    Miłosierni Samarytanie !

    Czytając z zainteresowaniem Pani tekst (artykuł), pozwoliłem sobie nieco poszerzyć ów akapit : "……………spełniać uczynki miłosierdzia, być samarytaninem, tak co do ciała, jak i co do duszy."

    Włączam TV – co widzę i słyszę ?………..m.in. rozliczne sceny przemocy, także sytuacje ludzkich dramatów i tragedii. Na pierwszej stronie gazety – makabryczne zdjęcia i reportaż, tj. kilka liczb i zapis rozmowy z rozpaczoną osobą. W radio głos spikierki, mówi coś o ofiarach – znów jakieś liczby i relcja (opis) ludzkich dramatów i tragedii.

    Wielu z nas codziennie obserwuje ludzkie mniejsze lub większe krzywdy, cierpienia i dramaty, także korzysta z mediów, tj. patrzy, słucha, czyta, a świat nic się nie zmienia. Co najwyżej obojętni, przerażeni, bądź zdegustowani przechodzimy obok bliźnich lub zmieniamy kanał TV, popijając herbatkę przerzucamy stronę gazety, bo chcemy dowiedzieć się, jaka będzie pogoda ?….. albo przełączamy radio na program muzyczny.

    Wymienione przykłady chyba nie są czymś wyjątkowym, to nasze codzienne życie – typowe postawy, reakcje i zachowania wielu ludzi, także katolików i chrześcijan.

    Rodzi się pytanie : Czy dzisiaj są nam potrzebni miłosierni Samarytanie ?…… odpowiedź wydaje się oczywista są nie tylko potrzebni, a wręcz w wielu sytacjach nieodzowni, niezbędni.

    W tej sytuacji może wypada przypomnieć, kim był biblijny Samarytanin ?……..był zwykłym człowiekiem, który widząc bliźniego cierpiącego zauważył to i  pomógł mu tj. opatrzył rany, zawiózł do gospody, pielęgnował, a nawet zapłacił za niego. Co dzisiaj może być zaskakujące i zdumiewające – nie wiedząc, kim był ten człowiek cierpiący i potrzebujący pomocy.

    Dla niego nie było to najważniejsze, lecz akurat to, że ów człowiek był cierpiący i potrzebujący pomocy. Czytając ów tekst bibijny można w porywie zachwytu rzec, cóż za  niezwykły gest miłosierdzia !

    Czy napewno niezwykły ?…….a może czyn najzwyklejszy, tylko my zapomnieliśmy, czym naprawdę jest miłosierdzie.

    I dlatego bezdusznie, czy beznamiętnie, także pośpiesznie oglądamy i słuchamy, czytamy (wertujemy, przeglądamy) i przechodzimy obojętnie obok ludzi, którzy nas potrzebują. A każdy odruch miłosierdzia traktujemy, jako wydarzenie lub czyjeś wielkie poświęcenie.

    Szczęść Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  2. jorlanda

    Zastanawiałam się,

    czy taki tekst znajdzie zainteresowanych do komentowania. Bo w sumie to rodzaj przepisu na różne bolączki naszej duszy. Ciężko coś takiego omawiać jeszcze bardziej szczegółowo. Cieszę się, że dopowiada Pan kwestię miłosierdzia.

    O ile "co do ciała" jest raczej jasne i bardzo popularne, to "co do duszy" już mniej. Zapytałam kiedyś dzieci na lekcji, jak moża być miłosiernym dla duszy? Jakieś pojedyncze osoby nieśmiało bąknęły coś o modlitwie za innych. A miłosierdziem może być też trudna przyjaźń, wierna mimo różnic światopoglądowych. Może też być miłosierdziem nie uciekanie przed trudnymi rozmowami z ludźmi, którzy chca naszej rady, czy zwykłej obecności. Mnie czasem przerastała rozmowa o wierze z ludźmi homoseksualnymi, niewierzącymi, niewiernymi itd. A przecież to też są ludzie potrzebujący miłosierdzia. I warto ćwiczyć metodę rozmawiania o Bogu z każdym, kto tego potrzebuje, bez względu profil rozmówcy. Miłosierdziem może byc też odrobina serca dla siebie samego Uczyć się dawania sobie chwili oddechu, wytchnienia, czasu na modlitwę, na spacer z Bogiem. Czasem wydaje nam się, że musimy służyć ciągle innym, a o sobie należy zapomnieć. Ale chyba trzeba siebie mieć, o siebie dabać, żeby lepiej służyć innym, czyż nie?

    Mnie w słowach Frelichowskiego uderza zawsze najbardziej prostota i niezwykła trafność praktycznych porad. Jak sobie poradzić z wadą? Łatwo powiedzieć: pracuj nad sobą. Ale konkretnie jak to zrobić? On znalazł metodę.

    Pozdrawiam i dzięki

     
    Odpowiedz
  3. jadwiga

    pierwdzy krok

    4.    Dokładne, bezwzględne posłuszeństwo przełożonym.

     

    Pierwszy krok do systemu totalitarnego – czego uczył Hitler, Pol Pot, Pinochet itd. To była ich dewiza. Bezwzgledne posłuszeństwo przełozonym jako cos najwazniejszego. I do czego to doprowadziło??

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Bracie Aharonie – pytasz jak ?….

    Serdeczne dzięki za to, że włączyłeś się do dyskusji i okazujesz mnie swoją życzliwość, a nawet zainteresowanie moją wiedzą i być może doświadczeniem życiowym.

    W tekście Pani Joli jest wiele b. interesujących wątków, które być może skomentują lub poszerzą inni aktywni czytelnicy – współtwórcy portalu "Tezeusz". 

    Świadomie w pierwszym (poprzednim) komentarzu ograniczyłem się jedynie, do wątku miłosierdzia Samarytanina. Kontynując dyskurs ośmielam się napisać, tym razem kilka słów o nas (bliżnich) , oraz nt. postawy Jezusa Chrystusa, który jest naszym najlepszym wzorem w urzeczywistnianiu człowieczeństwa.

    Pytasz jak ?……..już wcześniej o tym pisałem, że możliwie częste obcowanie (doświadczanie Jego obecności i bliskości) i świadome podróżownie razem z Jezusem, przez świat doczesny. Nie eliminuje naszych problemów, trudności, ułomnośći, słabości, także grzeszności, lecz zapewnia ich stosowne poznanie i rozumienie. Czyli udziela koniecznej i chyba dostatecznej odpowiedzi na pytania z serii jak ?……

    Ponadto  zapewnia zdolność podejmowania trudnych wyzwań, przyjmowania, przezwyciężania i właściwego rozwiązywania istniejących, a nawet przyszłych problemów. 

    Uznawanie i przyjmowanie woli Boga jest najbezpieczniejszym i najlepszym rozstrzygnięciem, każdej sytuacji życiowej.

    Według mnie jeśli pragniemy wytrwać w człowieczeństwie, to nieustannie musimy wyrastać poza swoje granice. Wciąż rozwijać i doskonalić się, tzn. niezłomnie dążyć, do wielkości i świętości, czyli powstawać i zaczynać od nowa, konfrontować się z roszczeniem i wymaganiami Jeszcze Większego.

    A zatem możemy wytrwać w szlachetnym postanowieniu,  być miłosiernym, wielkodusznym, wspaniałomyślnym etc. czynić dobrobyt sobie i innym jedynie wtedy, gdy bezwarunkowo otwieramy się i orientujemy na Boga Trójjedynego tzn. uznajemy nie tylko Jego Wielkość i Sprawiedliwość, lecz również Miłość i Miłosierdzie.

    Całym sercem, duszą i umysłem angażujemy się w swoje życie, także rozmaite sytuacje i zdarzenia. Wówczas rzeczywiście jesteśmy obecni  tj. świadomie i dobrowolnie zaangażowani, bądź zdeterminowani, a nie leniwi, oporni, przeciwni, czy głupi, bezduszni, obojętni we wszystkim, co nam przytrafia się.

    Szczęść nam Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     

     
    Odpowiedz
  5. jorlanda

    Jak? Po harcersku 😉

    Proszę Jolu przybliż mi co miał na myśli Frelichowski brat mówiąc wzbudzić, zwalczać, umartwić, czuwać, itd. Jak On to wzbudzenie, umartwienie, czuwanie w sobie rozwijał? Skąd czerpał impuls wzbudzania, czuwania, umartwiania?

    Druh Wicek czyli Frelichowski był harcerzem. Metoda harcerska ma 6 cech:

    • pozytywność – gdyż harcerskie wychowanie polega na budowaniu dobra, rozbudzaniu w człowieku jego zdolności, odkrywaniu zalet, pozwala łatwiej akceptować świat, innych ludzi, siebie samego, pokazuje, że nie należy poddawać się złu i beznadziejności;
    • indywidualność – ponieważ harcerskie wychowanie jest ukierunkowane na jednostkę, na jej rozwój osobisty, dostosowując stawiane przed każdym członkiem ruchu oczekiwania do jego możliwości i umiejętności, budując jego indywidualne cechy;
    • wzajemność oddziaływań – czyli partnerstwo członków ruchu, gdzie wszyscy są zarówno wychowawcami, jak i wychowankami; instruktor pełni rolę "starszego brata" będącego dla harcerza wzorem do naśladowania, a jego autorytet opiera się przede wszystkim na postawie zgodnej z Harcerskim Prawem;
    • dobrowolność i świadomość celów – gdyż każdy członek organizacji samodzielnie wyraża chęć kierowania się w życiu harcerskimi zasadami i przynależności do naszej organizacji; w harcerstwie skuteczność wychowania zależy od chęci poddania się temu działaniu;
    • pośredniość – ponieważ wszystkie podejmowane przez nasz ruch działania służą realizacji celów wychowawczych, atrakcyjne, społecznie pożyteczne zadania realizowane w harcerstwie pobudzają do rozwoju wewnętrznego człowieka;
    • naturalność – polegająca na przystosowaniu wszystkich podejmowanych działań do potrzeb i możliwości harcerskiego zespołu i poszczególnych jego członków oraz różnorodnych warunków działania: na wsi, w mieście, w nowej drużynie, bądź takiej z tradycjami, w zastępie chłopców lub dziewcząt, w drużynie koedukacyjnej itd.

    Druh Wicek połączył naukęJezusa z metodą harcerską. Pogłębiał swoją wiarę i formację kapłańską o to wszystko, czego nauczył się w harcerstwie. A czerpał ze Źródła – od Boga. To, o co pytasz Bracie Aharonie to systematyczne ćwiczenie określonego nastawienia do siebie i swoich obowiązków, a także stałe czuwanie na straży swoich reakcji. Podam Ci przykładów kilka z mojego ogródka.

    Kiedyś straszliwie mnie rozgniewała pewna bliska mi osoba. Zraniona duma, żal, gniew itd. rozpanoszyły się w mojej duszy jak chwasty. W takich chwilach wzbudzanie dobrej intencji to jak wyrywanie chwastów – wyciszenie emocji, modlitwa za osobę, która mnie zdenerwowała, zraniła. I dążenie do pokoju ze sobą, aby pozostać w pokoju z drugim człowiekiem. A owocem była spokojna i szczera rozmowa z tym kimś.

    Inny przykład: zamiast wady dążyć do jej przeciwieństwa. Lenistwo – nie chce mi się myć naczyń po obiedzie. Więc zrobię to – bo przeciwieństwem mojej niewłaściwej chęci jest właśnie umycie talerzy. Pycha – moją próżność mile łechce to, że kilka osób stale odwiedza mój blog "ach napiszę im coś jeszcze, niech komentują, chwalą, miód na moje serce…" STOP! Stop! Przeciwieństwem takiej postawy jest umartwienie (nie odpiszę od razu, przystanę chwilę nad słowami), może przemyślenie głębiej tego co mogę jeszcze kiedyś napisać. I może nie pisanie przez dwa trzy dni. itd. itp. etc.

    Czuwanie to takie nastawienie jakby nie można było ani na moment zasnąć jak kamień. Jak w przypowieści o pannach roztropnych i niemądrych. Ćwiczyć cnotę to powtarzać określone czynności aż staną się czymś zwykłym łatwym.Np. zacząć się uśmiechać do wrednego sąsiada (mam takiego i z trudem mi przychodziło pozdrawianie go, a teraz odruchowo z nim gadam o pogodzie); cierpliwie znosić irytujące zachowania bliźnich (przydatne w rodzinie z dziećmi hi hi) – czasem dochodzi do tego, że zaczyna brakować tego czegoś irytującego.

    Ale może już dość na dziś. Znów mnie poniosło…

     

     
    Odpowiedz
  6. zibik

    c.d. dialogu

    Arturze nie mam zwyczaju zbywać kogoś, kto mnie pyta, lecz z przykrością wyznaję, że nie potrafię lepiej odpowiedzieć na Twoje poprzednie pytania, a tym bardziej zadawalająco na kolejne, tym razem z serii co ?….

     

    Jedynie mam nadzieję, że ktoś bardziej kompetentny, może Pan Andrzej spróbuje udzielić Tobie i nam zrozumiałe, wyczerpujące i zadawalające odpowiedzi, czy komentarze, odniesienia na bardzo istotne wątki i trudne pytania.

    Szczęść nam Boże, abyśmy wszyscy potrafili : "Dążyć jednak pragnę do uczestnictwa w transcendentnym działaniu Boga, nie poprzez intelektualny akt pojmowania Boga, ale poprzez akt w którym Bóg pojmuje nas ludzi.

    Ps. Dziękuję Tobie za to, że potrafisz życzliwie wspomnieć człowieka, w pełni podzielam Twoje odczucia i przekonania o Panu Bartoszu. Mam nadzieję, że Pan Bartosz jeszcze o nas pamięta i niebawem wznowi swoją aktywność edytorską w portalu "Tezeusz".

     
    Odpowiedz
  7. jorlanda

    ODPOWIEM…

    Skąd jednak wziąć chęć do częstego obcowania z Panem Jezusem? Jak sprawić aby nasza teraźniejszość niejako pękała i uwzniośliła się?
    Co sprawi, że stawi się człowiek niejako naprzeciw Boga i zacznie się w nim świętych obcowanie?
    Co zapali w człowieku ów proroczy zmysł, który zwiąże „to co teraz” z „tym co będzie” we mnie?
    Co sprowadzi mój fenomenologiczny poziom uobecniania się na spokanie z poziomem noumenu?
    Co jest charyzmatem profetycznym który wyznacza wrażliwość na obecność Bożą i utwierdza ów „krzew gorejący” w sercu dziejów człowieka?
    Co otwiera we mnie owo widzenie siebie naprzeciw Boga?

    ODPOWIEM: ĆWICZYĆ SIĘ W OBECNOŚCI BOGA, PRZYWOŁYWAĆ TO JAK WSPOMNIENIE Z SUPER WAKACJI ALBO Z NAJGORSZEJ CHWILI ŻYCIA. TAK JAK SIĘ PRZYPOMINA SAMO TO CO SIĘ KIEDYŚ NAJGŁĘBIEJ PRZEŻYŁO.ĆWICZYĆ NIEZAPOMINANIE O BOGU I CAŁY CZAS PAMIĘTAĆ, ARTURZE.

    Czym jest owo bezpośrednie doświadczenie Boga w służbie Kościołowi i przywołuje z mocą apostolstwo Piotra i Pawła- apostolstwo świadectwa?
    Czym jest ów charyzmat o który tak usilnie zabiegał apostoł Paweł dla Kościoła?
    Cóż za charyzmat sprawia że człowiek staje się niejako „żywym miejscem teologicznym” w którym odkrywa się tajemnica wiary?
    Cóż za charyzmat sprawia że odwieczny sakrament bożej obecności w duszy ludzkiej staje się widzialny i rozpoznawalny przez grzesznika, prowadząc go do żywej odpowiedzi na bożą Miłosć?

    ODPOWIEM: DOŚWIADCZENIE BOGA JEGO ŁASKI I DARÓW POMOCNYCH DO BYCIA APOSTOŁEM PRZYCHODZI NIEZALEŻNIE OD TEGO CZY PROSISZ, ĆWICZYSZ CZY WZYWASZ. CHARYZMAT ROZUMIEM JAKO TALENT KTÓRY ODKRYWASZ SAM, ALE GDY ROZPOZNASZ W NIM WOLĘ BOGA – ZACZYNA SIĘ WSPÓŁPRACA I WSPÓLNE CHODZENIE Z JEZUSEM. DLATEGO PAWEŁ MIMO ŻE WCZEŚNIEJ PRZEŚLADOWAŁ CHRZEŚCIJAN – ZOSTAŁ WYBRANY, A POTEM ŚWIADOMIE ZGODZIŁ SIĘ NA WSZYSTKO CO PAN MU CHCIAŁ ZLECIĆ. DLATEGO PIOTR ZOSTAŁ GŁOWĄ KOŚCIOŁA – MIMO ŻE ZDRADZIŁ, BAŁ SIĘ I NIE ROZUMIAŁ, ALE DZIĘKI DUCHOWI WIEDZIAŁ JUŻ CO ROBIĆ I JAK DZIAŁAĆ.

    Cóż ożywić może dziś Ideę Paruzji?
    Cóż za charyzmat wprowadza w przepływ ludzkich dziejów, jak w krwiobieg, doświadczanie Bożej Obecności w grzesznym człowieku , która nie mieszcząc się w wymiarach przemijania rozsadza je od wewnątrz?

    ODPOWIEM: TO CHYBA NIE CHARYZMAT. GDY RZECZYWISTOŚĆ BOGA OGARNIA CZŁOWIEKA I JEGO NIEDOSKONAŁOŚĆ, ODBYWA SIĘ MISTERIUM. GDY SACRUM PROSI DO TAŃCA, CZŁOWIEK NIE ODMAWIA. NIGDY.NAWET JEŚLI TAK MU SIĘ WYDAJE, ŻE NIE TAŃCZY, TO JEDNAK "ROZSADZA GO TEN TANIEC I ZMIENIA".

    Co za charyzmat pozwala grzesznemu, upadłemu człowiekowi uchwycić zjawisko utraty szybkości życia kościelnego, kościelnego stosunku do stale wzrastającego tempa życia w świecie i cóż to jest za charyzmat na którym spoczywa zadanie zrozumienia najbardziej rewolucyjnych przemian w strukturach ekonomicznych, politycznych, socjologicznych, aby doświadczenie – obcowanie z Bogiem mogło spowodować wyłom owych struktur i rozedrzeć mgławicę złudy tego świata?
    oDPOWIEM: "KOŚCIÓŁ TO WSPÓLNOTA GRZESZNIKÓW", A "MOC W SŁABOŚCI SIĘ DOSKONALI".CHRZEŚCIJANIE ZMIENIAJĄ STRUKTURĘ ŚWIATA, NIE JEST JESZCZE TAK ŹLE. MOŻE NIE WIDAĆ TEGO W SKALI GLOBALNEJ. ALE SPÓJRZ NA NAJBLIŻSZĄ OKOLICĘ. CO TY ROBISZ ŻE MGŁA SIĘ ROZPRASZA? CO ROBI KTOŚ KTO DZIĘI TWOJEJ POSTAWIE ZACZYNA WIDZIEĆ ŚWIATŁO BOGA? OD TEGO ZACZYNA SIĘ ZMIANA ŚWIATA. OD NAJBLIŻSZEJ OKOLICY.

    Cóż więc jest ten wyciągnięty palec „Poprzednika” wskazujący umysłowi grzesznemu Tego który przychodzi? Cóż za charyzmat godzi w zasklepioną w sobie czasowość grzesznego świata który już nie otwiera się na oczekiwanie Tego co ma nadejść? Coż jest ów charyzmat dany człowiekowi który ogłasza to pośrodku świata?
    ODPOWIEM: PALEC POPRZEDNIKA MUSIMY PAMIĘTAĆ, I NIE JEST TAK ŻE WSZYSCY ZAPOMNIELI, ARTURZE. POD KRZYŻEM ZOSTAŁA TYLKO GARSTKA OSÓB. MOŻE TERAZ TEŻ STOIMY POD KRZYŻEM ZBAWICIELA I WYDAJE NAM SIĘ ŻE TO KONIEC NADZIEI, A ZA TRZY DNI BĘDZIE NOWA ERA?

    Zwrócony do tego co ostateczne w tym napięciu dążenia odnajduję niedoskonałość moralną ludzkich działań.
    ODPOWIEM: ARTURZE, ZAWSZE W KAŻDYM CZASIE BYŁO NIEDOSKONALE I NIEMORALNIE. FAKT, BOLI CZASEM ŻE CHRZEŚCIJANIE, DZIEDZICTWO CHRYSTUSA PONIEWIERAJĄ I NIE CHCĄ KONTYNUOWAĆ. ALE NIE JEST AŻ TAK ŹLE. CHRZEŚCIJANIE MAJĄ BYĆ SOLĄ ZIEMI, ŚWIATŁOŚCIĄ I MIEJSCEM PRZYPOMINANIA O PRAWDZIE, ŚWIADKAMI MIŁOŚCI I WIARY. JA TEŻ ZWRACAM SIĘ DO TEGO CO OSTATECZNE. ALE NIE MOGĘ TYLKO W CIEMNOŚĆ PATRZEĆ, BO TO NIE TAM BÓG MIESZKA. BÓG JEST ŚWIATŁOŚCIĄ. I NAPIĘCIE ZWIĄZANE Z ODCZUWANIEM WALKI O NIEGO W SWOJEJ DUSZY JEST NATURALNE DLA LUDZI.

    MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE GNIEWACIE SIĘ, ŻE TAKĄ LITANIĘ PISZĘ. BO SŁOWA ARTUR DEDYKOWAŁ ZBIGNIEWOWI I BARTOSZOWI. ALE JAK SŁYSZĘ PYTANIA, OD RAZU WIDZĘ ZARYS ODPOWIEDZI. I RYSUJĘ.
    POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE

    i dobrze, że jesteście

     
    Odpowiedz
  8. Anonim

    Pytania Aarona

    Duch Święty został nam dany.

    On, który jest sprawcą chcenia i działania w każdym człowieku,  źródłem pragnień, pobudzającym tęsknotę za wiecznością, za Bogiem.

    To On uzdalnia dając wszystko czego potrzeba dla wypełnienia misji, która każdemu ochrzczonemu została powierzona.

    Veni Sancte Spiritus! 

     

     
    Odpowiedz
  9. Anonim

    proroctwo

    Za Livię dziękuję.

    Duch Święty jak światło w mroku naszych serc.

    "To bardzo ważne aby Kościół miał posługę profetyczną. Zapewne wtedy mniej ludzi by błądziło, mniej powstawało by rozłamów i tak dalej."

    W Odnowie spotykamy często dar proroctwa, ale:

    "23 Wtedy jeśliby wam kto powiedział: "Oto tu jest Mesjasz" albo: "Tam", nie wierzcie! 24 Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych." Mt 24,23-24
     
    Dar proroctwa jest bardzon ważny i stanowi wyzwanie, bo może być niestety i bywa źle wykorzystywany.
    Czuwajcie, ale nie bójcie się!

    joa

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code