Maszyna eschatologiczna – zbawienie przez ewolucję?

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}

Przekroczenie świata już nie tylko w kierunku Boga. Utracone ogrody, naturalny ruch zastąpiony mechaniczną pracą wirtualnych trybów; boskość odsunięta poza jednostkę wciąż jednak przekroczenie tkanki biologicznej bez oczekiwania na gorszącą śmierć. Edycja człowieka tak jak edytujesz ten tekst.

 

Koncepcja transhumanizmu mówi o przekroczeniu ludzkich ograniczeń przy użyciu technologii, faktycznie mowa o transcendencji zrealizowanej; przyszłość bez Boga jeśli można stać się Bogiem, a przynajmniej posługiwać się jego częściami składowymi w rozszerzaniu własnych możliwości, wszak tak ułomnych i kalekich. Wzniesienie się ponad, czynienie środowiska bardziej przyjaznym/zdatnym do życia – ten nakaz człowiek wydał sobie sam, nieświadomie jednak, stąd przypisanie ideologicznych podstaw Bogu, trochę tak jakbyśmy mieli jakikolwiek wybór. Pierwsze przykazanie transhumanizmu usuwa ślady myślenia w kategoriach zasad absolutnych, stałej i niezmiennej natury świata, do której trzeba się już tylko dopasować.

 

Jeśli istnieje człowieczeństwo, to z pewnością polega ono na przekraczaniu granic, łamaniu barier w niezgodzie na codzienność; nikt w końcu nie ogranicza się do własnej niszy, przetrwanie wymaga zagwarantowania ciągłego strumienia środków do życia, w sumie zawsze chodzi o ulepszenie własnej kondycji. O naturze możemy powiedzieć że nie jesteśmy równi, genetyczna różnorodność zawiadamia nas o nierówności niejako wbudowanej w podstawowe struktury określające dalsze formy istnienia; tam gdzie część zyskuje zestaw możliwości usprawniających przystosowanie się do środowiska, reszta musi poruszać się z nałożonymi ograniczeniami. Nierówność objawia się jako pierwsze prawo natury, nie oznacza to że mamy przestać domagać się zagwarantowania dodatkowego pakietu praw, niejako wbrew naturze – w nadbudowie transcendującej ustalony porządek. Sprowadzamy się już nie do tego czym jesteś ale do tego czym możesz być, żeby tylko przywołać pawłowe stopniowanie jakości, od starego materialnego człowieka w przejściu do niebiańskiego archetypu zmian.

 

Zbawienie jest kategorią należącą do obszaru wiary, naukowe paradygmaty są pozbawione tego rodzaju myślenia. A jednak transhumanizm zakłada pewien typ wyzwolenia, a przynajmniej jest to "wymuszenie" na stanie naturalnym, do osiągania większych prędkości zmian. To nadal ewolucja ale już na adrenalinie, podejście do przekształceń odbywa się w przeciwieństwie do wszystkiego co przyrodzone. Funkcje ciała, nawet jeśli nie wadliwe, wciąż oferują niski stopień swobodnej konfiguracji organicznej tkanki; wyzwolenie to manipulacja biologicznym materiałem i skłonienie go do poddania się celowym zmianom. W pewnym sensie, niewiele się to różni od typowego dla człowieka produkowania przedmiotów i narzędzi do modyfikowania zewnętrznej realności, naginania środowiska do logiki typu ludzkiego; w pewnym sensie to religia jest konstruktem mającym skłonić bóstwo do systemowego zaspakajania potrzeb człowieka. Kontrola nad tym co przypadkowe dotyczy zarówno przyrody ale wysuwa też roszczenia względem świata transcendentalnego. Żaden z przypadków nie jest rzecz jasna niewłaściwy, wszystko to zawiera się w planie rozwijania możliwości w celu optymalizacji warunków podtrzymujących życie.

 

Ale wracając do zbawienia: od gnozy typu religijnego, transhumanizm różni się położeniem nacisku na praktyczne zastosowanie filozofii transformacji przy pomocy biotechnologicznych rozszerzeń, nie zaś wskazując odległy brzeg ludzkiej myśli kierując ku temu co z definicji zawsze niedostępne – rozpłynięciu się w Absolucie. Mimo to Bóg jest obecny i tutaj, tyle że jego miejsce zajmuje człowiek – samokształcąca się symulakra boskości, ideologiczne nastawiona na autonomię względem determinujących ją struktur, naturalnych czy boskich. I to też jest zbawienie. Czy przeciwne temu jak postrzega je chrześcijaństwo? W mało tradycyjnej wizji Pierre Teilharda de Chardin, zło jest przezwyciężane przez postęp. Choroby można w końcu wykluczyć, jednostka osiąga coraz wyższy stopień świadomości, kierując materią na swój użytek. Nowe Jeruzalem ale już bez potrzeby zewnętrznej interwencji – ona wciąż jest wewnątrz, czyli należy do istoty wszechświata, jego arche, będącego Punktem Alfa utożsamianym z boskim Słowem (chrystogeneza). Materia przechodzi w nowy dla niej stan transmaterii, wyposażonej w świadomy czynnik (człowiek) podnoszący ją na wyższy poziom. Dojrzewania świata – odbywa się przez produkcję narzędzi dopełniających niejako akt stworzenia. Motyw Creatio continua zakłada moment stworzenia jako niewyczerpany proces wznoszenia się wyznaczonego przez cel; na tym polu inkarnacja bóstwa jest kolejnym przeskokiem w gatunkowym rozwoju, przesunięciem granicy z założeniem że człowiek może być bogiem. Ten model stwarzania, z jego punktem końcowym, ukazuje wręcz jedność między czasem i przestrzenią a odkupieniem. Z tym że zło nie zawsze musi być rozumiane tylko etycznie, wzrost to nie uwolnienie się od grzechu, lecz piętrzenie się życia z jednoczesną eliminacją wszystkich kalekich form istnienia. Błąd musi mieć miejsce, istnieje i jest konieczny w sensie adaptacji, optymalizacji form wraz z postępem w czasie, eksperymentując gdyż rozwój wymaga elastyczności. Czemu nie przyznać temu podejściu mistycznych zabarwień?

 

Transhumanistyczna rekonfiguracja ciała tudzież "ucieczka" w stronę software’u nie stoi w opozycji do motywu odkupienia, nawet go uzupełnia. Praca człowieka to tyleż samo co prolongowanie stwórczego aktu; dokładanie kolejnych protez do ciała, ulepszeń, konwersje na lepsze nośniki w stawaniu się postczłowiekiem…w teilhardowskiej myśli będzie przyciąganiem do stanu ostatecznego, wyznaczonego przez istnienie grawitacyjnego środka Punktu Omega, ponieważ Bóg jest osiągalny w każdym naszym działaniu.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code