Małymi krokami do świętości

Rozważanie na I Niedziela Wielkiego Postu, rok C1
 

Kolejny Wielki Post, tym razem dla wielu przysłonięty wydarzeniami w Watykanie. Dla mnie zaś widnieje on w perspektywie dzisiejszej Ewangelii.

Kuszenie Jezusa ubrać można w szeroką paletę barw i stworzyć piękny obraz. Lucyfer jako najpiękniejszy z Aniołów oraz Jezus Bóg i Człowiek jednocześnie. Czyż ich szanse w słownym pojedynku nie są wyrównane?

Słowa Ewnagelisty Łukasza z rozdziału czwartego uczą mnie odwagi. Postawa Jezusa, który nie uciekł od pokus, nie zniszczył szatana, lecz wdał się z nim w dialog, jest postawą pełną pokory i jednocześnie wiary w moc Boga.

Dialog ten oparty jest na wierze Jezusa w słuszność swoich wyborów. Realizacja pokusy, którą postawił szatan Jezusowi, pozbawiłaby Go prawdziwego wizerunku Mesjasza. Po ludzku trudno było przeciwstawić się tej pokusie chociażby dlatego, że uległość wobec szatana spełniłaby oczekiwania Żydów. Mesjasz w ich wyobrażeniach był inny, niż ten, którego spotkali. Taka uległość Jezusa sprzeciwiłaby się jednak woli Bożej.

Fragment ten ukazuje doskonałą wolność, jaką Bóg ofiarował człowiekowi. Faktycznie z tą wolnością powiązane są liczne pokusy… Nasze ciało, nasza psychika bywają żądne nowych bodźców, a my sami często okazujemy się bardzo zmiennymi ludźmi…

A jednak największym pięknem jest chęć trwania w podjętych postanowieniach, postawach i często poczucie zwycięstwa, gdy owym pokusom nie ulegamy. Czasami w bólu i w wielkim trudzie ponosimy konsekwencje własnych wyborów… Wtedy jeszcze intensywniej powinniśmy pytać Boga – jaka jest Jego wola???

W codzienności spotykam się z postawą, gdy dana osoba "na opłatek" lub "na Popielec" postanawia, że w ciągu jednego dnia zmieni wszystko… Planuje wielkie rzeczy, które mają stać się tu i teraz. Staje się własnym katem przez narzucenie ograniczeń i ram czasowych.

Także i w tej postawie widnieje piękno, gdy przy okazji ważnych wydarzeń we wspólnotach chrześcijańskich postanawiamy dążyć do ideałów i doskonałości. Największym jednak ideałem jest świętość. A podporą w próbach dążenia do świętości jest miłość.

Nasze ludzkie postawy najlepiej jest przemieniać metodą małych kroków. Nie każdy jest tak silny, aby uporać się z własnymi niedoskonałościami w całości i to od razu… Proces uwalniania od uzależnienia czy chociażby przebaczenie często rozwijają się stopniowo. Czy nie lepiej zacząć od małych rzeczy i tak tworzyć wielkie, wspaniałe, i trwałe dzieło?

Często zarzuca się ludziom, że "pyskują", "wtrącają nos w nie swoje sprawy"… Uważa się, że lepiej pewne sprawy, niedoskonałości, a nawet niedomówienia pozostawić bez słowa. Milczenie wydaje się wygodniejsze, bo po co "dolewać oliwy do ognia". Całkowicie nie popieram takiej postawy. Powinniśmy uczyć się jasno wyrażać własne zdania, argumentować swoje opinie, ale jednocześnie słuchać drugiej ze stron. Szczególnie w prywatnym życiu nie powinniśmy milczeć. Każda nasza relacja jest nie tylko spożywaniem słodkiego ciastka – czasem jest zjedzeniem tony soli. Różnice zdań nie muszą być czymś, co dzieli, a znajdowanie tego, co łączy, pozwala na budowanie jeszcze trwalszych więzi.

W dzisiejszym pierwszym czytaniu odnajduję głębokie przesłanie jedności tego, co duchowe i fizyczne. Bardzo ważne są proporcje, z jakimi dbamy o ducha i ciało, bo i jedno, i drugie zasługuje na nasz szacunek, czas i uwagę.

Dobre uczynki nie odnoszą się jedynie do monumentalnych dzieł, czynić je możemy w małych rzeczach, pamiętając również o sobie i własnych możliwościach oraz predyspozycjach.

Chwilami zastanawiam się, czy wypełnianie Bożych przykazać uznać można za wykonanie dobrych uczynków? Chyba raczej jest to nasz obowiązek, a zarazem przywilej. Powinniśmy być aktywni w wierze i czynić dobro tam, gdzie tylko jesteśmy w stanie…

Moje podejście do Wielkiego Postu jest takie jak przez cały rok. Post to nie tylko powstrzymywanie się od mięsa, przysmaków kulinarnych czy przyjemności, ale przede wszystkim powstrzymywanie się od zła. I na ten szczególny czas życzę nam, abyśmy potrafili zatrzymać się chociaż na chwilę i zastanowić nad własnym życiem. Czy dążę do świętości?

Idźmy w życiu drogą prawdy śladami Jezusa, wprost w ramiona kochającego Ojca…

Kusz_Jez.jpeg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarz

  1. Halina

    Wewnętrzna moc Chrystusa i nasza

     A jednak największym pięknem jest chęć trwania w podjętych postanowieniach, postawach i często poczucie zwycięstwa, gdy owym pokusom nie ulegamy.

     

    Ludzie bywają ambitni z różnych powodów-niektóre z nich są piękne, zdrowe i dobre. Do poszukiwania wewnętrznej mocy i pokonywania słabości  skłania nas Miłość. Jezus zrezygnował z władzy politycznej na rzecz zachowania  swej wewnętrznej mocy. Nie zrozumieli tego nawet  ci najblizsi Jego uczniowie. Spierali się ze sobą, kto z nich będzie najważniejszy w królestwie, jakie nadejdzie. Byli przekonani, że Ktoś tak potężny jak Jezus może zdobyć wszelkie zaszczyty oraz zdobyć taką sławę i fortunę, jakie tylko będzie chciał. Jezus wybrał jednak ludzi, a nie politykę, gdy powiedział: " Największy z was niech będzie sługą waszym". Dla Niego był to jedyny sposób przeżywania wewnętrznej mocy. Dla nas też- w ramionach Kochającego Ojca-możemy wiele dobrego uczynić.

    Dziekuję za ten  budujący tekst. 

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code