Mały ekumeniczny cud

Niewiele jest ostatnio powodów do ekumenicznej radości. Dialog między chrześcijanami w ostatnich latach nie tyle doznał zahamowania, ile wręcz się posypał. Katolicy i prawosławni nie mogą się dogadać z przyczyn politycznych (bardziej konkretnie z powodu sprzeciwu Moskwy). Anglikanie zaś i katolicy przestali się ze sobą zgadzać w kwestiach moralnych, po tym, jak zdecydowana część zachodnich wspólnot zaczęła błyskawicznie odrzucać zakorzenioną w Biblii moralność chrześćijańską. Dlatego tak bardzo cieszą choćby niewielkie sygnały ponownego zbliżenia. I to nawet wtedy, gdy są to sygnały czysto symboliczne.

Takim sygnałem, czy – by posłużyć się opinią kard. Waltera Kaspera – “małym ekumenicznym cudem” była wspólna katolicko-anglikańska pielgrzymka do Lourdes. Wspólna modlitwa w miejscu objawień maryjnych, homilia duchowego zwierzchnika anglikanów arcybiskupa Rowana Williamsa, w której wprost odwoływał się on do objawień św. Bernadetty Soubirous – jeszcze pięćdziesiąt lat temu byłaby nie do pomyślenia. Podobnie jak wizyta w tym sanktuarium 10 biskupów i czterdziestu duchownych anglikańskich.

A jednak stało się. – Lourdes jest znane ze swoich cudów – mówił w przemówieniu kard. Kasper. – Kto mógłby sobie wyobrazić, jeszcze 20-30 lat temu, że katolicy i anglikanie będą wspólnie pójść na pielgrzymkę i modlić się razem? – pytał hierarcha i dodawał: “dla wszystkich, którzy znają debaty i kontrowersje w przeszłości dotyczące Maryi, dla tych, którzy znają rezerwę niekatolickiego świata chrześcijańskiego wobec pielgrzymek do miejsc kultu maryjnego, dla tych wszystkich osób, dzisiejsze bezprecedensowe wydarzenie jest cudem”.

Kardynał Kasper wyraził także nadzieję na to, że ów cud będzie promieniował i anglikanom i katolikom uda się przezwyciężyć piętrzące się ostanio przeszkody w dialogu. Chodzi przede wszystkim o kolejne wspólnoty anglikańskie, które decydują się na ordynację biskupią dla kobiet oraz praktykujących i jawnych homoseksualistów. – Ta pielgrzymka może być uznana za pozytywny i zachęcający sygnał, nawet mały cud – mówił hierarcha. – A to jest powód do nadziei, że Nasza Pani może pomóc nam przezwyciężyć obecne trudności w naszych relacjach, tak że z pomocą Bożą, będziemy w stanie kontynuować naszą wspólną ekumeniczną pielgrzymkę – zaznaczył.

Optymizm ten jednak, choć zakorzeniony w głębokiej wierze, nie ma zbyt mocnych fundamentów w rzeczywistości poznawalnej empirycznie. Z tej bowiem wynika, że choć arcybiskup Williams jest niezwykle otwarty na mistykę czy teologię katolicką (jest on autorem fundamentalnych prac na temat św. Jana od Krzyża), to równocześnie jest jednym z bardziej liberalnie w kwestiach moralnych nastawionych liderów anglikańskich. I choć stara się, od momentu gdy został zwierzchnikiem Kościoła Anglii, powściągać swoje zapędy, to niewątpliwie nie zdecyduje się on na zawrócenie Wspólnoty Anglikańskiej z dryfu w kierunku “cywilizacji śmierci”.

Paradoksalnie więc katolikom bliżej jest do tych anglikanów, którzy wizytę w Lourdes abp Williamsa potępili. Na taki krok zdecydowała się Protestant Truth Society, organizacja skupiające anglikanów i chrześcijańskich nonkonformistów, przywiązanych do ideałów reformacyjnych. – Wszyscy prawdziwi protestanci powinni być zbulwersowani tym, że arcybiskup Cantenbury odwiedził Lourdes i modlił się tam – mówił ks. Jeremy Brooks, dyrektor ds. duszpasterskich Protestant Truth Society. – Lourdes reprezentuje to wszystko w Kościele rzymskokatolickim, co odrzuciła protestancka Reformacja – wyjaśniał swoje stanowisko i dodawał, że kazanie arcybiskupa było wyjściem poza protestancką ortodoksję.

Debaty między protestantami trzeba pozostawić samym protestanom, ale trudno nie przypomnieć, że jeśli chodzi o moralność i walkę z cywilizacją śmierci – to katolikom bliżej jest do Protestant Truth Society niż do Rowana Williamsa. I dlatego ciesząc się z “małego ekumenicznego cudu” – trudno nie obawiać się, że jest on czysto symboliczny. W kwestiach rzeczywiście istotnych społecznie dla współczesności katolicy liczyć mogą bardziej na protestanckich ortodoksów (czy fundamentalistów), niż na liberalnych teologów.

PS. I jeszcze jedna łyżka dziegciu w ekumenicznym miodzie. Wspomniany już Rowan Williams nie tylko wygłosił kazanie na temat maryjny, ale niemal w tym samym czasie ogłosił artykuł, w którym nie tylko potępił współczesny system finansowy, wezwał do jego regulacji, ale także zachwycał się Karolem Marksem. – Marks już dawno opisł tę drogę, przez którą dziki kapitalizm stał się swego rodzaju mitologią, przypisującą władzę i wpływy rzeczom, które nie mają w sobie życia – napisał Williams. Arcybiskupowi pozostaje mu tylko życzyć, by zetknął się na własnej skórze z mitologią, którą stworzył Marks. I wtedy oceniał, na ile krytyka i poglądy Marksa mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Po ponad siedemdziesięciu latach testowania poglądów marksistowskich w praktyce, trudno bowiem nie mieć wrażenia, że nadają się one jedynie na śmiernik historii.

 

Komentarze

  1. ahasver

    Nieważne, co się pod

    Nieważne, co się pod słowem “liberał” rozumie. Kościół, faszyści, komuniści i terroryści: WSZYSCY oni WALCZYLI Z LIBERAŁAMI i mają swoje mroczne, historyczne epizody, podczas których na liberałach dokonywano czystek. Realnych bądź werbalnych.

     
    Odpowiedz

Skomentuj ahasver Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code