List do Pana Andrzeja !

Panie Andrzeju !

Proszę wybaczyć za mylne odczytywanie Pana intencji, ewentualną moją przesadną poufałość, bądź krytyczną postawę, także dobitność, czy bezpośredniość sformułowań.

Powodowany jedynie troską o Pana dobrobyt i dalszy pomyślny byt realizowanego dzieła, ośmielam się m.in. zapytać :

– jak można rozpoczynać refleksję o "Tezeuszu", który ma być dziełem wielkim, inicjatywą charyzmatyczną i nie tylko. Pomijając na wstępie zapis, o jego miejscu, roli i znaczeniu, dla jedności Kościoła. A eksponując jedynie jego miejsce w naszym życiu i powołaniu.

Znając bardzo pobieżnie Pana przeszłość, oraz nieco lepiej obecnie uformowaną postawę, m.in. skłonność, do protestu i poszukiwania własnych dróg życiowych, czy dużą życzliwość wobec wyznawców innych religii, a nawet akceptowania kompromisu, uległości wobec innowierców, czy ewentualnego tolerowania poglądów i przekonań zdecydownych ateistów, bezbożników.

Ponadto "Wsłuchując się" nie tylko w swoje "uczucia, głos sumienia, duchowe natchnienia", ale również poglądy i przekonania prezentowane publicznie w portalu "Tezeusz".

Dostrzegam rysę, a nawet wyraźne pęknięcie, oby nie znaczną szczelinę, czy przepaść w powstającej, skupionej wokól "Tezeusza" grupie, wspólnocie, społeczności. 

Na tej podstawie obawiam się, czy obecnie lub niebawem podejmowane ważne, kluczowe decyzje Pana będą słuszne i właściwe.

Pytania oferowane dyskutantom nie koniecznie muszą być pomocnicze, prędzej ograniczające zakres refleksji i publicznej debaty na wskazany temat.

Osobiste Pana skojarzenia i doznania nam udostępnione są interesujące, ale pozostawiam bez komentarza.

Dla mnie bardziej frapujące wydają się owe "wyzwania i bóle", proszę zastanowić się, czy nie należy bardziej skupić się na jakości, niż ilości podejmowanych przedsięwzięć.

Może lepiej, gdyby Pan stawiał sobie inne pytania, aby tak było trzeba być pewnym, przekonanym, że warto to robić, choć trudności i koszty mogą być znaczne i duże.

Istotą wydaje się odpowiedź na pytanie  – dla kogo ?……i – po co ? …..

Według mnie to dzieło powstaje, dla Boga, Jego Kościoła i bliźnich (braci i sióstr), po to, abyśmy mogli w cyberświecie wielbić i chwalić Boga, ukazywać Jego mdrość, prawdziwość, dobro i piękno.

Mam nadzieję, że absolutnie nie, dla siebie współtworzy Pan i inni to dzieło !

Aż trudno uwierzyć, że Pan osoba światła i doświadczona mógł być zaskoczony i zdziwiony reakcją, postawą innych ludzi. Przecież nasz Mistrz, Nauczyciel i Jego uczniowie, a nawet wyznawcy zdecydowanie więcej kiedyś i teraz doświadczyli i doznali wrogości, złości, lekceważenia, upokorzenia, pogardy, goryczy etc. od wielu ludzi.

Wspaniale, że Pana boli tzn. uznanie i nagroda są prawie pewne, ale napewno nie, od ludzi prostackich, czy tępych i głupich.

To, że czytelnicy kłócą się lub nie chcą rozumieć, to ich problem, a nie Pana, czy innego autora ambitnego, bądź trudnego tekstu. "Głupota nie boli, ale bardzo komplikuje życie wielu ludziom"

"Panie zachowaj nas, dla ludzi, choć z niektórymi z nich trudno wytrzymać "

Doświadczenie, wiedza i umiejętności zdobywane w życiu, także podczas roozmowy, a tym bardziej w czasie debaty publicznej trudno przecenić.

Aktywność i uczestnictwo w życiu rodzinnym, społecznym (publicznym) ma sens, może zapewnić wiele korzyści i satysfakcji stronom, a nawet sukces i dobrobyt.

Gratuluję i cieszę się, że jednak zamierza Pan pracę w " Tezeuszu" traktować inaczej, jako służbę Bogu, człowiekowi i Kościołowi.

Domyślam się, że znacznie pogłębił i umocnił Pan wiarę w Boga i znalazł kiku przyjaciół, oby nie "wilków w owczej skórze"…..

Pozostaje chyba, do uregulowania, czy poprawienia relacja Pana z przełożonymi. Sugeruję zainteresować własną inicjatywą swoich przełożonych i zaoferować im współpracę. Aktywność i uczestnictwo w przestrzeni internetowej osób duchownych, nadal jest znikoma, choć według mnie wielce potrzebna i pożądana.

Proszę dystansować się, od zbędnych emocji i pochopnych opinii. To nie Kościół boi się wolności słowa, działalności i dyskusji publicznej, a tym bardziej ujawniania prawdy, czy odpowiedzialności za czyny.  Ale ludzie mali i strachliwi, czy podli i nikczemni, którzy byli i nadal są wszędzie, również wśród nas tzn. w społeczności – Kościele.

Absolutnie zgadzam się z Pana końcową konkluzją –"Służba Kościołowi staje się krzyżem, który trzeba podjąć"

Prawdziwa radość z życia powstaje, rodzi się, istnieje i trwa między ludźmi głównie z przyjaźni i miłości, tzw. wyższych doznań i uczuć, które od Boga pochodzą.

Podobnie sens życia pochodzi, od Boga, bo ukryty jest w Jego Prawdzie – słowach zapisanych w Piśmie Świętym.

Szczęść Boże !

Z poważaniem Z.R.Kamiński

 

Komentarze

  1. Andrzej

    Proszę sprecyzować pytania

     Panie Zbyszku!

    Dziękuję bardzo za list. Chciałbym w miarę możliwości ustosunkować się do poruszanych przez Pana zagadnień. Pomogłoby mi w tym bardzo, gdyby sformułował Pan możliwie precyzyjnie pytania do mnie, na które postarłbym się odpowiedzieć.

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    Andrzej

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    Panie Andrzeju !

    Po przeczytaniu Pana sugestii, czy propozycji………, proszę wybaczyć za skojarzenie, ale były mój przełożony miał zwyczaj reagować podobnie, choć w innym przypadku – jak Pan wobec mnie.

    Informując go, że jest do przeczytania wartościowy, interesujący, ciekawy tekst lub artykuł, nie obszerna publikacja, książka, czy inna lektura, zwykle namawiał zorientowanego czytelnika, aby mu streścił lub powiedział możliwie zwięźle – w czym rzecz ?…..

    Zwalniał siebie z trudu i wysiłku przeczytania całego tekstu, oraz ewentualnej osobistej refleksji, a zadawalał się fragmentaryczną informacją, zdawkową wiedzą, czy subiektywną oceną czytelnika.

    Mam świadomość, że nadmiar obowiązków, zajęć i zainteresowań nie pozwala Panu na stałą konwersację, czy korespondencję z wieloma osobami, a być może nawet na czytanie wszystkich otrzymywanych listów.

    Dostrzegam u wielu osób, również w necie swoistą manierę, czy skłonność prowadzenia rozmowy, bądź konwersacji w formie ty mnie pytaj, a ja łaskawie będę odpowiadał – czy to napewno jest wyraz szacunku wobec bliźniego swego, partnerstwo lub dialog ?……

    Ponadto jestem przekonany, że Pana sugestia zastąpienia napisanego listu pytaniami jest conajmniej bez sensu, bo według mnie nie wszystko co jest istotne, wartościowe, skomplikowane lub złożone można ująć w formule pytań i odpowiedzi.

    Proszę uprzejmie zamiast odpowiadać na moje pytania, jedynie uważnie przeczytać to, co napisałem, oraz może niezbyt udolnie ująłem i przedstawiłem.

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  3. Andrzej

    Sprawy są zwykle bardziej złożone niż widać to z boku

     Panie Zbyszku!

    Prosząc o sformułowanie pytań nie chciałem Pana w żaden sposób zbyć, a moja prośba nie oznaczała, że nie zapoznałem się z Pana tekstem możliwie dogłębnie. Po prostu chciałem się dowiedzieć o jakie sprawy Panu najbardziej chodzi i czego wyjaśnienia lub rozwinięcia dokładnie Pan oczekuje ode mnie. To była zwyczajna i rozsądna prośba, a Pan potraktował to jako nonszalancję i brak szacunku. Teraz mam trochę czasu, by pokrótce odpowiedzieć na niektóre sprawy poruszone przez Pana w liście.

    1. Moje rozumienie Kościoła jest nieco inne niż Pańskie: Kościołem dla mnie są nie tylko katolicy, ale też chrześcijanie niekatolicy, a szerzej cała ludzkość. Kościół katolicki jest uprzywilejowana manifestacją Trójjedynego Boga, ale inne wspólnoty chrześcijańskie oraz członkowie innych wyznań, jak również agnostycy i ateiści w różny sposób są zrealacjonowani z Kościołem. Tak więc moje działanie ma charakter ewangelizacyjny i dialogiczny: zapraszam innych do wiary – lub jej pogłębienia – w Jezusa Chrystusa i życia Jego Ewangelią, twierdząc przy tym, że Kościół katolicki jest wiarygodną wspólnotą uczniów Jezusa. A jednocześnie działam na rzecz wzmocnienia wszlekiego dobra u ludzi bez względu na ich wyznanie czy światopogląd, bo uważam, że Bóg jest obecny na różny sposób w każdym człowieku i religii, a także ludzie są osobami wolnymi, również w wyborze swoj wiary i przynależności kościelnej czy religijnej. Dlatego podejmuje bardzo różne inicjatywy mające na celu docierani do bardzo różnych osób i różnymi językami, nie zawsze jest to język skierowany jedynie do katolików. Tezeusz jest  w jakiś sposób odbiciem tego mojego rozumienia Kościoła i człowieka. Mam nadzieję, że odpowiada ono aktualnemu rozumieniu Kościoła, wypracowanemu zwłaszcza na Soborze Watykańskim II.

    2. Sprawy moich kontaktów z byłymi przełożonymi czy oficjalnymi przedstawicielami Kościoła katolickiego nie są sprawami, które w moim przekonaniu powinienem poruszać publicznie w Tezeuszu. Mogę Pana jedynie zapewnić, że zrobiłem wszystko, by jezuiccy przełożeni mogli zredefiniować swoje stanowisko wobec Tezeusza po kościelnym kryzysie lustracyjnym. Nie podjęli jednak tego tematu. Natomiast, Pan myli się sądząc, że ja mam przełożonych, z którymi muszę coś konsultować: nie mam. 

    3. Nie jestem pewien, czy właściwie zrozumiał Pan pytanie postawione sobie przez członków Redakcji i zaproponowane innym: Czym dla mnie jest Tezeuszu?, itd. Nie jest istotne od jakiego pytania się wychodzi, by rozezeznawać wolę Bożą. Współcześnie, po tzw. zwrocie antropologicznym w teologii, pytanie o wymiar subiektywny wiary i sensu, jest uprzywilejowanym punktem wyjścia chrześcijańskiej refleksji, modlitwy i rozeznania. Tak też jest w duchowości ignacjańskiej.  Natomiast sens dzielenia się uczuciami: czyli tym, co boli i cieszy, nie tyle jest – jak Pan zdaje się sądzić – refelksyjna ocena tych uczuć, tylko ich ujawnienia, bez oceny. Stąd takie pojęcia jak "zaskoczenie" nie odnosi się do oceny, ale do pewnego stanu uczuciowego, nie oznacza to, że na poziomie refleksji ja się dziwię czemuś, np. że będąc świadkiem Chrystusa znosi się prześladowania i cierpienie. 

    A teraz o kilku sprawach, których zrozumienie i uwzględnienie z Pańskiej strony może polepszyć naszą komunikację i Pański wkład w "Tezeusza".

    Panie Zbyszku, ceniąc Pańska obecność i aktywność na Blogach Tezeusza chciałbym zwrócić Pańską uwagę na kilka spraw, czy raczej podzielić się swoimi odczuciami i rozeznaniem odnośnie Pańskich wpisów i tego, co one zakładają:

    1. Proszę pamiętać, że nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko zrozumieć i nasze oceny na podstawie fragmentarycznej lektury i niepełnego zrozumienia mogą być błędne. Dlatego, wskazana jest pewna pokora przy ocenianiu innych, zwłaszcza, jeśli sami nie mamy większej kompetencji w danej dziedzinie, choćby w teologii, czy filozofii. Warto też wciaż dokształcać się w problematyce, w której się dyskutuje.

    2. Zwykle nie znamy całej złożonosci spraw osobistych czy profesjonalnych innych. Dlatego trzeba pewnego taktu, by o nich pisać, czy oceniać. Lepiej jest wpierw życzliwie zapytać interlokutora o różne sprawy: publicznie lub osobiście, by wyrobic sobie szerszy pogląd i mieć większą wiedzą, zanim przystąpimy do dawania sugestii i rad. Bo w przeciwnym razie trafią one w próżnię i pobrzemiewać będą arogancją. Trudno też poważnie traktować jakieś oceny, jeśli w krótkim czasie  i tym samym przedmiocie radykalnie się one zmieniają: od entuzjastycznej pochwały do druzgocącej krytyki. Głęboki pogląd jest zwykle dość zrównoważony i trwały, wzbogacający się wciąż o nową subtelniejszą wiedzę. Ten fundamentalny i dobrze urobiony pogląd ma też wpływ na ocene poszczególnych działań i postaw drugiego człowieka czy dzieła.

    3. Aby rady na temat prowadzenia i kształtu jakiegoś dzieła, zwłaszcza tak złożonego i delikatnego, jakim jest Tezeusz, były wiarygodne i efektywne trzeba dysponować wlasnymi dokonaniami w tej lub podobnej dziedzinie. Najlepiej jeśli te dokonania są większe niż dzieło cudze, które chcemy udoskonalić. Jeśli tych dokonań brak, można też coś radzić i sugerować, ale ze świadomością, że to jedynie teoria i postulat. Świadomość, że zainicjowanie i rozwijanie jakiegoś złożonego dzieła, jest po wielokroć trudniejsze niż teoretyzowanie jak ono powinno wyglądać i działać, zmienia radykalnie treść i sposób sugerowanych ulepszeń. Najlepiej też wpierw zapytać samego siebie: co ja mogę dobrego i lepszego wnieść do tego dzieła? To pytanie i odpowiedź w czynach jest najlepszą sugestią. Taka postawa uwiarygadnia też dawanie sugestii ogólniejszych.

    Nie sądzę, bym wyczerpał wszystkie Pańskie tematy, ale mam nadzieję, że przynajmniej częściowo wyjaśniłem kilka ważnych spraw.

    Pozdrawiam Pana serdecznie i życzę owocnego uczestnictwa w pracach i dyskusjach Tezeusza

    Andrzej

     

     
    Odpowiedz
  4. zibik

    Panie Andrzeju !

    Panie Andrzeju !

    Przepraszam za popełniane błędy i dziękuję za uwzględnienie mojej sugestii tj. tradycyjne odniesienie się, do treści zawartych w moim liście. A szczególnie dziękuję za cenne i pouczające wskazówki, oraz dokładniejsze ukazanie swoich rzeczywistych intencji, w tym życzliwe ustosunkowanie się, do moich dotychczasowych tekstów w "Tezeuszu".

    Owszem sprawy są zwykle bardziej złożone, niż widać to z boku, czy oddalenia. Natomiast trudno przecenić rolę, a nawet krytyczną uwagę dość uważnego i życzliwego obserwatora, kiedy jesteśmy bardzo zajęci, zaangażowani i zaabsorbowani realizacją wielu prostych, codziennych zadań i obowiązków, oraz trudnych i złożonych spraw.

    Ad1). Kościół podobnie, jak Bóg, człowiek, boskość, świętość, duchowość, miłość jest pojęciem podstawowym, wieloznacznym i bardzo złożonym. Rzeczywistością różnie na przestrzeni dziejów ludzkości, postrzeganą, rozumianą, uznawaną i traktowaną. A jako rzeczywistość boska i święta jest poznawana, doświadczana i przeżywana, przez istoty ludzkie bardzo różnie m.in.  indywidualnie (kameralnie), bądź zbiorowo (wspólnotowo).

    Ponieważ oboje jesteśmy przekonani, że KK jest uprzywilejowaną manifestacją, a postawa katolików najpełniejszą afirmacją Trójjedynego Boga. Mój obraz Kościoła jest chyba dość podobny, do Pańskiego. Przywódcy innych wspólnot chrześcijańskich, oraz ich członkowie, prezentujący się w również "Tezeuszu" . Dotychczas nie chcą, tego faktu i innych oczywistości poznać, zrozumieć, uznać i przyjąć. Więcej wielu z nich publicznie lub skrycie manifestuje swoją niechęć, a nawet wrogość wobec KK, a nam katolikom zarzucają brak tolerancji, wyrozumiałości, pobłażliwości, etc., czy inne wydumane sprawy i rzeczy.

    Moje teksty i wpisy nie tylko w "Tezeuszu" są najczęściej wyrazem wcześniej poznanych treści, publikacji, oraz osobistych przemyśleń i przekonań. Napewno oponentom wydają się, zbyt krytyczne, drobiazgowe, bezkompromisowe, czy mało przekonywujące, bo są przesycone usilnym, choć nieudolnym poszukiwaniem sensu i prawdy. Pojęcia w/w, w tym Kościół Święty mnie szczególnie intrygują i zajmują bo, od Boga pochodzą. Te wymyślone, wydumane, przez ludzi zdecydowanie mniej albo wcale.

    Wyznaję Panu szczerze, że dostrzegam istotną różnicę w formie prowadzenia dialogu, czy ewangelizacji u Pana, siebie i kilku innych osób. Wiem, że moim, także naszym wspólnym i najlepszym wzorem w życiu prywatnym, rodzinnym, oraz aktywności, działalności publicznej np: w necie ma być Jezus Chrystus. Zachwycają i urzekają mnie osobiście Jego nauki, Słowo Boże, a najbardziej Jezusa przypowieści.

    Ubolewam nad tym, że zbyt mało osób duchownych i świeckich stosuje, tą wyjątkową formę przekazu, komunikowania się i ewangelizowania. My katolicy i chrześcijanie nie wykorzystujemy w pełni współcześnie dostępnych mediów, a osoby duchowne należycie jeszcze licznego audytorium wiernych w polskich kościołach. Nigdy beznamiętnie czytany tekst (kazanie) z kartki, nie zastąpi natchnionego słowa, głoszonego nie tylko z pamięci, ale głębi serca, duszy i rozumu.

    Zuważam i doceniam Pana rozliczne wysiłki i starania, m.in. na rzecz wzmocnienia wszelkiego dobra ludzi. Natomiast to, że mamy rozum i wolną wolę, czy dobre, szlachetne intencje wcale nie usprawiedliwia naszych wszystkich wyborów i decyzji. Szczególnie tych, które dotyczą spraw fundamentalnych, podstawowych i zasadniczych tzn. Boga, Kościoła Świętego, także naszej wiary, przyjaźni, miłości, duchowości, prawdziwości i przynależności.

    Według mnie "Tezeusz" nie jest wyłącznie Pana dziełem, choć trudno nie uznać Pana roli wiodącej i znaczącej w tworzeniu jego programu, stylu i profilu.

    Ad2). Absolutnie nie jestem uprawniony pisać, odnosić się w sposób oceniający, a tym bardziej cokolwiek stwierdzający, czy narzucający. W kwesti osobistej i drażliwej, jaką napewno była i nadal jest Pana postawa i relacja, z współbraćmi i byłymi przełożonymi.

    Tak sądzę, że jedynie mogę żywić nadzieję, że sorawy istotne ostatecznie zostaną polubownie, w duchu braterskiej miłości rozstrzygnięte i pomyślnie załatwione, również z pożytkiem, dla przyszłości "Tezeusza".

    Ad3). Zgodność sposobu rozeznania woli Boga z duchowością ignacjańską jest również, dla mnie ważkim argumentem, choć nie jedynym. Dziękuję za wyjaśnienie sensu dzielenia się publicznie uczuciami, który opatrznie dotychczas pojmowałem. Jeszcze raz dziękuję za pozostałe cenne uwagi, pouczenia i rady, które zamierzam coraz częściej stosować i wykorzystywać w dalszej publicznej dyskusji, bądź konwersacji.

    Zapewniam Pana, że dzięki Bogu mam jeszcze świadomość odmienności naszych osobistych doświadczeń, przeżyć, uczuć i dokonań życiowych. Aktualnie mój status zawodowy jest podobny, też nie mam nad sobą oficjalnych przełożonych, choć jestem o wiele wcześniej urodzonym osobnikiem, niż Sz.Pan.

    Z pokorą wyznaję, że inicjowanie, rozwijanie i tworzenie dzieł akurat takich lub podobnych, jak "Tezeusz" nigdy nie było i nadal nie jest moją domeną.

    Starałem się odnieść, do większości przedstawionych wątków. Mam nadzieję, że już wykorzystałem, uwzględniłem wybrane Pana pouczenia, oraz nic istotnego nie pominąłem.

    Pozdrawiam równie serdecznie i życzę wielu łask Bożych – w życiu osobistym, wspólnotowym, oraz jeszcze więcej satysfakcji i radości z wzrostu rangi "Tezeusza" w internecie.

    Z poważaniem Z.R. Kamiński

     

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code