Łaską zbawieni…

 

 

Łaską zbawieni…

 

W nawiązaniu do poprzedniego mojego artykułu – oikumene – pragnę odnieść się do wspomnianego przez Tony Palmera (swoją drogą już nieżyjącego  biskupa anglikańskiego +22-07-2014 – zginął w wypadku motocyklowym) „porozumienia” z 1999 roku w kontekście łaski.

Wspólna deklaracja przypomina na początku zasadnicze elementy biblijnego przesłania o usprawiedliwieniu i jego wspólne rozumienie oparte na Piśmie Świętym: usprawiedliwienie jest dziełem Boga Trójjedynego; Ojciec posłał na świat Syna dla zbawienia grzeszników; wcielenie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa są podstawą usprawiedliwienia; jedynie dzięki łasce i wierze w odkupieńcze dzieło Chrystusa otrzymujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca.

Wszyscy ludzie są powołani przez Boga do zbawienia w Chrystusie. Jedynie dzięki wierze można otrzymać owo zbawienie; sama wiara jest darem Bożym, otrzymanym za sprawą Ducha Świętego. Dlatego nauka ta wprowadza nas w samo serce nowotestamentalnego przesłania: «my, jako grzesznicy, zawdzięczamy nowe życie jedynie miłosierdziu Bożemu, które przebacza i wszystko czyni nowym; miłosierdziu, które możemy otrzymać jedynie jako dar wiary, lecz nigdy i w żaden sposób nie możemy na nie zasłużyć» (n. 17).  http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/wspolna_deklaracja_komentarz.html#

Nie możemy na łaskę zasłużyć, aby otrzymać nowe życie w Chrystusie, to chyba najbardziej skondensowane zdanie wynikające z tej deklaracji. Co prawda obie strony mówią, my odnosimy się do tej deklaracji, a poprzednie wieki obrzucania się anatemami tego nie dotyczą, to i tak jest to zapewne wielki krok do przodu w wyjaśnianiu prawdy.

Jak to się jednak ma do rzeczywistości?

Jak zwykle szkolę ludzi, tym razem młodych ambitnych, z co najmniej średnim wykształceniem, ludzi, którzy chcą iść do przodu, pragną coś w życiu osiągnąć. Zdobyć dobre zawody i przeżyć życie w satysfakcjonujący sposób. Ciekawe dla mnie, że choć ludzie ci deklarują wiarę w Boga, Kościół i księża można by rzec są dla nich czymś niezbyt przyjaznym i przyjemnym. A nawet wrogim, gdzie zauważają wiele hipokryzji zwłaszcza w kwestiach moralnych czy damsko męskich. No ale nie o tym piszę.

Ważną  sprawą, o którą pytam często moich kursantów, często w reakcji na krytykę własnego Kościoła, jest podstawa wiary, czyli najważniejsza kwestia ich wiary, czy wiedzą o niej. A więc pytam o zbawienie, czy są zbawieni i w jaki sposób można być zbawionym. Znamy się już trochę i to sprawiło, że atmosfera była luźna, a ludzie nie krępowali się wypowiadać, a ja nie przerywałem. Usłyszałem piękne słowa o uczynkowości, jakim to dobrym trzeba być, do spowiedzi chodzić, do komunii i byłoby to wspaniałe, ale nikt się nie zająknął nawet o Jezusie, On w ich wypowiedziach nie istniał. Kiedy próbowałem skonkludować ich wypowiedzi, doszliśmy do jednego wniosku, że aby być zbawionym trzeba sobie na to zasłużyć dobrymi uczynkami.

Jakaż była ich konsternacja, kiedy im ogłosiłem, no tak w takim razie – Jezus był największym „frajerem” na ziemi. Potem gromki śmiech, nic nie rozumieli. Wówczas zapytałem, jeśli możemy sami się zbawić, to po co Jezus umierał na Golgocie? No odpowiedzieli książkowo – za nasze grzechy. No ale co ma to wspólnego z tym, że pójdziemy do nieba, nie wiedzieli. To bardzo smutne powiedziałem, jakby zbawienie było czymś innym od ofiary Chrystusa. Nie mogłem uwierzyć, że nigdy nikt im nie mówił o zbawieniu w Chrystusie. Niektórzy z nich byli ministrantami kiedyś, niektórzy mają krewnych księży. Co się stało, że oni tego nie wiedzą?  Przypomnę jeszcze raz – «my, jako grzesznicy, zawdzięczamy nowe życie jedynie miłosierdziu Bożemu, które przebacza i wszystko czyni nowym; miłosierdziu, które możemy otrzymać jedynie jako dar wiary, lecz nigdy i w żaden sposób nie możemy na nie zasłużyć» (n. 17).   

Apostoł Paweł woła – „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, Boży to dar , nie  z uczynków, aby się kto nie chlubił. „ Ef. 2,8-9

To przecież jest kluczowa sprawa. Cały Stary I Nowy Testament o tym mówią, w różnych opowieściach, przypowieściach, wprost i na okrętkę. Jądrem i sednem Biblii, na której wszak opiera się chrześcijaństwo jest Ofiara Jezusa Chrystusa za nasze grzechy. Ofiara, która otwiera drogę do łaski, to On stał się drogą, prawda i życiem. Jego ofiara jest wystraczająca, wierząc, że moje grzechy zostały odkupione przez Chrystusa na krzyżu Golgoty i że On z miłości do mnie to uczynił, staję przed Miłością, której nie potrafię i nie chcę się oprzeć, ta łaska powoduje, że ogrom miłości Boga wlewa się przez Ducha Bożego w nasze serce, że doświadczamy zbawienia, przeniesienia do Królestwa Bożego, tu i teraz w naszym duchu. Boży to dar, dla tych, którzy na Boże wołanie się otworzą i bezgranicznie oddadzą Bogu swoje życie, swoją przyszłość, swoje pragnienia. To jest początek. Zrodzeni z Boga, możemy podążać dalej w życie, już poszukując i wykonując nie własną wolę, ale wolę Boga.

Oczywiście po tym, przychodzi kwestia kościoła, woli Bożej, modlitwy, świadectwa, wzrostu, rozwoju, dojrzałości itp. Ale bez nowonarodzenia nie ma nic, bo osoba nie odrodzona nie jest przecież dzieckiem Boga. Jan. 1. 12-13 oraz Rz. 8,9 . Natomiast kiedy uważamy się za chrześcijan bez nowonarodzenia, jesteśmy zwodzeni, być może i przez naszych przewodników, nauczycieli. Nieba dla nas nie ma. Nie ma innej drogi do Królestwa Bożego, jak tylko przez krzyż Chrystusa. Kochani, piszę trochę w trwodze, gdyż już zapomniałem, że tej podstawowej prawdy nie znają miliny moich rodaków. Żyjąc  i funkcjonując we wspólnocie ludzi odrodzonych nie zajmujemy się przecież narodzeniem na nowo, gdyż wszyscy już tej łaski doświadczyli. Teraz jest już czas wzrostu, karmienia Słowem i miłością, czas czynienia woli Boga i dorastania do pełni Chrystusowej.

Przeraża mnie to i wołam, kochani bracia księża, pastorzy akcentujcie i nie pozwólcie sobie na utracenie najważniejszej rzeczy w nauczaniu Chrystusa,. W Jego śmierć, w Jego zmartwychwstanie, że przyszedł po to, aby owce miały życie. Głoście zbawienie w Chrystusie z łaski Bożej. Łaska jest za darmo! Bóg ją obficie wylewa. Pragnie też bardzo, aby Polacy zostali zbawieni! Parafii i zborów pełnych zbawionych dusz wam życząc, z nadzieją wasz w Panu Kazik.


 

Komentarze

  1. eskulap

    Drogi Pastorze,szczóglnie

    Drogi Pastorze,

    szczególnie przykuł moją uwagę fragment:

    >>"A więc pytam o zbawienie, czy są zbawieni i w jaki sposób można być zbawionym. … Usłyszałem piękne słowa o uczynkowości, jakim to dobrym trzeba być, do spowiedzi chodzić, do komunii … Kiedy próbowałem skonkludować ich wypowiedzi, doszliśmy do jednego wniosku, że aby być zbawionym trzeba sobie na to zasłużyć dobrymi uczynkami. "

    takiego automatycznego związku przyczynowo-skutkowego uczy nas nasza cywilizacja i kultura. Jest to trochę  jak z psem Pawłowa – "jeśli będziesz grzeczny to będziesz ok". I chyba taka regulacja relacji społecznych ma swoje uzasadnienie, brzmi ono "nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe", ale ma tez uzasadnienie teologiczne "miłuj bliźniego jak siebie samego".

    Wydaje się, że kolejnym, głębszym etapem, jest doświadczenie, że źródłem dobra w człowieku nie jest on sam.  

    «my, jako grzesznicy, zawdzięczamy nowe życie jedynie miłosierdziu Bożemu, które przebacza i wszystko czyni nowym; miłosierdziu, które możemy otrzymać jedynie jako dar wiary, lecz nigdy i w żaden sposób nie możemy na nie zasłużyć»

    To jest właśnie sednem Pana nauki w niniejszym tekście. Lecz, mam wrażenie, owo poznanie jest bardziej procesem i doświadczeniem niż  zaznajomnieniem się na poziomie intelektualnym z powyższą formułą. 

    Ten proces ciekawie opisał św. Augustyn:

    "Pokonałeś słabość mego wzroku potęgą Twoich promieni, zadrżałem z miłości i lęku. Poznałem, że znajduję się daleko od Ciebie, w krainie obcej, i usłyszałem jakby głos Twój z wysoka: „Jam jest pokarmem mocarzy; wzrastaj, a będziesz Mnie pożywał. I nie ty zamienisz Mnie w siebie na podobieństwo cielesnego pokarmu, ale Ja zamienię cię w siebie”.

    pozdrawiam,

    Eskulap

     
    Odpowiedz
  2. arturah

    względność uczynków i działania

    Tak Kazimierzu . To co piszesz jest Prawdą bo przecież Królestwo Niebieskie musiałoby pozostać złudną utopią, gdyby chodziło tylko o dobrą wolę człowieka .

    Często  mówi się, że wystarczyło by tylko "troszkę" dobrej woli w każdym człowieku ,  a wszystko było by dobre i piękne na ziemi.
    Jednak tragedia ludzkości na tym polega , że właśnie jest ona do tej "troszki" dobrej woli niezdolna .
    Czyż więc Camus ma słuszność , gdy za symbol ludzkości uważa Syzyfa, który wciąż stara się na górę wtoczyć głaz i musi patrzeć jak się on stacza w dół z powrotem?
    Granica ludzkiej sprawiedliwości – ludzkiej uczynkowości , ludzkich możliwości wyraża się w zwróceniu się  człowieka ku bezspornemu darowi miłości , który się przed nim otwiera i który otwiera samego człowieka, by się nie zamknął w swej mniemanej sprawiedliwości i nie pozostał niesprawiedliwym.

    Tylko człowiek który pozwala się obdarować , może stać się prawdziwie sobą.

    Człowiek nie jest w stanie urzeczywistnić pełnej sprawiedliwości.

    Być Chrześcijaninem nie znaczy dopilnować obowiazków  wynikających z przynależności religijnej .
    Chrześcijanin to raczej człowiek, który wie, że żyje przez to , iż został obdarowany przez Osobę która go pokochała wpierw ,niż on sam potrafił pokochać;   i z tąd wszelka jego sprawiedliwość , na tym tylko może polegać, że  odbadarowany miłością człowiek   staje się ofiarodawcą , podobnie jak żebrak który wdzięczny za to , co otrzymał chojnie dalej rozdaje.

    Ten który jest tylko sprawiedliwy , rachujący i wyrachowany , kto sądzi że sam sobie zawdzięcza czyste sumienie i sam w sobie  potrafi ukształtować miłość  , nie jest sprawiedliwy. Ludzka sprawiedliwośc moze się spełnic tylko poprzez porzucenie własnych  pretensji i we wspaniałomyślnej postawie człowieka w stosunku do Boga który jest osobą kochającą .

    Jest to sprawiedliwość na miarę "odpuszczamy naszym winowajcom jako i nam odpuszczono". Kochać umiemy bo wpierw nas pokochano .

    Ta prośba okazuje się właściwą formą po chrześcijańsku pojętej , ludzkiej sprawiedliwości . Polega ona na przebaczeniu drugim , bo istotnie żyjemy z otrzymanego przebaczenia. Potrafimy kochać innego niż my , bo istotnie żyjemy z otrzymanej miłości Chrystusa .
    Ze stanowiska wiary chrześcijańskiej stwierdzamy zatem , że człowiek staje się najbardziej chrześcijaninem, nie przez to,  co czyni, lecz przez to , co otrzymuje . Musi oczekiwać na dar miłości i nie może otrzymać miłości inaczej niż jako dar. Nie można miłości zrobić samemu, bez drugiego.
    Na miłość trzeba czekać , pozwolić dać ją sobie. I można stać się chrześcijaninem  tylko przez to ,  gdy się zostanie pokochanym, że się pozowoli kochać. (Joseph Ratzinger)

    To, że miłość stanowi najwyższą możliwość człowieka , a zarazem najgłębszą potrzebę , i że to najpotrzebniejsze jest zarazem najpełniejszą wolnością dobrowolnie daną , to właśnie oznacza , iż człowiek może liczyć na swe "zbawienie" przez to, że zostaje mu ono przekazane. Jeśli jednak nie pozwala się tak obdarować to gubi sam siebie . Aktywność absolutyzująca samą siebie , która bycie człowieka chce wydać z siebie samej ,jest sprzeczna z istotą człowieka . Louis Evely doskonale tę myśl sformułował :
    "Cała historia ludzkości zeszła na bezdroża, załamała się przez fałszywe wyobrażenie jakie Adam miał o Bogu" Chciał on być taki jak Bóg. Mam nadzieję , że nikt z nas nie widzi w tym grzechu Adama […]
    Czyż Bóg go do tego nie zaprosił. Adam pomylił się tylko co do wzoru , ktory chciał naśladować. Sądził że Bóg jest niezależną , autonomiczną, wystarczającą sobie istotą ; a chcąc być taki jak Bóg , zbuntował się i wypowiedział posłuszeństwo. Lecz gdy Bóg się objawił , gdy chciał okazać , kim jest , ukazał się jako miłość , czułość , jako wylanie samego siebie, nieskończone upodobanie w kimś drugim, skłonienie się ku niemu, zależność . Bóg okazał się posłuszny, posłuszny aż do śmierci.

    Adam myśląc że stanie się Bogiem oddalił się od Niego zupełnie . Cofnął się w samotność a Bóg był przecież wspólnotą.

    Wszystko to bez wątpienia oznacza względność uczynków i działania ; walkę św Pawła przeciw "usprawiedliwieniu z uczynków" należało by więc rozumieć w sensie
    A jednak prymat tego co otrzymywane , nie ma człowieka skłaniać do bierności , nie orzeka teraz że człowiek może założyć ręce . Przeciwnie . Prymat tego co otrzymane od Boga umozliwia nam , przy zachowaniu odpowiedzialności a zarazem swobody zajmowanie się sprawami tego świata i oddanie ich w służbę wyzwalajacej miłości.

     

    "KOCHASZ INNYCH BO JESTEŚ KOCHANY, (Kochana ) PRZEZ BOGA"

     

    a*

    arthei.blogspot.com/2014/09/wzglednosc-uczynkow-i-dziaania.html

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code