Kultura nowych bukłaków

XXVI Wieczór Biblijny w Kasince Małej

Podczas dzisiejszego Wieczoru Biblijnego zastanawialiśmy się nad następującym fragmentem Ewangelii:
 
Uczniowie Jana podeszli do Jezusa i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje”. (Mt 9, 14 – 17)
 
Małgorzata: Jezus mówi tutaj, że Jego uczniowie nie muszą pościć, czyli w gruncie rzeczy przestrzegać surowo wszystkich dotychczasowych praw jak uczniowie Jana i faryzeusze, ponieważ On jest z nimi i mogą cieszyć się Jego obecnością. Najważniejszy jest osobisty kontakt z Jezusem i poczucie Jego bliskości. Właśnie to pozwoli apostołom później nieść naukę dalej.
 
Tu nie chodzi tylko o przejście od religii żydowskiej do chrześcijańskiej, lecz o nowy etap w rozwoju religijności człowieka. Bywa tak, że ludzie mogą ograniczać się do traktowania religii jako zbioru praw dotyczących postów czy innych zewnętrznych zachowań, natomiast nie mają poczucia obecności Boga, radości z obecności Boga. Jezus przynosi tę radość.
 
Druga ważna sprawa to przeciwstawienie: „Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą, gdy inni poszczą?” Samo postawienie takiego pytania wyznacza jakby konflikt, widoczny zresztą w historii chrześcijaństwa, Kościoła, pomiędzy tymi, którzy zmierzają w kierunku konserwatywnego przestrzegania istniejących form, a mistykami czy wielkimi religijnymi reformatorami, którzy mają poczucie obecności Jezusa, chcą cieszyć się Jego obecnością, niekoniecznie zamykając się w zastanych formach. Porozumienie między tymi dwiema opcjami jest zawsze bardzo trudne i w tym krótkim fragmencie Ewangelii taka trudność została zasygnalizowana.
 
Dziś mówimy, że chrześcijaństwo przeżywa kryzys, bo stare bukłaki, stare zewnętrzne formy są niedopasowane do ludzkich przeżyć i poszukiwań Boga. Różne ruchy oddolne świeckich albo też inspirowane przez kościelną hierarchię rozbijają się często o mur starych form. Ludzie poszukujący odchodzą od Kościoła, bo nie są zadowoleni z tych form. Czasy Jana, a później Jezusa były również czasami kryzysu, przełomu. Widać więc, że problem znajdowania radości w osobistym kontakcie z Bogiem jest bardzo trwały, choć może szczególnie żywy w naszych czasach.
 
Kościół szuka odpowiedniego języka, form liturgicznych, różnego rodzaju kontaktów, aby właściwie odpowiedzieć na społeczne, technologiczne, ekonomiczne przemiany naszych czasów. My zresztą też, ciesząc się obecnością Jezusa, ciesząc się, że jesteśmy chrześcijanami, chcemy przekazać tę radość w „Tezeuszu”. Zmagamy się przy tym z problemem sposobu przekazu, który docierałby jak najlepiej do innych ludzi.  
 
Myślę, że powinniśmy się modlić o taki Kościół, który znajdowałby właściwe formy dla żywych i pięknych religijnych przeżyć.
 
Andrzej: Mówi się, że dramatem współczesności jest rosnąca przepaść między religią a kulturą, czyli między rozwijającą się duchowością współczesnego chrześcijanina a formą, w jakiej ta duchowość przejawia się. W tym fragmencie Jezus staje właśnie przed pytaniem, jak wielbić Boga, jak być z Bogiem, jak być człowiekiem religijnym. Kwestia postu jest tylko hasłem wywoławczym dla całej kultury religijności żydowskiej. Relacja z Jezusem jest treścią, dla której ta kultura ma być pewną formą.
 
Jezus mówi dwie ważne rzeczy. Pierwsza sprawa treściowa: On jest kimś nowym, On wprowadza w dzieje człowieka, w dzieje religii żydowskiej, w dzieje kosmosu absolutną nowość. Druga kwestia jest formalna, kulturowa: jeżeli mamy do czynienia z nową treścią, z nowym objawieniem Boga, to szukajmy dla niego nowej kultury, bo każdy sposób opakowania nowej treści starą kulturą nie tylko jest nietrafny, ale doprowadzi do katastrofy – do rozlania wina. Wino jako epifania Boga w Jezusie, jeżeli byłoby wrzucone do starych bukłaków, czyli weszłoby w stare żydowskie prawo, wylałoby się. Forma pękłaby, a epifania Boga nie zostałaby urzeczywistniona. Jezus postuluje, aby dla nowej epifanii znaleźć nową formę. Nie wskazuje, jaką, ale chodzi o to, aby była adekwatna.
 
Spójrzmy na porównanie do pana i gości weselnych. Widać, że jest czas radości i czas płaczu. Rytmiczność życia religijnego, duchowego również tutaj obowiązuje. Pewne formy jak post czy asceza nie są zupełnie przebrzmiałe. Ale Jezus mówi: „One nie są absolutne. Przyjdzie moment mojej śmierci, cierpienia, smutku, bólu i wówczas post będzie czymś naturalnym”. Jezus nie mówi: „Nie pośćmy, nie smućmy się, nie dopuszczajmy dyskomfortu w życiu religijnym”. Mówi: „Dopasujmy formy do konkretnego wydarzenia religijnego czy duchowego”.
 
Jak w XXI wieku Kościół katolicki ma głosić Ewangelię, głosić Jezusa? Nad tym pytaniem zastanawiają się najlepsi ludzie Kościoła i podejmują różne próby znajdowania nowych bukłaków dla wciąż nowej treści Objawienia. Zasadniczo mówi się, zwłaszcza w świecie Zachodu, że te próby są nieudane, że Kościół nie nadąża za zmianami religijnymi. Nie tylko dlatego, że te zmiany mają rys ateistyczny, laicki, oddalający od Boga. Również to, co w kulturze dobre i mogłoby zbliżać do Boga, jest słabo dostrzegane, asymilowane i wykorzystywane przez Kościół.
 
Kościół, co widać bardzo mocno w Polsce, ma tendencję, aby to, co świeże i nowe wlewać do starych bukłaków. Rezultat jest zwykle katastrofalny. Weźmy choćby sprzed paru lat pomysł odtworzenia przedwojennej Akcji Katolickiej jako podstawowego ruchu polskich katolików. Takim starym bukłakiem jest niewątpliwie ideologizacja chrześcijaństwa w wydaniu środowiska radiomaryjnego, gdzie przemienia się Ewangelię w ideologię pewnej zamkniętej, ksenofobicznej, nacjonalistycznej wspólnoty. Religia jest tam tylko narzędziem stosowanym, aby odciąć się od świata, aby zyskać wyraźną tożsamość dla lękowych, zagrożeniowych postaw. Starymi bukłakami jest polski klerykalizm, który nie dostrzega świeckich, roli kobiet, ruchów charyzmatycznych czy konieczności ekumenicznego dialogu.
 
Stare bukłaki są wszędzie tam, gdzie wysycha wino, czyli autentyzm doświadczenia nowości Jezusa, nowości Ewangelii, radosny entuzjazm, jaką daje bliskość Pana. Wówczas te formy stają się puste. Zadaniem chrześcijanina jest, aby samemu starać się o dostęp do wina, czyli do Jezusa, aby tworzyć takie wspólnoty, taką przestrzeń, w których to wino wręcz tryska strumieniami, aby to wino zagospodarowywać, przechowując w nowych bukłakach.
 
Nowe bukłaki dzisiaj to przestrzeń, w której epifania Boga może się jak najpełniej udzielać. Jest to przestrzeń, w której w każdym wydarzeniu, w każdym doświadczeniu uczymy się dostrzegać Bożą obecność. Tam żadne ludzkie doświadczenie, największa tragedia, największy ateizm, największy ból, największe wyuzdanie nie są odcięte od Bożej epifanii. Kultura nowych bukłaków to jest tworzenie takiego sposobu wyrazu i patrzenia, aby wszędzie dostrzegać Boga i dawać ludziom nadzieję, że On jest zawsze z człowiekiem, w każdym najgorszym nawet, najbardziej bolesnym, najbardziej tragicznym, najbardziej nudnym, najbardziej jałowym, najbardziej zwyczajnym doświadczeniu człowieka.
 
Módlmy się, abyśmy potrafili odnajdować nowe bukłaki, aby wino mogło być w nich przechowywane, aby nam i innym smakowało.

Wieczory Biblijne w Kasince Małej 

Moje blogi na YouTube

 

7 Comments

  1. jorlanda

    Nowe bukłaki tanio sprzedam 😉

    Kultura nowych bukłaków to jest tworzenie takiego sposobu wyrazu i patrzenia, aby wszędzie dostrzegać Boga i dawać ludziom nadzieję, że On jest zawsze z człowiekiem, w każdym najgorszym nawet, najbardziej bolesnym, najbardziej tragicznym, najbardziej nudnym, najbardziej jałowym, najbardziej zwyczajnym doświadczeniu człowieka.

    Bardzo podoba mi się ten tekst. I Wasza rozmowa. Nowe bukłaki są trudne do wykonania, ale możliwe. Myślę, że niektóre teksty w "Tezeuszu" (i nie tylko tu) są dobrym tworzywem do produkcji takich bukłaków.Oby tylko nie były zbyt drogie…

    Pozdrawiam serdecznie JŁ

     
    Odpowiedz
  2. zibik

    Forma, czy treść ?…..

    Owszem "dramatem" i nie tylko współczesnych ludzi, także katolików i chrześcijan jest stale powiększająca się "przepaść" między człowiekiem, a Bogiem Trójjedynym. tzn. neopogaństwo.

    Nasze coraz większe zauroczenie, przejęcie atrakcjami, czy nowinkami świata i jednocześnie oddalanie się, od Kościoła Świętego, także zaniedbywanie praktyk religijnych, a nawet zlekceważenie, czy zobojętnienie, bądź definitywne wykluczenie Boga z codziennego życia.

    Ponadto łatwo zlekceważyć, a trudno nie zauważyć groźne tendencje tj. narastający rozdźwięk, powstający dysonans między autentyczną wiarą, religią, duchowością wspóczesnego katolika i chrześcijanina, a dewocją, sekciarstwem, faryzejstwem, pozorem, obłudą, fałszerstwem, etc. , czy powszechnie i nachalnie lansowaną pseudo lub popkulturą, czy innymi "nowoczesnymi" formami wyrazu tego, co było i nadal jest ponadczasowe, wybitne, wielkie, genialne, piękne, doskonałe, a nawet boskie, czy święte.

    Natomiast zasadnicze napięcie chrześcijańskiej egzystencji według mnie nie dotyczy stale modyfikowanych i doskonalonych form, lecz zawsze wyrażało się w dwóch kwestiach : Jak dotrzeć do łaskawego Boga ?…. – i : Jak stać się prawdziwym człowiekiem ?….. Dokładnie sformułowanych już przed wiekami, przez ludzi usiłujących autentycznie wypełniać wolę Boga Ojca i urzeczywistniać człowieczeństwo Jego Syna – Jezusa Chrystusa.

    Ps. Polecam wszystkim zainteresowanym nową encyklikę B XVI "Caritas in veritate" (Miłość w prawdzie) Tradycyjną, lecz właściwą i ponadczasową receptę, dla współczesnego świata tj. skutków rozprzestrzeniającej się zarazy neopogaństwa.

    Szczęść Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Co jest ważniejsze i trudniejsze ?…..

    "Nowe bukłaki są trudne do wykonania, ale możliwe." – według mnie o wiele ważniejszym, trudniejszym i bardziej skomplikowanym zadaniem jest  przygotowanie i zrobienie dobrego (wyśmienitego) wina, które później możemy przechowywać w owych "bukłakach", także spożywać okazjonalnie i w stosownych ilościach.

    Obecnie problemem staje się to, że nie tylko w Polsce jest coraz więcej biurokratów, działaczy, karierowiczów, darmozjadów, etc., a mniej szkół zawodowych (rzemieślniczych) i potrzebnych miejsc pracy, także pracowników w winnicy Pańskiej, tj. prawych, dobrych, pracowitych i doświadczonych rzemieślników, wytwórców, przetwórców i przedsiębiorców. 

    A zatem w przypadku urodzaju może zabraknąć potrzebnych i koniecznych rąk do pracy, wówczas nawet "bukłaki" będą wydawały się zbyt drogie szczególnie,  tym co już nie mogą lub nie mają ochoty pracować.

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  4. zofia

     
     
    zamiast (?) refleksji

     

     

    zamiast (?) refleksji krótki tekst (chyba Haliny Bortnowskiej)

     

    Z zabitego zwierzęcia
    skóra odłączana, zdzierana, zdjęta
    czyści się w rękach i kadziach garbarzy
    wyprawiona idzie na służbę
    gęstym ściegiem pozszywana odzyskuje
    kształt pojemny
    stukając od wewnątrz, burząc się w cieple
    młode wino rzeźbi swój bukłak
    oddycha w nim jak kiedyś płuca koźlęcia
    piękny jest nowy bukłak
    wzdęty obietnicą napitku.
    Dobre wino na początek
    ktoś wleje do stągwi
    ale przedtem zgrabnie, cienkim strumieniem
    we własne usta.
    Starzeją się bukłaki i wino
    coraz spokojniejsze, łagodne
    wolne od szaleństwa, dobre na sen i zgodę.
    Już go mało. Rozsycha się bukłak, sztywnieje
    szwy mogą się rozstąpić
    teraz już dobry tylko na wodę
    na nowe wino szyjcie nowy.

     

     
    Odpowiedz
  5. Kazimierz

    Bukłaki

    Kiedyś byłem na takim kazaniu, które głosił nawrócony Żyd, mówił on właśnie o bukłakach. Twierdził, że bukłaki przed wlaniem do nich wina były nacierane olejem wielokrotnie i intensywnie, aż skórka stawała się aksamitna, takie dopiero bukłaki nadawały się do wlania w nie wina.

    Pokazuje mi to, że musimy my osobiście i nasze wspólnoty być namaszczani przez Ducha Świętego, otwarci na Jego działanie, złamani przez Niego i gotowi do prowadzenia przez Niego. Tylko wtedy, Bóg może wlać w nas swoje nowe wino, które jest odpowiedzią dla współczesnego świata.

    Inaczej, nieprzygotowany bukłak, nie chcący aby go nacierać, niechcący by cokolwiek w nim zmieniać, niechcący przyjąć "nowego", nie może być uzyteczny, a możemy być pewni, że Pan swojego wina nie będzie świadomie marnował, ale wleje je do właściwych bukłaków.

    Pozdrawiamy bardzo serdecznie ciebie Andrzeju, Małgorzatę i niech was Dobry Bóg błogosławi!!!

    Taki mały klip z Natalią Niemen i New Life’M – http://www.youtube.com/watch?v=-xg1UNGwhx8&feature=related

    Kazik J.

     
    Odpowiedz
  6. jorlanda

    Kwestia interpretacji

    "według mnie o wiele ważniejszym, trudniejszym i bardziej skomplikowanym zadaniem jest przygotowanie i zrobienie dobrego (wyśmienitego) wina, które później możemy przechowywać w owych "bukłakach", także spożywać okazjonalnie i w stosownych ilościach."

    Wina nie trzeba przygotowywać – jest nim Dobra Nowina i nauki Jezusa. To kwestia interpretacji. Trzeba nauczyć się pić wino. Tak żeby głowa potem nie bolała. I przechowywać też trzeba w odpowieni sposób, aby się nie zespuło lub nie wylało na marne. Tak samo jest z przyjmowaniem nauki Chrystusa – powoli, małymi łykami, nie wszystko na raz. Najpierw "Pójdź za Mną", potem powoli jak nauka alfabetu – przyjmowanie wiedzy o moralności chrześcijańskiej, i ćwiczenie związanych z tym postaw życiowych. A nie od razu na krzyż i do nieba.

    Przechowywać naukę w odpowiednio przystosowanej duszy, w przygotowanym wcześniej sercu też trzebna się nieustannie uczyć. I pić tak, aby nie upić się do nieprzytomności, nie stracić kontaktu z rzeczywistością (co się niestaty wierzącym często zdarza). Pić tak, aby radować się i zdrowym być. Bo podobno wino w odpowiedniej ilości jest dobrym lekarstwem na przypadłości krążenia.

    Bardzo podoba mi się opowieść Pana Kazimierza o sposobie przygotowania bukłaka do przechowania wina. Bez darów Ducha Św. chrześcijanie kryli się przed światem w obawie przed wyśmianiem i przed śmiercią. Siedzieli przerażeni w zamkniętym pomieszczeniu i nie mieli pojęcia co dalej robić! Obyśmy my wiedzieli. I chcieli poddać się odpowiedniemu przygotowaniu, i aby Pan zechciał nam wina Swego dać.

    Pozdrawiam serdecznie JŁ

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code