Kto jest moim Panem?

Często myślę o powrocie Jezusa Chrystusa, którego jedyną troską było to – czy znajdzie wiarę, gdy wróci. Patrząc na mentalność dzisiejszego życia, łatwo można zauważyć, że człowiek jest zagubiony w tym świecie. Widoczny jest brak prostoty i uczciwości i zastanawiam się czy ktoś tak naprawdę czeka z tęsknotą za Bogiem, który jedynie oczekuje od nas to wzajemnej miłości, szacunku i uczciwości, zwykłej refleksji nad życiem.

Jezus, kiedy przyszedł ratować człowieka, starał się zwrócić uwagę na fakt, że nie można słóżyć dwóm panom. Niestety, trafił w sedno sprawy. Wiedział, jaki problem trapi człowieka. Kto jest moim panem dziś? Kogo bardziej oczekuje dusza moja? Jak bardzo pochłonięty jestem fascynacją życiem ponad stan?

Diabeł proponował Jezusowi cały świat w zamian za drobiazg: jeden mały ukłon w stronę mamony. Jezus wybrał człowieka, koronę stworzenia [koronę cierniową] i zapłacił najwyższą cenę, ale my to wiemy, mówimy o tym często, dziękujemy za zbawienie i wracamy do codzienności. Tworzymy filozofię z prostoty, szukamy sposobów, by podobać się Bogu, chcemy, aby Bóg chwalił nas za wierną słóżbę mamonie.

Widzę zagubionych chrześcijan, którzy modlą się przed każdym posiłkiem, a w pogoni za fortuną nie zauważają nawet, ile krzywdy ludzkiej są w stanie wyrządzić. Wiem, brzmi to jak zarzut, ale tam właśnie najbardziej widoczne jest zagubienie człowieka, który chciałby tylko trochę więcej. To jest prawdziwy dramat ludzkiej egzystencji, kiedy poznaje on Boga i ma możliwości pomnażania dobytku, a niestety, mimo usilnych prób nie da się tego pogodzić. Żadne teorie, dogmaty i inne takie nie są w stanie połączyć Jezusa z biznesem. To jest proste: albo chcę służyć Bogu [żyjąc z ludźmi], albo robić kasę [żyjąc z ludzi]. Nie oszukujmy samych siebie. On i tak wie.

Człowiek całe życie na coś czeka, ale czy czeka na Sprawiedliwego, który zakończy kiedyś ten wyścig szczurów, to życie wypełnione cierpieniem i niesprawiedliwością? Czego pragną dziś chrześcijanie? Czy dzieci Boże nie mają prawa do wygodnego życia? Dlaczego mam pomnażać swoje cierpienia, stając w prawdzie? Czy w ogóle ten temat warto roztrząsać? Są przecież ważniejsze, np.gdzie jest więcej Boga: u katolików czy protestantów? Tak, to prawda, ironizuję, ponieważ ogarnia mnie wściekłość, kiedy widzę chrześcijan wielbiących mamonę w imieniu Jezusa, ale nie dlatego, że chcą oni więcej, tylko dlatego, że kosztyje to słabszych wiele cierpienia. Czasami słysząc "panie", zastanawiam się, o którego "pana" chodzi – KTO JEST MOIM PANEM?

 

40 Comments

  1. elik

    Po co nam Pan i Jego Prawda?…..

     

    Owszem m.in. "wyścig szczurów", bezrobocie, mamona, konsumpcjonizm, także coraz powszechniejsze  przyzwolenie na dewizę "cel uświęca środki", a jednocześnie pożądanie władzy, posad lukratywnych, przywilejów, wygody, łatwości i przyjemności to wyraz współczesnej rzeczywistości w UE i RP.

    Chyba podobnym lub jeszcze większym dylematem, a jednocześnie potencjalnym zagrożeniem, dla wielu współczesnych ludzi na świecie, w tym również katolików i chrześcijan jest brak lub niedostatek dobrej woli, a tym bardziej pragnienia, a nawet determinacji poznawania, czy zrozumienia, uznania i głoszenia Jego Prawdy, także koniecznego przekonania (świadomości) i odwagi obrony prawa, do poznawania obiektywnej prawdy, czy faktów historycznych i bieżących. W świecie, także w RP obecnie nasila się nie tylko relatywizm moralny, czy antagonizm, chaos, lecz również  terror poprawności politycznej.

    Coraz częściej zamiast pytań: Kto jest moim Panem?…. albo Co to jest Prawda?…..słyszymy inne: Po co nam Pan i Jego Prawda?…..

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  2. misjonarz

    Ja myślę jeszcze inaczej i

    Ja myślę jeszcze inaczej i pomimo wszystko jest to trudne myślenie. Co jest łatwiej powiedzieć ?

    – "Jezus jest moim Panem"

    – "Ja i Chrystus"

    Co jest łatwiej przyjąć sercem ?, w którym powiedzeniu jest więcej "krzyża" o którym mówił Jezus ?

    To pierwsze w/g mnie "mówią usta", a to drugie "mówi serce".

    Gdzie jest więcej wiary ? – w ustach, czy w sercu ?

    Warte przemyślenia.

     
    Odpowiedz
  3. ostatni

    Co łatwiej powiedzieć…?

     Mówi się łatwo , człowiek powiedziec może co chce czasami nawet wartościowe rzeczy , ale prawdziwą trudnością jest zrobić . Jezus jest najlepszym przykładem – najpierw nauczał potem zapieczentował słowa czynem,to prawda że wiara rodzi się w sercu ,ale urzeczywistnia się w czynie.Tego właśnie brakuje , ludzie ,chrześcijanie mają wiele dobrej woli ,wiedzą co jest dobre a co złe,ale wykonania brak. Ostatnio pracowałem z człowiekiem ,który twierdził że Bóg to fikcja-wymysł stworzony do manipulacji ludzmi,często dyskutowaliśmy na temat Boga i zawsze mieliśmy odmienne zdanie-problem jednak tkwił w czymś innym. Człowiek ten był uczciwy, pracowity,rozsądny i szanował ludzi -tego właśnie nie mogłem zrozumieć czlowiek ,który żyje zgodnie z przykazaniem miłości nie wierzy w Boga, chrześcijanie często wyznają Boga ,ale czynami zapierają się Go  _ dziwne , ale warte przemyślenia.

     
    Odpowiedz
  4. elik

    Stan egzystencjalny.

    @Ostatni

    Dziękuję za życzliwe słowa i trafne spostrzeżenia np: " Jezus jest najlepszym przykładem". Tak ON jest doskonałym wzorem człowieczeństwa.

    A może ów człowiek jest tylko niezłym aktorem?….i potrafi zrobić odpowiednie wrażenie na Tobie i innych ludziach.  Wypiera się Boga Trójjedynego, bo zapewne doskonale wie, że akurat Jego nie można oszukiwać, ani czarować tak, jak ludzi. O ile jeszcze nie wie, to spróbuj mu to uświadomić.

    To co dostrzegasz nie jest "dziwne", bo w naszym codziennym życiu – bytowniu są chwile uczciwości, czystości, szczerości, otwartości, także gesty dobrej woli tj.  życzliwości, serdeczności, solidarności, a nawet wielkoduszności, wspaniałomyślności, etc. Jednak to nie jest trwały stan egzystencjalny. Ponieważ nasz dzień powszedni jest w dużej mierze kłamstwem.

    Pojęcie "kłamastwa" rozumiem w tym przypadku inaczej, jako najgłębsza niewłaściwość naszego istnienia. Występuje ono, kiedy usiłujemy grać, uprawiać aktorstwo tzn. świadomie zakładać i nosić maski, także stale lub często stosować uniki wobec Jego nauczania i zwykle trudnych wyzwań. Ponadto nazbyt często omijać, także ignorować to, co jest nie tyko istotne, zasadnicze i fundamentalne, lecz wielkie, doniosłe, także doskonałe, święte i boskie, oraz warunkiem koniecznym, do doświadczania w pełni Jego miłości, bądź miłosierdzia, czy ostatecznego nawrócenia i zbawienia duszy.

    Z poważaniem Zbigniew R. Kamiński

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  5. ostatni

    stan egzystencjalny…

     Dziekuje panie Zbyszku za chęć dialogu, oczywiście to prawda że jesteśmy tylko ludzmi i mamy lepsze lub gorsze dni i nie oczekuję od ludzi że będą utrzymywać postawę bezbłędną. Jeżeli osiągnę kiedyś taki stan może wtedy zacznę oczekiwać,ale nie o tym chciałbym…mój ból polega na tym że dostrzegam pewne niewłaściwe  postawy w chrześcijańskich społecznościach co gorsza tolerowane a nawet rozpowszechniane przez "przywództwo" tych społeczności. Są to np.bezkrytyczność wobec siebie, samozachwyt ,przybieranie sztucznych postaw ,poczucie lepszości i co najgorsze mierzenie miłości Bożej poprzez materjalizm{nie do przyjęcia}. Są to postawy wskazujące raczej na oddalenie od Boga pokazujące że czas coś z tym zrobić, osobiście uważam że bliskość Chrystusa w naszym życiu powoduje że mamy raczej większą świadomość własnaj grzeszności Jego światło obnaża nasze braki {kiedy nie mogę znaleźć w sobie nic dobrego to wiem że jestem blisko Boga} wtedy właśnie w pełni doceniam krzyż i rozumiem co tak naprawdę Jezus uczynił dla mnie ,kiedy porównuje się z Jezusem to pozwala mi patrzeć na innych z pokorą,ale nie mogę przejść obojętnie obok człowieka ,który głosi kazania o chciwcach a sam wykorzystuje ludzi do niewolniczej pracy,aby pomnażać i tak duży majątek [potem nazywa to błogosławiństwem a wykorzystywanym biedakom wytyka grzechy].Ciągle łudze się że pisanie na blogu coś zmieni ,może ktoś jeszcze to dostrzeże i zacznie rozpowszechniać że kościół to nie teatr a Bóg to nie fikcja literacka.Wiem że temat,który podejmuję jest trudny,ale myślę że istotny,jako chrześcijanie musimy czasami zatrzymać się i zwaryfikować własne postępowanie[zachować czujność] aby nie usłyszeć kiedyś"idź precz nigdy cię nie znałem…"

    pozdrawiam serdecznie

     
    Odpowiedz
  6. Kazimierz

    ostatni

    Czytając twój tekst, widzę pewnego rodzaju cierpienie w tobie, myślę, że być może uzasadnione (w końcu to twoje odczucia) ale czy aby słuszne?

    Rozdzielasz życie chrześcijańskie na jedynie dwie alternatywy – albo Bóg, albo kasa. Myślę, że jest to strasznym uproszczeniem, to tak jakbyś mówił – dobry chrześcijanin to biedak, zły to ten bogaty, no wybacz ale trąci to tak raczej rewolucją październikową – gdzie bolszewicy właśnie tak myśleli i wytłukli całą artystokrację, a potem mordowali już siebie.

    W mojej ocenie wcale tak być nie musi, że chrześcijanie to ludzie i bogaci i mniej bogaci i ubodzy. Nie zależy to od głębokości wiary, od jej jakości, od nawet wysiłków danej osoby – ale od Boga – to Bóg mówi – moje jest złoto i moje jest srebro…

    Kiedy czytam Biblię, to widzę całą różnorodność ludzi, których łączy miłość do Chrystusa, chciaż są z różnych stanów (ludzkich). Appostoł Paweł –  w swoich listach zwraca się do panów, do niewolników, do prostych i mądrych i niegdzie nie twierdzi, aby panowie (osoby zamożne) porzucały majątek i żyły ascetycznym życiem. Owaszem upomina nas cała Biblia aby człowiek nie był ukierunkowany lub też zniewolony pogonią za kasą, ale raczej aby szukał Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, ale co tu ma kasa do rzeczy?

    W twojej wizji chrześcijanina widzę, że takowy powinien się tak oto zachowywać: mieszkać skromnie w zadłużonym mieszkaniu (na hipotekę) , pracowac u kogoś, bo przecież swojej działalności mieć nie może, bo to odciągałoby go od Boga, dzieci ubierać skromnie, to nic że będą się z nich śmiać (może przykład amiszy byłby tu dobry), sam jeździć rowerem, bo przecież posiadac auto, a może nawet dobre auto to zgorszenie dla innych, nie mieć oszczędności, ale żyć dniem dzisiejszym, nie wyjeżdżać na wakacje, bo jak to ,. co inni pomyślą itp. itd Czyli mówiąc krótko, być zakładnikiem innych osób, które są mniej zamożne.

    Niestety nigdzie nie widze takie wzorca biblijnego, a czytam – II Kor. 9.8 – "…a władny jest Bóg udzielić wam obficie wszelkiej łaski, abyście, mając zawsze wszystkiego pod dostatkiem, mogli łożyć na wszelką dobrą sprawę…" czego się uczę z tego wersetu między innymi – że moje zaopatrzenie jest u Boga, że On jak chce to może na mnie zesłać klęskę urodzaju 🙂 po co? Abym miał wszystkiego pod dostatkiem – oj groźnie, co inni powiedzą? I to zawsze, nie tylko w jednym roku całego mojego życia – wow, jak to czyli być mogę bogaty? Bogu to nie przeszkadza, ba nawet chce tego być może? Po co mi bogactwo ? Abym był szafarzem – aby moja rodzina żyła godnie i abym łożył na wszelką dobrą sprawę – no i tu jest klucz, jeśli nie łożę, to łamię Słowo, jeśli łożę – wypełniam je!

    Czy moje życie ma polegać wyłącznie na zarabianiu? Nie, Bóg , rodzina, praca, tak powinno to wyglądać. Ale zapytam teraz ja, czy ubodzy chrześciajanie nie moga być opętani przez mamonę? A, trudne pytanie co? Odpowiem z mojego doświadczenia – tak i to bardzo – zazdrośni, chciwi, zarzucający tym, którym się powodzi nieczyste zachowanie, wyzyskiwanie innych… oh tak, jak wielu jest takich, którzy zgrzytają zębami bo Bóg bratu lub siostrze błogosławi finansowo, a przecież ona, czy on powinien się dzielić…bo ja golfem jedynką, a on merolem…

    Nie, takie spojrzenie na chrześcijan nie jest dobre, ja już dawno wyleczyłem się z tego, podobnie jak z myślenia – prowadzisz firmę, to powinieneś zatrudniać chrześcijan i dawać im dużo zarabiać. Chrześcijanie, niestety powiem to ze smutkiem często są kiepskimi pracownikami wobec prowadzącego firmę chrześcijanina, przekraczaja bariery, których nigdy nie przekroczyliby u niewierzącego i pozwalają sobie na takie rzeczy, o których człowiek by nie pomyślał, bo czują się bezkarnie. Ja w swoim życiu byłem i pracownikiem, jako niewierzący i pracownikiem jako wierzący.  I w jednym i drugim przypadku od robotnika do kierownika. Od kilkunastu lat jestem raczej pracodawcą, ale też i pracownikiem i  z jednej i drugiej strony mam wgląd w to, jak ludzie pracują lub zarządzają – a nawet ich tego uczę. I z przykrością to piszę wiara człowieka, często tu nie ma nic do rzeczy – tak pracowników, jak i pracodawców – i nie wiem czy to źle, czy dobrze.

    Oczywiście dotknąłem tylko tematu, jeśli chcesz, to możemy dyskutować, ale prosze o merytorykę i pogłębioną refleksję, a nie frazesy.

    Kazik

     
    Odpowiedz
  7. jadwiga

    nie generalizujmy

    Jak bardzo pochłonięty jestem fascynacją życiem ponad stan?

    (…)Widzę zagubionych chrześcijan, którzy modlą się przed każdym posiłkiem, a w pogoni za fortuną nie zauważają nawet, ile krzywdy ludzkiej są w stanie wyrządzić. Wiem, brzmi to jak zarzut, ale tam właśnie najbardziej widoczne jest zagubienie człowieka, który chciałby tylko trochę więcej.  

    Dziwne bo ja owszem widze zagubionych chrześcijan, ale nie gonia oni za fortuna tylko gonią za tym by móc przeżyc, by miec jaki taki dach nad głową,mieć czym nakarmic dzieci i za co kupic im leki. Manna z nieba im jakos dziwnie nie spada. Nie marzą o fortunie, ani o życiu ponad stan. Tylko o w miare NORMALNYM życiu.. Takich co o fortunie  marzą jest naprawdę mały procent. Nie generalizujmy.

    Żadne teorie, dogmaty i inne takie nie są w stanie połączyć Jezusa z biznesem.

    Zgoda, ale dlaczego KK łączy? KK , który ma wskazać drogę? Przecież własnie taka drogę wskazuje…

     
    Odpowiedz
  8. ostatni

    Pani Jadwigo

     Oczywiście ma pani rację-nie tylko większość chrześcijan ,ale większość wszystkich ludzi w Polsce żyje z dnia na dzień,gdyby jednak czytała pani uważnie moje wpisy to wiedziałaby pani że wskazywałem na niewielką liczbę chrześcijan znajdujących się u" władzy "{pastorów, starszych zboru} ,którzy rozpowszechniają taki model chrześcijaństwa-[pogoń za kasą] nazywają to błogosławieństwem.Oczywiście że nie mam nic przeciwko kasie sam ciężko pracuję aby utrzymać rodzinę i wiem jak bardzo pieniądze są potrzebne,problem zaczyna się jednak w momencie gdy pieniądze zdobywane są kosztem innych ludzi-przez wyzysk. Dobrze pani zauważyła KK leży na kasie jednak nie po to Luter reformował kościół żeby protestanci robili to samo. Pieniądz jest dobrym sługą ale okrutnym panem.

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  9. ostatni

    KAZIMIERZU

     Tak mam cierpienie w sobie szczegulnie po przeczytaniu twojego komentarza i wcale nie ironizuję,po prostu przykro jest że człowiek,który uważa siebie za dobrego teologa ,ewangelistę i pasterza nie potrafi zwyczajnie słuchać innych ludzi. Kazimierzu jeżeli chodzi o dyskusję z tobą to nie wiem czy ma to sens ponieważ znam na wylot te zielonoświątkowe "frazesy" na temat finansów i niczym nie jesteś w stanie mnie zaskoczyć , zadziwić a tym bardziej przekonać.Kiedy czytałem twój komentarz to miałem wrażenie jakbym już to słyszał-nic nowego -jak ktoś zwraca uwagę na chciwość pastorów od razu wmawia mu się zazdrość.

    Kazimierzu to nie ja dzielę życie chrześcijan na dwie alternatywy to Jezus powiedział  jednemu panu służysz albo drugiemu nie ma trzeciej możliwości trochę temu trochę tamtenu,Ewangelia właśnie jest prosta a straszne to są próby komplikowania życia z Bogiem. Jednej rzeczy nie mogę zrozumieć , potępiam naganne postawy niktórych chrześcjan a ty czujesz się dotknięty-pytanie dlaczego?,znowu są dwie możliwości : albo problem, który poruszyłem dotyczy ciebie i próbujesz usprawiedliwiać miłość do mamony,albo nie dowierzasz że takie coś może mieć miejsce w kościele. Tego nie wiem zostawiam to dla ciebie do rozwagi.

    Na koniec zadam ci kilka pytań-kto jest panem tego świata? kto oferował Jezusowi wszystkie królestwa i całe bogactwo świata? w końcu gdzie mamy gromadzić skarby? 

    i ostatnie czy- mam rozumieć że z dzieci ubogich skromnie ubranych można się śmiać?…[Jezus urodził się w ubustwie, umierał wyśmiewany ,dobrze że nie myślał tak jak ty bo uciekłby przed krzyżem i kto by nas zbawił}

     
    Odpowiedz
  10. misjonarz

    Znów poprę – “ostatniego”.

    Znów poprę – "ostatniego". Masz rację – "Jezus był ubogi i do końca takim nim został". Również takim pozostał obecnie w sakramencie ołtarza – w tym kawałku chleba, w tej okruszynie, która jest np. 100 000 razy lżejsza od człowieka jest CAŁY BÓG.

    Zwróćmy uwagę, jak to jest ? (chociaż ogólnie sprawa jest nie do pojęcia ludzkim umysłem). Wszechmocny, wszechpotężny Bóg, ten nieskończony, nieograniczony Bóg przez okruszynę chleba chce zstępować do serca człowieka. On chce zstępować do człowieka, ale człowiek nie chce tego zrozumieć, pojąć i tego doświadczać.

    Ostatnio były przytaczane badania statystyczne – wskaźnik comucantes (przyjmujących Jezusa w komunii św) wśród katolików wynosi kilkanaście procent. Dlaczego tak się dzieje ? – to skomplikowane pytanie, ale uogólniając to "dręczy nas non stop nieznośne poczucie winy", uważamy się za niegodnych, za grzesznych (co oczywiście jest jakąś prawdą) i dlatego nie chcemy korzystać z tego daru, z tego niezywkłego błogosławieństwa, którym chce nas obdarzać Pan Bóg. Zacytuję znówóż św Faustynę:

    "Lękam się dnia w którym nie przyjełabym komunii św, upadałabym wtenczas non stop".

    No i właśnie – człowiek cierpi również dlatego, że sam się skazuje na "upadanie", ponieważ nie chce lub nie może korzystać z łask, którymi chce obdarzać nas Pan Bóg. No a co to jest ta (lub te) łaski ?

    Już kiedyś pisałem – dla mnie jest to tzw. "pociecha duchowa", która coraz częściej ujawnia się w wyniku przyjęcia do swojego serca (za pośrednictwem ciała mojego – bo przecież przyjmuję komunię do ust) Pana Jezusa.

    Gdy tego nie ma, bo mam wątpliwości, że ciężko upadłem to moje serce krwawi i dobrze "bo sam sobie byłem winien – przekraczając przykazanie lub przykazania". Tak więc człowiek cierpi bo sam sobie jest winien. Gdy człowiek cierpi to cierpi również Bóg – bo Bóg kocha miłością bezinteresowną – czego przykładem jest eucharystia.

     

     
    Odpowiedz
  11. Kazimierz

    Janusz

    Nie rozumiem, czemu ciągle robisz wtręty z eucharystią, kiedy wogóle o czym innym jest temat – może napisz w kwestaich o których piszesz – co te wersety znaczą?

    Mat. 24. (23) Wtedy jeśli ktoś wam powie: Mesjasz jest tu albo tam – nie wierzcie! (24) Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy, i będą czynić znaki tak wielkie, że zwiedliby, gdyby to było możliwe, i wybranych. (25) To wam przepowiedziałem. (26) Jeśli więc będą wam mówić: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie! Oto w mieszkaniu – nie wierzcie! (27) Bo jak błyskawica zapala się na wschodzie a widać ją aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego.

    KJ

     
    Odpowiedz
  12. Kazimierz

    ostatni

    Ja nie czuję się dotknięty, nie absolutnie, to są twoje mysli, które wypowiadasz i dzielisz się nimi. Ja po prostu komentuję, bo piszesz to publicznie i zawsze musisz brać pod uwagę, że ktoś może się nie zgadzać z twoim punktem widzenia. Nie rób prosze wycieczek personalnych w moją stropnę, bo ani mnie nie znasz, ani nie możesz mnie oceniać. Rozmawiajmy o temacie, jaki wywołałeś, skądinąd bardzo ciekawym, zwłaszcza w naszym kraju.

    Odpowiedzi na twoje pytania są oczywiste, ale ty nie odpowiedziałeś mi na moje kluczowe, więc zadam jeszcze raz – czy ludzie ubodzy (chrześcijanie) są chciwi, leniwi, zazdrośni, nieprzejednani, obmawiają tych, którzy czegoś się dorobili? Czy raczej nie? Proszę odpowiedz.

    Zarzucasz mi, że nie potrafię słuchac ludzi, przytaczając przy okazji kim to ja nie jestem – zwykłe ad personum, dlaczego tak uważasz, to że ktoś się z tobą nie zgadza, uważasz, że jest powodem aby mu dopinać łatki wszelkiego typu, z twoich doświadczeń.

    Jeszcze raz powtarzam, że ja z bibli nie wyczytuję, tak radykalnego podziału. Czytam, że trudno bogaczom wejść do Królestwa Bożego i czytam, jak Jezus przebywa u celnika Zacheusza, któy się nawraca. Czytam o drodze Józefa ze ST i nie mogę się nadziwić, dokąd go Bóg zaprowadził, aby mógł pomóc rodzinie. Czytam o królach izraelskich, czytam o Dawidzie, Salomonie, Hiobie, Jakububie, Abrahamie, o Piotrze (upss), przecież był rybakiem, miał swoją łódź, czy był ubogi?  Wątpię, ja jedynie chcę zaznaczyć, że bogactwo, bieda, czy jeszcze inne kwestie dotyczące zamożności chrześcijan wcale nie muszą mieć żadnego wpływu na ich duchowść.Jest to wielki błąd, aby przywiązywać taką wagę do posiadania, czy nie posiadania. Osoby, które tak chętnie się tym zajmują mają najczęściej sami wielki problem z mamoną.

    Ja czytam, że Paweł umiał obfitować i biedę cierpieć, że umiał żyć w dostatku i biedzie, w chorobie i zdrowiu, wśród przyjaciół i wrogów, we wszystkim był wyćwiczony, i ja chcę być jemu podobny. Pracuję, aby moja rodzina miała zaspokojone wszystkie potrzeby, moja zona również, pracuję aby wspólnota w której służę była zaopatrzona, płacę normalne dziesięciny, jak każdy inny, pracuję aby realizować się jako mężczyzna, pracuję aby wielbić moją pracą Boga, który powiedział – kto nie chce pracować, niechaj też i nie je. Pracuję, aby czynic sobie ziemię poddaną, jak to Pan przykazał pierwszym ludziom, pracuję bo tak Pan Bóg wymyślił zaopatrznie dla człowieka, czasami w pocie oblicza swego ——–i nigdy praca nie jest ponad Boga. Po to aby dobrze pracować, studiowałem pedagoigikę i nie tylko i  nadal mimo moich 50 lat studiuję by być fachowcem.

    Nie jestem bogaty, ale niczego mi nie brakuje, być może w oczach innych to co z żoną posiadamy jest imponujące, chociaż w większości spłacamy kredyty, bo nikt nam nie pomógł oprócz samego Boga, aby mieć coś swojego. Przyjechaliśmy w okolice, w których mieszkamy, aby służyć Bogu i to czynimy, a Bóg nam błogosławi. Przyjechaliśmy z dwiema torbami i brzucem ciążowym żony, a dziś Pan nas we wszystko zaopatrzył, nigdy nasze życie nie było życiem w gonieniu za mamoną, ale zawsze staramy się naszą pracę wykonywać jak dla Pana i dlatego, ludzie i instytucje nas szanują i zlecają nam pracę, za którą Bogu dziękujemy.

    Jak już wspomniałem wcześniej, moja kariera zawodowa zaczynała się od ZSZ, pracy we fabryce w smarach i brudzie. Potem awansowałem  na stanowisko kierownicze, kiedy ukończyłem szkołę śrdenią. Po zawirowaniach życiowych, wróciłem znów do przemysłu i nie było to niczym strasznym. Po moim nawróceniu Bóg, wyprowadził mnie z przemysłu i pracowałem na stanowiskach kierowniczych, by po dwóch latach znów wrócić do robotnika, i nie było mi straszne kopać rowy i studzienki telekomunikacyjne. I znów Pan mnie uchwycił i zaprowadził w inne miejsca mojej pracy, abym uczył się od Niego jak byc pracodawcą i pracownikiem zarazem i tak jest do dziś. Nie boję się żadnej pracy, mogę pracować gdziekolwiek i wykonywac jakąkolwiek pracę. Mam 50 lat i 35 lat pracy za sobą , od młodego chłopaka, który miał niespełna 15 lat zaczynałem pracować w przemyśle, piłowałem metal, chociaż z powodu wówczas niskiego wzrostu ledwo dosięgałem do imadła. A od małego dziecka pomagałem rodzicom w polu, każde wakacje spędzałem albo u rolników, pracują c w żniwach, albo u siostry pomagając w PGR-ach, aby zarobić kilka groszy na książki i zeszyty, bo moja rodzina była uboga. Jako 14 latek nosiłem wory 60 kilogramowe, które były prawie takie wielkie jak ja, ale Bóg mnie wspomagał. Nie byłem nigdy wówczas na żadnych normalnych wakacjach, nie wiedziałem co to morze, co to góry. Dopiero w ZSZ w nagrody za dobrą naukę mogłem zobaczyć Sudety. Wiele by pisać o mojej drodze zawodowej skomplikowanej i trudnej, ale i za nią dziękuję Bogu, bo mogłem się wiele nauczyć.

    Tak ostatni, co ty piszesz o mamonie? Pisz o życiu. Masz żonę, dzieci? Kto na nich pracuje, aby im się wiodło? Rozwijasz się, dążysz do większej użyteczności, jesteś pracowity? Dlaczego pracowitość ubierasz w jakieś pióra mamoniczne? Ja cieszę się, że Bóg pomaga mi, że mnie prowadzi, że mnie zaopatruje, bo jedynie w Nim mam nadzieję i w Nim jest moje szczęście i szczęście moich dzieci i żony ( a to jest pierwsza ewangelizacja i duszpastrestwo – rodzina).

    KJ

     
    Odpowiedz
  13. misjonarz

    Piszę o eucharystii,

    Piszę o eucharystii, ponieważ tutaj jest podstawowy problem Chrześcijan.  Nie chcą uwierzyć, że Bóg, może i chce i robi to – zamienia chleb i wino w swoje ciało i w swoją krew. Bóg zstępuje i che UDZIELAĆ  ŁASK.

     Pan Jezus mówił do Faustyny:

    Pragnę jedno­czyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją
    jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko Moja, kiedy
    przychodzę w Komunii św. do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask
    wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają
    uwagi na Mnie pozostawiają Mnie Samego, a zajmują się czym innym.
    O jak Mi smutno, że dusze nie poznały Miłości Obchodzą się ze
    Mną, jak z czymś martwym
    .

    Coraz częściej doznaję łask od Jezusa w tym momencie.

    Ok. jeszcze jedno – a o czym mam pisać ? Oczywiście mógłbym pisać o Duchu świętym, ale kto mi w to uwierzy ? Wczoraj coś wybadałem – były u nas 4 Chrzty św. Gdy jest udzielany chrzest dzieciom to nie jest dla mnie łatwy czas, ponieważ pojawiają się różne wątpliwości (czy pokusy). Wczoraj natomiast wyraźnie odczuwałem Ducha Świętego, gdy kapłan polewał dziecku wodą główkę i wypowiadał słowa Chrztu to wyraźnie odczuwałem w swojej głowie  Ducha Świętego i co ciekawe – najwięcej przy ostatnim dzieciątku.

    Uwierzysz, że to był Duch Święty ? 

    Dla mnie sprawa jest jasna.

     
    Odpowiedz
  14. misjonarz

    No i proszę nie mów mi,

    No i proszę nie mów mi, że Chrzest przez zanużenie w wodzie całego ciała i to jeszcze głową do tyłu to jest łaska bo dla mnie to jest po prostu TRAUMATYCZNE PRZEŻYCIE ponieważ ludzie MOGĄ SIĘ BAĆ WODY I TAK SIĘ DZIEJE GDYŻ NIE WSZYSCY LUDZIE UMIEJĄ PŁYWAĆ.

    Tak więc to jest TRAUMA, która nie pozostaje bez wpływu na przyszłe życie. 

     
    Odpowiedz
  15. Kazimierz

    Janusz

    Pisz na temat, o pracy jak ją ty postrzegasz, a jak Pan Bóg. Czy dążenie do zaspokojenia potrzeb swoich i rodziny jest czymś złym? Czy ludzie, którzy służą Bogu powinni być biedakami? Czy korzystanie z Bożej łaski i błogosławieństwa finansowegoto coś złego? Czy istnieja Boże wskazania, jak byż bogobojnym i obfitować w dobra tego świata? Czy pracowitość nie może przynieśc dobrych zysków, czy uczciwośc w pracy jest ok?

    A tak Januszu miotasz się od eucharysti do chrztu i nie wiadomo o co ci chodzi…

    KJ

     
    Odpowiedz
  16. Kazimierz

    ostatni

    Jeszcze jedno, stwierdzasz, że problem który poruszyłeś mnie dotyczy, albo nie wiem, że dzieje się to w moim kościele.

    To może pewne dane, ja jestem pastorem KZ w Okręgu Pomorskim – dwa województwa Pomorskie i Kujawsko Pomorskie – ile jest zborów – 28 – ilu pastorów – 28 + kilku drugich. Ilu pastorów jest na pensji zborów , zaraz niech policzę – Gdańsk I, Gdańsk II, Słupsk, Tczew, Bydgoszcz I Toruń, i to koniec. Co z pozostałymi, wszak znam ich wszystkich – pracują i to ciężko. Kilku z nich jest nauczycielami, niektórzy już na emeryturach np. wojskowych, niektórzy pracują w biurach, są szkoleniowcami, jak ja. Jeden prowadzi firmę, malutką naprawia kserokopiarki. Czy są bogaci? Raczej nie znam takiego. Czy są biedni, nie, nie są raczej średnia krajowa, niektórzy może lepiej. Jak to bywa młodsi sie dorabiają , starsi mają już coś więcej – o czym to świadczy? O tym, że piszesz dziwne rzeczy. Myślisz, że p[ensja w zborze jest wielka? Oh, nie gdyby nie ich żony, które pracują, to słabo by to wyglądało. Niestety to co piszesz, jest oderwane od rzeczywistości i może oparte na jakimś jednym przypadku i to jeszcze bardzo sugestywnie.

    Na przyszłość raczej sprwadź dane, o czym piszesz, bo inaczej piszesz nieprawdę.

    KJ

     
    Odpowiedz
  17. misjonarz

    Natomiast co do pracy, to

    Natomiast co do pracy, to sprawa jest dosyć jasna, lecz obecnie w Polsce strasznie nieklarowna.

    Oczywiście, że Pan Bóg nie potępia pracy, nie potępia dążenia do zaspakajania potrzeb materialnych.

    Natomiast jest jeszcze sprawa bardzo kontrowersyjna i niestety nagminna w Polsce.  Jest to wykorzystywanie pewnych technik duchowych do biznesu. Nazywa się to "szkoleniami" – uogólniając jest to "bomardowanie intelektualne aby kogoś przekonać do danej sprawy, do biznesu itp." Jest to nagminnie wykorzystywane przez różne instytucje a zwłaszcza przez firmy ubezpieczeniowe, fudnudusze inwestycyjne, banki itp. Byłem raz na takim szkoleniu – dobrze, że "nie wytrzymałem i uciekłem" no ale 150 zł. "poszło się paść". Trudno dałem się nabrać, na szczęście nawet na tym szkoleniu a właściwie w przerwie tegoż Pan Bóg dawał mi łaski i pokazywał coś szczególnego. 

    Co jest wspólnym mianownikiem takich szkoleń ?

    Uogólniając – wmawia się ludziom aby "UWIERZYLI", "uwierz, wierz a powiedzie Ci się." No i właśnie – system wielu grup protestanckich – "TYLKO WIARA".  Tutaj jest problem bo dobrze wiemy, że wielu ludzi daje się wciągnąć na takie interesy i biznesy a tylko niewielu – tylko Ci, którzy dostaną się na górę mają z tego korzyści, no i oczywiście dzieje się to dlatego, że inni zostają pokrzywdzeni – mają po prostu straty.  Niedawno był właśnie takie reportaż w "ekspres reporterów", gdzie ludzie zostali poszkodowani bo "bizmesmen nagle się ulotnił".  Znane są również przypadki tzw. "piramid biznesowych", które oczywiście kończyły się totalnym fiaskiem.

    Najbardziej znany przypadek w Polsce i na świecie to firma "Amway".

    Co jest jeszcze niedobrego w pewnych technikach ? – ano właśnie "wmawianie ludziom, że jak założą własny biznes to osiągną korzyści materialne".

    Ok, nie neguję, że należy w pewne rzeczy wierzyć, ale nie podoba mi się podkreślanie tego.

    Teraz dla porównania pokażę coś  –   bo u katolików to powinno wyglądać tak:  MIŁOŚĆ – gdy ją znajdziesz to wtedy twoja kondycja psychoduchowa będzie ok. no i wtedy możesz podejmować odpowiednie decyzje – również w biznesie.

    U protestantów –  WIARA – "uwierz a będzie Ci się powodzić". 

    Co jest łatwiej zrobić ? "uwierzyć czy pokochać (albo uczyć się tego) ? O wiele trudniej jest pokochać bo wymaga to kochania również swoich nieprzyjaciół a nawet prześladowców.

    Czego uczył Jezus ? – uczył aby oddawać część należną państwu, aby płacić podatki. W tym samym momencie powiedział, że Bogu też należy się cześć i chwała, że trzeba "oddawać Bogu odpowiednie ofiary.  Jezus uczył OFIARY, poświęcenia, zapierania się siebie (czasem aż po śmierć męczęńską).  Jezus uczył MIŁOŚCI.

     
    Odpowiedz
  18. misjonarz

    Jeszcze jedno ale uważaj.

    Jeszcze jedno ale uważaj. Jeżeli chcesz mi coś udawadniać z biblii to proszę PISZ TO Z PAMIĘCI.

    Jeżeli będziesz pisał z pamięci to wtedy Ci jakoś uwierzę, że znasz biblię. Przeczytać to każdy umie a zinterpretować to można na wszelkie sposoby.

    Ok ? Będziesz pisał z pamięci ?

     
    Odpowiedz
  19. elik

    Naganne postawy i zachowania.

    @Ostatni

    Naganne postawy i zachowania, także myśli, wybory i decyzje wśród władców świata, bądź pastorów, przywódców, liderów etc., takż pasterzy wspólnot Kościoła katolickiego, czy innych osób duchownych i świeckich, a nawet ludzi prawych, sprawiedliwych i dobrej woli, , chyba nie są czymś nowym, ani szczególnym, nadzwyczajnym, dlatego również są prezentowane w "Tezeuszu." Jednak ich forma i charakter występownia, a szczególnie zakres i sposób oddziaływania są bardzo różne.

    Wg. mnie bardzo groźne i brzemienne w skutkach są takie postawy i……..wśród ludzi stanowiących dowolne struktury władzy, czy u osób współtworzących i wykorzystujących współczesne media, w tym internet, kiedy wydają się podwładnym, podopiecznym, wyborcom, itp. , także wielu czytelnikom w "Tezeuszu" pozornie wzorowe, dobre, właściwe i poprawne, a w rzeczywistości są zupełnie inne i nie zawsze należycie rozpoznawane, oceniane i traktowane.

    Podzielam Pana przeświadczenie, że doświadczanie obecności i bliskości tj. miłości Jezusa Chrystusa zawsze jest dobroczynne, a nawet może być zbawienne.

    Aktywność w sferze publicznej, także w blogosferze zawsze jest znacząca, lecz nie zawsze dostrzegana i doceniana, a jej zakres jest zadawalający, czy charakter właściwy, dobroczynny, pozytywny i pożądany.

    Szczęść Boże!

    Ps. Ludzi chyba bardziej przekonują i zmieniają czyny, niż słowa  – pozdrawiam serdecznie.

     
    Odpowiedz
  20. Kazimierz

    Janusz

    Zawsze pisze prawdy biblijne z pamięci, jedynie gdy chcę coś dosłownie przytoczyć, to wklejam tekst z Biblii i to różnych, w tym wpisie cytat z Mateusza 24 jest z poznańskiej…

    KJ

     
    Odpowiedz
  21. elik

    Wiara i miłość.

    @ Kazimierz i Janusz

    Przepraszam, że Panom przeszkodzę w konwersacji, lecz wg. mnie człowieka bezwarunkowa wiara (ufność) w Boga Trójjedynego i bezinteresowna miłość w prawdzie są bardzo trudne, lecz absolutnie niemożliwe tam, gdzie Mamona jest priorytetem jego serca, a triada tj. Bóg, Honor i Ojczyzna (rodzina, wspólnota Kościoła i naród) sprawą drugo-rzędną.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  22. ostatni

    Kazimierzu

     Kazimierzu napisałeś po raz kolejny że ta sprawa nie dotyczy ciebie i że nie czujesz się dotknięty-dlaczego więc tłumaczysz się ze swojego życiorysu,ja nie jestem kontrolerem skarbowym żeby cię rozliczać z majątku. Odnoszę wrażenie że próbujesz zmieniac temat i uciekasz od problemu ,który poruszyłem.Jakie wycieczki personalne? jak na razie Kzimierzu to ty piszesz jaki to ja jestem co niby myślę ,jaką mam wizję chrześcijanstwa . Moje wypowiedzi dotyczyły PEWNYCH ludzi , staram się zawsze unikać personalnych uwag ze względu na szacunek do prywatności,dlatego nie wymieniam: kto ,gdzie,kim jest,ile ma,gdzie mieszka. Przypomiałem ci tylko że ze względu na funkcje ,które pełnisz  powinieneś więcej słuchać co ludzie mówią [piszą].

    TERAZ proszę czytaj uważnie ponieważ zamierzam odpowiedzieć na twoje pytanie. Tak biedak może być zazdrosny tak samo jak bogaty ,nie wiem tylko dlaczego kierujesz to pytanie do mnie ja nie podzieliłem ludzi na te kategorie uważam tylko że nie da się połączyć biznesu z Jezusem ,a ty nazwałeś mnie bolszewikiem.

    Kazimierzu szanuje twoje odmienne zdanie i proszę abyś ty także uszanował fakt że ktoś może wierzyć w Boga i samodzielnie myśleć -inaczej niż ty. Podam ci przykład: piszesz że czytając biblię nie widzisz radykalnego podziału tylko że bogatym ciężko jest wejśc do królestwa Bożego -tu się zatrzymam na chwilę:dlaczego Jezus powiedział te słowa do bogatego młodzieńca ,który przestrzegał przykazań Bożych od wczesnej młodości, zobacz Kazik dlaczego Jezus czepia się przyzwoitego wierzącego {ba niemal idealnego] czyżby był zazdrosny że młodzieniec jechał wozem a On[Jezus} musiał iśc pieszo? Chyba nie,a ty jak myślisz? ja myślę że Jezus wskazał młodzieńcowi na pewne niebezpieczeństwo -bogactwo ,które mu towarzyszy stanowi pewien problem,młody chłopak oddany Bogu z pewnością odziedziczył bogactwo i pewnie myślał sobie że to Bóg mu dał za jego wierność,podszedł więc śmiało do Jezusa i mówi mu przy wszystkich- "spójrz na mnie jestem dobrym chrześcijaninem mam błogosławieństwo finansowe czego mi brak?"

    coś mi to przypomina – piszesz że bogactwo nie ma nic do chrześcijaństwa ,ale Jezus uważa inaczej -podpuszcza młodzieńca żeby pozbył się majątku, i co? jest problem,ale o co chodzi -żeby rozdawać co się ma biednym obaj wiemy że nie o to,nie zmienia to faktu że kasa może stanowić zagrożenie dla najlepszych chrześcijan.Cały nowy testament krytykuje bogaczy . Jezus wszedł do celnika Zacheusza,ale dopiero kiedy zacheusz obiecał oddać połowę majątku itd…Jezus stwierdza że zbawienie stało się udziałem tego domu. Oczywiście Piotr był rybakiem prowadził pewnie z bratem mały biznesik posiadali łódź i pewnie był to w tamtych czasach niezły kesz,ale znowu co dzieje się w momencie gdy Piotr spotyka Jezusa?- zostawia wszystko…Kazik jak kolwiek byś nie interpretował tych wydarzeń to nie zmienia faktu że właśnie kwestie zamożności mają wpływ na duchowość-młodzieniec odszedł zasmucony.

    Pracowitość jest dobra,utrzymanie rodziny to jest obowiązek [nie podlega dyskusji-może być też przyjemnością ] ciało ma swoje potrzeby a duch swoje,nigdy nie negowałem potrzeby zarabiania . 

    Uważam tak: wmawianie ludziom że płacenie dziesięcin jest obowiązkiem każdego chrześcijanina a nie płacenie grzechem jest zwyczajnym kłamstwem niezgodnym z biblią . Każde kłamstwo ma swoje źrudło bynajmiej nie u Boga . Jeżeli ktoś próbuje podstępem wyciągać od ludzi pieniądze to co mam o tym myśleć,jak mam pogodzić Jezusa Chrystusa z 10%-towym podatkiem od przynależności do Boga. Bóg mówi "miłosierdzia chcę a nie ofiary…",Jezus wymienia wiele błogosławieństw,ale żadne nie miało nic wspólnego z powodzeniem finansowym.

    Jezus zainteresowany jest moim sercem a  serce moje jest tam gdzie skarb mój.

     
    Odpowiedz
  23. Kazimierz

    ostatni

    Wydaje mi się, że jakoś się rozmijamy. Ja nie tłumaczę się ze swojego życiorysu, ale pokazuje, że życie chrześcijanina, pastora – to normalne życie jakie prowadzą tysiące ludzi. Że nie urwałem się z choinki i nie jestem na utrzymaniu, jak to niektórzy myślą jakichś sponsorów z USA. Pokazuję, że ciężką praca można zapewnić zaopatrznie swojej rodzinie.

    Przypowieść o młodzieńcu dotyczy człowieka, kóry nie uwierzył jeszcze w Chrystusa, człowieka pod zakonem, który myslał że poprzez wykonywanie przykazań może się zbawić. Takich ludzi dziś w Polsce mamy miliony. Był on bogaty i jak piszesz, to bogactwo zaślepiało go, tak być może myślał sobie, że Bóg mu błogosławi i jest z nim, ale prawda była inna. Ale przekładanie tego na ludzi wierzących jest raczej nie na miejscu. To cały czas ciągi mysli Chrystusa o samowystarczalności człowieka, a przecież ludzie odrodzeni ufają łasce Boga, oddali swoje życie Jezusowi i Duch Święty prowadzi ich. Zapewne zagrożenia istnieją i diabeł nie śpi, ale tych zagrożeń jest cały zestaw.

    Symbol zmiany życia Piotra, oczywiście każdy z nawróconych doświadcza zmiany życia i musi wybierać, czy żyć po swojemu czy żyć dla Chrystusa. Co nie oznacza, że żyje życiem biedaka. Wierzę i wiem, że Boże błogosłaieństwo w postaci – "..spojrzcie na ptaki, na lilie, nie troszczcie się… spoczywa na każdym dziecku Boga. Bóg chce aby naszym zmartwieniem nie była troska o materialne zaopatrznie , ale troska o zgubione dusze. Wiem, że bywa to trudne, nawet Piotr chciał wracać do swoejgo biznesu, po śmierci Jezusa, ale wiem i wierzę, że ufać Panu, to przyjmować również od Niego wszystko to, co dla nas przygotował – tak w świecie duchowym – dary, powołanie itp, jak i świecie materialnym. Pieniądze są też dobrym narzędziem korekty dla Boga, historia Izraela wyraźnie nam to pokazuje.

    Co do dziesięciny – uważam, że jest to absolutne minimum, jakie człowiek powinien wykonywac wobec Boga. Nasz Kościół nie zmusza nikogo do jej płacenia, ale zachęca, bo posłuszeństwo wobec Słowa daje róznież błogosławieństwo. Jeśli Słowo uczy – nie zabijaj – wykonujesz to – czy daje to błogosłąwieństwo? Jeśli Słowo uczy nas – modlitwa jest rozmową z Bogiem – czy jest to złe? Jeśli Słowo uczy nas – aby być pracowitym – czy jest to złe? Jeśli Słowo uczy nas – aby być hojnym – jest to złe? Jedna odpowiedź – nie, gdyż Słowo Boże jest tak i amen i jest dobre. Ja praktykuję płacenie dziesięciny od mojego nawrócenia i zawsze jest to dla mnie wielki przywilej, podobnie jak kolekty, czy wspieranie służby innych lub też wspieranie osób w trudnej sytuacji. Uważam, że pieniądze, jak i mój czas i modlitwa i inne, powinny służyć w Królestwie Bożym.

    Poza tym jako pastor prowadzący zbór zapytam – jeśli ludzie mieliby nie łożyć na Kościół – to z czego (w moim przypadku) opłacalibyśmy wynajem sali na nabożeństwa? Za co zapraszalibyśmy gości? Za co mielibyśmy na ciasteczka i kawę po nabożeństwach. Z czego pomagalibyśmy tym, którzy nie mają na lekarstwa (a są takie przypadkli w naszej wspólnocie). Za co zamawialibyśmy prenumeraty dobrych czasopism, za co organizowalibyśmy ewangelizaję, rekolekcje – nie ma innego zaopatrzenia… Jakl już wspomniałem, ja pensji nie biorę ze zboru, ba wogóle żadnymch pieniędzy nie biorę ze zboru, ale gdyby był inny pastor, który nie miałby zaopatrzenia – co wtedy?

    W małych społecznościach można spotkać takie postawy, o jakich wspominasz – tak, że nieustannie zmagają się z najbardziej podstawowymi problemami związanymi z finansami, nie ma na nic. A często jedyną osoba płacącą dziesięcinę jest pastor i starsi, bo inni p[odobnie jak ty unieważnili Słowo o dziesięcinie i zamiast widzieć w tym dobro dla siebie i wspólnoty , widzą wbrew przesłaniu Bibli jakieś zło… A co Słowo mówi – Mal. 3. 10 Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, i w ten sposób wystawcie mnie na próbę! – mówi Pan Zastępów – czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę. (11) I zabronię potem szarańczy pożerać wasze plony rolne, wasz winograd zaś w polu nie będzie bez owocu – mówi Pan Zastępów. (12) Wszystkie narody będą was nazywać szczęśliwymi, bo będziecie krajem uroczym – mówi Pan Zastępów

    Po co Bóg przypomina o tym w ostatniej Księdze ST? Jest to takie złe? A może jednak można się czegoś nauczyć z tego Słowa?

    KJ

     
    Odpowiedz
  24. misjonarz

    Wiem, zrobię obecnie

    Wiem, zrobię obecnie ciekawy "wtręt"   – "co oznaczały słowa – "udał się na pustynię i był kuszony" ?

    TU JEST PEWIEN PROBLEM. Aby zacząć naśladować Jezusa to "trzeba udać się na pustynię". Co to jest pustynia ? i czy jest możliwa pustynia w obecnym czasie ?

    TO JEST CISZA. Czy jest ona możliwa w XXI w. ? – właściwie w społeczeństwie "cywilizowanym to nie".

    Są oczywiście pewne opcje – w KK są organizowane rekolekcje z milczeniem.  W najbardziej ekstremalnym przypadku są to 8 dniowe rekolekcje Ignacjańskie ( a występuje też opcja 30 dniowa ) lub np. rekolekcje "lectio divina u Salwatorianów z milczeniem".

    Ludzie korzystają z tego dosyć intensywnie – niestety jest pewien problem – ciężko "zachować całkowite milczenie", a nawet jeżeli się je zachowuje to człowiek "zaczyna gadać wewnętrznie sam do siebie". Tak więc udać się na pustynię dla katolików jest niezwykle trudno. Im jest trudno, a jak trudno jest  to zrobić "braciom odłączonym" ? Myślę, że to jest "prawie niemożliwe". To jest jedyna opcja, aby zacząć słuchać Jezusa – bo tak zrobił on sam – "udał się na pustynię aby słuchać swojego ojca". Tak samo później udawał się w miejsca odludne aby modlić się. Oczywiście, że nie unikał też świątyni Jerozolimskiej, ale ogólnie lubiał przebywać "sam na sam z ojcem".

    Aby zacząć słuchać natchnień Bożych i poznać siebie samego to trzeba zacząć MILCZEĆ.

    Jest to możliwe u ludzi ? – bardzo ciężkie pytanie ale warte zastanowienia.

     

    dobranoc – "w milczącym śnie"

     
    Odpowiedz
  25. ostatni

    Kazimierzu-CO TO JEST DZIESIĘCINA?

    Zastanawiam się czy masz świadomość że w twojej wypowiedzi znajdują się sprzeczności,a może jest to zwykła psychologia-z powodu właśnie takiej manipulacji wystąpiłem z szeregów zielonoświątkowców. Wiem że wdawanie się w taką dyskusje może nadszarpnąć moją opinię ,ale mam nadzieję że ktoś może kiedyś przeczyta to i uwolni się tak jak ja z więzów oszustwa.

    CO TO JEST DZIESIĘCINA? Kazik jesteś teologiem a tego nie wiesz?  Bóg rozdzielił ziemię obiecaną między jedenaście pokoleń Izraela dwunaste pokolenie kapłanów nie otrzymało ziemii. ich zadaniem było opiekować sie przybytkiem pana i ponieważ nie posiadali ziemi więc nie mieli utrzymania,dlatego Bóg nakazał płacenie dziesięcin{było ich więcej -poczytaj Mojżesza} na utrzymanie kapłanów i przybytku. Nie wiem czy zauważyłeś że świątyni od jakiegoś czasu nie ma i między czasie ziemię odwiedził Chrystus, Dziesięcina jest także jednym z bardzo wielu praw nadanych Izraelowi i nie występuje nawet w dekalogu. 

    Kazik czyżbyś nawoływał do przestrzegania zakonu mojżeszowego, nowy testament oznajmia nam że jeżeli chcesz być wykonawcą choćby jednego nakazu mojżeszowego powinieneś przestrzegac i reszty. z drugiej strony dlaczego wybrałeś akurat ten nakaz?-myślę że gdybyś nawoływał do mycia rąk przed jedzeniem byłby z tego większy pożytek dla ludzi {ochrona przed chorobami] . Pomyśl do czego doprowadzasz- odciągasz ludzi od łaski i wpychasz ich pod przekleństwo zakonu,który nie ma mocy zbawczej. 

    Teraz pokarzę ci twoje sprzeczności: piszesz że kościół zielonoświątkowy nie zmusza do płacenia dziesięciny – masz racje ,ale robi coś gorszego oszukuje.najpierw mówisz ludziom że nie trzeba płacić potem przez różnego rodzaju perswazje wmawiasz im że niepłacenie to grzech [ja osobiście usłyszalem od pastora że niepłacenie jest łamaniem przykazania nie kradnij] .Kiedyś na kazaniu pastor powiedział że niepłacenie dziesięciny jest-cyt. "pernamentnym trwaniem w grzechu" Tekimi kazaniami obciąża się ludzi poczuciem winy i w ten sposub wymusza psychicznie dziesięcinę. Dowodem na to co teraz napisałem jest twoja poprzednia wypowiedź

    Żadna moja wypowiedź nie neguje chojnego stylu życia -zarabiasz pieniądze są więc twoje i rób z nimi co chcesz a Bóg każdego z nas indywidualnie rozliczy ze wszystkiego. Sprzeciwiam się kłamstwu neguję kłamstwo jako środek do osiągnięcia z pewnością dobrego celu. Kazik zastanów się uczysz Boga jak się wydusza z ludzi pieniądze-wolisz wprowadzać ludzi w błąd niż pozwolić Duchowi Św. działć. Zacznij naśladować pierwszy kościół opisany w bibli- Św.Paweł zbierał pieniądze na konkretny cel w odpowiednim czasie i nigdy nie okłamywał BÓG NIGDY DO NICZEGO NIE ZMUSZA daje nam wolną wolę wyboru,jedyną formą nacisku Boga na człowieka jest biblia,którą możesz wyrzucić w każdej chwili i mieć  spokuj 

    Św. Paweł uczy nas jak płacić -napisał aby odkładać kto ile może na koniec tygodnia i tym się dzielić jeżeli jast to 10% to o.k ale nie wolno oszukiwać,pszymuszać ludzi żadnym podstępem-Bóg przestrzega surowo przed manipulacją jego słowem.

     

    PRZEPRASZAM BLOGOWICZÓW TEZEUSZA za te dyskusje ,ale nie mogę milczeć . nie potrafię być letni

     
    Odpowiedz
  26. Kazimierz

    ostatni

    Gdyby stosować to co piszesz, to ST należałoby wrzucić do kosza i po sprawie. Nie odpowiedziałeś mi na żadne pytanie, a twoja interpretacja jest nietrafiona.

    Czy chcesz powidzieć, że jeżeli zalecam – żeby nie iść za radą bezbożnych (Ps.1); zachęcam do ufności w Bogu (Ps. 5); aby żyć nienagannie (Ps. 15); aby słuchać niebios opowiadających chwałę Pana (Ps. 19); aby postrzegać Pana jako dobrego pasterza (Ps. 23); aby widzieć grzechy nasze, swoje oczami Izajasza – Iz. 1.18; aby zaniechać wróżbiarstwa, horoskopów itp (V Mojż. 18. 10-14) i tysięcy innch rzeczy, że wówczas wpędzam ludzi w zakon i odciągam od łaski????   Mylisz się okrutnie. ST jest dla nas wzorem, obrazem, zachętą do bogobojnego życia. Historie ze ST obrazują nasze życie duchowe i pokazują na prawa duchowe, które dziś tak samo działają.

    Co ty piszesz, na podstwie jednej wypowiedzi jakiegoś pastora uogólniasz wszystkich, to jest dopiero manipulacja – czytasz, a nie rozumiesz, przecież jasno i klarownie piszę, że dziesięcinę ja np. zalecam, i nikogo nigdy nie zmuszałem, ani nie wbijałem w poczucie winy z powodu nie płacenia jej. To ty manipulujesz moimi słowami i przekręcasz je jak chcesz. Ja wiem ze swojego życia, że dziesięcina jest dobra i setki ludzi ci to potwierdzi, którzy płaca nie 10% ale 20, 50 a może i więcej. Ja również nie wyliczam 10% często to jest o wiele więcej i jest to sprawa moja i Boga, a wiem i doświadczam, że hojność jest dobra.

    Nie odniosłeś się do wersów z Malachiasza, dlaczego, to przeżytek? A w kościołach nie ma ludzi tzw. lewitów? Oczywiście, że w wydaniu NT, ale kto ma ich utrzymywać? W dużych wspólnotach, np. przyjeżda do mnie teraz grupa ludzi z Kanady z ponad 3 tyś zboru, powiedz, kto ma ich utrzymywać? Kto ma utrzymywać pastorów, admisnistratorów itp.? Nikt, mają pracować w fabrykach i zajmowac się kościołem, a tacy jak ty będą ich jeszcze rozliczać? No bo, po co dawać pieniądze na kościół. Dziesięcina zła, pastor zły, a ja taki pokrzywdzony…  Powiedz mi, przecoież mnie nie znasz, a może znasz? Jak naśladować 1 Kościół, ty to potrafisz, opisz jak to robisz? Zacząłeś od tego, że w kościele nie jesteś, czy taki jest wzorzec?  Pastor powiedział coś, co ci sie nie podobało i już uciekłeś z kościoła, czy tego uczy Jezus? Mnie uczy czego innego, że kościół to zbiór grzeszników (pastorzy również – upsss), którzy zostali odkupieni Krwią Chrystusa i są w drodze i właściewie każdy powinien mieć na plecach szyld – w trakcie remontu – ja też, no ale ty już jesteś może po, skoro oceniasz, osądzasz, pouczasz? Wyobraź sobie, że to że ty inaczej myślisz niż ja, nie jest niczym złym. Z tym, że ja nie twierdzę, że robisz coś złego, a ty tak – osądzasz mnie publicznie – pisząc ——."Pomyśl do czego doprowadzasz- odciągasz ludzi od łaski i wpychasz ich pod przekleństwo zakonu,który nie ma mocy zbawczej." i to jest gruba manipulacja. 

    Na koniec – II Tym. 3.16-17 – "Całe pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości. Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany"

    KJ

     

     
    Odpowiedz
  27. misjonarz

    No i właśnie, ktoś sam

    No i właśnie, ktoś sam się przyznał, zbory zielonoświątkowe to są sekty, czasem destrukcyjne, no bo jeżeli ktoś oddaje połowę swoich dochodów, to jest całkowicie zależny do GURU. Kto jest tym guru ? Nie wiem, ale pewnie są jacyś tam "PANOWIE NA GÓRZE", którzy sterują swoimi podwładnymi przy pomocy odpowiednich technik.

    Tak samo jak portal Tezeusz, co już raz podkreśliłem. Jeżeli ktoś cały swój majątek oddaje dla działalności organizacji religijnej to właśnie robi coś najgorszego "podporządkowuje całe swoje życie organizacji".

    Co jest najdziwniejsze to ludzie robią tak czasem zupełnie nieświadomie, no ale jeżeli "wchodzi się w odmienne stany świadomości" przy pomocy różnych technik ( o których już nieraz pisałem) to nie ma się co dziwić.

    Tak więc – te wszystkie "dziwactwa na spotkaniach – np. zielonoświątkowców" to są właśnie takie stany, więc nie dziwmy się, że ludzie są zmanipulowani.

     
    Odpowiedz
  28. Kazimierz

    Janusz

    Czytając twój wpis, tylko jedno ciśnie mi się na usta – piszesz jak g…..c i tyle.  Jesli płacic na fundację tvp 10 tyś, to ta fundacja jest sekta, bo ty zapłaciłeś? Chory sposób myslenia, co ma piernik do wiatraka. Jak będę chciał, to będę płacił na Tezeusza, czy na KZ nawet 99% moich dochodów i nic to nie zmieni, czy moje pieniądze zmieniają Kościół lub fundację w sektę, chyba za dużo sobie golnąłeś dziś, lepiej się, przewietrz…

    Ps. jeszcze jedno napisz , czy sekta rozlicza się z tymi, którzy płacą i łożą na nią? Czy każdy grosz wydany na cele członków sekty jest rozliczany? Bo w KZ własnie tak jest, księgowy rozlicza się przed całą Wspólnotą zawsze kiedy sobie życzy i z każdym osobno, jeśli tylko chce. Jest jawność finansowa, nic nie jest ukryte, wszystko jawne. Ba nawet nikt nie może dysponowac kasą Wspólnoty bez uprzedniego zatwierdzenia przez nią wydatków. A może to ty jesteś w sekcie, bo czy wiesz, co z twoimi datkami się dzieje?

    KJ

     
    Odpowiedz
  29. elik

    Co czyni i uczy Jezus Chrystus?…..

     

    Drogi Kazimierzu dziękuję Tobie za te wyjątkowe słowa: Pastor powiedział coś, co ci sie nie podobało i już uciekłeś z kościoła, czy tego uczy Jezus?

    Rzeczywiście bywa tak, że nawet to, co powie osoba duchowna Kościoła katolickiego, tj. ksiądz albo pastor, czy przywódca, lider wspólnoty religijnej, czy wyznaniowej może być powodem zwątpienia, zgorszenia, czy pogłębionej refleksji, a także nadmiaru emocji (irytacji) i rezygnacji z przynależności do wspólnoty.

    Natomiast Jezus Chrystus nie dopasował swojej nauki do ludzkich oczekiwań – nie złagodził, nie ułatwił, ani nie dostosował jej do wyników np: sondaży, czy statystyk. Również nie zatrzymywał na siłę tych, którzy chcieli odejść. Wręcz przeciwnie wydawać by się mogło, że nawet swoich najbliższych uczniów w pewnym sensie zachęcał, do tego typu reakcji „Czyż i wy chcecie odejść?”pytał.

    Odpowiedź, jakiej w imieniu Dwunastu udzielił Szymon Piotr, brzmi dość bezradnie. „Panie, do kogóż pójdziemy?”. Ale ta bezradność to nie wszystko. Ona jest wstępem do prawdziwej i głębokiej wiary. „Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”.

    Szczęść Boże!

    Z poważaniem Zbigniew R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  30. misjonarz

    Daję na kościół na tyle

    Daję na kościół na tyle na ile mnie stać ( z reguły bardzo mało), wyjątkiem są rekolekcje Ignacjańskie, za które płacę więcej, ale przecież, jak na nie jadę to tam mieszkam i żywię się, tak więc ta kwota, która wydaje się większa wcale nie jest duża. Ja nie jestem podporządkowany swojemu kościołowi, swojej parafii, wspólnocie, itp.bo jestem wolny – a należę do mojej parafii – bo tam m.inn spotykam Chrystusa. Dobrze, że nie wiem co się dzieje z moimi ofiarami (po co mam sobie zaprzątać sprawę bzdurami typu – "ksiądz zjadł pączka a nie chleb", czy jeździ fordem (zresztą dosyć już nadwyrężonym) a nie cinquecento. Moje datki idą na utrzymanie parafii, i na jej budowę i rozbudowę co jest celem bardzo szczytnym. Wiele razy już słyszałem oskarżenia naszego proboszcza o to, że "defrauduje pieniądze". To są informacje wyssane z palca ( z reguły ludzi, którzy nie chodzą na nabożeństwa albo chodzą na nie od święta, lub stoją na nich na końcu kościoła lub na polu ). Ktoś komu nie podoba się organizacja parafii katolickich zawsze będzie się przyczepiał najpierw do pieniędzy. Oczywiście, że istnieją przypadki nadużywania środków materialnych przez księży, ale są to raczej marginalne przypadki. W moim kościele, parafii, czy wspólnocie nikt nigdy nie przymusi mnie (w jakikolwiek sposób ) abym podoprządkował swoje życie w tym materialne organizacji religijnej.

    Nazwałem zbory zielonoświątkowe tak a nie inaczej bo to jest reguła, że istnieją sytuacje gdzie oddziela się ludzi od innych kościołów ( w tym chyba najwięcej od K.K ). Tak więc zborom nie zależy na wspólnocie ale na oddzielaniu się (izolowaniu od innych ). Tak więc moim zdaniem w tych zborach dział "duch podziału", a kto jest tym duchem, który dzieli ? Nazywa się on "diabolos". Oczywiście, że on się nie ujawnia (tak, jak to się dzieje czasem w przypadku dręczeń, czy opętań wykrywanych przez kapłanów katolickich ), ale działa z ukrycia i pod przykrywką dobra.

    Ostatnio słyszałem opinię, że K.Z podjął jakieś negocjacje odnośnie wspólnoty z pewnymi kręgami katolickimi.

    Coś ruszono, ale zupełnie w nie odpowiednim kierunku – bo chodzi o charyzmaty Ducha Św. W K.K są różne charyzmaty, ale te nadzywaczajne to naprawdę margines (zresztą są z reguły źle używane). Tak więc zaczęto dyskutować nad problemem, który zupełnie nie jest na miejcu. Pytanie – dlaczego nie zaczęto negocjacji od "wspólnego uznania Chrztu" ?, tylko od czegoś "dziwnego" ? Moim zdaniem zupełnie nie ma problemu zgody ze strony K.K aby ludzie ochrzczeni w K.Z po przejściu do K.K byli uznani za Chrześcijan. Potrzebna jest tylko negocjacja i zgoda a to napewno będzie strasznie utrudniona (również z powodu dużego pozdziału samego K.Z ).

    K. Z. nie zależy na jedności bo tak im wygodnie (napewno również dlatego, że małę grupę można swobodniej kontrolować).

     

    dobranoc

     
    Odpowiedz
  31. ostatni

    Czego uczy Jezus?

     Kazik gdzie napisałem że ST należy wyrzucić przeczytaj list do Galacjan to nie ja to św Paweł napisał że zakonu nie należy przestrzegać , widzisz cały dramat faryzeuszy polegał na tym że nie mogli zcierpieć prawdy, byli pewni że są wybrańcami Bożymi i pustym bezdusznym prawem przeciwstawiali się miłości Chrystusa,a prawda którą im mówił doprowadzała ich do szaleństwa. Widzisz Jezus uczy żeby trwać w prawdzie i że nawet odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza,uczy miłości i wyrozumiałości do bliźnich,ale uczy też zero tolerancji grzechu. Oczywiste jest że byliśmy ,jesteśmy i będziemy grzesznikami ale nie oznacza to że mamy zapszestać walki z grzechem.Bóg kocha grzesznika ,ale nienawidzi grzechu i tak powinniśmy postepować miłować się nawzajem i akceptować siebie, ale miłość to także trudne sprawy,które należy rozwiązywać . Widzisz Kazik nie potrafisz obiektywnie spojrzeć na swoją organizację -nie twierdze że jesteś sekcierzem,ale twoja reakcja na wypowiedź "misjonarza" bardzo przypomina zwykłe sekciarstwo. Bardzo agresywna reakcja na krytykę twojej organizacji wskazuje że jesteś z nią niebezpiecznie zżyty. Ręczysz w ciemno za wszystkie zbory zielonoświątkowe i twierdzisz że znasz wszystkich pastorów a ten ,którego ja doświadczyłem to wyjątek.Zobacz piszesz jak świadek jechowy ja opuszczam zielonoświątkowców a ty traktujesz to jak bym odszedł od Boga,

    pyutasz jak ja naśladuje pierwszy kościół- miałem na myśli nauki apostołów -staram się tak jak oni poszukiwać prawdy , badać wszystko-dobrego się trzymać, dziś być może jestem przeklinany przez byłych współwyznawców ,ale nie dbam o to mam wspaniałą rodzinę i przyjacół to taki mały kościół , a Jezus jest tam gdzie dwuch, ….

    Kazik ulżymy tezeuszowi jak damy sobie spokój z dyskusją,która widzę wyprowadza cię z równowagi, masz swój kościół dbaj o niego, masz też rozum jeżeli uważasz że już wszystko wiesz to po co dyskutować ja będę poszukiwał dalej , a ty idź swoją drogą,,wybacz jeśli cię uraziłem nie mam nic do ciebie jako człowieka ,dla mnie jesteś tylko ofiarą manipulacji ,która często powtarza bzdety,których nie rozumie. Kazik powtarzam akceptuje ciebie w społeczeństwie,ale nie akceptuje tego co nauczają zielonoświątkowcy., w końcu mam prawo do własnej opini. 

     
    Odpowiedz
  32. Kazimierz

    ostatni

    No, myslę, że najłatwiej zrobić uniki i zostawić problem. Porównujesz moją reakcję na pisanie misjonarza do sekciarskiej, bardzo niesprawiedliwie. Moja reakcja jest typowo pedagogiczna – jestem z zawodu resocjolizatorem – i pracuję rocznie z setkami ludzi, między innymi pomagając im w wychodzeniu ze schematycznego zycia i w obalaniu skrótów myślowych, które ich prowadzą do uogólnień  i fałszywych wniosków – jako pastor wielokrotnie słyszałem oceny różnych oszołomów na swój temat czy Kościoła – chore, bo chore i mogę to znieść od księży katolickich, od babć różańcowych, od pijanych zwolennikó KK itp. Lecz jeśli ktoś kto siebie określa mianem misjonarz używa takich skrótów – ja milczć nie mogę.

    Zauważyłeś głupotę jego skrótu, czy raczej pasuje ci to co on pisze, bo gra na tych samych nutach co ty?

    Piszesz, że zakonu nie należy przestrzegać, to co z przykazaniami – 10 ?

    Oceniasz mnie, że nie potrafię obiektywnie ocenić swojej organizacji religijnej – skąd takie wnioski? Czy ja ręczę za swój Kościół, gdzie pisałem, że znam wszystkich pastorów – znam z mojego okręgu – tak to prawda. I wiem, że sporo ludzi przewija się przez kościół, również ten, którego ja jestem pastorem – i wielu ludziom się nie podobam, bo szukają czegoś innego w Kościele niż Boga. Konsumpcjonizm i materializm spowodowały, że ludzie dzisw często chcą by pastor zachowywał się tak, jak im pasuje. Spotykam się z takimi zachowaniami, że idę tam, bo tam lepszy kaznodzieja, idę tam bo tam dają ciastka po nabo, idę tam bo tam dzieci nie przeszkadzają, idę tam bo tam zespół muzyczny lepszy, idę tam bo tam ładne dziewczyny – czyli jestem biorcą. Niewielu jest tych, któzy wiedzą, że Bóg ich postawił w tym miejscu po to, aby budować wspólnotę i rozwijać. A przecież właśnie o to chodzi, że mam być tam , gdzie Bóg chce i używać darów, talentów, swojego życia po to, aby wzrastać w Panu, aby budowac braci i siostry i aby nieść ewangelię .

    To dobrze, że masz masz wioerzącą rodzinę i przyjaciów, oczywiście że takie małe wspólnoty są dobre i są miejscem, gdzie można chwalić Boga, w końcu tak też się kiedyś zaczynało. Jednak nie należy moim zdaniem odcinać się od większych wspólnot, gdyż istnieje zagrożenie, że można niebezpiecznie zdryfować na mielizny – ocenianie innych, ja wiem najlepiej, inni błądzą.

    Nasza dyskusja nie wyprowadza mnie z równowagi, cenię sobie ją, lecz prosiłbym abyś na bok odłożył swoje uprzedzenia i nie patrzył na mnie poprzez pryzmat swoich doświadczeń z KZ. Jak wiesz, każdy pastor jest inny, nikt pastorów nie naucza tego, aby tak samo myśleli, nikt im nie wkłada do głowy jedyno mądrej teologii, ale jak autonomię mają zbory , tak i autonomiczni są pastorzy. Natomiast moje reakcje na niektóre uogólnienia z twojej strony nie są obroną Kościoła, bo kto mnie do tego upoważnił, ale reakcję na kiepską retorykę.

    Kazik

     

     
    Odpowiedz
  33. Kazimierz

    Janusz

    I znów obracasz kota ogonem, kto kogo oddziela od innych kościołów – skąd masz takie info, wyssane z palca i tyle. Pleciesz bzdury – nikt nikomu niczego nie zabrania, ty chciałbyś aby tak było, ale tak nie jest.

    Kto kogo dzieli, albo kto chce się łączyć w co i po co? KZ podjął jakieś negocjacje, ciekawe jako pastor powinienem coś wiedzieć na ten temat, a nie było nigdy żadnych negocjalcji? A co ja robię na Tezeuszu, a co robią setki innych ludzi na mszach, ślubach, chrzcinach itp. Zborom zależy na izolowaniu od innych – prosze podaj badania na ten temat, a nie wyssane z palca twoje iluzje. Och ty manipulancie.

    Nie wiem, czy warto to ci pisac, bo jest to moja bardzo intymna sprawa – ale napisze tak – wiesz co w sobotę żeni się bardzo bliska mi osoba, która jest zielonoświątkowcem, wiesz z kim, z katoliczką i myślisz, że mnie tam nie będzie? Myslisz, że się nie ciesze z ich szczęścia., pomimo tego, że durny ksiądz im na początku dokuczał (mam nadzieję, że uda mi się zamienić kilka słów z nim podczas wesela). Będę tam i będę cieszył się ich szczęściem i będę im błogosłąwił.  A wiesz, oni za dwa tygodnie będą u nas z prośbą o błogosławieństwo ich małżeństwa, a potem agape i co ty na to, jakoś to chyba nie pasuje do twoich teorii?

    Piszesz, że niby KZ ma dyskutować o charyzmatach z KRK, nic o tym nie wiem, ale ty już wiesz, że to bez sensu – powiedz to (jeśli to prawda) stronie katolickiej – księżom, czy teologom, że ich dyskurs jest bez sensu, bo ty tak to oceniasz. Bo ty uważasz, że należy mówić o chrzcie. Ty i ty i ty i ty . Ludzie ochrzczeni w KZ, po przejści do KRK byli uznani za chrześcijan, a wcześniej nimi nie są? Och, czasami myślę, że rozmawiam z osobą nietrzeźwą, która nie wie co pisze. Wiesz co to jest chrześcijaństwo – kto jest chrześcijaninem – każdy kto ufa Jezusowi – nie ten co został ochrzczony.

    Zastanowiłbym się na twoim miejscu, czy możesz używać ksywę misjonarz, skoro tak mało wiesz i tak bardzo błądzisz…

    KJ

     
    Odpowiedz
  34. misjonarz

    Byłem na procesji Bożego

    Byłem na procesji Bożego Ciała. Gdy idę za Jezusem to rozmyślam – różne myśli przychodzą mi do głowy. Tym razem rozmyślałem "czy ludzie wiedzą za kim ida i co robią" ? Nie wiem czy wiedzą, wiem jedno, że pomimo trudności (z różnych względów – np. upał pogłębiony tłumem) ludzie byli zadumieni, skupieni (czy próbójący się skupić). Ja zupełnie nie widziałem tutaj jakichś oznak bałwochwalstwa (co często po.dkreślają różni pastorzy).  Oczywiście, że istniały tzw. "ROZPROSZENIA" – sam miałem ich mnóstwo, ale ogólnie ludzie starali się wrócić do modlitwy po rozproszeniu.  Na takich procesjach ludzie czasem rozmawiają głośno – dzisiaj nie widziałem aby ludzie dużo rozmawiali. Z reguły szli rodzinami i byli radośnie zamyśleni.  Tak więc taka procesja to jest: MEDYTACJA i KONTEMPLACJA – co bardzo nasyca dusze i TO JEST PIEKNE. To jest piękne ale najważniejszy był dziś Jezus – i mówił On do mojego serca poprzez poruszenia, które nazywają się:  "POCIECHA  DUCHOWA". Tak więc Jezus jest: "prawdą, drogą i życiem"  i mówił też dziś:

    "kto spożywa moje ciało i pije moją krew ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym", "ciało moje jest prawdziwym pokarmem a krew moja prawdziwym napojem" i jeszcze "jeżeli nie będziecie spożywali ciała mojego i pili mojej krwi nie będziecie mieć życia       w sobie".

    Kocham Cię Jezu ukryty w najświętszym sakramencie.

     
    Odpowiedz
  35. misjonarz

    Jeszcze podzielę się

    Jeszcze podzielę się pewnymi przemyśleniami odnośnie tego mieszanego małżeństwa. Ja sobie tego nie wyobrażam – będzie z tego mnóstwo problemów i napewno najwięcej po tym, jak dzieci zaczną dorastać i zadawać pytania a tych pytań będzie mnóstwo – typu:

    "dlaczego tatuś modli się tak a ty inaczej" ?

    "dlaczego tatuś nie modli się na mszy św" ?

    "czemu tatuś nie chodzi do komunii św. tak, jak ty mamo ?

    "czemu musimy chodzić na te uwielbienia – bo mnie się tam nudzi ?

    "czemu, jak był u nas ksiądz na kolędzie, to tatuś nie pocałował krzyża" ?

    "czemu tatuś jest taki inny od Ciebie" ?

    Tych pytań napewno będzie mnóstwo  i napewno dziecko nie będzie potrafiło sobie poradzić z tą ich odmniennością. Także ksiądz miał napewno rację.

     
    Odpowiedz
  36. misjonarz

    Znów jakaś refleksja

    Znów jakaś refleksja "telepie mi się po główce".  Czytałem o kościele Luterańskim w Polsce wyznanie Ewangeliczno – Augsburskie. Robiłem porównania do KRK. Znalazłem ich mnóstwo. Oczywiście różnice są ale chyba jest więcej podobieństw. Np.

    – dla nich eucharystia (chociaż nazywana  wieczerzą pańską) jest SAKRAMENTEM

    – pastor w Polsce nazywa się KSIĄDZ

    – pastorzy uczestniczą w liturgii w sutannach

    – liturgia chociaż zupełnie inna od katolików zawiera: litrugię słowa i liturgię eucharystyczną

    – chrzest jest udzielany dzieciom ( i jest uznawany przez oba wyznania )

    – istnieje tzw. spowiedź powszechna

    – biskup jest biskupem i ma pod sobą diecezję

    – podczas liturgii wierni słuchają

    – Maryja chociaż jest nazywana Marią to mówi się o niej Panna

    Tak więc podobieństw jest mnóstwo i to dlatego im bliżej do prawdziwego ekumenizmu, natomiast KZ, Świadkowie Jechowy i innia "badacze pisma świętego", lubią "swoje". Lubią swoje i dlatego "nie lubią innych", no bo wystarczy, że ktoś źle zinterpretuje te "powłóczyste szaty" (sutanny) i już powstaje problem.

    Interpretacja pisma świętego na "swoje widzimisię" prowadzi właśnie do takich różnych paradoksów a to prowadzi do podziałów.

     

     
    Odpowiedz
  37. ostatni

    Kazimierz

     Zadam i ja pytanie-które przykazanie jest największe?

    Kazik nie jestem pewny czy zastanowiłeś się dobrze nad tym co napisałeś,czy aby na pewno większe wspólnoty są gwarancją bezbłędnego podążania za Jezusem? powiem ci co o tym myślę:

    w kościele zawsze były problemy już apostołowie gubili się czasami w swoim postępowaniu [przykład św. Piotra] , św Paweł podczas swojej działalności w momencie kiedy kościół Chrystusa był jeszcze w zalążku zmagał się z kłamliwymi pasterzami,oszustami i heretykami z grzechami w kościele jakich nawet nie było wśród pogan,ale wiesz co w tym wszystkim było pięknego-że był taki apostoł Paweł ,który nie tylko pragnął żyć w prawdzie ,ale zabiegał o to by kościół dążył do czystości ,do tego aby w prawdzie i milości oczekiwać przyjścia Pańskiego. Wiem że to jest normalne ze we wspólnotach chrześcijańskich sę problemy -były i będą, ale najgorsze zaczyna się dziać kiedy wspólnoty rozrastaja się- potrzeba więcej kasy ,zaczynają się przekręty kłamstwa, mieszanie do polityki-pragnienie władzy [pod pretekstem oczywiście dobrych intencji] .

    Zobacz Kazik czego ty dziś nauczasz – nazywasz BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM powodzenie finansowe a Jzus mówi błogosławieni,którzy są prześladowani z powodu prawdy, uczciwości sprawiedliwości, jast napisane że Bóg wybrał w tym świecie biednych ,prostych uznanych przez świat za głupców,aby upokorzyć to co mądre, a ty mówisz że bieda to brak błogosławieństwa,próbujesz odebrać biednym Chrystusa twierdząc że Bóg im nie błogosławi, że są zbty grzeszni aby zasłóżyć na "błogosławieństwo".

    Kazik powiem ci skąd bierze się bieda – bieda jest skutkiem chciwości , jeden człowiek chce mieć więcej niż potrzebuje , najczęściej taki ,któremu nie chce się pracować , inni mniej zaradni muszą więc cierpieć biedę żeby taki mógł obrastać w dostatek-tak to wygląda w skrócie.

    Oczywiście nie uważam że misją kościoła są biedni, kościół powinien być nośnikiem prawdziwej ewangeli , która trafia do wszystkich biednych, bogatych,średnich że błogosławieństwo to możliwośc naśladowania Chrystusa a nie dążeń tego świata-że największym skarbem jest prawda .

    Zobacz  ,kiedy uczniowie troszczą się o chleb Jezus zwraca uwagę na to by strzegli się kwasu faryzeuszów- to nie głód zagraża kościolowi ale kwas faryzeuszy -czyli fałszywa pobożność ,religijność oparta na literze a nie na miłości,pycha i kłamstwo, przedstawianie fałszywego obrazu Boga.

    Historia kościoła pokazuje że kiedy kościół osiąga wielkie rozmiary to zaczyna zbaczać i wtedy rodzą się małe ogniska zapalne ,które dążą do prawdy, potem te małe ogniska stają sie molochem i historia się powtarza.

    Myślę że prawdziwe bezpieczeństwo jest w Chrystusie a nie w dużej wspólnocie.

     
    Odpowiedz

Skomentuj Kazimierz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code