,

Krzyż Chrystusa w szkole czy w sercu?

Gdy toczy się jakaś ważna publiczna debata, zwykle wpierw wyciszam się i próbuję odkryć wagę dyskutowanego problemu w głębi własnego serca w ciemności Tajemnicy. Tak było również, gdy zaczęły docierać do mnie wieści o wielkim poruszeniu, jakie wywołało w niektórych krajach Europy orzeczenie strasburskiego trybunału w sprawie krzyży we włoskich szkołach. Uczciwie muszę przyznać: ani orzeczenie trybunału, ani wywołana nim gwałtowna i szeroka debata nie poruszyły moich emocji. Ponieważ jednak temat poruszył wielu, przyjrzałem mu się bliżej. Przeczytałem na ten temat kilkanaście dobrych tekstów z różnych stron debaty, przemyślałem sprawę osobiście i pozwólcie, że podzielę się z Wami kilkoma refleksjami.

Ankieta_ID=201081#

Kwestię obecności symboli religijnych, w tym chrześcijańskich, w sferze publicznej krajów Europy i świata, uważam za temat o niewielkim znaczeniu duchowym, choć kulturowo i politycznie ważnym, i nie mający wiele wspólnego z rzeczywistym doświadczeniem Jezusa i Jego Ewangelii. Typowy temat zastępczy, by nie rozmawiać o tym, co bardziej fundamentalne, jak choćby o tym kim jest Jezus Chrystus dla nas, jak osobiście i wspólnotowo dajemy świadectwo Jego Ewangelii, jaką, jako chrześcijanie mamy odpowiedzialność za proces sekularyzacji i narastającej niechęci do chrześcijaństwa i jego symboli. Być może walczymy o krzyż w szkołach, by uniknąć pytania o krzyż Chrystusa w naszych sercach i życiu?

Gwałtowność sporu wynika przede wszystkim z ubóstwa duchowego obu stron debaty: dla wielu, być może większości europejskich chrześcijan i postchrześcijan krzyż jest obecnie przede wszystkim symbolem politycznym i kulturowym. Dlatego walczą oni o kontynuację dominacji chrześcijaństwa, a przynajmniej jego obecność, jako pewnej tradycji Europy, a krzyż w miejscu publicznym jest właśnie znakiem tej tradycji. Z odmiennych, ale ulokowanych na tym samym poziomie aksjologicznym, powodów wielu europejskich niechrześcijan nie chce krzyża w sferze publicznej. Nie chcą oni dominacji, a nawet obecności tradycji chrześcijańskiej we współczesnej Europie, a częstokroć chcą wprost dominacji światopoglądu całkowicie laickiego.

Oba te skrajne, choć dość licznie prezentowane stanowiska cechuje według mnie dogmatyzm i brak tolerancji. Nie podzielam poglądów ani tych, którzy pragną podtrzymania dominacji chrześcijaństwa i jego symboli w Europie, i uważają tę sprawę za „być lub nie być chrześcijaństwa”, ani poglądów tych, którzy chcą radykalnego wypchnięcia chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej i jej pozornej neutralizacji światopoglądowej, m.in. poprzez zakaz wieszania krzyży w miejscach publicznych. Ponieważ Europa jest kontynentem pluralistycznym światopoglądowo, fakt ten powinien być uwzględniany w symbolicznym zagospodarowywaniu przestrzeni publicznej: szkół, szpitali, miejsc pracy, urzędów, parlamentów, itp. Zarówno na poziomie państw, jak i lokalnym sprawę symboli religijnej powinny regulować ponawiane regularnie debaty publiczne z udziałem wszystkich zainteresowanych zmierzające do wypracowania konsensusu. Mniejszości wyznaniowe i światopoglądowe powinny mieć możliwość efektywnej ekspresji poprzez swoje własne symbole w sferze publicznej oraz wyrażanie sprzeciwu sumienia wobec dominacji czy wyłączności symboli religijnych, których nie akceptują. Praktyczne rozwiązania mogą być różne: mogą być większościowe głosowania uczestników danej przestrzeni publicznej lub inaczej wypracowywany konsensus, mogą obok siebie znaleźć się symbole różnych wyznań: chrześcijański krzyż, muzułmański półksiężyc (lub chusta na głowach muzułmanek), żydowska gwiazda, itp. Trudniej jest ustalić symbole dla ateistów i agnostyków, ale i tutaj można coś zaproponować.

Trwająca od końca IV wieku po Chr. epoka konstantyńska w życiu Europy, czyli narzucanie chrześcijaństwa przemocą oręża, kultury lub prawa innym ludziom i narodom skończyła się, a deklaracja Soboru Watykańskiego II o wolności religijnej oznacza – przynajmniej w Kościele katolickim – symboliczny koniec tej niechlubnej tradycji. Jeśli jako chrześcijanie chcemy zrozumieć gwałtowność niechęci europejskich niechrześcijan wobec Kościoła i symboli chrześcijańskich, musimy wpierw zrobić historyczny rachunek sumienia z naszego poszanowania wolności religijnej ludzi innych wyznań i kultur. Jakże się mamy dziwić, że po 16 stuleciach bezwzględnej chrześcijańskiej dominacji na kontynencie Europy i nawracaniu niejednokrotnie z użyciem przemocy ludów innych kontynentów, braku tolerancji dla mniejszości wyznaniowych, nie pytania o zdanie nikogo, czego sobie życzy, zwalczania, torturowania, a nawet mordowania inaczej wierzących, czy choćby wątpiących, ci, którzy dziś uznali chrześcijaństwo za szkodliwy zabobon i mają prawo głosu, postępuję podobnie jak my – choć bez historycznie skompromitowanych ekscesów – gdy tylko poczuli swą polityczną i kulturową siłę?

Dzisiejsi europejscy ortodoksi antychrześcijańskiej świeckości państwa są cieniem i kontynuacją chrześcijańskiej konkwisty, owocem naszej wielowiekowej nietolerancji, dominacji i przemocy. Czy potrafimy myśleć o nich w ten sposób? Nie sądzę. Praktykowaliśmy chrześcijaństwo w sposób, który nie przekonał wielu niechrześcijan do wiarygodności Ewangelii i szczególnej wartości Chrystusowego krzyża. Warto, byśmy z pokorą przyjęli ten fakt i zastanowili się raczej, jak być wiarygodnymi świadkami krzyża Chrystusa we współczesnej Europie, tak, by ci, którzy nie podzielają naszej wiary, uznali ten święty chrześcijański symbol nie za znak plemienno-religijnej tożsamości i uznania Kościoła w sferze publicznej, ale za znak uniwersalnych wartości chroniących człowieka, jego godności, wolności, prawdy, pragnienia miłości i wspólnoty, oraz metafizycznej intuicji Tajemnicy. Jezus poucza nas, że „krzyż jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą”. To prawda: jeśli oznacza on nonkonformistyczną wierność Jezusowi i Ewangelii. Pamiętajmy jednak też o tym, że wielu sprzeciwia się krzyżowi, ponieważ jest dla nich znakiem dominacji, przemocy, nietolerancji. I mają oni słuszne powodu ku temu. Oba te sprzeciwy mają zupełnie różny charakter i warto rozeznawać z jakim sprzeciwem wobec krzyża i chrześcijaństwa mamy do czynienia w konkretnej sytuacji.

Na koniec: uważam, że jako chrześcijanie mamy prawo zabiegać o obecność chrześcijaństwa i jego symboli w sferze życia publicznego, jeśli tylko czynimy to z szacunkiem wobec wierzeń i przekonań innych oraz w dialogu poszukującym konsensusu. W tej delikatnej dziedzinie nie mamy jednak prawa ani niczego nakazywać, ani zakazywać. Dużo lepiej niż walczyć o krzyże w szkołach jest jednak skupić swe zabiegi i energię na osobistym i wspólnotowym nawracaniu się, tak, aby żyć krzyżem Chrystusa i być znakiem chrześcijańskiej i ludzkiej nadziei dla innych.

Moje blogi na YouTube
 

 

Komentarze

  1. zibik

    Czy trybunał może zakazać wierzyć w Boga?

    Źródłem zła we współczesnym świecie, także w RP są ludzie, którzy nie ponoszą żadnych konsekwencji, a tworzą innym i sobie mnóstwo problemów. Mam na myśli nie tylko ewidentnych złoczyńców, lecz również osoby piastujące najwyższe urzędy w państwie m.in. w organach Rady Europy i w unijnych strukturach.

    Wielu z nich reprezentuje zupełnie inny system wartości oparty na negacji, odrzucaniu i zwalczaniu głównie katolicyzmu, także chrześcijaństwa. Pochylają się nad innymi wyznaniami, ale tylko wtedy, kiedy służy to ograniczaniu, bądź znoszeniu praw katolików i chrześcijan.

    Proszę zauważyć, że po wyroku w sprawie krzyża w analogicznych sprawach strasburski Trybunał nie będzie mógł już wydać innego orzeczenia. Linia orzecznicza będzie kontynuowana – Jest się czego bać !

    Trybunał strasburski wyraził zgodnie, w tym orzeczeniu pewną zasadę wypływającą z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ta zasada jest do interpretowania, przez polskie sądy. W obecnej chwili, przed polskim sądem  będzie można wystąpić z roszczeniem podobnym, do tego włoskiego. Dlatego sygnały uspokajające, płynące z polskojęzycznych mediów, a mówiące o tym, że pole funkcjonowania, tego orzeczenia jest ograniczone – nie są prawdą.

    Czy można zakładać, racjonalnie interpretować, że w polskich szkołach, czy innych miejscach publicznych, ktoś wiesza krzyż w celu naruszenia praw osób innego wyznania lub wierzących inaczej?
    Wg. mnie kwestia jest zawsze dyskusyjna -"miękka".,
    w takim przypadku warto zastanowić się - co krzyż (krucyfiks) w  miejscu publicznym ma wyrażać?.....

    A ponieważ w Polsce wyraża on dużo głębsze treści, niż w wielu innych krajach, bo wyraża to, co nosimy w duszy i naszym sercu..

    Naszą odwzajemnianą miłość, wiarę i ufność w Boga Trójjedynego, oraz powszechne przywiązanie do Syna CzłowieczegoJezusa Chrystusa, także trwały związek  z Jego Kościołem , także religijny, wyznaniowy, czy kulturowy ze światem chrześcijańskim i wiarą katolicką , oraz z  tradycją polską.

    A co wówczas - jeżeli nikt nie będzie chciał umieszczając krzyż, manifestować czegoś przeciwko albo wbrew danej mniejszości?

    Czy wtedy to orzeczenie nie będzie miało w Polsce  zastosowania?

    Prawdopodobnie bardzo dużo będzie zależeć, od już powszechnie znanych intencji orzekających.

    W Polsce krzyże (krucyfiksy) są w miejscach publicznych nawet może nie dlatego, że większość ludzi jest katolikami, a dlatego, że jest to afirmacja    przywiązania, do Jego Kościoła i wartości chrześcijańskich.

    Czy mamy do tego prawo?.....


     

     
    Odpowiedz
  2. jadwiga

    Zibik

    Mam na myśli nie tylko ewidentnych złoczyńców, lecz również osoby piastujące najwyższe urzędy w państwie m.in. w organach Rady Europy i w unijnych strukturach. Wielu z nich reprezentuje zupełnie inny system wartości oparty na negacji, odrzucaniu i zwalczaniu głównie katolicyzmu, także chrześcijaństwa.

     

    Zibiku te osoby zostały wybrane w wyborach. Przez demokratyczna wiekszosc. Jaki logiczny wniosek? Ze wiekszosc ma podobne poglady. Nie dyskutuje w tej chwili czy dobre czy złe, ale sa pogladami wiekszosci. W demokracji decyduje wieksosc - tez nie dyskutuje czy to dobre czy złe.

    Wieszanie jakiegokolwiek symbolu w miejscu publicznym jest pewnego rodzaju manifestacją. Czy naprawde musimy manifestowac w miejscach publicznych? Przeciez mozna sobie w swoim własnym mieszkaniu powiesic ile się chce Krzyży prawda?

     
    Odpowiedz
  3. zibik

    Kto kogo usiłuje zmuszać?………..

    Oczywiście te osoby zostały wybrane w wyborach, tym razem abstrahuję – w jakich wyborach?…….

    A teksty piszę publicznie nie po to, aby sprawiać komuś satysfakcję i przyjemność, bądź dyskomfort i przykrość. Lecz głównie po to, aby na miarę swoich skromnych możliwości, rozpowszechniać wartości chrześcijańskie i krzewić, kształtować światopogląd katolicki tzn. m.in. korygować dotychczasowe przekonania i poglądy czytelników – potencjalnych wyborców.

    W pseudodemokracji usiłuje dominować i decydować ludzka głupota, czyli brak roztropności i innych wielce pożądanych cech, nie tylko funkcjonariuszy państwowych i względnej większości, a co dominuje i decyduje w mediokracji?…….

    Sz. Pani Jadziu i inni oponenci proszę uwzględniać, że krucyfiks nie jest jakimkolwiek symbolem, a afirmacja (manifestacja, czy demonstracja) publiczna nigdy nie była i nie będzie tożsama z poczynaniami w domu, mieszkaniu, zagrodzie, czy zakrystii, bądź kruchcie parafialnej.

    My istoty ludzkie obdarowane rozumem i wolną wolą nic nie musimy.  Natomiast w doczesnym życiu, nie tylko katolicy i chrześcijanie mają pewne zadania, obowiązki i nabyte, należne prawa, których wcale nie muszą się dobrowolnie, czy lekkomyślnie wyzbywać. Np : na rzecz widzimisię, zachcianek kogokolwiek, nawet najwyższych trybunałów stanowionych, przez bezbożników, ateistów, agnostyków, czy Bóg raczy wiedzieć,  jakich złoczyńców.

    Proszę zauważyć, że światli katolicy i chrześcijanie nie zachęcają, a tym bardziej nie zmuszają innych, m.in. zwolenników, orędowników tolerancji, sprawiedliwości i wolności, aby afirmowali, czy manifestowali, a nawet demonstrowali  swoje wyznania, przekonania i poglądy jedynie w miejscach prywatnych.

    Kto kogo usiłuje zmuszać?……pomijam, do czego !

    Szczęść Boże !

     

     
    Odpowiedz
  4. gal

    Mniej ograniczeń!

     

     

    Nie jestem członkiem KRK, ale krzyż w miejscu publicznym mi nie przeszkadza. W pracy spędzamy sporą część naszego życia, jeśli lepiej czujemy się (pracownicy) w otoczeniu bliskiego nam symbolu, zainstalujmy go sobie. Jednak prawo do manifestowania światopoglądu powinno być powszechne. Jeśli pani na poczcie  należy do ruchu Hare Krsna, powinna mieć prawo do zawieszenia sobie obrazu niebieskiego flecisty i pasterek Gopi.  Zamiast kolejnych restrykcji dotyczących tego czego nie wolno wieszać w miejscach publicznych, powinno się zliberalizować przepisy i uznać, że wieszać można wszystko. Problem jednak  z klientami nadwrażliwcami. Jednemu będzie przeszkadzał krzyż (lub jego brak) drugiemu kwiat lotosu czy półksiężyc, trzeciemu plakat zespołu metalowego, pacyfa.  Większość chce by urzędnik był w ich klimacie ,,katolicki’’ ,, świecki’’ czy jakiś tam.  Mi wystarczy by był  kompetentny.  
     Z racji że przemieszczam się dość często PKSem mam okazje prowadzić pewne obserwacje. W niektórych autobusach znajduje się nalepka   przeciw łapówkom  ,,nie daję, nie biorę’’. Zdarza się, że ktoś jadąc tylko na krótkim odcinku, daje kierowcy pieniądze, coś szepce poczym siada bez biletu. Kierowca ma kilka złotych, pasażer tańszy przejazd. Jak na razie z moich obserwacji wynika, że prawdopodobieństwo ,,brania w łapę’’ jest większe przy nalepce ,,nie daję…’’.
     
    Odpowiedz
  5. ahasver

    Jezus by się chyba nie obraził?

    Mocno, na temat, wprost i mądrze, Andrzeju. Zakaz noszenia symboli religijnych i manifestacji swoich przekonań przeczy zasadom liberalnej demokracji; świeckość państwa nie może oznaczać indoktrynacji przez rozpostarcie postawy political corectness nad całym obszarem ludzkiej – i międzyludzkiej – autonomii; oznaczałoby to swoisty totalitaryzm milczenia. Niemniej dominacja symbolu krzyża, jego ulokowanie nad drzwiami czy obok godła III RP jak to często bywa, może sprawiać wrażenie narzucania poprawności postawy duchowej, podczas gdy jest to kwestia wymagająca osobistego przemyślenia, a nie narzucenia. Symbole religijne powinny mieścić się w szkołach w gablotce poświęconej różnym religiom – tak, aby obok symbolu krzyża wyznawcy innych religii mogli ulokować np. Księżyc, posążek Buddy czy Gwiazdę Dawida, Mantrę czy Jantrę albo Krysznę (chodź to wątpliwe, ponieważ posążek Kryszny jest lokowany w domach w specjalnych miejscach – na codzień za specjalną zasłonką i nie można do niego siedzieć bokiem, tyłem, a tym bardziej – stopami w jego kierunku). Myślę, że Jezus by się nie obraził chyba? 

    Pozdrawiam serdecznie – i jak zwykle – muzycznie!

    http://www.youtube.com/watch?v=Us-TVg40ExM&feature=channel

    http://www.youtube.com/watch?v=QPN764drG2Y&feature=channel

    http://www.youtube.com/watch?v=WWYGEM19cUk&feature=related

     
    Odpowiedz
  6. Halina

    Zastanawiam jakie korzyści wynikły

    dla  społeczeństwa polskiego, polskiej młodzieży szczególnie, z  zawieszanie symbolu krzyża Chrystusowego wszędzie, gdzie  tylko popadnie. Krzyże wiszą prawie wszędzie, tylko tej więzi z Ukrzyżowanym jakoś szczególnie nie widać. Mniej mnie rażą krzyże w przestrzeni publicznej, od zachowań pod tymi krzyżami, które nieraz  ten Krzyż Chrystusowy  wręcz obrażają. To można zauwazyć w parlamencie, w urzędzie, a nawet w szkole, gdzie pomimo lekcji religii i zawieszonego na ścianie krzyża; młodzież  nie zwracając uwagi na niego-klnie i zachowuje się wulgarnie. " Gołym okiem" widać, że zewnętrzne akcenty, nie mają nic wspólnego z duchowością młodego człowieka, a czasami myślę, że nawet mogą ją osłabiać. Symbole religijne należą do chrześcijaństwa i Kościoła i tam powinny być eksponowane. Krzyż, to duchowy symbol, zasługujący na najwyższy szacunek, bo jest to symbol Człowieka-Boga, który oddał za nas swoje życie. Dlatego powinien być tam, gdzie zostanie uszanowany; w Kościele,  Domu Modlitwy-na szyi wierzącego, jeżeli lepiej czuje się nosząc taki symbol w pracy, w szkole , urzędzie. albo chustkę na głowie jeśli jest wyznawczynią islamu. To są akcenty indywidualnego zaangażowania w sprawy wiary. Obwieszanie ścian urzędów, szkół-wszystkimi symbolami jakie mogą przyjść człowiekowi do głowy, to jakieś nieporozumienie. W państwie świeckim z zasady w instytucjach publicznych( wyjątek stanowić mogą szpitale, hospicja, Domy Opieki etc.), nie powinno zawieszac się symboli religijnych.

     
    Odpowiedz
  7. zibik

    Jakie symbole mamy szanować, czcić, uznawać i afirmować?……

    "Nie jestem członkiem KRK, ale krzyż w miejscu publicznym mi nie przeszkadza." – no właśnie Panu nie przeszkadza, a komu nie tylko przeszkadza?……

    W następnym akapicie wspomina Pan o samopoczuciu – czy krucyfiks, krzyż , bądź inne ważne symbole nie koniecznie afimowane, tj. umieszczane w miejscach publicznych mają jedynie poprawiać, bądź pogarszać nasze, bądź innych osób samopoczucie?……

    Natomiast utożsamianie krucyfksu z kwiatem lotosu, czy półksiężycem, …….. etc. – jest   …………………., chyba czytelnicy doskonale wiedzą czym, więc daruję sobie obszerniejszy opis.

    Pana obserwacje z podróży autobusowych chyba znacznie odbiegają, od głównego nurtu omawianych kwestii.

    Wracając do meritum sprawy śmiem twierdzić, że po zdjętym, czy usuniętym krzyżu zbyt długo nie będzie pustki. Nikt z nas nie ma zwyczaju afirmować nicość, dlatego nie trudno domyślić się, że w miejsce krzyża zawiśnie, jakiś inny ważny symbol. Można, a nawet trzeba zastanowić się – jaki?….. i dla kogo ważny?…..

    Z natury swojej byliśmy i nadal jesteśmy stworzeniami wykonującymi obowiązki, także uznającymi prawa i posługującymi się symbolami.

    W środowisku lenistwa i głupoty tzn. bezprawia, a nawet prawa sprzecznego z Boskim, także  nie uznawania ważnych symboli, trudno byłoby nam właściwie bytować, czy egzystować. A zatem katolicy i chrześcijanie mają obowiązek sprzeciwiać się wszelkim próbom wprowadzania bezprawia, oraz zastępowania symboli najważniejszych, świętych, ponadczasowych i powszechnie uznawanych – innymi.

    Sz. Państwo !

    Czy władcom i możnym, tego świata, tzn. konkretnym ludziom – mocodawcom trybunału właśnie o to chodzi, abyśmy zrzekli się własnych i uznali ich symbole?………

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  8. Kazimierz

    Symbole religijne

    Tym razem wypowiem się jako osoba zarządzająca placówką oświatową, która oferuje swoje usługi szkoleniowe, szkolne i podyplomowe od dzieci po najstarszych mieszkańców naszego regionu.

    Nie wyobrażam sobie, abym zawieszać miał krzyże, półksiężyce, czy cokolwiek innego na ścianach naszego Ośrodkach. W mojej ocenie byłby to akt dyskryminacji osób, które mają inny światopogląd. Choć jestem głęboko wierzącym chrześcijaninem, uważam, że miejsce wszelkich symboli religijnych jest w kaplicach, kościołach, cerkwiach, strażnicach itp. Uczą się u nas dzieci ateistów, Świadków Jehowy, protestantów, katolików z odnów w Duchu Świętym, Neokatehumenaci, zwykli katolicy i nikomu z rodziców, osób dorosłych uczących się u nas, czy też nauczycieli, których uczymy, nie przyszło nawet na myśl, aby dopytywac lub też domagać się oznakowania takimi, czy innymi religijnymi symbolami klas, czy korytarzy. Owszem godło, flagi itp. , ale symbole religijne nie moga nikogo (komu te symbole są obce, czy wręcz jak w przypadku Świadków są zgorszeniem ) przeszkadzać w pozyskiwaniu wiedzy, w rozwoju , w nauce.

    Prowadzimy Ośrodek już prawie 12 lat i nigdy z tym nie bylo problemów, ciekawe dlaczego w publicznych jednostkach jest z tym problem skoro Państwo jest świeckie, zapewne wchodzą tu w grę przyczyny związane z przypodobaniem się danemu proboszczowi, czy też biskupowi katolickiemu, nie bardzo chce mi się wierzyc aby rodzicom zależało na tak ostatencyjnym podkreślaniu swojej religijności, przecież sam krzyż nie robi nic dobrego, ani złego, jest neutralny, to człowiek przypisuje mu taką czy inną wartość.

    Krzyż Chrystusa powinien byc w sercu człowieka wierzącego, życie dla Chrystusa jest pokornym życiem, łagodnego ducha, który jedynie może podobać się Bogu!

    Pozdrawiam Kazik J.

     
    Odpowiedz
  9. Halina

    Symbol, choć ważny, to tylko symbol

    Cześć należy się jedynie Bogu, bo tylko On jest Święty. To , co gwoździem przybite jest do ściany, żeby nie spadło i tak nie ma w sobie życia. Mamy tak żyć, aby to nasze życie kojarzyło z odkupieńczą śmiercią i miłością Jezusa. Jako naród mamy swoje symbole narodowe,  z których możemy być dumni. Krzyż nim nie jest. Krzyż, to symbol cierpienia, które należy nosić razem z Jezusem i do tego pomoc państwa nie jest chrześcijaninowi potrzebna, ta chęć dźwigania krzyża  Chrystusowego, musi wypływać z serca.

     
    Odpowiedz
  10. zibik

    Co jest istotą , a co zgorszeniem lub zagrożeniem?

    Kwestię fizycznego, zmaterializowanego  umiejscawiania krucyfiksu, krzyża lub innych znaków symbolicznych uważam również za mniej istotną, a tytuł artykułu : "Krzyż Chrystusa w szkole, czy sercu."  Odczytuję raczej, jako powielanie medialnego przekazu, czy może pewien rodzaj prowokacji i wstępną próbę odwrócenia uwagi czytających, od spraw fundamentalnych i zasadniczych.

    W dotychczasowych tekstach autora i kilku komentatorów nie dostrzegam rzeczywistej troski, choćby o godne umiejscowienie nie krzyża, czy innego znaku, lecz Syna Człowieczego – Jezusa Chrystusa w życiu publicznym.. Wg, mnie  Jego umiłowany Syn powinien być nie tylko w sercu człowieka, lecz również afirmowany w postaci znaku, symbolu, także obecny  w miejscach sakralnych, publicznych i prywatnych.

    Jedno przecież drugiego nie eliminuje, wręcz przeciwnie ten, co naprawdę ma Chrystusa w sercu, bez problemu zaakceptuje Jego obecność, a nawet bliskość, także afirmację krucyfiksu – najważniejszego chrześcijańskiego znaku symbolicznego.

    Istotą obecnych dążeń konkretnych ludzi, także jeszcze nie całkiem określonych i skonsolidowanych środowisk, oraz publicznego sporu wydaje się to, czy krucyfiks tj. Chrystus na krzyżu ma nadal być najważniejszym chrześcijańskim znakiem symbolicznym, powszechnym w religii, popularnym nadal w kulturze ikonograficznej i wciąż obecnym i afirmowanym w życiu publicznym.

    Sz. Państwo w świetle udostępnianych w "Tezeuszu" coraz częściej kontrowersyjnych publikacji zadaję pytanie :

    Czy prezentowany publicznie tekst , a w nim m.in. odmienny sposób myślenia i postępowania, także ferowany, lansowany nowy system wartości, czy beztroski lub tendencyjny sposób postrzegania rzeczywistości mogą być zgorszeniem, czy nawet potencjalnym zagrożeniem, dla wielu słuchających lub czytających?….

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  11. Halina

    Symbole religijne w szkolnych gablotkach?

    Dopóki nie ma w szkole nauki o religiach, która dałaby młodzieży lepsze zrozumienie innych wyznań, a przez to innych kultur; takie gablotki nie mają sensu. Słowo " innowierca" jest nacechowane pejoratywnie i same muzealne gablotki niczego nie zmienią. Nauka o innych religiach na pewno zmieniłaby to podejście oraz wpłynęłaby na polepszenie kontaktów z ludźmi o innych przekonaniach.

    Państwo świeckie, które jest organizatorem nauczania w szkołach i tworzy tzw. przestrzeń publiczną dla wszystkich ludzi, powinno odróżnić Kościół, przykościelne salki katechetyczne, od szkoły, urzędu czy innej instytucji. Póki co w szkołach mamy jedynie katolicką katechezę, która nie zapewnia uczniom wiedzy o innych religiach. Szczątkowe informacje można poznać na lekcjach historii. Znaki i symbole są nie tylko różne, ale kontakt z nimi, zwyczaje, też są zupełnie inne. Taka gablotka, to znowu jakaś forma zastępcza, która być może ubarwi kolorami szkolną ścianę, może być nawet trudna do skonstruwania ze względu na Buddę. Może należałoby przydzielić mu jakieś inne( centralne?) miejsce. A może umieścimy piękne rzeźby i obrazy, ikony-też przecież symbole. No tak. Jednak będzie lepiej , jak ta nasza  wierząca młodzież, "przyłoży się" z cichą modlitwą do nauki( to działa ), bo to przeciez przyszłość naszego narodu.

     
    Odpowiedz
  12. ahasver

    Gablotki przyszłością narodu! 😀

    Zgodze się, Pani Halino. Gablotki to taka wizja na przyszłość. Wyrażę teraz swoje osobiste przekonanie, niech więc słowo "powinno" i "należy" nie będzie dekontekstualizowane jako jakkolwiek apodyktyczne.

    Należy zacząć od reformy edukacji – po pierwsze: obowiązkowe zajęcia z filozofii profilowanej m.in. pod kątem kulturo – a więc i religio – znawstwa. Znawstwa w ogóle! Po drugie: Etyka. Obowiązkowo – choćby w ramach bloku zajęć z filozofii (- tyle, do jasnej ciasnej, filozofów marnujących się na taśmach produkcyjnych czy przy sprzedaży usług telekomunikacyjnych!!!). Religia powinna zostać w szkołach – dla osób zainteresowanych. Etyka powinna mieć wymiar komparatystyczny, tzn. punktem wyjścia byłaby klasyczna etyka po-platońska oparta na powszechnych wartościach, w tym chrześcijańskich, a punktem docelowym – porównanie (niewartościujące) z pozostałymi propozycjami etycznymi. Etyki niechaj uczy filozof, nie ksiądz. Wiem, że nie jest to takie "hop siup" – wymaga wielu lat wytężonej pracy. A co z krzyżami? Kompromisem byłoby zdjęcie ich ze ścian w salach, na których prowadzone są zajęcia z przedmiotów świeckich i ładniejsza ekspozycja w specjalnych salkach katechetycznych – łącznie z reprodukcjami ikon etc. Swoją drogą – smuci mnie nie tyle poziom, ile profil wykształcenia katechetów / katechetek; O ile posiadają nieraz olbrzymią wiedzę na temat treści dogmatyki i teologii, o tyle religia w kulturze łączy się również z wiedzą o filozofii, sztuce – Ikony, architektura, współczesna sztuka sakralna i sakralizująca, natchniona mistyką muzyka, poezja, literatura… Uch… Pamiętam, że lekcje religii w szkole to była masakra jakaś z tymi wszystkimi paciorakami na pamięć i zdjęciami porozwalanych płodów… I dziwią się potem wychowawcy, że szataniści w glanach i na czarno snują się po korytarzach jak cienie. Gablotka – to taka wizja na Polskę XXI wieku. Osobiście nie przeszkadza mi krzyż. Nigdzie. O ile u osób myślących wywołuje metafizyczne kontrowersje, co jest jak najbardziej pożądanym zjawiskiem – tak swoją drogą z Bogami na drodze należy się zaprzyjaźniać, bo pomagają – o tyle u bezmyślnych wywołuje ciężką frustrację osobistą (agresja i strach przed nieznanym) albo traktowany jest jako swojska, pogańska wyrocznia wioskowa, w imię której wystające poza fasci gałązki odcina się i siłą szemranego linczu skazuje na mentalną banicję. 

    Hieronim Bosch, nie musze chyba przypominać?

    http://www.youtube.com/watch?v=Odra61XXczE&feature=related 

     
    Odpowiedz
  13. zibik

    Zakaz i nakaz !

    "Niemniej dominacja symbolu krzyża, jego ulokowanie nad drzwiami czy obok godła III RP jak to często bywa, może sprawiać wrażenie narzucania poprawności postawy duchowej, podczas gdy jest to kwestia wymagająca osobistego przemyślenia, a nie narzucenia."

    Po przeczytaniu w/w akapitu, gdzie słusznie sprzeciwia się Pan narzucaniu……. Odniosłem wrażenie, że zapomiał Pan o zdecydowanie bardziej groźnym i szkodliwym narzucaniu , jakim zapewne będzie zakaz administracyjny afirmacji w miejscach publicznych symboli katolickich, a jednocześnie nakaz rozpowszechniania innych.

    Czy to nie będzie zwiastun totalitaryzmu, czy kolejnego -izmu?…..

    Mam osobiście nienajlepsze skojarzenia z szkolnymi, czy innymi gablotkami. Ponadto w XXI wieku wydają się bardziej stosowne inne miejsca ekspozycji czegokolwiek, niż gablotki, nawet w szkole – mając, do dyspozycji choćby współczesne media.

    Jezus Chrystus zapewne ucieszyłby się bardzo, gdyby kwintensencja chrześcijaństwa – nauka Jego Krzyża stała się jeszcze powszechniejsza i bardziej zrozumiała, a nawet oczywista, dla wielu współczesnych ludzi.

     
    Odpowiedz
  14. zibik

    Wychowanie i edukacja !

    Bardzo dobrze Pani zaczęła : "Dopóki nie ma w szkole….."- właściwego wychowania, potrzebnej i koniecznej edukacji tzn. coraz lepszych pedagogów tzw. profesjonalistów , a może nauczycielek i nauczycieli z powołania.

    To nasza młodzież będzie taka, jaka jest, a może nawet coraz bardziej zdezorientowana, zdeprawowana, zdemoralizowana etc.

    Wiedza o innych religiach to nie jest panaceum, ani atidotum na wszystko, co jest złe i nieraz podstępne, fałszywe lub obłędnie głupie.

    Państwo to konkretni ludzie, którzy mogą być……, a czy są?……..

    "Póki co w szkołach mamy jedynie katolicką katechezę." – może warto wybrać się, do dowolnej szkoły publicznej, aby dowiedzieć się, co naprawdę mamy w szkołach, a czego nie powinniśmy mieć. Także będzie Pani miała sposobność więcej dowiedzieć się, co obecnie zapewniają uczniom i wychowankom, także kadrze nauczycielskiej najważniejsze osoby z MEN.

    A swoje rewelacyjne sugestie i propozycje może warto przesłać, do  w/w Ministerstwa. Zapewne umieszczanie Buddy w centralnym miejscu w polskich szkołach, może zachęcić i skłonić wielu jego sympatyków i wyznawców, do sponsorowania ich, a nie naszego systemu nauczania i wychowywania.  

    Może wystarczy to przeczytać :

    http://novalijka.salon24.pl/139414,polski-uczen-o-polskiej-szkole

     

     

     
    Odpowiedz
  15. Halina

    Szanowny Panie

    Wszystko ma swoje granice i moja cierpliwośc też. Proszę nie manipulować moimi wypowiedziami , nie pouczać mnie ciągle ,i  czytać ze zrozumieniem. Jestem od ośmiu lat zatrudniona jako psycholog szkolny , w związku z czym rzeczywistość szkolna i problemy uczniów są mi znane. Proponuje Panu w ramach spacerów odświeżających-odwiedzić szkoły i porozmawiać z uczniami ;  co sądzą na temat religii w szkołach. Poza tym , to katolicka katecheza jest finansowana z budżetu państwa, powinien pan o tym wiedzieć.

     
    Odpowiedz
  16. zibik

    Czyżby nastał czas powrotu?…..

    Sz.Pani Halino !

    Z naszych pieniędzy jest finansowanych wiele różnych przedsięwzięć, które nie zawsze zasługują na uznanie, czy społeczną akceptację, a tym bardziej aprobatę zdecydowanej większości obywateli RP tj. katolików i chrześcijan.

    Natomiast nie rozumiem, jaki związek ma akurat ta kwestia z zaistniałą sytuacją, po wyroku europejskiego sądu?…..

    Wielce wymowne i znaczące wydaje się to, że wyrok ten wywołał międzynarodową falę krytyki, a najwyżsi przedstawiciele UE, na czele z naszym rodakiem J.Buzkiem uchylają się, od zajęcia oficjalnego i jednoznacznego stanowiska, w tej conajmniej kontrowersyjnej sprawie.

    Europa na której pomyślności powinno nam bardzo zależeć, istnieć normalnie bez krzyży nie będzie, bo po zdjęciu krzyży w miejscach publicznych nie będzie neutralności, lecz brak krzyży. A brak krzyży nie tylko w szkołach Polacy już przerabiali i doświadczali – czyżby  nastał czas powrotu, do koszmarnej przeszłości?…….

     
    Odpowiedz
  17. Halina

    Salki katechetyczne dla wszystkich wyznań?

    Rozumiem, iż zamierzeniem pańskiej reformy  jest  przygotowanie nauczania dla wszystkich wyznań? Czy " inni" mają zadowolić się tylko symbolami w szkolnej gablotce, a nauczana będzie nadal tylko jedna religia? Oprócz katechety , do szkoły przyjdą ze swoimi naukami: rabin, mułła, pastor, pop, ksiądz ewangelicki, nauczyciel buddyzmu? Możemy wtedy mówić o prawdziwej tolerancji i wielokulturowości naszego narodu. Dalej uważam, że wieszanie symboli innych religii oraz niewierzących jest rozwiazaniem nierealistycznym, gdyż nie da się reprezentować symbolami wszystkich grup obywateli, zwłaszcza, że są przecież tacy indywidualiści, którzy mają swój światopogląd nie poczuwając związku z żadnym wyznaniem. Obecność symboli  i nauczanie religii w szkołach tylko jednego wyznania w szkołach, źle służy pluralizmowi w edukacji i narusza zasadę neutralności wyznaniowej państwa. Nauczanie religii powinno odbywać się w salkach katechetycznych. Program nauki religii katolickiej jest banalny ( tak twierdzi sama młodzież) Pracę w szkołach często dostają katecheci zaprogramowani na wykładanie określonego modelu wiedzy, zamiast dysputy, wciska się dogmaty, slogany. Przegladając program, można się zorientować, że tematy lekcji są z grubsza takie same od podstawówki do matury. Zmienia się tylko język. Poza tym w szkole nie ma odpowiedniego klimatu na przyswajanie treści religijnych.

    http://www.youtube.com/watch?v=h1tGNaG2Yvc

     
    Odpowiedz
  18. Halina

    Panie Zbigniewie

    Krzyż nie potrzebuje reklamy czy obrony. Nie jest produktem, który trzeba komuś na siłę narzucać. Staje sie wtedy symbolem władzy, nie wiary. Ważze , aby mowa o Nim, nie była tylko " kartą przetargową" dla uzyskania wpływów. Zawsze potrzebna jest rzetelna debata, a nie ordynarna walka. Może wreszcie brak jakiegokolwiek symbolu zacząłby świadczyć o równości wszystkich ludzi?. Tyle jest pięknych miejsc na krzyże, przydrożne kapliczki. Europa nie zginie, bo ślady Krzyża Chrystusowego, każdy wierzący ma przede wszystkim w sercu, a jak w sercu, to i w odpowiednim działaniu.

     
    Odpowiedz
  19. zibik

    Pokrzywdzeni i urażeni !

    Sz. Państwo !

    Zgoda najświętsze symbole i znaki katolickie i chrześcijańskie lub innej wiary, religii nie potrzrebują reklamy, ani obrony, a tym bardziej nie są "produktem….".

    W tym tkwi odwieczny problem władców, możnych, czy trybunałów tego świata, że krucyfiks jest nadal symbolem najwyższej władzy, lecz nie z tego świata. A to przecież, do czegoś zobowiązuje wszystkich ludzi, a w szczególności prawych władców, oraz zdeklarowanych obrońców wiary i wolności, także nas katolików i chrześcijan.

    Wyrok orzekający, iż krzyże naruszają "wolność religijną uczniów" jest drwiną, kpiną, kompromitacją i znakomitym przykładem na likwidację, bądź ograniczanie wolności. Wystarczy, że jednej osobie wadzi krzyż i już wszystkim pozostałym każe się oglądać – narazie gwóźdź i wolne miejsce po krzyżu. Dla mnie jest to typowe liberum veto. Polacy najlepiej wiedzą – czym skutkują?……., takie wyroki, prawa i rządy.

    Jeśli jednemu "urażonemu" wolno usuwać to, z czego wielu czerpie natchnienie, ukojenie,  wiarę, nadzieję, moc i siłę, to znaczy, że ta większość jest już zniewolona, pod tzw. butem, a katastrofa u płota. Wg. mnie profity w przyszłości, z tak odmienionej sytuacji, jak zwykle zbierze współczesny inwestor tj. zaborca.

    Kto będzie urażony, a kto zostanie pokrzywdzony?……..

    Macie Państwo rację – pewnie, że bez krzyży w miejscach publicznych można być katolikiem i chrześcijaninem – podobnie, jak bez Polski można być Polakiem. Nasi przodkowie mieli okazję, aż nadto tego doświadczyć i posmakować, ale jakoś nie usatysfakcjonowała ich rola "Polaków w sercu". Zapłacili ogromną cenę, żeby odzyskać utraconą Ojczyznę, swoje symbole, wolność i narodową tożsamość.

    A teraz usiłuje się nam ponownie odebrać to, co zostało okupione cierpieniem, upokorzeniem, krwią i życiem wielu Polaków?……

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz
  20. zibik

    Dobro ogółu, czy pluralizm?…..

    Po przeczytaniu, tego akapitu : "Obecność symboli  i nauczanie religii w szkołach tylko jednego wyznania w szkołach, źle służy pluralizmowi w edukacji i narusza zasadę neutralności wyznaniowej państwa."

    Zastanawiam się – co jest nadrzędne i ważniejsze w państwie m.in. w rodzinie, szkole, czyli pedagogice – edukacji i wychowywaniu?…..

    Czy stanowione prawo i sprawiedliwość, także współtworzone dobro ogółu, czyli również większości uczniów i  wychowanków – podopiecznych, a może ów "pluralizm", który ma zapeniać m.in. równanie poglądów i przekonań – nawet wtedy, kiedy jedne są mądre i poprawne, a drugie infantylne, czy wręcz lewe i obłedne?…….

    Neutralność, czyli obojętność, a może róbta co chceta?…….a kiedy będzie normalność?…..

     
    Odpowiedz
  21. Halina

    Bez obawy

    " Nikt nie będzie w Polsce przyjmował do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży, nie ma na co liczyć. Być może gdzie indziej tak, ale w Polsce nie! "-powiedział pan Prezydent i wszystko jasne.

    Myślę sobie, że ludzie mogą występować z oskarżeniem o obrazę uczuć religijnych, ale z innego powodu.

    Jeżeli katoliccy duchowni mówią o szacunku do symboli religijnych, to ja wierząca luteranka, tym bardziej chciałabym szacynku nie tylko dla symboli, ale i dla samej wiary. Boli mnie, że krzyż znajduje się w pomieszczeniach, w których panują niechrześcijańskie zachowania-np. w polskim Sejmie, lub w szkole, gdzie " sypią się" siarczyste słowa, a Krzyż znak miłości używany jest do zgoła innych celów. Aktualna postawa wobec symbolu religijnego jakim jest krzyż, dezawuuje jego prawdziwe znaczenie.

    Religijne wychowanie, nie polega na zdobywaniu jak największej liczby wyznawców. Gdyby katecheza odbywała się w salkach parafialnych, tak jak chce tego młodzież i ponad połowa rodziców, byłaby czymś poza szkolną rutyną, czymś niestandardowym, z własną tożsamością. Powrót religii do Kościoła służyłby integracji wiernych, tworzeniu się więzi, które w tej chwili są słabe, lub wcale nie istnieją. Pedagodzy, rodzice, księża, pastorzy etc-każdy powinien mieć pozytywny wpływ na dzieci i młodzież, ale każdy "na własnym odcinku"-próbując wzajemnie integrować swoje oddziaływania. Pluralizm w szkole, to głęboka refleksja nad tym; ile przymusu, a ile wolności w wychowaniu oraz ile dyscypliny, a ile przyjaźni we wszelkich oddziaływaniach.

    http://www.polskatimes.pl/fakty/edukacja/47195,sondaz-polski-rodzice-nie-chca-lekcji-religii-w-szkole,id,t.html

     
    Odpowiedz
  22. zibik

    Szacunek, dla ludzi i afirmacja dobra, a sprzeciw wobec zła !

    Jak widać niektórym trzeba przypomnieć "Dzieje Apostolskie" tzn. to, że "non possumus" nie musi być czymś niestosownym.

    To, co obecnie dzieje się w świecie i naszej ukochanej Ojczyźnie nie jest czymś nowym. Sanhedryn zabraniał apostołom działalności w imię Chrystusa, a wspólczesne trybunały usiłują chrześcijanom zabraniać afirmowanie symboli ich wiary.

    Nowością jednak wydaje się to, że bezpodstawne  wyroki orzekające, czy publicznie formułowane oskarżenia, pomówienia, irracjonalne zarzuty, bądź pretensje stają się coraz powszechniejszym orężem w walce z Jego Kościołem, a w szczególności z katolicyzmem.

    Diabeł i jego towarzysze, sprzymierzeńcy, pomocnicy – emisariusze Lucyfera stosują różne metody i coraz częściej używają masmediów, TV, komputerów etc. – współczesnych narzędzi, aby zamknąć wyznawców Chrystusa w ich getcie, bo wiedzą, że oni tam się uduszą.

    Metoda na "urażonego", czy "zgorszonego" , bądź wielce "zatroskanego i strapionego" jest ostatnio bardzo popularna nie tylko w mediach, także w "Tezeuszu" – czy najlepsza?………..Zapewnia wielu osobom wrażenie, że to w ich interesie "czyści się" świat z zaszłości i normalności m.in. śladów autentycznej wiary w Boga Trójjedynego i pozostałości chrześcijańskiej cywilizacji tj. religii, kultury, tradycji, a nawet obyczajowości minionych pokoleń.

    Jak w sferze publicznej skutecznie przeciwdziałać, tym perfidnym, cynicznym, wyrachowanym, także podłym i nikczemnym, jednocześnie zwodniczym, bądź oszukańczym praktykom?…

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code