Kryzys metafizyki

Chcąc odpowiedzieć użytkownikowi "elik" na mój poprzedni post, zdecydowałem się na rozszerzenie wypowiedzi do nowego wpisu na moim blogu. Czym jest kryzys metafizyki? "Elik" słusznie zauwazył, że znamy obecnie wiele kryzysów. Najbardziej znanym jest chyba kryzys gospodarczy. Oprócz niego istnieją kryzysy wiary i moralności. Jest jeszcze, mało zauważalny kryzys metafizyki. Na czym on polega?

Najprościej rzecz ujmując, po prostu ludzie nie zastanawiają się, po co żyją? Dlaczego? Kto stworzył człowieka? Po co to wszystko jest? Co ma Bóg do świata? Kim jest człowiek? Itp. Po prostu człowiek chce odpowiadać na najważniejsze pytania za pomocą nauk doświadczalnych, bo jest to prostsze – tym zajmują się naukowcy i dają ludzkości gotowe wyniki. Cały kryzys metafizyki bierze się stąd, że "wiara nie jest praktyczna", nie przydaje się człowiekowi, inaczej – nie można zarobić na chleb myśląc o tych wszystkich sprawach. Chodzi właśnie o te słowa "elika", które pozwolę sobie zacytować:

"(…) ale żeby sobie pewne rzeczy uświadomić, to najpierw trzeba je dokładnie poznać (zgłębić), bądź osobiście doświadczyć i przemyśleć. A to dla wielu zbyt skomplikowane i trudne."

Człowiek właśnie stosuje "rozumowe lenistwo" – wchłania tę filozofię, tę papkę którą dają mu media. Bo to jest prostsze i nie wymaga wysiłku psychicznego. Cieszy się, bo ma dobra materialne i "coś tam wie". Ale i tak nie jest szczęśliwy, bo nie zna sensu życia.

A warto zgłębiać te prawdy. Ostatecznie i tak człowiek odnajdzie Boga. Bo odpowiedzią końcową na te wszystkie pytania jest własnie Stwórca. Ale jak nakłonić do tego człowieka żyjącego w świecie konsumpcjonizmu? Dla którego najważniejszą ideą jest to, aby wyżywić siebie i rodzinę. Najwazniejszą ideą, w pewnym sensie powiedział to już Platon, jest Bóg. On odpowiada za wszystko. On wszystkim kieruje. Gdyby człowiek poznał tą prawdę, żyłby spokojnie, bez kryzysów.

Właśnie z kryzysu metafizyki wynikają inne – wiary, etyki, moralności… Być może nawet kryzys gospodarczy.

Może właśnie receptą na wszystkie kryzysy byłoby odnowienie metafizyki? Jej odrodzenie?

 

8 Comments

  1. quqzar

    Naturalne źródła kryzysu i nowe szanse

    Nie zgadzam się – ludzie nadal zastanawiają się często nad sensem swojego istnienia i podobnymi zagadnieniami metafizycznymi. Różnica polega na tym, że przeważnie nie wystarcza im już podejście tradycyjne takie jak "Stwórca jest odpowiedzią na wszystko".  Platoński świat idei zwyczajnie nie nadaje się do opisu rzeczywistości tak rozbudowanej jak dzisiejsza. Zbyt wiele mamy skomplikowanych i nieznanych kiedyś zależności społeczno-techniczno-ekonomicznych, zbyt wiele nienaruszalnych rzekomo dla człowieka granic upadło na oczach naszych i poprzednich pokoleń. Kryzys metafizyki jest naturalną reakcją na taki upadek granic – ludzie poszukują nowych, bardziej dla nich wiarygodnych odpowiedzi na przytaczane przez Autora pytania.

    Owo poszukiwanie szerszej narracji dla swojego życia jest naturalną potrzebą człowieka (wierząca osoba powie, że jest to dążenie zaszczepione ludziom przez Stwórcę). To wcale nie jest tak, że niegodziwa konsumpcja odebrała nam rozumy i zniechęciła do myślenia o bycie. Po prostu mnogość dostępnych rozwiązań nastraja większość z nas sceptycznie do prawd absolutnych – stąd popularność tendencji postmodernistycznych i relatywistycznych w dzisiejszych społeczeństwach Zachodu. Ta typowo ludzka, psychologiczna reakcja nie jest wg mnie dla Dobrej Nowiny zagrożeniem, ale szansą na nowe odczytanie Bożego przesłania, które przecież przerasta swoją głębią wszystkie nasze metafizyki. Pozdrawiam

     
    Odpowiedz
  2. elik

    Punkt widzenia.

     

    By szukać alternatywy, trzeba mieć świadomość, że ona istnieje lub może zaistnieć. Takich rzeczy jednak nie dostrzegają ludzie, którym horyzonty myślowe zawęziły się, do punktu widzenia.

    Ponieważ związek między dziedzictwem pokoleń, a współczesnością, w tym nauką, kulturą, filozofią, a teologią, religią, czy duchowością, wiarą i metafizyką jest czyś więcej, niż tylko wymysłem, czy zaszłością, przebrzmiałą modą, jak usiłują nieraz sugerować współcześni mędrcy.

    To wniosek o istniejącej nadal korelacji między nimi narzuca się sam. A zatem uwzględniając i rozważając istnienie, bądź ustalając źródło i istotne przyczyny kryzysu w metafizyce – trzeba chyba mieć na uwadze również w/w pozostałe, a może nawet jeszcze inne sfery, dziedziny poznawania, badania i pojmowania świata, czy rzeczywistości i relacje współ(życia) istot ludzkich.

    Warto chyba jeszcze bardziej uściślić, o jaki dokładnie kryzys chodzi tzn. przełom, przesilenie, decydujący zwrot, czy regres, załamanie?…….

    Mnie osobiście bardziej martwi i intryguje nasilający się obecnie kryzys rodziny, czy ojcostwa albo relatywizacja dotychczas powszechnie uznawanych pojęć, czy negcja, kwestionowanie ustalonych, obowiązujących i szanowanych wartości, a nawet norm kulturowych i obyczajowych.

    Chciałbym lepiej poznać występujące tendencje i potencjalne zagrożenia w świecie, oraz źródła i istotne przyczyny wielu zjawisk i dowolnego kryzysu, także w metafizyce.

    Dlatego wprawdzie bez upoważnienia autora tekstu wiodącego  – zachęcam innych, do artykułowania własnych przemyśleń, odniesien, sugestii, zastrzeżeń, wątpliwości etc., tj. aktywnego uczestnictwa w tej dyskusji.

    Szczęść Boże!

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Metafizyka ma się dobrze.

    Nie ma kryzysu metafizyki. Zajmuję się nią profesjonalnie i widzę na codzień jak kwitnie. Postmodernizm i inne echa neopozytywizmu są w odwrocie. Pozostały tylko ich cenne ślady, a główne założenia przemieniły się w groteskę. Można zaobserwować na wydziałach filozoficznych renesans wielkiej metafizyki. Nie można więc mówić jako tako o kryzysie metafizyki – proiszę zwrócić uwage choćby na twórczość znamienitego polskiego filozofa Cezarego Wodzińskiego, którego heideggerowska krytyka metafizyki jest metafizyką stricte – i przyznaje się do tego. Myślę, że w kryzysie jest ludzkosć, której po prostu brakuje pary. Nie tylko media, ale i Kościół serwuje ludziom żałosną papkę, po której chca jej jeszcze więcej, wciąż pozostając głodnymi. A wystarczyłoby trochę więcej radości, aby zacząć zachwycać się – wpierw pięknem świata, następnie czynu, a w końcu – kto wie? – może ową Jednią?

    Ludzkość musi pokonać 3 stadia Kierkegaardiańskie: 1) stadium estetyczne, 2) stadium etyczne, 3) stadium religijne. Albo po nietzscheańsku: 1) stadium wielbłąda, 2) stadium lwa, 3) stadium dziecka. O dziwo ostatni etap otwiera oczy na to, że pierwszy również – a może i przede wszystkim – jest uświęcony. W końcu początek w Absolutności to również koniec, prawda? Kościół zbyt słąbo przyczynia się do afirmacji samego życia. Mógłby to robić nawet anonimowo. Rozprzestrzeniać samą afirmację…

    Gdzie jest teraz ludzkość? Myślę, że w pupie, niestety. Wszyscy biegają jak opętani, od pracy do telewizora albo, co gorsza – do wegetowania na facebooku. 

     
    Odpowiedz
  4. Anonim

    Rezczywiście – to

    Rezczywiście – to ludzkość "nie ma pary" korzystać z metafizyki. Metafizyka jako tako kwitnie. Przyznam, że nie jestem zwolennikiem Nietschego i Kierkegaarda, ale ich myśli wydają mi się dosyć ciekawe. Jednak co do radości – przypomnę myśl św. Franciszka Salezego, jeśli chodzi o osiągnięcie radości życia. Nie odcinajmy pobożności od życia. To dzięki pobożności człowiek może osiągnąc radość życia. Brać siłę do życia z natury, z Bożego Stworzenia. Inna jest pobożność księdza, inna też filozofa. Ale da się ją osiągnąć i dzięki niej cieszyć się życiem.

     
    Odpowiedz
  5. elik

    Szczególny stan ducha.

    Witaj Bartoszu!

    Dziękuje za jednoznaczną i pozytywną ocenę stanu metafizyki, teologii i filozofii, które wg, mnie są ściśle ze sobą powiązane. Jednak byłbym bardziej usatysfakcjonowany, radosny i szczęśliwy, gdyby na świecie, czy bodaj w RP – naszych rodzimych realiach, było zdecydowanie mniej źródeł, bądź przyczyn, czy inspiracji wywołujących nadmiar emocji i dowolny kryzys.

    W znacznej mierze podzielam Twój pogląd, że w coraz większym "kryzysie jest ludzkość", a nawet cały współczesny świat. A wielu ludziom wg. mnie brakuje przede wszystkim wiary i nadzieji, także miłości w prawdzie, a w dalszej konsekwencji dobrej woli, czyli owej "pary" tj. inspiracji, motywacji, czy determinacji, do stawania się i bycia człowiekiem, w tym czynienia lub tworzenia dobra (dobrostanu).

    Dlatego, aby podziwiać i zachwycać się…..o czym doskonale wiesz. Najpierw trzeba właściwie przygotować się, zmobilizować i ostatecznie zdecydować wejść na szczyt, a to wielu osobom wydaje się za trudne, bądź zbędne, a nawet głupie albo po prostu im nie chce się…..

    Zapewne również orientujesz się, że Kościół katolicki jest przede wszystkim obrońcą życia, także w wielu przypadkach jedynym, najgorliwszym i najlepszym opiekunem ludzi będących w potrzebie.

    Czy to nie jest wyraz afirmacji życia?….

    Natomiast – kto i w jakich dawkach przede wszystkim "serwuje ludziom żałosną papkę" , a ściślej tzw. dopalacze, czy inne "owoce" zatrute i uzależniające chyba nie wymaga szczególnego komentarza, ani rozwinięcia. Przecież to są konkretni ludzie, dzisiaj coraz częściej powszechnie znani, lecz nadal bezkarni, a nawet sowicie wynagradzani.

    Owszem wiele osób zachowuje się tak lub podobnie, jak opisałeś, lecz może warto ujawnić – co jest lub może być zasadniczą przyczyną owej gonitwy, czyli ucieczki przed tym, co najbardziej istotne i znaczące?…..

    Czy to nie jest w wielu przypadkach, aby następstwem kryzysu wiary w Boga Trójjedynego tj. uporczywe poczucie winy, wyrzuty sumienia i szczególny stan ducha?…..

    Szczęść Boże!

    Pozdrawiam Ciebie serdecznie – Zbigniew

     

     

     
    Odpowiedz
  6. ahasver

    Głębia chwili obecnej.

    Oczywiście, że większą papką są dopalacze. Są rzeczą najgorszą. Całe rzesze otępiałych licealistów z pustym, czerwonym spojrzeniem i opadającymi dolnymi wargami chodzą po Cieszynie. W Polsce zabroniono handlu dopalaczami, więc handlarze przenieśli się bezczelnie na czeską stronę, i to tuż za granicą. Kiedyś paliliśmy tylko marihuanę – tylko to, co pochodzi od natury. I nikt z nas nie zniszczył sobie mózgu tak jak młodzi ludzie, którzy palą jakieś oregano nasączone eterem, hydroksyzyną i oranżem metylowym lub nadmanganianem potasu… Coś fatalnego!

    Co do kryzysu społeczeństwa – dopalacze są tylko rezultatem poczucia pustki, które rośnie wraz z oddalaniem się młodych ludzi od afirmacji życia. Zgodzę się z Panem, że Kościół – w tym KK – dostarczał i wciąż dostarcza pewnych kanonów postępowania odsyłających do wyższych, podnoszących, toniczych dla egzystencji instancji. Moim zdaniem KK powinien jednak znacznie zmienić swoją formułę, bardziej otworzyć się na sztukę, filozofię, naukę oraz rozwiązania alternatywne, nawet – zdawałoby się – najbardziej alternatywne…

    Bo tak naprawdę młodzi ludzie w rozpaczliwej pogoni za rozrywką szukają alternatywy dla życia, o którym nikt nie zdołał im powiedzieć, że jest po prostu wspaniałe, i że w normalnym życiu dzieją się o wiele bardziej niesamowite akcje niż na haju. Kościół w tej kwestii powinien zacząć współpracować nie tylko z ludźmi wierzącymi. I nawracać przede wszystkim na życie. To, czy ktoś dostrzeże w nim centralnie, w głębi gdzieś ulokowaną boskość, to już jego sprawa. A sądzę, że dostrzeże ją – gdzieś w głębi, nieokreśloną i promieniującą – każdy, kto nauczy się żyć dobrze, tzn. tak, aby cieszyć się z samego nagiego faktu, że po prostu jest. Jest. Ja jestem. Pan jest. Jesteśmy. Czy to nie jest niesamowite i piękne?

    Pozdrawiam serdecznie i wracam do nauki – jutro egzamin!

    __________________________________________________________________

    http://www.youtube.com/watch?v=qG74eVb6V10&feature=list_related&playnext=1&list=MLGxdCwVVULXfgIBl9NuxVv8q06dYAiNq4

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  7. elik

    Strach, lęk i obawa.

     

    Wyzwania, trudności, porażki i rozczarowania w życiu  człowieka są wg. mnie wskazane i konieczne, a mogą być użyteczne i potrzebne, bo zmuszają, do zastanowienia się, pogłębionej refleksji, a nawet opamiętania się i nawrócenia. Korzystnie wpływają na otrzeźwienie umysłu, dają szansę na to byśmy w nowym świetle, czy z innej perspektywy rozpatrzyli sprawę raz jeszcze.

    Ponadto to co mamy jest dobre – wszak jest od Boga – gdyby ON miał, dla nas na tą chwilę coś lepszego – z pewnością by nam ofiarował (dał)……… W dramatycznych i tragicznych sytuacjach, czy trudnych chwilach po prostu żarliwie módlmy się, ufajmy i bezwarunkowo wierzmy Jemu.

     Czym jest lub może być strach, lęk i obawa, a nawet wbrew naszej woli sprzeciw, opór wewnętrzny, przed wejściem w osobisty kontakt z Kimś, kto jeden w całym wszechświecie ma siłę i moc sprawczą, żeby skutecznie nam pomóc, m.in. uporządkować, właściwie poustawiać wszystkie nasze rzeczy i sprawy?….

    Infantylni, łatwowierni i naiwni, także zdezorientowani, zmanipulowani, zagubieni i wątpiący, a nawet letni wg. mnie stają się mimo woli sojusznikami, czy sprzymierzeńcami nie uczestników dyskusji na forum tj. kontestatorów, krytyków, oponentów, przeciwników, lecz Złego Ducha i wrogów Boga Trójjedynego, także wspólnoty Kościoła katolickiego.

    Dziękuję za kolejne rozważne i życzliwe słowa, oraz gratuluję z powodu podjętej decyzji, także dzielnego podejmowania wyzwań i pokonywania trudności.

    Życzę kolejnych sukcesów w życiu i dalszej edukacji tj. stawaniu się (przemianie) i byciu prawym, wartościowym (coraz lepszym) człowiekiem, także pożądanej satysfakcji na egzaminie. 

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code