Królewska służba

 
Rozważanie rekolekcyjne na Wielki Czwartek
 

Wielki Czwartek to dzień wielu symboli, pierwszy dzień Triduum Paschalnego. (1) Dzień ustanowienia Eucharystii, dzień kapłanów oraz przesłanie: zwierzchnictwo nad innymi – służbą dla nich.

papa_obmywanie_n__g.jpg

…uczestniczyć w posłannictwie królewskim Chrystusa to znaczy odnajdować w sobie i w drugich tę szczególną godność Bożego powołania, którą można określić jako „królewskość”. Godność ta wyraża się w gotowości służenia na wzór Chrystusa, który nie przyszedł, aby Jemu służono, ale by On służył (por. Mt 20, 28). Jeśli zaś w świetle tej Chrystusowej postawy prawdziwie „panować” można tylko „służąc” — to równocześnie „służenie” domaga się tej duchowej dojrzałości, którą należy określić właśnie jako „panowanie”. Aby umiejętnie i skutecznie służyć drugim, trzeba umieć panować nad samym sobą, trzeba posiadać cnoty, które to panowanie umożliwiają. Nasze uczestnictwo w królewskim posłannictwie Chrystusa — w Jego właśnie „królewskiej posłudze” — jest ściśle związane z każdą dziedziną moralności chrześcijańskiej i ludzkiej zarazem. (2)

W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus swoim przykładem wskazuje, że bycie panem, mistrzem lub zwierzchnikiem nakłada na tego, który zajmuje owo zaszczytne stanowisko, także szczególny obowiązek. To jest obowiązek troszczenia się o tych, za których odpowiadamy, którym przewodzimy. Dziś pojęcie takiego lidera, przywódcy jest wypaczone. Ten który rządzi, skwapliwie korzysta z prawa do bycia ponad innymi, do wydawania rozkazów, do dowolnego (wedle własnego osądu lub uznania) kierowania „swoimi” ludźmi. W imię jakiejś idei, umowy czy zasad często dobro osoby jest marginalizowane. Antropologia chrześcijańska za ową ideę, cel nadrzędny stawia człowieka. Drogą Kościoła jest człowiek i jego zbawienie, relacja Boga i człowieka. Jeżeli tak rozumiemy ten najwyższy cel to nie zachodzi niebezpieczeństwo traktowania w sposób przedmiotowy ludzi. W chrześcijaństwie ten, który stoi na czele, który przewodzi jest także tym, który powinien służyć innym. Ponieważ może więcej – służy tym, którzy mają mniej, mogą mniej.

Sługa Boży Jan Paweł II był i jest dla nas takim przykładem człowieka, który w pełni odpowiedział na wezwanie Jezusa. Nie przyszedł, aby mu służono, ale przyszedł, aby służyć tym, którym przewodził. Służył swoim życiem, czasem, zaangażowaniem.

Jeżeli tak odczytamy model przewodzenia, bycia liderem – jako misję szczególnej służby – to przestaje on być „atrakcyjny” dla tych, którzy nie mają w sobie miłości do bliźniego, nie mają w sobie Ducha Bożego. Uczniowie Jezusa nie rozumieją tego, co czyni ich Mistrz i Pan. Wtedy sługa to był ktoś, kto stał o wiele niżej od swego pana, umycie nóg było powinnością sługi.

Piotr protestuje. Szacunek do Jezusa jest tak głęboko zakorzeniony w świadomości apostoła, że mówi: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? … Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”. A tak na marginesie, posłuszeństwo nie było mocną stroną Piotra, nieraz zaskakiwał swojego Mistrza.

Jezus odwraca porządek tego świata. Obmyciem nóg dla swoich uczniów burzy utarte schematy. Stare bukłaki nowego wina – nowej nauki – nie utrzymają, więc potrzebne są nowe.

Ci, którzy przewodzą, mają służyć tym, nad którymi panują. Gest umycia nóg jest bardzo wymowny. Nie tylko w znaczeniu społecznym, ale i fizycznym. Osoba myjąca nogi innej osobie jest poniżej niej, musi się poniżyć, aby wykonać tą czynność.

Niesamowite – Bóg, który obmywa człowiekowi stopy! Tego nie da się wytłumaczyć inaczej, niż przez miłość, miłość Ojca do dziecka. I może dlatego ten przykład jest tak wymowny, mocny.

Sedno tej służby możemy odnaleźć w relacji rodzic – dziecko. Czyli jedna osoba (rodzic) dba o drugą osobę (dziecko), która jest słabsza i potrzebuje opieki. Bo zajmowanie się rodziców dziećmi jest służbą, ofiarą ze swojego czasu, wysiłku, jest w pewnym sensie zaparciem się siebie dla dobra drugiej kochanej osoby.

Oczywiście, aby ta służba osoby silniejszej na rzecz słabszej nie przybrała karykaturalnej postaci (aby nie odwrócić pojęć, że silniejszy przez to, że zniża się do służby, staje się słaby), musi być świadomość, że ta służba jest czymś szczególnym, odwróceniem porządku świata i praw fizyki. Nie wolno jej nadużywać i wypaczać. Na tej drugiej stronie (słabszej) ciąży także obowiązek okazania szczególnego szacunku temu, który służy. Piotr jest dobrym przykładem. Najpierw nie chciał pozwolić sobie obmyć nóg z powodu wielkiego szacunku, jakim darzył swojego Pana i Mistrza, ale potem zaufał i pozwolił na umycie nóg.

Każdy gest służby ze strony innych osób powinien być odczytany z wdzięcznością i ze świadomością, że Jezus podniósł rangę posługi. Jeżeli służymy z godnością i ze świadomością podążania w tym za Chrystusem, przestajemy być słabsi, a stajemy się mocnymi – tymi, którzy mogą pomóc innym.

Z drugiej strony, jeżeli słabsza osoba będzie się domagała służby silniejszego na zasadzie wymuszenia – bo mi się to należy – to w tym momencie pozbawia się prawa do owej służby. Bo to jest relacja miłości z jednej i szacunku z drugiej strony. Zdaje się, że tu się otwiera ścieżka do świętości dla tego silniejszego, który mimo wszystko postanowi służyć. Z miłością daję siebie, służąc innym. Z szacunkiem i wdzięcznością przyjmuję dar służby.

Każdy z nas jest raz po jednej, raz po drugiej stronie. Warto uświadomić sobie, na czym ta relacja służby – przyjmowania polega, aby docenić wysiłki tych, którzy nam usługują (rodzice, współmałżonek, pani sprzątaczka, kapłan, nauczyciel, lekarz) oraz obdarzyć ich należnym szacunkiem i podziękowaniem. I aby służyć innym ze świadomością, że dobrowolnie to czyniąc, podążamy śladami Jezusa. Może gdyby ta świadomość była powszechna, uniknęlibyśmy wielu tarć i nieporozumień.

Jest też inny aspekt owej służby. Słowa Jezusa: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi” wskazują na potrzebę wzajemnego usługiwania bez względu na to, kto jest najważniejszy, a kto pierwszy. We wspólnocie nie powinno być swarów i dąsów, i sztucznego zadęcia, że oto jestem najważniejszą osobą i pozostali mają mi służyć. Tam gdzie nie ma wyraźnej hierarchii zwierzchnik – podwładny, tylko jest wspólnota, usługiwanie innym – w zależności od potrzeb innych i mojej chęci i możliwości – jest najlepszym sposobem na budowanie jedności i pokoju. To przesłanie Jezusa wskazuje uczniom: odrzućcie logikę zwyczajowej hierarchii, nie budujcie swojej wielkości, ważności na umniejszaniu innych, kto chce przewodzić innym, niech najwięcej służy: „A kto by chciał być pierwszy, niech będzie ostatni”.

Logika miłości zmienia rzeczywistość. Miłość sprawia cuda, których żadna ludzka siła nie jest w stanie dokonać.

Służba – dziś to słowo o odcieniu negatywnym, lekceważącym. Większość stara się go unikać. Ot, choćby apel środowiska medycznego, aby nie nazywać ich służbą zdrowia, tylko ochroną zdrowia. Współcześnie sługa to ktoś poniżej, ktoś o mniejszej wartości. I tak też było, gdy mijały chwile Ostatniej Wieczerzy. Relacja sługa – pan jednoznacznie określała, kto ma obowiązek służyć, a kto panować. Jezus ten porządek zburzył, nadał słowu „służba”, czynności usługiwania całkiem nowe znaczenie. W królestwie bożym służba jest zaszczytem, bo bierze swój początek z wolności i miłości. Z wolności, bo aby miała szczególną wartość, powinna wynikać z dobrowolnego postanowienia. Z miłości, bo to miłość jest tą siłą napędową, która daje impuls do posługi innym.

W rzeczywistości hospicyjnej można znaleźć przykłady bezinteresownej, wypływającej z miłości do człowieka służby. Ta postawa wolności i miłości sprawia, że już samą nagrodą za ową służbę jest możliwość pomocy drugiemu człowiekowi, możliwość czynienia bezinteresownego dobra.

Wolontariat (3) to współczesne słowo, które jest odbierane pozytywnie, a niesie za sobą pomoc drugiemu człowiekowi. Jest to nic innego jak właśnie służba inicjowana wolną wolą, bezinteresownością i miłością. Może dzieje się tak dlatego, że motywy są bardzo wyraźne. Wolontariusz to ktoś. kto nie oczekuje korzyści materialnych za swoją służbę i owa bezinteresowność wzbudza szacunek. Natomiast tam gdzie nasza służba jest zamknięta w ramach obowiązku, nie jest doceniania. I może to jest właśnie droga człowieka do świętości, aby służyć także tam, gdzie nie jest to wynagradzane uznaniem. Owa postawa bezinteresowności (gdy jedyną pobudką do służby jest dobro drugiego człowieka) sprawia, że postawa na zewnątrz odbierana jako służba, w istocie jest królewską służbą.

I najdoskonalszy przykład służby: Jezus służy swoim życiem, oddaje je, aby wydobyć nas z otchłani zła. Królewska służba – nikt inny nie mógł tego uczynić.

Służenie innym, aż po własną śmierć to droga świętości – Maksymilian Maria Kolbe (4).

Służenie innym całym swoim życiem to droga świętości – Jan Paweł II.

Służenie innym w codzienności to droga do świętości.

mycie_n__g.jpg

Wierność powołaniu, czyli wytrwała gotowość „królewskiej służby”, posiada szczególne znaczenie dla tej wielorakiej budowy, gdy chodzi o zadania najbardziej zobowiązujące, od których też najwięcej zależy w życiu naszych bliźnich i całej społeczności. Taką wiernością swemu powołaniu winni się odznaczać małżonkowie, jak to wynika z nierozerwalnego charakteru sakramentalnej instytucji małżeństwa. Podobną wiernością swemu powołaniu winni się odznaczać kapłani, jak to wynika z niezniszczalnego charakteru, który Sakrament Kapłaństwa wyciska na ich duszach. Przyjmując ten Sakrament, my w Kościele Łacińskim zobowiązujemy się świadomie i dobrowolnie do życia w dozgonnej bezżenności, każdy z nas więc musi czynić wszystko, aby z Łaską Bożą zachować wdzięczność za ten dar i pozostać wiernym zobowiązaniu przyjętemu na zawsze. Podobnie jak małżonkowie ze wszystkich sił muszą się starać, aby wytrwać w jedności małżeńskiej, budując tym swoim świadectwem miłości wspólnotę rodzinną i wychowując nowe pokolenia ludzi zdolnych do tego, aby całe swoje życie znów poświęcić własnemu powołaniu, czyli owej „królewskiej służbie”, której przykład i wzór najwspanialszy daje nam Jezus Chrystus. Jego Kościół, który wszyscy stanowimy, jest „dla ludzi” w tym właśnie znaczeniu, że w oparciu o wzór Chrystusa, i współpracując z Łaską, którą On nam wysłużył, możemy osiągnąć owo „panowanie”, czyli urzeczywistnić dojrzałe człowieczeństwo w każdym z nas. Dojrzałe człowieczeństwo oznacza pełne użycie daru wolności, który otrzymaliśmy od Stwórcy, kiedy powołał do istnienia człowieka „na swój obraz i podobieństwo”. Szczególnym miejscem tego daru staje się poświęcenie bez reszty całej swojej ludzkiej osoby w duchu oblubieńczej miłości dla Chrystusa, a wraz z Chrystusem dla wszystkich, do których On skierowuje ludzi — mężczyzn czy kobiety — tak całkowicie Mu oddanych. Oto ideał życia zakonnego podejmowany przez dawne i nowe zakony i zgromadzenia, a także przez instytuty świeckie, wedle rad ewangelicznych. (2)

Jan Paweł II – droga do świętości.

1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Triduum_Paschalne

2. Encyklika "Redemptor Hominis" Ojca Świętego Jana Pawła II, napisana u początku jego papieskiej posługi – rozdział IV „Posłannictwo Kościoła i los człowieka”, punkt 21.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/r_hominis.html#m4

3. http://pl.wikipedia.org/wiki/Wolontariat

4. http://pl.wikipedia.org/wiki/Maksymilian_Maria_Kolbe

 

Rekolekcje Wielkopostne 2011

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code