/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
Chciałam nagrywać kolejny materiał o wydarzeniach w mojej diecezji. Usłyszałam pytanie, dlaczego radio „nie-katolickie” interesuje się takimi tematami. I znów miałam ten sam problem.
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
Nie będzie tutaj obszernych rozważań dotyczących zagadnienia i roli mediów w życiu danej społeczności, nie będę się też porywać na ocenę zjawiska i poziomu mediów katolickich. Podzielę się tylko kilkoma refleksjami. Czytelnik – jeśli uzna za stosowne – sam rozwinie temat, poczyta, poszuka, zastanowi się…
W wielu diecezjach są katolickie rozgłośnie radiowe, katolickie gazety (albo dodatki diecezjalne do tygodników), programy katolickie w regionalnej telewizji. Bardzo dobrze, im więcej głosów, tym lepiej – byle tylko głos nie przyczyniał się do fałszywych dźwięków.
Obserwuję dość dziwne zjawisko, brak mi racjonalnych argumentów, by w sposób zadowalający wyjaśnić to, czego czasem doświadczam. W mojej diecezji jest katolickie radio. Oczywiście wśród wielu informacji z życia diecezji, ma też inne programy – od porad kulinarnych po transmisje wyścigów żużlowych… Nie wiem tylko dlaczego w umysłach niektórych duchownych i świeckich zakorzeniło się dziwne przyporządkowanie. O sprawach kościoła lokalnego mówi tylko radio, które ma na ulotce napis: „katolickie”. Dziennikarz innej rozgłośni ma utrudniony start. Po pierwsze: radio NIE-katolickie, to radio NIE-nasze, a więc… anty-katolickie? Po co ryzykować!
Może właśnie tak pomyślała osoba zanim zadała mi pytanie: a po co radiu takie informacje, a dlaczego się tym interesujecie? Moje odpowiedź, że przecież jesteśmy w tym samym kościele i tej samej diecezji, a o rzeczach ważnych i wartościowych trzeba mówić, widać nie przekonała rozmówcy. Zastanawiam się co przeważyło. Nieuzasadniony lęk, przesadna ostrożność, stereotypy?
Tyle razy słyszałam o złych dziennikarzach, którzy nie sprawdzają informacji, podają do wiadomości krzywdzące kogoś treści, piszą o Kościele ułomnym, zamiast o Kościele zwycięskim, dobrym i otwartym. Zgadzam się z tym, że było wiele ciemnych stron, których można było uniknąć, ale komuś zabrakło wrażliwości, profesjonalizmu i poszanowania dla drugiego człowieka. Jednak z chwilą, kiedy dziennikarz szuka informacji, chce pokazać ludziom Kościół żywy, dynamiczny i otwarty, napotyka zaś na szczelnie zamknięte podejrzliwością drzwi… co ma robić?
Mój Drogi Kościele, nie bój się rozmawiać!
Próba wyjaśnienia i uzasadnienia !
"dlaczego radio „nie-katolickie” interesuje się takimi tematami."
Postawa katolika, chrześcijanina, czy osoby duchownej, oraz pytanie według mnie są racjonalne i w pełni uzasadnione.
Ponieważ dziennikarstwo laickie w RP przestaje mieć znaczenie i sens, dla odbiorcy (słuchacza), czytelnika, a tym bardziej katolika i chrześcijanina. Kiedy pozostaje jedynie źródłem dochodu, dla właściciela lub dziennikarza radia, gazety lub innego medium. Ponadto jest poręcznym narzędziem, np: do manipulacji, propagandy, agitacji, dla polityka, także usłużnego, spolegliwego dziennikarza. Jednocześnie bezbożnika, innowiercy, ateisty, lewaka, etc. czy kogoś wielce zobowiązanego, mającego dług wdzięczności albo powody do strachu, czy innej osoby publicznej o podobnych zobowiązaniach lub preferencjach.
"Bardzo dobrze, im więcej głosów, tym lepiej – byle tylko głos nie przyczyniał się do fałszywych dźwięków."
A no właśnie – stąd ta ostrożność, a nawet uzasadniona nieufność, oby nie przyczyniał się, do wszechobecnej kakofonii i fałszywych dźwięków.
Proszę przyjąć do wiadomości, że konkurencja (media nie-laickie) nie próżnują, a słuchacze i czytelnicy mają coraz częściej już dość oferty bezbożników lub ich najemników.
Człowiek, nasza Ojczyzna, a nawet cały świat stworzony, przez Boga ma prawo być właściwie zarządzany i obsługiwany, przez ludzi (polityków, dygnitarzy, dziennikarzy etc.) m.in. prawych i wolnych, dobrej woli, a nie przez wszelkie lewactwo, łajdactwo, czy różne jego konfiguracje, czy odmiany.
Szczęść Boże !
—> Zibi
* dziennikarstwo laickie w RP przestaje mieć znaczenie i sens, dla odbiorcy (słuchacza), czytelnika, a tym bardziej katolika i chrześcijanina – znaczenie zawsze jest. Może być tylko mizerny efekt, a nawet opłakane skutki! Właśnie wtedy, gdy rozmowa to tylko dobry biznes, nic więcej. Bywa tak. Ale bywa też inaczej. Trzeba o tym pamiętać.
Istotne jest to, co jest lub staje się faktem !
Alu proszę uprzejmie zauważyć, że piszę o istniejących tendencjach i zagrożeniach, czy występujących anomaliach z pozycji odbiorcy (słuchacza), czytelnika, także katolika i chyba dość uważnego obserwatora.
Mnie nie interesuje, jak jeszcze bywa w mediach laickich, lecz to, co jest lub staje się faktem, oczywiście nie prasowym.
Mając do wyboru w mediach b. wiele ofert, staram się wybierać pozycje wiarygodne i najlepsze, bo mnie nie interesuje ich ilość i sztampa, a tym bardziej propaganda, miałkość, wieloznaczność, także nagminne kłamstwo, krętactwo, prostactwo, subiektywizm, relatywizm etc.
Wielu dziennikarzy obecnie lekceważy i zaniedbuje oczekiwania większości w/w odbiorców, a bardziej identyfikuje się, utożsamia, a nawet ściśle "współpracuje", czy raczej dogaduje się z ludźmi sukcesu. Tzn. swoimi mocodawcami, pracodawcami, politykami, biznesmenami, karierowiczami etc. – osobami publicznymi, choć nie zawsze ludźmi prawymi, szlachetnymi i uczciwymi, a tym bardziej wiarygodnymi i pobożnymi.
Mając rzetelnie (obiektywnie) informować i odpowiedzialnie sprawować ważną misję społeczną. Dziennikarze, choć nie tylko wolą intratne i korzystne układy, niż poprawną i pożądaną relację ze swoimi dotychczas wiernymi słuchaczami, czytelnikami (odbiorcami).
Czy tak powinno być ?……
Ks. Józef Kloch o relacjach między Kościołem a mediami
W związku z poruszonym w tym blogu tematem chciałabym polecić interesujący wywiad z ks. Józefem Klochem, rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski. Oto fragment:
Znaczna część ludzi Kościoła zachowuje dystans wobec mediów. Księża obawiają się manipulacji. Często nie wiedzą, że mogą i powinni żądać autoryzacji tekstu wypowiedzi w mediach drukowanych. Natomiast jeśli jest to radio czy telewizja to już nie mogą kontrolować, co zostanie wybrane z ich wypowiedzi i tego się bardzo obawiają. Odnoszę wrażenie, że tej bojaźni i rezerwy do mediów jest zbyt dużo.
Innym powodem tego dystansu jest różnica między czasem, jakim duchowni dysponują na ambonie a czasem, który dają im media, gdy w 20-30 sekundach muszą zawrzeć główną myśl, a na dodatek w sposób ciekawy i dynamiczny. Wielu księży twierdzi, że to niemożliwe. I właśnie owo niezrozumienie mechanizmów, jakimi rządzą się media na całym świecie – zwłaszcza co do tempa pracy, autoryzacji i zwięzłości wypowiedzi – powodują niepotrzebny dystans. Dziennikarze to ludzie, którzy pracują i trzeba im pomóc w pracy, aby dobrze wykonali swoje zadanie.
Rzetelność odpowiedzi i wybiórczość rzecznika KEP !
Dziękuję za udostępniony link, przeczytałem wywiad z uwagą, według mnie zastanawiająca jest rzetelność odpowiedzi, oraz wstrzemięźliwość, a nawet selektywność, wybiórczość rzecznika KEP ks. J.Klocha.
Czy rzeczywiście wymienione z nazwiska osoby duchowne, także internet m.in. Opoka, KAI i tygodnik "Gość Niedzielny" to jedyne osoby i media z ostatniego 20-lecia zasługujące na uznanie rzecznika KEP ?………..
Czy naprawdę potrafią mówić zwięźle, interesująco i odbierać komórki, tylko wymienieni trzej arcybiskupi i biskup Pieronek ?………..
W/w to są rzeczywiście jedyne i najistotniejsze kryteria zapewniające przychylność właścicieli, redakcji, dziennikarzy i stałe miejsca (dyżury) w mediach ?…………
A co z owym zapotrzebowaniem na "sensację", czy tzw. poprawnością polityczną osób duchownych, czy nawet dostosowaniem się do "linii redakcji" ?……………..
Z poważaniem Z.R.Kamiński
Teledysk z modlitwy
Szanowna Pani
W pracy dziennikarskiej wielokrotnie spotkałam się z osobami duchownymi, które doskonale rozumiały potrzeby medium elektronicznego. W trakcie budowy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego realizowałam krótki "teledysk" o inwestycji. Do dzisiaj pamiętam siostrę Elżbietę, która doradziła nam doskonałe ujęcia z chóru. Wytłumaczyła, które fragmenty modlitwy zakonnic zmontować tak , aby nie raziły niekonsekwencją w rytuale.
Z obawami wobec dziennikarzy spotkałam się pisząc tekst dla "Gazety Wyborczej" o małżeństwach różnowyznaniowych. W tym temacie bardziej otwarcie wypowiadali się duchowni protestanccy i prawosławni.
Obawy i nieufność łagodziłam obietnicą szczegółowej autoryzacji tekstu. Było to bardzo trudne dla mnie i dziennikarki-współautorki artykułu. Materiały zbierałyśmy prawie miesiąc, a autoryzacje trwały około dwóch tygodni. Każdemu rozmówcy wyjaśniałam zasady tworzenia tekstu i konieczności skrótów i rezygnacji z niektórych wątków.
Sama też musiałam wybrać. Sensacyjny wątek, który może kogoś zranić. Czy zaufanie rozmówcy, który powie coś, z czego potem chce się wycofać. Wybierałam zaufanie rozmówcy.
Uważam, że idzie Pani dobrą drogą. Media "lackie" powinny poruszać tematy wiary i życia Kościoła. Przecież to informacja potrzebna społeczeństwu jak każde inne wiadomości.
Z poważaniem
Maria Kudroń
—> Maria
Bardzo dziękuję za skomentowanie tekstu, podzielenie się swoimi doświadczeniami.
Nieufność jest. Nikt jej sobie nie wyczarował, gdzies miałą swój początek. Ale prawdą też jest, że zbytnio się nieufność pielęgnuje!
—> Małgorzata
dobrze, że pojawił się tutaj odnośnik do tekstu księdza rzecznika KEP…
Oto kolejny z fragmentów wypowiedzi ks. Józefa Klocha – "Tylko dzięki edukacji będziemy mieć w przyszłości pokolenie księży nie reagujących lękiem na widok kamery, czy mikrofonu"… Oby!