Kończąc z mitem

Normal
0
21

false
false
false

MicrosoftInternetExplorer4

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}

“A religion old or new, that stressed the magnificence of the universe as revealed by modern science, might be able to draw forth reserves of reverence and awe hardly tapped by the conventional faiths. Sooner or later, such a religion will emerge.”

Carl Sagan

 

Mityczne narracje obfitują w wątki i motywy przekazujące zbiorowe doświadczenia, ucieleśniają treści nagromadzone w mikrokosmosie nieświadomości, reprezentują powszechne pragnienia i postawy łączące nas z odległymi przodkami z starożytności; przeszłość odradza się w teraźniejszości. W symbolach i obrazach manifestują się znaczenia, będące kluczem do zrozumienia egzystencji u jej podstaw.

 

Pierwotny konflikt, zderzenie. Morderstwo uwiecznione na biblijnych kartach. Archetyp ukazujący pęknięcie w ludzkiej naturze, rozdarte połówki napędzane antagonistycznym motywem przezwyciężenia swojego przeciwieństwa. Symbol braci odzwierciedla jedność, w której nastąpił podział – pęd do uzyskania dominacji oznacza usunięcie jednej ze stron, zapobiega narastającemu napięciu przeradzającego się w nieustanne zderzenia. W magnetycznym przyciąganiu zostaje zdarta zasłona, za którą skryta jest tożsamość zwalczających się przeciwieństw, natura wyjaśniająca przyczyny konfliktu. Pośród dwóch, niesprowadzalnych do siebie pierwiastków, znajdziemy zwierzęce podłoże, owa dzika bestia spoczywająca u wrót będących bramą człowieczeństwa. Nieokrzesana natura, nie podlegający kontroli umysł, samodzielne królestwo manifestujące się w emocjonalnych aktach przekraczających rozumowe kategorie. Nieświadome tło z którego wyłania się ekstatyczne szaleństwo, przeradzające się w rajskie upojenie bezbożnej chuci, nieuporządkowana agresja, zwierzęca dezorganizacja za którą kryje się jednak utajniony rozum przejawiający się w instynktach. Rozdarcie pojawia się momencie gdy na scenę konfliktu wchodzi nowa forma istnienia – w niej zawiera się przejście ku racjonalizacji zmysłowych, acz destrukcyjnych sił. Świadomość nastawiona na obliczenia i kalkulacje, introwertyczny spokój którego natura objawia się w aktach refleksji – to rozum, który swoje piętno wyciska poprzez kontrolę i dominację, dążąc do regulacji nieuporządkowanych zachowań. Konflikt rodzi się w spotkaniu, gdzie przeciwieństwa manifestują się w pełni. Kain usuwa ze sceny Abla, gdy jego uczynki w świetle działań podjętych przez brata okazują się nieczyste. Zdziczały Izmael, zostaje wygnany na pustynię, odrzucony ze względu na narodziny obiecanego Izaaka. Myśliwy, żyjący w polu Ezaw, staje się napiętnowany poprzez podstęp swojego bliźniaka, który tutaj zostaje przedstawiony jako ktoś bardziej ucywilizowany. Nieopanowany podmiot kierujący się dziką żądzą ma zostać stłumiony; w miejsce bezmyślnych namiętności nakłada się świat świadomych wartości, z wybijającym się motywem panowania. Dezintegrujący mrok podświadomości zostaje przerwany strugą światła ukierunkowanych myśli i pragnień. Na chaos nakłada się porządek.

 

Ten stan można skonkretyzować także na gruncie neurofizjologii, a więc już zupełnie poza mitem, jako kolizja konkurencyjnych programów, będących skutkiem odziedziczonego bagażu doświadczeń sumujących się przez millennia. Podejmowanie decyzji aktywuje ośrodki będące nośnikami procesów związanych z działaniami racjonalnymi, jednak na kształt postępowania w dużej mierze wpływają obszary o wiele starsze, ujawniające się w zautomatyzowanych reakcjach. To rodzi sprzeczność, w której jednostka odczuwa rozdarcie między dwoma ścierającymi się popędami o odmiennych dyrektywach. Maska mitu zostaje zdarta, jej miejsce zajmuje szczegółowy wgląd analizujący procesy wyjaśniające określone zachowania. Istnieje pogląd wg którego, miejsce religii zastępują poglądy bazujące na osiągnięciach naukowych, a więc pewnych, empirycznie potwierdzonych danych, wypierających domysły. W idei tej zostaje zawarte przekonanie o tym że religia straciła monopol na wyjaśnianie tego jak funkcjonuje otaczająca nas rzeczywistość – dotyczy to także sensu, znaczenia świata, a nawet jego piękna. To nauka staje się faktycznym nośnikiem w którym znaczenie mitów zostaje dogłębnie wyjaśnione, rozwój znosi więc tajemnice a symbole zastępuje się przyczynami, pokazaniem jak jest naprawdę w całościowym kontekście.

 

Czy nauka może zastąpić religię? W każdym bądź razie na tym gruncie nie musi dochodzić do antagonistycznych postaw, raczej pewnej formy kontynuacji. Metafora Księgi Przyrody: Bóg objawia się poprzez świat, dając siebie poznać za pomocą zjawisk naturalnych, stworzenie jest pismem którego odczyt ujawnia obecność Boga, odszyfrowanie znaków umożliwia poznanie kondycji ludzkiej natury. Zanik umiejętności czytania Księgi Przyrody, wiąże się z wtórną Księgą Objawienia – źródło właściwej interpretacji dzieła Stworzyciela. Teraz jednak zmienia się to za sprawą bardziej dokładnych narzędzi, poznanie nie bierze już jednak sobie za cel poznania Boga, niekoniecznie przecząc jego istnieniu choć i tu trendy idące w tym kierunku są wyraźne. Uszczegółowienie poznania otwiera jednak szerszy obszar rozumienia, z którego religia może czerpać wzorce. Poszerzenie znajomości struktur, z których człowiek się wyłania, prowadzi do zmiany sposobu patrzenia, konstruowanie jego modeli być może z dala od wartościowania, bliżej zaś chłodnemu poszukiwaniu przyczyn bez uprzedzeń, obserwacji służącej sferze zrozumienia i afirmacji.

 

18 Comments

  1. kasia85

    Sporo się naczytałam o mitach

    …o mitycznych mechanizmach przemocy w znakomitej ksiażce francuskiego mysliciela Rene Girarda" Widziałem szatana spadajacego z nieba jak błyskawica". Autor odczytuje Ewangelię jako pierwsze w dziejach ludzkosci przesłanie unaoczniające i demaskująxce mechanizmy kolektywnej przemocy.

     
    Odpowiedz
  2. ahasver

    Zmartwychwstanie jest dopełnieniem.

    Polecam książkę Josefa Simona Filozofia Znaku (Oficyna Naukowa, Warszawa 2004), w której dokonuje analizy semiologicznej fundamentalnych jednostek językowych. I tak zdania protokolarne wedle Simona są opisowe o tyle, o ile zawarte są w kontekście struktury otwartej; tylko wówczas są zdaniami syntetycznymi. W innym przypadku mamy do czynienia z systemem zamkniętym, partykularnym, samostanowiącym się – bądź z naukami formalnymi. W przypadku zdań wiedzotwórczych znak odsyła do znaku, a domniemana, kontekstualna całość zyskuje logiczne uprawomocnienie w pewnym Ultra dla danego znaku Z, który niczym Husserlowska protencja po transpozycji fenomenologicznej egologii w kierunku wyznaczonym przez linguistic turn stanowi w strukturze języka niedoprecyzowany aspekt znaku, bez którego jakakolwiek heureza jest niemożliwa. Ultra-Z jest aktualnie ostatecznym terminem opisowym, poza którym możliwa jest wyłącznie definicja dejktyczna albo pewne twierdzenie apofatyczne. Jan Hartman ów heurystyczny czynnik nazywa roboczo "neutrum" – jako epochistyczna, a zarazem aporetyczna hipostaza wszelkiej celowości w myśleniu (Jan Hartman, Heurystyka Filozoficzna, Wrocław 1997). Ultra-Z i neutrum antycypuje oczywiście kantowskie pojęcie idei regulatywnej, w późniejszych czasach choćby pojęcie symbolu Mircea Eliadego, gdzie symballein, zgodnie z greką znaczy tyle, co "zebrane w całość". O całości można dyskutować; moim skromnym zdaniem całość nie jest sprowadzalna do dyskursu, (a mit nie posiada struktury tajemnicy bądź tabu, jest po prostu metaforą) tylko – za L. Wittgensteinem – jest (jako świat) tym, co mistyczne. W tym sensie nauka jest kluczem hermeneutycznym dokonującym transpozycji wielkich narracji na jezyk intersubiektywnie weryfikowalny, niemniej przypisywanie jej funkcji demitologizującej (w negatywnym, ideologicznym sensie) dotyczyć może tylko "światopoglądu naukowego", lecz nie nauki i religii. Dekonstrukcja jest za każdym razem rekonstrukcją.

    Tak odnośnie poprzednich tekstów – Zmartwychwstanie jest dopełnieniem śmierci i przewartościowaniem orzekania o ludzkiej egzystencji w kategoriach linearnej czasowości, a nie ucieczką; podobnie mit stanowi pewną hiperrzeczywistość, gdzie symulakra nie jest – jak u Baudrillarda – tworem sztucznym, tylko "hiper" w sensie ukazania możliwości nadmiaru, którego negacja bądź afirmacja należy do gestii osobistej decyzji. I tutaj możemy zamknąć dyskurs, a nie w demistyfikacji mitu, co byłoby dużą naiwnością, podobną – zauważa Odo Marquard – scjentokratycznej neofilii i podobnym redukcjom zbyt przejętym własnymi paradygmatami, a ślepymi na życie.

    Może zamiast trochę na wyrost kończyć z mitem – a kończono już ze wszystkim, łacznie z nauką – warto szukać kierunku, w którym należy go zreinterpretować tak, aby go nie uśpić, bo we śnie rodzą się demony?

    Pozdrawiam, dzięki za inspirację

     

     
    Odpowiedz
  3. misjonarz

    Kasiu – nie słuchaj

    Kasiu – nie słuchaj Bartosza – bo oczywiście "gada głupoty" – co ciekawie oczywiście przy temacie "zmartwychwstanie".

    Jeżeli nie wie się co to jest owo ?, no to będzie się "bzdurnie o nim mówić – czyli (no właśnie mitologizować).

    Jeszcze, co do szatana – tutaj też można go "mitologizować", co jest zupełnie bezpodstawne – bo mity dotyczą przecież "bóstw, które są uczłowieczone", a szatan jest BYTEM  DUCHOWYM, czyli "poza rzeczywistością materialną.

    Jeszcze odnośnie tych znaków, czy symboli. No właśnie – mnóstwo środowisk posługuje się różnymi symbolami, jako tzw. fetyszami.

    Kasiu – nie słuchaj Bartosza – bo "on sam nie rozumie co czasem mówi" (nawet nie chce mi się wyszukiwać różnych fraz, których sam nie rozumie). W sumie "po co rozumieć, jeżeli lepiej gdy treść niejako "przeleci przeze mnie".

    Och, już widzę "te komentarze odnośnie mojej osoby" – i z góry dziękuję za nie.

    pozdrowionka od misjonarza

     
    Odpowiedz
  4. misjonarz

    Jeszcze – do Ciebie Bartoszu

    Jeszcze – do Ciebie Bartoszu – tylko uważaj !!!!

    Na mnie możeszy wypisywać co "ci się żywcem podoba" i w jakikolwiek sposób, nawet  używając wulgaryzmów, ale:

    W IMIENIU JEZUSA CHRYSTUSA ZABRANIAM CI OBRAŻAĆ ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ KATOLICKI  AMEN.

    A jeżeli nie posłuchasz – to "polecą na Ciebie modlitwy przy pomocy specjalistycznych świętych od wypłaszania pewnych bytów".

     
    Odpowiedz
  5. misjonarz

    “Tak odnośnie poprzednich

    "Tak odnośnie poprzednich tekstów – Zmartwychwstanie jest dopełnieniem śmierci i przewartościowaniem orzekania o ludzkiej egzystencji w kategoriach linearnej czasowości, a nie ucieczką; podobnie mit stanowi pewną hiperrzeczywistość, gdzie symulakra nie jest – jak u Baudrillarda – tworem sztucznym, tylko "hiper" w sensie ukazania możliwości nadmiaru, którego negacja bądź afirmacja należy do gestii osobistej decyzji"

     

    Przeanalizuję w/w tekst.

    "zmartwychwstanie jest dopełnieniem śmierci" –

    Tylko Jezus Chrystus zmartwychwstał w swoim ciele – co to znaczy, że "jest dopełnieniem śmierci".

    Ja rozumiem dopełnienie "jako uzupełnienie" a właściwie powiem w przenośni "zakorkowaniem".

    Czyli ? – no pewnie jakoś tak ?  "Jezus Chrystus zmartwychwstał i zakorkował (zamknął śmierć) ?

    Czy zamknięcie śmierci jest tym samym co "przezwyciężenie jej" ? Zamknięcie – może być również tłumaczone jako "zakończenie" – w tym sensie będzie to prawidłowe – "zamknął, czyli śmierć już nie panuje nad nim".

    "Zakorkować" – można jeszcze tłumaczyć – (tak, jak wino) – "odłożyć". To jest oczywiścei w przypadku Jezusa zupełnie bezpodstawne – bo "odłożyć" – to pewnie "przewidzieć, że znów przyjdzie później" ? – oczywiste, że to jest niemożliwe bo śmierć już nigdy nie dotknie Jezusa.

    "przewartościowanie orzekania o ludzkiej egzystencji w kategoriach linearnej czasowości"

    Czyli – pewnie jakoś tak – "ktoś nadaje zbyt wielką wartość ludzkiej egzystencji w późniejszym czasie" ?

    Czyli ? Znowóż "zbyt wielka wartość" – "ktoś nadaje zbyt dużą dozę swoich doznań ludzkiej egzystencji po śmierci". To jest moim zdaniem – "ukrtyte powiedzenie o rzeczach ostatecznych" – sąd niebo i piekło.

    Idźmy dalej:

    "podobnie mit" – oj bardzo ciekawe stwierdzenie – "mit jest podobny do w/w rzeczywistości".

    Czyli ? "opowiadanie o bóstwach pogańskich jest podobne do rzeczywistości eschatologicznej".

    No i właśnie – to jest cały New Age "myśl, jak chcesz, rób co chcesz, wierz jak chcesz",  "Twoja wolność zależy od Ciebie" – co oczywiście jest prawdą, jednak zawiara pewne warunki.

    Dalej nie chce mi się "tłumaczyć na Polski", ale sama końcówka – jest oczywistą prawdą.

    Człowiek tylko i wyłącznie w swojej wolności może wybrać zbawienie i potępienie.

    Zbawienie jest WSPÓŁPRACĄ Z ŁASKĄ, a potępienie jest WOLNYM WYBOREM CZŁOWIEKA.

     

     

     
    Odpowiedz
  6. misjonarz

    Ok. ja swoje a Ty swoje.

    Ok. ja swoje a Ty swoje.

    Jest natomiast pewien pytajnik.  Co ma "piernik do wiatraka", czyli  co ma Jezus do mitu ?

    Ok – "po Jezuicku". 

    Czy ewangelia jest mitem?,  Czy Jezus jest mitem ?, czy zmartwychstanie jest mitem ?, czy tzw. eschatologia jest mitem ? kto pisał mity ?, kto pisałe ewangelie ?

    No to "upierdliwie" – kto tłumaczył mity ?, kto tłumaczył ewangelie ?

    "Jeszcze bardziej upierdliwie" – kto widział tych, którzy pisali mity a kto widział tych co napisali ewangelie ?

    Dlaczego w czasach pierwszych Chrześcijan za niewiarę w mity a wiarę w Chrystusa byli krzyżowani Chrześcijanie ?

    Czyżby to "coś wszytko oznaczało – walkę mitów" ?

    Czy mity mogą być przekazywane drogą ustną przez pokolenia ?

    Po co wogóle napisano tzw. "mitologię grecką i mitologię rzymską" ?

    Jak zwykle – będzie jakaś końcówka – W CO JEST ŁATWIEJ WIERZYĆ ?  W MITY, CZY W EWANGELIĘ ?

    Do czego łatwiej jest "przyznać się przed ludźmi" ?

     

    Ok. może już nie będę pytał, bo już zmęczyłem się.

    No może jeszcze jedno pytanie – "czy sumienie ludzkie jest mitem" ?

     

    pozdrowionka

     
    Odpowiedz
  7. ahasver

    Dopełnienie śmierci, przewartościowanie, mit, narracja…

    1. Dopełnienie śmierci oznacza jej usprawiedliwienie i wybawienie przez Jezusa ludzkiej natury z karbów śmierci niespełnionej, tzn. pozbawionej sensu.

    2. Przewartościowanie orzekania o ludzkiej egzystencji w kategoriach linearnej czasowości oznacza przezwyciężenie przez Jezusa czasu fizykalnego jako jedynego prawidłowego kryterium ciągłości ludzkiej egzystencji. Wiąże się to z dopełnieniem śmierci jako fenomenu, tzn. z jej wyrwaniem z karbów kategorii "Tego Świata". Pamiętajmy, że czas, o którym uczył Jezus jest czasem Boskim, nielinearnym.

    3. Mit jest metaforyczną narracją. Pewne kwestie biblijne również należy poddawać hermeneutycznej analizie i interpretacji, ponieważ zostały przedstawione w sposób obrazowo literacki. Chodziło mi o to, że mit i metafora pozwalaja zachować ciągłość egzystencji przed scjentystycznymi redukcjami do kategorii fizykalnych. W ten sposób sensowność religii w czasach laicyzacji może zostać ocalona. 

    4. Pogańskie bóstwa stanowią niewczesne i niepełne epifanie Boga. Bogiem wcielonym – Bogoczłowiekiem (z rosyjskiego) – jest tylko Jezus, niemniej przed Jego pojawieniem się ludzie w jakiś sposób chcieli czcić duchowość, której jeszcze do końca nie rozumieli. Dlatego zaczęli budować mityczne narracje. Pamiętajmy, że Chrześcijaństwo rozwinęło się na ziemiach europejskich przede wszystkim dzięki synkretyzmowi – co wiemy z lekcji historii – wchłaniającymi elementy symboliki pogańskiej.

    5. Potępienie wynika ze zgody na zniewolenie przez Szatana. Zbawienie jest wolnym wyborem człowieka, jeśli mówimy o pełnej wolności i pełni człowieczeństwa.

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  8. ahasver

    Jezus…

    Nie wiem, czy Jezus jest mitem, czy nie. Jest mi to obojętne, ponieważ nawet jeśli, to – parafrazując Dostojewskiego – nie ma istoty piękniejszej, bardziej światłej i dostojnej niż Jezus. Przyjmując, że człowiek to homo symbolicus, zatem istota żyjąca pośród myślanych przez siebie idei, zakładamy, że kwestie realności bądź idealności Jezusa są podrzędne względem projektu Boskości, który emanuje z Jego postaci. Moim zdaniem przyjmowanie metafor biblijnych jako dosłownych jest pogaństwem, ponieważ redukuje idealny, Boski porządek do wymiaru fizykalnego, a wieczność do ziemskiej czasowości i w tym nie różni się w niczym od czczenia duchów lasu. Wcielenie Boskie jest czymś realnym, niemniej realność ta polega na uświęceniu świata i pewnej sakralizacji ziemskiej egzystencji człowieka, a nie na próbach naukowego dowodzenia istnienia długobrodego starca stąpającego po chmurkach nad Ziemią. 

    Sumienie jest iluzją regulatywną, konwencjonalną metaforą i przypisywanie mu realności jest błędem reifikacji (mnożenia funkcji jako bytów). Jako iluzja regulatywna i pewnego rodzaju metafora jest jednak konieczna dla zachowania moralnego ładu w społeczeństwie. Nadto sumienie jest już subiektywną kwestią wrażliwości; sumienie nie istnieje tak jak istnieją rzeczy; Nie istnieje rónież rzeczy-wistość (treść) dzieła sztuki, ale jego negacja jako fenomenu może świadczyć o braku wrażliwości lub o głupocie. Podobnie jest z Jezusem – każdy ma wolne prawo w niego nie wierzyć, ponieważ wiara nie jest żadnym kryterium zbawienia (ważniejsza od wiary jest miłość), lecz pozostawanie na Niego obojętnym może być kwestią znieczulicy bądź głupoty.  

    Pozdrawiam.

     

     
    Odpowiedz
  9. misjonarz

    Dla mnie sumienie JEST 

    Dla mnie sumienie JEST  REALNE. Gdybym nie słuchał swojego sumienia już dawno moja egzystencja byłaby "tylko bytowaniem biologicznym". Ponieważ staram się słuchać jego głosu (co nie jest za łatwe), to żyję nadzieją a ta nadzieja jest czymś co mnie utrzymuje w równowadze psychoduchowej.

    Sumienie jest realne również dlatego, że zwierzęta nie posiadają go. To dlatego nie ocenia się moralnie zwierząt – czyli np. pożerania przez drapieżników.

    Natomiast – napaści ludzi na ludzi tak się ocenia i występuje to również we wspólnotach ludzkich gdzie nie ma wiedzy o Bogu. Sumienie posiadają nawet mordercy i często zdarza się, że odzywa się ono u nich w różnych okolicznościach.

    Człowiek nie jest potępiany przez zniewolenie szatana i przede wszystkim szatan nie stoi na równi z Jezusem.  Szatan czasem "małpuje go", ale ogólnie boi się Jezusa i "zmyka przed nim".

     
    Odpowiedz
  10. Anonim

    synkretyzm?

    Z tym synkretyzmem to jednak przegięcie jest. Waż niejszyod synkretyzmu był ład i jak to mówią, porządek. (Kiszkowata interpunkcja WURG)

    Dyskusję czytam

     
    Odpowiedz
  11. ahasver

    Bez synkretyzmu chrześcijaństwo wyglądałoby inaczej.

    Kryteria wartościujące o tym, co było ważniejsze, a co mniej istotne, są subiektywne. Nie dysponujemy innym punktem wyjścia do analizy przeszłości niż teraźniejszość ani narzędziem innym niż interpretacja. Wedle Deschnera historia Kościoła jest ciągiem zbrodni, według Vittoriniego – ciągiem błogosławieństw. Faktem jest, że synkretyzm stanowił jedyną – poza przemocą – metodę zjednania pogańskiej mentalności. Jaką interpretację winienem obrać? W miarę czystą.

    Oto przed sobą widzę album z cerkwiami. Symbolika czysto pogańska, zatem ze znakiem krzyża tworząca spójną synkresis. Otwieram książkę i widzę plan Świątyni wpisany w uzupełniający się się z prostokątem – znakiem skończoności – okrąg – znak wieczności. Krzyż łączy perspektywę horyzontalną i wertykalną, emanując na wszystkie kierunki świata, oznaczając przestrzeń. Ikonostas niejako "podciąga" w swej intencjonalnej symbolice świat materialny pod Królestwo Niebieskie, a ikona w intencji stanowi swoisty portal uobecniający postacie święte jako boskie emanacje; ikonostas reprezentuje pluralną świętość, autokefaliczność jednostek, z których każda – jest to wspaniałe wyprzedzenie postmodernizmu! – stanowi centrum, samo w sobie zde-centrowane, odsyłające znów do Boskiego centrum, które ponownie de-centralizuje się poprzez wcielenie w każdym bycie. Dopatruję się w tym antycypacji Nietzscheańsko-heideggerowskiego Augenblick, okamgnienia, gdzie każdy moment zawiera strukturę przestrzennej całości i czasowej wieczności.  

    Zamiast więc rozszyfrowywać intencje chrześcijańskich imperatorów jako podłe bądź zacne, wyrzekam się jakiejkolwiek ideologii stojącej u podstaw nadinterpretacji bądź prze-interpretowywania historii Kościoła i oceniam dzieło architektury i sztuki sakralnej jako reprezentację intencjonalności religii chrześcijańskiej. Jestem przekonany nie tylko z autopsji o słuszności afirmatywnego podejścia do interpretacji. W rewelacyjnym tekście "Fenomenologia i hermeneutyka" Józef Tischner zaznacza, że ani czysty rozum, ani czysta intuicja nie mogą stanowić telos rozważań, ponieważ motorem napędowym rozumu jest intuicja, a intuicja bez rozumu jest bezwładna. Chęć zrozumienia czyjejś intencji – np. intencji architekta – poprzedzona jest intuicyjnie. Intuicja musi mieć wymiar afirmatywny; bez odpowiedniej motywacji przeprowadzenie trudnych badań analitycznych będzie mniej efektywne. Krytyka efektów badań może nastąpić dopiero po uzyskaniu odpowiednich wniosków i zawsze jest wtórna wobec treści badań: Dotyczy np. kontekstu, sposobu uzyskiwania przez artystę / architekta efektu. Historia jest w tym względzie kwestią wtórną. Intencjonalność sztuki – a za takową uważam religię (przy czym sztukę ujmuję z całym patosem jej znaczenia) – jest aczasowa. 

    Tym, co możemy krytykować w Kościele jest jego historia, niemniej w obliczu struktur intencjonalnych, tzn. bogactwa symboliki i potencjału interpretacyjnego, zatem w obliczu głębokiej wiedzy na temat, którym się zajmujemy, historia przestaje mieć nadrzędne znaczenie.

    Sam jestem łotrem. I nie popełnię samobójstwa, ponieważ zmieniłem się. Liczy się intencja, a nie historia.

    Idę do pracy.

    Pozdrawiam.

    http://www.youtube.com/watch?v=bbAaHEdevqw&feature=related

     
    Odpowiedz
  12. Skwantowany

    Bez przeciwieństw

    Może zamiast trochę na wyrost kończyć z mitem – a kończono już ze wszystkim, łacznie z nauką – warto szukać kierunku, w którym należy go zreinterpretować tak, aby go nie uśpić, bo we śnie rodzą się demony?

     

    Wiesz, niekoniecznie chodziło mi o przerwanie pępowiny łączącej współczesne dokonania na gruncie nauki z treścią poszczególnych mitów, ile raczej ich unieśmiertelnienie, włączenie w szerszy kontekst tyle że już na innym poziomie.

     
    Odpowiedz
  13. ahasver

    —>

    Może raczej na innej płaszczyźnie; "poziomując" – "hierarchizujesz", zatem wartościujesz, co w argumentacji o charakterze filozoficznym jest zabiegiem nieprawidłowym. Teleios religii nie jest z resztą ontologicznym telos nauki. Przełożenie metaforyki eschatologicznej na kategorie choćby neurobiologii nie jest logicznie wykluczone, niemniej niepotrzebne, ponieważ dotyczy innych aspektów egzystencji.

    Ponadto różne są przedmioty nauki i religii, w pierwszym przypadku jest to przedmiot matematyzowalny, w drugim – intencjonalny, aporetyczny i chyba jednak apofatyczny. Analogicznie – opisywanie dzieła sztuki za pomocą procesów zachodzących w mózgu odbiorcy jest wyłącznie jego redukcją do aksjomatów i paradygmatów określonej dziedziny wiedzy i mija się z "prawdą sztuki" w jej holistycznym i nieuchwytnym sensie.

    Łatwo dziś o ekwiwokacje, kiedy artyzm dzieła sztuki sprowadza się do jego estetyki, a religię do zbioru baśni "przedparadygmatycznie" i naiwnie przedstawiających to, co rzekomo wyjaśniła nauka. Zwłaszcza, kiedy uprawia się światopogląd naukowy, a nie naukę. 

    Mity nie domagają się unieśmiertelnienia. Zmieniają się tylko znaki, a treść pozostaje taka sama. Zamiast unieśmiertelniać mity, może lepiej uśmiercać ich błędne negacje? 

    Ponadto struktura mitu implikuje – i jest to zawieranie nierozłączne – tradycję (rozumianą jako rytuał powtórzenia).

    Mit jest żywy, kiedy jest powtarzany, a nie przekładany.

    W celu zachowania bogactwa mitu i jego sensotwórczej funkcji należy skupić się na znaczniu powtórzenia, rytmu. Mit jest aczasowy albo raczej "zwija czas w sobie". Powtórzenie jest potwierdzeniem tej aczasowości lub ponadczasowości. Można znaleźć wizerunki Jezusa w glanach i z gitarą. Jego twarz pozostaje jednak mniej więcej taka sama; nie domaga się unieśmiertelnienia, ponieważ jest nieśmiertelna.

    Unowocześnianie tradycji polega na wyciąganiu z niej esencji i modernizacji w jej obrębie, a nie na przekładaniu na inne płaszczyzny. To tak jakby chcieć zmatematyzować literaturę Dostojewskiego. Oczywiście, że się da. Tylko po co?

     
    Odpowiedz
  14. Skwantowany

    Początki

    Istotną kwestią wydaje mi się nie "sekcja zwłok" danego mitu, ile raczej dotarcie do warunków będących podłożem mitycznej narracji – może to być historyczne wydarzenie (konflikty o podłożu etnicznym) lub kondycja psychiczna jednostki, pewne cechy powszechnie występujące. Analizowana jest tutaj nie tyle co treść samego mitu, lecz sytuacja która stała się zalążkiem mitycznego opisu.

     
    Odpowiedz
  15. ahasver

    Ocalenie mitu.

    W takim razie mam nadzieję, że zrozumiałem. Dokonuje Pan w ciekawy sposób bardzo trafnej i precyzyjnej analizy semantycznej zewnętrznych wobec mitu uwarunkowań, a nie mitu; Mit to "[…] symbol rozwinięty w formie opowieści i artykuujący się w czasie i przestrzeni, które nie dadzą się przyporządkować czasom i przestrzeniom znanym z historii i geografii wedle wymogów metody krytycznej" (Paul Ricoeur, Symbolika Zła). Pańska analiza nie dotyczy mitu wprost, ponieważ rzeczywistość symboliczna stanowi strukturę intencjonalną i aczasową, potencjalność, której jedynie formy poddają się analizie historycznej. Pana tekst obrazuje ewolucję i przekształcenie form mitycznych, nie utrafiając w mit jako taki. Zgoda.

    Wciąż jednak niejasne jest dla mnie przesłanie – w jaki sposób analiza uwarunkowań dookoła-mitycznych miałaby ocalić mit i właściwie przed czym należałoby mit ocalić?

    Bardzo mnie Pana wywód zainteresował, ponieważ sam aktualnie analizuję powstawanie dychotomii między świeckością i sferą sacrum. Dochodzę chyba do wniosku, że wynikają one z nieporozumień i nie są wcale żadnymi aporiami, w związku z czym za najbardziej efektywną drogę krzewienia szacunku do mitu uważam jego afirmację i demaskowanie błędów interpretacyjnych.

    Mit sam się obroni, nie wymaga w tym celu transformacji na innych płaszczyznach semantycznych, do których należy m.in. czasoprzestrzenna matryca socjobiologicznych uwarunkowań sprzyjających ich odkryciu.

    Mit nie powstał, tylko został odkryty – jest odkrywany – jako forma pewnej treści.

    Pozdrawiam.

     
    Odpowiedz
  16. Skwantowany

    🙂

    Pańska analiza

     

    Tylko bez tego „panowania" proszę 😉

     

    Wciąż jednak niejasne jest dla mnie przesłanie – w jaki sposób analiza uwarunkowań dookoła-mitycznych miałaby ocalić mit i właściwie przed czym należałoby mit ocalić?

     

    Ocalić to za dużo powiedziane, wprawdzie sam pisałem o unieśmiertelnieniu, ale w sensie posiadania narzędzi, za pomocą których możliwe jest otrzymanie zrozumienia mitu (tudzież podłoża do którego się odnosi), trochę inną drogą bez jego negacji.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code