Komunikacja – co zmienić po wyborach cz 2

Niech w Polsce będzie 10 000 000 (słownie: dziesięć milionów) samochodów i niech każdy ma gaśnicę za 20 zł, którą co 2 lata trzeba wymienić albo homologować. Mamy rynek na 200 000 000 (słownie: dwieście milionów) obrotu na 2 lata, czyli sto milionów obrotu rocznie.  I jaki z tego jest pożytek? Może 3 ofiary rocznie, może siedem, może 15. Nie wiadomo. Niech zysk producenta będzie 10%. Czyli ludzie muszą wydać sto milionów żeby ktoś zarobił stałą działkę 10 melonów.

Ale powie ktoś, że jeśli nawet jednego się uratuje za to sto milionów to się opłaca, bo życie ludzkie bezcenne. Czy rzeczywiście?

Po Necie krążą prośby rodziców zbierających na operacje, leczenie dzieci z białaczką, chorobami, których NFZ nie refunduje: sto tysięcy potrzeba, albo pięćdziesiąt albo sto pięćdziesiąt. I nie mia i niech gówniarz zdycha. To już większy byłby pożytek z tych stu milionów jakby na te dzieci szły: podatek gaśnicowy 10 zł rocznie zamiast gaśnicy. No ale ktoś tam by działki nie dostał.

W Polsce jest jednak ok 15 mln samochodów.

Teraz wchodzi jakiś automatyczny system wypadkowy obowiązkowy (kosztowny jednorazowo). Montowany w nowym aucie ma dzwonić jak będzie wypadek, żeby karetka szybciej dojechała. Realnie to karetki i tak będą czekać na potwierdzenie, żeby do fałszywego alarmu nie jechać. Ale będzie można każdego śledzić non-stop. Zresztą tu to już nie będzie wiadomo czy to działa, bo jak sprawdzić? Jedyna metoda to walnąć autem w betonową ścianę i zadzwoni, albo nie.

Tak to działa – pod płaszczykiem tego i owego lobbing zapewnia se kasiorkę za nic pod pozorem. Weźmy takie pasy bezpieczeństwa: zwiększają bezpieczeństwo, poprawiają, to, sio. W autobusach wprowadzili. Ale powstaje pytanie, czemu w Pendolino nie ma? Nagle okazuje się, że bez sensu i uciążliwe. Państwo nie jest w stanie stworzyć wartości dodanej, więc reguluje represjami. Teoretycznie tak mogą zarepresjonować, ze tylko dorożkami się będzie opłacać jeździć (praktycznie nawet ich własny aparat tego nie wytrzyma).

II

Nie dziwi mnie reakcja na poprzedni wpis, że to, że sio. Przypomnę podstawowy problem: zamykanie ulic np. w Warszawie, ograniczanie przepustowości wynikające z centralnego sterowania. Tak wywodzą, że jak jest metro to auta won, czyli przepustowość miejskiegosystemu komunikacyjnego się nie zwiększa. A co ja będą zresztą o Warszawie pisał:

W Krakowie wbrew bredniom tych i owych metro nie jest potrzebne. Pociąg osobowy z Zastowa na Dworzec Główny jedzie 10 minut, czyli spod Kombinatu tyle też mógłby jechać, gdyby kawałek torów puścili wzdłuż płota. A 20 minut i jesteśmy w Płaszowie. Ulubiony autobus 139 jedzie 37 minut minimum na Kleparz a 501 28 min pod Politechnikę. Tymczasem teraz inwestują w bezsensowną linię na Balice, gdzie momentami bilet kosztował już 18 zł, czyli tyle, co autobus Kraków-Zakopane.  Ale najwięcej zawaliła tu komuna, gdyż:

  1. Projektowali Nową Hutę od zera i stosowną linię kolejową mogli od razu uwzględnić – albo od góry albo od dołu.
  2. Żywili irracjonalną niechęć do idei Szybkiej Kolei Miejskiej.
  3. Monopol kolejowy miała PKP, którą guzik to obchodziło.
  4. Kto by miał za to płacić? Za MPK płaci miasto a do tego też by musiało dopłacać.
  5. I dogadać się.

Więc po co? Jak się naród kisił w przeładowanych autobusach tak się i teraz dusi. Od Batowic by musieli zrobić dodatkową nitkę, żeby częstotliwość kursowania podnieść. Ale nie da się bo po co? Zamiast tego zrobili tunel pod dworcem, który zasypali na 30 lat.

III

Ekologia też daje w kość. Jedynym ekologicznym wynalazkiem mogą być hybrydy, bo w korku na elektrycznym motorze działa. Ale zobaczymy co będzie za parę lat przy utylizacji zużytych akumulatorów. Fikcja może być.

PO wprowadza zakaz wjazdu do miast aut starych, co nic nie ma wspólnego z ekologią, bo wg emisji powinni mierzyć. Sprawa jest głębsza:

Wyobraźcie sobie że stare auto już jest a nowego jeszcze nie ma i trzeba wyprodukować dopiero. Jakie są koszty produkcji? Tego lobbyści (czyli tzw. ekolodzy) nie mówią, ciężko sprawdzić. Ale niech koszt wyprodukowania nowego samochodu wynosi tyle, co dziesięcioletnie spalanie (szacunkowo), bo tyle może wynosić. Czyli zanieczyszczenia nowego auta mnożymy x2 przez 10 lat. Czyli wynika z tego, że opłaca się starymi autami jeździć jak najdłużej, ewentualnie wymieniać katalizatory itp.

Ekolodzy (czyli lobbyści, czyli producenci aut) starają się jednak skrócić przeciętny czas życia samochodu, np. poprzez wprowadzenie nowego, kosztownego środka do klimatyzacji. Za 5 lat jak ktoś będzie chciał wymienić to zapłaci połowę wartości auta. Opłaci się to?

Podsumowując co należy robić: Rozwijać wszelakie formy komunikacji, czyli samochody, tramwaje, pociągi, autobusy. Drogi budować. Drogi są lepsze od torowiska tramwaju bo mają większą przepustowość. Rowery nie są u nas w znaczący sposób poprawić sytuacji. Chyba że skutery.

Mentalny PRL nie wprowadził standardów europejskich, czyli możliwości zakupu małego autka i jeżdżenia nim nawet bez prawka. Inna sprawa, że w latach 90 naród chciał zastawić się a postawić się i wolał szroty spawane z 3 powypadkowych gratów i przystanku. Mały litraż w owych czasach i do miasta byłby OK. Ale nie. A teraz też nie ma na to rynku.

 

Komentarz

  1. zk-atolik

    Mini relacja z II- giej konfrontacji…

    Knockout w pierwszym ciosie. Symbol PO jako gorący kartofel. Nawet Pani M.Olejnik nie chciała go przyjąć, ani przytulić do serca. Aż pięść i gardło się ściska, oczywiście nie mnie, lecz ……..

    Oj to głosowanie, trzeba będzie szczególnie przypilnować!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code