Kiedy bije dzwon – 2

Cóż więc? Osamotnienie…

Poczucie osamotnienia wywołuje niepokój; stanowi ono w istocie źródło wszelkiego niepokoju. Jestem osamotniony znaczy, że jestem odcięty, że nie mogę wykorzystać moich ludzkich możliwości. Być samo­tnym to znaczy być bezradnym, nie móc czynnie zmierzyć się ze światem — rzeczami, ludźmi; to znaczy, że świat może mnie zaataktować, podczas gdy ja nie mogę się bronić. Tak oto samotność staje się źródłem inten­sywnego niepokoju. Rodzi ona nadto uczucie wstydu i winy(…) Ś wiadomość   ludzkiego  osamotnienia   b e z  p onownego połączenia  się  przez  miłość jest  źród­łem   wstydu.   Jest   zarazem   źródłem   po­czucia   winy     i      niepokoju.
Tak więc najgłębszą potrzebą człowieka jest przezwyciężenie swego odosobnienia, opuszczenie więzienia samotności. Całkowite niepowodzenie w osiągnięciu tego celu prowadzi do błędu, jako że pa­niczny lęk przed zupełną izolacją można przezwyciężyć jedynie przez radykalne wycofanie się ze świata zewnętrznego, aż znika uczucie osamo­tnienia — ponieważ świat zewnętrzny, z którego człowiek się wyobcował, przestaje istnieć.
Człowiek wszystkich czasów i kultur staje wobec jednego i tego samego pytania: jak przezwyciężyć samotność, jak uzyskać poczucie jedności, jak przekroczyć granicę własnego osobistego życia i znaleźć zadśćuczynienie?
                                                                                                                                       E. Fromm – O sztuce miłości

Cóż więc? Szybkie pytanie – szybka odpowiedź: czy umiem kochać………………. nie….. bo albo-albo, dzień po dniu, kwestia nastawienia, do wszystkiego i wszystkich, nie tylko do żony i syna, ale i do pracy w fabryce, do ludzi, tych mijanych w supermarkecie, autobusie, tych z biednej dzielnicy dla Arabów i Hindusów, w której wypadło mieszkać….. nie daje rady…. odrzuca mnie….

Co ja myślę o tym świecie? Hej! Ja wam powiem co ja myślę!…. Albo, nie, nie jestem pewny…. Jeśli skrywam w sobie wizję domu z malutkim ogródkiem, zupełnie małym, żeby tylko trampolina się zmieściła, dzieciaki mogłyby się w końcu wyszaleć, należy im się, toż to w nich naturalnie zakorzeniona potrzeba (a ja ciągle jej nie sprostałem), a żeby zmieściło się jeszcze kilka grządek, moja żona uwielbia warzywa, dom, oczywiście nie własny, wynajmowany, ale z mała piwnicą, żebym mógł się tam gimnastykować z sztangom i hantlami i workiem bokserskim, a na poddaszu kącik, z biurkiem i komputerem, żebym mógł pisać nad ranem, kiedy wrócę z nocki, więc co ja myślę o tym świecie….. litości…. żałosne, schować się chce, we własnym rytmie, świętym spokoju, nadziei, ze jeśli się kiedyś tego dorobię to już  n i k t  mi tego nie zabierze….. oto moja misja, oto moja wizja. Co dalej mówić?

Na zewnątrz wysyłamy taki komunikat: niech prądy świata nas omijają i pozwolą spokojnie siedzieć we własnym ogródku. – Václav Havel

Cóż więc?

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code