Kiedy bije dzwon – 1


"— Każdemu potrzeba z kimś pogadać — rzekła kobieta. — Przedtem mieliśmy religię i inne banialuki. Teraz każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek byt nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się bardzo samotny".

                                            E.Hemingway – Komu bije dzwon

Kim miałby być ten, z którym pragnęłoby  się oddać prawdziwym rozważaniom? Jeśli by istniał taki, ile byśmy mieli do powierzenia, prawda?. Co powierzalibyśmy z prawdziwą ufnością? Czego chcielibyśmy się pozbyć? Ilu nie przepracowanych idei, ile w życie nie wcielonych pomysłów, ile zdemaskowanych złudzeń, ile złudzeń stale żywionych?

Kto, przy zdrowych zmysłach, odczuwałby potrzebę przyjęcia takiego brzemienia?

Kto, żywy wystarczająco długo, wierzyłby, że to się godzi tak spowiadać przed obcym?

Zgryzoty naszego wnętrza, jak wieści o kataklizmach trzeciego świata funkcjonują na zasadzie – no tak, ogrom zła gdzieś tam się dzieje, ale to daleko, daleko, mnie tam nie ma. A tam, to znaczy we wnętrzu, w duszy, pusto, martwo, ciemno, strasznie. I przeto wstyd. Cóż więc?

 

 

 

 

Komentarz

  1. Malgorzata

    Dobry początek rozmów z samym sobą

     Jeżeli ten krótki wpis jest wstępem do rozmów z samym sobą, to zachęcam do kontynuacji.

    Pozdrawiam serdecznie

    M. F.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code