Jeśli Bóg na pierwszym miejscu…

Czytanie dzisiejsze

Czytania liturgiczne dzisiejszej niedzieli ukazują nam hierarchię wartości naszych relacji z ludźmi. Jednoznacznie wskazują one to, co święty Augustyn streścił w słowach: „Gdzie Bóg na pierwszym miejscu, tam wszystko inne na swoim miejscu”. Przyjęcie Boga do swojego serca i ustanowienie Go jako najwyższej wartości porządkuje nasze życie, przynosi błogosławieństwo, pokój, radość i nagrodę chodzenia, „Panie , w blasku Twojej obecności”.

Gdy zapytamy ludzi, co jest dla nich największą wartością w życiu, to często można usłyszeć, że to rodzina, dzieci, mąż, żona czy matka lub ojciec. Tymczasem Jezus mówi: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”. Można nawet wnioskować, że kogokolwiek postawilibyśmy na miejscu rodziny, nie bylibyśmy godni Chrystusa.

Czy to znaczy, że nasza rodzina ma być dla nas mniej ważna? Otóż nie. Świadczyć mogą o tym kolejne słowa Jezusa: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”. Można je odczytać w ten sposób, że jeśli chcemy zatrzymać Boga tylko dla siebie, to też nie jesteśmy godni żyć z Nim w wieczności. Stawiając siebie w centrum, nawet jeśli tym centrum będzie relacja z Bogiem pojmowana według ludzkich miar, a nie Boskich, nic nie osiągniemy.

Żyjemy wśród ludzi, większość czasu spędzamy z naszymi bliskimi. Każdy z nas jest inny, ma swój charakter, nawyki, przyzwyczajenia, oczekiwania, plany, nadzieje, marzenia, pomysły na swoje życie, na życie innych… w rodzinnym domu, wśród osób najbliższych także… Czy to wszystko udaje się pogodzić tak po prostu, po ludzku? Zdarzają nam się różne kłótnie, awantury, zwady, nieporozumienia…, a nawet przemoc. Później mówimy, że nigdy Ci tego nie przebaczę, nie zapomnę… Takie są nasze ludzkie relacje. Taki jest też krzyż naszego życia…

W tych relacjach warto postawić Boga na pierwszym miejscu. Szczególnie w tych bliskich, rodzinnych, z naszymi mamami, ojcami, dziećmi, dziadkami. Kiedy odważymy się spojrzeć na bliskich oczami Boga i Jego miłości, Jego miłosierdzia, czasem stracić twarz, doznać krzywdy, może upokorzenia…, postawić przyzwyczajenia i pomysły innych nad swoimi, zmilczeć słowa, które nas dotknęły…, stracić swoje życie z powodu Boga… Możemy odnaleźć zupełnie inną jakość tych relacji. Bo „kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego (Boga) powodu, znajdzie je”.

Jak tłumaczy nam św. Paweł, jest to możliwe dzięki temu, że “otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa”, a co za tym idzie, w Jego śmierć i zmartwychwstanie. To dzięki Jego powstaniu z martwych razem z Nim możemy żyć w chwale Boga Ojca. Umierając z Chrystusem w swoich oczekiwaniach, nadziejach, przeczuciach, planach, w relacjach z innymi ludźmi, umierając w naszych zranieniach, krzywdach, bólu – zyskujemy z Chrystusem życie wieczne.

Bogata kobieta z Szunem miała wiele tu na ziemi, mogła żyć dostatnio, nie oglądając się na nikogo. Jednak chciała się dzielić tym, co miała i zapraszała gości do spożywania posiłków. Jednym z nich był prorok Elizeusz, w którym rozpoznała świętego męża Bożego. To dla niego postanowiła przygotować oprócz posiłku pokój na górze, gdzie będzie całe wyposażenie potrzebne do codziennego życia. Na pewno nie było łatwo przyjąć do swojego domu kogoś obcego, zaufać mu, otworzyć się przed nim, ugościć go… W naszym czasie też nie jest to proste. Ale właśnie za takie postępowanie, za to, że postanowiła pokonać swoją nieufność, Elizeusz obdarza ją cennym darem.

„Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

Warto zatem przyjąć Boga do swojego życia i kroczyć Jego drogami, być Jego uczniem. Warto ustanowić Go Panem swojego życia i wszystkich relacji, jakie tworzymy z innymi ludźmi. W życiu stajemy w różnych sytuacjach: raz to nas Bóg powołuje do tego, aby głosić Jego słowo i być Jego prorokiem czy sprawiedliwym, innym razem to do nas przychodzą w gościnę po „kubek świeżej wody do picia”. Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, to pozwoli On w swojej łaskawości otworzyć się nam na dobre i godne przeżywanie tych sytuacji, na przyjęcie z pokorą trudów, lęków i obaw, na obumieranie nieufności i mojego ego, i patrzenie na drugiego człowieka, choćby był naszym bliskim – ojcem, matką, synem, córką, mężem, żoną – Bożymi oczami miłości. Często okazuje się, że właśnie w tych relacjach najłatwiej kogoś zranić…

To Bóg jest blaskiem naszego przezwyciężania samych siebie, naszych słabości, trudności, samotności… On jest światłem naszego zwycięstwa. To On jest naszą tarczą i sprawiedliwością. To w Nim pokładajmy nadzieję, cieszmy się Jego Imieniem. Bóg jest wierny i łaskawy dla każdego człowieka. Czy odważysz się rozpoznać Boga? Odważysz się Go przyjąć do swojego serca? Odważysz się powierzyć Mu siebie, swoich bliskich i relacje z nimi? Spróbuj…

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code