Jerusalem, jeśli zapomnę o Tobie …

 

REWIZJA CHLEBA KISZONEGO (CHAMEC)

 

Dnia 13. miesiąca Nisan wieczorem odbywa się rewizja chleba kiszonego (Chomec) przy świetle woskowej świecy. Przed rozpoczęciem tej rewizji domawia się następujące błogosławieństwo:

 

 

Pochwalonyś Ty, Wiekuisty, Boże nasz, Królu wszechświata, który nas poświęcił przykazaniami Swemi i polecił nam usunięcie (z domu) chleba kiszonego.

Wszelki zakis i wszystek chleb kiszony , w jakimkolwiek miejscu, należącym do mnie, którego nie widziałem i nie uprzątnąłem, niechaj będzie niczem i uważany za pył ziemi.

 

Znaleziony chleb kiszony (Chomec) starannie się w płatek owija i nazajutrz ,czyli w wigilię Paschy, do godziny 10-tej z rana trzeba go spalić, przyczem mówi się:

 

Wszelki zakis i wszystek chleb kwaszony w jakimkolwiek miejscu, należącem do mnie, który widziałem lub którego nie widziałem, który uprzątnąłem lub którego nie uprzątnąłem niechaj będzie niczem i uważany jako proch ziemi.1

 

 

~ *** ~

 

Rewizja chleba kiszonego i związana nią owa modlitwa rozpoczyna żydowskie święto Pesach, Pascha. Przaśniki to jedno z najbardziej radosnych świąt, którego historia opisana jest w Księdze Szemot (Księdze Wyjścia) i obchodzone jest na pamiątkę wyzwolenia Izraelitów z niewoli Egipskiej. Faraon obawiając się Żydów wydał rozkaz wymordowania wszystkich noworodków płci męskiej chcąc zapobiec ich rozmnażaniu się. Córka faraona ocaliła, zaadoptowała i jednego z hebrajskich chłopców Mosze (Mojżesz), którego wychowała w pałacu króla. Mojżesz musi później z Egiptu uciekać by po czasie doń wrócić i wyprowadzić z niego naród żydowski.

Żydowskie święta upamiętniają ważne historyczne, religijne wydarzenia narodu żydowskiego opisane w Torze. Rosz Ha-szana to Nowy Rok obchodzony w judaizmie, przypada na jesień, jego obchody trwają dwa dni. Upamiętnia akt stworzenia pierwszego człowieka Adama i zapoczątkowuje 10 dni pokutnych. W owym czasie w synagodze dmie się wówczas w róg barani (szofar) co oznajmuje, że Bóg stworzył świat. Nowy Rok przypomina także dzień sądu Bożego i rozpoczyna okres pokuty, w którym każdy winien zdać Bogu sprawozdanie z troski o stworzenie, które powierzył On jego ludzkiej opiece. Według nauk rabbinicznych w tym czasie Bóg otwiera niebiosa, gdzie zostały zapisane wszystkie czyny ludzi i narodów, aby wydać wyrok, który zatwierdzi później w Dniu Pojednania. Dlatego w tym dniu Żydzi składają sobie życzenia: „Obyś został zapisany i zapoczątkowany na dobry rok.”

Szabat, czyli święty dzień to dzień odpoczynku. Dzień ten ma przypominać człowiekowi zależność od stwórcy, a także upamiętniać uwolnienie Izraelitów z egipskiej niewoli. Symbolizuje ludzką równość i wolność. W dniu tym ortodoksyjny judaizm zakazuje wykonywania wszelkich prac, takich prac które są pracami twórczymi i zmieniają stan rzeczywistości. Zabronione jest zatem min.: drukowanie, rysowanie, zapalanie i gaszenie świateł elektrycznych, włączanie kuchenki itd. W wielu domach żydowskich z tego powodu zatrudniany były na ten czas nie-Żyd, szabes goj, który wykonywał niezbędne prace domowe. Współcześnie różne udogodnienia elektryczne pomagają Żydom wykonywać podstawowe czynności nie naruszając szabatu. Człowiek będąc wolnym od pracy ma poświęcić czas na modlitwę oraz naukę religii a także odwiedzić innych w szczególności chorych i będących w żałobie. Ma być to jednak także dzień radości i wesela. Szabat rozpoczyna się od zapalenia przez matkę i panią domu przynajmniej dwóch świec, krótko przed zachodem słońca. Ponieważ dzień żydowski zaczyna się o zachodzie słońca i kończy o tej porze następnego dnia świece szabatowe zapalane są na 20 minut przed zmrokiem w piątkowy wieczór. Mężczyzna od rana udaje się na modlitwy do synagogi, a po powrocie do domu ojciec odprawia kiddusz poświęcenie: „Nadejdź, oblubieńcze, przyjdź na spotkanie oblubienicy, soboty, królowej!”. Błogosławi on kielich wina oraz specjalny chleb przenny chala pleciony jak warkocz. Następnie spożywa się posiłek składający się z trzech dań. Zakończeniu szabatowego dnia towarzyszą także różne obrzędy i błogosławieństwo dziękczynne Bogu.

 

Żydowskie pokarmy muszą spełniać zasadę koszerności. Pokarmy dozwolone to kaszer, zakazane potrawy, nieczyste to teref. W Torze jest zapisane, iż mięso dopuszczone do spożycia to takie, które pochodzi od zwierząt mających „rozszczepione kopyto” i przeżuwających, stworzeń wodnych mających płetwy i łuski, a także niektóre gatunki szarańczy i niektóre gatunki ptaków. Krew zwierząt jest zakazana. Można spożywać mleko i jaja które pochodzą od zwierząt, których to mięso jest koszerne. Można spożywać miód, natomiast owoce jedynie z takich drzew, które maja co najmniej trzy lata.

Ponieważ by zasada koszerności była zachowana produkty mięsne nie mogą być spożywane razem z produktami mlecznymi. Żydowskie kobiety prowadzą z tego powodu kuchnię według zasad koszeru. Jest to kuchnia przedzielona na dwie części w jednej przygotowuje się i przetrzymuje produkty mięsne w drugiej części produkty mleczne. Wymaga to posiadania dwóch kompletów garnków, dwóch zlewów oraz innych sprzętów kuchennych oraz nakryć, gdyż mięso i produkty mleczne nie mogą być razem przygotowywane i przechowywane. Niektóre produkty by były koszerne nie mogą być wytwarzane przez nie-Żydów.

Ubój zwierząt musi także zachowywać zasady koszerności, które są zapisane w Księdze Powtórzonego Prawa 12;21. Ma go dokonywać wykwalifikowany i wyznaczony rzezak, który nieząbkowanym nożem, płynnym ruchem przecina żyły szyjne, tętnice szyjne, przełyk i krtań. Zwierzęta padłe lub ze skazą nie są dozwolone do spożycia. Po dokonaniu uboju zwierzę jest sprawdzane czy było zdrowe.

 

Charakterystyczny jest, także wygląd i ubiór Żydów. Choć ten może się nieco różnić w zależności od odłamów. Uwagę czasem może przykuwać wystające spod ubrania cicit są to frędzle koszuli którą mężczyźni codziennie noszą na sobie spełniając w ten sposób przykazanie. Koszula talit jest noszona pod ubraniem jedynie czasem mogą wystawać dwa jej frędzle. Przykazanie to jest zapisane w Księdze Liczb 15; 37-41. Noszenie talit oraz wystające frędzle cicit mają przypominać noszącym je o przykazaniach Pana.

Noszenie pejsy zwłaszcza przez chasydów jest spełnianiem przykazania zapisanego w Księdze Kapłańskiej 19;27 „Nie będziecie obcinać włosów na głowie. Nie będziesz golił włosów po bokach brody.”

Kobiety, ortodoksyjne żydówki od momentu zamążpójścia zakrywają swoje włosy poprzez noszenie koszernej peruki co symbolizuje w ten sposób, że kobieta jest zamężna i tworzy między małżonkami sferę intymności zarezerwowaną tylko dla nich.

W Księdze Wyjścia 13, 1-10; 11-16 jest zapisane przykazanie noszenia tefilin podczas codziennych modlitw przez dorosłych Żydów. Tefilin to dwa czarne skórzane pudełeczka wykonane z jednego kawałka skóry z koszernego zwierzęcia. W środku znajdują się cztery ustępy Tory, przepisane ręcznie w języku hebrajskim. Noszenie tefilin polega na przywizaniu udełeczka rzemieniem do czoła i lewego ramienia. Noszony na czole ma na celu skierowanie myśli na Torę.

 

W Księdze Rodzaju 17; 9-14 zapisane są istotne obrzędy obrzezania, któremu poddawane jest dziecko płci męskiej. Obrzezanie oznacza przymierze, które Bóg zawiera z nowonarodzonym oraz całym narodem Izraelskim.

Zgodnie z prawem Żydami są tylko ci, którzy urodzili się z matki Żydówki2.

 

Pragnąc zrozumieć drugiego człowieka, przyjąć go i szanować potrzeba go wpierwej poznać. Owo poznanie jest możliwe wówczas, kiedy będzie w nas wola wniknięcia w korzenie kulturowe, religijne, społeczne danej osoby. Wówczas dowiadujemy się, że tak ważna religijność dla narodu żydowskiego i przestrzeganie szabatu jest możliwe wówczas, kiedy Żydzi prowadzą własny sklep, warsztat, tworzą swoje miejsce pracy to umożliwiało im swobodne zamknięcie go w dniu szabatu w dniu wolnym dla Żydów od pracy. Przykład ten ukazuje jak bardzo religijność była związana z życiem społecznym narodu żydowskiego tworząc jeden silny oparty na wartościach religijny system.

Współcześnie zapominamy o historii żydowskiej naszych miast, a świadomość, które budynki, sklepy, szkoły, teatr były prowadzone przez społeczność żydowską, staje się odkryciem.

[Odwiedzając w Warszawie na ul. Brzeskiej malych braci Jezusa, dostrzegłam bliski mi napis]

W dialogu żydowsko – chrześcijańskim istotnym krokiem było Żydowskie oświadczenie na temat chrześcijan i chrześcijaństwa, ogłoszone 10 września 2000 roku – Dobru emet. Oświadczenie to wyraża w krótko opisanych punktach osiem stwierdzeń w jaki sposób Żydzi i chrześcijanie winni odnosić się do siebie nawzajem:

  1. Żydzi i chrześcijanie czczą tego samego Boga.

  2. Żydzi i chrześcijanie uważają za autorytet tę samą księgę.

  3. Chrześcijanie mogą respektować żydowskie do Ziemi Izraela.

  4. Żydzi i chrześcijanie przyjmują zasady moralne Tory.

  5. Nazizm nie był fenomenem chrześcijańskim.

  6. Różnica pomiędzy Żydami a chrześcijanami nie może być przezwyciężone siłami ludzkimi. Stanie się to gdy Bóg zbawi cały świat, jak obiecuje Pismo.

  7. Nowe stosunki między Żydami a chrześcijanami nie osłabią żydowskich praktyk religijnych.

  8. Żydzi i chrześcijanie muszą razem pracować na rzecz sprawiedliwości i pokoju3.

 

 

W oświadczeniu żydowskim Dabru emet powyższe punkty są w kilku zdaniach rozwinięte, a ich celem jest zwrócenie uwagi na to co wspólne i co jedna żydów i chrześcijan we wzajemnych relacjach.

 

Rabin Jacob Neusner w swojej książce „Rabin rozmawia z Jezusem” podejmuje dialog Żyda z Jezusem, a w Jego osobie z chrześcijaństwem. W książce Rabin pragnie ukazać to co wyraża słowami: „Gdybym słyszał to, co mówi Jezus, miałbym ważne powody, by nie stać się jednym z jego uczniów. Z tych samych powodów nie jestem jednym z jego uczniów dzisiaj.”4 W innym miejscu pisze: „Życzyłem mu dobrze, ale poszedłem do domu. Bez rozczarowania, choć z pewnością nie bez żalu. Skierowałem wzrok ku domowi. Tam czekała moja żona, moje dzieci, mój pies, który chce się ze mną bawić, moje rośliny w ogrodzie, które czekają, aż je podleję – moje wszystko. Tam była moja praca i mój odpoczynek, moje zadanie, moje powołanie – to, żadne inne. Tutaj jest moja odpowiedzialność – tutaj jest miejsce gdzie Bóg chce, abym był, podtrzymując życie, uświęcając życie w tu-i-teraz domu i rodziny, wspólnoty i społeczności. Zaiste, niechaj przyjdzie królestwo – ale do tego czasu moje powołanie jest tu i teraz.”5

Co jest powodem dla którego Rabin nie idzie za Jezusem, a odnajduje wypełnianie woli Boga w domu, w rodzinie ?

Neusner w swych rozważaniach pochyla się nad Ewangelią św. Mateusza, w niej bowiem dostrzega Jezusa przedstawionego jako jednego z Izraelitów. Naród żydowski w Ewangelii janowej przedstawiony jest jako lud obcy i wrogi. Rabin rozmawia zatem z Jezusem w Ewangelii św. Mateusza. Z ust Nazarejczyka słyszy wiele stwierdzeń z którymi się zgadza, które rozwijają i pogłębiają jego miłość, pokazują głębsze rozumienie Tory:

 

Słyszeliście, że powiedziano (…): Nie zabijaj (…). A ja wam powiadam: Każdy kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi (…)” Mt 5, 21-22

 

Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił cudzołóstwa”. Mt 5,27-28

 

Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu drugi!” Mt 5, 38-39

 

Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (…). Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” Mt 5,43-4,48

 

Padają też słowa wypowiedziane przez Jezusa, których Rabin słucha z wielką uwagą odnoszące się z ogromnym szacunkiem do Tory objawionej przez Boga:

 

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełni. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.” Mt 5,17-20

 

Rabin zauważa jednak, że Jezus odwołując się do słów Tory, mówiąc, że nie przyszedł aby ją znieść, ale wypełnić powołuje się na autorytet własnej osoby: „Słyszeliście, że wam powiedziano …, a ja wam powiadam…”. Nazarejczyk inaczej mówi niż mistrz Tory tak, że „tłumy zdumiewają się jego nauką”. Tora przeznaczona była dla całego narodu Izraela, natomiast słowa Jezusa przeznaczone wydają się być dla tego ludu, który zbiera się wokół mistrza. Rabin dostrzega, iż Jezus sam ustanawia swój autorytet, a jego mowa nie jest skierowana do społeczności Izraela, ale do tych którzy pójdą za nim. Nazarejczyk spogląda na lud Izraela z oddali, mówi jak ktoś obcy. Swoje słowa kieruje do pojedynczego człowieka, do każdego z osobna, nie zaś do społeczności Izraelskiej, jej ogniska domowego, które dla Żyda jest kościołem. W jaki sposób może zatem wypełnić Torę, pogłębić ją ? W Torze, której wypełnianie przynosi narodowi Izraelskiemu wypełnianie woli Boga, nie było napisane, że ma być ona zniesiona. Nazarejczyka, mówiąc poprzez swój autorytet, który ustanawia zwraca się do słuchaczy „Pójdź za Mną.” nie odnosi się do Tory pogłębienia zrozumienia pisma w kontekście społecznym narodu Izraelskiego, kontekście wspólnoty rodzinnej. To czego Rabin nie usłyszał odnośnie społeczności Izraelskiej, do której adresowane są słowa „Nie wolno ci mieć innych bogów oprócz Mnie” (Wj 20,3), powoduje, że wraca co własnego domu, rodziny, pracy, obowiązków w których wypełniając Torę wypełnia w niej objawioną wolę Boga.

Autor książki pragnie przybliżyć i ukazać zarówno Żydom jak i chrześcijanom znaczenie ich wiary, a tym samym ma na celu pogłębienie zrozumienia Żydowskiej i chrześcijańskiej tożsamości. Ten cenny dyskurs Żydowsko – chrześcijański pozwala nam lepiej się poznać, dostrzec zarówno różnice, a także to co wspólne. To cenny krok na drodze wzajemnej jedności i oczekiwania.

 

 

 

 

 

 

 

 

1HAGADA Opowiadania o Wyjściu Izraelitów z Egiptu na dwa pierwsze wieczory Święta Pesach.

2Oprac. skrypt Jerzy Kichler

3WIĘŹ sierpień 2001

4„Rabin rozmawia z Jezusem” Jacob Neusner s.200

5Tamże, s.194

 

19 Comments

  1. Halina

    Żydzi

    " Zdodnie z prawem Żydami są tylko ci, którzy się urodzili z matki Żydówki". W judaiźmie reformowanym za Żyda uchodzi również ten, kto posiada żydowskiego ojca i został wychowany w duchu żydowskiej religii.

    W judaiźmie najważniejsze jest działanie zgodne z przykazaniami( micwot), nie zaś określone treści wiary. Inaczej niż w chrześcijaństwie, nie istnieje wyznanie wiary, które obowiazywałoby wszystkich, nie ma jednego autorytetu nauczycielskiego. Judaizm zachował swoją tożsamość w ciągu wielu tysiącleci raczej dzięki określonemu sposobowi życia niż dzięki  jednolitej nauce.

    Żydowski dom często można rozpoznać po podłużnej puszcze przymocowanej do futryny drzwi wejściowych. Jest to mezuza, która zawiera zapisany pismem ręcznym zwój pergaminu z dwoma wersetami Biblii:

    " Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem-Panem jedynym. Bedziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich-Pwt 6, 4-9 oraz " Weźcie przeto sobie te moje słowa do serca i duszy (..) nauczcie wasze dzieci(..) napiszcie je na odrzwiach swojego domu "-Pwt 11,18-21

    Mezuza jest symbolem żydowskiego życia. Kto wchodzi do domu, lub go opuszcza, powinien przypomnieć sobie Boże przykazania. Całe życie jest przestrzenią, w której musi się urzeczywistniać przykazanie miłości Boga.

    Najważniejszą modlitwą żydowską jest modlitwa Szma Israel. Jest pierwszą modlitwą, której uczą się dzieci i ostatnią odmawianą, w oczekiwaniu na śmierć. Fragment jej tekstu znajduje się w każdej mezuzie i pudełeczkach tefilin. Szma-nie jest modlitwą w zwykłym tego słowa znaczeniu. Już za czasów Jezusa uchodziła za najwyższe przykazanie., w którym streszcza się cała Tora ( por. Mk 12, 29.) Najważniejszym świętem zaś jest Jom Kipur, które przypada w dziesiątym dniu miesiąca tiszri, zamyka okres pokuty  i nawrócenia ( por Kpł 16). W czasach biblijnych Jom Kipur był jedynym dniem w roku, kiedy to arcykapłan przekraczał próg Świętego świetych w Świątyni jerozolimskiej, aby skropić ołtarz krwią ofiary przebłagalnej za grzechy. Następnie obciążał symbolicznie kozła wszystkimi grzechami narodu i wysyłał go na pustynię..

     
    Odpowiedz
  2. mal

    ***

    Bardzo się cieszę, że napisałaś o mezuzie, która mi umknęła. Dziękuję też za ważne i budujące doprecyzowanie.

    Szkoda, że aaharon wykasował swój wpis, bo był dla mnie bardzo cenny … szkoda...

     
    Odpowiedz
  3. aaharon

    Małgorzato

    Przepraszam , że tak szybko usunąłem swój wpis. Czasami tak mam:) Nie zawsze bowiem jestem pewny tego czy powinienem pisać. Widzisz …ja czasami myślę że to co piszę jest nie potrzebne nikomu. Tyle w dzisiejszym świecie mądrości i nauki o Bogu , że czasami wydaje  mi się że po co miałbym jeszcze ja człowiek  o niegodnej przeszłości pisać .Czasami ogarnia mnie jakaś taka wewnętrzna pustka która ciągnie mnie na pola – do lasu – do natury po za ten świat . Dziwne doznanie:). Czuję się wtedy tak jakbym był dziki. Zupełnie odarty z tego co do tej pory wniósł we mnie swiat. Nie wiem może doświadczam telepatii z przeszłoscią moich przodków z jaskini zapomnianych snów – CHAUVET – tam gdzie narodziła się sztuka….Czasami gdy długo o kimś myślę to czuję sie tak jak bym wchodził w czyjeś doznania i w czyjś  świat. To bardzo pomaga wczuć się w innego człowieka. W jego klimaty. W klimaty czyjegoś życia, w  przeszłości jaka wywarła na nim swoje piętno…wycisnęła swoje piętno…Myślenie o kimś pozwala mi się wczuć w czyjeś życie. Staje sie wtedy niedostępny dla tych którzy mnie odbierają , którzy mnie widzą. Czasami spotykam się ze stwierdzeniem że jestem "nieobecny"Pewnie pomyślisz sobie teraz że mam nie równo pod sufitem 🙂 Ja już się do tego przezwyczaiłem że nie którzy myślą o mnie żem postradał zmysły…Myślą tak bo  nigdy nie potrafili czekać na mnie i ciągle reżyserowali życie wokół siebie a ja pozwalałem im na to, pozwalałem im na to by spotkali osobiście nie tyle mnie co siebie. "Czasami jest tak że kogoś spotykasz , kogoś kogo wcześniej nie znałeś a tym kimś jesteś ty sam…"

    A co do tego poprzedniego wpisu to rzeczywiście ciekawa historia z tymi moimi braćmi wędrowcami Żydami.

    Oni ciągle w drodze do Boga a On tak blisko Nich:)

    Chciałbym Tobie Małgosia coś tutaj w linku zamiast moich wcześniejszych słów podesłać …być może już widziałaś ale jeśli nie to może Cię to zainteresuje…Ja myślę że na naród wybrany czeka jeszcze wiele Bożych niespodzianek. Oni będą jeszcze mieli swój czas gdy Ci z Goim w pełni wejdą…

    Jest w Nowym przymierzu czyli Nowym testamencie coś takiego napisane ale nie pamiętam gdzie …bodajże w liście do Rzymian rozdział 11…że "poganie wpełni  wejdą "

    Tu jest link do historii żydzów – Jehudi Mesajah czyli tych którzy uwierzyli w Mesjasza Jezusa . Ich korzenie sięgają Pierwszych Apostołów – pierwszysch Jehudim Mesajah

    http://www.jezus-izrael-zydzi.pl/htm/ksiazki/resztkaizraelapowraca.pdf

    Poniżej fragment albo fragmęt z książki powyżej w linku. 

    Chciałbym zaznaczyć że osobiście jestem Katolikiem wyznania Rzymsko Katolickiego a tekst poniższy traktuję jedynie jako wiedzę która pozwala mi spoglądać na innych ludzi ze zrozumieniam ich drogi życia…

    "aharon"

    Uniformizacja wiary przez Kościół spowodowała, że Żydzi mesjanistyczni byli uważani za
    heretyków. Oddawali oni cześć Bogu na sposób judaistyczny, zachowując swoją żydowską
    tożsamość. Jednak oficjalnie nie uznawano ich za heretyków aż do Soboru Nicejskiego (czwarte
    stulecie n. e.), ponieważ różnili się od poganochrześcijan sposobem oddawania czci Bogu i
    kulturą, nie zaś teologią. Starożytne określenie nadawane Żydom mesjanistycznym brzmiało
    „Nazarejczycy”. Ray A. Pritz zauważa:
    Nazwa „nazarejczycy” z początku określała wszystkich żydowskich naśladowców Jezusa.
    Zanim miano „chrześcijanie” przylgnęło do antiocheńskich nie-Żydów, określenie to odnosiło
    się do całego Kościoła, a nie jedynie do sekty. Również w Dziejach Apostolskich w rozdz. 24, w.
    5 nie ma mowy o sekcie chrześcijaństwa ale raczej o całym pierwotnym kościele jako sekcie
    judaizmu. Dopiero gdy nieżydowski Kościół zdominował i przysłonił Kościół żydowski,
    pojawiła się jakakolwiek możliwość kojarzenia miana „nazarejczycy” z elementem sekciarskim
    wewnątrz Kościoła. Powinno się o tym pamiętać, mając na uwadze całkowity brak tego
    określenia w ocalałej literaturze chrześcijańskiej w okresie pomiędzy powstaniem Dziejów
    Apostolskich a rokiem 376, kiedy napisano „Panarion” [pismo Ojców Kościoła przeciwko
    herezjom]. 
    Ruch mesjanistyczny miał przed sobą następujący wybór: albo podporządkować się
    Kościołowi albo ulec stłumieniu. Problem nie polegał jedynie na tym, że wzrastał stosunek
    ilościowy poganochrześcijan do judeochrześcijan, ale częściowo wynikał z faktu, że
    poganochrześicjański Kościół zaczął podkreślać jednolitość w własnych szeregach. W miarę
    swojego organizacyjnego rozwoju wykraczającego daleko poza wzorce biblijne, wierzący Żydzi
    wydawali się jeszcze bardziej „inni", niż dotychczas. Problem ten nie był także kwestią
    pasowania czy nie pasowania do wspólnotowej struktury poganochrześcijańskiego Kościoła,
    ale wynikał on raczej z arogancji poganochrześcijan, przed czym ostrzegał apostoł Paweł w
    Liście do Rzymian, rozdz. 11, w. 17-22:
    „Jeśli zaś niektóre z gałęzi zostały odłamane, a ty, będąc gałązką z dzikiego
    drzewa oliwnego, zostałeś na ich miejsce wszczepiony i stałeś się uczestnikiem
    korzenia i tłuszczu oliwnego, to nie wynoś się nad gałęzie; a jeśli się chełpisz,
    to pamiętaj, że nie ty dźwigasz korzeń, lecz korzeń ciebie. Powiesz tedy:
    odłamane zostały gałęzie, abym ja był wszczepiony. Słusznie! Odłamane
    zostały z powodu niewiary, ty zaś trwasz dzięki wierze; wzbijaj się w pychę, ale
    się strzeż. Jeśli bowiem Bóg nie oszczędził gałęzi naturalnych, nie oszczędzi
    też ciebie.”
    Historyk Dawid Rausch zauważa:
    Kościół poganochrześcijański rościł sobie prawo do nazywania siebie
    prawdziwym Izraelem i już we wczesnym okresie swojego rozwoju próbował
    odsunąć się od Żydów. 
    Te antyżydowskie nastroje usiłujące oddzielić chrześcijaństwo od jego żydowskich korzeni
    znakomicie widać w Kazaniu IV Jana Chryzostoma. Próbując udowodnić, że chrześcijaństwo
    jest czymś zupełnie innym niż judaizm, autor nie tylko dąży do oderwania chrześcijaństwa od
    jego żydowskich korzeni, ale także do oderwania judeochrześcijan od ich żydowskiego
    dziedzictwa.
    Oprócz grup nazarejczyków działających w tamtym czasie, istniały także sekty tzw.
    „żydowskich chrześcijan”, które miały charakter heretycki. Sprzeciwiano też im się z powodu
    ich fałszywych nauk. Literatura patrystyczna (pisma Ojców Kościoła) poświęca więcej miejsca
    tym heretyckim żydowsko-chrześcijańskim sektom, niż nazarejczykom. Przyczyną tego było
    prawdobodobnie to, że głosiły one herezje, szczególnie ebionici i elkezaici, którzy zaprzeczali
    narodzeniu Mesjasza z dziewicy i odrzucali listy Pawła a także niektóre fragmenty z kanonu
    Starego Testamentu. [13] Nie należy mieszać tych ugrupowań razem z wierzącymi Żydami,
    nazarejczykami, którzy trzymali się biblijnych prawd wiary. Klijn i Reinink zauważają:
    Jedynymi autorami chrześcijańskimi, którzy mieli jakiekolwiek pojęcie o
    nazarejczykach, byli Epifaniusz i Hieronim (…) Zamieszkujący w Berei i
    mówiący po aramejsku (…) [Nazarejczycy] trzymali się judaizmu, ale
    uznawali prawdę o Jezusie, apostoła Pawła i poganochrześcijański Kościół.

    Pod względem teologicznym, Żydzi wierzący w sposób biblijny w literaturze patrystycznej
    (szczególnie u Epifaniusza) myleni są z heretyckimi sektami ebonitów i elkezaitów. To
    wymieszanie biblijnie wierzących Żydów z heretykami odzwierciedla patrystyczny pogląd, że
    żydowski styl życia u wierzącego jest sam w sobie herezją. Jean Danielou napisał:
    Pojęcie żydowskiego chrześcijaństwa (…) wiąże się z trzema aspektami. Po
    pierwsze, dotyczy ono tych Żydów, którzy uznali Chrystusa jako proroka albo
    Mesjasza, ale nie Syna Bożego, dlatego też tworzą oddzielną kategorię, gdzieś
    pomiędzy Żydami a chrześcijanami. Po drugie, termin ten odnosi się do
    chrześcijańskiej wspólnoty w Jerozolimie, której charakter wyznaczał Jakub i
    popierane przez niego tradycje. Społeczność ta całkowicie opierała się na
    biblijnych wzorcach w swoim chrześcijaństwie ale pozostała wierna
    pewnym żydowskim zwyczajom w stylu życia, nie narzucając ich jednak
    pogańskim prozelitom. Wreszcie, po trzecie, pojęcie to może się odnosić do
    pewnego typu myśli chrześcijańskiej, która znajduje wyraz w formach
    zapożyczonych z judaizmu. [15]
    Danielou koncentruje się na trzecim z możliwych aspektów żydowskiego chrześcijaństwa.
    Łączy on ze sobą gnostyków oraz heretyckie ugrupowania różnych maści, o ile tylko są one
    jakoś zakorzenione w myśli żydowskiej, nawet jeśli ich rodowód etniczny nie był żydowski. Ta
    obszerna definicja obejmuje też biblijnie wierzących Żydów na bazie ich identyfikacji z tym, co
    żydowskie. W tak sformułowanej definicji Danielou chyba idzie tym samym tropem, co
    Ojcowie Kościoła. Ten oczywisty brak rozróżnienia opatrzył biblijnie wierzących Żydów z
    drugiej definicji etykietką heretyków — wyłącznie w oparciu o ich żydostwo i bez
    uwzględnienia ich przekonań doktrynalnych. W podobny sposób anabaptystyczne grupy
    powstałe w szestnastym wieku były kojarzone z anarchistycznymi heterodoksami i potępiane
    zarówno przez kościół rzymsko-katolicki jak i przywódców reformacji.
    Ponieważ Ojcowie Kościoła zarzucali nazarejczykom odstępstwo, siły wewnątrz Kościoła
    działające w kierunku jego formalistycznego rozwoju mogły stać się dla nazarejczyków
    czynnikiem zniechęcającym. [16] Jacob Jocz tak scharakteryzował schyłek wczesnego judaizmu
    mesjanistycznego:
    Żydowskie chrześcijaństwo, ściśnięte na pograniczu kościoła katolickiego a
    katolickiego judaizmu, zaczęło z wolna zanikać (…). Jego istnienie sięga
    ostatecznie czwartego lub piątego stulecia, szczególnie na terenie Syrii. Nie
    wywarło ono jednak żadnego znaczącego wpływu ani na synagogę, ani na
    Kościół.
    Ray Pritz uważa zaś, że wierzący Żydzi nie byli aż tak bardzo rozdarci pomiędzy tymi dwiema
    skrajnościami, jak utrzymuje Jocz, ale w rzeczywistości odrzucili zarówno poganochrześcijański
    Kościół, jak i judaizm faryzejski. Znaczenie tego punktu widzenia całego
    problemu jest o tyle ważne, że jeśli pogląd Jocza może być trafny z politycznej perpektywy, to
    jednak Żydzi mesjanistyczni nie byli wcale bezradnymi ofiarami stłamszonymi pomiędzy
    dwiema grupami o przeciwstawnych programach. W śmiały sposób zajęli oni stanowisko w w
    kwestii swoich przekonań, raczej przypłacając to męczeńską śmiercią jako ruch, niż dając się
    przeciągnąć na którąś ze stron. Autor ten stwierdza:
    Odrzucenie nie miało miejsca wyłącznie po stronie żydowskiej. Po zburzeniu
    Jerozolimy nazarejczycy odrzucili autorytet ustanowiony przez obóz
    faryzeuszy i czyniąc to, wydali na siebie wyrok izolacji od dominującego nurtu
    tego, co nazywamy judaizmem. Podobnie, jak sprzeciwiali się ignorowaniu
    przez Kościół Prawa Mojżeszowego, tak też odmawiali racji jego
    rabinistycznej, wykraczającej poza Biblię interpretacji. Nigdy nie porzucili
    nadziei, że pewnego dnia Żydzi odwrócą się od tradycji i zwrócą do Jezusa: O
    synowie Izraela, którzy tak zatwardziale odrzucanie Syna Bożego, powróćcie
    do Niego i do Jego apostołów.
    Uważając siebie za prawowitych spadkobierców biblijnego judaizmu, Żydzi mesjanistyczni
    stali w opozycji zarówno do judaizmu faryzejskiego jak i hellenistycznego Kościoła
    poganochrześcijan. Choć istnieli jeszcze za czasów Hieronima i na początku piątego wieku, to
    nie pozostał im inny wybór, jak przyłączenie się do nieżydowskiego chrześcijańskiego
    Kościoła. W pewnym sensie, żydowski sposób naśladowania Jeszui został zapomniany, by
    powrócić dopiero pod koniec dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku, wraz z
    atmosferą większego pluralizmu i tolerancji zarówno ze strony społeczności żydowskich, jak i
    chrześcijańskich.

     

    POniżej jednak coś co aharon lubi najbardziej czyli Jaskinia sztuki – kolebka …i pomyśleć że tyle tysięcy lat w stecz oni mieli taką duszę jak my dzisiaj?

    🙂

    http://www.youtube.com/watch

     

     

     

     
    Odpowiedz
  4. aaharon

    Książka odpoowiadająca na pytanie


     

    Pragnę zaprezentować książkę która odpowiada na pytanie "dlaczego to zawsze tak się kończy? 

    Jakie jest źródło zła , jakie procesy psychologiczne utkały pajęczą sieć w naszych umysłach tworząc w nas najbardziej mroczne zakamarki . Jakie były przyczyny zbrodni dokonanej na Żydach w wiekach które są za nami?Jakie procesy grupowe i kulturowe oraz bologiczno ewolucyjne spowoodowały że nasi przodkowie dopuścili się takiego ludobójstwa na swoich braciach Żydach? 

    polecam gorąco …
     

    tej zimy ….

    aharon*

     
    Odpowiedz
  5. mal

    *

    Bardzo dziękuję Tobie za link, jest dla mnie bardzo cenny, bo wszystko dla mnie interesujące.
    Także za książkę. Osobiście uderza mnie fakt że po II wojnie, niektórzy Żydzi obawiali się swojej żydowskości,
    która ściąga na nich przekleństwo tak, iż chcieli o niej zapomnieć. Zapomnieć o własnej tożsamości.

    Kiedy oglądałam film i świadectwa osób z Korei Północnej ich doświadczenie było podobne.
    Te osoby, które rodziły się w obozach, które straciły całe rodziny, nie potrafiły kochać swojego narodu.

    Trudne to bardzo.

    Mnie osobiście najbardziej interesują i inspiruje religijność w Judaiźmie, jego mistyka. Kilka razy zdarzyło mi się słuchać
    naszego wrocławskiego Rabina Rappaporta. To bardzo mądry człowiek. Jego, żona uczyła jak zrobić chałkę żydowską
    i wprowadzała w religijność kobiety w Judaiźmie. To religijna rodzina. Choć Judaizm to raczej system.

    aharonie czym Ty się zajmujesz jako artysta, czym parasz się w sztuce ? Napisz trochę o tym proszę.
    Ładne to zdjęcie. A co to za świetlica ?

    Dobrego dnia!

     
    Odpowiedz
  6. aaharon

    a na zdjęciu

    Na zdjęciu o które pytasz Małgorzato znajduje sie świetlica środowiskowa .

    Miejsce zgromadzeń dla dzieci wiejskich . Dzieci wiejskie chodzą tam by spędzać wolny czas, odrabiać lekcje it podczas gdy ich rodzice pracują w mieście . Przykre ale prawdziwa rzeczywistość . Po upadku komunizmu i rozwiązaniu PGRów dzieci wiejskie czasami większość czasu spędzają po prostu same. Rodzice często pracują w godzinach popołudniowych a dzieciom potrzebna jest pomoc. Świetlica jest również dla nich jedynym miejscem rozrywki i spotkania sie z namiastką tego czego mogą doświadczać dzieci miejskie np we Wrocławiu typu – Kino , teatr. MOgą tam choś w namiastce dotknąć się plastyki. Często bywamy tam ale w charakterze zupełnie innym niż pomoc artystyczna raczej ma to związek z opieką kuratorską…
    pa
    i to jest sztuka życia
    a*

     

    czasami warto podjąć się małego działania 

    ps. Lubisz mistykę żydowską? Może warto zainteresować się Kabałą? ALe nie taką którą ludzie wykrzywili w postaci Tarotu i całych tych śmiesznych spraw wokół kabały żydowskiej ale rzeczywistą kabałą? Myślę że we Wrocławiu wśród Żydów można znaleźć co niektórych którzy by pomogli w jej zrozumieniu. Ja osobiście nie miałem możliwości uczestniczyć w naukach kabały co prawda miałem tę okazję by coś tam zobaczyć podczas ostatniego pobytu we Wrocławiu w Synagodze pod bocianem ale to było tylko takie liźnięcie …

    Kiedyś co prawda interesowałem się samodzielnie Kabałą i wiele czytałem np tu poniżej 

    znajdziesz coś myślę interesującego jednak trzeba uważać z Kabałą by czasem nas nie pochłonęła i nie zawróciła za mocno od realnego świata …

    Kultura Żydowska jest piękna. Przeżywałem ją w swoim życiu i choć byłem zupełnie samotnym żydem w mojej okolicy i jestem Katolikiem to ona zawsze mnie pociągała bo mam to w żyłach:) Jednak wiem że to tylko kultura i za tym pięknym płaszczem kryje się świat uniwersalnych prawd które każda religia w sobie nosi – prawdy o współczuciu i miłości i wszelkich innych prawd psychologicznego utkania człowieka 

     

    pozdrawiam 

    aharon*

    http://www.kabbalah.info/polakab/index.php

     

     
    Odpowiedz
  7. Halina

    Małgorzato

    Faktycznie, współcześnie bardzo interesujący temat i warto o tym pisać , że po tylu latach wzajemnych uprzedzeń , obydwie strony; zarówno Żydzi jak i chrześcijanie zaczynają spotykać się, a nawet prowadzić dialog, popierając również wspólne inicjatywy społeczne etc. Od początku swego istnienia chrześcijaństwo stanęło wobec konieczności określenia swojego stanowiska wobec judaizmu. Pierwsi zwolennicy Jezusa byli tak jak i On-Żydami. Interpretowali Nowinę Jezusa w kategoriach tradycji żydowskiej. Nowina Jezusa-Ewangelia-skierowana była także do nie-Żydów, którzy nawracali się na wiarę w Boga Izraela i Mesjasza Jezusa. Dyskusja na temat mesjaństwa Jezusa, stała się sporem o prawdę, który podzieliła te dwie religie. Każda z nich twierdziła, że jest wyłącznym depozytariuszem Bożej prawdy. Wprawdzie naród żydowski i jego religia były tolerowane, a nawet zdarzały się okresy pokojowego współżycia, jednak to Żydzi częściej byli upokarzani i poniżani, a także prześladowani i mordowani. Kościół Ewangelicki, podobnie jak Katolicki, musiał dokonać bolesnego rozliczenia z antyżydowskimi wypowiedziami i postawami. W ostatnich dziesięcioleciach zmieniało się postrzeganie judaizmu przez Kościół Ewangelicki. Zmiana ta wyraża się w wielu dokumentach, które zostały zebrane w dwóch tomach: Die Kirchen und das Judentum. Dokumente von 1945-85, red. R. Rendtorff i H. Henrix oraz Dokumente von 1986-2001. W nowym sposobie spojrzenia na judaizm zasadniczą rolę odgrywała i odgrywa refleksja nad Holocaustem, potępienie antysemityzmu. Dostrzeżono związek między chrześcijańskim antyjudaizmem, a antysemityzmem. Gotowość do postrzegania Żydów i ich religii jako równouprawnionych stron spotkania oraz respektowania ich tożsamości jest przejawem decydującej zmiany nastawienia wobec Żydów. Kościoły Europejskiej Wspólnoty Kościołów Ewangelickich ( WEKE), w studiach na temat Kościoła i Izraela z 2001 r. stwierdzają, że " Wspólnota świadectwa o Bogu Izraela i przekonanie o suwerenności Jego wyborów są mocnym argumentem za tym, aby Kościoły powstrzymały się od wszelkiej działalności nawracania Żydów na chrześcijaństwo"-Leuenberger Texte..str.72. Powoli krystalizuje się taki stan rzeczy, w którym każdemu partnerowi dialogu przysługuje prawo do prawdy i dawania świadectwa własnej wiary. Na obecnym etapie celem dialogu chrześcijańsko-żydowskiego nie jest już zmiana teologicznego postrzegania judaizmu, lecz stopniowa przemiana chrześcijańskiej samoidentyfikacji. Żydowski naukowiec Ernst-Ludwig Ehrlich podkreśla, że o spotkaniu Żydów i chrześcijan zadecyduje codzienność. Dobra wola wyrażona w oświadczeniach musi znaleźć swoją realizację na co dzień. Realizacja biblijnej Nowiny w życiu, we wzajemnych relacjach obu stron, nie zaś udane sformułowania teologiczne, powinna stać się testem dialogu chrześcijańsko-żydowskiego. I trudno się z tym nie zgodzić. Wybrałam wg. mnie kilka wartościowych adresów internetowych oraz książkę, którą po przeczytaniu również za taką uważam.  Arturowi dziękuję za polecenie ciekawej książki. W sumie- łączą nas jak widzę podobne zainteresowania:) pozdrowienia

    http://www.midrasz.pl/

    http://www.holocaustresearch.pl/index.php?show=7

     

    http://www.jcrelations.net/Jewish-Christian_Dialogue_Today.3283.0.html?L=0

    http://www.schorr.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=105&Itemid=64

     

     
    Odpowiedz
  8. mal

    ***

    Artur … znaczy Art … co za zgadywanka … ! :)))

    Arturze,

    do kabały mam dystans :))) jestem chyba jednak zbyt racjonalna. Jakieś tam jej podstawy są wystarczające.

    Jesli pisałam o mistyce Żydowskiej to myślę bardziej o odkrywaniu jej i przeżywaniu w przykazaniach żydowskich. To dla mnie wystarczające i to ogromne bogactwo. Kilka razy zdarzyło mi się słuchać Rabina Rappaporta i myślałam wówczas, że to mistyk.
    Potrafi widzieć w Torze Jedną miłość.

    Mówiąc i objaśniając przykazania żydowskie ukazuje je jako wartość i szansę odpowiedzi Bogu, możliwość w sensie pozytywnym i świadomość przebywania z Nim, w każdej chwili, w sztuce życia. 🙂

    To w jaki sposób mówił Rabin, współczesny człowiek, mógł także odczytać jego słowa kierując się do własnego sumienia usłyszeć, że Bóg zawsze daje szanse człowiekowi by z Nim przebywać, nawet jeśli człowiek marnuje poprzednie szanse nie wypełniając przykazań, zawsze Bóg daje mu nową możliwość. Taka to sztuka życia.

    serdeczności

    ps. mam tylko jeden taki mały postulat. Bardzo Cię proszę nie kasuj swych wpisów.

    Halinko,

    dziękuję przede wszystkim za książkę "Śladami Judaizmu …" i  za ukazanie tego dialogu w perspektywie Kościoła Ewangelickiego. Myślę, że cały czas potrzeba jest przestrzeni do tego dialogu, którą trzeba stwarzać. Dziś we Wrocławiu, mało kto pamięta, że scena Teatru Kameralnego była Teatrem Żydowskim odgrywającym dużą rolę po II wojnie w środowisku tych którzy ocaleli. Wiele ogromnych sklepów jak "Pedet", "Feniks", także szkoły należały do społeczności żydowskiej. We Wrocławiu powstało Żydowskie Seminarium Teologiczne Fraencklów jedne z najważniejszych w Europie kształcące Rabinów. Gdzieniegdzie w mieście można znaleźć tablice pamiątkowe upamiętniające życie takich osób jak Max Born, Fritz Haber, Ferdinand Lassalle.
    Ogromnie przykra historia, w której nagroda naukowa przyczyniła się do śmierci narodu.

    Z serdecznymi pozdrowieniami

    http://polin.org.pl/cities/207/takbylo/

     
    Odpowiedz
  9. aaharon

    @Hali

     Halinka

    Dzieki za Twój wpis. Za to że podoba Ci się ta książka o przyczynach wielu ludzkich tragedii którą tu w tym blogu pozwoliłem sobie , przedewszystkim sobie przpomnieć. Chcę poznawać dlaczego ludzie ludzim zgotowali taki los i dlaczego ja tak bardzo często zawodzę innych w swoim życiu. Ludzie popełniają błędy bo siebie nie znają – nie znają przyczyn swoich działań i tego właśnie chcę sie uczyć czytając mądre książki i mądrych ludzi , tak mądrych jak Ty Hali…

     

    a swoją drogą to nie wiem czy pamiętasz ale poznaliśmy sie tu na Tezeuszu w 2007 roku …minęło już niemalże pięć lat Halii a my ciagle sie znamy i pamietamy o sobie . Jest mi bardzo miło że o mie pamiętasz i zawsze dobrze Cię wspominam mój Ty wielki przyjacielu – przyjaciółko. Zawsze byłaś mi jak siostra. Jesteś wspaniałym psychologiem Hallii i zawsze sie od ciebie uczyłem i pewnie nie raz się jeszcze czegoś dobrego o tym wewnętrznym człowieku nauczę . O tej naszej ludzkiej psyche…

    pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę …

    Czy Twój syn ma ciągle te wspaniałe długie włosy?

    pa.

    twój brat aharon*

     
    Odpowiedz
  10. Halina

    @ Artur

    Pięć lat , to niewiele z perspektywy wieczności. Może przyjdzie nam, spędzić ją razem  bracie 🙂 – wtedy poznamy się lepiej 🙂 Mąż odwajemnie pozdrowienia, syn , jak wiesz mieszka daleko od nas. Tak, ma jeszcze te piękne, długie włosy. Może kiedyś zrobię sobie z nich treskę, albo dredy-zawsze mi się podobały:)

    Jakiś czas temu czytałam z dużym zainteresowaniem polecaną przez Ciebie książkę, a własciwie jest to pozycja naukowa. Załączę recenzję, żeby przybliżyć wszystkim jej treść.

    http://recenzje-psychologiczne.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14912068

    Błędy popełniamy wszyscy i nikt z nas nie jest wolny od zła, ale zło Holocaustu, jest poza obszarem takiego pojmowania. Trzeba uważać, by wyjaśniając przyczyny tego koszmaru, nie prowadzić do jego usprawiedliwiania. Nie ma usprawiedliwienia dla tego typu zachowań. Każdy, kto jest gotów do ustawiania sobie  granic dobra i zła poza wszelkimi normami, albo też konstruuje sobie taki wzór postępowania, w którym ma świadomość, że łamie zakazy, nakazy, że czyni zło, zadając innym cierpienie, nawet sam przy tym cierpiąc-musi wziąć za to odpowiedzialność i ponieść tego konsekwencje.

    W historii naszej cywilizacji, nie można uskarżać się na brak potwornych okrucieństw, znęcania i sadyzmu. Fale zbiorowych mordów, popełniano zazwyczaj zawsze w imię szczytnych haseł. Obozy koncentracyjne były jednak zupełnie czymś nowym, ich nowość polegała na zupełnie innym stosunku do przeciwnika. Dawniej czy były to okrucieństwa w stosunku do chrześcijan, heretyków, buntujących się chłopów, czy też innych przeciwników ideologicznych, narodowych lub klasowych-człowiek nad którym się znęcano-nie przestawał być człowiekiem.Często swą postawą, budził lęk u oprawcy. Więźniowie obozów stawali się " numerami".które trzeba było tylko precyzyjnie zlikwidować. Nie budzili lęku, co najwyżej obrzydzenie. Tępiono ich jak szczury lub insekty.Takie " techniczne" spojrzenie na człowieka ( dehumanizacja), jest być może i w dzisiejszych czasach jednym z największych niebezpieczeństw. Wystarczy zredukować człowieka do "numeru", a o jego wartości niech zadecyduje użyteczność, która jest jedną z ujemnych cech cywilizacji technicznej -na skutki takiego podejścia długo nie trzeba będzie czekać.Człowiek, który chciał przeżyć to piekło musiał odnaleźć w sobie wartość i przeciwstawić się koncepcji "numeru". Nie wchodząc w skomplikowane strukury organizacyjne obozu, trzeba zastanowić się nad tym , jak taka mała grupa esesmanów, potrafiła utrzymać bezwzględne posłuszeństwo w tak dużej i różnorodnej masie ludzi. Z punktu widzenia psychologii , najważniejszą rolę odegrało tzw. zjawisko " zwierciadła". Polega ono na tym, że człowiek do pewnego stopnia patrzy na siebie tak, jak go widzi otoczenie, zwłaszcza ta ważna część tego otoczenia. Tą ważną częścią byli Niemcy, a więźniowie, zwłaszcza w okresach załamania , widzieli siebie ich oczyma. Tylko uwolnienie się  od tego  zaraźliwego spojrzenia na siebie i odnallezienie z powrotem postawy ludzkiej, pozwoliło przetrwać ten koszmar.

    Podstawą wszelkich stosunków międzyludzkich jest traktowanie drugiego człowieka jako Człowieka. Naruszenie tej, wydawać by się mogło banalnej zasady, prowadzi do kataklizmów i masowych zbrodni.

    Pomimo wielu opracowań dokumentarnych i naukowych, pomimo najbardziej sugestywnego i wiernego opisu życia obozowego i własnych cierpień  osób Ocalonych, nie sposób wyjść poza strukturę słowną dla wszystkich zrozumiałą, ale nie przystosowaną do tego typu przeżyć, toteż naistotniejsze momenty świata obozowego, pozostają własnością danej osoby-niemożliwą do przekazania innym.

    Każdy człowiek musi uważać, by we własnych decyzjach nie zagubić nigdy systemu wartości. Walka ze złem jest zmierzaniem do integracji wewnętrznej, to też przełamywanie dysfunkcyjnych modeli zachowania, myślenia i przeżywania. Ludzie rozbici wewnętrznie, zapętleni- dość często generują zło na zewnątrz. Rozumienie mechanizmów powstawania zła i ich ocena, to zupełnie inne dyskursy, z których każdy ma swój sens.

    pozdrawiam Ciebie i Twój Dom.

     
    Odpowiedz
  11. aaharon

    @Hali

     Oj! wielkie dzięki Hali za Twoje słowa. Cieszę się ogromie z tego, że mamy wspólne zrozumienie tematu. Bardzo interesujące jest to co napisałaś o zwiarciadle cytję twój wpis poniże :

    Z punktu widzenia psychologii , najważniejszą rolę odegrało tzw. zjawisko " zwierciadła". Polega ono na tym, że człowiek do pewnego stopnia patrzy na siebie tak, jak go widzi otoczenie, zwłaszcza ta ważna część tego otoczenia. Tą ważną częścią byli Niemcy, a więźniowie, zwłaszcza w okresach załamania , widzieli siebie ich oczyma. Tylko uwolnienie się od tego zaraźliwego spojrzenia na siebie i odnallezienie z powrotem postawy ludzkiej, pozwoliło przetrwać ten koszmar.

     

    Wiesz ? Ja tak się zastanawiam nad tym źwierciadłem bo to myślę fajny obraz, budzą się też we mnie pytania …np , dlaczego Oprawcy czyli w tym wypadku hitlerowcy nie mogli zobaczyć siebie , tzn jak to jest że to zwierciadło było tylko jednostronne? Szkoda że Ci hitlerowcy nie mogli siebie ujżeć patrząc na tych których uciskali …Ciekawe dlaczego to zwiarciadło działało tylko w jedną stronę? Bardzo mnie to interesuje . Dlaczego oni nie mogli zobaczyć siebie patrząc na tych Żydów którym wyrządzali krzywdę? Czy dlatego że Ci Żydzi byli dla nich zbyt mali ? W czym tkwi przyczyna że Ci oprawcy nie mogli znaleźć dla siebie lustra? Gdzie można było by znaleźć lustro które mogło by przemówić do tych którzy innych uciskają? Chciałbym znaleźć takie lustro w którym oprawcy mogli by się przejżeć , by oni mogli się przebudzić z powrotem jak to pięknie ujęłaś w swoim wpisie Z POWROTEM DO POSTAWY LUDZKIEJ , DO SPOJŻENIA NA SIEBIE I ODNALEZIENIA SWOJEGO PRAWDZIWEGO CZŁOWIECZEŃSTWA.

    Często zdarza się że do końca tacy ludzie jak choć by Ci którzy wprowadzali stan wojenny w Polsce , do końca trwają przy swoim zdaniu i są pewni tego że czynili to co czynili, słusznie . Uważają że gdyby dziś musieli podejmować decyzje o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce to znów postąpili by tak samo. Np ostatnio jeden z wprowadzających stan wojenny powiedział zapytany o to czy żałuje że wprowadził stan wojenny : odpowiedział że nie nie żałuje…Myślę że to straszne , że takim ludziom brakuje zwiarciadła by mogli dojżeć jakie błędy popełnili i by tych błędów mogli się wystrzegać nie tylko oni ale również ich następcy . Myślę że czas który leży przed nami , ludzmi , będzie jeszcze obfitowała w takie wydarzenia w których jeden drugiego będzie uciskał . Stan taki będzie się powtarzał tak długo jak długo nie wynajdziemy lustra w którym oprawcy szybko będą mogli zorientować się że to co czynią unieszczęśliwie nie tylko tych których krzywdzą ale również ich samych…

     

    Dziękuję Ci Halinka za Twój mądry wpis  w tym blogu.  

    Pozdrawiam CIebie i Twoją rodzinę. Zawsze pamiętający Art*aharon.

    pa.

    Ps. To wspaniałem że Twój syn ma wciąż te długie włosy. Ja zawsze wracam wspomnieniami do chwil w których też takie włosy nosiłem…No teraz to już tylko mi niteczki zostały i ścinam się bardzo kródko niemalże jak buddysta:):) ale nie dlatego że nim jestem …tak poprostu liche te moje włosy 🙂

    uściski serdeczne …

     

     
    Odpowiedz
  12. Halina

    Żeby się nie powtórzyło?

    " Trzeba mieć świadomość, jak łatwo jest coś takiego zrobić. Że to jest w zasięgu człowieka. To nie były zwierzęta. I Niemcy i Żydzi, to byli ludzie. Tak, jedni i drudzy. Ktoś z przyjaciół powiedział, że trzeba tam jeździć, bo potem jest się lepszym człowiekiem. To ryzykowny pogląd, ale się z nim zgadzam". Mikołaj Grynberg z wykształcenia jest psychologiem. Fotografią zajmuje się od 2O lat.

     

    http://tygodnik.onet.pl/33,0,50773,1,artykul.html

    Książka M. Grynberga" Ocaleni z XX w."-powinna być lekturą obowiązkową.

     

    http://www.jewishinstitute.org.pl/pl/info/info/110.html

    Pytasz, dlaczego esesmani nie mieli zwierciadła? Ich sumieniem był rozkaz wodza, a zwierciadłem jego obraz. Rację masz, że "nadczłowiek", nie może przejrzeć się w rasie " podludzi", on sięga wyżej-patrzy na swojego boga Fuhrera. Co innego więzień, który był poddawany niesłychanie silnej, bezwzgldnej presji -przy jednoczesnym oszołomieniu przerażającym koszmarem otaczającej rzeczywistości. Musiał on przyjąć narzucony mu sposób widzenia siebie i stawał się bezwolnym automatem-bitym, maltrtowanym, głodzonym i znieważanym do granic wytrzymałości.Trzeba było mieć niebywale silną konstrukcję psychiczną, by móc przeciwstawić się wewnętrznie oprawcom i spojrzeć na siebie inaczej niż oni. Każdy esesman przechodził odpowiednią szkołę, w której okrucieństwo, traktowane było jako cecha wybitnie męska. Szkolenie hitlerowskich bezdusznych robotów, polegało na stępieniu, wręcz stłumieniu wszelkich ludzkich uczuć, a rozwijaniu agresywnych i sadystycznych postaw. Tak wyszkolony robot, nie miał już własnej woli, tylko wolę wodza, na niego też lub na system składał ciężar  odpowiedzialności. To charakterystyczne, że wszyscy zbrodniarze nie czują się winni. Oni nie kłamią-tak się czują.To co zrobili- w ich pojęciu nie wynikało z ich woli, tylko z woli wodza. System tego typu władzy zuboża obraz drugiego człowieka i paraliżuje w znacznym stopniu wolność wyboru-zmienia człowieka w robota. Tak ukształtowany robot, po zagazowaniu "numerów"- bez wyrzutów sumienia-może mieć nawet apetyt na dobrą kolację. Przecież my też ich nie mamy, gdy tępimy insekty. Okazuje się, że bardzo łatwo "wyprać" można mózg człowiekowi. Chyba najlepiej ukazał to w swych badaniach P.Zimbardo. Eichmann cierpiał na nerwicę obozową z powodu bałaganu w administracji  i nemożności szybkiego uporania się z likwidacją " numerów", a zupełnie nie przeszkadzał mu swąd palonych ciał. Raczej był to dowód , że prawidłowo wypełniane są obowiązki względem III Rzeszy.

    ps. Ej tam, Arturze, wiemy dobrze, że " na mądrej głowie włosy nie rosną", a gubienie włosów jest nieuniknionym procesem rozwoju człowieka. Więc nikomu, już  nie musimy  nic  udowadniać-nasze głowy świadczą o zawartości 😛

    moc serdeczności

    Hali*

     
    Odpowiedz
  13. mal

    Baśń o Czarnookich

                                                                               

                                                                Baśń o Czarnookich

     

           Dawno temu w głębokiej leśnej dolinie było królestwo. Większość jego mieszkańców miała czarne, lśniące włosy i zielone oczy. Ale od setek lat w królestwie tym mieszkała grupa ludzi o innym wyglądzie. Mieli rude włosy i czarne jak węgle oczy. W zamierzchłej przeszłości przywędrowali do zielonej doliny i osiedlili sie w niej. Żyli spokojnie i dostatnio, z ojca na syna przekazując sobie umiejętności i tajemnice tkactwa artystycznego. Od rodowych mieszkańców królestwa różnili się nie tylko wyglądem, ale także wierzeniami i zwyczajami. Sadzili dęby, a teren wokół rosnących drzew stawał się ich świętym miejscem. Każda środa była dla nich "Dniem Drzewa". Nie pracowali wtedy, ale siedzieli długie godziny pod drzewami, modląc się w ciszy. Ich wiara nie pozwalała na jedzenie tego, co rośnie na drzewach. Nie nosili też nigdy ubrań koloru zielonego.
           Aż przyszedł rok burzy. Jesienią zachodnie wiatry zmieniły się w huragany, łamiąc drzewa i niszcząc domy. Zima nadeszła niespodziewanie szybko, zasypujac dolinę olbrzymią ilością śniegu, a mróz objął ją lodowatym uściskiem. Wiosną wezbrane wody rzek i potoków zalały królestwo, niszcząc wszystko, co na drodze. Potem przyszło suche upalne lato, bezlitosne słońce spaliło plony na polach, pozostawiając tylko spękaną ziemię.
           Nadszedł głód, ceny żywności rosły bardzo szybko, zaczęto nawet sprzedawać wodę z nielicznych, pełnych źródeł. Ludzi ogarnęły strach i rozpacz. Pewnego wieczoru, w przydrożnej karczmie, pijany wieśniak krzykną – "To wszystko przez tych rudych. To oni przywlekli ze sobą nieszczęście!" Ktoś próbował go uciszyć, ale inni siedzący przy stolach zaczęli coś szeptać schylając głowy. Po kilku dniach, nieznani sprawcy wybili szyby w domach tkaczy, a na ich drzwiach zaczęły pojawiać się zielone koła namalowane farbą. Ktoś pobił rudowłose dzieci bawiące się na drodze. Nocą spalono Święte Drzewo podpalone przez grupę wyrostków. Coraz większa liczba tych, którzy oskarżali rudowłosych o spowodowane klęski, jaka dotknęła  zieloną dolinę, zbierała się w karczmie. Wysłali delegację do Rady Królewskiej z żądaniem rozprawienia się z tkaczami. Rada opanowana częściowo przez przeciwników rudowłosych, a częściowo zastraszona, wydała zarządzenie: tkacze musieli oddać wszystkie tkaniny i materiały, jakie mieli w warsztatach. Po kilku dniach następne zarządzenie kazało im opuścić domy i zagrody i udać się na wyspę na jeziorze, gdzie trzymano ich pod strażą.
            I oto nadszedł dzień, gdy na rynku odczytano rozkaz króla i Rady Królewskiej, juz w całości opanowanej przez wrogów rudowłosych. To wina rudych tkaczy – głosił rozkaz – że nasze królestwo ginie z braku jedzenia i wody. Działali przeciwko królestwu. To zdrada, a za nią może być tylko jedna kara – śmierć! I skazano na nią wszystkich rudowłosych mieszkańców zielonej doliny. Wyprowadzono ich w góry i strącono w głęboką rozpadlinę. Wszystkich! Mężczyzn, kobiety, dzieci. Chorych i starców mężczyźni nieśli na noszach.
           Nadeszła jesień. Huraganowe wiatry znowu nawiedziły dolinę. Trąby powietrzne niszczyły domy, mosty i drogi. Ludzie z trwogą patrzyli w niebo. Ale wśród nich nie było już rudowłosych, czarnookich tkaczy.

    "Jak ludzie ludziom mogli zgotować taki los?" Małgorzata Tracz

     

     
    Odpowiedz
  14. aaharon

    żeby się nie powtórzyło…***

     Tak Hali ..mądrze to ujęłaś…przeczytałem z zainteresowaniem Twój wpis…bardzo podobało mi się to zdanie o insektach i dało mi do myślenia…wiesz? ja się ostatnio coraz poważniej zastanawiam nad tym czy aby nie przykładam ręki do cierpienia zwierząc …jedząc ich mięso…? Kurcze… mam z tym coraz więcej do myślenia…Ostatnio widziałem jak te zwierzęta ubijają w masarnich i się przeraziłem …co prawda nie jem dużo i często mięsa z krów i cieląt , raczej gustuję w mniejszych muzgo stworzeniach :):) np kury …albo ryby …chociaż ryba to chyba muzgu nie ma …no wiesz te sprawy…Więc ja się tak zastanawiam czy czasem nie przykładam się do cierpienia tych zwierzaków i czy czasami one nie będą mi mieli tego za złe że ja  je za przproszeniem mimo wszystko zjadam? Może dla takich zwiarząd jestem cichym współudziałowcem ich cierpienia…osobiście ich nie morduję ale w jakiś sposób mam wyrzuty sumienia że je  co jakiś czas pałaszuję..i wspieram tych  którzy wykonują  masowe  ubojnie…a może tak nie można…może powinniśmy się zastanowić jako ludzkość  nad tym jak zmienić nasze ludzkie przezwyczajanie się do zabijania istot żywych…może w tym leży również  jakaś przyczyna że jesteśmy później zdolni zabijać samych siebie – swój gatunek…? Może przez te wszystkie wieki odkąd wyszliśmy z "Edenu" ,w naszych ludzkich umysłach odłożyło się coś co nas uzdalnia do zadawania cierpień innym a nawet nam samym? Gdzieś pewnie jest w naszym muzgu miejsce odpowiedzialne za te sprawy i tam tak myślę coś się utrwaliło tak mocno przez minone wieki naszej ludzkiej ewolucji że poprostu bierzemy czasami do ręki nuż i bez zmróżenia okiem przecinamy główki kurczaka którego tak niedawno jeszcze podziwialiśmy na wielkanocnym stole..no wiesz kurczaczki na stole , kurczęta …dzieci bardzo lubią jak kurczaczek chodzi , skaczą wokół malucha i lubią je brać na rączki a kiedy kurczaczek dorasta to go Tatuś z Mamusią w garneczku upitraszą:) uśmiecham się teraz bo odleciałem od tematu zapewne ale coś w tym jest jak babcie kocham…. 

    hm…Taki kurczak np też chce żyć…a…………..wiesz co jest najgorsze w tym moim rozmyślaniu o kurczaczkach …że odkrywam czasami w sobie uśmiech…czy to nie dziwne ? Jak to jest że jakiś taki dziwny ciemny chumor się we mnie pojawia gdy o tym opowiadam …Kiedyś rozmawiałem o tym z chłopami ze wsi i wiesz jak oni na te moje zastanawianie się reagowali ? Zaczęli się rechotać ….

    Mówię Ci Hali coś w tym jest …:):)

    PS

    Hali 

    Tak sobie teraz rozmyślam o tym wszystkim  pisząc do Ciebie  bo Twój wpis jest dla mnie głęboki, i daje do myslenia Halli. Czasami gdy słucham kogoś kto pisze mądrze i na temat , budzą się we mnie różne skojażenia i sobie rozmyślam…

    Twój wpis daje mi do myslenia …Hali dziękuję Ci.

    ach te włosy 🙂 no tak wyłysiałem prawie ale jeszcze mam co nieco i dużo siwizny się już pojawiło…moi koledzy mają jeszcze super włos i czarne bez jednego siwiaka a ja mam już włosy jak starzec …cholibcia czas chyba przestać mysleć bo jak tak dalej pujdzie albo pójdzie  to zmarznę każdej zimy ..:)

    Hm…zima …słyszałem że tam u Ciebie Halii na Mazurach ma być bardzo zimno w piątek… bodajże… więc chucham w Wasza stronę ale zima z mrozem też fajna byle nie przydługo…

    pa . Pozdrawiam Ciebie i cały Twój dom .

    usciski wielkiej serdecznosci

    artur* 

     

     

     

     
    Odpowiedz
  15. mal

    Ludwik Hirszfeld

                                                    

                                                                   Ludwik Hirszfeld

     

                Urodziłem się w 1884 roku w Łodzi. Od zawsze marzyłem, żeby być naukowcem i lekarzem. Uczyłem się w najleprzych szkołach medycznych w Berlinie i Heidelbergu w Niemczech. W Heidelbergu byłem członkiem zespołu badawczego, który odkrył grupy krwi. Potem otrzymałem pracę w instytucie badawczym w Zurychu, gdzie wyjechalem razem z żoną. Tam zastała nas I Wojna Światowa. Oczywiście nie chciałem wracać do Polski, ponieważ tam zostałbym wzięty do rosyjskiego wojska. Nie chciałem także walczyć w wojsku niemieckim. Wiedziałem, że Serbowie potrzebowali pomocy w walce z epidemiami, a ponieważ była to moja specjalność, przez całą wojnę pracowałem jako cywilny lekarz dla odważnych Serbów.
                Pod koniec wojny powróciłem do Polski. Warszawa przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Wykładałem na wydziale medycyny oraz pomagałem zakładać publiczne ośrodki pomocy medycznej. Walczyłem o publiczną uwagę dla problemów czystości i higieny osobistej i publicznej, a także kontynuowałem badania. Pracowałem głównie nad szczepionkami i ich związkiem z grupą krwi. Opublikowałem wiele artykułów w światowej prasie oraz byłem polskim reprezentantem na wielu konferencjach naukowych. Tam spotkałem moich kolegów badaczy, których znałem z czasów młodości.
               W latach trzydziestych zacząłem czuć zmianę w podejściu moich kolegow i rówieśników w Europie – we Włoszech, a zwłaszcza w Niemczech. Badacze z tych krajów zaczęli odnosić swoje badania do teorii rasy. Nie potrafiłem zrozumieć relacji pomiędzy nimi a nauką. Zmieniło się także podejście do mojej osoby. Na początku roku akademickiego rektor uniwersytetu twierdził, że Polacy nie pracują wystarczająco ciężko, ponieważ na początku na wydziale jest 10 procent studentów żydowskich, a na końcu jest ich 35 procent. Jeden ze studentów, twierdził, że Żydom powinno zabronić się studiować na uniwersytetach. Ta sytuacja była szokująca. Poza pochodzeniem nie czułem żadnego związku z Żydami – nawet religijnego, ponieważ byłem katolikiem.
               [Podczas wojny znalazłem się w gettcie. Ja – światowej sławy profesor, który publikował artykuły w Niemczech! Trudno było mi przyzwyczaić się do Żydów w gettcie. Nie rozumiałem ich dobrze. Jednak było tam tak wiele chorób, że dzień i noc ratowałem życie mieszkańców getta.]

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code