Jan Chrzciciel podpowiada

Bóg wybiera niezwykłe środki, by zapowiedzieć nadzwyczajne wydarzenia.
Wyjątkowy to był moment w kapłańskim życiu Zachariasza, gdy Bóg posłał Anioła zapowiadającego będącym już w podeszłym wieku Elżbiecie i Zachariaszowi narodzenie potomka. Właśnie tego dnia mężczyzna został wylosowany na głównego celebransa świątynnej ofiary kadzidła. Była to szczególna chwila dla Zachariasza – kapłana, który tylko raz w życiu mógł dostąpić takiego zaszczytu, oraz dla Zachariasza – męża, którego żona uważana była za niepłodną.
 
Długo czekał Zachariasz na wysłuchanie jego modlitw zanoszonych do Pana. Dopiero gdy znalazł się u kresu życia, zostały wynagrodzone jego sprawiedliwość i wierność Bogu. Brak potomstwa gorliwego sługi, który wydawał się być niesprawiedliwością i hańbą jego żony, z perspektywy czasu objawił się jako mądrość Boga. Wydaje się, że Zachariasz , którego imię znaczy „Bóg pamięta”, przestał już pokładać nadzieję w „pamięci” Boga, bardzo go bowiem zaskoczyło pojawienie się Archanioła Gabriela przynoszącego posłanie od Boga. 
Sytuacja podobna może być także naszym doświadczeniem. Gdy prosimy o coś Boga, lecz tego nie otrzymujemy, modlitwa w tej intencji słabnie wraz z upływem czasu, a człowiek skoncentrowany na swoim niedostatku, przestaje czuć się istotną częścią Bożych planów.
Czy nie rodzi się wtedy w nas żal? Rozgoryczenie? A może złość lub poczucie skrzywdzenia przez Tego, który obiecał być nam Ojcem? Konsekwencją tych uczuć bywa oddalanie się od Boga i w rezultacie pogorszenie już i tak zaniedbanej kondycji duchowej. Niespodziewane przyjście anioła ze spełnionymi prośbami, potrafi wtedy wstrząsnąć człowiekiem, dosłownie odebrać mu mowę.
 
Znaki, którymi Bóg poprzedził narodziny św. Jana, zwiastowały narodziny proroka. Niewątpliwie na świat przychodził człowiek wyjątkowy, któremu w historii zbawienia przyszło odegrać niebagatelną rolę.
Św. Jan Chrzciciel miał ważną misję do spełnienia. Ewangelista przytacza słowa Anioła: ”on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych – do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały” (1, 16-17). Wypełnić Boże plany, zostać wywyższonym i pozostać sobą – jest zadaniem, jakie udźwignie tylko nieprzeciętnie silna osobowość. Potrzeba było szczególnych łask, by urodziwszy się „wielkim przed Panem”, nie zasklepić się w swojej dumie, znaleźć własną drogę wskazując przy tym na Tego, który jest prawdziwym Oblubieńcem: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” J 3,30. Jan Chrzciciel umiał być przyjacielem Jezusa.
 
„Bo istotnie ręka Pańska była na nim” Łk 1,66 – ręka Boga ukształtowała świętego, który przynosił ludziom, czasem trudną, niewygodną, prawdę. Rolą św. Jana był trud prostowania tą prawdą drogi dla Mesjasza i przygotowania serc na spotkanie Pana. Św. Jan Chrzciciel nie nawrócił wszystkich, jednak jego autentyczność, szlachetność i uczciwość sprawiły, że „Ciągnęła do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem” Mt 3,5. Stwórca użył głosu Jana, aby Boże Słowo nadziei, miłości i napomnienia zostało usłyszane. „Jam głos wołającego na pustyni” J1, 23. Mamy szansę Je usłyszeć.
 
A co Jan mówi o nas? 
Nie słyszymy?
Ale czy my w ogóle słuchamy?
Czy w środowisku jakie sobie stworzyliśmy, głos proroków może się do nas przedrzeć? W świecie, gdzie pokora jest uważana za poniżenie, a przymus bycia zajętym i optymistycznym odmawia racji bytu smutkowi i poczuciu braku. Jeden dzień bez telewizji i komputera wydaje się bohaterstwem godnym medalu. Jedno wyrzeczenie, czy pokonanie jakiejś słabości budzi w nas poczucie wyższości wobec innych – tych słabszych, którym się nie udało. Lubimy się nagradzać, a niczego nie można porównać z nagrodą, jaką stanowi świadomość wyjścia na czoło peletonu. Dotarłszy do mety, po Bożym Narodzeniu idziemy na „zasłużony odpoczynek” i umieszczamy Pana Boga w bezpiecznym, aczkolwiek rzadko odwiedzanym, miejscu.
Tymczasem Bóg czeka na marginesie naszego życia, a nieuczęszczana droga do Niego zarasta chwastami podczas, gdy my błąkamy się po bezdrożach. Do następnego Adwentu?
 
Jeśli chcę zmienić swoje życie, zakosztować z Nim czegoś nowego i lepszego, muszę zauważyć problem i przygotować Panu drogę. Moją. Niepowtarzalną.
Wytyczanie drogi nie oznacza, że jestem zdana tylko na własne siły. Wielkim darem jest łaska odkrywania że, Ojciec mną pokieruje, jeżeli Go o to poproszę.
Chcę stawiać Bogu pytania ze świadomością tego, że On czeka niecierpliwie, by mi odpowiedzieć.
 
Św. Jan Chrzciciel podpowiada, o co zapytać…
 
 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code