Internet a prawa autorskie

Normal
0
21


Internet a prawa autorskie

 

Jak zauważył Adam Grzeszak w swoim artykule „Wojn@ prasy z Internetem”, który ukazał się na łamach 23 numeru „Polityki” z 2009 r., obowiązująca obecnie Ustawa o prawach autorskich i pokrewnych jest z jednej strony zbyt restrykcyjna, z drugiej natomiast dosyć nieprecyzyjna. Współcześnie bowiem można znaleźć w Internecie bez trudu portale i serwisy, które działają zgodnie z zasadą, że co nie zabronione jest dozwolone. Powołują się przy tym na art. 25 cytowanej Ustawy, w świetle którego dozwolone jest wykorzystywanie w mediach wcześniej opublikowanych informacji o bieżących wydarzeniach, artykułów, wypowiedzi, zdjęć dotyczących aktualnych tematów, jak również sporządzanie z nich skrótów, omówień i przeglądów. Jednak wydawcy, którzy zazwyczaj są też właścicielami autorskich praw majątkowych, nie dostają z tego tytułu ani grosza. Taka sytuacja jest paranoiczna, gdyż z jednej strony cytowany przepis dotyczy tytułów prasowych, a nie portali i serwisów,  z drugiej zaś sami wydawcy korzystają w mniejszym lub większym stopniu z cudzych tekstów.

 

Izba Wydawców Prasy powołała do życia organizację zbiorowego zarządzania prawami autorskimi Repropol, której zadaniem będzie ściąganie opłat za wykorzystywanie materiałów prasowych w innych mediach, w tym także w Internecie. Poza tym niektórzy wydawcy, jak np. Infor Biznes wydający m. in. „Gazetę Prawną”, proponują właścicielom stron sporadycznie wykorzystującym ich materiały zamieszczanie tzw. głębokich linków do stron źródłowych. Z kolei wydawnictwo Presspublica, właściciel m. in. „Rzeczpospolitej”, wprowadziło już opłaty za część swoich tekstów, głównie specjalistycznych. Coraz częściej zdarzają się również procesy o ochronę własności intelektualnej.

 

Jednak w sytuacji, gdy każdy publikuje co chce, jeśli tylko ma pieniądze, nie da się uniknąć różnego rodzaju zapożyczeń. Poza tym obecnie mamy do czynienia z rozkwitem mediów, zarówno tradycyjnych, jak i elektronicznych, co zdaje się sprzyjać tego rodzaju przypadkom. Nie zmienia to faktu, że jest to zwykła kradzież. Do jakiegoś stopnia rozwiązaniem tutaj mogą być teksty powstające na prawach cytatu, zakładające podanie autora i tytułu.

 

Trzeba jednak powiedzieć sobie otwarcie, że potęga Internetu polega właśnie  na darmowym dostępie do materiałów informacyjnych i pełnej dowolności. Jeśli zaczniemy cenzurować sieć i pobierać opłaty za swoje, bądź po prostu uważane tylko za swoje, teksty, zaprzeczymy tym samym intencjom jej twórców. W tym miejscu przypomnę tylko, że Internet jest dzieckiem zimnej wojny, a jego utworzenie miało zapewnić swobodną komunikację na wypadek zniszczenia tradycyjnych środków komunikacji w wyniku konfliktu atomowego.

 

Wydawcy zarabiają na wydawnictwach papierowych, Internet zaś w imię wspólnego dobra powinien być wolny od opłat za wydrukowane wcześniej teksty. Poza tym w sieci mogłyby one ukazywać się okrojone. Na zakończenie dodam jeszcze, że tak naprawdę słowa drukowanego nic nie zastąpi, w związku z czym Internet nie wydaje się być poważnym zagrożeniem dla tradycyjnych wydawnictw. Abstrahując od faktu, że doskonałego prawa autorskiego, które zadowalałoby wszystkich, nikt nigdy nie stworzy, gdyż jest to po prostu niemożliwe.

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code