Rozważanie niedzielne
…z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!
Są w Ewangelii takie obrazy, które odsłaniają przed nami emocje Chrystusa – jak choćby wtedy, gdy płacze, myśląc o śmierci Łazarza, choć zaraz go wskrzesi. Albo jak w dzisiejszym czytaniu, kiedy wpada w gniew na widok bankierów, handlarzy i kupców, którzy rozgościli sie w Swiątyni. Według słów Jezusa przemienili oni Świątynię w targowisko…
O tym wątku myślę – o tym zdaniu, które jakby odsłania przed nami motywacje Jezusa, źródła rozgniewania. Najpierw zastanawiam się, jaka jest różnica dokładnie między swiątynią i targowiskiem. Stawiam sobie to pytanie nie po to, żeby szukać osławionego podzialu na przestrzeń sacrum i profanum, bo przeciez dla chrzescijaninana każda przestrzeń może stać się przestrzenią uświęconą. Mam wrażenie, że trzeba szukać niejako głębiej. I w swiątyni, i na targowisku człowiek staje wobec człowieka. I tu, i tam przybywa w jakimś celu – coś pragnie osiagnac. Może to być pokarm dla duszy, może to być pokarm dla ciała – bo przecież, jak poucza między innymi dzisiejsza Ewangelia, cialo jest świątynią ducha. Dalej idąc: pokarm mogę osiągnąć tylko, będąc w jakiejś relacji z drugim człowiekiem (…gdzie dwóch lub trzech jest zgromadzonych…). Także ostatecznie dochodze do tego, co zdaje sie być ową roznicą wyczuwaną intuicyjnie: leży ona w sposobie osiągania celu i realizowania pragnienia, z jakim się mierzę. W świątyni tym sposobem nie może być to, co nazywamy targowaniem.
Dlaczego? Zauważmy, co się dzieje, jeśli do świątyni wpuścimy kupców i handlarzy – będą się targować, wszystko rozdrabniać, szukać swojego zysku. A teraz przypomnijmy sobie, że świątynia jest jak ludzkie ciało. Przestrzeń świątyni jak dusza człowieka. Świątynia ta należy do Boga. I teraz jesteśmy na właściwym tropie: jeżeli dopuszczamy w naszej duszy targowanie się jako sposób osiągania celu, wybieramy dość niebezpieczną drogę. Robiąc w swoim wnętrzu miejsce na wielką i rosnącą (bo dobry targ będzie przyciągać kolejnych kupców i klientów) liczbę małych egoizmów – stawiamy nasz sposób zycia pod znakiem zapytania. I jak teraz odpowiemy na pytanie, czy jesteś zimny, czy gorący? A może letni, bo rozdarty od wewnątrz?
Niech więc porządek rzeczy pozostanie taki, że to chrześcijanin uświęca swoją przestrzeń, ogrzewa ją swoim gorącem – będzie mu łatwiej, jeśli do swojego wnętrza wpuści rozgniewanego Chrystusa, bo o własnych siłach człowiek nie zawsze ma szanse uporać się ze swoją często przecież bogatą galerią egoizmów…
Tomasz Ponikło
Paroksyzm egoizmu to
Paroksyzm egoizmu to miłość pozorowana – uczucie chwilowe, chwiejne, zmienne, zakłamane, fałszywe, wyłącznie zmysłowe, postawa osoby bezdusznej, cynicznej, wyrachowanej.
Bytowanie człowieka, a raczej wegetowanie – bez Boga i ludzkiej miłości, przyjaźni, dobroci, życzliwości, oddania, zaufania i rzeczywistej służby wobec bliźniego.
nie szukałabym jakichjs wyrafinowanych wyjasnien
Sprawy duchowe to sprawy duchowe, handel to handel i jest zwiazany tylko z rzeczami materialnymi (nie biore pod uwage "sprzedazy odpustow" z jakichstam odwiecznych czasow ani dawania kopertówek ksiedzu spowiadajacemu w szpitalu – tego byłam swiadkiem i jeszczer pacjentka zapytala mnie ile ksiedzu nalezy dac za spowiedz – odpowiedziałam ze to zalezy od grzechow:)). No wiec sprawy duchowe nie nalezy mieszac z materialnymi. Swiatynia to nie plac targowy. I to tylko wg mnie miał Jezus na mysli wypedzajac handlarzy ze swiatyni.W koncu przeciwko samym handlarzom handlujacym na placach nic nie miał.
@Jadwiga
Podzielam Pani wyjaśnienia, poglądy i przekonania, dotyczące rozróżniania sacrum od profanum, rzeczywiście "świątynia to nie plac targowy", czy miejsce, dla profanów – a z tym nadal bywa bardzo różnie.
Składane ofiary, datki pieniężne nie dajemy księdzu, a jedynie powierzamy Bogu na Jego chwałę i wspieramy KK-PiA, także m.in. Caritas, Misje – osoby potrzebujące, w tym osoby świeckie i duchowne.
Świątynia jest i ma być przestrzenią, siedzibą sacralną, a inne miejsca przeznaczone, dla handlarzy i kupujących, czy niewtajemniczonych (profanów) są i mają być przeciwieństwem sacrum.
Z poważaniem Z.R.Kamiński
kupujcie bez pieniędzy
w Królestwie gdzie wszystko jest łaską, gdzie „ekonomia” wygląda tak – „Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!”, gdzie uboga wdowa daje najwięcej…
Zibik – i miejsca 100%
Świątynia jest i ma być przestrzenią, siedzibą sacralną, a inne miejsca przeznaczone, dla handlarzy i kupujących, czy niewtajemniczonych (profanów) są i mają być przeciwieństwem sacrum.
Czy nie wiecie, że jesteście Świątynią?
Jeśli już o Świątyni mowa, to NT wyraźnie naucza, że jest nią człowiek, w którym mieszka Duch Święty.
Dziś nie trzeba Świątyń w stylu Świątyni Salomona, w NT następuje odmiana, tzw. Kościoły, to często w naszej kulturze (polskiej) budynki, a niemają one wiele wspólnego z Eklesia. Polakie słowo Kościół , pochodzi od czeskiego kahal, a inaczej budowla, miejsce spotkań Kościoła. Eklesia – wywołani z tego świata do Królestwa Bożego, to ludzie nowonarodzeni, zbawieni, dzieci Boga, w których sercach mieszka Duch Święty, są oni Świątynią Boga, gdziekolwiek się znajdują. I w tym sensie słowa autora tekstu mają wielkie znaczenie, bo rzeczywiście potrzebujemy porządków w naszych sercach, potrzebujemy nie tylko miłości Chrystusa, ale też Jego korekty.
Jednak powstaje pytanie, skoro my jesteśmy Świątynią, toi dlaczego niektórzy idąc do budynku kościelnego mówią idę do Kościoła? Czyżby jednak wzór Świątyni ST, nadal żył i miał się dobrze?
KJ
nie bardzo zgodze sie z Kazimierzem
dzieci Boga, w których sercach mieszka Duch Święty, są oni Świątynią Boga, gdziekolwiek się znajdują.
To by znaczyło ze jestem Swiatynią i na opisywanym placu targowym, w – np obronie własnej kiedy kogos kalecze, w toalecie, przepraszam ale to nie tak. Człowiek jest w roznych srodowiskach i jego zachowanie jest rozne w zaleznosci od okolicznosci, temperamentu. Nie mozna wiec mowic ze zawsze jest Swiatynia. A jezeli nie zawsze to tylko w wyjatkowych wypadkach. Jezeli zas człowiek czuje sie grzeszny i ze ta Swiatynia sam nie jest – idzie wiec…do tej "budowli" jak napisał Kazimierz, aby jednak w jakims stopniu w Swiatyni byc.
Każdy wierzący człowiek jest świątynią Ducha Bożego
Dzięki trwaniu w społeczności z Jezusem Chrystusem, posiada w sobie Ducha Bożego i dlatego jest Bożą świątynią. (..) albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Bożego, który jest w was i którego macie od Boga i , że nie należycie już do siebie samych, Kor.6.10(..) świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście"- 1 List do Kor.,3.16-17
Ta ruchoma świątynia, a jakże wiele ich jest-bez względu na jakim miejscu się znajdzie, jest świadectwem Bożej obecności. Prawdziwie wierzący ludzie nieważne, gdzie się gromadzą-czy w wynajętej sali, czy we wspaniałym budynku kościelnym-stanowią świątynię Bożą. Najważniejsi są oni sami, ich duchowy stan, a nie budynek. Są budowlą wzniesioną na osobie i nauce Jezusa Chrystusa i Jego Świetym Duchu. Miejsca mogą mieć swój klimat, ale nikogo nie uświęcą-to może uczynić tylko sam Chrystus, poprzez swojego Ducha-czyniąc nas swoimi naśladowcami i dziećmi Bożymi.
@Zofia
Natychmiast wyjaśniam, że Pani nie jest profanką, a przypuszczenia, obawy są bezpodstawne !
Pani byłaby profanką, gdyby nie miała wystarczającej wiedzy potrzebnej do handlowania i zarabiania pieniędzy albo zachwywała się w Świątyni lub innym miejscu sacralnym podobnie, jak ewangeliczni handlarze i kupcy.
Jezus i Jego naśladowcy z zasady nie oceniają, a tym bardziej nie potępiają ludzi ("nic do nich nie mają"). Jedynie stosownie odnoszą się, do ich uczynków dobrych bądź złych.
W omawianym przypadku Jezus odniósł się wyjątkowo kategorycznie i zareagował emocjonalnie, ale właściwie i słusznie, do nikczemnych i podłych czynów – znieważania, bezczeszczenia, a zatem profanacji Świątyni – domu Jego Ojca, jednocześnie miejsca sacralnego, przez profanów (bankierów, handlarzy i kupców).
@Halina
Sz. Pani staram się zrozumieć szlachetne intencje, ale mam istotne dwa zastrzeżenia :
1) – czy rzeczywiście w Świątyni – "Najważniejsi są oni sami, ich duchowy stan" tzn. ludzie ?…….
Napewno są ważni, ale czy najważniejsi ?………
Proszę wybaczyć – być może "w wynajętej sali", ale napewno nie w Świątyni, która jest przestrzenią sacralną, domem, siedzibą Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Zgromadzeni w Niej wierni i zjednoczeni z Bogiem wyznawcy i naśladowcy Jezusa Chrystusa jedynie stanowią wspólnotę, bywają wśród nich również profani(ki).
2) – czy każdy wierzący człowiek jest świątynią Ducha Bożego ?……..
Chyba nie wystarczy być tylko wierzącym, trzeba jeszcze być wiernym, ale komu ?…. oczywiście Bogu w trójcy jedynemu. Jednocześnie conajmniej praktykującym i wiarygodnym świadkiem Jezusa Chrystusa, aby dostąpić łaski Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.
To chyba są konieczne warunki, aby ewentualnie stać się błogosławionym, świętym (godnym przybytkiem, świątynią Boga) ?……..
Ciekaw jestem, czy Pani łaskawie zgodzi się ze mną ?…..
Pozdrawiam.
Pan Zibik
W Słowie Bożym czytamy:
" Ale Najwyższy nie mieszka w budowlach rękami uczynionymi, jak mówi prorok: Niebo jest tronem moim, a ziemia podnóżkiem stóp moich. Jaki dom zbudujecie mi, mówi Pan, albo jakie jest miejsce odpocznienia mego?(..) ludzie twardego karku i opornych uszu, wy zawsze się sprzeciwiacie Duchowi Świetemu, jak ojcowie wasi, tak i wy!-Dz.Ap.7;49-51
" Jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może, Jemu niech bedzie chwała"-1 do Tymot. 6.16
Tak, dla Boga, który nie ma względu na osobę( jak powiada Pismo) wazniejszy człowiek szczerze pobożny w wynajętej sali , a nawet na polu.
Proszę mi pokazać, gdzie w N T pisze, że ludzie budowali świątynie jako specjalne miejsce dla "przestrzeni" zamieszkania Boga. Bóg mieszka w sercu każdego szczerze wierzącego człowieka i to jest przestrzeń dla "zamieszkania" Ducha Świętego. Pisałam, że człowiek przestrzegający nauk Jezusa i kochający Go całym sercem jest napełniony Duchem Świetym-to napełnienie nie jest jednakowe u wszystkich. Potrzebny jest wzrost duchowy i bliska więź z Panem Bogiem i Jezusem Chrystusem, który uświęca. Jezus powiedział do swoich uczniów, że są czyści z powodu nauki, którą im przekazał oraz, że będą dalej się oczyszczać, jeśli w niej wytrwają-Jan.15,1-10 To, w co człowiek wierzy, ma wpływ na jego postępowanie. Jeśli ktoś ma świadomość, że mieszka w nim Jezus, to i jego życie będzie wyglądało inaczej niż życie ludzi, których wiara jest płytka. Ten, kto trwa przy Bogu, wsłuchuje się w Jego głos, czyta Jego Słowo, poznaje Go i stara się być mu posłuszny, upodabnia się do Pana i Zbawiciela-2 Kor.3,18 Uświęcenie, to proces-święty Bóg pragnie byśmy również byli świętymi. Oczywiście świętość( oczyszczenie z grzechów, usprawiedliwienie) -daje nam Bóg w Chrystusie. Jednak o uświęcenie swojego życia musimy zabiegać osobiście" Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana-Hbr.12.14. Jeżeli w naszym życiu będziemy zaniedbywać swój duchowy rozwój i proces uświęcania, wówczas z pewnością przestaniemy wzrastać w Panu, a nasze chrześcijańskie życie może wypełnić świątynny formalizm.
pozdrawiam
@Halina
Sz. Pani dziękuję za odpowiedź i obszerne uzupełnienie, dopowiedzenie, oczywiście zgadzam się z większością Pani argumentacji.
Moje zastrzeżenia jedynie dotyczą niezbyt fortunnych słów, sformułowań, które jednak w sposób istotny zmieniają prezentowane publicznie wątki.
Słowa ukazują nasze myśli i chęci (intencje), a czyny ich znaczenie, moc i potęgę.
Przecież ja nie ustalam definitywnie, gdzie Bóg, Najwyższy mieszka, przebywa, ale jedynie to, że w Świątyni nie ludzie – duchowni i wierni, a tym bardziej profani(ki) są "najważniejsi", ale Pan Bóg – Jego obecność i bliskość.
Tak samo, jak Pani uważam, że dla Boga najważniejszy jest człowiek (najmniejsza i zagubiona owieczka).
Natomiast nadal kwestionuję, że nie "każdy wierzący jest świątynią Ducha Bożego" – chyba, że jedynie świątynią, przez małe "ś" ?…………
Pozdrawiam
Pan Zibik
Które to słowa uznał pan za niezbyt fortunne?-są one wszystkie oparte na Piśmie Świętym. Według św. Pawła nasze ciało jest świątynią Ducha Świętego, bo łączymy się z Panem. Ten zaś, kto łaczy się z Panem -jest z Nim jednym Duchem. Ktoś, kto się nie łaczy się autentycznie z Jezusem-nie jest świątynią nawet przez małe " s" .Miejscem świętym, poświęconym Panu, powinno być całe życie, a nie jakiś fragment np. w niedzielę w jakimś szczególnym miejscu Jeżeli chodzi o samo zajście w świątyni-ma ono podwójny wymiar Pan Jezus wypędzając przekupniów, nie tylko dał wyraz oburzenia z powodu nieuczciwości handlarzy, zwłaszcza w stosunku do ubogich, których Jezus szczególnie preferował, ale swoim zachowaniem poinformował, że czasy z proroctwa Zachariasza( czasy mesjańskie) już nadchodzą. -Za.13;8-9, 14;20. Zapowiadana przez proroctwa świątynia, stała się świątynią Jego Ciała( zburzcie tę świątynię, a ja ją w 3 dni odbuduję)-dowodem było zmartwychwstanie. Nastały inne czasy (mesjańskie ) i inny rodzaj kultu. W czasach Pana Jezusa wiele odłamów żydowskich oczekiwało na Nową Świątynię( literalną)-komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu str.191.
pozdrawiam
Zibik
@Halina – Odpowiedź !
Proszę wybaczyć, ale w tym przypadku, kiedy Pani słowa – konkretne wybrane cytaty nic nie znaczą. To moja zdolność argumentacji staje się ograniczona, a nawet nieskuteczna.
Być może inni uczestnicy forum potrafią Panią przekonać, że stosowanie lub nadużywanie tzw. generalizacji, ogólników w rodzaju "każdy", "najważniejsi", a tym razem " wszystkie oparte na……" może być jednak niezbyt fortunne, a nawet zbędne lub kłamliwe.
Własne słowa, bądź sformułowania , a tym bardziej interpretacje, czy tłumaczenia nie muszą być prawdziwe, a "oparte na…." czymś – nie są zwykle zgodne, a tym bardziej tożsame z oryginałem.
Dialog, polemika, czy konwersacja według mnie nie polega na tym, że mówimy to, co wiemy. W dialogu inaczej, niż w monologu raczej staramy się uważnie słuchać (czytać) i odnosić, do przedstawianych treści, czy omawianych wątków.
Pisanie lub milczenie to dobry sposób na porządkowanie myśli.
Z poważaniem Z.R.Kamiński
@Zofia
Sz. Pani !
Dziękuję za okazywany publicznie szczególny szacunek wobec ludzi kompetentnych (mądrych), prawych, solidnych, wierzących (religijnych) i pracowitych. Domyślam się, że Pani akurat z nimi najbardziej identyfikuje się. To w naszej codzienności, aktualnej rzeczywistości wielka rzadkość.
Dostrzegam, upatruję również zupełnie gdzie indziej profanów(ki) .
Choć wyznam szczerze, że dotychczas chyba nie byłem w pełni świadomy tego, że można profanować również zawód, fach, czy człowieczeństwo ! Temat raczej niezbyt często nagłaśniany, rozpatrywany i omawiany.
Pozdrawiam
Szanowny Pan Z.R. Kamiński
Wydaje mi się, że faktycznie powinien Pan uporządkować nie tylko swoje myśli, ale i emocjonalną awersyjność w stosunku do inaczej myślących niż pan. Jeżeli życzy pan sobie dialogu, prosze odnosić się do moich wypowiedzi merytorycznie albo wcale.Do tej pory starałam się solidnie argumentować swoje wypowiedzi ,w stosunku do pańskich pytań-zaczepek?, ale są pewne granice proszę pana.
Odpowiedź !
Wyjaśniam na wstępie, że mam zwyczaj odpowiadać na teksty adresowane do mnie.
Dobrze, że tylko się Pani wydaje, co ja powinienem…….
Problem nie w tym, że ktoś inaczej myśli, a raczej w tym, że pisze to, co jest całkowicie nieprawdziwe albo pokrętne, czy mało interesujące i użyteczne. To nie jest absolutnie aluzja do Pani, a wyłącznie odniesienie się do poruszonej kwesti.
Bardziej życzę sobie, aby Pani nadal starała się uważnie czytać moje teksty, niż usiłowała wyzwalać u siebie zbędne emocje.
Mówią, że rozmawiać można prawie z każdym, natomiast prowadzić sensowny dialog już raczej nie.
Co Pani o tym sądzi ?……
Ps. Jeśli Sz. Pani uzna nasz dyskurs za bezprzedmiotowy to proszę uprzejmie nie pisać do mnie.
Z poważaniem Z.R.Kamiński
Pan Kamiński
Niech pan sobie zada pytanie i sam odpowie-jakie jest stanowisko wszystkich protestantów w kwestii świątyni.? Jeżeli ktoś myśli inaczej, to będzie też pisał inaczej niż pan sobie życzy. Nazywanie moich wpisów pokrętnymi i kłamliwymi, nieużytecznymi etc- mnie nie obraża, ale ogólnie stanowisko kościołów protestanckich. Emocje mam pod kontrolą. Zbyt cenię sobie prawdziwe wartości, aby przejmować się brakiem dobrej woli , czy życzliwości na forum internetowym. Logowanie jak widac niewiele pomogło:) dobrej nocy życzę panu.
@Halina
Pani wybaczy, ale mnie absolutnie nie interesuje "stanowisko wszystkich" w dowolnej sprawie, a tym bardziej kościołów protestanckich. Myślałem, że jest jeden kościół protestancki, podobnie jak katolicki, prawosławny, czy ……
Zdecydowanie wolę poznawać osobiste przemyślenia, doznania, odczucia i osiągnięcia ludzi mądrych, wybitnych, świętych i prawych, także szczerze i żarliwie wierzących w Boga, jednocześnie poszukujących, kontemplujących, kochających i pojmujących prawdę.
Oczywiście moje sformułowanie – "To nie jest absolutnie aluzja do Pani " jest jak zwykle lekceważone, ignorowane, bo Pani przecież swoje wie.
Cieszę się bardzo, że ceni Pani prawdziwe wartości, a emocje ma Pani pod kontrolą.
Choć nie wiem czym konkretnie, dla Pani są owe prawdziwe wartości ?……
Zaintrygowało mnie Pani stwierdzenie : "Logowanie jak widać niewiele pomogło".
Przepraszam, a niby w czym miało pomóc ?….
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
Pan Kamiński
Proszę odnosić się konkretnie do omawianego tematu i dać rzeczową odpowiedź -dlaczego budynek kościelny jest świątynią Argumenty proszę podać na podstawie Pisma Świętego. Stwierdził pan już niejednokrotnie , że Bóg ma mieszkanie w niebie. Wyjaśnienia tego typu, że w tak ograniczonej przestrzeni jaką jest tabernaculum ,mieszka Chrystus( STWÓRCA WSZECHŚWIATA)-nie mogą być przez wszystkie umysły i serca czytające Słowo Boże, przyjęte jako wiarygodne-to chyba oczywiste.
miłego wieczoru
@Halina
No nie łaskawa Pani to napewno nie jest dialog, proszę nigdy nie wymuszać na mnie, o czym lub jak ja mam pisać.
Dać" to ja mogę…………………….), ponieważ nie o tym mamy dyskutować – to nie napiszę co………….)
Argumenty zwykle wolę podawać na podstawie kilku źródeł, także z pozyskanych i własnych przemyśleń, rozważań, doświadczeń, poglądów i przekonań.
Proponuję Pani w dyskusji posługiwać się cytatami adwersarza, zamiast własnymi interpretacjami lub nadinterpretacjami cudzych sformułowań.
Proszę uprzejmie zauważyć, że nasze rozważania, jak wskazuje tytuł mają przede wszystkim dotyczyć egoizmu, a nie świątyni, czy sacrum, a tym bardziej czegokolwiek innego.
Ponieważ Panią pojęcie egoizmu prawdopodobnie zbytnio nie interesuje, to nasz dyskurs wypada zakończyć.
Ps. Składam wyrazy współczucia i ubolewania tym, których umysły uporczywie trwają w błędzie i nie chcą poznać i zrozumieć prawdy – uznać oczywistości, a serca ich są jeszcze zatwardziałe i zamknięte na Miłość Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Szczęść Boże !
Z poważaniem Zbigniew.R.Kamiński
Pan Kamiński
Nic pan nie może mi dać, ani podać, bo argumentów pan nie posiada, a tymi (………)-hmm, tym wystawia pan świadectwo nie tylko sobie, ale to już nie mój problem. Mnie pan nie jest w stanie zaszkodzić. " "Błądzicie, bo nie znacie Pism, ani mocy Bożej"-mawiał Chrystus.-taka jest Prawda panie Kamiński. Niech Pana Bóg prowadzi i serce wypełni miłością do ludzi, wtedy na pewno będzie pan zdolny do dialogu z człowiekiem o innych poglądach, czego panu życzę.
@Halina
Czyni Pani sobie wielką krzywdę przekreślając definitywnie osoby mało znane lub bezpodstawnie uprzedzając się do nich.
Sz. Pani nie uzurpuję sobie prawa publicznego reprezentowania kogokolwiek, dlatego proszę nie sugerować, że komuś wystawiam świadectwo.
Mam nadzieję, że ktoś z uczestników tego forum podejmie się próby rozstrzygnięcia, kto z nas częściej używa stosowne, właściwe argumenty ?…….
Słowa ukazują intencje, a czyny np: nasze komentarze, repliki, odpowiedzi ich znaczenie, a nawet potęgę. Konwersując publicznie jesteśmy w stanie nie tylko "zaszkodzić", ale również pomóc innym – warto o tym pamiętać !
Jaka jest Prawda lub prawda, czy półprawda to temat rzeka, zdecydowanie lepiej Ją poznawać, pojmować i szanować, niż profanować, czy obwieszczać, stwierdzać, sugerować, że prawda jest Prawdą.
Łączenie pobożnych życzeń z dowolnością interpretacji cudzych sformułowań, czy bezpodstawnym osądem lub znieważaniem, oskarżaniem mało znanego człowieka jest……………., proszę sobie samej dopowiedzieć.
Życzę Pani więcej skupienia i pogłębionych refleksji nad czytanymi tekstami, nie koniecznie moimi.
Szczęść Boże !
Z poważaniem Zbigniew R.Kamiński
Droga Halino, Panie Zbigniewie
Czy warto się tak przepychać, każdy ma pewien poziom poznania spraw Boga, jeden uważa tak, drugi inaczej. Jedna osoba uważa, że nie ma wartości w budynkach kościelnych, inna że jest wartość. Zauważcie, że są to poza oczywistymi prawdami biblijnymi, wasze subiektywne oceny, opinie, zdania.
Oczywiste, że dla katolika wierzącego w transubstancjację będzie miało znaczenie tabernakulum, dla protestanta nie istnieje nawet takie słowo. Dla katolika budynek kościelny ma znaczenie również sentymentalne, gdyż tam stoją konfesjonały, ołtarze, stajenka betlejemska itp. Dla protestanta oprócz obecności Boga, która jest najważniejsza w każdym budynku kościelnym , właściwie może mieć znaczenie baptysterium, w którym był chrzczony, scena z której płynie uwielbienie dla Boga. Kazalnica, zza której usługujący przekazują Słowo Boże.
Tak, czy inaczej każdy ma jakiś sentyment do "swojego" miejsca zgromadzeń. Nie zprzecza to faktom, że człowiek jest obiektem Bożego działania, Bożej obecności, a serce człowieka centrum zainteresowania Boga.
Drodzy Państwo zapewne nie dojdziecie do jedności teraz, może spróbować chociaż zaakceptować siebie jako życzliwe sobie osoby i przedstawiając swoje postrzeganie "Świątyni" starać się nie oceniać postrzegania innej osoby, wiedząc, że poznanie nasze jest cząstkowe i wiedza jest cząstkowa. Jedni mają większe poznanie, inni nikłe lub słabe. Jeden jada mięso inny jażynę, ale jeśli nasze serca należą do Jezusa Chrystusa, to i tak czy chcemy, czy nie, jesteśmy braćmi i siostrami.
Pozdrawiam was bardzo serdecznie, wasz w Panu KJ
Pan Z. R. Kamiński
Faktycznie ,mam okazję pracować nad mądrymi tekstami tłumacząc je i nie tylko. Nikt nie każe panu mnie obrażać-robi pan to dobrowolnie:) Świadectwo wystawiamy zawsze nie tylko sobie, ale swojej wierze-proszę nie dokonywać tu jakichś nadinterpretacji ,badź insynuacji. Przypomina mi się jak kilka lat temy będąc w Liverpoolu ogladałam zorganizowany marsz pokoju, by zamanifestować jedność chrześcijan. Kilka młodych osób przebranych za anioły i kroczących na czele pochodu, niosło transparenty w kształcie gołębi, na których widniał napis " pokój". W kulminacyjnym punkcie całego zdarzenia( któremu towarzyszyło niezbyt ciekawe i przydługie przemówienie) zauważyłam, że kilka "aniołów" bije po głowach swoich towarzyszy transparentami w kształcie gołebi. Najwyraźniej pomimo szczytnych intencji organizatorów marszu i deklaracji kaznodziei, cierpliwośc niektórych uczestników wyczerpała się. Demonstracja ukazała coś , co nie było zamierzone-mianowicie to, że chrześcijanom bardzo trudno ze sobą współżyć. Wielu chrześcijan ubolewa nad tym, że niektórzy nie radzą sobie z emocjami, relacjami, że napięcia istnieją i zamiast manifestować pokój- zadają sobie wzajemnie wiele bólu. Dlaczego tak jest? Po pierwsze istnieje wiele sposobów Bożego objawienia, tak , że żaden człowiek nie potrafi pojąc go całkowicie. Poza tym nasze umysły nie są identyczne, więc nie wolno nazywać czyichś poglądów kłamliwymi, pokrętnymi-to nie jest w porządku. Czasami i interesy człowieka są mało szlachetne, stąd często chęć udowodnienia swojej racji, wyższości za wszelką cenę-zamiast zaprezentowanie sprawiedliwości. Tacy ludzie nie trzymają transparentów w kształcie gołębi i nie biją po głowach, używają do tego raczej bardziej cywilizowanych i mniej drastycznych metod , lecz po drodze ranią inaczej myślących. Słowa mogą brzmieć nawet górnolotnie, ale liczą się faktyczne intencje, które można rozpoznać. Trzeba wtedy koniecznie umieć się rozejść i wiedzieć kiedy. Życzę panu- budujących ,głębokich i przyjaznych rozmów zgodnie z założeniami-nowych blogów Tezeusza.
Zastanawiające jest to, że
Zastanawiające jest to, że Ten, który był doskonale uciszony i zawsze panował nad emocjami pozwolił sobie na zuchwałą agresję w samym mateczniku wrogów. Czyżby chciał sprowokować ich do gniewu i brutalnej reakcji? Zapewne zdawał sobie sprawę, że nie zostanie Mu to płazem puszczone. Skoro tak, to można uznać, że dotychczas bezgrzeszny stał się winnym bardzo poważnego grzechu, własnego i innych – gorszącej zbrodni dokonanej na sobie samym rękami, tych których uczucia religijne znieważył.
Dlatego tę historię wkładam między bajki. Doskonały Nauczyciel na nikogo nie sprowadza grzechu.
Panie Kazimierzu
Panie Kazimierzu !
"Przepychać się" warto, a nawet oddać życie, kiedy broni się swojej Ojczyzny, także wiary tzn. Prawdy – Nauki Jazusa Chrystusa.
Doceniam Pan intencje, ale proszę nie trywializować i sprowadzać polemiki, występującego sporu do poziomu wyłącznie wzajemnych animozji, czy prostackich przepychanek – jeżeli tak, to nie obustronnych.
Różnice między nami chyba nie ograniczają się do w/w, dotychczas omawianych kwestii, a tym bardziej sentymentalnych odczuć, czy subiektywnych sformułowań "ocen, opini i …….".
Wynosząc się ponad to wszystko, rzeczywiście warto, należy, trzeba, a nawet wypada szczerze uznać, że : "człowiek jest obiektem Bożego działania, Bożej (Miłości) obecności (a nawet bliskości), a serce człowieka centrum zainteresowania Boga".
Pozwolę sobie na więcej optymizmu, mam nadzieję, że niebawem znajdziemy kompromis, a nawet jedność w sprawach fundamentalnych, istotnych i zasadniczych.
My siebie chyba nie mamy tylko "akceptować", ale również wzajemnie miłować i szanować.
Oczywiście poznanie wielu rzeczy, spraw, także pojęć jest cząstkowe, a ich postrzeganie subiektywne i może być różne.
Natomiast nie sposób uznać na forum publicznym to, co jest wierutnym kłamstwem, manipulacją, relatywizacją, krętactwem, brednią, urojeniem etc., a nawet tylko niewinną próbą odstępstwa, od powszechnie przyjętych norm i uznanych zasad, a tym bardziej oczywistym, ewidentnym odstępstwem, od rzetelności i prawdziwości.
Wyznaję publicznie, że staram się przestrzegać powszechnie znaną i uznaną zasadę : oceniam, komentuję jedynie ludzkie uczynki, ewentualnie rozpoznane intencje – nigdy osoby, a tym bardziej publicznie !
Zgadzam się, że "nasze serca należą do Jezusa Chrystusa", natomiast umysły i wola nie zawsze, a dusze Bóg raczy wiedzieć.
Pozdrawiam równie serdecznie Sz. Pana KJ
Zbigniew R. Kamiński
Szcześć Boże !
@dominikdano
Rzeczywiście owo zdarzenie jest wielce refleksyjne, zastanawiające i pouczające, a Pana rozumowanie i wnioskowanie jest mówiąc oględnie infantylne, a według mnie perfidne, przewrotne i bezpodstawne, a interpreracja zdarzenia absurdalna – całkowicie błędna.
Ponadto ośmielam się zauważyć, że takie teksty, komentarze lekkomyślnie udostępniane szerokiemu gronu czytelników, odbiorców wielce są szkodliwe i karygodne.
Jezus nie tyle, że : "pozwolił sobie na zuchwałą agresję" , ale został sprowokowany do tak stanowczej, odważnej i emocjonalnej reakcji.
Napewno był świadomy (poczytalny) i zdawał sobie sprawę, jakich broni racji i jakie mogą być konsekwencje i następstwa, takiej jednoznacznej i bezkompromisowej postawy wobec ewidentnego zła.
Jest to doskonały przykład, dla nas, jak zachowywać się w podobnych sytuacjach.
"Doskonały Nauczyciel " w chwili konania, kiedy nie może już nic, dla nas uczynić.
Prosi : "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią."
Bóg Miłosierny błaga o przebaczenie, dla tych, którzy Go skazali i ukrzyżowali.
Znajduje ostatnie usprawiedliwienie, dla takich, co jeszcze nie wiedzą co czynią, ale nie ma usprawiedliwienia, dla tych, co doskonale wiedzą, co czynią !
Warto nad tym poważnie zastanowić się i o tym pamiętać.
Z poważaniem Z.R.Kamiński
@dominikdano
Owszem odmienność myśli i sformułowań, przekonań lub poglądów jest w świecie cywilizowanym powszechnie uznaną normą, ale relatywizowanie powszechnie uznanych pojęć, fałszowanie, manipulowanie lub przeinaczanie prawdziwych zdarzeń, faktów, nie ma nic wspólnego z w/w odmiennością, czy normą.
A to ciekawe, które moje wpisy, według Sz. Pana są nieprawdziwe i szkodliwe ?……proszę kilka przykładów.
Zdumiewające, że w tym portalu również Pan, tak niechętnie odnosi się, do wybranych wątków, bądź konkretnych sformułowań adwersarza.
Dywagacje w stylu: " jest prawdopodobne…..", czy " być może ma……." albo " możliwe jednak ….." niewiele mają wspólnego z rzetelną argumentacją lub ukazywaniem własnych przekonań, poglądów, czy poznanych, ugruntowanych, wiarygodnych przemyśleń.
To co Pan pisze, zbyt często przypomina tzw. wróżenie z fusów. A formułowane publicznie i bezpodstawnie wnioski, oraz oskarżenia wobec Jezusa Chrystusa w stylu : "świadomie wywołał burdę….", czy "W ten sposób stał się współwinnym…" aż nadto ujawniają, demaskują Pana rzeczywiste intencje.
Niestety dodychczas Pana prezentowane wpisy absolutnie nie ukazują odmienne, a tym bardziej oryginalne myśli, czy prawdziwe i interesujące poglądy, jak się chyba Sz. Panu wydaje ?……..
Ps. Proszę traktować moje krytyczne uwagi jedynie, jako inspirację, zachętę, do intensywniejszych poszukiwań wiarygodnych źródeł i prawdziwych informacji, oraz jeszcze większego wysiłku intelektualnego.
Pozdrawiam
Ależ ja Sz.Pana doskonale
Ależ ja Sz.Pana doskonale rozumiem, więcej staram się przekonać, do powszechnie uznanych i akceptowanych racji, jednocześnie pragnę wyprowadzić z błędu.
Unikam personalnych wycieczek w stylu : " nie trzeba więcej, niż otwartego,(zapewne i światłego)niewypaczonego intensywną indoktrynacją religijną umysłu", aby zrozumieć mnie, czy raczej jakąś wydumaną doktrynę, nowoczesną religię lub kolejną ideologię.
Zamiast opowiastki o wielce pokrzywdzonych Żydach, zrewanżuję się Panu bardziej współczesnym przykładem. Który nie wymaga, aż takiej wyobraźni, czy innych przymiotów danych jedynie umysłom "światłym i wolnym", od indoktrynacji religijnej.
(Ale niestety według mnie umysłom, także sercom i sumieniom skażonym i wypaczonym indoktrynacją nowoczesną i świecką, a zatem bardziej efektyną i skuteczną).
W Polsce funkcjonuje całkiem nieźle Straż Miejska. W dużych aglomeracjach miejskich, od wielu lat funkcjonariusze państwowi tępią, karzą mandatami wszelkiej maści handlarzy, ale nie bankierów. Ponieważ oni usiłują uczciwie zarobić parę złotych, zamiast kraść.
Czy tak powinni postępować funkcjonariusze państwowi ?…..
Proszę łaskawie uwzględnić to, jakie motywy, przesłanki powodowały Jezusem ?…….., a jakie tymi, co "kulturalnie i elegancko" w majestacie prawa tępią i poniżają zwykłych obywateli RP ?………
Kogo wówczas postępowanie Pan bardziej ochoczo potępi, a może słuszny gniew jednak zrozumie i usprawiedliwi ?…….
Pozdrawiam
Odmienność zdań jest
Odmienność zdań jest normą w pluralistycznym świecie. Co do szkodliwości wypowiedzi, to owszem są takie. Właśnie tak oceniam niektóre Pańskie wpisy na tym portalu.
Wyrzucenie przekupniów ze świątyni jest prawdopodobnie zmyśloną historią. Być może ma dowodzić "odwagi" Jezusa, albo Jego wielkiej wiary w Boga. Jednak kopletnie się nie zgadza z Jego nauką, choćby zawartej w "kazaniu na górze", a ono jest uważane za sedno nauczania Mistrza.
Możliwe jednak, że Jezus świadomie wywołał burdę w świątyni, sprzeniewierzając się własnym naukom. W takim razie, po pierwsze, nie był doskonałym, a po drugie spowodował łańcuch przyczynowy prowadzący do Jego własnej śwmierci. W ten sposób stał się współwinnym dokonanej na Nim zbrodni. Nie można wówczas Go rozgrzeszyć. Zakałdam, że robił to nieprzymuszony żadnym zewnętrznym naciskiem, będąc poczytalnym na umyśle, świadomie. A z pewnością pamiętał jak Herod postąpił z Janem Chrzcicielm wtykającym nos w nie swoje sprawy. Znał więc ryzyko i liczył się z konsekwencjami jakie Go w końcu spotakały.
Żeby zrozumieć mnie nie
Żeby zrozumieć mnie nie trzeba więcej niż otwartego, niewypaczonego intensywną indoktrynacją religijną umysłu, wzbogaconego o szczyptę wyobraźni. Przydatna jest też śladowa choćby empatia.
Postawmy się w sytuacji Żyda, który wielkim wysiłkiem i ciężką pracą nabył licencję na otwarcie straganu świątynnego. Lwią część zysków i tak oddaje gospodarzom świątyni. Zapewne też jest ojcem sporej czeladki, którą musi utrzymać, wykształcić, wyposażyć na dorosłe życie. Całymi dniami w upale stoi na posterunku i świadczy usługi pobożnym pielgrzymom. Uważa też, że robi coś bardzo pożytecznego. Ci, którzy do niego przybywają i chcą coś nabyć są często biedni, brudni, a może i chorzy, nieraz zakaźnie. To dodatkowe ryzyko zawodowe. I nagle ktoś wpada na dziedziniec i wywraca mu stragan, rozsypuje towary i pieniądze. Bije go powrozem i krzyczy złowrogo, ubliża, zmuszając do ucieczki.
Czy tak postępuje oświecony mistrz, prawy i szlachetny człowiek? Bardzo wątpliwe.
Jezus nie był
Jezus nie był funkcjonariuszem straży miejskiej w Jerozolimie ani też w Nazarecie. Nie do Niego należało kontrolowanie innych. Opowieść jeśli ma mieć współcześnie konotacje jawi się jako antysemicka. Bo oto Jezusa ogarnia "słuszny" gniew na widok Żydów handlujących w miejscu szczególnie nieodpowiednim, bo w świętym "domu Ojca". Przeważnie jakoś dziś nikogo nie ogarnia najmniejszy nawet gniew, gdy to samo robią w podobnych okolicznościach nieżydowscy handlarze dewocjonaliów, czy przekupnie rozstawiający stragany pod kościołami w czasie odpustów. Nie skręca nikogo z gniewu na widok prawdziwych koncernów do pozyskiwania datków i jałmużny w rodzaju, nomen omen, Lichenia (licho znaczy tyle samo co diabeł).
@dominikdano
Tym razem całkowicie się z Panem zgadzam, rzeczywiście Bóg Syn Człowieczy Jezus-Chrystus był i nadal jest naszym wzorem.
Ale od dawien dawna Jego nauka i słuszny gniew nie znajduje wśród wielu ludzi właściwego zrozumienia i godnych naśladowców.
To co dzieje się za aprobatą, przyzwoleniem najwyższych władz kościelnych, w bezpośrednim otoczeniu miejsc sacralnych, m.in. handel dewocjonaliami, czy inne komercyjne praktyki – zwykle gorszy światłych i prawych, a nawet woła o pomstę do nieba !
Pozdrawiam
Szczęść Boże !
Cieszy mnie każda zgoda, o
Cieszy mnie każda zgoda, o ile taka zachodzi.
Gniew nigdy nie jest słuszny. To destrukcyjna i szkodliwa emocja. Doskonały człowiek zdaje sobie z niej sprawę, potrafi ją natychmiast rozpoznać i reaguje natychmiast nie dając się gniewowi uzewnetrznić. Tym samym Jezus albo był niedoskonały i uległ szkodliwej emocji, nie umiał nad nią zapanować, albo ta opowieść jest wyssana z palca. Dla dobra mitu Jezusa ta druga opcja jest korzystniejsza.
Natomiast nie ma większego znaczenia, czy w świątyni sprzedaje się jakiś tam "święty" towar, czy też odprawia "święte" gusła, czy uczy "świętych" bzdur. Każda z tych rzeczy jest siebie warta. Zaś atak na najsłabszych i najmniej wpływowych w tym zespole jest głupotą, której kulminacją była dająca się przewidzieć w takim wypadku kara. Bardzo surowa zgodnie z ówczesnymi obyczajami.
@dominikdano – Odpowiedź !
Zgoda między dobrymi, szlachetnymi i prawymi ludźmi owszem buduje, ale chyba nie każda satysfakcjonuje i cieszy. Znam przypadki, gdy zgoda na zło lub ugoda ze złym człowiekiem powoduje wiele zmartwień, kłopotów – zamiast budować, rozwijać, stanowić, tworzć dobrobyt to niszczy, rujnuje, dewastuje ludzkie życie.
"Gniew nigdy nie jest słuszny" – czy napewno nigdy ?……., a w przypadku ostentacyjnego ignorowania, bądź uporczywego lekceważenia woli Boga albo nadużywania wolnej woli lub permanentnego nie używania rozumu.
Być może Jezus uznał, że najlepiej jest właśnie, w tej nadzwyczajnej sytuacji tak zareagować, aby unaocznić większości uczestników zdarzenia, o co Jemu naprawdę chodzi.
Trudno przecenić w komunikacji międzyludzkiej znaczenie ekspresji, gestów tzw. języka pozawerbalnego, siły wizualizacji (obrazu).
Pozdrawiam
Najgorsze jet własnie to,
Najgorsze jest właśnie to, gdy człowiek, choćby nie wiem jak ważny i wybitny, upoważniał siebie do reprezentowania Boga i oceniania innych z punktu widzenia woli Boga. Czyżby Bóg był tak nieporadny, że potrzeba mu wsparcia?
Jeśli Jezus uznał, w co wątpię, że Jego interwencja jest właściwa, to się bardzo pomylił. Pociągnęła bowiem ona za sobą niewspółmierne do zajścia konsekwencje i stała się przyczyną Jego własnej kaźni, obarczyła grzechem egzekutorów, rzuciła złe światło na wszystkich Żydów, którzy od 2000 lat są oskarżani o bogobójstwo i w odwecie prześladowani i mordowani. Również holokaust jest skutkiem tego, mam nadzieję, zmyślonego zdarzenia w świątyni jerozolimskiej. Rzeczywistą winę zaś za wszystkie skutki ponoszą wszyscy, począwszy od autorów ewangelii, którzy przypisują Jezusowi tak nieoświecone zachowanie, godne prymitywnego głupca!
Mistrz duchowy, oświecony mistyk widzi wszystko dalekosiężnie i unika tego co mogłoby być przyczyną cierpienia innych ludzi i istot. W każdym razie świadomie nie robi niczego, co by mogło być szkodliwe dla innych.
Ładnie Pan zaczął, ale
Ładnie Pan zaczął, ale skąd ten dziwny pomysł, a nawet stwierdzenie, że człowiek "upoważnia siebie do reprezentowania Boga i oceniania innych z punktu widzenia woli Boga" – kogo konkretnie ma Pan na myśli ?……..
" Jeśli Jezus uznał……………, to się bardzo pomylił" – Czym są przypuszczenia, domniemania, a tym bardziej publiczne dywagacje, nt. pomyłki Boga chyba ma Pan świadomość ?…….
"Rzeczywistą winę zaś za ……….,…………………, godne prymitywnego głupca !"
Usilne poszukiwanie winnych, poza sobą, także bezpodstawne oskarżanie innych, niestety jest dość powszechne i wielce wymowne !
Z tymi przymiotami mistrzów duchowych, oświeconych mistyków to Pan nieźle przesadził, tak zachowuje się i czyni, każdy prawy i dobry człowiek.
Proszę tak usilnie nie odżegnywać się, od bólu i cierpienia, to przecież są talenty, najcenniejsze skarby w życiu człowieka, które powierza nam Bóg, a nie mistrz, czy mistyk. Rzecz w tym, abyśmy umieli je godnie przyjmować, wówczas napewno nam nie zaszkodzą.
Jezus – Chrystus zachowywał się tak, a nie inaczej, ukazywał ludziom wiarygodne świadectwo, że jest doskonałym Synem Boga Ojca. Jednocześnie Synem Człowieczym, abyśmy mogli GO z powodzeniem naśladować, w pełni realizować, urzeczywistniać Jego człowieczeństwo.
Bóg powierza nam zadanie trudne, ale możliwe do realizacji, bo jest człowiecze, a nie boskie, nadludzkie !
Pozdrawiam i życzę powodzenia, sukcesów w pomnażaniu talentów i w stawaniu się podobnym człowiekiem do Jezusa.
Ps. Warto patrzeć na życie z dystansu, a zauważymy zdecydowanie więcej, niż inni !
Ładnie Pan zaczął, ale
Ładnie Pan zaczął, ale skąd ten dziwny pomysł, a nawet stwierdzenie, że człowiek "upoważnia siebie do reprezentowania Boga i oceniania innych z punktu widzenia woli Boga" – kogo konkretnie ma Pan na myśli ?……..
Każdego, kto mówi o sobie, że spełnia lub spełnił, bądź spełniać będzie wolę Boga. A również każdego, kto uważa, że Bóg ma wobec niego jakiś szczególny, indywidualny plan, który został, lub zostanie mu jakoś uświadomiony. Te osoby uległy złudzeniu i podejmują chore decyzje bardzo często prowadzące do nieszczęść.