Dziecko jako przedmiot

Dziecko-lekarstwo urodziło się przed tygodniem w Hiszpanii – donosi Gazeta.pl. Media i część lekarzy uznało to za wielki postęp medyczny. Kościół za niedopuszczalną manipulację i uprzedmiotowienie człowieka.

I choć opinia to niepopularna i uchodząca za nienowoczesną, to znów trudno nie zgodzić się z Kościołem. Już samo sformułowanie (nawet jeśli czysto medialne) dziecko-lekarstwo wskazuje na traktowanie innego człowieka jako przedmiotu, środka do osiągnięcia pewnego celu, jakim jest zdrowie starszego brata. Tego typu utylitatne traktowanie człowieka jest absolutnie niedopuszczalne z punktu widzenia nie tylko etyki chrześcijanskiej, ale każdej etyki, która za wartość uznaje podmiotowość, godność i nieredukowalność istoty ludzkiej.

Ale w całej tej sprawie jest jeszcze jeden niezwykle ważny element. Ofiarą chęci wyleczenia starszego rodzeństwa jest nie tylko sprowadzone do roli przedmiotu urodzone dziecko, ale równiez pewna ilość ludzkich zarodków (czyli ludzi na wczesnym etapie rozwoju), które zostały odrzucone w wyniku medycznej selekcji, jako bezużyteczne ze względu na cel leczniczy. Selekcja ta nie dokonywała się na rampie w obozie zagłady, ale jej efekt jest dokładnie taki sam: pewna liczba osób została zgładzona.

I nie ma znaczenia szlachetny cel eksperymentu medycznego. Zdrowie jednego dziecka nie usprawiedliwia bowiem likwidacji kilku innych dzieci i uprzedmiotowanie kolejnego. Cel nie uświęca bowiem środków.

 

Komentarze

  1. ahasver

    Bez demonizacji.

    Zweryfikowałem informację. Rzeczywiście urodził się chłopczyk, którego znaczenie nie ogranicza się jednak do uratowania swojego starszego braciszka; jest ukochanym synem swoich rodziców. A jeśli medycyna daje taką szansę na uratowanie życia drugiego człowieka, sam z miłą chęcią chciałbym urodzić się jako jedyna szansa na ratunek dla swoich najbliższych. Nie należy w tym przypadku rozsnuwać demonicznych wizji, w których dziecko zostanie potraktowane jako żywy materiał  do odbudowy innego dziecka, niczym drugi samochód, który czeka na rozebranie na użyteczne części. Takie moralne oceny są nieuprawomocnione i wsparte na jakimś uprzedzonym do wszelkiego postępu antyscjentyzmie. Przecież nie poćwiartują dzieciaczka i nie podłączą do przewodów elektrycznych, aby podtrzymywać kawałki mięsa przy życiu. Skąd ten dziwny oportunizm? To chyba dobrze, że dzieciak dostał drugą szansę? Prawda?  

     
    Odpowiedz
  2. ddn

    Cytat z wypowiedzi

    Cytat z wypowiedzi hiszpańskiego episkopatu:

    "Fakt narodzin dziecka zdrowego nie może usprawiedliwić instrumentalizacji, jakiej zostało poddane, i nie wystarczy, aby prezentować praktykę eugeniczną jako postęp, ponieważ zostały zniszczone embriony powstałe in vitro. Kościół pragnie udzielić głosu tym, którzy go nie mają i zostali pozbawieni podstawowego prawa do życia" – czytamy we wniosku końcowym komunikatu.

    To osobliwe, że kościół tak płynnie przechodzi od teologicznego poglądu na świata do naukowego.  Mimo to można spytać:

    – skąd widomo, że niszcząc embriony "pozbawia się prawa do życia"?

    – co z "prawem do życia" milionów plemników, które odpadły w konkurencji z jedynym championem, który samotnie zapładnia jajeczko?
     

     
    Odpowiedz
  3. jadwiga

    zastanawiałam sie nad tym

    wcielajac sie w role i dziecka – lekarstwa i dziecka uratowanego i zniszczonego jajeczka.

    Uwazam ze byłabym naprawde szczesliwa gdybym wiedziała ze moje narodzenie uratowało zycie bratu czy siostrze. Podobnie cieszyłabym sie z narodzin brata czy siostry gdyby ich istnienie miało uratowac mi zycie.

    Jako zniszczone jajeczko tak naprawde chyba bym nic nie czuła nie majac wykształconego układu nerwowego i nie mogac przez to odczuc co trace.

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code