Dylematy czlowieka wierzącego

 
Rozważanie na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, rok A2

Rekol__Wielk__2014.jpg

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego – inaczej Pascha. Główne święto chrześcijan całej Ziemi i wszystkich wyznań. Wiele już na ten temat zostało napisane, zapewne jeszcze więcej zostanie napisane. Po co to wszystko?

Dzień ten jest kulminacją napięcia, które narasta przez cały Wielki Tydzień, a nawet rok. Jedyny taki dzień, do którego przygotowania zajmują tak wiele czasu, a przeżywanie Jego tajemnicy zaczyna się już w ścisłym sensie w Wielki Poniedziałek. Czymże byłby ten dzień, bez tych, które Go poprzedzają?

Czy byłby tak wartościowy, pełny?

Kilka dni przedtem kontemplowaliśmy szereg wydarzeń, które przeszły do historii w sferze cielesnej i materialnej. Nasza duchowa kontemplacja trwa nadal.

I można by się długo zastanawiać, po co przeżywać coś tak zwyczajnego? Przecież ze śmiercią i zmartwychwstaniem mamy do czynienia codziennie. Przecież na świecie dzień w dzień umierają tysiące ludzi – nie tylko młodych mężczyzn w sile wieku, ale również starcy i dzieci, matki i wdowy, Żydzi i Grecy. Jeżeli już chcemy się jednak skupić na jednej śmierci, to dlaczego ma być to akurat taœśmierć? Co ją czyni wyjątkową? Czy to, że odbyła się 2 tysiące lat temu i w dodatku setki kilometrów od miejsc, które teraz zamieszkujemy?

Wszystko to sprowadza się do jednej kwestii – Czy Chrystus był obiecanym, zapowiedzianym Mesjaszem?

Wszystkie zapowiedzi i proroctwa spełniły się w tym Człowieku. Autorzy Księgi Izajasza na kilka wieków przed tymi wydarzeniami skonstruują Pieśń o Cierpiącym Słudze Jahwe. Jej słowa wypełnią się następnie na przełomie er. Tylko po co?

Czy aby dla zgładzenia naszych grzechów? Czy naprawdę Bóg, nie mógł sobie z nim poradzić w żaden inny sposób? Myślę, że pewną wspólną prawdą może być to, że tylko On może sobie z nim poradzić. Ale na pewno nie człowiek, bez Jego pomocy.

Człowiek współczesny nie jest już w stanie zaakceptować ofiar. Tym bardziej krwawych ofiar składanych w celu przebłagania za grzechy. Cały ten festiwal wybuchającej w tym czasie religijności jak w soczewce ukazuje prawdę o człowieku. O jego dwóch naturach – dobrej i złej – mordercy i gwałciciela praw i bliźnich. O strasznych torturach, jakie jest w stanie wymyśleć, a co gorsze, zrealizować. Jak bardzo potrafi upaść i niszczyć wszystko dookoła – swoje siostry i braci, zwierzęta i całe stworzenie? Ile cierpienia potrafi zadać innym? Pomówienia, plotki, oskarżenia, strach, mowa nienawiści, obłuda, własny interes. Jakie inne stworzenie na Ziemi jest do tego zdolne? Tylko człowiek, który działa z premedytacją.

Czy w okrucieństwie, jakie Bóg zgotował sam sobie, Ojciec dla Syna, można mówić o miłości Boga? Jak to zrozumieć? Niepojęta jest sprawiedliwość Boga. Cały ten czas pokazuje również nasze ograniczenie. Ograniczenie poznania i objęcia naszymi myślami i nauką samego Boga i Jego dróg.

Tylko po co ten krzyż? Otóż jest to element najbardziej niezrozumiały, ale też najbardziej w tym wszystkim potrzebny. Bóg pokazał nam jedną z najważniejszych prawd – tylko przez Niego możemy zostać zbawieni i tylko krzyż prowadzi do zbawienia. On również okazuje
wolę Boga względem człowieka.

Człowiek sam z siebie nie może przyjść do Boga przez to wszystko co ukazanie jest w jego złej naturze. Dla Boga nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Pierwszy wyciąga rękę, bo nikt inny tego zrobić nie może – nie jest w stanie. On w swojej ogromnej miłości dobrze to wie, i co najważniejsze – na wiedzy nie kończy. Prawdziwa miłość (podobnie jak wiara) bez uczynków jest martwa.

Czy zatem w te święta zmartwychwstaniemy i nie kolejny już raz podejmiemy trud niedopuszczania do siebie tej złej strony?

Życzę tego Wam i sobie z całego serca.

Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!

TheRisenLord.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code