Dwie kobiety i Chrystusowy pokój

 
Rozważanie na Poniedziałek V tygodnia Wielkiego Postu, rok B1

Rekolekcje2015_black.jpg

W dzisiejszym Słowie Bożym przedstawione są dwie kobiety: Zuzanna i kobieta, którą pochwycono na cudzołóstwie. Przedmiotem obydwu perykop jest grzech cudzołóstwa, za który według Prawa Mojżeszowego grozi kara śmierci poprzez ukamienowanie. Zuzanna jest niewinna, a drugą kobietę przyłapano na grzechu. W obu przypadkach to mężczyźni wskazują winę niewiast. Kobieta – pisze Jan Paweł II – jest pozostawiona samotnie pod pręgierzem opinii ze „swoim grzechem", podczas gdy za tym „jej" grzechem kryje się mężczyzna jako grzesznik, winny „grzechu cudzego", co więcej, jako zań odpowiedzialny. Jednakże jego grzech uchodzi uwagi, zostaje zmilczany: zdaje się nie ponosić odpowiedzialności za „grzech cudzy”! Czasem staje się on wręcz oskarżycielem, jak w wypadku opisanym, niepomny swego własnego grzechu. Ileż razy w sposób podobny kobieta płaci za swój grzech (może nawet i ona winna jest niekiedy grzechu mężczyzny jako „grzechu cudzego") – płaci jednak ona sama i płaci samotnie! (MD 14) Obie kobiety stają przed sądem ludzkim, obie są uznane za winne i skazane na śmierć. Obie kobiety stają też przed sądem Bożym, stają wobec Bożej miłości i Bożego miłosierdzia, i otrzymują łaskę bycia wolnym człowiekiem.

Pierwsza z nich to żona Joakima, córka Chilkiasza. „Była ona bardzo piękna i bogobojna. Rodzice jej byli sprawiedliwi i wychowali swą córkę zgodnie z Prawem Mojżesza. Joakim zaś był bardzo bogaty i posiadał ogród przyległy do swego domu. Przychodziło do niego wielu Żydów, ponieważ odznaczał się większą powagą niż inni" (Dn 13, 2a-4). W jego domu bywali dwaj starcy, wybrani sędziowie wśród ludu, którzy dokonywali rozstrzygania różnego rodzaju sporów w ogrodzie Joakima. Po ich wyjściu Zuzanna wybierała się do ogrodu. Obaj starcy widywali ją codziennie i zaczęli jej pożądać. Pewnego razu, gdy był upał, Zuzanna zapragnęła się wykąpać, a swoje służące wyprawiła po olejek i wonności. Wtedy starcy, którzy ukryli się w ogrodzie i podglądali ją, wyszli z ukrycia zaczęli namawiać ją do obcowania z nimi. Grozili Zuzannie, że jeśli im nie ulegnie, oskarżą ją o obcowanie z jakimś młodzieńcem. Kobieta znalazła się w trudnym położeniu: albo zasłuży na śmierć, jeśli im ulegnie, albo spotka ją śmierć za ich przyczyną. Zuzanna postanowiła jednak pozostać niewinną w oczach Pana i zaczęła krzyczeć. Wtedy zbiegli się domownicy, a starcy oskarżyli przed nimi kobietę o cudzołóstwo. Gdy po raz kolejny zebrał się lud na sąd, starcy posłali po Zuzannę i oskarżyli ją fałszywie. Ona płacząc spoglądała tylko ku niebu, pełna ufności w Panu. Zgromadzenie uwierzyło sędziom i skazano Zuzannę na karę śmierci, ponieważ oskarżyciele byli starszymi z ludu. Wtedy zawołała do Boga, że jest niewinna. I Pan wysłuchał jej głosu. Gdy prowadzono ją na śmierć, napotkano młodzieńca imieniem Daniel, w którym "wzbudził Bóg świętego ducha" i który zawołał: "Jestem czysty od jej krwi!" (Dn 13, 46), a tym samym obudziło się w ludzie sumienie, że skazuje "córkę izraelską bez dochodzenia i pewności" (Dn 13, 48b). Po powrocie na miejsce sądu Daniel nakazał oddzielić od siebie obu starców. Zawołał najpierw jednego z nich i spytał, pod jakim drzewem widział Zuzannę z młodzieńcem. Ten odpowiedział, że pod lentyszkiem. Drugi, gdy został zapytany, wskazał dąb. Obaj skłamali na swoją zgubę. Wtedy zgromadzenie zaczęło dziękować Bogu, że ocala tych, którzy pokładają w Nim nadzieję, a starców skazano na śmierć.

Druga kobieta została pochwycona na cudzołóstwie. Pismo święte nie opisuje jej historii życia, nie zastanawia się, dlaczego tak postępuje. Kobieta po prostu ni stąd ni zowąd staje pośrodku tłumu, który Jezus naucza w świątyni. Wyrwana z życia, które prowadzi, staje przed sądem ludzkim i Bożym. Ewangelia nie opisuje tego, co się dzieje z kobietą. Nie wspomina o jej lęku, poczuciu winy, a może nadziei, że w jej życiu coś się zmieni. Ewangelista Jan raczej daje do zrozumienia, że niewiasta jest pełna ufności i zawierza swoje życie Jezusowi. Może już gdzieś słyszała o Nim, że naucza, że uzdrawia. Może nie miała odwagi sama przyjść, przyznać się do złych uczynków i poprosić o wybaczenie. To uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili ją do Jezusa – niewiastę pochwyconą na cudzołóstwie. Chcieli Jezusa wprowadzić w zakłopotanie: Jezus głosił przebaczenie i miłosierdzie wobec grzeszników, a ostro upominał i krytykował faryzeuszy, którzy uważali się za sprawiedliwych. Nadarzyła się więc okazja, którą faryzeusze i uczeni w Piśmie chcieli wykorzystać i oskarżyć Jezusa, że łamie prawo. Jeśli Jezus opowiedziałby się za uwolnieniem kobiety, mogliby zarzucić Mu niestosowanie się do Prawa, ale jeśliby polecił ją ukamienować zgodnie z Prawem, zanegowałby swoje nauczanie. W ten sposób Jezus okazałby się niewiarygodny wobec otaczających Go tłumów i pokładających w Nim nadzieję grzeszników. Jezus wobec takiej sytuacji nie panikuje, zachowuje spokój. Gdy nalegają na Niego o wydanie sądu, mówi spokojnie: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień" (J8,7). Tym samym odwołuje się do sumienia ludzi oskarżających kobietę. Oskarżyciele jeden po drugim zaczynają odchodzić. Zostaje tylko niewiasta i Jezus. Nie pyta On, czy kobieta żałuje za swój grzech. Pyta tylko, gdzie są ci wszyscy, którzy ją potępili i prosi: "Idź i od tej chwili już nie grzesz" (J 8,11).

Te dwie sytuacje, wydawałoby się tak różne od siebie, zdarzają się także w naszym dzisiejszym życiu. Wystarczy jakaś drobna uwaga, ktoś coś posłyszał i już jest: jedna wielka plotka i oszczerstwo. Tak łatwo wydawać sądy o innych. Dziś także człowiek widzi otaczającą go rzeczywistość poprzez pryzmat swoich potrzeb, ambicji, chęci władzy nad innymi, korzyści, obrony siebie poprzez przerzucenie winy czy odpowiedzialności na innych. Człowiek pielgrzymujący po ziemi jest "mieszanką" dobra i zła. Każdy chciałby być dobry, ale nie zawsze dokonuje dobrych wyborów. Czasem działa na jego niekorzyść splot wydarzeń. W przypadku Zuzanny było to pożądanie mężczyzn. Kobieta przyłapana na cudzołóstwie być może nie widziała innej drogi w swoim życiu. Można oceniać czyny człowieka, ale on sam jest zbyt cenny, aby go potępić. Potępić kogoś znaczy, że ten ktoś jest zły i nie ma w nim dobra. Jezus mówi do niewiasty: "I ja cię nie potępiam". Bóg zachęca nas tylko, szczególnie w sakramencie pokuty i pojednania: "Idź i od tej chwili nie grzesz". Bóg ujmuje się za niewinnymi i broni ich od zguby. Potrzeba tylko, aby człowiek Mu zaufał.

Rzeczywistość można interpretować w różny sposób. W sądzie adwokaci umieją żonglować rozmaitymi paragrafami, aby przeforsować interesy swojego klienta. Ale nie tylko w sądzie można przedstawić rzeczywistość na korzyść i na niekorzyść osoby. Można toczyć spór, wyciągając argumenty, wskazując motywy, intencje. Ale można też słuchać swojego sumienia. Ono nie wchodzi w żadne polemiki ani kłótnie. Ono jest głosem samej prawdy. Bóg budzi w Danielu głos sumienia, ale także w oskarżycielach kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Bóg przemawia do nas na płaszczyźnie sumienia, nie wikła się w spory polityczne, rozmaite układy między ludźmi, a nawet w spory natury moralno-prawnej, w polemiki, oskarżenia… Nieustannie oczekuje, abyśmy otworzyli swoje serce na wewnętrzny głos. Sumienie działa nawet w sercu człowieka, który ma złe zamiary. Często w sytuacjach trudnych dla nas trzeba zachować Boży pokój. Tam, gdzie trzeba stanąć po stronie dobra, tam, gdzie wymaga to od nas poświęcenia, Bóg daje nam odwagę do działania i wypełnia nasze serca mądrością. Z Bożym pokojem w sercu działa Daniel, wstawiając się za Zuzanną. Z głębokim pokojem Jezus prowadzi dialog z oskarżycielami. Także pokojem serca i głębokim zaufaniem do Niego Bóg obdarza serca obu kobiet.

Rekolekcje Wielkopostne 2014

Przebaczenie.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code