, ,

Drogą po Bruzdach przez Kuźnię

Czasami mam dylemat: jak postąpić? Ktoś składa ciekawą propozycję, ktoś inny składa jeszcze ciekawszą, a w domu i w pracy tyle obowiązków, że człowiek nie ma czasu ani spać ani jeść, a co dopiero myśleć o "ciekawych propozycjach"…

Czasem wiem od razu, jak odpowiedzieć: tak lub nie – i po sprawie.

Ale czasem nie wiem, bo kładąc wszystkie "za" i "przeciw" na szali nie widzę, aby któraś ze stron stanowiła przciwwagę dla drugiej.

I co wtedy?

Jakiś czas temu w ramach działania we wspólnocie rodzin, animatorzy zorganizowali nam spotkanie połączone z mszą, na której zaproponowali, aby oddać swoje życie i wszystkie rodzinne i i osobiste decyzje Jezusowi. Tak, aby podejmując jakikolwiek krok, zawsze konsultować go z Bogiem. I iść tam gdzie On wskaże, nawet jeśli wszystko na niebie i na ziemi mówi: stop.

W związku z tym wróciłam do pewnej praktyki, którą kiedyś zastosowałam może raz czy dwa. Kiedy nie wiem co zrobić, zaglądam do książki, która mi przyjdzie do głowy podczas modlitwy. I szukam natchnienia w tym, co w niej znajdę. Zazwyczaj tą "książką" jest Biblia. Ale tym razem mój wzrok i myśli padły na tomik sentencji i myśli różnych autorstwa Josemaria Escriva – "Droga. Bruzda. Kuźnia".

I jak zwykle założyciel Opus Dei mnie zawstydził, zrugał i wywołał atak wyrzutów sumienia. Jak to się dzieje, że zawsze kiedy zajrzę do tej książki dostaję obuchem w twarz???!

Oto co mi powiedział:

"Że nie ma czasu?… Tym lepiej. Chrystusa właśnie interesują ci, kórzy nie mają czasu." (Bruzda 199)

"Kiedy ma się żarliwość o zdobywanie dusz, zawsze spotyka się dobrych ludzi, zawsze odkrywa się podatny teren. Nie ma wymówek!" (Bruzda 195)

"Przeraziły cię trudności, stałeś się "roztropny, umiarkowany i obiektywny". Pamiętaj, że zawsze pogardzałeś tymi pojęciami, kiedy stawały się synonimami tchórzostwa, zastraszenia i wygodnictwa." (Bruzda 101)

"Ty, który nie umiesz się zdecydować, rozważ to, co mi napisał pewien twój brat: "To kosztuje, ale gdy się raz podejmie decyzję, jakaż ulga i szczęście, że na pewno znajdujemy się w drodze!"

"Nie wpadaj w niepokój, gdy widzisz, że Twojej pracy apostolskiej zaczynają zagrażać trudności finansowe. – Wzbudź w sobie jeszcze większe zaufanie do Boga, czyń wszystko, co jest w twojej mocy, a zobaczysz, że wkrótce pieniądze przestaną być problemem!" (Droga 487)

"Dlaczego zachowujesz w swoim sercu tyle rezerwy? – Dopóki sam całkowicie się nie oddasz, daremne będą twoje wysiłki, by pociągnąć za sobą innych. – Marnym jesteś narzędziem." (Droga 477)

"Przyznajesz, że jesteś nędzny. I tak jest. Mimo to, co więcej – właśnie dlatego – Bóg odszukał właśnie ciebie. Zawsze używa On nieodpowiednich narzędzi, aby było widać, iż "dzieło" jest Jego. Od ciebie wymaga jedynie uległości." (Droga 475)

Powalające! Jak dobrze, że Escriva napisał tę książkę. Że są na tym świecie ludzie, którzy potrafią wolę Boga i Jego metody ukazać w jasnym świetle, umieścić je w drugim człowieku jak lampę rozświetlającą mroki zwątpienia i niepewności. Jak dobrze, że czasem to czytam, bo słowa te są jak skalpel – przecinają moją skorupę strachu. Trzeba ją rozciąć stanowczym ruchem, otworzyć to, co jest pod nią, wyrzucić z siebie i oczyścić.

W końcu mam przecież odważne serce, pełne marzeń i siły aby je zrealizować. Trzeba tylko czasem sobie o tym przypomnieć i nie bać się. W końcu Bóg jest ze mną. Czego mam się lękać?

Tak to czasem jest, że trzeba przejść się Drogą po Bruzdach, żeby dotrzeć do Kuźni, gdzie Ktoś ściśnie nasze serce i naszą duszę rozgrzanymi szczypcami powołania, uderzy w konkretne miejsce wielkim młotem Swej Woli i zamienimy się w odpowiednie narzędzie do wykonania pracy, jaką nam zleci.

Jak dobrze, że mam tę książkę na półce. Już wiem, co zrobić.

 

 

Komentarze

  1. Kazimierz

    Amen

    Jolu piszesz –

    "Jakiś czas temu w ramach działania we wspólnocie rodzin, animatorzy zorganizowali nam spotkanie połączone z mszą, na której zaproponowali, aby oddać swoje życie i wszystkie rodzinne i i osobiste decyzje Jezusowi. Tak, aby podejmując jakikolwiek krok, zawsze konsultować go z Bogiem. I iść tam gdzie On wskaże, nawet jeśli wszystko na niebie i na ziemi mówi: stop."

     Jedynie moge powiedzieć Amen! A komu niby innemu można zycie swoje powierzyć, jeśli nie Panu Wszechświata- On sam zachęca – "…oto stoję u drzwi i kołaczę; jesli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi (serca, umysłu, wszelkie) wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał (będe z nim na zawsze).

    Pozdrawiam serdecznie Kazik

     
    Odpowiedz
  2. jorlanda

    Zawierzyć Bogu nie jest łatwo…

    Amen, prawda, że AMEN. To jednak nie jest łatwa decyzja – oddać życie Bogu. Sam pewnie to wiesz i doświadczasz często również niepozytywnych (czy może raczej nieprzyjemnych) skutków takiej decyzji. Dzisiejszy świat nie jest łatwy dla ludzi wierzących. Polska jeszcze nie jest tak straszna dla chrześcijan, czy dla innych wyznań, ale i tak trudno czasem być ciągle na "tak" w stosunku do Boga. To wymaga wiary, nadziei i miłości. Nadprzyrodzonej wiary i nadziei.

    Kiedyś usłyszałam zdanie bardzo przejmujące, że wierzący są bardziej poświęceni na ofiarę niż inni ludzie. I to jest prawda. Wierzyć Bogu i oddać Mu swoje życie to nie tylko rodzaj ubezpieczenia, najlepszego jakie istnieje, ale też krzyż i walka. Wierność wymaga też ciągłej próby, i to jest chyba trudne w przygodzie p.t. oddać się Bogu.

    Ale to chyba najlepsza decyzja, nawet jeśli trudna. Przynajmniej wiem, że mam uczciwego i najlepszego na świecie Szefa 

    Pozdrawiam Cię serdecznie

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code