, , , ,

Czy jesteś człowiekiem, który idzie pod prąd?

Lubię wiedzieć, co jest trendy. Po co? By iść pod prąd. Współczesna kultura masowa nudzi mnie i budzi odruch wymiotny. Konsumpcyjny szał zakupów wzbudza uśmiech politowania. Ludzie pochłonięci obsesją zarabiania i nabożną lekturą giełdowych skoków przypominają pensjonariuszy domu wariatów. Z całą ich powagą. Polityka staje się medialnym teatrem, w którym główne role obstawiają coraz więksi idioci. Internet zalewa bełkot, golizna, skandale, newsy bez treści, komentarze frustratów, nachalna reklama. Etyka stała się kwestią uczuć i negocjacyjnym consensusem plemiennych tożsamości.

Polacy, coraz bardziej zmęczeni i wylęknieni, pogrążają się w hedonizmie nowobogackich albo rozpaczy nieudaczników i biednych. Wykształcona bezmyślność i brak skrupułów jest powszechna i najlepiej płatna. Kościół okopuje się w fortecach dyskretnych politycznych wpływów, majątkowych roszczeń i kultywowaniu siły niemrawej inercji. Nie słychać o mistykach i świętych: nikogo też nie interesują te anachroniczne życiowe drogi. A Papieża konsumujemy dla narodowo-tożsamościowej radochy. Relatywizm moralny i oportunizm są biletem wstępu do dobrych posad i państwowych pieniędzy. Wartości duchowe i etyczne to jedynie retoryka elit w walce o status, wpływy i uznanie. W prawdę jako wartość samoistną prawie nikt nie wierzy: o tym co jest prawdziwe decyduje siła wpływów politycznych, środowiskowych i koteryjnych oraz twoje miejsce w strukturze grupy.

Kryzys spadł nam jak z nieba: można być jeszcze bardziej chciwym, zachłannym, materialistycznym, egoistycznym, niehonorowym, wylęknionym, nieodpowiedzialnym i bezmyślnym, już bez męczącej hipokryzji, na bezczelnego. Jedno słowo-zaklęcie „mamy kryzys” wystarczy za całe myślenie i wyjaśnienie. Jaka ulga. Powyższy obraz jest świadomie przerysowany, ale myślę, że dobrze oddaje niektóre negatywne zjawiska i tendencje obecnego czasu. Jesteśmy częścią tej rzeczywistości i ją współtworzymy. Jedni z nas dają się pochłonąć bardziej tym redukcjonistycznym tendencjom, inni mniej. Każdy z nas codziennie dokonuje wyborów, które te tendencje wzmacniają lub osłabiają, wyborów, które sprawiają, że karlejemy jako ludzie bądź jako ludzie rośniemy. Nikt za nas życia nie przeżyje. Innego świata nie ma i nie będzie. Przynajmniej tutaj. 

A teraz coś osobistego: dużo się ostatnio zastanawiałem nad „Tezeuszem” i tym, po co go robię, dla kogo i w jakim świecie. Jeśli podjąłem decyzje, by kontynuować to zaangażowanie, to właśnie dlatego, bo nie odpowiada mi życie z prądem i kierunek w jakim zmierza współczesność i Polska. Chcę żyć inaczej i pragnę innego, lepszego, piękniejszego świata, choć nie wiem, czy to możliwe. I chcę robić „Tezeusza” dla ludzi, którzy – podobnie jak ja – mają dość, i którym to co „trendi” nie smakuje. Nie wiem ilu nas jest. I nie jest to dla mnie zbyt ważne. Ale nie interesują mnie Czytelnicy, którym jest wszystko jedno i każda strona w Internecie jest McDonaldem, choćby i duchowym. Taki Czytelnik byłby zaprzeczeniem sensu istnienia "Tezeusza" i jego Misji.

Interesują mnie ludzi, którzy podejmują trud osobistego rozwoju, dla których ważne są prawda, piękno, dobro, ludzie wrażliwi i myślący, dla których Internet jest jednym ze źródeł duchowego i intelektualnego dojrzewania. Ludzie aksjologicznie i konkretnie zaangażowani, na miarę osobistych możliwości i decyzji. Pierwszym i jedynym adresatem „Tezeusza” są i będą ludzie, którzy idą pod prąd modom i łatwiźnie współczesności. Mam nadzieję, że będziemy tworzyć przestrzeń, w której pięknoduchy, frustraci i full-time konsumenci – jeśli przypadkiem tutaj zawitają – bąda czuli się dyskomfortowo. 

Utraciłbym sens życia i szacunek do samego siebie, jeśli miałbym żyć i robić „Tezeusza” w logice popularnego rynsztoku, czy choćby uleganiu temu co w ludziach niskie i najniższe. Nie chodzi o to, że nie doceniam rozrywki, potrzeby relaksu, odprężenia. Ok. Sam z nich korzystam na różny sposób. Ale nie interesuje mnie życie w logice zarabiania-konsumpcji, czyli regeneracji sił, by znowu pracować i zamieniania wszystkiego w konsumpcje, siebie samego w klienta, a innych w dostarczycieli dóbr. To za mało, by być człowiekiem.

„Tezeusz” nie będzie zaspakajał konsumenckich gustów i mentalności, również tzw. konsumpcji dóbr wyższych i duchowych. Nie będziemy też zaspakajać kwietystycznych potrzeb pięknoduchów kontentujących się pobożną czy erudycyjną gadaniną, bo nie ma to większej wartości. Będziemy jak dotąd strzec i rozwijąć te  sfery życia, gdzie kończy się „królestwo konieczności” i zaczyna „królestwo wolności", niepokoić, stawiać niewygodne pytania, inspirować do samodzielnego myślenia i odpowiedzialności za siebie i za dobro wspólne. Chcemy raczej utrudniać Wam życie niż ułatwiać.

Będziemy szli pod prąd idiotyzmom i uciechom kultury masowej oraz mentalności konsumowania wszystkiego, co się rusza, byle tylko pozostać w kręgu bezmyślnego samozadowolenia i braku odpowiedzialności typowej dla człowieka masowego. Według Hannah Arendt zamienianie wysokich wartości i kultury w produkt konsumpcji jest cechą znamienną naszych czasów i symptomem jej degeneracji. Podzielam ten pogląd.

Kryzys gospodarczy, a w szerszym kontekście kryzysowy charakter współczesności, jest realny i będzie wywierał na nas wszystkich duży wpływ. Chcielibyśmy, by „Tezeusz” nie tylko przetrwał, ale coraz bardziej stawał się kontrkulturową przestrzenią rozwijania pełni człowieczeństwa. Chcemy umacniać w ludziach to, co dobre, mądre, szlachetne i piękne, i dawać motywy i siły, by nie ulegać słabościom złowrogich współczesnych bożków. Zrobimy tyle, na ile nas będzie stać. Nie jest najważniejsze, jak doskonale nam wszystko wyjdzie, ale to, ze chcemy spróbować życia i twórczości bez ukłonów wobec popularnych trendów i demonów współczesności.  

Moje blogi na video w YouTube  


 

5 Comments

  1. zibik

    Gratuluję z powodu wyboru

    Gratuluję z powodu wyboru właściwej drogi – może przedwcześnie, ale zdecydowanie popieram Pana zamiary, poglądy i ogląd rzeczywistości, również w pełni podzielam udostępniony nam główny zarys przewidywanych działań i planowanych przedsięwzięć, także nurt ideowy ustalonego programu – "zdrowe ryby płyną pod prąd", a ludzie ?………

    W ten sposób napewno zjedna i pozyska Pan wielu nowych użytkowników, sympatyków, współtwórców zaangażowanych i aktywnych. Natomiast nie wiem, czy również konieczną ilość środków materialnych ?…..

    Rodzi się istotne pytanie – jak przekonywać patronów i sponsorów "Tezeusza", do podjęcia koniecznego trudu i wysiłku ?……. Sugeruję skorzystać z rady i pomocy ekspertów, tzn. tych, co mają akurat, w tej dziedzinie dużo większe doświadczenie. Być może użytkownicy "Tezeusza" znają osobiście, takie osoby, a najlepiej są z nimi zaprzyjaźnieni.

    Mam nadzieję, że jasno sprecyzowana wizja, oraz pomysł realizacji dzieła, także pragnienie, a nawet ofiarność i determinacja napewno przyczynią się, do wzrostu i rozwoju powstającego dzieła.

    Szczęść Boże !

    Z poważaniem Z.R.Kamiński

     

     
    Odpowiedz
  2. ajendryczko

    Grzeszność człowieka

    Diakonie Andrzeju, pierwsze dwa akapity opisują stan człowieka grzesznego, jakim jesteśmy wszyscy. Nie odnoś tego opisu jedynie do czasów współczesnych, to wielki błąd i życie nostalgią, że dawniej było lepiej. Poza tą uwagą, to życzę wielu Łask Bożych Tezeuszowi, czyli wszystkim współpracownikom, w tworzeniu tego bardzo wartościowego miejsca. Pozdrawiam,

     
    Odpowiedz
  3. ahasver

    Odpowiednio dawkowana konsumpcja, masowość i trendy są dobre.

    Dobrze, że zaznaczyłeś, Andrzeju, delikatne przerysowanie sytuacji. Zgodzę się z Twoją oceną mentalnej masówki, natomiast nie wiem, czy wszystkie aspekty kultury masowej należy dyskredytować. Raczej warto zwracać uwagę na sytuacje wyrywajace człowieka z ciepełka duchowej gnuśności, która wyzwania tożsamości zastępujemy jego ekwiwalentami, tzw. "life style’ami", pożal się Boże – osobowościami dostępnymi na półkach hipermarketów i w salonach samochodowych. Przykładem była rewolta w 1968 roku. – Niby masowy trend, ale skoro chce mi się płakać (pozytywnie), kiedy "spoglądam" w tamte lata, to chyba jest w tej masówce coś, co "porusza struny duszy". Pewnych analogii dopatruję się we współczesności. Warto przyjrzeć się historii, nawet tej masowej, popularnej. Zauważ, że czasami to właśnie "płynięcie pod prąd" kreuje nowe trendy; spójrz na zbuntowanych hippisów, punków, metali i innych "dzieci szatana", jak je nazywa konserwa. Nie zawsze masy bywają bezmyślne. Bezmyślna i idąca z prądem bywa tylko sama bezmyślność. Dowodem wysokiego myślenia jest nie tyle odrzucenie konsumpcji, ile odpowiedni do niej stosunek. Zauważ, że w np. w cudactwach techniki, również tej masowej, np. motoryzacji – można doszukać się continuum metafizycznej myśli, pionierskich poszukiwań, harmonii z kosmosem. Oczywiście nie unikniesz materialności samochodu i konsumowania dzwięku jego silnika, hedonistycznego rozkoszowania się przyspieszeniem – tak, to jest czysta konsumpcja. Rozróżnij jednak konsumpcję od …"wpieprzania (jak świnia)" – nie wiem, jaki synonim dla antonimu normalnej konsumpcji znależć.  Sama konsumpcja służy człowiekowi – należy zatem, "płynąc pod prąd", wskazywać ludziom jej właściwą formę. "Odruch wymiotny" powoduje u Ciebie prawdopodobnie świadomość mdłości, przesycenia brzucha i nienasycenia rozumu, które powodują kretyńskie, niedzielne wyprawy całych rodzin, snujących się jak zombie długimi godzinami po to, aby dokonać długiego, wspólnego "namysłu" nad tym, czy parówki z makulatury będą z pieprzem, czy z czosnkiem; wynik frustracji, duchowej i intelektualnej nędzy. To coś jak ból głowy, zawroty spowodowane pustką i niemocą. Chodzące (pędzące) trupy. Też mnie to odraża. Fuj, coś obrzydliwego. Takie poświęcenie życia defekacji. Całkowita niemota, miernota, nieczytata i niepisata blokada założona na staraniu się byciem człowiekiem. Tak samo zgrywający twardego kałboja snob na lśniącym harleyu, który tylko w domu daje upust frustracjom wypływającym z niedostatku własnej tożsamości. – czy wygląda na twardziela? Nie, z jego oczu – nie mówię o prawdziwym harleyowcu! – płynie lęk przed brakiem samego siebie… 

    Piszesz, że brzydzą Cię trendy. Nie wiem, dlaczego. O.K., niekótre są tępe – jak laski w spódniczkach, z pod których widać majtki. Zazwyczaj słuchają "nowoczesnego" łomotu, który po dwóch latach będzie wzbudzał politowania i zamknie się na wiejskich dyskotetach i potańcówkach dla gimnazjalistów (niestety…) Ale wspaniałe kompozycje powstają w nowoczesnej muzyce – nie mówię o popowej łupaninie z wiejskich dyskotek i agresywnym tekno łupcysdupcys dla naćpanych zombiaków trzęsących się na parkiecie w smrodzie własnego potu; – Czy czułeś kiedyś, jak śmierdzi spocony facet po wcześniejszym wciągnięciu amfetaminy? To jest po prostu zwierzęcy odór zmieszany ze smrodem szpitalnej chemii. I te wytrzeszczone oczy wyrażające wrzący z nadmiernego ciśnienia mózg, w którym przepalają się połączenia neuronalne odpowiedzialne za jakikolwiek pomyślunek. Nie jest to o wiele bardziej obrzydliwe niż trzepanie głową na koncercie gwiazdy, która jest "trendy", ale jednak ma coś do zaoferowania? 

    Nie wszystko, co trendy – i związane z konsumpcją jest złe.

    Płynąć pod prąd należy przeciwko głupocie, a nie nowoczesności. Nowoczesność pozwala na wszystko, co uniwersalne i ponadczasowe.

    Być może będę optymistą, Andrzeju, ale zauważyłem, że mądre i naprawdę piękne dziewczyny patrzą tylko na facetów z pasją. Kretyn wskakujący do rzeki śmieciowych dźwięków, porwany tłumem przećpanej amfetaminą masy pozbawionej ideałów, posiadający lśniące BMW, czerwony jak rak od solarium i z bicepsami na sterydach wzbudza po prostu politowanie, zażenowanie, żal i smutek.

    Epoka wyścigu szczurów dobiegła końca. 

    Liczą się tylko najwznioślejsze wartości.

    Polecam Ci mój tekst na Tezeuszu (Kątynia druga rozumu). Stosunek człowieka do techniki, który tam opisałem, oddaje również stosunek do konsumpcji i produkcji masowej. Na pewno stworzysz sobie jakieś analogie. Chciałbym , aby ten tekst był dla Ciebie jakoś wartościowy.

    Jeśli konsumpcja i trendy podporządkowane są egzystencji ( a egzystencja – jakiemuś "najwyższemu czemuś / komuś"), to wszystko jest o.k. 

    http://pl.youtube.com/watch?v=wlYBPuHeZxw

    http://pl.youtube.com/watch?v=toS-QvUtbfY

     

     
    Odpowiedz
  4. ahasver

    Poza tym tak, idę pod

    Poza tym tak, idę pod prąd. Nie ma lekko, ale lekkość jest dla zwierząt domowych i maskotek. Nie dla człowieka. Człowiek musi dźwigać krzyż. Iść pod prąd. W innym wypadku mało w nim człowieka.

    Pozdrawiam!

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code