Ćwir, ćwir dokąd idziesz Marysiu kochana?

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

MicrosoftInternetExplorer4


/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}

Pobudka 7 rano, szybki prysznic, na śniadanie przeważnie ciepłe mleko z płatkami kukurydzianymi, szklanka soku, 15 minut na ogarnięcie maila i ogólnie sieci. Potem już tylko plecak na plecy i do szkoły. Krótkie poranki towarzyszą mi już od dwóch tygodni.

Droga do szkoły zajmuje mi niej więcej tyle samo czasu co w rodzinnym Pasłęku. Tak jak tam poranna ulica zasypana jest uczennicami i uczniami. Od tych najmniejszych po całkiem wyrośniętych. Wszyscy zdecydowanie kroczymy po wiedzę, każdy do własnej szkoły. Moja to pewnie dawna katolicka szkoła gdzie wyraźnie wybetonowano nad wielkim prawym wejściem BOYS i nad lewym GIRLS. Dziś można w niej skończyć przedmioty, z którymi miało się problemy w szkole średniej, głównie przedmioty ścisłe. Można też ukończyć kursy zawodowe – no taka zwyczajna szkoła dla dorosłych.

Szkoła prowadzi też naukę języka francuskiego. Za naukę płaci rząd. Nawet za moją, mimo że mój pobyt ogranicza termin pozwolenia na pracę. Co prawda mam wyznaczony limit 6 miesięcy ale i tak to bardzo miło że mogę. Życie szkolne w wieku dorosłym jest odświeżające. Po pierwsze szkoła zostaje zawsze szkołą, czyli mamy w niej stołówkę, salę gimnastyczną i niedługo ma zacząć działać kółko plastyczne. Mamy nauczycieli z pokojem nauczycielskim, dwie długie przerwy, pomazane markerami toalety,  oraz własne szafki na książki. Typowo wąskie i metalowe szafki ustawione rzędami przy ścianach w hollu , które ja znałem tylko z amerykańskich filmów. Po drugie jesteśmy w szkole wszyscy dorośli. Nauczyciele nie mogą narzucać własnych wartości, nie mogą na nas krzyczeć, a szkolne zasady życia społecznego obowiązują ich w takim samym stopniu jak nas. Do tego uczniowie francuskiego to w 90% migranci. W mojej klasie uczą się Chinki i Chińczycy, Japonka, Banglijczycy, Banglińjka, obywatel Indii, Peruwianka, Gwatemalka, Meksykanin, Białorusinka oraz trzech Kanadyjczyków. Z czego tylko jeden urodził się w Kanadzie. Nasze historie znalezienia się właśnie w Montrealu zasługują na osobny i pewnie spory rozdział. Wspólnie tworzymy jedną dosyć zgraną klasę, wśród całej masy ludzi, którzy od 8.30 do 15:50 od poniedziałku do piątku tworzą społeczność naszego Canrte Champlain.

Powrót do szkoły nie jest łatwy. Nigdy jej nie lubiłem. Nigdy nie było mi dane usłyszeć tyle razy określeń, „pedał”, „ciota”, „cwel” i wiele, wiele innych, co właśnie w szkole. Ich wszechobecność mnie przytłaczała. Najtrudniej było zawsze wtedy gdy padały one bezpośrednio, ale te frywolne, rzucane od niechcenia, zastępczo dla innych potocznych, szkolnych słów zawsze wzmagały czujność. Ofiarą szkolnego życia można było stać się bardzo łatwo i nigdy nie wyjść z tej roli. Wystarczyło mieć włosy w kolorze „rudym” . Jeśli ktoś miał dodatkowo w komplecie kilka kilogramów więcej, lub nie stać go było na nową bluzkę był bez szans. Uczniowie potrafili zadziobać taką osóbkę, jak szare wróble uciekłą z klatki papużkę falistą. Ja też ze względu na swoją mini posturę miałem kilku wrogów, ale też rozpoznawalnego starszego brata i pyskatą młodszą siostrę z tej samej szkoły – na szczęście.

W obecnej szkole mam siebie – po prostu. Teraz mimo, że szkoła jest dorosła i ucywilizowana – czyli po prostu wiadomo z czego śmiać się wolno, a z czego nie, co wypada, a co nie. Mimo, że wszyscy zaproszeni zostaliśmy do nauki przez Kanadę, która ostatecznie dyktuje zasady kulturowe nie zawsze jest łatwo. Trauma szkolnego „pedałka” wisi nade mną. W dodatku klasa jest wyraźnie heteronormatywna. Ani widu, ani słychu o żadnej innej orientacji w klasie poza heteroseksualną. Pięknie to wychodzi podczas zajęć o rodzinie. Zaczyna się od mamy i taty, a kończy na mężu lub żonie. I leci taka rundka przez cale kółeczko klasowe i gdzieś tam po drodze w klasowym kącie przypomina się komuś, że w Kanadzie może być mąż i mąż i pada lewo-klasowa salwa śmiechu, a potem jeszcze muzułmanin z Żydem rzucają cichy komentarz – to jest ohydne. W końcu kolejka dobiega do mnie.

– Jesteś wolny – pyta nauczyciel

– Nie, nie jestem wolny – odpowiadam pełnym zdaniem

– Masz dziewczynę – pyta dalej

– Nie, nie mam dziewczyny – odpowiadam z uśmiechem

– Żyjesz bez ślubu (common low) – pyta dalej nauczyciel

– Tak, żyję bez ślubu – odpowiadam, a nauczyciel nie wchodzi w szczegóły.

Nie wiem czy zrozumiał sytuację czy nie. W końcu bez ślubu w mojej klasie, żyje kilka osób, on też. Miło mi się jednak zrobiło, kiedy w dalszej części nauki narysował wyimaginowane drzewo genealogiczne zbudowane z naszej klasy z typowo kanadyjskim akcentem. Cała klasa gdy w końcu po długim czasie zauważyła nauczycielki trick wybuchła salwą śmiechu, a Kolumbijczyk zaprotestował wypowiedzenia po francusku zdania – Tom jest moim szwagrem, a jego brat jest moim mężem.

W towarzystwie podobnych standardowych pytań nie czują się komfortowo samotne matki. Zwłaszcza, że nauczyciel zapomniał następnego dnia, że żyją one bez ojców swoich dzieci. Rozwiedziony muzułmanin przytłoczony pytaniem o żonę, opowiedział prawie całą historię rozwodu. Myślę, że jest mu czasami szczególnie trudno. Obecność religii w świecie muzułmańskim przytłacza mnie. Nawet na inne proste pytanie – co robisz wieczorami – kiedy każdy z nas odpowiada: piorę, gotuję, czytam, oglądam telewizję, idę spać, każde osoba wyznania muzułmańskiego dokłada – modlę się. I będę się czepiał – bo wydaje mi się, że modlitwa to sprawa totalnie prywatna, w końcu nie istnieje ona w kanonie szkolnych pytań, tak jak pytania o to z kim się żyje. Nikt z nas w końcu nie mówi, że wieczorami uprawia seks.

 

 

Komentarz

  1. Halina

    W szkole tak jak i w życiu

     spotykamy różnych ludzi i różne sytuacje. Ja lubiłam chodzić do szkoły, chociaż jako osoba leworęczna nieraz słyszałam uwagi pod adresem dziwacznych " mańkutów" :), to był " as" w rękach moich szkolnych wrogów. Jednak nie  robiło to na mnie większego wrażenia.  Obecnie dużo mówi się o tolerancji, dorośli głoszą szumne hasła, ale nie potrafią nauczyć dzieci podstaw bytowania w społeczeństwie. Może te hasła są po prostu tylko modne? to należy je głosić?, ale być to już niekoniecznie? Wiele zachowań dzieci uzależnionych jest od tego, co zobaczą i usłyszą w domu rodzinnym. Już w przedszkolu, potem w szkole uwidacznia się w jaki sposób dziecko zostało przygotowane do poznawania i stosowania zasad tolerancji. Tolerancja jest zasadniczo zależna od typu szkoły i od kadry nauczycielskiej. Toczą się debaty na temat tolerancji, a pełnomocnik rządu d.s. równego traktowania wydaje oświadczenie, iż " szkoły katolickie mają prawo nie zatrudniać homoseksualistów"-stwierdzenie takie koliduje z podst. prawami człowieka.

    http://wyborcza.pl/1,75248,8415285,Nauczyciele__Radziszewska_lamie_prawa_czlowieka.html

    Istnieje ogromna potrzeba edukacji na temat homoseksualizmu i to nie tylko w szkołach. To częściej dorośli oburzają się na osoby o orientacji homoseksualnej, mają problem z rzeczową, bez stereotypów, rozmową na ten temat. Ignorowanie tego tematu w szkołach oraz lęk dorosłych przed poruszaniem tego "drażliwego" tematu, pogłębia samotność i poczucie bycia innym. Homoseksualny nastolatek, będący ofiarą przemocy, często nie szuka pomocy u dorosłych, ani nie zgłasza takich incydentów nauczycielom lub personelowi szkolnemu, gdyż nie wierzy w ich skuteczną pomoc. W związku z czym , staje się łatwym celem działań prześladowców.

    Rolą kadry nauczycielskiej jest stworzenie takiego środowiska, w którym społeczność uczniowska jest bezpieczna, szanowana. Są już takie szkoły, jednak wciąż ich za mało. Wiele szkół decyduje się na tworzenie klas integracyjnych z dziećmi niepełnosprawnymi, podnoszenie świadomości o istnieniu różnorodności wśród ludzi. Poznawanie inności, to niezwykle ważny krok ku poznaniu i rozwoju tolerancji.

    Szkoła jest dla młodych ludzi głównym wzorem wartości społecznych, dlatego właśnie w tym środowisku należy zapobiegać wszelkim wykluczeniom i izolacji. Szkoła jest środowiskiem naturalnym do promowania różnorodności jako wartości społecznej i zródła rozwoju osobistego. Tak powinno być, ale mam świadomość jak różnie z tym bywa…

    pozdrawiam

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code