Cuda poboczne, czyli higiena uszu po chrześcijańsku

Rozważanie na XXIII Niedziela Zwykła, rok B1
 

I mówili pełni zdumienia: „Dobrze uczynił wszystko”.

Czy to takie zaskakujące? Zdumieni byli ci, którzy zobaczyli, jak głuchoniemy odzyskał słuch dzięki uzdrowieniu przez Jezusa.

Cud otwarcia („effatha”) dotknął bezpośrednio niemego, ale pośrednio także tych, którzy byli świadkami niezwykłego uzdrowienia. Zatkane uszy mężczyzny pokazują, że dla Boga, który jest Słowem – i dla wiary, która rodzi się ze słuchania – gesty odwołujące się do tego zmysłu są ważne. Tak jak choćby wtedy, gdy Jezus mówi do ludzi po imieniu, gdy wzywa ich – jak Bóg Adama w raju – na przykład „Zacheuszu!”. Tym razem otwierają się przecież nie tylko uszy niesłyszącego fizycznie (uzdrowionego), lecz również tych, których słuch duchowy był zapewne nie w pełni sprawny (komentujący świadkowie). Skąd taka interpretacja?

W wielu innych scenach ewangelicznych, pokazujących Jezusa w bezpośrednim kontakcie z potrzebującym człowiekiem, ale w kontakcie na oczach świadków, reakcją tych świadków jest oburzenie na Jezusa, sprzeciw, krytyka. Kościół dobrze przemyślał rok liturgiczny i wyborem oraz układem tekstów biblijnych akcentuje nieraz to, co umyka przy ciągłej lekturze konkretnego tekstu. W ostatnich tygodniach niedzielny wybór Ewangelii pokazywał właśnie takich świadków, którzy na cuda Jezusa reagowali na dwa sposoby: tzw. zwykli ludzie lgnęli do Niego i liczyli na cud, ale uczeni w Piśmie, faryzeusze i uczniowie wciąż mieli do Jezusa listę zastrzeżeń. Jedni Mu nie uwierzyli, inni się sprzeciwiali i nawet uczniowie odchodzili.

Tym razem widzimy świadków, którzy przyjmują to, co zobaczyli – którzy otworzyli się tak samo jak głuchoniemy, których biedzie Jezus również zaradził, choć uzdrowienie dokonało się na innym poziomie. Gdy zresztą spojrzeć na sceny sprzed i po uzdrowieniu głuchoniemego u ewangelisty Marka, także widać najpierw spór z nauczycielami Pisma, a potem żądanie przez faryzeuszy, by Jezus potwierdził swoją tożsamość znakami z nieba. Pomiędzy tymi sytuacjami znalazł się zaś głuchoniemy i zwykłe, tak bardzo zwykłe uznanie przez świadków tego cudu. Uznanie, które samo w sobie okazało się jakimś cudem pobocznym. Przecież tym samym ci świadkowie sami otworzyli się na wiarę w Jezusa. Może nie jest to jeszcze ta wiara relacyjna, której oczekuje Bóg, ale z pewnością wiara podstawowa – wiara spokojnie uznająca Bożą obecność i moc.

Zresztą ta ocena wskazuje na inną ocenę Jezusa, która pada w kontekście całości Jego działań. „Przeszedł dobrze czyniąc”. Ocenę (wracając do uzdrowienia) w jakimś sensie niereligijną, ale po prostu aksjologiczną. Również taka ocena wymaga etycznej dzielności, by uznać w nieznanym sobie bliżej źródle dobro. Przypadłość nękająca być może zwłaszcza ludzi religijnych, by mieć na dobro wyłączność, jest niekiedy trudna do pokonania. Stąd owo fundamentalne otwarcie się – effatha – na Jezusa. By nawet poza poziomem wiary po prostu Go uznać i przyjąć to, czego dokonuje.

Opowieść o głuchoniemym pokazuje, jak w wierze mają miejsce cuda poboczne. Dzieją się trochę przypadkiem, są jak odbicie wiary innych, zaraźliwe. Pokazuje też, jak ważna jest higiena uszu. By słyszeć Słowo. Słyszeć Je nawet po prostu po ludzku, nie od razu religijnie.

Uzdrowienie06_09.jpg

Rozważania Niedzielne

 

Komentarze

  1. arturah

    Kto ma uszy ?

    W tym blogu jest bardzo ciekawe zdanie / oto one:

    Może nie jest to jeszcze ta wiara relacyjna, której oczekuje Bóg, ale z pewnością wiara podstawowa – wiara spokojnie uznająca Bożą obecność i moc.

    Relacje najwyraźniej mają wielkie znaczenie w chrześcijaństwie. Bez relacji z sobą nie można np wyprosić niczego u Boga. Bo co by to było za chrześcijaństwo gdybyśmy mieli mniemanie o sobie że Bóg jest z nami , podczas gdy On nas nie widzi? On patrzy tam gdzie jest dwóch albo trzech, przynajmniej dwóch zgromadzonych w imieniu Jego. Tam gdzie zachodzi relacja tam cud. Cuda działy się przez Jezusa albowiem On miał relację z Ojcem. Utracone relacje międzyludzkie osłabiają relacje z Bogiem. Osłabione relacje w Europie osłabiają umiejętności radzenia sobie z uchodźcami.

    Umiejętność budowania relacji poprzez słuch. Wielu w czasach Mesjasza uważało że ich relacje z Bogiem są na wysokim poziomie. Podobnie jest również dzisiaj. Wielkie religie , piękne Kościoły itd mają o sobie wielkie mniemanie. Czy mają one uszy do słuchania tegoo co duch mówi do Kościołów…? Czy nie jest czasami tak , że brak relacji podczas mszy świętej między Katolikami , jest przyczyną głuchoty jaka zapanowała np wśród praktykujących tą wiarę polityków? No bo jak wytłumaczyć fakt że ludzie w Polskiej polityce którzy są braćmi jednego kościoła nie słyszą się zupełnie?

     Czy przyczyna głuchoty wśród polityków polskich jest wynikiem nieumiejętności budowania relacji w Kościele ?

    Czy Kościół w Polsce i na świecie jest odpowiedzialny za budowanie relacji międzyludzkich ?

    Czy np Islam jest odpowiedzialny za budowanie relacji międzyludzkich w Syrii a co za tym idzie zaucieczkę z własnego domu wielu wyznawców Machometa?

    Czy Judaizm jest odpowiedzialny za budowanie relacji międzyludzkich w palestynie ?

    itd itd…

    a*

    kto ma uszy ? …

     

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Słowo

     Bardzo dobry tekst, dziękuję za pozywienie się z rana. 

    Cud otwarcia („effatha”) dotknął bezpośrednio niemego, ale pośrednio także tych, którzy byli świadkami niezwykłego uzdrowienia. Zatkane uszy mężczyzny pokazują, że dla Boga, który jest Słowem – i dla wiary, która rodzi się ze słuchania – gesty odwołujące się do tego zmysłu są ważne. – szcera praqwda 🙂

    KJ

     

     

     
    Odpowiedz
  3. zk-atolik

    Ludzie religijni i…..

    Cytując ten akapit: Przypadłość nękająca być może zwłaszcza ludzi religijnych, by mieć na dobro wyłączność, jest niekiedy trudna do pokonania. Stąd owo fundamentalne otwarcie się – effatha – na Jezusa. By nawet poza poziomem wiary po prostu Go uznać i przyjąć to, czego dokonuje.

    Chciałbym nie tylko autorowi przypomnieć, że ludzie religijni to pojęcie zbyt ogólne, aby na forum formułować wobec nich w/w osąd, czy choćby owo być może zwłaszcza…..

    W konfrontacji z adwersarzami np: chrześcijanie są bardziej świadomi, co nie znaczy jednakowo, ani dostatecznie – swych praw i obowiązków moralnych. W związku z czym trudniej jest nimi manipulować, a tym bardziej wmawiać im w/w przypadłość.

    Człowieka sumienie nękają przede wszystkim ciężkie grzechy, oraz własne wady, przywary, także takie przypadłości jak: wszelkie uzależnienia i rażący deficyt zalet – osobistego dobra, a jednocześnie uprzedzenie i wrogość wobec ludzi prawych, sprawiedliwych, dobrych etc. tj. w sensie moralnym lepszych.

    • Czy człowiek religijny, a jednak małej wiary, a tym bardziej ateusz, bezbożnik jest zdolny samodzielnie być, aż tak otwartym, żeby w pełni przyjmować miłość Jezusa Chrystusa i ją odwzajemniać bezwarunkowo i bezgranicznie ?……

    Szczęść Boże!

     

     
    Odpowiedz

Skomentuj Kazimierz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code