Co znaczy dla ciebie, że Jezus zmartwychwstał?

Rozważanie na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, rok A2

Rekol__Wielk__2014.jpg

Dziś Święto Zmartwychwstania Pańskiego, największe święto chrześcijan, Paweł Apostoł mówi, że gdyby Jezus nie zmartwychwstał, daremna byłaby wiara nasza – 1 Kor 15,17. Zapewne zmartwychwstanie jest najlepiej udowodnionym faktem historycznym ze starożytności. Kiedyś czytałem książkę Joe Mussera traktującą o nawróceniu Josha Mc Dowella „Droga sceptyka do Boga”. Młody student prawa postawił sobie za cel udowodnienie, że zmartwychwstanie Jezusa jest fikcją. Badał dowody, czytał pisma i na koniec doszedł do wniosku, że Jezus jest tym, za kogo się podaje i On zmartwychwstał prawdziwie. Pod wpływem swoich dociekań całym sercem i umysłem zawierzył swoje życie Chrystusowi i do dziś ten 75-letni pastor jest błogosławieństwem tak dla protestantów, jak i katolików.

Fakt zmartwychwstania Chrystusa zmienia całkowicie percepcję wiary. Możemy uznawać, że On zmartwychwstał w religijnych obrzędach, no bo mój Kościół tak twierdzi, ale właściwie do mnie to nijak się nie odnosi. Badania wykazały, że 47% Polaków wierzy w Jego zmartwychwstanie. A co z resztą? Pewnie uważają to za bajkę lub baśń – Łuk. 24,11. Nie wiemy, ilu z tych 47% doświadczyło spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem.

Wiara w zmartwychwstanie to jedno, a wiara w Chrystusa Pana i Zbawiciela to może być całkiem inna kwestia. Jeśli dla nas Chrystus jest wciąż na krzyżu, to możemy nie doświadczać Jego zmartwychwstałego życia w naszym. Jeśli widzimy tylko cierpienie i śmierć, trudno nam cieszyć się tym, że w Chrystusie mamy nowe życie. Śmierć Chrystusa jest analogią naszego umierania, naszego egoizmu, naszego ja. Zmartwychwstanie zatem jest obrazem naszego nowego życia w Nim. Paweł Apostoł zwraca się do Kolosan, którzy odrodzili się z Ducha – „umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu” (Kol. 3,3). Zatem jak umarliśmy, tak też i z Nim zostaliśmy z martwych wzbudzeni do nowego życia. Zachęca On, aby gdy jesteśmy wzbudzeni z Chrystusem, szukać tego, co w górze, gdzie po prawicy Bożej siedzi On, nasz Pan (Kol. 3,1).

Dziś, gdy piszę to rozważanie, odbyło się pięć pogrzebów po wypadku, do jakiego doszło w moim mieście (Chełmno), jutro pozostałe dwie ofiary. Piękni młodzi ludzie, którzy powinni żyć, są już w prochu ziemi. Nie są to radosne Święta dla ich rodzin. Możemy się zastanowić, czy wierzyli w Chrystusa Zmartwychwstałego. Czy doświadczyli spotkania z Nim? Nie znamy odpowiedzi na te pytania, ale jakoś bez celu nocą pod wpływem alkoholu szukali czegoś i znaleźli śmierć. Takie chwile powodują zadumę i żal. Dlaczego? Nie wiemy i nie odpowiemy na to pytanie. Możemy tylko jedno powiedzieć: ufajmy Chrystusowi, gdyż w Nim już zmartwychwstaliśmy do życia wiecznego przez narodzenie z Jego Ducha dzięki Jego Słowu i śmierć nam nie jest straszna (1 P 1,23). Zostaliśmy drogo wykupieni (1 P 1,18) Jego cenną krwią, dlatego też nie lekceważmy tak wielkiego zbawienia (Hbr 2,3).

Jeśli śmierć nad nami nie panuje, gdyż skorzystaliśmy z Bożej Łaski (Rz. 6,23), to jak powinniśmy żyć? Biblia uczy nas, że zostaliśmy powołani do dobrych uczynków, do których powołał nas Bóg (Ef 2,4) – takich, które On zaplanował do Jego celów, a nie takich, jakie nam się wydają dobre. Wypełniając Jego wolę, wzrastając w Nim, oczekujemy Jego przyjścia w chwale po nas, Jego Kościół. Ten dzień się przybliża, gdy na obłokach przy dźwięku trąb przyjdzie Pan po swoją Oblubienicę (1 Tes 4,16-18), aby zabrać nas do swojej rzeczywistości, gdzie przygotował nam mieszkania (J 14,1-4). Cóż tam będzie? To również wiemy, a i nie wiemy, bo – „Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (1 Kor. 2,9).

Tak, znamy drogę, jest nią Chrystus, mamy chleb do jedzenia – Jego Słowo, mamy napój – Jego Ducha. Mamy braci i siostry w tej drodze – Kościół. Duch Święty nas wspiera i prowadzi, służy nam radą i chroni, objawia też Boże prawdy. „Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi” (J 16,13).

On przyszedł jak wiatr, napełnił serca Apostołów i napełnia też nasze, dopóki trwa Łaska Boża. Przyjdzie jednak dzień, gdy wraz z Oblubienicą zejdzie z pola (2 Tes 2,7). Wówczas już nie będzie tak wspaniale, ale zacznie się tragedia, jakiej świat nie zna (Mt 24,3-44). Co znaczy zatem dla mnie to, że Jezus zmartwychwstał? Znaczy to, że pokonał przez swoją śmierć i zmartwychwstanie śmierć, szatana, świat i jest zwycięzcą! Dzięki Jego odkupieniu ja mogłem doświadczyć Jego zbawienia, doświadczyć Jego oczyszczenia i nowego życia, które mi ofiarował za cenę własnej krwi ze swojej Łaski. „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17).

Wszystko stało się nowym i to stało się dla mnie faktem. Dziś moje życie zmartwychwstaje każdego dnia, gdy moją nadzieję składam w Nim – Panu Wszechświata.

Co znaczy dla Ciebie, drogi przyjacielu / droga przyjaciółko, że Jezus zmartwychwstał?

Błogosławionych Świąt życzy wam wasz brat w Chrystusie Kazik

ZmartwychwstanieB2.jpg

Rozważania Rekolekcyjne

Rozważania Niedzielne

 

11 Comments

  1. ostatni

    nie ma zmartwychwstania bez krzyża

     Wiara w zmartwychwstanie to jedno, a wiara w Chrystusa Pana i Zbawiciela to może być całkiem inna kwestia. Jeśli dla nas Chrystus jest wciąż na krzyżu, to możemy nie doświadczać Jego zmartwychwstałego życia w naszym. Jeśli widzimy tylko cierpienie i śmierć, trudno nam cieszyć się tym, że w Chrystusie mamy nowe życie. Śmierć Chrystusa jest analogią naszego umierania, naszego egoizmu, naszego ja. Zmartwychwstanie zatem jest obrazem naszego nowego życia w Nim.

     

     

     Z pewnością jest dużo prawdy w twoim wpisie Kazimierzu, jednak nie możemy zapominać że zmartwychwstanie Chrystusa jest konsekwencją Jego krzyża, to przez krzyż Chrystus nas odkupił a nie przez zmartwychwstanie, jeżeli będziemy wrastać w Jego podobieństwo właśnie przez krzyż to zostaniemy z martwych wzbudzeni tak jak On. Św. Paweł napisał – „List do Galacjan 6:14 Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata.” dla Apostoła Pawła z pewnością krzyż Jezusa Chrystusa był najważniejszy, a co za tym idzie Jego męka i cierpienie, to właśnie w tym cierpieniu Jezus udowodnił swoją miłość do nas, zmartwychwstanie i krzyż są nierozłączne, jedno bez drugiego nie ma sensu, dlatego myślę że nie da się faworyzować jednego albo drugiego. Każdy chrześcijanin powinien mieć przed oczami Chrystusa ukrzyżowanego, „I List do Koryntian 2:2 Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego.” Jego krzyż i męka nigdy nie powinny schodzić nam z oczu, jeżeli tak będzie to i z martwych wstanie stanie się rzeczywistością w naszym życiu, nadzieja i radość będą nas motywować do walki z przeciwnościami. Dzięki męce Jezusa dostrzegamy sens naszych cierpień życiowych. Jak można cieszyć się zmartwychwstaniem zapominając o cierpieniu krzyża? Im częściej będziemy rozmyślać Jego mękę tym bliżej znajdziemy się zmartwychwstania. Rozważanie cierpienia krzyża Jezusa Chrystusa uświadamia nam naszą małość i bezradność w walce z grzechem, jedynie w Jego ranach i sińcach dostrzegamy pomoc i moc do tej walki, a zmartwychwstanie uświadamia nam jej sens. Dlatego zaproponuję korektę tego fragmentu twojego wpisu – „Jeśli dla nas Chrystus jest wciąż na krzyżu, to możemy nie doświadczać Jego zmartwychwstałego życia w naszym. Jeśli widzimy tylko cierpienie i śmierć, trudno nam cieszyć się tym, że w Chrystusie mamy nowe życie." na taką wersję – „Jeżeli dla nas Chrystus jest wciąż na krzyżu, to możemy być pewni że doświadczymy Jego zmartwychwstałego życia w naszym. Jeśli widzimy tylko Jego cierpienie i śmierć to łatwiej będzie nam się cieszyć tym, że tylko w Chrystusie mamy nowe życie.

    życzę Ci również błogosławionych świąt – Sebastian.

     
    Odpowiedz
  2. Kazimierz

    Sebastian

    1 Kor. 15 –  12 Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? 13 Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. 14 A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. 15 Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. 16 Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. 17 A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach418 Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. 19 Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy5, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. 
    20 Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy6 spośród tych, co pomarli.21 Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. 22 I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni  

    Ten głęboki tekst Pawła, i wiele innych wskazuje nam, że osoba wierząca nie może zatrzymać się na krzyżu, ale musi iść dalej niosąc swój krzyż. Mając w pamięci krzyż Chrystusa (o tym też pisałem) powinien iść za Panem w swoim życiu zmartwychwstałym. Gdyż w Jezusie pozyskał nowe życie, życie poddane Panu. Nowonarodzenie do Królestwa Bożego zapoczątkowało życie wieczne, a krzyż Chrystusa stał się swoistą salą porodową, gdzie w bólu i cierpieniu, przez pokutę i krzyk rozpaczy rodzi się dziecko Boga.

    Pierwszy Adam doprowadził ludzkość do upadku, do śmierci, nie możemy zatem będąc w drugim Adamie – Chrystusie – żyć śmiercią, gdyż On żyje! Dobra nowina polega wszak na tym, że Jezus ZMARTWYCHWSTAŁ – grób jest pusty! Śmierć pokonana!

    Dla dziecka Bożego zrodzonego z Jego Ducha, śmierć Chrystusa jest początkiem życia, jest przyczynkiem pokuty, zbawienia, oczyszczenie i życia. Męka Pańska jest ważnym elementem NT, ale apostołowie nauczają jak żyć życiem zmartwychwstałym. Ich listy wskazują, jak poddawać się Bogu w przemienianiu tego co cielesne w to co duchowe. Aby życie zmartwychwstałe w nas tryumfowało, a stare ja umierało na krzyżu. Nasz krzyż nie jest miejscem naszej chluby, jest raczej miejscem hańby bo na nim powinny zawisnąć nasze żądze, grzechy, bunty i wszystko to, co nas nie chlubi. Natomiast powinniśmy czerpać od Pana z Jego zmartwychwstałego życia siłę do życia w Królestwie i dla Królestwa Bożego, do którego zostaliśmy powołani.  

    Nie żyjmy tak, jakby zmartwychwstanie się nie dokonało, gdyż wtedy będziemy siedzieć na progu Królestwa i zastanawiać się, czy ja jestem zbawiony, czy nie? A bez wiary nie można podobać się Bogu, bez wiary w przynależność do Boga jesteśmy jak paralityk duchowy, niezdolni do żadnego Bożego dzieła. Pozostajemy w swoich grzechach, zamiast przyjąć odpuszczenie i żyć zwycięskim życiem w Nim. Nie potrafimy również wówczas żyć życiem dla drugiego, gdyż jesteśmy skoncentrowani dalej na sobie, na swoim cierpieniu, które jest zasłużone. Krzyżem nazywamy choroby, przeciwności, zamiast żyjąc Bożym życiem przyjmować je jako wyzwania i miejsca wzmocnienia. Siedząc na progu Królestwa tak naprawdę jesteśmy małymi karzełkami, którzy nie wiedzą czy raczej żyć w świecie, czy dla Pana. Częstokroć żyjemy właśnie dla siebie, użalając się nad sobą. I z lęku przed chodzeniem po wodzie, trzymamy z całych sił cumy tego świata.

     

    Zaufajmy Chrystusowi – „…tak więc już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem, a jeśli synem, to i dziedzicem przez Boga…” Gal. 4,7

     

     

     
    Odpowiedz
  3. ostatni

    Krzyż nie grób…

     Kazik wszystko się zgadza z małym szczegółem – nie powinniśmy mylić krzyża z grobem, grób jest pusty, ale nie krzyż, ta ofiara jest wieczna, gdyby była chwilowym tylko cierpieniem taka sama byłaby jej wartość, dlatego tak bardzo apostołowie i prorocy w ST.podkreślali wagę tej ofiary, nie chciałbym ścigać się w cytowaniu fragmentów mówiących o krzyżu czy zmartwychwstaniu ponieważ nie o to chodzi. Zmartwychwstanie jest konsekwencją krzyża nie grobu, (tu się chyba zgodzisz ze mną) dlatego wszystko, całe życie i cały wszechświat jest bez sensu jeżeli nie ma zmartwychwstania, ale nie było by zmartwychwstania gdyby nie krzyż. Obj. Jana 5: 4 I płakałem bardzo, że nie znalazł się nikt godny otworzyć księgę ani do niej wejrzeć. 5 A jeden ze starców rzecze do mnie: Nie płacz! Zwyciężył lew z pokolenia Judy, korzeń Dawidowy, i może otworzyć księgę, i zerwać siedem jej pieczęci. 6 I widziałem pośrodku między tronem a czterema postaciami i pośród starców stojącego Baranka jakby zabitego, który miał siedem rogów i siedmioro oczu; a to jest siedem duchów Bożych zesłanych na całą ziemię. 7 I przystąpił, i wziął księgę z prawej ręki tego, który siedział na tronie, 8 A gdy ją wziął, upadły przed Barankiem cztery postacie i dwudziestu czterech starców, a każdy z nich miał harfę i złotą czaszę pełną wonności; są to modlitwy świętych. 9 I zaśpiewali nową pieśń tej treści: Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu,

    jak widzisz ofiara ta zostaje na wieki przed tronem Bożym, rozmyślanie męki Chrystusa nie czyni nas karłami duchowymi wręcz przeciwnie, Chrystus nie uciekł przed cierpieniem i my nie powinniśmy uciekać przed cierpieniem z powodu Jego Imienia, krzyż uczy nas wszystkiego, przede wszystkim pokory i cichości, użalają się nad sobą ci co chcieli by śpiewać radośnie alleluja dzień i noc a tymczasem spotyka ich cierpienie z, którym nie wiedzą co zrobić, ponieważ przeszli obok męki Pańskiej i nie zagłębiając się w nią nie odkryli że właśnie w cichym pokornym znoszeniu przeciwności jest ukryta moc Boga, że to właśnie krzyż uzdalnia nas do uwielbienia Boga pomimo cierpienia, to nie ucieczka przed krzyżem do zmartwychwstania jest naszą drogą, ale „przejście” przez ten krzyż. Grób jest pusty ponieważ nie on był celem, krzyż nie jest pusty ponieważ Jezus nie zstąpił z krzyża, diabeł namawiał Jezusa by opuścił krzyż i tak okazał moc Bożą, jednak dzięki posłuszeństwu, został On na krzyżu do końca, dlatego tylko On ma prawo do księgi życia. Kończąc już chciałbym podkreślić że nie umniejszam roli zmartwychwstania, ani nie stawiam krzyża nad zmartwychwstanie, staram się tylko poukładać wszystko we właściwej kolejności – bez krzyża nie ma zmartwychwstania, a krzyż bez zmartwychwstania nie ma sensu, dlatego zaproponowałem tą drobną, ale myślę że istotną korektę dwóch zdań napisanych przez Ciebie i nic więcej. Nie oddzielajmy krzyża od zmartwychwstania, cieszmy się zmartwychwstaniem nie zapominając o jego źródle – krzyżu.

    Sebastian

     
    Odpowiedz
  4. wyznawca

    cierpienie ma sens, o ile jest “złączone z cierpieniem Chrystusa

       Jak w temacie i to ma sens, i to jest ten "krzyż", który należy odpowiednio nieść. Tak też rozumieli cierpienie wielcy święci. Zgodzę się z "ostatnim", iż odpowiednie przeżywanie męki prowadzi do jednoczenia się z Chrystusem cierpiącym, ale po to, żeby głębiej wejść i zrozumieć Jego zmartwychwstanie. Tak mówił Jezus do św. s. Faustyny "jedna godzina rozważania mojej męki, może więcej niż cały rok biczowania się aż do krwi". Wynika z tego, że nabożne rozważanie męki Chrystusa prowadzi do przemiany wierzącego i innych. Tak samo, jak "rozważanie godziny konania Jezusa o godz. 15.00". Jest to szczególna godz. podczas której można się łączyć z Chrystusem cierpiącym i umierającym a szczególnie w jego mistycznym "opuszczeniu przez Ojca", które było dla Jezusa większym cierpieniem, niż to fizyczne, i wiemy, że wyraziło się to             w wołaniu, lub wręcz krzyku Jezusa "Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił" ?

      Oczywistym, jest, że Jezus pokonał śmierć przez swoje zmartwychwstanie, ale odkupienie dokonało się na krzyżu. Nie rozumieją tego pewni ludzi a zwłaszcza Ci, którzy mówią, że "krzyż to zgorszenie dla żydów i głupstwo dla pogan".  Wiemy dobrze, że żydzi, którzy przyczynili się do ukrzyżowania Chrystusa doskonale wiedzieli, że Chrystus zmartwychwstał, bo gdyby tak nie było, to by nie przekupili strażników, aby rozgłaszali kłamstwo o "wykradzeniu przez uczniów ciała Chrystusa". Tak więc wierzyć w zmartwychwstanie można również bez wiary, natomiast wierzyć w odkupieńczą mękę Chrystusa to jest  dopiero dylemat. Zbawienie przyszło przeż krzyż a dopełnieniem odkupienia jest zmartwychwstanie Chrystusa. aaa właśnie bo mi się przypomniało :-), ale małżeństwo musi być zawarte i dopełnione. Tak więc zmartwychwstanie to jest dopełnienie miłości Chrystusa.

       Jeszcze co do cierpień i cierpienia, ale nie chce mi się dawać dziesiątków przykładów cierpień, które znosili "święci pańscy" dla Chrystusa i to cierpień ekstremalnych – np. św. A. Bobola za to, że nie chciał się wyprzeć Chrystusa i wciąż powtarzał przed katami: Jezus Chrystus to za to wyrwali mu żywcem język i to robiąc dziurę z tyłu karku. Wyobrażacie sobie ?, żywcem wyrwać komuś język ?, ja tego nie pojmuję, bo normalny człowiek skonał by z bólu i cierpienia a św. A. Bobola to przeżył i dopiero, później był dobity. Nie wspominając o cierpieniach mistycznych, np. św. Faustyna miała takie cierpienie, jak Chrystus, iż kolec korony cierniowej wbijał się jej do mózgu. Pomimo tego Faustyna to przechodziła a później była normalna i radosna i więcej kochająca. Cierpienie nas uszlachetnia o ile jest odpowiednio przeżywane a nie jest "koncentrowaniem się na sobie", bo czymże sa te cierpienia wobec męki Chrystusa ? Nasze cierpienia to "pryszcz wobec cierpień Chrystusa", to tylko ułamek.

     

     
    Odpowiedz
  5. Kazimierz

    Sebastian

     Myślę, że piszemy o tym samym, ale z różnych punków wiidzenia. Istnieje w chrześcijaństwie tzw. mistycyzm i praktyczna wiara. Jak pewnie pamiętasz ja jestem z powołaniego ewangelistą, a więc widzę potrzebę nawrócenia u człowieka, a z racji tego, że jestem pastorem i pracuję z ludźmi widzę też potrzebę wzrastania w Bogu. Te dwa aspekty wypływają wprost z Ewangelii, Marka i Mateusza, ewangelizacja i uczniostwo. 

    Opieka duszpasterska polega na prowadzeniu ludzi do poznawania Pana, do głębokiej pokuty, pojęcia śmierci Chrystusa, która jest elementem najistotniejszym w procesie nawracania, a takze i wzrostu. Poczem opieka ta zmierza ku prowadzenia ludzi odrodzonych ku wejściu w wypełnianie woli Bozej w ich życiu, rozpoznanie jej i wypełnianie. Życie takiej osoby jest dynamiczne i pełne zmian, zawsze w centrum jest Chrystus. 

    Mistycyzm prowadzi ku uświęceniu i jest on ważny, ale jest elementem życia z Chrystusem, natomiast rzeczywistością jest wzrastanie do wymiarów pełni Chrystusowej, wchodzenie w autorytet potrzebny do pełnienia służby Pana wobec ludzi. W miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy – 2 Kor. 5,20. Aby to poselstwo sprawować musimy być odważni i zdeterminowani, wytrwali i wierni. Cechy te nabywamy przez długotrwałe chodznie z Chrystusem i uświęcenie. 

    Konteplacja męki Pańskiej jest bardzo ważna, ale jest ona częścią mistycznych przeżyć i doświadczeń. Biblia zachęca do owocnego życia w Nim, do bycia użytecznym, jak przypowieśc o talentach, o minach, o szukaniu drahmy, czy owcy i wiele innych. Tak więc mając głęboko wryty krzyż Chrystusa w sercu, wypełniajmy Jego wolę, żyjąc Jego zmartwychwstałym życiem.

    Ps. Krzyż jest pusty – Jezus zmartwychwstał.

     

     

     

     

     
    Odpowiedz
  6. wyznawca

    wiara i uwewnętrznienie.

      Nie zgadzam się, bo uważam, że wiara powinna być przede wszystkim uwewnętrzniona, a więc nikt nie musi mnie znać i rozpoznawać, że jestem głębokiej wiary. Niech sobie myślą, coś w stylu: normalny chłopak, taki, jak my, prosty, niezbyt inteligentny, po prostu całkiem normalny, niczym się nie wyróżniający. No i nie muszę "trąbić" na prawo i lewo, jak to się u mnie odbywało to moje "przemienienie", albo wciąż odbywa. No pewnie, że wiara winna być wyznawana, co wynika niejako z obowiązku – "wiarę wyznwać, głosić i w/g niej żyć", ale to nie znaczy, że ja mam jakieś obowiązki w tym względzie. Obowiązki to mają ludzie konsekrowani, co z resztą ślubują. Natomiast nie uważam, że należy "napinać się w wierze", bo to może wykrzywiać jej obraz, z resztą uważam, za prawdę, że "abyś był zimny, lub gorący", co rozumiem dosyć dosłownie, ale ktoś (jakiś tam buszmen, lub inny indianin), który nigdy nie poznał Chrystusa też może być zbawiony, o ile będzie prowadził życie godziwe w/g sumienia.

        Uważam, że czasem poganie też mają wiele do powiedzenia w sprawach wiary, co jest paradoksem, ale w/g św. Pawła to właśnie poganie np. potrafią trafnie rozpoznawać charyzmatyków, czyli potrafią trafnie rozpoznawać szaleństwa tychże. Wiemy dobrze, że są "szaleni charyzmatycy" a ich dziwactwa są do rozpoznania, właśnie przez pogan, bo "sympatycy" charyzmatyków tak są "zakręceni", że nie potrafią już na zimno spojrzeć na pewne sprawy a zwłaszcza na pewne "fenomeny charyzmatyczne". Natomiast nawrócenie, lub nawracanie to często jest łaska, która wręcz "spada jak grom z jasnego nieba" i nie potrzeba do tego kogoś "nawracać", sam może się opamiętać.

      Inna kwestia to tzw. "oziębłość, lub letniość", to skomplikowane, ale może wynikać z pewnego "przyzywaczajenia w wierze", ponadto czasem ciężko rozróżnić oziębłość od tzw. "nocy ciemnych", lub "nocy zmysłów", nie wspominając o "nocach ducha". Te ostatnie są w stanie przejść, tylko ludzie mocni a więc melancholicy są niejako z góry z tego wykluczeni, co nie oznacza, iż melancholik nie może jakoś wzrastać     w wierze.

     
    Odpowiedz
  7. ostatni

    grób jest pusty

     

     

    Patrząc z perspektywy czasu i oczami cielesności to krzyż rzeczywiście jest pusty, a groby pełne, dla Boga czas nie istnieje, my ludzie z upływem czasu mamy tendencje zapominania, szybko nawet zapominamy, dlatego z perspektywy czasu, to krzyż nie tylko jest pusty ale nawet nie ma go już wcale. Dla Boga krzyż jest obecny stale, śmierć Jego Syna nie przeminie, dla Boga istnieje tylko teraz, jeżeli umrze czyjeś dziecko to sąsiedzi zapominają o tym szybko, ale rodzice cierpią już do końca swoich dni, dla nas może wydawać się że krzyż był kiedyś tam, ale nie dla Ojca, Ojciec nigdy nie pozostanie obojętny wobec tych wydarzeń tym bardziej że cierpienie krzyża ciągle się powtarza –List do Hebrajczyków 6:6 Gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko. Oczami cielesnymi nie możemy tego dostrzec co nie znaczy że to się nie dzieje. Wiesz kiedy tak z Tobą piszę to bardziej dociera do mnie znaczenie tej ofiary, zobacz gdyby ofiara ta nie była dziś obecna nie mogłaby zbawiać, to Izrael składał ofiary, które przemijały, zabite jagnię oczyszczało na jakiś czas, ofiara Chrystusa oczyściła ludzkość od Adama po nas i przyszłe pokolenia, krzyż więc nie może być pusty, krzyż to nie tylko dwie belki drewniane. Owszem krzyż może stać się znakiem, ale nigdy pustym, pustym gestem jest dla tych, którzy wzgardzili nim lub go nie rozumieją, ale dla chrześcijan śmierć Pana Jezusa ma być rozpamiętywana aż do Jego powrotu – 1 Kor. 11: 23 Albowiem ja przejąłem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której był wydany, wziął chleb 24 A podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją. 25 Podobnie i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. 26 Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie. 27 Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. 28 Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije 29 Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije.

    Kazik wszystko jest odwrotnie niż widzimy oczami ciała, groby są pełne chrześcijan, śmierć dalej istnieje choć Słowo zapewnia że została zwyciężona, no i krzyż jest pusty, ale gdy spojrzymy oczami wiary to wszystko jest na odwrót.

    Grób jest pusty, ale nie krzyż, nie odważyłbym się powiedzieć że Chrystus w, którymś momencie opuścił krzyż, z krzyża zdjęto ciało, ale to jest już perspektywa cielesna, w duchowym wymiarze krzyż cały czas działa – pusty krzyż nie jest niczym więcej jak kawałem drewna.

    Sebastian

     
    Odpowiedz
  8. Kazimierz

    Januszek

    Doczytaj proszę najwazniejsze wersety Bibli – mowa Jezusa do Kościoła – Jego nakazy z Ewangelii Marka 16,15-20 i Mateusza 28,18-20 – i jeśli liczysz się z tym, co Jezus mówi, to spróbuj zrozumieć o co mu chodziło, a nie wypisuj, ze wiara powinna być przede wszystkim uwewnętrzniona i jeszcze jeździsz sobie po charyzmatykach. Poza tym napisz, gdzie w Bibli pisze o jakiś osobach konsekrowanych? 

    Kazdy, kto narodził się z Ducha Bozego podlega tym słowom, kazdy. Ale bardzo wiele osób robi uniki właśnie w tym stylu, to nie mnie Bóg powołuje. No i mamy, jak mamy, ze w Polsce w kraju pseudochrześcijańskim pewnie z 90% tzw. chrześcijan idzie do piekła, niestety. Czemu zresztą dają wyraz choćby ostatnie wypowiedzi choćby papieza – "Wiara chrześcijańska domaga się żarliwości, ognia, musi wystrzegać się „letniości”, dyskredytującej chrześcijaństwo – powiedział papież w swym rozważaniu, otwierając pierwszą poranną kongregację generalną XIII Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, poświęconego nowej ewangelizacji." 

    KJ

     

     

     

     
    Odpowiedz
  9. Kazimierz

    Sebastian

    Wydaje mi się, że należałoby rozgraniczyc dwie kwestie. Jedną jest krzyż dla osób nieodrodzonych i drugą dla odrodzonych.

    Dla nieodrodznych, jak piszesz Golgota jest aktualna, to właśnie wiara w odkupieńczą śmierć Syna Bozego, jako zadośćuczynienie wobec Boga jest siłą zbawczą. Człowiek nawracający się odkrywa własnie swoje miejsce tam na Golgocie, i widzi, że to Pan tam za niego umierał. 

    Pamiętam kiedyś tam w Rybniku, szedłem w blasu słońca do swojego miejsca zamieszkania, było ostro pod górkę a ja nagle zobaczyłem moimi oczyma duchowymi wielki krzyż na niebie i Chrystusa konającego na nim. To było przeszywające zjawisko, w uszach brzmiała mi pieść – Powiedz ludziom, że kocham ich – to doswiadczenie odmieniło moje życie, pragnąłem wówczas wszystkim powiedzieć, ludzie, ofiara Chrystusa jest aktualna, On jeszcze tam tam dlo ciebie wisi, on czeka na ciebie, aż przyjdziesz i oddasz Jemu swoje życie. Tak, to i inne doświadczenia duchowe ukształtowały moje powołanie, do dziś oczyma duszy widzę to i jestem pewien, ze każdy, kto nie narodził się z Boga idzie do piekła. A jedyną drogą do nieba jest On, Chrystus konający na krzyżu.

    Równiez i kiedy jesteśmy wierzący, a zgrzeszymy, mamy oczyszcenie – to Jego Święta krew oczyszcza nas z wszelkicg grzechów, jak krew na odrzwiach Izraelitów chroniła ich zycie, tak Jego krew na nas chroni nas przed śmiercią wieczną.

    To wszystko głębokie prawdy i rzeczywiście krzyż Chrystusa jest aktualny, ale ja pisze do ciebie, osoby odrodzonej ok kilkunastu lat. Osoby, która ma wzrastać i wchodzić w wolę Boga dla swojego życia. Jak pisałem wcześniej mając w sercu wyryty krzyż Chrystusa zyje życiem zmartwychwstałym, aby Jego zycie zanieść tym, którzy umierają bez Boga i aby Jego zycie nieśc tym, którzy z różnych powodów nie moga wzrastać i być przygotowanymi do dzieła posługiwania – Ef. 4,11-16

    KJ

      

     
    Odpowiedz

Skomentuj Kazimierz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code