co szumi wiatr …

 

 

 

                       Dzisiaj jest zimno. Wieje silny wiatr, rozpędza chmury na niebie. Słońce od czasu do czasu wychodzi zza chmur, ale rzadko i na krótko. Pogoda niesie w sobie jakiś niepokój. Wiatr napędza niespokojne myśli. A może to nie wiatr. Może to ja rozsiewam swój , wewnętrzny niepokój,winiąc za to wiatr i inne równie niewinne istoty i zjawiska. A jednak, pogoda chyba ma dla naszego samopoczucia jakieś określone , a dla niektórych osób,  nawet bardzo duże znaczenie, skoro to właśnie pod wpływem pogody dzieją się z nami różne dziwne rzeczy. Takie właśnie jak ze mną, każdej wiosny, w wietrzne dni, przy szybkich zmianach ciśnienia. Czy tak właśnie wygląda meteopatia? Być może. Warto pamiętać o zależnościach pomiędzy pogodą a naszym samopoczuciem. Warto siebie bardziej rozumieć, choć czasami jest to dosyć trudne. Szczególnie wówczas, gdy w ponury dzień usilnie ogarnia nas przygnębienie i smutek. Gdy wydaje się , że świat już nie może być bardziej szary i beznadziejny a my jesteśmy albo apatyczni i zobojętniali na wszystko albo też podekscytowani , impulsywni i zirytowani. Wówczas warto sobie uświadomić, że to może pogoda i że jak pogoda się zmieni to i my zapewne poczujemy się lepiej. Oczywiście nie wszystkie stany emocjonalne można przypisywać pogodzie. Trzeba zważać czy ich prawdziwą przyczyną nie jest podstępna choroba, jaką jest depresja. Groźna a mimo to, niekiedy lekceważona. Nie można jej się poddawać, ale samemu trudno sobie z nią poradzić. Trzeba skorzystać z pomocy lekarza. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że wizyta u psychiatry może bardzo pomóc. Może przynieść ulgę w depresyjnej udręce. Przywrócić radość, a to jest przecież, bezcenne. Nie bać się, nie zadręczać. Iść przez życie bez strachu i wewnętrznego niepokoju. Nie obwiniając za swój los ani siebie ani innych, mając świadomość własnej wartości, ciesząc się dniem codziennym. Warto tego doświadczyć. Warto więc podjąć walkę ze swoją depresją, jeśli już się pojawi.

 

 

 

 

 

 

Komentarze

  1. januszek73

    ciekawe

    Sprawa jest ciekawe, jednocześnie niejednoznaczna :-). Oczywistą sprawą jest, że bez słońca nie ma życia, ale też nadmiar słońca zabija. Jednak sprawa depresyjności, również w okresach niedoboru promieni jest już kontrowersyjny. Dawniej to mi wogóle nie przeszkadzało, dopiero z czasem zauważam, że jest różnica między długimi okresami bez słońca a jego przebłyskami, np. dziś znowu wyszło i od razu jest przyjemniej :-).

      Nie sposób stwierdzić, jak to wygląda osobniczo, chociaż można zauważać u jednostek wpływy pogody na życie psychiczne. Psychologia mówi, że niedobory, zwłaszcza u ludzi melancholijnych mogą pogłębiać problemy. Jednak, ktoś zauważył, że nadmiar słońca, też tak może wpływać i przyczyniać się do bezsenności a to znowóż jest przyczyną różnych chorób. Wniosek jest prosty, słońca trzeba dozować odpowiednio.

      Teraz o życiu duchowym, w powiązaniu do słońca, ale podobnie jest z Bogiem – niedobory miłości Bożej wywołują problemy, ale też nadmiar Boga, może wręcz zabić :-). To nie żart, gdyby Bóg nam się objawił i nie chciał odejść, musiało by nastąpić rozdzielenie ciały i duszy w konsekwencji śmierć.

       Bóg problem rozwiązał ciekawie – mianowicie daje się człowiekowi odczuć, odczuwać a potem ukrywa się, co ciekawe taka huśtawka miłości Bożej jest zmienna osobniczo, są osoby, które mają krótkie okresy "ekstaz" i długie, wręcz ekstremalne okresy tzw. "nocy ciemnych". Są też inne – mówi się, że św. Teresa wręcz "kąpała się w ekstazach", ale też miała okresy ciemności i prób.

      Osobiście też widzę tę zmienność, mam krótkie okresy miłości Bożej, po czem następuje (zazwyczaj miesięczny ) okres: posuchy, ciemności pokus i "jakby odłączenia od stwórcy i Pana". Tak jest już od kilku lat i nie chce się to zmienić :-), no cóż nie mam na to wpływu. Ano właśnie, jak nie mamy wpływu na promienie słońca, tak mamy niewielki wpływ na działanie Boga w życiu. Co prawda są zalecenia – np. bardziej przykładać się do modlitwy, ale to nie musi mieć natychmiastowego wpływu na jakość życia duchowego.

      Taka jest oto pedagogika Boża :-), ale w swoim życiu i tak będę "wystawiał się na promienie słońca Bożej miłości", zwłaszcza będę się "opalał" przed Najświętszym Sakramentem i korzystał z miłości Bożego Miłosierdzia a ono zawsze, wyciąga mnie z kryzysów a zwłaszcza ze strapień duchowych.

     
    Odpowiedz
  2. zk-atolik

    Depresja, czy ……

    Jak słusznie zauważył p. Januszek, sprawa rzeczywiście jest poważna, brzemienna w skutkach i bardziej złożona, bo nie dotyczy tylko wpływu zmieniających się warunków atmosferycznych, na stan zdrowia, czy samopoczucie, bądź usposobienie istot ludzkich.

    Osobną kwestią – choć nie zawsze całkiem oczywistą, a przez to b. różnie traktowaną jest odziaływanie osobowe i jego skutki, czy następstwa.  A mianowicie oddziaływanie Boga na człowieka, czy postawa człowieka wobec Pana Boga, oraz własnego istnienia, także relacja wzajemna, bądź jenostronna ludzi między sobą tj. w rodzinie, wspólnocie, czy społeczeństwie, narodzie, a nawet w świecie.

    W tym przypadku chyba należy rozważać sprawy metodycznie i kompleksowo, a zdrowie rozpatrywać holistycznie tj. stan ducha i ciała. I tu rodzą się u mnie być może zbędne pytania:

    • kogo wpływ i oddziaływanie jest priorytetowe, bezcenne, a przez to najważniejsze i nadrzędne?……
    • jaki wpływ jest, czy może być bardziej znaczący, niż pogoda, a który staje się dobroczynny, bądź destrukcyjny?….. 
    • czy pomoc psychiatry, bądź lekarza innej specjalności, przy symptomach podobnych, do stanów depresyjnych – zawsze jest wystarczająca?…….

    Jednak być może ktoś z czytelników zechce sformułować inne pytania albo na w/w odpowiedzieć, aby pozostałych ubogacić swą wiedzą i doświadczeniem albo odnieść się, do jeszcze innych spraw, czy choćby zweryfikowanych i skutecznych metod odzyskiwania  zdrowia duszy i ciała.

    Ps. Mam wrażenie, że intencją autora wyrażoną już w tytule – co szumi wiatr..... jest sprowokowanie czytających uważnie jego tekst, do pogłębionej refleksji i uczestnictwa w dyskusji – Zbigniew

    Szczęść Boże! 

     
    Odpowiedz

Skomentuj zk-atolik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code