Cierpienia perfekcjonistki

W ubiegłym tygodniu, smażąc mięso, sparzyłam sobie gorącym tłuszczem wskazujący palec u prawej ręki. Domowy mężczyzna zaofiarował się natychmiast, że może zmywać naczynia. Najpierw udałam, że nie słyszę, a potem zbyłam go jakimś żartem, więc potulnie zrezygnował.

Po paru dniach, gdy moj uczeń na lekcji angielskiego pracowicie, aczkolwiek bez większych sukcesów ćwiczył pytania typu “Do you…?”, ja myślałam już tylko o własnym palcu. Po powrocie do domu obejrzałam palec jeszcze raz. Wyglądał bardzo brzydko. Pomyślalam, że taki palec może się jednak przydać choćby do pracy na komputerze, zrobiłam sobie wreszcie porządny opatrunek i po wielkich wewnętrznych rozterkach zgodzilam się jednak, żeby Krystian mył naczynia.

W sobotę piekliśmy chrusty, czyli faworki, które – przynajmniej w Małopolsce – jada się tylko w karnawale. Co roku robimy chrusty, a teraz karnawał jest krótki, więc oczywiście nie można było odkładać tego na później. Palec jakoś przetrwał wyrabianie ciasta (o pracy w rękawiczce nie było nawet mowy!), ale po całej uroczystości nazbierało się mnóstwo brudnych garnków, sztućców, a dodatkowo jeszcze stolnica i wałek…

Naprawdę starałam się docenić, że ktoś posprząta to za mnie, ale… Ciągle coś wydawało mi się niedomyte, zawadzał mi jakiś słoik, który nie trafił na właściwe miejsce itp. Wreszcie powiedziałam samokrytycznie: “Ależ ja dzisiaj zrzędzę. Po prostu nie można ze mną wytrzymać”. “Rzeczywiście, jesteś trochę marudna” – przytaknął Krystian. “Co takiego? – zezłościłam się – Ja jestem marudna?! Występuję tylko w słusznej sprawie domowego porządku. I robię to wyjątkowo łagodnie”. “Przecież tylko potwierdzam to, co sama powiedziałaś o sobie przed chwilą”… Awantura wisiała na włosku…

Na szczęście palec goi się świetnie i dzisiaj, najpóźniej jutro będę mogła sama zająć się zmywaniem.

 

Komentarze

  1. awer

    Trzymaj się imienniku!

    Trzymaj się imienniku! Patelnia wcale nie musi być lśniąca, przecież tak i tak sie znów okopci! Miau!
    To taki mały poranny żarcik – pozdrawiam i jak najszybszego powrotu do zdrowia życzę.

     
    Odpowiedz
  2. Andrzej

    Małgorzato,

    bardzo Ci

    Małgorzato,

    bardzo Ci współczuję z powodu oparzenia i cieszę się, że rana się goi. Nie trać nadziei: perfekcjonizm jest uleczalny, terapia jest jednak dość długa – trwa całe życie.

    BTW: Świetny wpis! Niezwykle plastyczny, wręcz “widać” i “słychać” sceny, które opisujesz.

    Pozdrawiam Cię serdecznie

     
    Odpowiedz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

code